Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moralność i dogmatyka w świetle potrzeby STUDIUM

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:13, 26 Paź 2014    Temat postu: Moralność i dogmatyka w świetle potrzeby STUDIUM

W każdej wierze znajdziemy faryzeuszy:

1. Ludzi, którzy udają, co by wydać się zacnymi,
2. Ludzi powierzchownych, którzy bazują - skrupulatnie częstokroć - na zewnętrznych znakach, gdzie nie ma miejsca na liturgię serca,
3. Ludzi przyzwyczajenia, którzy naśladują przodków, "bo oni też tak czynili",
4. Ludzi drobiazgowych, małostkowych, którzy "wylewają dziecko z kąpielą", stawiając drobiazgi na pierwszym miejscu,
5. Ludzi - dewotów, którzy "klęczą przed figurą, a diabeł za skórą". Niczym jest dla nich Bóg, lecz najważniejsze jakieś urojenie, myślenie życzeniowe odnośnie jakiegoś świętego, et caetera,
6. Ludzi niekonsekwentnych, którzy swą pobożność zamykają w kościele, a w sprawach poza budynkiem kościoła, religia nie gra dla nich żadnej roli.,
7. Ludzi egoistycznych, pozbawionych wszelkiej miłości, gdyż choć praktykują i wierzą, nie są czuli na cierpienia drugich,
8. Ludzi obłudnych, których religijność jest wyuczona i jest umiejętnym udawaniem, którym kradną szacunek oraz zaufanie, których nie są godni.

Gdy wyjdzie obłuda na wierzch, wówczas oburzone sumienie ludzkie może pomieszać religijność prawdziwą, z jej obrzydliwym naśladowaniem, co kończy się niestety niejednokrotnie niesłusznym potępieniem samej religii Exclamation W taki błąd niedostatecznego poznania wpadło już wielu - późniejszych apostatów, którzy odwrócili się od religii katolickiej, czy innej, jak od szkodliwej historii, a na dodatek mieniąc się znawcami nauczania Kościoła, którego nie znają, skoro od Niego odeszli.

Często stawia się pytanie:

"Czy lepiej być szczerym, żyjąc w religii fałszywej, czy też obłudnym w religii prawdziwej " Question .

Żadna z tych możliwości nie jest dobrą.
Co z tym zrobić Question

Na pewno nie należy wyciągać takiego wniosku, że istnieje jakoby proporcjonalność prosta pomiędzy fałszywością ludzi religijnych, a nieprawdziwością religii, którą mają reprezentować.

Należy zaś wyciągnąć inne wnioski, które będą prawdziwe logicznie:

1. Należy ewangelizować również wewnątrz własnego Kościoła, ponieważ jesteśmy w obrębie tegoż Kościoła wzajemnie odpowiedzialni za siebie.
2. Trzeba przyjąć taką oto postawę, aby być prawym w swej religii prawdziwej (katolicyzm).
3. Należy utrzymywać się w stałej dyspozycji do studium swej wiary, aby utrwalać prawość swej postawy.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 17:30, 10 Cze 2018, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:33, 26 Paź 2014    Temat postu:

Exe ja ma problem zawsze czy to fałsz jak serce krzyczy jedno-kierowane chwilową złoscią gniewem nie checią zdenerwowaniem , a robię drugie !
Na przykładzie osoba której nie lubię , jak mam z nią spędzić dzień to chce mi sie wyć, mam problem z przebaczeniem-jest chęć ze wzgledu na Jezusa a serce targa zdenerwowanie,-jak poskromić serce?
jaka wybaczyć chce a uczucia swoje...
I teraz problem święta serce chce jednego-szczególnie jak widzi złosliwości i głupie miny "za plecami" ale ja chcę kochać tylko jak, ...
Ok mogę być miła choć mam ochotę jej wygarnąć, uprzejma choć mam ochotę jej odpłacić,(powtarzam w głowie" dla Jezusa" )ale uprzejmośc i bycie miłą wymuszam na sobie... gdze jest fałsz czy to jest fałsz święta przez to dla mnie to tortura.
Zapraszamy ją na urodziny bo to rodzina , zeby rodzicom przykro nie było, ale nie jest miło nam ją goscić... czasem mam nadzieje ze nie przyjedzie bo sie boję że zrobi jakąs afere, a jej toważystwo nie jest mi miłe... ale głupio mi jej nie zaprosić


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:45, 26 Paź 2014    Temat postu:

Siostro, nie jestem godzien, aby oceniać czyjąś postawę i coś radzić, jedynie mogę napisać to, co bym ja zrobił w takiej sytuacji.

Otóż przez wzgląd na rodziców zaprosiłbym taką osobę, jednak uprzejmie bym zapytał ją centralnie o motywy jej działań i czy sprawiają jej radość.

Powiedziałbym, że mi przykro.

Szok będzie murowany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magnolia
Gość






PostWysłany: Nie 6:20, 26 Paź 2014    Temat postu:

Może należałoby inaczej spojrzeć na taką osobę i spróbować dostrzec w niej dobre cechy a nie od razu być uprzedzonym?. Na dyżurze jest ciężko pracować z kimś kto jest uprzedzony do ciebie a ty do niego , współpraca taka nie jest mozliwa a wiesz ,że jeśteście zdani na siebie przez 8h i stale bedziecie się o siebie potykać . Docinki , dogryzania, szydercze uwagi itp. Na dłuższą metę tak się nie da pracować , wrogoś nasilała się a przecież o to komuś chodziło ,żeby była niemiła atmosfere i po 8 miesiącach męki ja to tak nazwie, wszystko się odwróciło , teraz spokojnie z taką osobą moge pracować , a jak to się stało ,zaczełam nie reagować na te wszystkie sytuacje i inaczej zaczęłam patrzeć na taką osobę ,szukałam w niej czegoś pozytywnego , u mnie nic się nie zmieniło a tam zaczęło coś się dziać w środku u'' tamtego'' , potrzeba było czasu ale warto było , cierpliwośc zwyciężyła :D

Ostatnio zmieniony przez Magnolia dnia Nie 6:23, 26 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:23, 26 Paź 2014    Temat postu:

pytałam-lubi mnie denerwować-teście mają to za swietny żart;(
konflikt trwa długo raz ja doprowadziłam do zgody ale długo ona nie trwała
jak sama powiedziała ja mam sie do niej dostosować bo ona się do nikogo dostosowywać nie będzie.
Magnolia próbowałam wielokrotnie , próbowałam doprowadzac do zgody -jak jej pozyczyłam wózek to usłyszałam ze to ze jej pożyczyłam wózek nie oznacza zę chce zemną rozmawiac. a potem po miesiacu stwierdziała ze jej juz niepotrzebny i jak o potrzebuje to se mam po niego przyjechać.
Jeszcze wymyślała ze nie po 10 bo nie i nie przed9.30 bo śpi

jak jej nie widze to jest ok staram się ją kochać bo Bóg ją kocha, ale jak sie potykamy i mi robi na złość albo coś w tym stylu to niepotrafie szczerze być miłą , teściowa twierdzi że to nie na złosc ale jak sie na nią kiedyś wkurzyła(podrzuciła jej dzecko a potem jeszcze zwymyślała) to przyznała mi racje że to jest na złość ...
Poza tym mam do nich-żal bo mnie wmanewrowali w bycie swiadkiem do slubu cywilnego-była juz w ciaży i chcieli szybko zeby miała już nazwisko-a na wiosne kościelny zgodziłam sie no i już 2 wiosny były a n pytanie kiedy kościelny zostałam zrugana ze im tak dobrze i oni klecho mieszeni nie będą napychać bo im nie jest potrzebny jakiś tam ślub.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MariaMagdalena dnia Nie 7:29, 26 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 9:34, 26 Paź 2014    Temat postu:

Bądź cierpliwa. W stosownym czasie, Bóg wstrząśnie jej światem i ujrzy ona własną nędzę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:23, 26 Paź 2014    Temat postu:

exe napisał:
Bądź cierpliwa. W stosownym czasie, Bóg wstrząśnie jej światem i ujrzy ona własną nędzę.
Oby... na razie się modlę o łaske przebaczenia i zgody o przemiane serca-mojego

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:28, 26 Paź 2014    Temat postu:

MariaMagdalena napisał:
exe napisał:
Bądź cierpliwa. W stosownym czasie, Bóg wstrząśnie jej światem i ujrzy ona własną nędzę.
Oby... na razie się modlę o łaske przebaczenia i zgody o przemiane serca-mojego
Pozwolę sobie zauważyć, że możliwym sposobem na uniknięcie podwyższonego ciśnienia, może być "nie-myślenie" o tej osobie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:17, 10 Cze 2018    Temat postu:

exe napisał:
3. Należy utrzymywać się w stałej dyspozycji do studium swej wiary, aby utrwalać prawość swej postawy.

W temacie Liturgie i Duch Święty w Kościele staraliśmy się pokazać, że liturgia zwiększa rolę Eucharystii i otacza Eucharystię ubogacają Ją, gdyż "Eucharystia est sacramentum sacramentorum quasi consummatio sacramentalis vitae et omnium sacramentorum finis" - jest szczytem i pełnią życia sakramentalnego i do niej prowadzą wszystkie sakramenty - jak pisałem w innym temacie.

Podobnie jednak, jak liturgia sama w sobie nie jest niezbędną w tym sensie, że nie stanowi ona ośrodka życia kontemplacyjnego, tak samo i studium, o którym by tu trzeba nadmienić w jego roli kształtowania moralnego i pobożnościowego, nie jest również niezbędnym, choć można traktować studium, jako przedłużenie liturgii.

Mimo więc, że studium nie jest niezbędne dla naszego życia kontemplacyjnego, to może przynosić konkretne pozytywne owoce. Takie owoce będą możliwe do otrzymania, jeśli będziemy podchodzić do takiego kształtowania naszej postawy z szacunkiem i pokorą.

Dlaczego protestanci wypisują na swych stronach takie niedorzeczności, jak "stop teologii, filozofii... ", etc. ?
Jest to związane z programową walką z Kościołem Katolickim, ponieważ teologia prowadzi nas do magisterium Kościoła, któremu jest podporządkowana! Nieustanne zaprawianie się w teologii niechybnie prowadzi nas ku utwierdzeniu się w trwaniu w ramionach Kościoła, których moc jest solą w oku protestantów, apostatów, czy ateistów wojujących, pragnących osłabienia Mistycznego Ciała Chrystusowego.

Okazuje się i widzę to z autopsji, że życie kontemplacyjne wręcz domaga się teologii, co może wydawać się paradoksalnym. I miałby słuszność ktoś, kto by tu zaprzeczył, ponieważ intymna relacja z Bogiem wymaga raczej śmierci intelektu i własnej woli.
Dzieje się tak dlatego, ponieważ pojęcie wypracowane w procesie poznawczym jest zastępowane przez akt miłości, który jako poznanie afektywne, wprowadza nas w ciemności, nie dostarczając nowych idei.
A jednak z tą potrzebą studium jest tak, że Pan Jezus wymaga od nas przekazywania owoców kontemplacji , a to już sztuka niełatwa, bo
- raz: że trudno przekładalna, a
- dwa: że wyartykułowanie tych owoców musi uzyskać aprobatę Kościoła.
Ta potrzeba przekazywania owoców kontemplacji jest niezwykle dosadnie pokazana w Piśmie Świętym:
"[To wam oznajmiamy], co było od początku,
cośmy usłyszeli o Słowie życia,
co ujrzeliśmy własnymi oczami,
na co patrzyliśmy
i czego dotykały nasze ręce -
2 bo życie objawiło się.
Myśmy je widzieli,
o nim świadczymy
i głosimy wam życie wieczne,
które było w Ojcu,
a nam zostało objawione -
3 oznajmiamy wam,
cośmy ujrzeli i usłyszeli,
abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami.
A mieć z nami współuczestnictwo znaczy:
mieć je z Ojcem i Jego Synem Jezusem Chrystusem.
4 Piszemy to w tym celu,
aby nasza radość była pełna."
(1 J 1, 1-4)

Sęk w tym, że wielu zapomina właśnie o tym, ze nie wystarczy być narzędziem Ducha Świętego, lecz trzeba również być wysłannikiem Kościoła - trzeba więc umieć zespolić to, co nadprzyrodzone z tym, co przyrodzone.

Wielką odpowiedzialnością jest więc przedstawiać "tajemnice" Boga w taki sposób, aby stały się pokarmem dla dusz. Dzięki znajomości teologii, filozofii (w tym metafizyki tomistycznej) możemy "obiektywizować" i "uniwersalizować" owoce naszej kontemplacji.
I tu trzeba nawiązać już dość konkretnie do kwestii relacji moralności rozwijanej w kierunku prawości postawy katolickiej, do potrzeby prowadzenia systematycznego studium. Otóż im głębsze zrozumienie dogmatów i tajników teologii, tym prostsze będzie nasze tutaj, czy gdziekolwiek - święte kaznodziejstwo, bazujące na pokorze.

Natomiast nie tylko my, ale i Czytelnicy, Słuchacze, winni studiować Pismo i wszelakie komentarze ludzi Boga ze względu na kształtowanie się w nich postawy Bożej w życiu:
"18 Gdy zasiądzie na królewskim swym tronie, sporządzi sobie na zwoju odpis tego Prawa u tekstu kapłanów-lewitów.
19 Będzie go miał przy sobie i będzie go czytał po wszystkie dni swego życia, aby się nauczył czcić Pana, Boga swego, strzegąc wszystkich słów tego Prawa i stosując jego postanowienia,
20 by uniknąć wynoszenia się nad swych braci i zbaczania od przykazań na prawo czy też na lewo, aby długo królował on i synowie jego w Izraelu."
(Pwt 17, 18-20)

Tu jednak pod rozwagę i dalszą dyskusję poddam także i takie zastrzeżenie, że o ile właśnie ideałem w katolicyzmie jest jedna teologia, a rożne duchowości, o tyle ten świat chce postawić wszystko na głowie, głosząc jedną duchowość, łączącą wiele teologii ... . To wynaturzenie jest typowe dla New Age.

To tyle w tej próbie zarysowania problemu potrzeby studium i jego wynaturzeń, czy to umyślnych, czy to nieumyślnych.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 18:36, 10 Cze 2018, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:42, 16 Cze 2018    Temat postu:

exe napisał:
Wielką odpowiedzialnością jest więc przedstawiać "tajemnice" Boga w taki sposób, aby stały się pokarmem dla dusz. Dzięki znajomości teologii, filozofii (w tym metafizyki tomistycznej) możemy "obiektywizować" i "uniwersalizować" owoce naszej kontemplacji.
Napisałem tedy uprzednio, że przedstawianie "tajemnic" Bożych jest wielką odpowiedzialnością ze względu na karmienie dusz, głodnych Boga.

Jest to bardzo ważna sprawa, gdyż dobrze wiadomo już, że afektywne poznanie Boga jest wyższym rodzajem JEGO poznania, niż sama teologia. Co ciekawe, pisząc to z autopsji właśnie, pragnę wskazać na paradoksalne zjawisko. Otóż studium samej teologii zmusiło mnie do uznania pierwszeństwa poznania afektywnego, a tym samym zmusiło mnie do obrony prostego życia kontemplacyjnego.
Sic!
W mistycznym poznaniu Boga nasza wiara rozwija się poprzez umacnianie miłości, która prowadzi nas niezwykle wąską ścieżką ewangeliczną. Można zadać sobie pytanie o to, czym więc różni się tak po ludzku nawet poznanie poprzez miłość, od poznania intelektualnego? Zechciejmy więc zwrócić uwagę, że Pan Jezus i Jego uczniowie, którzy za Nim poszli, poprzez akty miłości stawali się ubożsi, a nie bogatsi, bo tylko wówczas mogli oni jednoczyć się z Bogiem.
Co ciekawe, na modlitwie szczególnie silnie odczuwamy ból duchowy, ale i nawet organiczny związany z wkradaniem się do nas wszelkich rozproszeń. I co ciekawe, a nawet paradoksalnym jest, nawet otrzymywane przez nas światło może nas rozpraszać, gdyż Duch Święty będzie mobilizował w nas i potęgował od Siebie Samego wszelkie moce, abyśmy pozostali i pogrążali się jeszcze bardziej w ciemnościach wiary, prowadzących do ufności bezgranicznej. Dlatego więc powstrzymywane są wszelkie zdolności serca, aby stawać się jeszcze uboższymi.
Tu widzimy więc tajemnicę kenozy Jezusa Chrystusa:
"Eli, Eli, lema sabachthani? (Mt 27, 46)

Tak więc widzimy, że sama teologia nie jest nadprzyrodzona i dlatego jako tako nie pogłębia wiary, lecz pragnę zauważyć, że poznanie teologiczne jest wyznaniem wiary i tę wiarę rozwija. Na czym ma polegać to nadawanie wierze większego zasięgu przez teologię? Ano wydaje się, że dzięki takiemu poznaniu skuteczniej trwać będziemy na drodze oczyszczania się, ponieważ sztuka poprawnego myślenia o Bogu skutecznie będzie pozbawiać nas zmysłowej(w tym i wyobrażeniowej) drogi myślenia. Jak widzimy u protestantów i tzw. antykatolików, sprzeciw wobec teologii jest podyktowany ulubieniem konformistycznej postawy trwania w zmysłowości, której nadaje się tam tylko pozory mistycyzmu. tak jest łatwo, wygodnie i można sobie wmawiać wybraństwo szczególne przez Ducha Świętego.

Dzięki studium możemy odrywać się szybciej od świata, od rozproszenia i pomaga na powrót zanurzyć się w kontemplacji. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że studium teologii wywołuje swoiste uświęcanie intelektu, co poznajemy po tym, że inteligencja ludzka skupiona jest na Bogu - do Niego wszystko odnosić będzie. A więc, gdy tracimy Boga sprzed oczu z powodu naszych grzechów, czy też innych czynników rozpraszających, warto skłonić się ku rozważaniom teologicznym, aby na powrót "wejść na tory Boże".

Po tym swoistym hymnie pochwalnym wobec studium teologii, koniecznym wydaje się nakreślenie niebezpieczeństw w pojmowaniu swej osoby w kontekście studium - jego roli w naszym życiu, ale naszej postawy wobec tego szlachetnego zajęcia.
Myślę, że to już za jakiś czas, a liczę na to, że może ktoś kiedyś opisze tu swoje przemyślenia w materii swego poznawania Boga poprzez studium.
Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaśmina
Gość






PostWysłany: Sob 21:56, 16 Cze 2018    Temat postu:

Wystarczy prostota serca . Jezus przyszedł właśnie w ubóstwie i prostocie, żadne ksiązki tego nie nauczą.

'' znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym. ''
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 22:27, 16 Cze 2018    Temat postu:

Też mam wrażenie, ze się za bardzo napinasz do tego dzieła.
Bracie, więcej luzu.
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 5:19, 17 Cze 2018    Temat postu:

Siostro, Bracie!
exe napisał:
Otóż studium samej teologii zmusiło mnie do uznania pierwszeństwa poznania afektywnego, a tym samym zmusiło mnie do obrony prostego życia kontemplacyjnego.
To takie jest moje wyznanie osobiste, bo z autopsji, nie przeczące słowom Duśki. Przeciwnie, piszę właśnie potwierdzenie słów Siostry.
Wybaczcie, jeśli kto uznał to wszystko za nadęte, czy pompatyczne, pozbawione luzu.
Widocznie mam w sobie więcej do zrobienia, niż mogłoby się wydawać.
Dziękuję Wam za zwrócenie mi uwagi. Będę się bardziej pilnował.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 5:21, 17 Cze 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Nie 7:15, 17 Cze 2018    Temat postu:

Myślę Bracie, że nie brakuje Ci umiejętności kontemplacji.
Nieraz tego dowiodłeś.
Jednak opis przygotowania do realizacji dzieła już był sam w sobie dziełem, co zwróciło moją uwagę. Przy takim podejściu może nie być siły na samo dzieło.
Nie gniewaj się.
Powrót do góry
Jaśmina
Gość






PostWysłany: Nie 9:23, 17 Cze 2018    Temat postu:

Kontemplacja prawdy wymaga – jak mówił Arystoteles – czasu wolnego (schole), w którym człowiek ani nie pracuje, ani nie zaspakaja przyjemności. Zdobywanie wiedzy jest przywilejem tych, którzy nie muszą przez cały czas pracować, czyli ''arystokratów'' i kasty duchownej. Modlitwa i skupienie mogą być trudniejsze dla ludzi świeckich, aniżeli dla osób zakonnych, żyjących w uodosobnieniu . Na szczęście mamy coraz więcej klasztorów kontemplacyjnych przyjmujących świeckich, pragnących ciszy, skupienia, izolacji od zgiełku i pośpiechu, jednak impulsem ma być cel duchowy, a nie chęć spędzenia urlopu w klasztorze .
Kontemplacja świecka w świecie '' moim'' to „wtedy , kiedy wierzący spaceruje, rozmawia, odpoczywa, pracuje bądź czyta, równocześnie modli się”.
Brat Exe wydaje mi się ,że prowadzi raczej kontemplacje zakonną, która niestety bardzo różni się od kontemplacji świeckiej.
Jest bardzo fajnie poczytać mądrośći , ponieważ Mądrość prowadzi zawsze do Boga. Bądżmy mu za to wdzięczni .

Kontemplacja jest raczej stanem doznawania niż stanem aktywnego działania, dlatego ludziom bardzo łatwo jest niestety odnależc się w '' charyzmie''.

Kontemplacja-uniża
Charyzma-pociągną za sobą innych, by przekonać ich do swojego myślenia .



exe napisał:


5. Ludzi - dewotów, którzy "klęczą przed figurą, a diabeł za skórą". Niczym jest dla nich Bóg, lecz najważniejsze jakieś urojenie, myślenie życzeniowe odnośnie jakiegoś świętego, et caetera,
.


Największym zagrożeniem , które często spotykam to jest stawianie grona świętych ponad Boga. Ten święty jest od tego, tamtem od tamtego itp. On mi napewno pomoże.

Mateusza 10:37-39
...(37) Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien. (38) I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien. (39)

Święci - są Darem kościoła, jednak uważajmy z tym bardzo ponieważ ostatnio ''wyrastają'' jak '' grzyby po deszczu''.

Trzymajmy się Trójcy i Prawdziwej Maryji, która uczy poko­ry, cichości, zawierzenia Bogu i oddania bliźnim.

Święci pomagają, często jednak traktowani są '' magicznie ''.


Ostatnio zmieniony przez Jaśmina dnia Nie 10:07, 17 Cze 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:30, 17 Cze 2018    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
Myślę Bracie, że nie brakuje Ci umiejętności kontemplacji.
Nieraz tego dowiodłeś.
Jednak opis przygotowania do realizacji dzieła już był sam w sobie dziełem, co zwróciło moją uwagę. Przy takim podejściu może nie być siły na samo dzieło.
Nie gniewaj się.
Heh... :) O cóż tu się gniewać? Być może widzisz więcej i głębiej tą sprawę Bracie, dlatego zamilknę póki co w tym temacie prosząc Wszystkich Czytelników o modlitwę, aby Bóg zechciał Nas i w tym mi, jako autorowi, szerzej oczy otworzyć.
Duśka napisał:
Kontemplacja prawdy wymaga – jak mówił Arystoteles – czasu wolnego (schole), w którym człowiek ani nie pracuje, ani nie zaspakaja przyjemności
Siostro, Arystoteles rzeczywiście wyprzedzał jemu współczesnych głębią spojrzenia na świat, jednak w wielu dziedzinach bycie pionierem musi równać się niestety swoistemu raczkowaniu we wnioskowaniu. Takie raczkowanie widać w jego stwierdzaniu tego, co w powyższym cytacie.

Otóż Arystoteles nie był stricte kontemplatykiem w tym rozumieniu, jakie do mnie chciałabyś zastosować w poście powyżej. Stagiryta prowadził kontemplację filozoficzną, natomiast jeśli by już o mnie mówić (choć nie wiem po co), trzeba by tu mówić w "kategorii" kontemplacji mistycznej.
Pojęcie mistyki rozumiał on w kategoriach profetyki bardziej, niźli miłości, ponieważ Grecy nie rozumieli Tory.

Obie te kontemplacje znacząco się uzupełniają, na co chciałem wskazać w tym temacie, ale też znacząco się różnią. Dzieje się tak dlatego, iż ta pierwsza jest działaniem wynikającym z napięcia umysłowego, pomnażającego mnogość idei w intelekcie.
Natomiast ta druga nie ma nic wspólnego z napięciem intelektualnym, lecz wręcz przeciwnie: kontemplacja mistyczna wymaga swoistej "śmierci" intelektu i woli.
To mylenie napięcia intelektualnego ze skupieniem, jest spotykane nawet po wielu latach pobytu w klasztorze.
Tu trzeba właściwej, dogłębnej formacji poprzez STUDIUM właśnie, dlatego nie dziwi mnie też, że tym bardziej ludzie świeccy nabierają się na to utożsamianie.

W wielu tematach na forum, dotykających stricte istoty kontemplacji starałem się wskazać, że kontemplacja mistyczna (tu domyślnie: miłości Bożej) nie tylko jest dzialaniem, ale i jest działaniem o najszerszym zasięgu, ponieważ jest działaniem Ducha Świętego w nas i poprzez nas.

Nie ma czegoś takiego, jak kontemplacja świecka i zakonna, bo każdy człowiek jest powołany do pójścia za Maryją - mistrzynią kontemplacji. Gdybym się zgodził na ten podział, Droga Siostro, wówczas uznać byś musiała i Ty Duśka , że Maryja może prowadzić do Jezusa poprzez kontemplację Jej 13 cnót tylko w zakonach , co nie może być prawdą, skoro Maryja - Matka Boża - jest dana całemu Kościołowi .
Duśka napisał:
Kontemplacja-uniża
Charyzma-pociągną za sobą innych, by przekonać ich do swojego myślenia .
Kontemplacja nie uniża, lecz wymaga uniżenia, a więc pokory, zaś charyzmat to talent, który służy do wyrażania owoców kontemplacji.

Aby można było się posługiwać charyzmatami, trzeba trwać w kontemplacji Bożej miłości, ponieważ nie będą poruszać się członki, jeśli serce nie jest aktywne.
Dlatego też nie wiem, czemu dokładnie ma też i służyć to rozróżnianie zarówno we wnętrzu samej kontemplacji jako takiej, oraz kontemplacji od charyzmy.
Być może nie rozumiem, do czego dążysz.
Samo zagadnienie kontemplacji jest ujęte w innych tematach, ten zaś dotyczy potrzeby STUDIUM, potrzeby wynikającej właśnie z konieczności przekazywania jej owoców innym.

Czy może teraz jestem bardziej zrozumiałym?
Nie wiem. Czas pokaże - dobrze, że rozmawiamy, bo w wielu innych miejscach ludzie okazują brak umiejętności rozmowy, wyparte przez chęć dominacji.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 12:09, 17 Cze 2018, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaśmina
Gość






PostWysłany: Nie 12:27, 17 Cze 2018    Temat postu:

Nie do końca zrozumiana jestem . Nie szkodzi. Przywykłam do tego , że nie jestem rozumiana . Szukanie woli Bożej w różnych sytuacjach życiowych też stanowi rodzaj modlitwy kontemplacyjnej. Czy do tego potrzene jest poznanie teologiczne ?. Czy nie wystarczy żyć Ewangelią ?.

Usiłuj zawsze skłaniać się:

nie ku temu co łatwiejsze, lecz ku temu co trudniejsze;
nie do tego co przyjemniejsze, lecz do tego co nieprzyjemne;
nie do tego co smakowitsze, lecz do tego co niesmaczne;
nie do tego co daje spoczynek, lecz do tego co wymaga trudu;
nie do tego co daje pociechę, lecz do tego co nie jest pociechą;
nie do tego co większe, lecz do tego co mniejsze;
nie do tego co wzniosłe i cenne, lecz do tego co niskie i wzgardzone;
nie do tego aby pragnąć czegoś, lecz do tego by nie pragnąć niczego, nie szukając tego co lepsze wśród rzeczy stworzonych, ale tego co gorsze.
Pragnij z miłości dla Chrystusa dojść do zupełnego ogołocenia, ubóstwa i oderwania się od wszystkiego, co jest na świecie.


tekst św. Jana od Krzyża


Chyba , że rzeczywiście kontemplacja wymaga wiedzy książkowej.


Ostatnio zmieniony przez Jaśmina dnia Nie 12:36, 17 Cze 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:40, 17 Cze 2018    Temat postu:

Duśka napisał:
Nie do końca zrozumiana jestem . Nie szkodzi. Przywykłam do tego , że nie jestem rozumiana . Szukanie woli Bożej w różnych sytuacjach życiowych też stanowi rodzaj modlitwy kontemplacyjnej. Czy do tego potrzene jest poznanie teologiczne ?. Czy nie wystarczy żyć Ewangelią ?.
I o to tu chodźi właśnie. Co to znaczy żyć tylko EWANGELIĄ? Jeśli chcesz pominąć rolę STUDIUM w życiu Ewangelią, z urzędu dołączasz się do nurtu protestantyzacji KrK. Warto się więc nad tym zastanowić.
Duśka napisał:

Chyba , że rzeczywiście kontemplacja wymaga wiedzy książkowej.
O tym piszę w postach wyżej, że Święte kaznodziejstwo wymaga przedstawiania tajemnic wiary. Zwróć więc uwagę raz jeszcze na to, co pomijasz, a więc na przykład na 1 J 1, 1-4 i przeczytaj raz jeszcze o tym, dlaczego Apostołowie musieli uciec się po śmierci Pana Jezusa do innego rodzaju poznania, aby móc przekazywać owe skarby Bożego Serca ludowi Bożemu i zastanów się nad tym, czy ewangelizacja może obyć się bez STUDIUM.

O ile Ty uważasz, że nigdy nie jesteś właściwie rozumiana, o tyle ja nigdy nie jestem przez Ciebie czytany. Nad tym warto się zastanowić uprzednio, zamiast się batożyć niepotrzebnie.
Gdy jednak piszę pokornie o tym, że być może nie rozumiem Ciebie, to jedyne, co otrzymuję, to informację, że nigdy Ciebie zrozumieć nie mogę...zamiast racjonalnego wytłumaczenia, o co Ci chodziło. Jest jakoś tak emocjonalne, traumatyczne, podgrzewające atmosferę najeżanie się. To nie to forum, nie ten klimat, jeśli chcesz coś udowadniać...
Wystarczy odnieść się krytycznie i rzeczowo do każdego zdania, które napisałem w tym temacie.
Spróbujesz Siostro? Bardzo proszę. Piszesz tu rzeczy, które też pod jakieś studium Twoje podchodzą, a jednocześnie sama negujesz rolę tegoż studium. Wystarczy, że coś pójdzie nie po Twojej myśli.
Dość już o tym. Do dzieła i pamietaj: nie pomiń zawartych w tym temacie słów z Pisma Świętego.
Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 12:53, 17 Cze 2018, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaśmina
Gość






PostWysłany: Nie 12:47, 17 Cze 2018    Temat postu:

Nic nie chce udawadniać tylko pytałam. Przepraszam za kłopot .
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:51, 17 Cze 2018    Temat postu:

Duśka napisał:
Nic nie chce udawadniać tylko pytałam. Przepraszam za kłopot .
Zedytowalem post, zaś co do kłopotu... Mi go nie czynisz, lecz sobie.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++

PS: Zapraszam serdecznie do czytania tematów:
"Kontemplacja - Czym jest?"
"Zakony kontemplacyjne - czy są potrzebne?".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:00, 21 Kwi 2019    Temat postu:

Istotnym według mnie w tym temacie jest głos św. Pawła Apostoła:
Choć bowiem niewprawny w słowie, to jednak nie jestem pozbawiony wiedzy. (2 Kor 11, 6)

Tak więc rację ma Kartuz na kartach książki "Szkoła ciszy" , przestrzegając (parafraza z pamięci):

Baczmy, abyśmy nie pomylili zamiłowania do czytania duchowego, z rozwojem duchowym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:46, 22 Sty 2020    Temat postu:

exe napisał:
Baczmy, abyśmy nie pomylili zamiłowania do czytania duchowego, z rozwojem duchowym.

Myślę, że to są bardzo ważne słowa, ponieważ w moim - dla przykładu- umyśle, wywołują naturalne skojarzenie z często podnoszonym przez teologów "nowoczesnych" (datuje się to nieco już od epoki Oświecenia, rozkwit przypada na XIX wiek, zaś apogeum przypada na drugą połowę wieku XX-go oraz czasy obecne) "problemem" niszczenia więzi wiary w Chrystusa-Człowieka poprzez serwowanie dogmatyki , teologii , ubranej w zwroty filozofii tomistycznej. Nadużywają oni tej przestrogi i to bardzo.
Rzeczywiście, takie zarzuty muszą istnieć dość powszechnie, skoro chociażby w tym miejscu w sieci, aktywność jest niewielka (na wzór "skąpości "powołań w zakonach kontemplacyjnych), co raczej mnie umacnia, niźli osłabia). Jednakże pragnę powiedzieć, że winą za ten stan rzeczy nie można obwiniać wprost Kościoła hierarchicznego, bo to tylko byłoby uleganie nowomodzie zrzucenia odpowiedzialności na pasterzy za całe złe prowadzenie się ludu.

Przede wszystkim nasz lud polski, ale i w świecie, odszedł od głębokiej modlitwy. W szczególności to modlitwa kontemplacyjna stwarza idealne warunki do poznawania Boga, a więc i do możności przekazywania chrześcijańskich koncepcji teologicznych ludowi Bożemu.
Ów lud Boży wprawdzie kontempluje Boga w liturgii i w studium, nie dołącza jednak do tego rozwijania sprawności umysłowych właściwych teologii spekulatywnej. Jest to ważne zadanie dla pewnej grupy ludzi Boga, aby móc podejmować próby przekazywania tych przekontemplowanych tajemnic Bożych , co jest związane z podejmowaniem niewątpliwego wyzwania , jakim jest dziedzina formalna w metafizyce tomistycznej.

Związek jest taki, że wsparta łaską praktyka "wlanej kontemplacji"- na najwyższym etapie codziennego życia ascetycznego (a zarazem nieoderwanego od ziemi) i sakramentalnego , którego rozumienie jest możliwe dzięki doktrynie łaski współdziałającej - stwarza warunki do pogłębionego teologicznego wglądu, co oparte jest na darze Bożym uwspólniania natury wierzącego z naturą prawdy doktrynalnej .

I«Z kim moglibyście Mnie porównać, tak żeby Mi dorównał?»
- mówi Święty.
Podnieście oczy w górę i patrzcie: Kto stworzył te [gwiazdy]?
(Iz 40, 25-26)


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 20:31, 23 Sty 2020, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Czw 18:25, 23 Sty 2020    Temat postu:

Samo czytanie, nawet Słowa Bożego, niewiele pomoże, jeśli będzie się czytać bez zrozumienia, a co gorsze bez chęci zrozumienia i przemodlenia, przekontemplowania czytanych tekstów.

Poznałem osoby, potrafiące serwować rozmaitymi cytatami z Pisma Świętego i nie tylko stamtąd, a które usiłują serwować te cytaty w sytuacjach nieadekwatnych i są w tym bardzo uparte, no bo mają wielką wiedzę wyuczoną.

Niestety, nie są to tylko osoby protestantów i Świadków Jehowy, ćwiczone w cytatach na kursach lub w gazetkach.

Coraz częściej spotykam katolików, potrafiących podawać sytuacje biblijne i cytować kto co w danej sytuacji powiedział, a nie potrafiące ani dostosować odpowiedniego cytatu do sytuacji aktualnej, ani przede wszystkim ogarnąć z miłością tę sytuację i osoby w niej znajdujące się.

Co to za katolicy:
Wszelkie uogólnianie może kogoś krzywdzić, nie chciałbym tego.
Jednak charakterystyczne jest, że problemy z adekwatnością stosowania cytatów z Pisma w konkretnych sytuacjach mają osoby zbliżone właśnie do protestantyzmu! Nie zawsze bezpośrednio, ale nieraz przez uczęszczanie na kursy rodem z protestantyzmu, np. kurs Alfa, uczestnictwo w zgromadzeniach w Duchu Świętym, w których dominuje duch protestancki, np. zgromadzenia Marcina Zielińskiego, uczestnictwo w zgromadzeniach tzw. drogi neokatechumenalnej, a nawet zbyt krótkie, albo mało kontemplatywne studiowanie teologii katolickiej, które jeszcze nie osiągnęło odpowiedniego dla przedmiotu poziomu.

To są autentyczne zagrożenia duchowe bo wpływy dotykają coraz liczniejsze kręgi w coraz większej różnorodności. Trudno spodziewać się, by nagle objawił się święty na miarę św. Jana Pawła II, który całą tę niewiarę i błędy w wierze wewnątrz Kościoła wykąpie w morzu miłości i miłosierdzia Bożego, zanurzy w świetle Ducha Świętego, tak, by stała się jedną wiarą w Chrystusa, a przynajmniej by tak wyglądała i się czuła.

Pisałem tu kiedyś o moich największych inspiracjach do wiary i modlitwy, jakie otrzymałem w swoim życiu.

Wczesne lata 60-te - Robotnik i ojciec rodziny, ewangelik, z wielką pokorą i profesjonalizmem wykonujący swoją pracę zawodową, był mechanikiem, a poznałem go jako montera instalacji wodnych w mieszkaniu, które naprawiał i jako św. Mikołaja, którego zagrał kiedyś przede mną.
Jakiś czas później miałem okazję bywać u niego w domu w niedzielę, bo chodziliśmy tam z mamą albo ja sam na telewizję. (Kto dziś wie co to znaczyło ?) Pan Pietrek zawsze o 12 w południe prosił o ciszę i trzeba było albo iść do innego pomieszczenia, albo mówić szeptem. Pan Pietrek każdą niedzielę czytał o tej samej porze, przez godzinę Biblię. Widziałem nieraz jak on to robi. Przeczytał fragment, potem zamykał oczy i modlił się, albo kontemplował, czy rozważał przeczytany fragment. Gdy zakończył, otwierał oczy i przechodził do kolejnego fragmentu. Rzecz miała miejsce w Sosnowcu, gdzie towarzystwo zasadniczo było ateistyczne lub kontestujące sens i znaczenie wiary.

I drugi przykład.

Wczesne lata 70-te - zwykła góralska chata w dalekim wtedy Korbielowie. Ja już dorosły 18-latek w trakcie wędrówki po górach z jakimś towarzystwem. Późny wieczór i brak jakiegokolwiek zamówionego noclegu, wychodzi gospodyni pyta dokąd idziemy. Mówimy, że szukamy jakiegoś noclegu bo coś wcześnie się noc zrobiła. Gospodyni zaprasza do domu, podaje kolację domownikom i nam, potem proponuje nocleg w stodole na sianie, z czego korzystamy skwapliwie. Na drugi dzień jest niedziela, wstajemy i dom jest pusty, pytamy gdzie są, a poszli do kościoła, to jest 4 kilometry, ja zostałam, bo jestem starsza no i muszę was wyprawić w dalszą drogę, a pomodlę się w domu później. Podała śniadanie na drogę, zaprosiła byśmy zawsze zaglądali gdy będziemy w pobliżu, pobłogosławiła i poszliśmy. Jeszcze kilka razy tam byłem. W niedzielę Pani Gospodyni zawsze była uroczysta, w domu nie wykonywano zwykłych prac porządkowych a rodzina też była odświętna. To była katolicka rodzina.

Kochani te moje wzory noszę zakodowane od kilkudziesięciu lat.
I one ciągle mi służą.
Więc teraz może posłużą także Wam.

Bo wiara nie polega koniecznie na studiowaniu teologii, czytaniu mądrych ksiąg o wierze itp. Wiara to autentyczne działanie zaświadczające o Bogu, które się realizuje z miłości do Boga i ludzi.
Powrót do góry
Jaśmina
Dux Ducis ad datorum ordinatrum



Dołączył: 17 Wrz 2019
Posty: 774
Przeczytał: 20 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Niemcy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:26, 23 Sty 2020    Temat postu:

Pomoże, i to dużo pomoże. Czytanie przedewszystkim daje Spokój. Otwieram i Czytam...Jak to Edi mówi ;
,,Jeżeli czegoś nie rozumiem czytam jeszcze raz. Słowa się nie zmieniają, ciągle są te same. Czytam , tak długo, aż zrozumiem...

„Sztuka mądrości polega na tym, by wiedzieć, co należy przeoczyć” – trzeba wiedzieć, gdzie szukać mądrości, w jakich księgach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:56, 23 Sty 2020    Temat postu:

mały kwiatek napisał:
Trudno spodziewać się, by nagle objawił się święty na miarę św. Jana Pawła II, który całą tę niewiarę i błędy w wierze wewnątrz Kościoła wykąpie w morzu miłości i miłosierdzia Bożego, zanurzy w świetle Ducha Świętego, tak, by stała się jedną wiarą w Chrystusa, a przynajmniej by tak wyglądała i się czuła.
Doskonale powiedziane!
Twoja wypowiedź wypełnia ten temat miłością i jej pochodną: harmonią. Tejże harmonii trzeba wypatrywać w wierze, którą chcielibyśmy nazywać prawdziwą.
Jaśmina napisał:
Pomoże, i to dużo pomoże. Czytanie przedewszystkim daje Spokój. Otwieram i Czytam...Jak to Edi mówi ;
,,Jeżeli czegoś nie rozumiem czytam jeszcze raz. Słowa się nie zmieniają, ciągle są te same. Czytam , tak długo, aż zrozumiem...

„Sztuka mądrości polega na tym, by wiedzieć, co należy przeoczyć” – trzeba wiedzieć, gdzie szukać mądrości, w jakich księgach
Kocham tą gorliwość, którą prezentujesz, ponieważ pilność w studium, wsparta modlitwą na kolanach i adoracją w środowisku sakramentalnym , musi przynieść dobre owoce w łonie Kościoła.

Ja zaś, podsumowując nieco temat dla tych Czytelników, którzy nie śledzą to od początku, chciałbym powiedzieć, iż cały czas wnosimy wspólnie, że odnowa teologiiTrojjedynego Boga wymaga od tzw. nowoczesnych teologów odrzucenia rzekomej opozycji między biblijnym i metafizycznym sposobem refleksji, o czym zaświadcza autorytet św. Tomasza z Akwinu. Uważam też osobiście, że nie trzeba też sztucznie łączyć tych perspektyw. Twierdzę w konsekwencji, że biblijny i metafizyczny sposób refleksji rozchodzą się dopiero wówczas, gdy teologowie przestają uznawać kontemplację za prawowity cel teologii trynitarnej.

Cieszę się, że możemy porozmawiać o tym i z Waszego wkładu w umacniania Kościoła Świętego!
Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 20:58, 23 Sty 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:36, 13 Lut 2020    Temat postu:

Pamiętając o tym, co do tej pory było powiedziane w tym temacie w kwestii relacji metafizyki i kontemplacji, muszę zauważyć coś istotnego - jak się wydaje - w terminologii św. Tomasza w Summie Teologicznej dla przykładu, co może dla wielu Czytelników stać się pewnego rodzaju punktem zwrotnym w pozytywnym pojmowaniu kierunku uzasadniania ukazywanej tu relacji.

Otóż, św. Tomasz z Akwinu zapewniajac nas, że teologia jest przede wszystkim spekulatywna, chce powiedzieć to, czego w dzisiejszym czasie byśmy się zrazu nie spodziewali. U św. Tomasza spekulatywna znaczy kontemplacyjna. A więc naszemu studium nad Bogiem musi towarzyszyć modlitwa!

Wszelkie działania intelektu, jeśli mają być uwznioślone, muszą mieć spełnienie w wewnętrznej modlitwie.

Dziś zauważam swoistą nowomodę wśród teologów, polegającą na ustawianiu za cel teologii nie kontemplację (o czym wspominałem już poprzednio), lecz tzw. praktykę. Efekt jest taki, że formalizm i uściślenia metafizyczne ocenia się, jako pozbawione znaczenia w życiu duchowym, nie zaś - jak to było do czasów sprzed epoki Oświecenia - jako sposoby pogłębienia kontemplacyjnego zjednoczenia z Bogiem, który objawia sięna przykład w Piśmie Świętym.

Gdy spojrzeć na lenistwo protestantów, nie dziwi wtedy, że odrzucili tradycyjny sposób kontemplacji Trójcy Świętej, kościelny sposób, który wymaga metafizycznej ascesis.

Spójrzmy chociażby na świętego Grzegorza z Nyssy , mówiącego w "Życie Mojżesza" , że:

"Poznanie Boga jest podobne do stromej i niedostępnej góry, a rzesze zbliżyć się mogą zaledwie do jej podnóża" .

W tej samej sprawie wypowiada się jeden z moich ukochanych świętych, św. Bernard z Clairvaux:
komnat Króla szukać należy w tajemnicy Boskiej kontemplacji."
.

Teologię więc powinniśmy pojmować, jako mądrość, idąc za świętym Tomaszem, a praktyki kontemplacyjne i metafizyczne są niezbędne ku temu, abyśmy czcili Boga Izraela, JHWH, nie zaś bożki. O samej kwestii relacji Trójcy Świetej do JHWH wspomnę jeszczę na końcu pracy.
Innymi słowy, metafizyczna sprawność jest wymagana ku temu, aby podnosić się z bałwochwalstwa i by nie popadać w nie.

Doktryna św. Tomasza, szczególnie o Osobach boskich, którą kiedyś zajmę się w temacie o Trójcy Świętej, prowadzi nas do rzeczywistego poznania wewnętrznego życia Boga.

Pragnę pokazać, że mądrość, którą interpretujemy w wierze na sposób właściwy ludzkiej umysłowości, objaśnia tajemnice boskiego Absolutu, czystego istnienia.
Pragnę to pokazać, ponieważ także tu na forum, ale najbardziej wśród katolików z poza klasztoru, ale przede wszystkim, wśród innowierców, widać irytację i nawet bunt, złość po zaprezentowaniu rozważań tomistycznych, w szczególności o Trójcy Świętej.
Doświadczam wtedy, niekoniecznie osobiście, ale jako obserwator zewnętrzny, że metafizyczna refleksja jest według nich gruntownie nieteologiczna, jako zbiór metafizycznych formułek, utrudniających, bądź uniemożliwiających uświadomienie sobie Boga, jako Tajemnicy - Boga z biblijnej historii zbawienia.
Niektórzy posuwają się nawet do stwierdzenia, że jakoby umetaficznienie oznacza odteologizowanie...

Sęk w tym, że Pismo Święte musi cechować metafizyczna zrozumiałość, skoro są to ludzkie "słowa" o Bogu. Dlaczegóż właśnie metafizyczne ujęcie musi częstokroć wypierać potoczną mowę? Oto jest tak, że metafizyka posługuje się pojęciami zdolnymi wskazywać poza sferę własnego pochodzenia bezpośredniego. Za pomocą takich to pojęć mamy możność uświadamiania poprzez orzekanie analogiczne.

Metafizyczne orzekanie wzmacnia więc u wierzącego zdolność wyrażania wszelkich koncepcji chrześcijańskich , i to zarówno zawartych w Piśmie Świętym, jak i w Tradycji.

Dlatego też teologia trynitarna jest przyporządkowana kontemplacyjnemu zjednoczeniu, a więc nie może być odizolowana od tejże Tomasza doktryny zbawienia.

Ogromną krzywdę w kwestii pojmowania relacji metafizyki trynitarnej do doświadczania Boga biblijnej narracji zbawienia, wyrządzili przede wszystkim Kant, Hegel i James, z których ten ostatni - jako wpatrzony w dwóch poprzednich - wszedł w polemikę ze św. kard. J. H. Newman'em.

Nie chcąc zbytnio rozciągać i tak szykującego się obszernego postu, trzeb nadmienić, iż W.James postawil pytanie o to, czy filozofia może poświadczyć prawdziwość posiadanego przez człowieka religijnego poczucia boskości? . James ograniczył rolę filozofii w stosunku do religii, do logicznego wyjaśniania doktryn i wyrzucania tego, co uznano metodą naukową za fałsz.
Najgorsze jest to, że według niego "formuły teologiczne" służą tylko co najwyżej do wyrażania uczuć,, zaś doświadczenie religijne ma rodzić dogmaty, mity, przesądy, teologię metafizyczne i nieustanne spory krytyczne różnych grup wyznaniowych, kręcących się w kółku z powodu zaniedbania głosu nauki...

James we wspomnianej polemice ze świętym kardynałem J. H. Newman'em niesłusznie zarzucił mu, że kardynała poglądy stanowią teologię opartą na czystym rozumie, zaś teologia dogmatyczna ma tylko jakąś wzruszeniową wartość...

Uczucia i zasadniczo tylko tyle według James'a... zaś same opisy istnienia Boga i Jego atrybutów, to według niego zagadnienia łatwe do obalenia na sposób empiryczny. Teolodzy to dla niego tylko twórcy szatańskich abstrakcji, które nie mają znaczenia dla człowieka religijnego, ponieważ aspirują do roli tylko substytutów wzbudzonych uczuć.

No i stało się... Większość chrześcijańskich teologów , szczególnie do dzisiaj, wystrzega się metafizyki, oceniając ją za zbyt abstrakcyjną uznając za cel praxis, w miejsce kontemplacji.

I tu jest niezwykle istotny punkt przegięcia, mówiąc terminem rachunku różniczkowego. Otoż, upatrywanie celu teologii (trynitarnej w zasadzie) w praktycznych owocach powoduje - paradoksalnie, częstokroć pomimo intencji samych autorów takich koncepcji, nawet jeśli są szlachetne - wypiera totalnie Trójcę Święta z centrum teologii trynitarnej.

Wspomniana szlachetność większości z tych koncepcji, stanowiących gros tez protestanckich, zasadza się na pragnieniu wykazania, że teologia trynitarna nie ma tylko umysłowej natury, ale jest też wektorem przemiany teologa i Czytelnika .

Nasza katolicka postawa obrony Tradycji wymaga, aby wyjaśniając zawiłości problemu, wykazać niezbicie, że metafizyka może ukazać najpełniej przemianę osoby bez skrętu w pusty formalizm, a więc dla niego samego.

Uważam, że taka nowoczesna, nowomodna postawa teologów chrześcijańskich, będących piewcami empiryzmu i racjonalizmu, doprowadza dziś całe narody do wyjałowienia ich serca, ponieważ bazują one na quasi-statystykach, będących odzwierciedleniem oświeceniowego pojmowania wiary...

Takie narody nie potrafią już świętować najzwyklejszego daru, jakim jest istnienie!

Dlaczegóż to W. James się mylił kardynalnie?
Ano dlatego się mylił, że przemiana każdej osoby dokonuje się w relacji, której korzeniem jest wspomniane świętowanie tej osoby, dla niej samej. Potocznie mowimy: Cieszę się, że jesteś! .

I tu wchodzę już jakby do atrium tego zagadnienia.
Owa relacja stanowi mistyczną wewnętrzność, czyli jakby wrażliwość na obecność ubogiego, która jest elementem własnej tożsamości [/b]. Tu mówimy o duchu pokory, którego trzeba połączyć z chrześcijańską kontemplacją.

Duch pokory zawsze jest faktorem pobudzającym chrześcijańską praxis, a trzeba pamiętać o zasadzie, że nie da się rozdzielić mistycznego zjednoczenia z tym, co ucieleśnia praktykę. Mowa oczywiście o sakramentalnym konkrecie .

Tu różnimy się znacząco od protestantów, ponieważ dla nich zjednoczenie mistyczne ma charakter indywidualistycznego spotkania. Dla katolików takie zjednoczenie mistyczne jest praktyką eklezjalną, która uzupełnia przemianę miłości.
Wtedy właśnie relacja przestaje być bałwochwalcza i implikuje uświadomienie sobie Bożej miłości w nas, co musi doprowadzić do rozważania szczęśliwości.

Gdy mówimy o kontemplacji, mówimy tedy o bardzo specyficznym działaniu, które jest związane z byciem tylko narzędziem w Bożym działaniu. O tym trzeba mówić, aby posunąć się naprzód w uzasadnianiu potrzeby metafizycznej kontemplacji. Odniosę się w dalszej mierze do stanu wiecznej szczęśliwości, polegającej na doskonałej kontemplacji Boga, przyjąłbym, że aby być w pełni szczęśliwym, trzeba przyjąć całe dobro na sposób czynnego jego przyjęcia.

Kiedyś pisałem w innym temacie, że skoro mamy dwa rodzaje działań: intelektualne (poznanie) oraz wolitywne (kochanie), to konsekwentnie odnosząc się do owej pełni szczęścia, muszę przyjąć pełnię działania. Dlatego nie dziwi mnie słynne zdanie św. Tomasza z Akwinu:

Szczęście polega na posiadaniu wszystkiego, czego wola może chcieć. Polega na tym, że wchodzimy w posiadanie całego dobra .

Widać, że odnośnie przemiany człowieka, o której wspominałem wcześniej, działanie przemieniające musi być przede wszystkim wewnętrzne.
Widać też, że posiadanie jest czymś innym od chcenia , stąd zauważmy, że posiadanie owego całego dobra jest aktem intelektu, nie zaś aktem woli.. Takie więc rozróżnienie tu zaprezentowane ma - w mojej opinii - realny fundament w różnicy istotowej pomiędzy poznaniem intelektualnym, a poznaniem wolitywnym, jako że z jednej strony (fenomenologicznej): intelekt sprowadza rzeczy do swojego poziomu, a wola wynosi człowieka ponad ową rzecz, z drugiej zaś strony (metafizycznej): poznanie intelektualne wyprzedza poznanie wolitywne z racji tego, iż kochamy to, co już poznaliśmy, co ma swój wyraz w niejeden raz przytaczanej w naszym klasztorze zasadzie metafizycznej nihil volitum nissi praecognitum - nie ma chcenia bez uprzedniego poznania.

Całe więc dobro jest kochane i posiadane, jako poznane. I tu nalezy to odnieść do samej Biblii, która mówi o "poznaniu" w ten sam głęboki sposób zarówno w kontekście życia osobowego mężczyzny i kobiety, jak i w kontekście życia wiecznego. W aspekcie kontemplacji, bodźcem do rozumienia Boga jest obdarzenie nas łaską natury, byśmy mogli dostąpić chwały. W moim akuratnie życiu kontemplacyjnym jest ewidentnym, iż motywem jednoczącym miłości nie jest aż tak bardzo refleksja nad wlasnym doświadczeniem Bożej dobroci, ani głęboka świadomość Bożej obecności czy też nieobecności, jak raczej jest (i tu idę za św. Tomaszem z Akwinu) rozmyślanie nad naturą Boga.

Myślę, że to jest sensownie uzasdnione stanowisko, skoro kontemplacja wiąże się z receptywnym podejściem do rzeczywistości - niezależnym od wszelkich praktycznych celów w czynnym życiu, a to znaczy, że kontemplacja zmierza do poznawania do prawdy ze względu na nią samą, a nie na jakiś cel, o czym wspomniałem w temacie założonym przez naszego brata Philipa "Prawda, co to?"
Pamiętamy też, że kontemplacja nie jest procesem rozumowania (wnioskowania), lecz jest prostym oglądaniem prawdy, o czym w spominałem w którymś temacie (wybaczcie niedoskonałość pamięci, ale też czas nagli i za jakiś czas wskaże gdzie), ale chodzi o Tomasza stwierdzenie ongiś tam zacytowane:
finis contemplative vitae, est simplex consideratio veritatis -
celem życia kontemplacyjnego jest proste rozważanie prawdy
.
Celem kontemplacji w aspekcie praktycznym jest więc - z naszej strony rozkoszowanie się nią i spoczynkiem w niej, ale też - o czym nie zawsze się mówi - od strony Bożej jest to spoczynek Boga w naszym sercu, o czym zaświadcza autorytet Pisma Świętego:

W odpowiedzi rzekł do niego Jezus:
«Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać.»
(J 4, 23)


Kontemplacja wywołuje też w nas zdumienie i zachwyt, które to prowadzą w życiu praktycznym do konkretnych owoców Ducha Świętego, a to jest istotą podnoszenia się z bałwochwalstwa, czego nie może dać szukanie szczęścia w bytach stworzonychi w rzeczach.

I to z tych powyższych powodów chcę wyraźnie zaznaczyć, że w kontemplacji trzeba wyróżnić 2 aspekty: dociekanie i modlitwę. Teologiczne dociekanie - powstające w kontekście eklezjalnym (liturgicznym) - umożliwia człowiekowi podnoszenie się z bałwochwalstwa, ale też wspiera proces podnoszenia się z bałwochwalstwa, poprzez uświadamianie zasad, relacji, etc.

Dociekanie i modlitwa mają więc ten sam cel i należą do miłosnego poruszenia imitatio Christi. Kluczem do rozumienia refleksji teologicznej na temat Boga w jego immanentnych relacjach jest pojmowanie teologii, jako mądrości.
Mądrość należy pojmować w określony sposób, a więc należy wiedzieć, o jakiej mądrości można mówić tu, a o jakiej tam, stąd koniecznie muszę przedstawić to zagadnienie, aby definitywnie rozprawić się z mitem o opozycji poznania metafizycznego wobec poznania biblijnego Boga zbawienia.
na szczęście w sukurs przychodzi nam patron naszgo klasztoru: św. Jan Paweł II w swej encyklice Fides et ratio.
Pisze tam o rozróżnieniu pomiędzy dwoma zadaniami teologii: auditus fidei - słuchaniem i przyjmowaniem treści wiary, a intellectus fidei - rozumieniem i wyrażaniem treści wiary.
W ramach auditus fidei teologia przyswaja sobie treści Objawienia dzięki pracy wyjaśniającej żywego Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, uwzględnienia Świętej Tradycji oraz nadnaturalnego wglądu i tym samym powołania się na autorytet Pisma Świętego.
W ramach intellectus fidei spełniają się wymogi rozumu na mocy refleksji spekulatywnej, która nie tylko bierze udział w rekapitulacji biblijnej narracji, ale też bierze udział w badaniu prawd wiary. Dzięki refleksji spekulatywnej, tajemnice objawione nam można wyrażać nieco jaśniej, bardziej zrozumiale. To ma znaczenie przeogromne, bo już nawet intuicyjnie można wyczuć, że znaczenia Pisma Świętego nie da się przekazać jedynie za pomocą dodawania do tych w Piśmie, kolejnych opowieści. Sami mozemy złapać ba tym, że samo Pismo Święte wręcz wymaga od teologii stawiania pytań metafizycznych .

Myślę, że po tych wyjaśnieniach przygotowujących, zdecyduje się na to, by odsłonić rdzeń mojego (tomistycznego) poglądu na żywotny związek poznania metafizycznego z kontemplacją natury Bożej.

Przede wszystkim słowa i czyny, które objawiają Boga, muszą być przyswajane mądrościowo, jeśli chcemy ująć adekwatnie ich funkcję normatywną. Zauważmy, że funkcję normatywną słów i czynów odnośnie Pisma Świętego ustalają według siebie samych ludzie oddaleni od katolicyzmu i tym należy tłumaczyć mnogość denominacji i wszelkich problemów, które za tą apostazją stoją.
Dlatego, jako Katolik stawiam tezę, że teologia jest kontemplacyjną mądrością wzorowaną na narracji Pisma Świętego .

Trzeba więc i zauważyć (o której to obietnicy zagaiłem nieco wyżej w tekście) , że mądrość według świętego Tomasza jest zbawieniem.
Nie dziwi mnie takie postawienie sprawy, skoro mój mistrz duchowy wzięty spośród świętych, wyróżnia mądrość na cztery sposoby:

- mądrość, jako naturalna cnota intelektualna,
- mądrość, jako dar Ducha Świętego,
- mądrość, jako sacra doctrina ,
- Mądrość, jako Syn Boży.

Teologia mądrości, bo tak mógłbym i tak właśnie nazywać będę teologiczną doktrynę świętego Tomasza z Akwinu, wskazuję nam drogę polegającą na włączaniu do refleksji teologicznej na temat Trójcy Świętej analizy metafizycznej. Jednocześnie teologia mądrości kieruję się biblijnym objawieniem, co sprawia, że Tomasza teologia stanowi ćwiczenie kontemplacyjne na nieprzypadkowo ułożonych stopniach gradacji mocy zjednoczenia z Bogiem. Podczas tych ćwiczę duchowych, wierzący coraz głębiej zanurza się w wiedzy Boga.

Św. Tomasz z Akwinu stwierdza z całą mocą, że sacra doctrina jest tym samym, go mądrość .
Święta doktryna jest mądrością par excellance, ponieważ jest mądrością w najwyższym stopniu spośród wszystkich mądrości ludzkich, jako że orzeka ona najwłaściwiej o Bogu, jako pierwszej przyczynie. Święta doktryna przeją o tym, co poznawalne dla człowieka przez stworzenia:

To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. (Rz 1, 19)

Pamiętając o tym, że wiedza (poznanie) samego Boga objawionego nam w Chrystusie, w żaden sposób nie niweczy naszego przyrodzonego sposobu poznawania, możemy łatwo zauważyć szczególne znaki łaski, które są udziałem ludzi uczciwie szukających mądrości.

Jesli zauważymy, że mądrość jest poznawaniem tego, co jest poznawalne samo w sobie, wówczas takie stwierdzenie wręcz domaga się szczegółwszego objaśnienia, którego ludzie oddaleni od kontemplacji słów Bożych nie mogą nam podać. Nawiasem mówiąc, stanowi to wielką biedę wszelkich denominacji, nie mówiąc już o deistach, czy ateistach.

W sukurs przychodzi niezwykle celna uwaga św. Tomasza na temat specyfiki ludzkiego poznania rzeczywistości, o której wspominałem niegdyś na forum przy okazji zgłębiania zagadnień teoriopoznawczych. Otóż wskazywał on, a podkreślał to o. M. A. Krąpiec OP w swych pracach, że mamy jednocześnie do czynienia z poznaniem intelligibile per se, et sensibile per accidens , oraz sensibile per se, et intelligibile per accidens .
Wiele się głowiłem nad tym, co może i pewnie jest proste dla wielu, ale ja - bez wykształcenia formalnego - bez doczesnych nauczycieli - nie mogłem tego pojąć, jak dokładnie to zrozumieć. Dopiero modlitewne prośby skierowane do świętego Tomasza zaowocowały zrozumieniem tej niemalże gry słów.
Otóż wiedząc, że Bóg jest czystym duchem, możemy powiedzieć, że jest On doskonale poznawalny dla niematerialnego umysłu. Innymi słowy, wprawdzie rzeczywistości duchowe są najbardziej poznawalne same w sobie (poznanie anielskie umożliwia takie właśnie poznawanie), lecz z powodu uzależnienia naszego intelektu od danych zmysłowych, w praktyce rzeczywistości duchowe są najmniej poznawalne.

Odnosząc się do wcześniej wyłuszczonych sposób mądrości mogę więc już powiedzieć, że dzięki przyrodzonemu intelektowi człowiek należycie porządkuje i osądza wszystkie rzeczy:

Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży. (1 Kor 2, 11)

, ponieważ nie będzie nigdy doskonałego i powszechnego sądu o rzeczach, jeśli nie sprowadzi się ich do przyczyn ostatecznych (taka jest natura metafizyki samej w sobie).


I to dlatego metafizyka wyprzedza, bo obejmuje, wszelkie gałęzie wiedzy naukowej od strony zasad. Jest też więc metafizyka czymś więcej, niż zwykła nauką, co na pewno nie spodobałoby się ("dowolno")-myślicielom ostatnich prawie 500 lat.

W dalszej mierze mądrość, rozpatrywana jako dar Ducha Świętego, pozwala wierzącemu odpowiadać na specjalne poruszenia Ducha Świętego. Same dary czynią nas uległymi łasce Ducha Świętego, ponieważ działają na sposób właściwy Bogu (są więc stroną bierna, stroną przyjmującą), natomiast cnoty stanowią aspekt czynny życia w łasce.

Widzimy więc, że mądrość rozpatrywana jako cnota przyrodzonego umysłu, jest niższego rzędu, niż mądrość, jako dar, gdyż mądrość nadprzyrodzona daje nam możliwość większego zbliżenia się do Boga na sposób wiary. Wiara daje nam to poznanie, ponieważ jako cnota teologalna, jest nadprzyrodzonym uczestnictwem w wiedzy samego Boga, co potwierdza autorytet Pisma Świętego:

[b] Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego
(1 Kor 2, 10).

Dar mądrości jest więc Ttym czynnikiem, który porządkuje wszystko na podstawie poznania głębszego, najgłębszego, bo Bożego, co potwierdza autorytet Pisma Świętego :

Dotąd Cię znałem ze słyszenia, teraz ujrzało Cię moje oko (Hi 42, 5)

Tak więc w darze madtosci zauważamy stan naturalnej zgodności z przedwiecznym prawem Bożym , co opisane jest w pierwszym poście tego tematu, jako poznanie per quandam connaturalitatem - poprzez zgodność naturalną .

Wynika z powyższego sposobu poznania, że rozum nie musi już prowadzić swych dociekań, a to wskazuje na to, że wprawdzie źródłem daru mądrości jest miłość , ale jest ów dar doskonałością intelektu, ponieważ pozwala (jak to wyżej wspomniałem) na porządkowanie wszystkich rzeczy w relacji do Boga.

Mądrość, jako sacra doctrina nie jest jakąś prostą fuzją mądrości przyrodzonej i nadprzyrodzonej, lecz uporządkowuje wszystko de novo - per impressio luminis divini i nobis, tj. na nowo - przez odzwierciedlenie Bożego światła w nas. Właśnie sacra scriptura jest tu zasadniczym elementum struktury spotkania wiary z objawiającym się nam Bogiem.

Rozważaniem powyższym pragnąłem głębiej uzasadnić to, że teologia jest konieczna dla włąsciwego rozwoju religijnego człowieka, ponieważ jest swoistym manifestem połączenia odsłonięcia się Boga w Nim samym oraz w świecie, które to połączenie jest integralną zawartością Pisma Świętego. Jako, że możemy - za świętym Tomaszem - wymienić 3 sposoby ustalenia podstawy teologii:

- nieomylna prawda samego Boga - Veritas prima,
- prawdy wiary - articuli fidei,
- pisma kanoniczne,

które zarazem są trzema sposobami jednego objawienia. Z tego tez powodu [i]sacra scriptura = sacra doctrina
. Jest to rodzaj mądrości, osiągany koniecznie na drodze studiów, a więc na drodze normalnych metod ludzkiego umysłu, ale zarazem jej zasady pochodzą z objawienia

Istnienie sacra doctrina jest możliwe - jak to pięknie i celnie ujął Akwinata - dzięki już od urodzenia istniejącej w stworzeniu analogii między ludzkim poznaniem, a boską Mądrością.

To tyle na razie, zaś już w trakcie pisania tego postu, który pisałem na "raty" w notesie, zrodziła się we mnie potrzeba rozprawienia się z kolejnym mitem o zbędności metafizyki w doktrynie o Trójcy świętej i zarazem mitem o przeciwstawianiu się lub osłabianiu znaczenia imienia JHWH przez metafizyczne rozważanie Trójcy Świętej.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pią 4:50, 14 Lut 2020, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:42, 20 Sty 2021    Temat postu:

Nawiązując do dwóch aspektów kontemplacji, mianowicie: dociekania i modlitwy, pragnę powiedzieć krytykom dociekania, że i ten aspekt na swą podstawę w Piśmie Świętym. Na przykład:

Nad tym zbawieniem wszczęli poszukiwania i badania prorocy - ci, którzy przepowiadali przeznaczoną dla was łaskę. Badali oni, kiedy i na jaką chwilę wskazywał Duch Chrystusa, który w nich był i przepowiadał cierpienia [przeznaczone] dla Chrystusa oraz mające potem nastąpić uwielbienia. Im też zostało objawione, że nie im samym, ale raczej wam miały służyć sprawy obwieszczone wam przez tych, którzy wam głosili Ewangelię mocą zesłanego z nieba Ducha Świętego. Wejrzeć w te sprawy pragną aniołowie. (1 P 1, 10-12).

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:48, 05 Lut 2021    Temat postu:

Tajemnicą wielkiej głębi nauki katolickiej jest zrozumienie drogi do zaglebiania się w Bogu - itinerarium mentis in Deum, którego charakterystyka jest świetnie podana przez św. Bonawenturę w dziele pod tym samym tytułem.. Zapodam krótki fragment:

„Niech nikt nie wierzy, że wystarczy mu czytanie bez namaszczenia, badanie bez
pobożności, dociekanie bez podziwu, rozważanie bez radości, pilność
bez czci, wiedza bez miłości, pojętność bez pokory, zapał bez łaski
Bożej, zagłębianie bez wlanej przez Boga mądrości”

„(…) ne forte credat quod sibi sufficiat lectio sine unctione, speculatio sine devotione,
investigatio sine admiratione,, circumspectio sine exsultatione, industria sine pietate,
scientia sine caritate, intelligentia sine humilitate, studium, absque divina gratia, speculum
absque sapientia divinitus inspirata” (Prol. 4 [V, 296]).


Jak widać, aby przekroczyć siebie (semetipsum ascendet - sursum actio)
w studium, jako drodze kontemplacyjnej, to w parze z uzdolnieniami naturalnymi muszą iść kwalifikacje moralne.

Tego brakuje ateistom i apostatom katolickim.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pią 19:50, 05 Lut 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1202
Przeczytał: 135 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:16, 13 Lis 2021    Temat postu:

Jaśmina napisał:
Nie do końca zrozumiana jestem . Nie szkodzi. Przywykłam do tego , że nie jestem rozumiana . Szukanie woli Bożej w różnych sytuacjach życiowych też stanowi rodzaj modlitwy kontemplacyjnej. Czy do tego potrzene jest poznanie teologiczne ?. Czy nie wystarczy żyć Ewangelią ?.

Usiłuj zawsze skłaniać się:

nie ku temu co łatwiejsze, lecz ku temu co trudniejsze;
nie do tego co przyjemniejsze, lecz do tego co nieprzyjemne;
nie do tego co smakowitsze, lecz do tego co niesmaczne;
nie do tego co daje spoczynek, lecz do tego co wymaga trudu;
nie do tego co daje pociechę, lecz do tego co nie jest pociechą;
nie do tego co większe, lecz do tego co mniejsze;
nie do tego co wzniosłe i cenne, lecz do tego co niskie i wzgardzone;
nie do tego aby pragnąć czegoś, lecz do tego by nie pragnąć niczego, nie szukając tego co lepsze wśród rzeczy stworzonych, ale tego co gorsze.
Pragnij z miłości dla Chrystusa dojść do zupełnego ogołocenia, ubóstwa i oderwania się od wszystkiego, co jest na świecie.


tekst św. Jana od Krzyża


Chyba , że rzeczywiście kontemplacja wymaga wiedzy książkowej.


Myślę że te słowa wiele mi pomogły i wiele ustrzegły odkąd poznałem św. Jana od Krzyża.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin