Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Brak wiary w istnienie Boga
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hejal
Gość






PostWysłany: Pią 16:13, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Ukrzyżowania były powszechne w czasach rzymskich. Na krzyżu zginęło miliony ludzi. Co to jest istota piekła bo rzeczywiście tego nie rozumiem. Jedni piszą, że to istnienie bez Boga a w Piśmie pisze, że to palenie wieczne człowieka ogniem, cierpienia, zgrzytanie zębów. Która wizja jest prawdziwa? Tak czy siak Bóg chyba powinien mieć litość i nie katować ich tak?
Powrót do góry
MacMierz
Vexillarius
Vexillarius



Dołączył: 22 Cze 2012
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Rzeszów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:32, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Hejal skup się czym było ukrzyżowanie dla Jezusa Chrystusa:
Jezus Chrystus Bóg Syn zjednoczony z Ojcem Miłością tak ogromną że nie jesteśmy sobie jej w stanie wyobrazić ani poczuć. W ostatniej fazie ukrzyżowania został tego wszystkiego pozbawiony. Tej miłości którą czuł zawsze i wszędzie został odcięty od Niej. Został poddany wiecznemu potępieniu. Czuł każdy ból jaki kiedykolwiek jakakolwiek istota może poczuć. To jest istota Ukrzyżowania.
Fizyczny ból był straszny ale myślę, że dla Jezusa najgorszy był ból duchowy ten stan piekła jaki odczuwał.

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MacMierz
Vexillarius
Vexillarius



Dołączył: 22 Cze 2012
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Rzeszów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:35, 26 Kwi 2013    Temat postu:

To nie Bóg ich tak katuje. Sami siebie katują przez to, że odrzucają obecność Boga.

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hejal
Gość






PostWysłany: Pią 16:38, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Wspomnę, że jak się jechało z Warszawy do Rzumu, może złe porównanie bo chyba nie było jeszcze Warszawy, ale ja się jechało z Budapesztu do rzymu to co 50 metrów stał krzyż z ukrzyżowanym człowiekiem i to były takie znaczniki na drogach jak dzisiaj słypy. Jechało się jechało i i co kilka metrów stał krzyż z ukrzyżowanym człowiekiem. Więc ja się skupiam na ludziach i ich cierpieniu bo Jezus już swoje pokazał. Bóg pokazał cierpienie Jezusa ale co z naszym cierpieniem? Nieskończone cierpienie wieczne to jest to czego ja nie rozumiem chocbym niewiem co złego zrobił.
Powrót do góry
MacMierz
Vexillarius
Vexillarius



Dołączył: 22 Cze 2012
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Rzeszów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:38, 26 Kwi 2013    Temat postu:

A tu Hejal artykuł na temat cierpienia Jezusa:
[link widoczny dla zalogowanych]

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hejal
Gość






PostWysłany: Pią 16:47, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Cierpienie ludzkie się juz pomija.
Powrót do góry
MacMierz
Vexillarius
Vexillarius



Dołączył: 22 Cze 2012
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Rzeszów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:54, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Cytat z artykułu podanego powyżej:
"Elie Wiesel, amerykański Żyd, pisarz i dziennikarz, więzień hitlerowskich obozów koncentracyjnych, w książce „Noc” wspomina, że pewnego dnia na placu apelowym obozu w Auschwitz postawiono trzy szubienice. Dwaj mężczyźni i jeden chłopiec – mieli zawisnąć na nich jako przestroga dla reszty więźniów. Tłum w pasiakach, otoczony zewsząd przez uzbrojonych SS-manów, w milczeniu wysłuchał słów wyroku. Na znak komendanta obozu spod nóg skazańców wytrącono krzesła. Obydwaj mężczyźni umarli szybko obciążeni swymi ciałami. Chłopiec – o wiele lżejszy – nie zginął od razu. Na oczach więźniów konał w straszliwej ciszy, przez ponad pół godziny szarpiąc się w niewypowiedzianej męce. Gdzie jest Bóg?! – głośne pytanie rzucił jeden z więźniów. I w tym samym momencie zmysł wiary w sercu przyszłego pisarza natychmiast na to pytanie odpowiedział: – Jest tu, wisi na tej szubienicy. "
Bóg nie chce zrobić z nas niewolników więc nie chce pozbawić nas wolnej woli. Ale przez Jezusa Chrystusa dał nam możliwość uniknięcia tego co stało się możliwe na skutek pierwszego nieposłuszeństwa ludzi. Dzięki Jezusowi Chrystusowi mamy drogę otwartą do Boga.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hejal
Gość






PostWysłany: Pią 17:06, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Wszytko jest piękne i wspaniałe tylko gdzie są ludzie, którzy będą cierpieć nieskonczone męki wpiekle, gdzie oni są?
Zadałem jedno pytanie i nie uzyskuję odpowiedzi. To mnie nurtuje od wieków, to jedno pytanie, gdzie będą ludzie paląc się ogniem i zgrzytając zębami przez wieki? Podczas gdy inni będą zajadać się i cieszyć.
Jest jeszcze jeden dowód na to, że czlowiek to swinia. Miałem wielu kolegów gdzie stawiałem im piwa i pozyczałem im kase, ale jak spotkała mnie bieda to żaden nie chciał nawet złotówki pożyczyć.


Ostatnio zmieniony przez Hejal dnia Pią 17:11, 26 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
MacMierz
Vexillarius
Vexillarius



Dołączył: 22 Cze 2012
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Rzeszów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:14, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Hejal będą w piekle czyli w takim stanie jaki SAMI zgodnie z darem Boga sobie wybrali. Tym stanem jest brak jakiejkolwiek łączności z Bogiem.
Oni NIE CHCĄ BYĆ W NIEBIE czyli w stanie całkowitej łączności z Bogiem.
I tyle. To jest wydaje mi się jasna i konkretna odpowiedź na pytanie.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hejal
Gość






PostWysłany: Pią 17:19, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Odpowiedź była by konkretna gdyby nie było w Piśmie rzeczy o wiecznym cierpieniue , palących się ludziach wiecznym ogniem, zgrzytania zębami i tym, że będą cierpieć w nieskończoność. Wtedy ta odpowiedź byłaby wystarczająca i konkretna.
Powrót do góry
beast
Imaginifer
Imaginifer



Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:52, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Hejal napisał:
Odpowiedź była by konkretna gdyby nie było w Piśmie rzeczy o wiecznym cierpieniue , palących się ludziach wiecznym ogniem, zgrzytania zębami i tym, że będą cierpieć w nieskończoność. Wtedy ta odpowiedź byłaby wystarczająca i konkretna.


Moim zdaniem rozmyślając nad tym co jest w Piśmie nie da się dojść do innego wniosku, jak to że Bóg jest zły/albo nieistnieje.

Jednocześnie wiara w niego idzie "w pakiecie" z wiarą w to że jest dobry- wtedy można przyjąć, że Bóg wie co dobre, i nawet tak straszne rzeczy jak masowe zbrodnie są dla nas w jakiś sposób dobre - może dzięki temu unikneliśmy masowej III wojny nuklearnej?

Albo więc wiara w "Bóg+to że jest dobry", albo niewiara.



Cytat:

Jako wilk morski kochający pływanie chcę płynąc w nieskończoność. Port to tylko przystanek na nabranie zapasów. Po załadunku możesz płynąć dalej.....
Natomiast pływać w kółko aż się zapasy wyczerpią i statek się rozwali to co najmniej nierozsądne

Zgadza się, i cały problem pojawia się tylko w tym, że o portach Jahwe, Budda każdy marynarz tylko słyszał. Nikt nigdy tam nie był, a mapy tam prowadzące są wysoce niezadowalające :) Czy więc kapitan powinien zaryzykować i ustawić kurs na mistyczny port? Czy może po prostu bezpiecznie pływać wodami, które przynajmniej zna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CR3
Cornicen



Dołączył: 07 Lut 2013
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:24, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Znasz te wody? Nawet swego statku, którym płyniesz nie znasz :)

Topic: Nikt nie idzie do piekła wbrew swojej woli, ludzie idą tam, ponieważ nienawidzą Boga, ponieważ chcą być jak najdalej.
Każdy człowiek, który chce być z Bogiem, będzie z Nim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MacMierz
Vexillarius
Vexillarius



Dołączył: 22 Cze 2012
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Rzeszów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:29, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Beast
No i tu trzeba zaufać i wybrać. Ja sporo pływałem kręciłem się sprawdzałem no i w końcu doszedłem do wniosku, że popłynę za bohaterem dziennika okrętowego zwanego Pismem Św. Bohater ten o imieniu Jezus Chrystus wydał mi się najbardziej wiarygodny. No i obiecał mi,że będę pływał z Nim w nieskończoność.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:40, 26 Kwi 2013    Temat postu:

W rozważaniu tego , czy Bóg jest dobry pojawia się jakże wiele głosów , które są wyrazem Nauczania Kościoła, bazującego jak najbardziej na Piśmie Świętym.
Pojawiły się również głosy sceptyczne.

Przyjrzyjmy się nieco zagadnieniu dobroci Boga. Aby tego dokonać, zastanówmy się więc, czym jest byt (na przykład samoświadomy), jako że i Bóg jest bytem samoświadomym. Odniosę się póki co do doświadczania samych siebie, którym nikt nie zaprzeczy - bez względu na światopogląd i wyznanie.

Otóż, każdy z nas , jest "kimś" z racji swej istoty ( do bytów nieświadomych przypisałbym pojęcie "czymś" ) . Każdy z nas może mówić o sobie lub o kimś innym, że coś sobą reprezentuje. Mamy więc pojęcie ISTOTOWOŚCI lub w skócie - ISTOTY.

Jednak wiemy również o sobie i o innych, że "jesteśmy", gdyż doświadczamy trwania. A więc ISTNIEJEMY.

Otóż, dochodzimy więc do wniosku , że byt jest tworzony przez ISTNIEJĄCĄ ISTOTĘ. Są to "składowe" , które nie objawiają się bez siebie na wzajem. Tak więc mamy swoista JEDNOŚĆ , ODRĘBNOŚĆ - bym to tak nazwał.

Filozofia arystotelesowsko - tomistyczna stwierdza więc, że "byt jest tym, czym jest" - zgodnie z logiczną zasadą niesprzeczności.

Samo ISTNIENIE niejako "wyprzedza" (oczywiście nie ma tu mowy po chronologii, lecz o kwestii bytowej - ontycznej) ISTOTOWOŚĆ.

Zostało to ujęte w średniowieczu , jako Operari sequitur esse - istnienie wyprzedza działanie. Tak więc, ISTNIENIE jest kluczem do rozważania DOBRA.

Czym zatem jest dla nas ISTNIENIE, jeśli nie DOBREM ? Tego dobra pragną wszystkie byty. Pragną go jak najwięcej, zmierzając do spełnienia (szczęścia), które w efekcie okazuje się "niepragnięciem". Owo pożądanie - zmierzanie do utrzymania dobra, jakim jest istnienie , nazywamy właśnie miłością. Pożądanie to może się realizować na gruncie intelektualnym, jak i cielesnym, w zalleżności od natury rzeczy.

Wspominałem wcześniej o "składowych" bytu. Bez względu na światopogląd i wiarę, można powiedzieć czysto aksjomatycznie (założyć pewnik) , że Bóg nie może być złożonym ze "składowych", ponieważ relacja związku ISTOTY oraz ISTNIENIA wymusza na nas stwierdzenie, że Bóg to istota, która aby istnieć, czyli być rzeczywistym, musi otrzymać istnienie !!! A przecież Bóg nie ma początku : <<Nie>>

Ten warunek jest więc nie do przyjęcia, ponieważ przeczyłoby to doskonałości bytowej Boga, która wymusza więc niezłożoność !!!
Mało tego, niezłożoność bytowa Boga , niejako wymusza "stan", gdzie ISTOTA oraz ISTNIENIE są TOŻSAME !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Co ciekawe, już Arystoteles doszedł drogą rozumowania do tego wniosku , który został podany wiele wieków wcześniej w Biblii w postaci, którą wszyscy mogą cytować, niekoniecznie ze zrozumieniem , o co chodzi. A mianowicie Bóg opisał Siebie Samego na kartach Biblii, jako "JESTEM, KTÓRY JESTEM".

Proszę wrócić teraz do moich rozważań wyżej i sprawdzić, jak opisany jest byt filozoficznym językiem ??? Otóż, przypomnę :

"Byt jest tym,. czym jest".

Mamy więc pełną ADEKWATNOŚĆ !!!


Wyłania się więc zsadniczo w sposób naturalny konieczność rozważenia tego, czy Bóg może być złą istotą?
Biorac pod uwagę Jego niezłożoność - absolutną prostotę, a dalej wynikajacą z owej prostoty, wspominaną przeze mnie tożsamość istoty i istnienia,a w ostatnim kroku - biorąc pod uwagę , że (jak już wyżej pisałem o doświadczeniu każdego człowieka) ISTNIENIE jest DOBREM , należy stwierdzić, co następuje:

Bóg jest ISTNIENIEM, więc jest DOBREM (absolutnym) . Jeśli więc byt jest dobrem, więc jest też dobry (ta tożsamość dotyczy tylko doskonałego bytu - Boga) . Jeśli byt jest dobry absolutnie ( tylko byt doskonały), tedy nie może być złym.

Właściwie, to niejako naturalnie wskoczyłem w temat tego, czym jest zło. Skoro byt jest dobry, to czy może być zły?

W przypadku Boga, nie jest to już więc możliwym ( nie ma miejsca na brak dobra) . Jednak stwierdza, na przykład Hejal, że ludzie są źli. Powstaje więc naturalne pytanie o to , skąd bierze się zło, skoro byt jest dobry ( każdy byt) <<A>>.


Otóż, drogi Hejale, trzeba rozróżnić pomiędzy dobrem godziwym, dobrem przyjemnym,. oraz dobrem użytecznym. Bóg kieruje się tylko dobrem godziwym, które jest obliczone na pożądanie dobra ze względu na samo dobro. Pożadanie więc - miłość - jest wtedy inaczej postrzegane przez ludzi, którzy zazwyczaj pożadają przyjemnie, ze względu na siebie samych, jak i pożadają użytecznie ze względu na to, że coś lub kogoś mogą otrzymać, przywiązać.

Tam, gdzie byt jest złożony (wspominałem wyżej), tam zawsze pojawią się pożądania ze względu na siebie samych i ze względu n możliwość otrzymania czegoś innego.

Takie dobra : "przyjemne" i "użyteczne" są niejako obce Bogu i są wyrazem braku doskonałośći. Tam , gdzie jest brak doskonałości, tam brak dobra ze względu na same dobro, czyli brak dobra absolutnego. Ten właśnie brak - właśnie dobra godziwego ( a nie innego) jest ZŁEM.

Można by pisać i pisać.
Inaczej nie wytłumaczę swoich myśli, którym nie trzeba nawet nadawać statusu "wynikających z wiary".

Pozdrawiam Was.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pią 20:48, 26 Kwi 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hejal
Gość






PostWysłany: Nie 20:26, 28 Kwi 2013    Temat postu:

Nawaliłem się wczoraj i w piątek jak meserszmit. Próbowałem coś czytać i zrozumieć, ale dziś na trzeźwo czytam i próbuję zrozumieć dobro Boga i wychodzi mi to z marnym skutkiem. Wiem, że wiary i dobra nie da się pojąć i ogarnąć rozumem, ale beż tego mam za duże wątpliwości. Przeczytam jeszcze kilka razy powyższy tekst może coś załapię bo albo jest ma za głupi albo mam wypaczony obraz Boga.
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:38, 28 Kwi 2013    Temat postu:

Ok. Myślę, że masz inny obraz Boga. Inna sprawą to taka , że byt , jedność , odrębność , prawda , dobro , piękno - to pojęcia uchwytne intelektualnie. Musisz znaleźć sposób na pojęcie tych zależności. Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 20:39, 28 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caliah
Vexillarius
Vexillarius



Dołączył: 20 Lip 2012
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:02, 28 Kwi 2013    Temat postu: Re: Brak wiary w istnienie Boga

Witaj Patrycjo :)

Ja też kiedyś nie wierzyłam w Boga :)
Tzn. wierzyła, gdy byłam jeszcze małym dzieckiem, gdy szłam do I Komunii. Wierzyłam, bo tak uczono na katechezach. Uczono tak samo jak sprawdzalnej matematyki czy biologii, więc przez alanogię Bóg dla mnie istniał.
Później, gdy zaczęłam dorastać i obserwować świat i rodzinę, w której się urodziłam, było już znacznie trudniej uwierzyć w istnienie Boga. Jako nastoletnia panna praktycznie byłam już niewierząca. Bóg był dla mnie wytworem wyobraźni starszych osób, czymś (nie kimś, ale czymś) nieistniejącym, w co bawią się ci wszyscy ludzie chodzący "bo tak trzeba" do kościoła. W kościele też nie mogłam wytrzymać, też było mi duszno i była to jedna z przyczyn, dla których do kościoła przestałam chodzić.
Pomijam już brak zastanowienia nad tymi wszystkimi rytuałami, nad znaczeniem tego co się w czasie Mszy dzieje, czy choćby nad głoszonymi tam naukami.

Beast napisał:
Czy więc kapitan powinien zaryzykować i ustawić kurs na mistyczny port? Czy może po prostu bezpiecznie pływać wodami, które przynajmniej zna.

Pływałam przez wiele lat po wydawałoby się znanych mi wodach. Skończyłam liceum, zaszłam w ciążę, wyszłam za mąż... i nadal przyglądałam się światu. A im dłużej się przyglądałam, tym bardziej brakowało mi sensu tego, co się wokół mnie działo. Wszystko było szare, smutne, puste, nijakie. Zastanawiając się nad tym bezsensem zaczęłam rozmyślać nad determinacją i uporem ludzi chodzących do kościoła. Po co? Jeżeli Boga nie ma, to przecież już dawno by się zorientowali. Przez niemal 2 tysiące lat... Jeżeli była by to fikcja, jeżeli nie mieliby potwierdzenia, to dawno by już przestali się w to bawić... A jednak było w tym coś intrygującego. Ci ludzi nadal chodzili do kościoła i co więcej byli jakoś bardziej podbudowani, bardziej szczęśliwi..., a mi ciągle brakowało jakiegoś klocka, aby zamknąć tą moją układankę sensu świata.

Postanowiłam zaryzykować i wypłynąć na wody nieznane, wbrew mojej niewierze (bo jeżeli Boga nie ma to i tak się nic nie stanie, ale jeżeli jest...) zadać Bogu pytanie: "jeżeli jesteś - pokaż mi o co w tym wszystkich chodzi".
Tak sobie rozmyślałam, w międzyczasie moje córki zaczęły dorastać...
Jako że jestem osobą w miarę otwartą i wiem, że drogę życia każdy wybiera sam, nie narzucałam dzieciom żadnych poglądów, przekonań, bo prawdę mówiąc sama ich nie miałam. Stwierdziłam jednak, że dobrze by było, aby mając możliwość wyboru wiedziały cokolwiek o tym między czym mogą wybierać, aby poznawały różne kultury, w tym kulturę chrześcijańską. Zaczęłam więc chodzić z nimi do kościoła, aby zobaczyły na czym "to polega. Oczywiście chodzenie było na zasadzie "bo tak trzeba" i pytanie moje córki: "ale po co?" uzyskiwało tą jedną pustą odpowiedź.
Po jakimś czasie coniedzielnej męki z wybieraniem panien do kościoła młodsza z nich zapytała mnie: "dlaczego tata z nami nie chodzi". Odpowiedź była bardzo prosta: w naszym domu nie było wiary, nikt nie wierzył i nikt do kościoła nie chodził, bo takiej potrzeby nie odczuwał.
Mi jednak w myślach pojawiła się inna odpowiedź, którą niemal mechanicznie przekazałam córce: "módl się, a zacznie". Sama byłam nieco zaskoczona tymi słowami, ale uznałam je za dość intrygujące i nie dodawałam nic więcej.
Przez kolejne kilka tygodni nadal wychodziłyśmy we trzy, aż pewnej niedzieli zobaczyłam, że mąż również się przebiera i bez słowa idzie z nami. Córki oczywiście też to zauważyły, ale poprosiłam, aby nie komentowały tej sytuacji. Po powrocie z Mszy moim jedynym komentarzem, odpowiedzią na wczęśniejsze pytanie było również pytanie: "teraz wiesz po co?"

Ja wiedziałam, wiedziałam, że była to odpowiedź na pytanie, na założenie zadane przeze mnie - "jeśli istniejesz...". Otrzymałam odpowiedź, a liczba pytań wzrosła. Wychodziło na to, że w mojej układance brakuje o wiele więcej klocków niż mi się zdawało. Pytania się mnożyły, myśli nie dawały spokoju. Do kościoła chodziliśmy już całą rodzinką, ale dla mnie nie było to już rutynowe odstanie obowiązkowej godzinki w kościele i choć nie było to jeszcze uczestniczenie we Mszy, to było szukaniem kontaktu z Tym, który Odpowiedział.
A moje rozmyślania trwały dalej. Próbowałam zrozumieć, ale nie dawałam rady, chciałam poskładać, ale nie wiedziałam od czego zacząć.
Którejś niedzieli poszliśmy jak zwykle do kościoła, a w moje głowie był sztorm. Nawałnica myśli. Nadal nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi, druga część mojego pytania nadal pozostawała bez odpowiedzi.
Zaczęła się Msza, a ja wciąż walczyłam z burzą, ale nie miałam już siły dalej walczyć, poddałam się, powiedziałam: "bądź wola Twoja", "oto jestem, uczyń ze mną co zechcesz", "poślij mnie wg woli Twojej". A w mojej głowie trwało "fiat".
Wtedy usłyszałam pytanie: "czy wiesz, o co prosisz?". Przez chwilę po prostu mnie zamurowało, ale z oczywistą pewnością odpowiedziałam: "wiem". Pytanie powtórzyło się po raz drugi: "czy wiesz, o co prosisz?".
Zaraz, ale czy ja o coś proszę? Przecież to ja oferuję swoje możliwości, oferuję siebie. Ale jeszcze raz odpowiedziałam, choć już z mniejszą pewnością: "wiem". Po czym pytanie powtórzyło się po raz trzeci. Tym razem nie byłam już pewna czy aby na pewno wiem o co proszę. To było więcej niż wypłynięcie na nieznane wody, to była decyzja rzucenia się w nie z zamkniętymi oczami. Po dłuższej chwili, z całą wydawało mi się świadomością podejmowanego ryzyka, odpowiedziałam: "tak wiem".
Nie wiem co w tym czasie działo się w kościele, ale po mojej trzeciej odpowiedzi "wróciłam". Msza nadal trwała...

Taki był mój początek przygody z Bogiem. Przygody, która trwa nadal.
Od tamtego czasu wydarzyło się wiele rzeczy, z których część kiedyś wpisałabym między bajki. Teraz wiem, że są wręcz namacalne.
Z ostatnich wieści: w najbliższym czasie do domu wraca mój tato, który ok. 20 lat temu rozwiódł się z mamą.
Oddałam Bogu wiele problemów, których sama zwyczajnie, ludzkimi siłami nie byłam w stanie rozwiązać, a On w dość krótkim czasie znalazł dla nich zaskakująco dobre rozwiązania.
No cóż, dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
Jeżeli tylko się zgodzimy On uczyni wszystko nowym :)

Jeżeli nie wierzycie, zapytajcie Go o to ;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hejal
Gość






PostWysłany: Pon 2:34, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Odyseja też miała być mitem i bajką a jednak odnaleziono Troję. Cuda robione przez Jezusa i Boga, proroctwa i różne odnalezione przedmioty też penwie nie są żadnym dowodem bo człowiek nawet jakby dostał objawienia i ukazał by mu się Bóg pozostanie niewiernym Tomaszem. Tak większość ludzi jest takich, że musi włożyć palce w Jego rany żeby uwierzyć. Jak uwierzę w dobro Boga będę bardzo szczęśliwy bo w Jego istnienie już od dawna wierzę.
beast napisał:
Albo więc wiara w "Bóg+to że jest dobry", albo niewiara.

Tu się nie zgodzę. Da się wierzyć w Boga nawet jak się ma wątpliwości w jego dobro. Niewiara to całkiem co innego. To zaprzeczenie w głowie człowieka jego nieistnienia.
To, że mam wątpliwości w dobro Boga i nie chodzę do kościoła, do spowiedzi nie oznacza tego, że nie wierzę. To nie jest jakiś foch, że jak Bóg nie jest dobry to się w Niego nie wierzy. Być może trudno mi zrozumieć sprawy miłosierdzia Bożego jak wszędzie straszy się w kościołach ludzi wiecznym piekłem, apokalipsą, plagami, katastrofami, chorobami zsyłanych na ludzi za karę za grzechy bądź dla próby.

Bóg dając nam słowo pisane w Biblii może nie przypuszczał tego, że człowiek będzie za głupi by je zrozumieć. Jedni uważają, że słowa tam zawarte są proste do przekazania inni uważają inaczej. Gdyby słowa w Biblii były takie proste dla człowieka nie powstało by miliony ksiąg teologicznych pisanych od 2 tys. lat.
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 5:40, 29 Kwi 2013    Temat postu:

beast napisał:
Czy więc kapitan powinien zaryzykować i ustawić kurs na mistyczny port? Czy może po prostu bezpiecznie pływać wodami, które przynajmniej zna.

Pytanie powstaje wtedy takie: Czy mistykiem zostaje się dlatego, że się tego chce?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 5:55, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Hejal napisał:
Odyseja też miała być mitem i bajką a jednak odnaleziono Troję. Cuda robione przez Jezusa i Boga, proroctwa i różne odnalezione przedmioty też penwie nie są żadnym dowodem bo człowiek nawet jakby dostał objawienia i ukazał by mu się Bóg pozostanie niewiernym Tomaszem. Tak większość ludzi jest takich, że musi włożyć palce w Jego rany żeby uwierzyć. Jak uwierzę w dobro Boga będę bardzo szczęśliwy bo w Jego istnienie już od dawna wierzę.
beast napisał:
Albo więc wiara w "Bóg+to że jest dobry", albo niewiara.

Tu się nie zgodzę. Da się wierzyć w Boga nawet jak się ma wątpliwości w jego dobro. Niewiara to całkiem co innego. To zaprzeczenie w głowie człowieka jego nieistnienia.
To, że mam wątpliwości w dobro Boga i nie chodzę do kościoła, do spowiedzi nie oznacza tego, że nie wierzę. To nie jest jakiś foch, że jak Bóg nie jest dobry to się w Niego nie wierzy. Być może trudno mi zrozumieć sprawy miłosierdzia Bożego jak wszędzie straszy się w kościołach ludzi wiecznym piekłem, apokalipsą, plagami, katastrofami, chorobami zsyłanych na ludzi za karę za grzechy bądź dla próby.

Bóg dając nam słowo pisane w Biblii może nie przypuszczał tego, że człowiek będzie za głupi by je zrozumieć. Jedni uważają, że słowa tam zawarte są proste do przekazania inni uważają inaczej. Gdyby słowa w Biblii były takie proste dla człowieka nie powstało by miliony ksiąg teologicznych pisanych od 2 tys. lat.

Może zacznę nieco od końca 8)
Coraz mniej kościołów w Polsce ma kapłanów, którzy otwarcie mówią o istnieniu i wpływie demonicznym. Straszenie ma miejsce wtedy, gdy rządzi nami zła intencja, a czasem i kłamstwo jest w tym zawarte. W przestrzeganiu wiernych przed potępieniem nie ma ani złej intencji, ani kłamstwa - o tym świadczy Pismo Święte. Gdyby przyjąć złą intencję kapłanowi, mówiącemu o piekle, jeśli ów grzesznik się nie nawróci, to zarazem Pismu Świętemu też należy przypisać złą intencję, gdyż kapłan wzoruje się na Słowie Bożym !!!
Czy ktoś odważy się powiedzieć z wiernych, że Słowo Boże kłamie? Ojcem kłamstwa jest Szatan, więc Boga trzeba by nazwać Szatanem... Czy ktoś z wiernych poważy się na to???


Pytanie czy da się wierzyć w Boga, wątpiąc w jego dobro?
Owszem, wszystko się da Embarassed Pytanie jednak jest takie: czyj to Bóg? Bóg chrześcijan?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pon 5:59, 29 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hejal
Gość






PostWysłany: Pon 10:40, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Bóg jest stworzycielem wszystkiego nie tylko chrześcijan.
Ja wierzę w tego Boga z Biblii. Szatan jest zly i jest wrogiem człowieka, którego kto stworzył Bóg? Na początku wszystko było dobre.
Wielu ludzi zadaje sobie pytanie, gdzie jest dobro Boga? Ta jedna zła myśl niewiary w Jego dobro skutecznie walczy z wieloma ludźmi, którzy się pytają gdzie był Bóg jak palono mu dzieci w piecach w krematoriach, zesłano choroby, znęcano się, okradano itd... Być może Bóg kiedyś przyjdzie z obroną dla niewinnych i wtedy ludzie uwierzą w Jego dobro. Co zrobi z ludźmi potępionymi, zlituje się nad nimi i da im szybką śmierć czy da im wieczne cierpienie. Co będzie to się okaże. Każdy odłam ma inne pojęcie o Biblii.
Czy, katolik, prawosławny, protestanta ma rację trudno stwierdzić bo wszyscy mają inne pojęcie o Biblii. Jest tych kościołów i odłamów setki. Są jeszcze mormoni i inni. Biblia jedna i jeden Bóg a każdy ma inne pojęcie o nim.


Ostatnio zmieniony przez Hejal dnia Pon 11:02, 29 Kwi 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
agatha93
Tesserarius
Tesserarius



Dołączył: 24 Lis 2012
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Opalenica
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:50, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Może napisze tak jak ks. mówił na szkole ewangelizacji.Gdzie był Bóg?-z tymi cierpiącymi-On po prostu dał nam wolną wolę i dlatego wybór należy do nas.I to też potwierdza mój sen-śniło mi się że śpię,ja spałam na łóżku,Jezus spał na podłodzę,gdy podnosiłam głowę Chrystus robił to samo,miał na głowie cierniową koronę.Nie rozumiałam tego snu aż znajoma nie pomogła mi go wyjaśnić.Mogło chodzić w tym śnie o to że Jezus jest przy mnie,ale w tym dniu gdy to mi się przyśniło ktoś mógł mnie zranić,ta korona cierniowa mogła oznaczać że Jezus cierpi gdy ja cierpię .Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hejal
Gość






PostWysłany: Pon 14:17, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Chcesz powiedzieć, że Jezus będzie wszędzie i zawsze z ludźmi cierpiącymi? Nawet z takimi na wieki cierpiącymi? Da im jakąś szansę, czy wraz ze śmiercią kończy się szansa na powrót do Boga?
Może niektórzy ludzie tacy jak ja się do tego nie nadają i jak otrzymają łaski to zrobią jakieś głupstwo jakąś głupotę, która przekreśli ich szanse. Można robić piękne rzeczy i czynić dobro całe życie, ale jedna głupia rzecz, którą się zrobi przekreśla szanse.


Ostatnio zmieniony przez Hejal dnia Pon 14:22, 29 Kwi 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
agatha93
Tesserarius
Tesserarius



Dołączył: 24 Lis 2012
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Opalenica
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:31, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Z tego co słyszałam że nawet najgorszy człowiek choćby żył bardzo zle,a nawet okropnie,ale Jezus pyta się w chwili śmierci czy chcę za nim pójść w tedy do tego człowieka należy wybór-nie wolno tracić nadziei,ja się modlę np. za dusze które są już w piekle bo cały czas mam nadzieję że te duszę zostaną zbawione,bo Bóg jest miłosierny i może nas zaskoczyć:)Piekło tak jak mówił MacMierz to stan,nie miejsce,po prostu człowiek który tam jest jest sam cierpi w takim sensie że nie może się zbliżyć do Jezusa i to go boli,są też tacy którzy umierają np. w wypadku prowadzili złe życie,a Jezus jest tak kochany że pozwala by to życie poprawili i im je wraca.Ja gdy nie dowierzałam że Jezus jest dobry to po prostu powtarzałam słowa:Jezus mnie kocha i jestem w jego oczach wyjątkowa itp.Albo spisywałam to na kartce kratka pod kratką.Nie wiem jak to się stało ale Jezusa bardzo pokochałam,ale oczywiście najważniejsza modlitwa,nawet w ciszy nic nie mówić Jezusowi.Poprosić ducha św. powiedzieć Duchu św. sam widzisz że nie potrafię się modlić przyjdz mi z pomocą.Amen.Hejal niech to będą twoje słowa,twoja modlitwa,jeżeli nie chcesz trwaj w ciszy przy Panu,duch św. przyjdzie z pomocą,a może po prostu Jezus chcę byś tak trwał w ciszy?Modlitwa w ciszy jest szczególnie ważna na adoracji,wpatruj się w Niego,a On w ciebie-zna cię,nic Mu niew chociaż to trudne i czekaj aż twój największy przyjaciel zacznie mówić proś by Go usłyszeć.Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hejal
Gość






PostWysłany: Pon 15:11, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Dobra Boga nie potrafię zrozumieć i daleko mi do tego,ale ksieza pedofile gwałcący setki chłopców, nie mówię, że to jest tylko praktykowane w katolickim kościele. Księża ateiści, którzy nie potrafią pomóc ludziom. To są wszystko ludzie, podobieństwo obrazu Boga. Bóg wybacza nawet takim ludziom więc jest tu miłosierdzie, ale też karze innych wiecznym ogniem i wiecznym cierpieniem, gdzie jest zemsta i znęcanie się. Podobno nie można służyć dwóm panom. Albo się złuży dobru albo złu, nie ma czegoś pośredniego, albo jest, które da się przypisać dobru albo tylko złu. Zło dzieję się wtedy, gdy ktoś się znęca wiecznie nad stworzeniem. Gdzie jest wtedy sprawiedliwość? Czy to można nazwać sprawiedliwością? Bóg jest zarazem miłosierny i sprawiedliwy, ale czy sprawiedliwość nie przeczy dobru i nie jest zła? Jaka jest istota nieskończonego cierpienia? Czy jakiś człowiek zasłużył na nieskończone cierpienie?
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:12, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Sprawiedliwość nie jest ciosem za cios. Jest powiedzenie : "Oby Bóg nie policzył nim wedle sprawiedliwości.". Sprawiedliwość to skutek naszej zatwierdziałości. Nic w tym zła nie ma od Boga. Sami sobie jesteśmy winni. że odrzucane są propozycje miłosierdzia. Rację ma agatha93 .
Ludzie w piekle są sobie sami winni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hejal
Gość






PostWysłany: Pon 16:25, 29 Kwi 2013    Temat postu:

No dobrze przyjmijmy Twoją teorię Exe. Nawet gdyby sobie byli winni to znaczy, że mają cierpieć nieskończone męki i cierpienia? Za kilka lat życia miliardy lat albo nieskończoność lat cierpienia?
Są sobie winni to znaczy, że trzeba się nad nimi wiecznie znęcać tak? Jakie jest inne wytłumaczenie dla takiego stanu rzeczy?
Cy wy sami macie wiarę zgadzając się na takie potworne męki jakiegokolwiek istnienia?


Ostatnio zmieniony przez Hejal dnia Pon 16:30, 29 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:39, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Rzecz polega na tym , że nikt nad nimi się nie znęca. Znęcają się nad samymi sobą poprzez własny wybór. Przypominam , że popełniasz błąd liczenia nieskończoności . Tymczasem nieskończoność nie polega na liczeniu czasu , lecz na byciu poza czasem. To jest wielką różnica. Same osoby potępione z jednej strony mają pamięć tego , co straciły . a pokazał im to Bóg na Sądzie , z drugiej strony proszą Boga o miłosierdzie NIE-OGLĄDANIA GO !!! Wiedziałeś o tym ? I Bóg spełnia ich życzenie. TĘsknota tęsknotą, ale cierpią z tego powodu , że nie mogą dalej grzeszyć. Rozumiesz Bracie ? Chcą dalej grzeszyć. Ten stan jest trwałym na wieki , więc na tym polega ich los.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hejal
Gość






PostWysłany: Pon 16:47, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Chcesz mi powiedzieć Exe, że te istnienia wybiorą nieskończone cierpienie od Boga? Nie będą już miały szansy drugiego wyboru? Chcesz mi powiedzieć, że istnienia dążą do cierpienia a jak popełnią jeden błąd to nie będą już miały żadnej szansy bo może zrozumieją swój błąd i co wtedy nie ma już powrotu? Podobno szansa jest tylko do śmierci a po śmierci nie ma litości.
Jeden błąd przekreśli ich całe istnienie? A co powiesz jak robisz cudowne rzeczy a minutę przed śmiercia zrobisz jedno głupstwo przez które pójdziesz na potępienie? Czy myślisz, że jak się znajdziesz w niebie to też głupstwa nie możesz zrobić? Przecież Bóg upadłych aniołów wygonił z nieba. Skąd wiesz, ze nie zrobisz jednego głupstwa przez, które nie będziesz potępiony. Czy będziesz wtedy sam sobie winien bo nie pomyślałeś w tamtej chwili?


Ostatnio zmieniony przez Hejal dnia Pon 16:52, 29 Kwi 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:47, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Sęk w tym, że jeden błąd ciężki i śmierć w grzechu śmiertelnym przekreśla moje zbawienie. Tak - wybiorą brak Boga. Rozumienie nie oznacza jeszcze właściwego wyboru. musisz sobie to uświadomić . również z tego powodu nie umiesz wyjść z tej obsesji , Bracie. Do tej pory demony rozumieją więcej niż my , a i tak chcą tylko zła. Rozumiesz Bracie więc ?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pon 17:57, 29 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin