Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uzdrowienie chromego nad sadzawką J 5

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Pismo Święte w kościele katolickim / Nowy Testament / Ewangelia św.Jana
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1211
Przeczytał: 26 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:15, 31 Paź 2023    Temat postu: Uzdrowienie chromego nad sadzawką J 5

W Ewangelii według św. Jana czytamy, że gdy nadeszło święto żydowskie, Jezus udał się do Jerozolimy. Była tam przy Bramie Owczej sadzawka z pięcioma portykami, w których leżało mnóstwo chorych. Czekali oni, aż Anioł Pański zstąpi do sadzawki i poruszy w niej wodę. Chory, który pierwszy wszedł do poruszonej wody, natychmiast doznawał uzdrowienia, niezależnie od tego, na jaką cierpiał chorobę. Znajdował się tam człowiek, który chorował już 38 lat. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już tak długo, zapytał go: Czy chcesz odzyskać zdrowie? Odpowiedział Mu chory: Nie ma nikogo, kto by mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody, a gdy ja sam już dochodzę, inny wchodzi przede mną. Rzekł do niego Pan: Wstań, weź swoje łoże i chodź. Natychmiast wyzdrowiał ów chory, wziął swoje łoże i odszedł. Św. Jan dalej opowiada, jak człowiek ten wstał, ale nie wiedział, że tym, który go uzdrowił, był Jezus. Później jednak napotkał go Pan i rzekł: Zostałeś uzdrowiony, nie grzesz więcej, żeby ci się nie przydarzyło coś gorszego.


Ta sadzawka czy też ta woda to umiłowana osoba Pana naszego, Jezusa Chrystusa, poruszona zaś w ten sposób w sadzawce czy stawie woda to błogosławiona Krew Syna Bożego, Boga-Człowieka , który nas wszystkich obmył w swojej cennej Krwi i wiedziony miłością, pragnie obmyć tych wszystkich, którzy kiedykolwiek do Niego przyjdą.

Wielki tłum chorych, którzy leżeli przy sadzawce czekając na poruszenie wody, może oznaczać,

po pierwsze, wszystkich którzy w Starym Testamencie przez całe życie pozostawali w niewoli, po śmierci zaś musieli przebywać w otchłani i czekać, aż ta najdroższa szlachetna Krew poruszy się w cennej sadzawce i przyniesie im ocalenie, wcześniej bowiem nie mogli odzyskać zdrowia ani osiągnąć szczęśliwości. Nawet jednak w tych dniach ostatecznych, dniach zbawienia, nikt nie może się ocalić ani odzyskać zdrowia, jeśli go nie obmyje szlachetna woda tej sadzawki, to znaczy Krew Pana naszego, Jezusa Chrystusa.


Chorych, którzy nie przychodzą do sadzawki, czeka zatem wieczna śmierć i potępienie. Są jednak i tacy chorzy, którzy tam przychodzą po poruszeniu wody, ale dotykają jej tylko zewnętrznie. Nawracają się do Boga dopiero wtedy, gdy On ich wezwie i ostrzeże przez jakąś chorobę, zgryzotę czy inne pomyślne lub niepomyślne wydarzenia; zdarza się też, że do Boga, do tej wody, przychodzą poruszeni słowem Bożym usłyszanym z ust jakiegoś kaznodziei. Czynią to jednak opieszale, leniwie i na ślepo, tak że mimo uzdrowienia daleko im jeszcze do pełnego zbawienia, i to z ich własnej, a nie z Boga winy . Są jeszcze tak bardzo brudni, że idą do czyśćca, gdzie muszą cierpieć męki piekła i piekielny ogień, być pośmiewiskiem szatana i tak długo tam pozostawać, aż się całkowicie oczyszczą.


Przy sadzawce tej było pięć portyków. Leżało tam mnóstwo chorych, czekających na poruszenie wody; który zaś pierwszy wszedł do wody, ten niezawodnie doznawał uzdrowienia, niezależnie od rodzaju trapiącej go choroby. Chorzy ci mogą oznaczać ludzi gniewliwych, pysznych, zawistnych, chciwych i rozpustnych, wolno nam też przypuszczać, że wszyscy tego rodzaju chorzy, którzy mogą się obmyć we Krwi Chrystusa, będą całkowicie uzdrowieni, jeśli tylko zechcą wejść do tej wody.

Pięć portyków tej sadzawki może oznaczać pięć ran naszego Pana, przez które i w których zostaliśmy wszyscy uzdrowieni.

W innym znaczeniu te portyki symbolizują pięć sposobów praktykowania cnót rozmaicie stosowanych. Chociaż każda z nich jest nam potrzebna, zazwyczaj jednak człowiek bywa pod jednym względem słabszy niż pod innym, a stąd w jednej cnocie musi się ćwiczyć pilniej niż w innych.


Pierwszym portykiem w tych praktykach jest głęboka, uniżona pokora, która każe człowiekowi za nic uważać siebie, z całą uległością poddawać się Bogu i wszelkim stworzeniom, wszystko przyjmować jako pochodzące od Boga, niezależnie od tego, skąd by to przychodziło, powierzać się Bogu w pokornej bojaźni, w prawdziwej wzgardzie dla samego siebie we wszystkim, w doli i niedoli, w dostatku i biedzie.

Drugi portyk — to wytrwałe przebywanie w głębi. O, jak bardzo jest to potrzebne tym ludziom, którzy w swej prostoduszności nierozważnie opuszczają głębię i oddają się dobrym z pozoru praktykom i dziełom, np. nauczaniu, słuchaniu, przemawianiu, działaniu, wyżywając się w furiach aktywności, dającej im zmysłowe zadowolenie. Dochodzi nieraz do tego, że jak mówi św. Augustyn, niektórzy odchodzą od głębi tak daleko, że nigdy już do niej nie wracają. We wszystkich uczynkach i działaniach zewnętrznych człowiek powinien pilnie baczyć na swoją głębię i z całą powagą się jej przyglądać. Jeśli ona będzie zasadą jego zewnętrznego postępowania, prawdziwy pokój będzie go napełniał w całym jego działaniu. Uczynki i zewnętrzne działanie nie przyniosą mu jednak pokoju, jeśli w swym postępowaniu, zamiast kierować się natchnieniami i napomnieniami Bożymi, będzie nierozumnie ulegał poruszeniom zmysłowym i naporowi zewnętrznych wydarzeń.

Trzecim portykiem jest prawdziwy szczery żal za grzechy. Co to jest? To całkowite i szczere odwrócenie się od tego wszystkiego, co nie jest samym Bogiem i dla czego On nie stanowi prawdziwego motywu, a następnie szczere i całkowite nawrócenie się do Boga całego człowieka ze wszystkim, czym on jest. To jest dopiero jądro i rdzeń żalu.
Potrzebne jest nadto niewzruszone zaufanie i zdanie się na Boga - umiłowane czyste Dobro, postanowienie coraz mocniejszego trwania przy Nim i w Nim, przylgnięcie do Niego miłością i czystą intencją, z całkowitą gotowością pełnienia we wszystkim umiłowanej woli Bożej, stosownie do możliwości człowieka. Oto, moi drodzy, prawdziwy żal, ten zaś, kto go posiada, dostąpi z całą pewnością odpuszczenia wszystkich grzechów. A im głębszy jest jego żal, tym pełniejszego, czystszego i prawdziwszego dostąpi
odpuszczenia.

Czwarty portyk oznacza dobrowolne ubóstwo. Od zewnętrznego i przypadkowego odróżniać należy wewnętrzne, które stanowi istotę prawdziwego ubóstwa. Zewnętrzne nie jest udziałem wszystkich ludzi i nie wszyscy są powołani do życia w nim. Do tego natomiast, co stanowi istotę ubóstwa, jesteśmy wszyscy powołani — my wszyscy, którzy chcemy być przyjaciółmi Boga.

Polega ono na tym, że nasza głębia jest własnością samego tylko Boga, my zaś sami nie możemy być własnością nikogo innego, wszystko zaś mamy posiadać w ten sposób, jak tego od nas oczekuje Bóg, a mianowicie w duchowym ubóstwie, według słów św. Pawła: jak ci, którzy nic nie mają, a wszystko posiadają (2 Kor 6,10). Znaczy to, że wszystko co nam jest drogie, a więc dobra materialne, przyjaciel, ciało czy dusza, rozkosze czy korzyść, wszystko to mamy kochać w ten sposób, żebyśmy byli gotowi, jeśli Bóg tak chce, ochotnie tego się wyrzec ze względu na Niego, dla Jego chwały, zgodnie z Jego wolą, i to w taki sposób, jak On chce, żebyśmy postąpili. Do tego ma dążyć cała nasza dobra wola. Jeśli nasza słaba natura wzdraga się przed tym, nie ma to znaczenia, byleby tylko nasza wola była gotowa do takiej ofiary. Na tym, moi drodzy, polega prawdziwe, istotne ubóstwo, do którego powinni dążyć wszyscy dobrzy ludzie i którego Bóg od nich wymaga. Pragnie On, żeby mieli oni wolne, swobodne i szlachetne serce, nieskrępowane żadnymi więzami, żądzą ani przywiązaniem. Serce gotowe wszystko porzucić, gdyby Bóg tak chciał. Nawet gdyby posiadał całe królestwo, człowiek taki pozostanie prawdziwie ubogi i nic mu nie przeszkodzi w przyjmowaniu Boga, jak długo jego ludzkie serce nie będzie szukało pokoju i spoczynku w żadnej rzeczy przemijającej i dopóki będzie wyciągał błagalną dłoń po łaskawą jałmużnę tego czystego Dobra, którym jest On sam; tylko to Dobro może jego woli i głębi dać prawdziwe zadowolenie. A jeśli nawet w swoich niższych władzach i w pożądawczej sferze swej natury będzie on odczuwał przyjemność lub ból z powodu jakiegoś zysku czy straty, nie ma to najmniejszego znaczenia, trzeba to przyjąć i ofiarować Bogu.

Piąty portyk znaczy, że człowiek powinien nieustannie Bogu wszystko składać w ofierze, tak żeby wszelkie otrzymane od Niego dary kierował do tego samego czystego źródła, z którego wyszły. Jakże byłoby to piękne, gdyby ktoś naprawdę i całkowicie wszedł do tego portyku! Niestety, iluż jest takich wielkich ludzi, którzy zatrzymują się przed nim, choć są przekonani, że już do niego weszli. Ilekroć bowiem Bóg obdarza ich szczególnymi darami, mającymi im pomóc do ponownych narodzin, przywiązują się do nich w radości i rozkoszy, cieszą się nimi, nie odnoszą zaraz z powrotem do ich źródła, lecz używają ich i przywiązują się do nich, tak jakby one były ich własnością, narażając się przez to na niepowetowane straty. Człowiek ma tak usilnie dążyć do Boga, że nie powinien zwracać najmniejszej uwagi na to, co dołącza się z tej czy innej strony do otrzymywanych przez niego łask. Nasuwa się tu porównanie z człowiekiem, który ze wszystkich sił pragnie przyjrzeć się dokładnie jakiejś rzeczy przez wąską szparę lub gęstą kratę. Dopóki najusilniej się wpatruje w dostrzeżony przedmiot, przeszkoda ta nie będzie mu wcale zawadzać. Wystarczy jednak, że choćby na chwilę zwróci na nią uwagę i zacznie się jej przyglądać, a zawada ta, choćby najcieńsza i najmniejsza, utrudni mu oglądanie upragnionego widoku. Podobnie drogę do Boga utrudniają nawet drobne przeszkody, jak np. przedłużające się szukanie odpoczynku w otrzymanych darach lub trwanie w radości i zadowoleniu z łask, choćby one były najszlachetniejsze i najczystsze. W darach należałoby przyjmować Boga, Bogu na powrót je oddawać i wraz z nimi z całą mocą zanurzać się w tym Źródle, z którego one pochodzą.

W portykach tej sadzawki leżało wielu chorych, a każdy kto wszedł do wody po jej poruszeniu, natychmiast doznawał uzdrowienia. To poruszenie i dotknięcie nie może oznaczać nic innego, jak Ducha Świętego, który zstępuje z wysoka na człowieka, dotyka jego wnętrza i wywołuje w nim wielkie poruszenie, tak że wnętrze człowieka prawdziwie się nawraca i ulega natychmiast całkowitej przemianie. Rzeczy, które mu przedtem smakowały, teraz napełniają go wstrętem, cieszyć natomiast zaczyna to, co dawniej go przerażało, np. obelga, opuszczenie, samotność, wyrzeczenie, przeżycie wewnętrzne, pokora, zniesławienie, oddzielenie od wszystkich stworzeń. Wszystko to jest teraz jego największą rozkoszą. Po poruszeniu wody, chory, tj. człowiek zewnętrzny ze swymi władzami zewnętrznymi zanurza się cały w tę sadzawkę, schodząc aż na dno i obmywa się, jak należy, w Chrystusie, w Jego cennej Krwi. Dzięki temu dotknięciu dostąpi on niewątpliwie uzdrowienia, tak jak czytamy na innym miejscu: Wszyscy, którzy się Go dotknęli, wracali do zdrowia (Mt 14,36).

Pan nasz, kierując się wielką troskliwością, pozostawia niekiedy ludzi w łóżku, tak jakby byli chorzy, choć są oni zupełnie zdrowi, tylko nie wiedzą tego i przez całe swoje życie uważają się za chorych. Pan nasz wie, że gdyby byli świadomi swego uleczenia i wyzdrowienia, natychmiast zwróciliby się z upodobaniem ku sobie. Dlatego w swej wielkiej troskliwości, pozostawia ich przez całe życie w nieświadomości, bojaźni, ucisku i upokorzeniu , tak jednak, że nigdy nie zgodziliby się postąpić niezgodnie z wolą Bożą, we wszystkim, co by się im przydarzyło lub co by ich spotkało. Kiedy jednak nadejdzie wspaniały dzień, w którym Bóg zapragnie ich wziąć do siebie — chwila śmierci, wtedy On pozwala im zapomnieć o poprzedniej niewiedzy i ciemnościach. Postępuje z nimi jak ojciec, pociesza ich, a często pozwala im nawet jeszcze przed śmiercią odczuć, co będzie ich rozkoszą przez całą wieczność, tak że umierają wolni od niepewności. Tych zaś, którzy w tych ciemnościach dochowali Mu wierności, wprowadza niezwłocznie do swojej niewymownej wiekuistej radości i zostają oni pogrzebani w Bóstwie. Szczęśliwi to zmarli, gdyż spoczęli w Panu.

Ale oto Pan zbliżył się do sadzawki i znalazł tam leżącego człowieka, chorego od 38 lat. Zapytał go: Czy chcesz odzyskać zdrowie? Odpowiedział Mu chory: Panie, nie mam nikogo, kto by mnie zaniósł do wody po jej poruszeniu. Rzekł do niego Jezus: Wstań, weź swoje łoże i chodź. A natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i odszedł. Musimy się dobrze zastanowić, dlaczego ten człowiek leżał tam tak długo, przez tyle lat. Przeznaczony on był nie na śmierć, lecz na chwałę Boga (J 11,4) .
Och, gdyby tak ktoś spróbował zgłębić przyczynę tego długiego czekania, z tą samą cierpliwością, z jaką ów chory czekał 38 lat, aż Bóg sam go uzdrowi i każe mu chodzić! Jest to dobra lekcja dla ludzi, którzy jeśli zaraz na początku nowego życia nie otrzymują wielkich, oczekiwanych łask, natychmiast uważają wszystko za stracone i mają żal do Boga, że postępuje z nimi niesprawiedliwie.

Jakże niewiele ludzi posiada tę szlachetną cnotę całkowitego zdania się na Boga i cierpliwego oczekiwania, jak niewielu uważa siebie za to, czym oni rzeczywiście są, i spokojnie znosi swoje słabości, niewolę i doświadczenia, do czasu kiedy Pan sam ich uleczy. Dlatego nie rozkazuje On im wstać, wziąć łoże i chodzić i nie mówi im, że są zdrowi. Kto godziłby się pozostawać w tym więzieniu i nie próbował się z niego wyrwać, czekając, aż Pan sam go wyzwoli, dałby przykład wspaniałej, szlachetnej postawy, Jego udziałem stałaby się ogromna władza i panowanie. Powiedziano by mu: Wstań! odtąd nie powinieneś już leżeć, masz wyzbyć się wszelkiej niewoli, kroczyć w wolności; łoże zaś, które dotąd ciebie dźwigało, teraz ty podźwignij i nieś z mocą.

Człowiek, którego by Pan sam w ten sposób wyswobodził, stałby się prawdziwie wolny. Kroczyłby pełen radości i po tym długim oczekiwaniu osiągnąłby cudowną wolność, której są pozbawieni wszyscy, którzy — przekonani, że sami się mogą uwolnić — opuszezają przed czasem więzienie.
Ale kiedy ci ludzie, pozbywszy się krępujących ich więzów, osiągają wolność i czują się zupełnie zdrowi, łatwo się może zdarzyć, że również oni przez nieroztropność i brak czujności tracą niekiedy posiadany pokój i dostają się w tłum, tj. wchodzą w rozmaite zewnętrzne sprawy lub też oddają się różnego rodzaju pobożnym ćwiczeniom. A wtedy dzieje się z nimi to samo, co z owym chorym: Bóg staje się im jakby obcy.

Kiedy Żydzi go zapytali o jego uzdrowiciela, nie umiał odpowiedzieć. Kiedy jednak powrócił do świątyni, Jezus przemówił do niego, a wtedy poznał Go i przedstawił całemu tłumowi. Tak samo powinien postąpić człowiek miłujący Boga. Z chwilą uświadomienia sobie swojego oddalenia od Boga, powinien czym prędzej wszystko pozostawić i spiesznie biec do świątyni, to znaczy zebrać wszystkie swoje siły i zejść do swej głębi; jeśli tam rzeczywiście wejdzie, na pewno znajdzie Boga i Go rozpozna

Jezus, który tam był, napomniał go tymi słowy: Oto wyzdrowiałeś. Bądź teraz ostrożniejszy. Od tego momentu człowiek ton w całym swoim działaniu, wiedzy i życiu prawdziwie głosił Boga. Tak samo jest z człowiekiem, który przez prawdziwe doświadczenie i jasne poznanie Boga znalazł Go w swej wewnętrznej świątyni, w swej głębi, i który wydobył się ze swej niemocy, a następnie został przez Niego upomniany. Taki nie przestaje głosić Boga i o Nim opowiadać. Słowa jego płyną z poznania prawdy i dlatego przynoszą pożytek i obfity owoc. (Jan Tauler Kazanie 8)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez uel dnia Wto 20:16, 31 Paź 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:57, 01 Lis 2023    Temat postu:

Niezwykle dojmująca symbolika mistyczna.
Dziękuję za to. 😇


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Pismo Święte w kościele katolickim / Nowy Testament / Ewangelia św.Jana Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin