Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Creatio ex nihilo i jej dojmujące implikacje.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:49, 12 Wrz 2013    Temat postu: Creatio ex nihilo i jej dojmujące implikacje.

Stwarzanie z niczego ?

Podobno z "pustego , to i Salomon nie naleje" :wink: Tak mawiają oponenci w tym temacie do dyskusji.

Jednak możemy zauważyć, że :

1. Salomon, jako stworzenie, nie może stwarzać, a jedynie tworzyć - tutaj więc mamy znaczącą różnicę, pomiędzy Bogiem, a stworzeniem.
2. Czym jest nicość dla człowieka , a czym dla Boga ?

O ile pierwsza uwaga nie wymaga szerokiego komentarza, o tyle druga jest kluczowa dla obrania zdrowego logicznie kursu w niniejszym szkicu rozważań.

Człowiek , będąc zakorzenionym w doczesności stworzeniem (sensu : biologia), wyobraża sobie nicość w sposób bardzo prosty, ponieważ
siłą rzeczy, wrósł on w "zero-jedynkową" kategoryzację swego bytowania : "nie ma - jest".

Tymczasem, takie pojmowanie człowieka w ujęciu materialnym jest już bardzo zubożającym błędem startowym w pojmowaniu problemu.

Otóż, gdyby człowieka sprowadzić do wymiarów materialnych, jak to wielu pragnie, wówczas nie możemy o nim mówić "ktoś", a jedynie "coś".

To rozróżnienie metafizyczne, nie jest oparte na "gdybologii", a na czystym ludzkim doświadczeniu praktycznym wskazującym, że istota ludzka przerasta materialne podłoże, które jest zniszczalne.

Zniszczalność materialna jest kolejnym wskazaniem na "marność" (patrz : Kohelet) bytów stworzonych "samych z siebie". Nicość nie może istnieć, tak samo jak byt nie może przestać istnieć !!!

Bóg, jako niezrodzony, jest rzeczywistością, a że nie ma wielu bogów, nie ma też wielu rzeczywistości. To , że nie ma niczego oprócz Boga - musi doprowadzić nas właśnie do najgłębszej podstawy metafizycznego rozważania : o ile my jesteśmy nicością samymi z siebie, o tyle życie w Bogu nadaje nam istnienie !!!

To właśnie istnienie - życie w Bogu - jest tym sensem, o który pytają ci, którzy ów sens stracili z pola widzenia.

Ten sens widzimy oczyma wiary.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Sob 22:18, 08 Paź 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Philip
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 21 Mar 2014
Posty: 1361
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:00, 04 Wrz 2014    Temat postu:

exe napisał:
Otóż, gdyby człowieka sprowadzić do wymiarów materialnych, jak to wielu pragnie, wówczas nie możemy o nim mówić "ktoś", a jedynie "coś".

To rozróżnienie metafizyczne, nie jest oparte na "gdybologii", a na czystym ludzkim doświadczeniu praktycznym wskazującym, że istota ludzka przerasta materialne podłoże, które jest zniszczalne.


Materialne podłoże przerasta wyłącznie dusza, czyż nie? Czy zaś psychika ludzka nie jest tylko procesami chemicznymi występującymi w naszym mózgu? Czy to nie są, właśnie materialne czynności?

Mógłbyś rozwinąć to zagadnienie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:44, 04 Wrz 2014    Temat postu:

Szczęść Boże!

Psychika ludzka jest swoistym interfejsem, pomiędzy umysłem, a ciałem, będąc odwzorowaniem środowisk: wewnętrznego i zewnętrznego, które zostają "zmapowane".

Rzeczywiście, psychika ma biologiczno-chemiczne podłoże realizacji swych zadań, jednak jej przeciwległy biegun jest "zakotwiczony" w umyśle - wszak jesteśmy jednością duchowo-cielesną (compositum), nie zaś mozaiką różnych "poziomów", pracujących na niezależnych zasadach.

Dusza rzeczywiście przerasta materię, a to widzimy w nauczaniu świętego Pawła o grzechu (szczególnie List do Rzymian) i nie ma w tym stwierdzeniu niczego bulwersującego (spójrzmy na reakcję ateistów w tej mierze), ponieważ to, co niematerialne, nie jest rozciągłe, a więc jest też pozaczasowe.

W tym przerastaniu ciała przez duszę, pragnę posłużyć się akuratnie pewnymi rozważaniami o relacji, pomiędzy tchnieniem, a modlitwą Jezusową:
http://www.jhs.fora.pl/modlitwa,62/tchnienie-boze-modlitwa-jezusowa,2694.html
, gdzie widzimy istotny argument teologiczny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 22:50, 04 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:39, 10 Sie 2016    Temat postu:

Samo stwarzanie z niczego creatio ex nihilo weszło do kanonu filozoficznego oficjalnie dopiero w XII wieku, ale jest już ugruntowane.

Opiera się ono na prostym stwierdzeniu intelektualnym, że materia pierwsza, jako baza zmian formalnych u bytów, jest ową materią nieuformowaną materia informis, o której mówił św. Augustyn, a jaką widział w Rdz 1, 1-2:
"1 Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. 2 Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami."

Sam opis stwarzania bytów substancjalnych z materii nieuformowanej, jako podzielonego na etapy czasowe (ujęte w 6 dni - ale to nie ma znaczenia, czy w 6 czy "x") nie wydaje się rozwiązaniem słusznym, ponieważ skoro wola Boża może wszystko, to rozdzielenie czasowe etapów może sugerować jawnie niewystarczającą moc Boga do kreowania bytów.
Otrzymalibyśmy miast Boga Wszechmocnego, jakiegoś greckiego Demiurga ...

Dlatego też i ja skłaniam się wespół ze św.Augustynem (co i św.Tomasz uczynił), iż świat został powołany do istnienia jednokrotnym aktem kreacji, co widzę w Syr 18,1:
"Który żyje na wieki, wszystko stworzył razem".

Jak tedy rozwiązać można kwestię " 6 etapów stwarzania" - "hexaemeron" Question

Wystarczy poczynić uwagę, że nikt nie każe nam przyjmować porządku czasowego, skoro czas nie istniał, lecz można przyjąć porządek natury. Oto w porządku natury, materia nieuformowana (nie istnieje w sensie substancjalnym, a raczej w sensie "jest" - w sensie dyspozycji infra-bytowej) musi poprzedzać materię uformowaną (co jest logiczne) i nie jest to bynajmniej zabieg sztuczny, ponieważ łatwo stwierdzić realność istnienia bytów w porządku natury. Można wziąć kwestię głosu i śpiewu, które to istnieją wg. porządku czasowego w tej samej chwili, ale w porządku natury to głos jest bazą dla śpiewu.

creatio ex nihilo byłoby więc formowaniem materii pierwszej w materię drugą (poprawnie rozumianą substancję - za Arystotelesem i później za św. Tomaszem, który jeszcze uzupełnił sprawę o "istnienie"), gdzie "nicość" jest czymś zgoła innym od "nie-bytu", któren jest niemożliwym sam w sobie.

Gdy więc jeszcze skupimy się na wielokrotnie powtórzonych w Genesis 1 słowach Pisma Świętego:
"I tak upłynął wieczór i poranek" , to istotnym stanie się stwierdzenie, że w porządku natury, poszczególne "etapy" stwarzania to "etapy" poznania, kiedy to "poranek" symbolizuje poznanie poprzez Logos, zaś wieczór symbolizuje poznanie poprzez rzeczy stworzone.

Tak tedy sobie w ogólnym zarysie myślę o tej sprawie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Śro 12:39, 10 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pitong
Aquilifer
Aquilifer



Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: ŁÓDŹ
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:11, 14 Sie 2016    Temat postu:

exe napisał:
Samo stwarzanie z niczego creatio ex nihilo weszło do kanonu filozoficznego oficjalnie dopiero w XII wieku, ale jest już ugruntowane.

Opiera się ono na prostym stwierdzeniu intelektualnym, że materia pierwsza, jako baza zmian formalnych u bytów, jest ową materią nieuformowaną materia informis, o której mówił św. Augustyn, a jaką widział w Rdz 1, 1-2:
"1 Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. 2 Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami."

Sam opis stwarzania bytów substancjalnych z materii nieuformowanej, jako podzielonego na etapy czasowe (ujęte w 6 dni - ale to nie ma znaczenia, czy w 6 czy "x") nie wydaje się rozwiązaniem słusznym, ponieważ skoro wola Boża może wszystko, to rozdzielenie czasowe etapów może sugerować jawnie niewystarczającą moc Boga do kreowania bytów.
Otrzymalibyśmy miast Boga Wszechmocnego, jakiegoś greckiego Demiurga ...

Dlatego też i ja skłaniam się wespół ze św.Augustynem (co i św.Tomasz uczynił), iż świat został powołany do istnienia jednokrotnym aktem kreacji, co widzę w Syr 18,1:
"Który żyje na wieki, wszystko stworzył razem".

Jak tedy rozwiązać można kwestię " 6 etapów stwarzania" - "hexaemeron" Question

Wystarczy poczynić uwagę, że nikt nie każe nam przyjmować porządku czasowego, skoro czas nie istniał, lecz można przyjąć porządek natury. Oto w porządku natury, materia nieuformowana (nie istnieje w sensie substancjalnym, a raczej w sensie "jest" - w sensie dyspozycji infra-bytowej) musi poprzedzać materię uformowaną (co jest logiczne) i nie jest to bynajmniej zabieg sztuczny, ponieważ łatwo stwierdzić realność istnienia bytów w porządku natury. Można wziąć kwestię głosu i śpiewu, które to istnieją wg. porządku czasowego w tej samej chwili, ale w porządku natury to głos jest bazą dla śpiewu.

creatio ex nihilo byłoby więc formowaniem materii pierwszej w materię drugą (poprawnie rozumianą substancję - za Arystotelesem i później za św. Tomaszem, który jeszcze uzupełnił sprawę o "istnienie"), gdzie "nicość" jest czymś zgoła innym od "nie-bytu", któren jest niemożliwym sam w sobie.

Gdy więc jeszcze skupimy się na wielokrotnie powtórzonych w Genesis 1 słowach Pisma Świętego:
"I tak upłynął wieczór i poranek" , to istotnym stanie się stwierdzenie, że w porządku natury, poszczególne "etapy" stwarzania to "etapy" poznania, kiedy to "poranek" symbolizuje poznanie poprzez Logos, zaś wieczór symbolizuje poznanie poprzez rzeczy stworzone.

Tak tedy sobie w ogólnym zarysie myślę o tej sprawie.


Mnie zastanawia teza iż creatio ex nihilo byłoby formowaniem materii pierwszej w drugą jako że wtedy zdawałoby się że.teza Marksa o odwiecznosci materiały, jakkolwiek nie dosłownie, jednak byłaby trafnym spostrzeżeniem na czym przecież jest ufundowany cały materializm (abstrahując od drugiego dogmatu - nie istnienia niczego poza materią).
Jeśli nie-byt czy też nie-istnienie (ja to postrzegam jako synonimy) byłyby niemożliwe to ja widzę sprzeczność w prawdzie o Bogu jako jedynym odwiecznym bycie oraz tym, że stworzenie jest czymś odrębnym od Boga, ma odrębną substancję.

Czy możesz wyjaśnić różnice w twoim rozumieniu nicości i nie-bytu i wyjaśnić czemu twierdzisz że ten drugi jest niemożliwy? Chyba że chodzi o "istnienie" potencjalne w "myśli" Boga to się zgodzę bo Bóg jako absolut wszystko "pomyślał" co jest do pomyślenia i jest samym poznaniem jak to podajrze św. Tomasz scharakteryzował. Ale tu zbliżam się do granic pojmowania mojego umysłu. Nicość w takim razie byłaby stanem potencjalnym (czyli jako możliwość czekająca na decyzję Boga stworzyc czynie stworzyć, oczywiście obrazowo pisze i w przenosni jako że Bóg nie musi podejmować decyzji jako że już wszystko wie, a decyzja sądzę związana jest z zastanowieniem, a to jest związane z brakiem kompletnej wiedzy) a stworzenie byłoby nadaniem owemu potencjalnemu bytowi formy substancjalnej. Dobrze to rozumiem?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:53, 14 Sie 2016    Temat postu:

Nie-byt nie może być, ponieważ negacja nie może konstytuować afirmacji!

Tak! ;) Jedność nicość (niebyt) "jest" 'stanem potencjalnym' w Bogu, choć jest różnica pomiędzy wypowiadaniem słowa przez człowieka, a wypowiadaniem słowa u Boga. Relacja pomiędzy słowem, a wypowiadającym je intelektem u Boga jest realna, zaś u człowieka myślna. To jednak dygresja w tym zdaniu.

Jesteśmy w Bogu, w Jego "Myśli":
"W Nim było życie" (J 1, 4a)

Jesteśmy nicością sensu: nieobecnością . Czytamy w Biblii:
" W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu." (1 J 4, 9). Jesteśmy niebytem względnym więc, ponieważ nie stoimy w opozycji do bytu w ogóle, a jedynie do jakiegoś jego fragmentu, jakiegoś bytu zindywidualizowanego. Niebyt względny jest więc nieobecnością, która jest dla bytu swoistą szczeliną, znajdującą się w samym bycie.

"Posłał Go na Świat" ... : in mundum... Słowo mundus ma znaczenie świat, ale też czysty.

Miejscem rodzenia Syna jest nasze czyste serce! To jest ów świat, zaś czystym zwiemy to wszystko, co jest oderwane od stworzeń. Ani Aniołowie, ani my , nie jesteśmy czymś, lecz niczym, bo czymś żywym jest to, co jest poruszane od wewnątrz do samoistnego działania.

Niczym jest to, co jest w Bogu w porządku natury, zaś nie w porządku trwania, kiedy to mówimy już o stwarzaniu (nadawanie aktu istnieniowego-realizacji nicości, kiedy to możemy mówić o "czymś").

Creatio ex nihilo jest stwarzaniem z nicości, nie zaś nicości. Materia pierwsza jest w Bogu, nie zaś obok Niego i ma jakąś tam dyspozycję do aktu substancjalnego (formy), lecz nie jest realna, a "jedynie" stanowi ową bazę dla różnicowania istoty stworzenia.

Stworzenie nie może być odwieczne, ponieważ odwieczność przynależy bytowi in se et per se - w sobie i przez siebie .
Wszak to, co tkwi w porządku natury w czymś samo z siebie, musi poprzedzać to, co z natury tkwi w czymś tylko dzięki czemuś innemu.
Wszechświat nie może istnieć odwiecznie, ponieważ do pojęcia wieczności należy nieposiadanie zasady trwania, zaś do pojęcia stworzenia posiadanie zasady pochodzenia, lecz nie trwania.

Czas różni się więc od wieczności nie tylko ze względu na zasadę trwania, lecz i ze względu na następstwo. Wieczność nie zawiera ani następstwa, ani się z nim nie wiąże.

Nie można przyjmować jakiejś chwili wytworzenia jakiejś rzeczy przed jej zaistnieniem, skoro nie było aktu istnieniowego. Tu więc mówimy o nicości, co odnosząc do pierwszego zdania o niebycie, trzeba jasno powiedzieć, iż gdyby możliwy był do pomyślenia niebyt, nie byłoby Boga - Osoby, Stwórcy, Dobra i Miłości, lecz Absolut byłby jedną Wielką Zmianą, coś na wzór ying-yang, tao, etc..

Dlatego też creatio ex nihilo jest fundamentem stwarzania, nie będącego koniecznością lecz kwestią woli, ale uzasadnienie tego problemu nie jest istotą mojej odpowiedzi.

Inna sprawa ma się z niebytem sensu nicością, sensu: czystą negatywnością, o czym dalej naszkicuję swe myślenie w kolejnym poście.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pią 18:19, 07 Paź 2016, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:51, 15 Sie 2016    Temat postu:

Tak mi przyszło do głowy, że może utniemy wszelakie spekulacje na polu biblijnym, jakie spotyka się w wielu rozmowach i spojrzymy na bezpośredni przekaz Boży w Biblii:
"Proszę cię, synu, spojrzyj na niebo i na ziemię, a mając na oku wszystko, co jest na nich, zwróć uwagę na to, że z niczego stworzył je Bóg i że ród ludzki powstał w ten sam sposób. (2 Mch 7, 28 ).
Myślę, że nie ma tu pola na próby innej interpretacji tego doniosłego - jednoznacznego - fragmentu, o tak pierwszorzędnym znaczeniu dla naszej wiary, ale i dla rozwoju prawdziwej fizyki, która nie może sobie tworzyć własnej metafizyki, jak by tego pragnął na przykład W. Heisenberg, ale opierać się tylko na metafizyce bytu realnego :wink:

Przypomnę też, że tylko stwarzanie (w odróżnieniu od tworzenia) wymaga mocy nieskończonej, jako że możliwe jest ono tylko z niczego (inaczej Bóg nie byłby Bogiem, a istniałoby coś obok Niego odwiecznie, albo czerpałby z własnej substancji, co znów uszczuplałoby Go i znów nie byłby Bogiem).
Gdyby Bóg nie miał mocy nieskończonej, to nie mógłby wydobyć czegoś z nicości (stworzyć), ponieważ moc skończona zawsze mogłaby byc przerośnięta przez dzieło zamierzone i Bóg nie mógłby powołać do istnienia jakiejś rzeczy no i znów nie byłby Bogiem Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pon 20:15, 15 Sie 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:15, 07 Paź 2016    Temat postu:

exe napisał:
Inna sprawa ma się z niebytem sensu nicością, sensu: czystą negatywnością, o czym dalej naszkicuję swe myślenie w kolejnym poście.
Owa czysta nicość, jako swoisty kamień filozoficzny, jest poszukiwana przez wielu, ale czy odnajdywalna?
trudno jest odnajdywać "coś", co jest nieokreślalne, ponieważ niejako pożera wszystkie pozytywne określenia. Nicość więc w tym poszukiwanym sensie jest nie-bytem - niebytem bezwzględnym, swoista arcy-negatywnością.

No, ale nikogo to i tak zapewne nie zadowoli, ponieważ ludzie szukają tego, co im bliskie poznawczo, a więc opisu ontologicznego nicości, nie zaś samych opisów myślowo-językowych.

Jest faktem, nie zaś tylko zabiegiem myślnym, że nicość nie-istnieje, nie-trwa, nie ma w obie jakiejś możności więc. Opozycja nicości do bytu w ogólności nie może być więc przeciwieństwem (skoro nie-byt nie jest:patrz Parmenides), lecz jest brakiem.

Jednak tutaj szczególna uwaga się należy, ponieważ sam przygodny nie może sam z siebie trwać bez braku (bez nicości), bo inaczej nie byłoby celowości i jej przejawów (działania). Bardzo trzeba tu być ostrożnym, aby nie popaść w herezję, obrażającą racjonalność poznania ludzkiego, ponieważ nicość (sensu nie-byt) nie stanowi tu jakiejś składowej bytu, jak tego zapragnął Hegel, a stanowi swoiste "uzupełnienie" tegoż bytu, jako coś w rodzaju motoru zmian aktualizująco-potencjalizujących. To tak, jak byśmy byli w tunelu o kilku wyjściach (otworach), "dzięki którym" - popychani - mamy możność zaktualizować swój stan, zmieniając miejsce.

O samej nicości, jako niebycie bezwzględnym, można się wypowiadać (negatywnie rzecz jasna) tylko od strony bytu i o tym trzeba pamiętać, gdyż nicość jest niemożliwością tego, co jest możliwe w ramach bytu, a więc nie można nie-bytu nawet chcieć ujmować w istocie rzeczy, bo nie jest on rzeczą. W ogóle nie-jest.
Taką niemożliwość odczuwamy poniekąd wówczas, gdy umierając, pacjent dostrzega swym intelektem wielość możliwości, a które są poza jego zasięgiem działania.

Z nicością to jest ciekawa sprawa, trochę jak z prędkością światła. Nicość jest w mojej opinii swoiście "równa" wobec wszelkiego bytu, ponieważ to nie od braku jakichś predyspozycji bytowych zależy poziom degradacji bytowej, lecz od stopnia aktualizacji konkretnego "tego oto bytu". Tutaj widzę ujawnianie się owej nicości na sposób anihilacji oraz na sposób repotencjalizacji bytu (dezaktualizacji). Można by tez na upartego powiedzieć, że i włączanie bytów zindywidualizowanych w obieg przyrodniczy materii, jest tez na swój sposób anihiliacją. Tylko, jeśli ktoś mówi tak pewnie (dajmy na to w fizyce), że jakieś elementy uległy anihilacji, wówczas trzeba by się mu zastanowić nad tym, czy można w ogóle stwierdzić pełność (zupełność) anihilacji, skoro pełność anihilacji pociągać musi za sobą w konsekwencji i pełna wiedzę o niej Exclamation
Skoro więc ktoś z nas pokusi się o stwierdzanie anihilacji, to na ile rzutuje wówczas na nią aktywności swej psychiki i świadomości Question

Myślę, że nicość, jako niebyt bezwzględny (nie-byt) ma niezwykle pozytywną rolę do odegrania w naszym istnieniu, co i mnie samemu wydaje się nieco paradoksalne, ale tak to może wyglądać ... Dlaczegóż Question

Wydaje się więc, że nicość jest takim niewidzialnym ogrodnikiem, który przycina ogród (byt), nie pozwalając na jego bezładną wybujałość, oczyszczając go i "aktualizując" właśnie. Bez nicości byt nie mógłby się wiec aktualizować, doskonalić i w konsekwencji nie mógłby istnieć Idea

Czy to oznaczałoby, że człowiek jest bytem dążącym ku nicości Question Myślę, że w żadnym wypadku, ponieważ nicości nie ma. Trzeba by raczej rozdzielić świat na człowieka i resztę bytów, ponieważ owa reszta żyje jako indyvidua nie wykraczające poza swa naturę, zaś człowiek wykracza poza nią (poza człowieczeństwo). Daje to konkluzję, iż o ile człowiek zmierza w swym człowieczeństwie ku potencjalności, o tyle osoba ludzka transcenduje ponad nią, znajdując cel swego istnienia w partycypacji Boga.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pią 18:20, 07 Paź 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Pią 19:25, 07 Paź 2016    Temat postu:

Jestem pod wrażeniem, exe, aż się cieszę na długie ciekawe dysputy z Tobą.
Dziś jestem zmęczony, wróciłem chwilę temu z kolejnej tygodniowej rundy pracy w terenie.

Jednak wrzucę tylko pewną koncepcję o nicości/ próżni, bo mnie zainteresowały Twoje rozważania.
Czy to nie jest tak, że nicości rzeczywiście nie ma?
To co ludzie uważają za pustkę / próżnię (także międzygwiezdną), to w istocie jest iluzja pustki. W istocie cały wszechświat jest szczelnie wypełniony duchem Bożym (a konkretnie Duchem Świętym), co sprawia wypełnienie dogmatu o wszechobecności Boga.
Dlaczego Duch Święty, a nie bezosobowa materia duchowa, np. tzw. eter?
No bo Bóg wszystko wie - czyli ni wystarczy, że jest wszędzie. On także wszędzie wszystko, widzi, odczuwa i rozumie. Gdyby to nie był rozumny, osobowy Duch Święty to by to wszystko nie mogło zaistnieć równocześnie - by Bóg był wszędzie i wszystko wiedział i widział.
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:36, 08 Paź 2016    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
Czy to nie jest tak, że nicości rzeczywiście nie ma?
To co ludzie uważają za pustkę / próżnię (także międzygwiezdną), to w istocie jest iluzja pustki. W istocie cały wszechświat jest szczelnie wypełniony duchem Bożym (a konkretnie Duchem Świętym), co sprawia wypełnienie dogmatu o wszechobecności Boga.
Dlaczego Duch Święty, a nie bezosobowa materia duchowa, np. tzw. eter?
Hm ... Cudownie jest, gdy tak ożywcze zastrzeżenia spadają na moją głowę, jak rozżarzone węgle, odświeżając mój umysł i pobudzając do eksploracji intelektualnej naszego świata, w którym osadził nas Bóg! :wink: Laughing

Istotnym rzeczywiście jest, że Duch Boży jest Tym, w którym jesteśmy zanurzeni, jako stworzenia, acz myślę sobie - ot tak roboczo - że owa nicość i chaos (do tego ostatniego dojdę za chwil kilka), nie tyle wymykają się Bogu (tego nie chciałem nigdy nawet pomyśleć), lecz są jakimś dopustem Bożym, reprezentując wolność, jaką obdarzył nas Bóg. ;) Na czym miałaby owa autonomia wolności polegać Question

Owa iluzja pustki to może być faktycznie jakimś stanem, który jest jakoś obecny, bo może jest jakimś "rozrzedzeniem" potencjalności, jako bazie wszelkich zmian w świecie bytów przygodnych Question

No i z tym "rozrzedzeniem" (piszę w cudzysłowie te pojęcia, które należy traktować za robocze i ujmowalne tylko w języku analogicznym, nie zaś jednoznacznym) to też jest jakaś dziwna sprawa, bo w zasadzie dotyka pewnego paradoksu metafizycznego, który - o dziwo - może mieć z jednej strony skutki dla nas pożądane, a z drugiej raczej nie Rolling Eyes

A więc owym paradoksem nazywamy pewne, nadrzędne niejako, prawo metafizyczne, wedle którego im pełniej, harmonijniej, dana możność ulega aktualizacji, tym jakaś jej część powraca w głębszą sferę potencjalności. Myślę, że ten paradoks metafizyczny jest jakimś konkretnym przedstawieniem tego, co dzieje się w człowieku od jego zaistnienia, aż do śmierci.

Mówimy potocznie, że w życiu nie ma lekko, a inni odpowiadają, że nikt nie mówił, że będzie lekko Laughing
No i rzeczywiście, aktualizowanie, repotencjalizowanie nie odbywa się wcale po drogach stałych i prostych.

Mam taką oto sobie koncepcję, że dezaktualizacja nie zawsze następuje w pełni, co objawia się odkładaniem się "resztek" bytów zarówno jednostkowych, jak i dziedzinowych. Takie resztki to struktury, które w miarę oddalania się od różnych sfer potencjalności zatraciły swą jednorodność i w efekcie nie ulegają ani bardziej anihilacji, ani dezaktualizacji. bardzo ciekawi mnie zresztą to, co przyszło mi teraz na myśl, iż mogą powstawać byty ulegające "zapętleniom", które uniemożliwiają rozwój czegokolwiek! Ja to wszystko nazwałbym właśnie chaosem, o którym miałem wspomnieć. Czy chaos, o którym chce pisać matematyka poprzez teorię chaosu i jej [link widoczny dla zalogowanych], to może jednak coś więcej, niż tylko materialne dziwy Question

Myśląc o nicości, jako "rozrzedzeniu" potencjalności, nie sposób jednak zapomnieć, że - jak słusznie zastrzega mały_kwiatek, Duch Boży dociera wszędzie Exclamation Trzymając się konsekwentnie parmenidejskiego adagium, że byt jest, zaś nie-byt nie-jest, powiedziałbym roboczo, iż owa pustka przechodzi w coś, co jest w pełni realne, a więc i dorzeczne w działaniu Ducha: w chaos bytowy.

To swoiste "śmietnisko" bytowe, składające się z jakichś niezrealizowanych w pełni, bądź nie-zrepotencjolizowanych w pełni struktur, ich pierwocin, reprezentuje jakieś "gnicie", "psucie", "ucisk" ...

Myślę, że tak "rozumiana" sfera bytowa, jest charakterystyczna najpełniej właśnie w człowieku! Pojawia się pewna charakterystyczna tendencja aktualizacyjna, kiedy to dana struktura ulega swoistemu "zamknięciu", poprzez "zastygnięcie", "zastój". jak wcześniej wspominałem, zgodnie z nadrzędnym prawem metafizycznym, pełna repotencjalizacja wymaga pełnej aktualizacji. Tymczasem, u człowieka obserwuje sie mnóstwo procesów aktualizacji, które nie ulegają wykończeniu, stąd i powstaje swoiste śmietnisko, na którym - jeśli dominują zamknięte, zapętlone struktury, wówczas można by pokusić się o mówienie, że są przyczyną chorób psychicznych, polegających na zamknięciu się we własnym świecie (własnych struktur). powiedziałbym, że choroby psychiczne tak rozumiane, to właśnie życie na własnym śmietniku, życie własnym śmietnikiem.

Tak rozumiany chaos uznałbym za jakoś analogiczny piekłu szkielet stanu ludzkiego - na ile to sensowne i słuszne, nie wiem, ale to pozostawiam w pełni otwartym dla dyskusji.
Dlaczego chaos byłby analogiem piekła? Oto widziałbym, że chaos tak pejoratywnie rozumiany, może wzmacniać w człowieku nienawiść, zazdrość, wściekłość, ale i wywoływać tendencje do wydumanego myślenia. O tyle byłby to niebezpieczny stan, że w jakiejś mierze wpływałby na człowieka, jako osobę, poprzez podświadomość, a więc przyczynowałby zmian w działaniu człowieka bez jego większego udziału (sic!) Crying or Very sad
I tutaj znów nawracam do niezwykle istotnego spostrzeżenia mego szanownego Przedmówcy, że Duch Boży ogarnia i przenika wszystko, bo to wszystko jest w Nim Exclamation

Zaiste, tak musi być! Świadomość nasza i intelekt wypierają ów śmietnik, bądź starają się opanować chaos poprzez jego konceptualizację, kategoryzowanie i wreszcie teoretyzowanie, co ma swoje ważne rozróżnienie w Biblii:
"11 Bo strach to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy ze strony rozumowania,
12 a im mniejsze jest wewnątrz oczekiwanie [pomocy],
tym bardziej wyolbrzymia nieznaną, dręczącą przyczynę.
(Mdr 17, 11-12).

Człowiek, który grzęźnie w swym śmietniku, to człowiek, który w swoim czasie nie skorzystał z Miłosierdzia Bożego, i z Jego pomocą nie uporządkował tego, co mógł uporządkować ... Crying or Very sad

Tak to widzę.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 19:07, 08 Paź 2016    Temat postu:

Takie refleksje mi się nasunęły, przy lekturze Twoich wspaniałych rozważań, exe:

1. Bóg jest wszędzie, jako Duch Święty ma tę cudowną cechę, że może wypełniać i wypełnia każdy element przestrzeni, jaką stworzył z chaosu. Jednak, prawdopodobnie, nie wszędzie jest jednakowo gęsty, albo znowu jest to iluzja i nie tyle Bóg jest niejednakowo gęsty, co my, ludzie niejednakowo Go dostrzegamy. Stąd może powstawać nasze wrażenie, że w pustce jest Boga mniej, a w drugim człowieku, lub w świątyni - więcej.

Myślę, że właśnie po to jest modlitwa, by tam gdzie Boga wydaje się mniej, można było Go przywołać, jeśli tego chcemy i o to prosimy.

2. Piszesz: "prawo metafizyczne, wedle którego im pełniej, harmonijniej, dana możność ulega aktualizacji, tym jakaś jej część powraca w głębszą sferę potencjalności. Myślę, że ten paradoks metafizyczny jest jakimś konkretnym przedstawieniem tego, co dzieje się w człowieku od jego zaistnienia, aż do śmierci."

To bardzo piękna formuła. Tłumaczę ją sobie tak: na początku istnienia jest potencjał, który zaczyna być w życiu przetwarzany na możność realizacji i realizację. Pod koniec życia możność realizacji się zmniejsza i przekształca znowu w potencjał, lecz inny, niż ten który był na początku. Ten nowy potencjał jest znacznie bardziej świadomością duchową, zbudowaną z materii duchowej. I to właśnie jest w istocie rozwojem duchowym. A cel rozwoju duchowego jest w tym widoczny: by świadomość każdego bytu łączyła się z ogólną świadomością stworzenia i było coraz bardziej możliwe połączenie się świadomości stworzenia ze świadomością Boga.

Tak nawiasem, buddyści dążą do tego stanu nirwany poprzez szereg wcieleń (a może tylko im się tak wydaje), jednak ich cel i to co teraz wymyśliłem wydaje się jedno. W dodatku nie widzę sprzeczności z Prawdami Wiary chrześcijańskiej. Czyż to nie jest piękne?

3. Pustka jako chaos bytowy.
Pustka jest więc stworzeniem ponieważ jest przestrzenią, której przed stworzeniem nie było. Akt stworzenia rozproszył chaos - mówi Pismo Święte, zatem chaos pochował się gdzieś po kątach, chaos jako potencjał stworzenia ...
On może być w tej pustce schowany...
Jednak ponieważ pustka jest zarówno stworzeniem, jak jest też wypełniona Bogiem (popatrzcie jaka nagle gęsta się pustka zrobiła) to może mieć powiązania z innymi stworzonymi bytami i ich atrybutami, takimi jak niedokończone, urwane, myśli, uczucia, pragnienia, marzenia itp. A to właśnie jest chaos, jaki pięknie tu opisałeś, exe, w znaczeniu teoretycznym.

4. Piszesz: "Świadomość nasza i intelekt wypierają ów śmietnik, bądź starają się opanować chaos poprzez jego konceptualizację, kategoryzowanie i wreszcie teoretyzowanie"

Otóż według mojej wiedzy o zdrowiu i chorobie i ich naturze duchowej, opanowanie tego chaosu, który mamy na myśli, chaosu choroby ducha polegającej na zaplątaniu myśli, emocji i uczuć można wyjść dzięki temu co napisałeś, jednak przede wszystkim, dzięki odpuszczeniu, rozpuszczeniu i przebaczeniu sobie i wszystkim związanym z tym, w co zaplątała się nasza dusza.
Pomaga w tym spowiedź i Pokuta, jednak koniecznie trzeba przebaczyć sobie i wszystkim osobom, także Bogu, jeśli Go za coś winimy. I odpuścić. Zharmonizować nasz umysł i serce. Przejść do stanu akceptacji tego co jest tu i teraz. I utrzymywać ten stan niezmiennie, ze spokojem. Bo wszystko co jest - jest dzięki Bogu.
Bez Boga nie mogłoby się nic wydarzyć. On nieustannie podtrzymuje życie każdego żywego istnienia i nie zapomina o stworzeniach z materii nieożywionej, podtrzymując ich i nasze istnienie nieustannie dzięki nadanym przez Siebie Prawom Wszechświata.

To paradoks, bo harmonizując siebie i świat wychodzimy z chaosu, jednak gdy postępuje nasze życie, nasz potencjał staje się większy, a możliwości spadają. W finale niejako zasilamy pustkę, bo nas już nie widać, choć przecie po śmierci nadal istniejemy, jako istoty podobne do Aniołów i Boga.

Może to jest taki dopiero etap, powiększania harmonii w pustce w wyniku naszego rozwoju duchowego i umierania w większej świadomości niż nasi przodkowie? Kiedy przekroczy się jakaś bariera, chaos próżni rozproszy się i powstanie znowu ten dobry świat, w którym jest raj i można obcować z Bogiem twarzą w twarz.

5. Piszesz: "Człowiek, który grzęźnie w swym śmietniku, to człowiek, który w swoim czasie nie skorzystał z Miłosierdzia Bożego, i z Jego pomocą nie uporządkował tego, co mógł uporządkować ..."

Taki człowiek zasila tzw. Czyściec, czyli zamiast zmniejszać obszar chaosu, powiększa go ... Jednak dzięki modlitwom, postom i jałmużnom ofiarowywanym za te dusze przez nas, świadomych żyjących, możemy tym duszom pomagać w wyjściu do Światła i tym samym zmniejszać skalę Czyśćca, który jest chaosem ...

Dziękuję za tę wspaniałą inspirację do rozważań. Właśnie tego potrzebuję na katolickim forum. Bóg zapłać, exe :)
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:06, 09 Paź 2016    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
nie tyle Bóg jest niejednakowo gęsty, co my, ludzie niejednakowo Go dostrzegamy. Stąd może powstawać nasze wrażenie, że w pustce jest Boga mniej, a w drugim człowieku, lub w świątyni - więcej.
To stwierdzenie wydatnie wpisuje się w realizm ludzkiego poznania, kiedy to niebagatelne znaczenie mają jednostkowe zdolności poznawcze człowieka, zależne również od uwarunkowań materialnych, nie zaś "tylko" od jego utalentowania.
Jestem głęboko przekonany, że jest słuszność w tym, co
maly_kwiatek napisał:
Myślę, że właśnie po to jest modlitwa, by tam gdzie Boga wydaje się mniej, można było Go przywołać, jeśli tego chcemy i o to prosimy.
, ponieważ Wszechmoc Boga domaga się od nas uznania Jego transcendencji wobec nas - stworzeń, ale i Jego immanencji, zgodnie z Pismem o wewnętrznym człowieku:
"Jesteście bowiem ponownie do życia powołani nie z ginącego nasienia, ale z niezniszczalnego, dzięki słowu Boga, które jest żywe i trwa." (1 P 1, 23)
oraz:
"Ze swej woli zrodził nas przez słowo prawdy, byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzeń." (Jk 1, 18 ).
maly_kwiatek napisał:
Tak nawiasem, buddyści dążą do tego stanu nirwany poprzez szereg wcieleń (a może tylko im się tak wydaje), jednak ich cel i to co teraz wymyśliłem wydaje się jedno. W dodatku nie widzę sprzeczności z Prawdami Wiary chrześcijańskiej. Czyż to nie jest piękne?
Tak i o tym właśnie wspomina dokument w omawianym również w tej sekcji temacie Dominus Iesus :
"Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi."
maly_kwiatek napisał:
Taki człowiek zasila tzw. Czyściec, czyli zamiast zmniejszać obszar chaosu, powiększa go ... Jednak dzięki modlitwom, postom i jałmużnom ofiarowywanym za te dusze przez nas, świadomych żyjących, możemy tym duszom pomagać w wyjściu do Światła i tym samym zmniejszać skalę Czyśćca, który jest chaosem ...
Zaiste, nie sposób uwolnić się nam od teologicznych konotacji, które naturalnie zresztą narzucają się nam ;)

Czyściec ... bądź piekło ... Crying or Very sad

Myślę, że dotarliśmy w naszej rozmowie do fenomenu, kiedy to człowiek może - dzięki swej niesamowitej autonomii w wolności - służyć temu chaosowi, a w jakimś stopniu także i nicości.

Wydaje się, że to, co staje się udziałem, na przykład satanistów, to spychanie części własnego chaosu i nicości na innych ludzi, po to aby mieć poczucie siły. Takie służenie siłom zła, które w to się w końcu zaangażują, skrywać się może pod płaszczem ideologii zarówno politycznych, jak i religijnych. Ta szczelina, którą wdziera się chaos (i w pewnej mierze nicość) - o czym wspominałem wyżej - jest niejako nawet jakimś znakiem charakterystycznym jedyności ludzkiego bytu - jako bytu jedynie-rozumnego, ponieważ nie ma bytu (przynajmniej ja to tak widzę), który w sposób tak "harmonijny" balansował na pograniczu trwania i zagłady, co ma swoiste potwierdzenie również na polu rozważań kosmologicznych, gdy rozważa się [link widoczny dla zalogowanych] w kilku zresztą wersjach ;)
I tutaj kolejne moje nawiązanie do tego, co pisze maly_kwiatek o konotacji chaosu z czyśćcem i jednocześnie z Bożym Miłosierdziem. Oto człowiek- ecce homo , co zauważył nawet ów sędzia niezdecydowany, żyjąc w swym chaosie:
"Piłat rzekł do nich: "Oto Człowiek". (J 19, 5),
a więc może każdy zdać sobie sprawę z wszelkich zawiłości swego stanu, jeśli podejmie trud ich badania, jeśli uwzględni nawet niewygodność ich wyników, a nade wszystko wesprze się na Bożym ramieniu Exclamation
Wówczas człowiek ma wyjście z tej matni własnego zaplątania, nie dokładając się już więcej do umacniania i powiększania chaosu, który go po prostu pożre:
"Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. (Mt 10, 28 )
Nie dziwi wówczas, że człowiek, zanim jeszcze fizycznie obumarł, nie widzi światła - iż tego niewidzenia może uczynić przewrotnie swego bożka - aby w ratunkowym odruchu ulżyć swemu cierpieniu. Myślę, że tak dzieje się od strony psychologicznej z satanistami, którzy wypowiadają non serviam szukają siły u bezsilnych. Dochodzi więc do sytuacji, kiedy to stają się powoli domem nicości:
"To mówi Ten, co ma Siedem Duchów Boga i siedem gwiazd:
Znam twoje czyny:
masz imię, [które mówi], że żyjesz,
a jesteś umarły. "
(Ap 3, 1)

Dlatego też wydaje się, że napór chaosu tego świata trzeba kontrolować - wbrew posądzeniom o nadmierne demonizowanie (ale i tu trzeba mieć umiar - wiem) - aby nie powiększać własnego poplątania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 14:41, 09 Paź 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin