Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Realność pomyślenia śmierci własnej ?
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:30, 15 Lip 2016    Temat postu: Realność pomyślenia śmierci własnej ?

Do wyszczególnienia tego tematu spośród innych (wbrew moim zapowiedziom) skłoniło mnie uzasadnienie Philipa, któremu dziękuję za wskazówki. Tutaj dziękuję niewymienionym wcześniej Wszystkim moim Siostrom i Braciom za wsparcie wieloaspektowe: Duśce, Życie Jest Piękne, inquisitio, Machabeuszowi, pitong'owi, Prostaczkowi, Tomaszowi, Water-mix'owi.

Myślę, że w temacie śmierć sporo mówi się o śmierci widzianej „od zewnątrz” - od strony spostrzeżeń unaoczniających się, narzucających się niejako „objawowo” (fenomenologicznie), co sprawia, że nieustannie trwamy na tym samym „poziomie” rozważań – trwamy w tym samym paradygmacie myślenia, co wcale, a wcale nie popycha naszych konkluzji „do przodu”.

Czy nie macie wrażenia, Szanowni Użytkownicy i Czytelnicy, że summa summarum kręcimy się w zaklętym kole narzekania, buntu, zadziwienia i jakiegoś permanentnego „niedosytu konstatacji”, nie mogąc postawić przysłowiowej „kropki nad ‘i’”?
Postanowiłem to zagadnienie śmierci, jako ewidentnego faktu bytowego, odświeżyć i zarazem przenieść na inny poziom. Bynajmniej, nie będzie to poziom w rozumieniu wertykalnym (pionowym) – w rozumieniu: „lepszym, cenniejszym” – a będzie to poziom horyzontalny, występujący „obok”, stanowiąc spojrzenie „od wewnątrz” (i tu miałem na myśli ten inny paradygmat myślenia). Wierzę, że będzie możliwym wyłożyć swe myśli filozoficzne w jak najbardziej przystępnej formie, acz nie sądzę by pewne niuanse konstrukcyjne można było ot tak po prostu opisać potocznym słownictwem. Przedsmak tego spojrzenia "od wewnątrz" już daje kapitalny temat Prostaczka Być czy nie być.

„Spoglądając” na własną śmierć, stwierdzamy powszechnie, że nie możemy się pogodzić ad hoc z jej nieuchronnością, z jej faktycznym zaistnieniem w życiu każdego człowieka. To przemożne uczucie jakiejś dyskretnej presji gniecie każdego, choć to oczywiście w swym nasileniu zależy od przygotowania duchowego człowieka.

Każdy z nas ma tą swoistą intuicję faktu śmierci, jako czegoś nienaturalnego, co zresztą ma swe potwierdzenie w Nowym Testamencie (tu odwołuję się do wierzących w Boga osobowego). Jest to intuicja wieczności, a sama intuicja nie jest jakąś wypadkową procesów poznawczych refleksyjnych, jako ich sztuczne dopełnienie, mające wieńczyć geniusz ludzkiego myślenia (takim ex machina), lecz jest ona przejawem świadomości swego myślenia (tu: dynamizm typu „myśli mi się”, w odróżnieniu od dynamizmu „ja myślę”) - przejawem spontanicznego poznania, któremu towarzyszy refleksja pierwotna, dająca „wizję” prawdy, jako źródło aksjomatów ogólnych, dających podstawę do przyszłej refleksji właściwej, pogłębionej.

Takowa intuicja wieczności i zarazem nienaturalności śmierci człowieka łatwo jest rozpoznawalna w przypadku spojrzenia na konieczność powoływania w strukturach policyjnych osoby, zwanej mediatorem, która prowadzi próby nawiązania racjonalnego kontaktu z człowiekiem w stanie psychicznej traumy, „gotowego” na śmierć. Do czego zmierza mediator w swym działaniu, jak nie do odwołania się do intuicji nienaturalności śmierci „podopiecznego” i do ożywienia i uwyraźnienia owoców spontanicznej refleksji nad swą sytuacją zagrożenia życia, które powinno trwać.
Słowa, które wyrzuca z siebie wspomniany desperat, czy tez każdy człowiek w stanie traumy, afektacji, nie są słowami wyrażającymi spontaniczną refleksję pierwotną, która zawsze wskazuje na wartość życia, lecz są słowami wyrażającymi już wtórną, dalszą refleksję nad swą sytuacją życiową, skądinąd błędną, skoro prowadzącą do negacji zasadności swego bytowania, swego istnienia!

Ta z gruntu błędna, wtórna refleksja, jest owocem emocjonalizacji świadomości. Nieopanowane emocje zaburzają pracę umysłu w aspekcie pełnego odzwierciedlenia świadomościowego konkretnych treści (chociażby zawartych w pamięci), a więc nie dopuszczają do pełnego wykorzystania wiedzy ludzkiej, a więc nie dopuszczają do głębokiego, roztropnego wnioskowania o swej sytuacji. To prowadzi do tragedii …

Czy człowiek rozważający własną śmierć, rzeczywiście realnie ocenia „pożądany” stan nieistnienia? To pytanie wydaje się o tyle zasadne i pożyteczne w praktyce, że jeśli jest możliwe realne postawienie siebie w stanie niebytu, nieistnienia, wtedy pozostałoby tylko powiedzieć, że ów idący za pokuszeniem desperat faktycznie wie, co mówi, a co za tym idzie: wie co czyni!

Jak zatem można by to próbować rozstrzygnąć?

Można sobie wyobrażać niemal wszystko. Niemal, bo istnieje pewna dorzeczna granica konstruowania intelektualnego, związana z najgłębszą „warstwą” naszego podmiotowego bytowania, a więc związana z naszym „ja”.
Tak więc to, że potrafimy sobie wyobrazić „nas samych” w trumnie, w kondukcie żałobnym, czy podczas umierania, nie oznacza to od razu, że jest to realne i faktycznie jest to nasze własne realne doznanie (w swej symulacji).

Zwróćmy uwagę, że zasadniczo w każdym z naszych przeżyć myślowych, nieusuwalnie i permanentnie jest stwierdzalne nasze „ja”! Ta immanencja „ja” (wewnętrzna obecność, jednocząca niejako człowieka w przeżyciu samego siebie) jest zespolona jednocześnie z typową, jedynie-ludzką funkcją transcendowania (bezprecedensowego wyróżniania) człowieka ponad jego własną naturę.

Nawiasem mówiąc, zupełnie nie zauważyli tej transcendencji ludzkiego ducha: ani Platon, ani Arystoteles, który oddalił się poglądowo od swego nauczyciela, ale im się nie dziwię, bo byli pionierami metafizyki, ale już potem D. Hume (ależ zadurzył się w nim Hegel), czy Max Scheller - to już „pojechali po bandzie” w deprecjonowaniu podmiotowości ludzkiej duszy zupełnie tak, jakby nie wiedzieli, że zanim coś tak wielkiej wagi chciałoby się rozstrzygać, trzeba by zajrzeć do Franciszka z Ferrary, czy do św. Tomasza z Akwinu …

Trzeba nam jasno stwierdzić, że myśl sama w sobie (jako widzenie niematerialnego bytu) jest tak samo pozbawiona racji (uzasadnienia)bytowania samoistnego, jak i nasze widzenie fizyczne jest pozbawione racji własnego istnienia, jeśli nie będzie bazy, jaką jest oko i mózg. Dlatego jest oczywistym, że myślenie ma rację swego bytowania jedynie w naszym umyśle – z niego biorą się myśli i dzięki niemu trwają, a ten w swej aktywności opiera się na ciele materialnym (mózgu). Mówiąc lapidarnie: to podmiot ludzki jest racją myślenia, nie zaś odwrotnie, jak chciałby tego Kant w "Krytyce czystego rozumu".

Już sam ogląd zewnętrzny faktu śmierci wskazuje na jej ścisły związek z degradacją bytowania człowieka, gdzie nawet jakieś filozoficzne uzasadnianie istnienia duszy nie ma większego znaczenia w tak trudnej dla nas chwili śmierci, przezywanej przez ludzi.
Zatem unicestwienie człowieka (podmiotu) w jego dostrzegalnym i odczuwalnym przejawie musi implikować jego nie-myślenie. Gdybyśmy chcieli przeforsować realność myślenia o własnej śmierci, wówczas napotkamy na przeszkody oparte na aporiach (sprzecznościach), które są nieusuwalne!

Oto gdyby miało istnieć nasze myślenie o sobie, jako umarłym, to myślimy wówczas o sobie, którego nie ma (aporia: podmiot w niebycie nie może być, bo nie ma nie-bytu). Zauważa się tedy, że samo myślenie o własnej śmierci jest jakąś sztuczną konstrukcją, która używa idei, bądź relacji pomiędzy tymi ideami, które nie są stricte nasze!

Stwierdzając niedorzeczność realnego myślenia o własnej śmierci, trzeba mi wskazać na nieusuwalną i stałą afirmację naszego „ja” w każdym sądzie o rzeczywistości, w każdej refleksji.

Wspominany uprzednio ów desperat mówiąc o swym „nieistnieniu”, dążąc do tego „nieistnienia”, tak naprawdę afirmuje swe przywiązanie do życia, a pragnie tylko innej formy istnienia!
Ta afirmacja istnienia jest w praktyce zawsze wołaniem o życie, a każda wypowiedź niedoszłego samobójcy dotyka bądź jego własnej egzystencji, bądź egzystencji drugiego człowieka!

Niemożność ucieczki od afirmacji własnego istnienia, którą łatwo stwierdzić wiarygodnie i doświadczalnie poprzez rozmowy z byłymi niedoszłymi samobójcami, implikuje niemożliwość postawienia „siebie nieistniejącego” w miejsce „siebie istniejącego”, ponieważ albo myślelibyśmy o nie-myśleniu, a także myślelibyśmy o „sobie, którego nie ma – o sobie nieistniejącym).

Jest to jawny absurd przezierający tylko z filozofii Hegla i jego zwolenników, gdzie do struktury bytu (a więc jakiejś istniejącej „jedni” wprowadza się sztucznie „coś” nieciągłego, a więc niebyt, którego przecież nie ma (idąc za Parmenidesem. Jest fatalne zauroczenie w skutkach, ponieważ byt nie może być niebytem, a co łatwo skonstatować, skoro widzimy, że skoro „ten oto” człowiek „jest”, to na pewno nie może być tak, że „ten oto” człowiek „nie jest”.

Czysto technicznie również nie da się wykonać ani realnego, ani myślnego utożsamienia swego bytu z niebytem za pomocą zasobów „własnego sumptu”(zasobów naturalnych wynikających z bogactwa możliwości działania bytu), ponieważ trzeba by siebie samego uprzedmiotowić, a następnie oddzielić siebie samego (podmiotu), jako przeżywającego tą śmierć. Byt ludzki, jak każdy zresztą inny byt, posiada w sobie tylko i wyłącznie rację istnienia, zaś nie posiada racji nieistnienia, bo to byłaby sprzeczność (wspomniany heglizm).

Z tych to powodów, nie jest słusznym powiedzieć, że człowiek doznający rozległej, czy już totalnej emocjonalizacji świadomości, w pełni ogarnia siebie poznawczo i wie co czyni! Przeciwnie: taki człowiek nie wie co czyni, ponieważ nie tyle „ten oto” człowiek „działa świadomie”, co raczej „ten oto” człowiek ma „świadomość swego działania”, a więc świadomość tego, że „li tylko coś się w nim dzieje”, a taka wiedza jest niewyraźna i dająca pole innej potencjalności, mogącej dochodzić do głosu - naturze ludzkiej. Tu istotną sprawą jest to, ze nie możemy patrzeć na naturę ludzką, jako priorytet w wyjaśnianiu działania świadomego de facto: czynu!), nie popadając w błędy Platona i Arystotelesa, którzy na bazie bardzo uogólnionego pojęcia natury próbowali zmierzyć się z wyjaśnieniem faktu osoby ludzkiej, jako konkretnej jednostki. Idąc za priorytetem natury, można mówić o człowieczeństwie i je wyjaśniać coraz głębiej, ale nie można mówić o "tym oto" człowieku i próbować mówić o realnym trwaniu we własnej śmierci.

Nawiasem mówiąc, to niedopatrzenie platońsko-arystotelesowskie miało przez pewien czas wydźwięk w niemożności poradzenia sobie z urealnieniem unii hipostatycznej (jedna Osoba Boska w dwóch naturach), z czym poradził sobie Sobór Chalcedoński porzucając prymat neoplatonizmu uświadamiając wszystkim, że natura ludzka nie stanowi automatycznie osoby ludzkiej, a czego do tej pory nie umieją pojąć odstępcy od wiary katolickiej, wikłając się w niedorzeczności, co wynika całkowicie z ich winy.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pią 19:23, 05 Sie 2016, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prostaczek
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 03 Paź 2013
Posty: 1675
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Przedbórz
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:02, 15 Lip 2016    Temat postu:

Bardzo wartościowe spojrzenie i każdy na pewno wyłowi coś dla siebie z tego. Mi osobiście jeden akapit rozjaśnił wszystko i to dla mnie taka kwintesencja całej wypowiedzi :

"Czysto technicznie również nie da się wykonać ani realnego, ani myślnego utożsamienia swego bytu z niebytem za pomocą zasobów „własnego sumptu”(zasobów naturalnych wynikających z bogactwa możliwości działania bytu), ponieważ trzeba by siebie samego uprzedmiotowić, a następnie oddzielić siebie samego (podmiotu), jako przeżywającego tą śmierć. Byt ludzki, jak każdy zresztą inny byt, posiada w sobie tylko i wyłącznie rację istnienia, zaś nie posiada racji nieistnienia, bo to byłaby sprzeczność (wspomniany heglizm). "

Nie wiem jak to opisać ale powiem tak : Mój mózg właśnie takiego tłumaczenia potrzebował :D
A idąc dalej zobaczyłem, że i ja popełniałem nieświadomie ten błąd Hegla wiem, że wiele osób tez to robi i chcę zapytać:
Czy nie uważasz, że jesteśmy bardziej podatni na takie błędy niż na prawdę ? Czemu nasze ja pozwala nam brnąć w taką sprzeczność i się nie buntuje? Czemu z łatwością mogę "myśleć, że myślę o własnym nie bycie " ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andy72
Signifer
Signifer



Dołączył: 03 Lut 2013
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:16, 15 Lip 2016    Temat postu:

Ja obawiam się śmierci bliskich a nie swojej, na którą czekam. Nawet gdyby to miał być niebyt, w co nie wierzę, to niebyt by mnie nie przestraszył.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duśka
Gość






PostWysłany: Pią 15:53, 15 Lip 2016    Temat postu:

Niebytu się nie odczuwa. Nie ma możliwośći ,żeby odczuwać stan niebytu. Możliwe ,że my faktycznie tak naprawdę nie boimy się śmierći tylko lęku przed tą nicośćią i rozczarowaniem , a co będzie jak się okaze ,że tam nic nie ma Question . Nawet jak tak będzie to nie będziemy mieli świadomości żadnej .
Powrót do góry
Andy72
Signifer
Signifer



Dołączył: 03 Lut 2013
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:13, 15 Lip 2016    Temat postu:

JA nie boję sie rozczarowania nicością, gdy mnie nie będzie nie będzie się miał kto rozczarować Wink
Proste. Niemniej uważam że nicości nie będzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:16, 15 Lip 2016    Temat postu:

Prostaczek napisał:
Czy nie uważasz, że jesteśmy bardziej podatni na takie błędy niż na prawdę ? Czemu nasze ja pozwala nam brnąć w taką sprzeczność i się nie buntuje? Czemu z łatwością mogę "myśleć, że myślę o własnym nie bycie " ?
Tutaj mogę sobie gdybać, ale pytania są bardzo frapujące i nie dające spać :wink:

Myślę, że naszą nieodzowną cechą jest chęć panowania nad wszystkim wokół, a także nad śmiercią - jest to jakby próba "oswojenia śmierci" poprzez jej uwewnętrznienie, uczynienie z niej jednego z kolejnych, (nie)zwykłych przeżyć, doświadczeń.

Myślę, że nasza jaźń "pozwala" na takie brnięcie w błąd przyjmowania "zapożyczonych" idei i relacji pomiędzy ideami jako własnych, ponieważ o ile spontanicznie nie jest możliwa zgoda na taki błąd, to refleksja o sobie samym postawionym "w obliczu niebytu" ma cechy jednoznaczności, wyrazistości wyobrażenia, które całkowicie zdominowywuje pierwotną wizję prawdy o sobie, której naczelną cechą jest przecież nieustanna afirmacja swego istnienia. Jednak o ile można czuć tylko istnienie, o tyle obrazy powstające w toku wtórnej, pogłębionej refleksji, po prostu narzucają się nieodparcie, wywierając przemożny wpływ na postrzeganie siebie samego. Na tej właśnie zasadzie można dojść do wniosku, że skacząc z mostu z rozłożonymi rękoma, można jakoś polecieć lotem ślizgowym, choć bazując na spontanicznej refleksji towarzyszącej najzwyczajniej cofniemy się o krok :wink:

Myślę, że tak to wygląda, ale to są luźne dywagacje Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:28, 15 Lip 2016    Temat postu:

Duśka napisał:
Możliwe ,że my faktycznie tak naprawdę nie boimy się śmierći tylko lęku przed tą nicośćią i rozczarowaniem , a co będzie jak się okaze ,że tam nic nie ma Question
Tak! Trafne w mojej opinii spostrzeżenie, ponieważ (zgodnie z tym, co pisałem powyżej, człowiek tak naprawdę nie potrafi za pomocą własnych możliwości postawić siebie realnie w stanie własnej śmierci - w nieistnieniu, dlatego każde zdanie osoby zdesperowanej, to afirmacja swego istnienia, choć ona manifestuje na zewnątrz coś zgoła innego: bezsens , marność i wręcz zgorszenie swym własnym widokiem!
Tak właśnie zachowywał się Hiob, gdy [link widoczny dla zalogowanych]:
- Przeklinanie dnia urodzenia,
- Złorzeczenie nocy poczęcia,
- Czemu przy urodzeniu nie umarłem?,
- Co nieszczęśliwemu po życiu?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pią 16:30, 15 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:30, 15 Lip 2016    Temat postu:

Andy72 napisał:
JA nie boję sie rozczarowania nicością, gdy mnie nie będzie nie będzie się miał kto rozczarować Wink
W rzeczy samej, o tym mówił stoik Seneka i nie można odmówić ci słuszności, bracie :wink:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andy72
Signifer
Signifer



Dołączył: 03 Lut 2013
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:32, 15 Lip 2016    Temat postu:

Nigdy nie wierzyłem że może być nicość. Ale załóżmy że wyobrażam sobie super hiper niebo a tam nicość - i tak nie ma rozczarowania.
Rozczarowanie byłoby gdyby okazało się że jednak jest reinkarnacja i szoruj w następne ciało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:35, 15 Lip 2016    Temat postu:

Andy72 napisał:
Nigdy nie wierzyłem że może być nicość. Ale załóżmy że wyobrażam sobie super hiper niebo a tam nicość - i tak nie ma rozczarowania.
Rozczarowanie byłoby gdyby okazało się że jednak jest reinkarnacja i szoruj w następne ciało.
Stoik Andy :wink:
Reinkarnacja ... czy mamy już taki temat - nie pamiętam, ale trza sprawdzić, bo trzeba by się z tym zagadnieniem rozprawić!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andy72
Signifer
Signifer



Dołączył: 03 Lut 2013
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:38, 15 Lip 2016    Temat postu:

W tym wątku będziemy rozprawiać sie z reinkarrnacją?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duśka
Gość






PostWysłany: Pią 16:38, 15 Lip 2016    Temat postu:

Ja mam taką wizję , że dusza po odzieleniu się już od ciała znajduje się pośród innych duchów, zarówno tych przyjaznych , jak i tych złych. I tak wędruje ,aż pojawi się światło , a za tym tunelem będzie stał człowiek w białej poświacie i będzie trzymał w ręku teczkę , może być cienka , a może być bardzo gruba i wtedy się zacznie '' Sąd '' :?

Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Pią 16:40, 15 Lip 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:41, 15 Lip 2016    Temat postu:

Andy72 napisał:
W tym wątku będziemy rozprawiać sie z reinkarrnacją?
Na pewno nie w tym ;)
na razie muszę kończyć, ale odezwę się wieczorkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andy72
Signifer
Signifer



Dołączył: 03 Lut 2013
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:41, 15 Lip 2016    Temat postu:

A ja mam myśl że dusza nie istnieje aż do skończenia świata. Ale z punktu widzenia umierającego jest to natychmiastowe (dlatego Dobry Łotr mógł być już dziś w raju). Więc umierając znajdziemy się od razu poza czasem i spotkamy nie tylko naszych przodków ale i potomków.OD razu Sąd Ostateczny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Water-mix
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 01 Cze 2014
Posty: 1470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 55 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:57, 15 Lip 2016    Temat postu:

Bardzo ciekawy materiał, ale wymagający - aż w mozgu piszczy,hehe jednak warto sie wgłębić
Mam pare komentarzy i pytań:)

exe napisał:
Takowa intuicja wieczności i zarazem nienaturalności śmierci człowieka łatwo jest rozpoznawalna w przypadku

spojrzenia na konieczność powoływania w strukturach policyjnych osoby, zwanej mediatorem, która prowadzi próby nawiązania

racjonalnego kontaktu z człowiekiem w stanie psychicznej traumy, „gotowego” na śmierć. Do czego zmierza mediator w swym

działaniu, jak nie do odwołania się do intuicji nienaturalności śmierci „podopiecznego” i do ożywienia i uwyraźnienia

owoców spontanicznej refleksji nad swą sytuacją zagrożenia życia, które powinno trwać.
Słowa, które wyrzuca z siebie wspomniany desperat, czy tez każdy człowiek w stanie traumy, afektacji, nie są słowami

wyrażającymi spontaniczną refleksję pierwotną, która zawsze wskazuje na wartość życia, lecz są słowami wyrażającymi już

wtórną, dalszą refleksję nad swą sytuacją życiową, skądinąd błędną, skoro prowadzącą do negacji zasadności swego

bytowania, swego istnienia!



czyli chęc 'resetu' i odświeżenia nie jest juz negacja? Czy to nie jest złą rzeczą? Bo musze przyznac, ze marzy mi sie to

wieolokrotnie, nie tyle zrobić to ... co żeby samo sie stało ku zbudowaniu- oczywiscie z mojej perspektywy patrząc, bo

wiem ze Bog coś takiego tylko moze uczynić. (przyp1)



exe napisał:

Ta z gruntu błędna, wtórna refleksja, jest owocem emocjonalizacji świadomości. Nieopanowane emocje zaburzają pracę umysłu

w aspekcie pełnego odzwierciedlenia świadomościowego konkretnych treści (chociażby zawartych w pamięci), a więc nie

dopuszczają do pełnego wykorzystania wiedzy ludzkiej, a więc nie dopuszczają do głębokiego, roztropnego wnioskowania o

swej sytuacji. To prowadzi do tragedii …


Znam niestety taką osobę, ale nie wiem jak jej pomóc, jak mówić, ponieważ nadajemy nieco na innych rejestrach.
Na szczescie (czuję to) ona krzyczy wiecej niż chce realizowac, jakby chciała usilnie zwrócić na siebie uwagę (przyp2)

exe napisał:

Można sobie wyobrażać niemal wszystko. Niemal, bo istnieje pewna dorzeczna granica konstruowania intelektualnego, związana

z najgłębszą „warstwą” naszego podmiotowego bytowania, a więc związana z naszym „ja”.
Tak więc to, że potrafimy sobie wyobrazić „nas samych” w trumnie, w kondukcie żałobnym, czy podczas umierania, nie oznacza

to od razu, że jest to realne i faktycznie jest to nasze własne realne doznanie (w swej symulacji).



moge dodac ze bliskie temu jest zjawisko snu, czasami tak realne, a budowane tylko na naszych strachach,lub milych

doznaniach/kojarzeniach

exe napisał:
Zwróćmy uwagę, że zasadniczo w każdym z naszych przeżyć myślowych, nieusuwalnie i permanentnie jest

stwierdzalne nasze „ja”! Ta immanencja „ja” (wewnętrzna obecność, jednocząca niejako człowieka w przeżyciu samego siebie)

jest zespolona jednocześnie z typową, jedynie-ludzką funkcją transcendowania (bezprecedensowego wyróżniania) człowieka

ponad jego własną naturę


upraszczając ''ja'' i wszystko poza ''ja'' . Dobrze zrozumiałem?


exe napisał:
Oto gdyby miało istnieć nasze myślenie o sobie, jako umarłym, to myślimy wówczas o sobie, którego nie ma

(aporia: podmiot w niebycie nie może być, bo nie ma nie-bytu). Zauważa się tedy, że samo myślenie o własnej śmierci jest

jakąś sztuczną konstrukcją, która używa idei, bądź relacji pomiędzy tymi ideami, które nie są stricte nasze!


Prostaczek miał swoj ulubiony fragment, a to jest mój :)
Aby jeszcze umieć go przekazac we właściwy sposób do osoby,
której ''wszystko jedno'' , lub ''gorzej być nie może''- w jej mniemaniu.
Niestety samobójcy, ci ktorzy uważają 'wole umrzeć, wyobrazają siebie martwym faktycznie nie są tego świadomi
czy spodziewają sie kompletnie czego innego..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pitong
Aquilifer
Aquilifer



Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: ŁÓDŹ
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:16, 15 Lip 2016    Temat postu:

Andy72 napisał:
A ja mam myśl że dusza nie istnieje aż do skończenia świata. Ale z punktu widzenia umierającego jest to natychmiastowe (dlatego Dobry Łotr mógł być już dziś w raju). Więc umierając znajdziemy się od razu poza czasem i spotkamy nie tylko naszych przodków ale i potomków.OD razu Sąd Ostateczny

Też miałem podobne myśli ale warto zauważyć że w takim razie fałszem byłaby jedna z prawd wiary o obcowaniu świętych. Niestety ale jest to pogląd w duchu świadków Jehowy chociażby i sądzę że należy się rozprawiać z takimi myślami za pomocą wiary i rozumu :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:48, 16 Lip 2016    Temat postu:

Water-mix napisał:
czyli chęc 'resetu' i odświeżenia nie jest juz negacja? Czy to nie jest złą rzeczą? Bo musze przyznac, ze marzy mi sie to

wieolokrotnie, nie tyle zrobić to ... co żeby samo sie stało ku zbudowaniu- oczywiscie z mojej perspektywy patrząc, bo

wiem ze Bog coś takiego tylko moze uczynić. (przyp1)
Myślę sobie tak:
"Chęć" jest wyrazem dynamizmu "chce mi się", a więc dynamizmu, gdzie coś się w nas zmienia, burzy, potęguje, etc. i co najwyżej mamy tego świadomość, jednak jest to stan zupełnie odmienny od dynamizmu "ja chcę", gdzie jestem zaangażowany świadomie w zwrócenie się czynne ku "rozpoznanemu" przedmiotowi (ku dobru akcydentalnemu).
Sam "reset" jest już konstrukcją przeczącą naszemu doświadczeniu empirycznemu ciągłości istnienia, zaś po resecie przywracane są ustawienia ;)
podobnie jest podczas "chlania" alkoholu, "by zapomnieć" - skutki znamy wszyscy.
Water-mix napisał:
Znam niestety taką osobę, ale nie wiem jak jej pomóc, jak mówić, ponieważ nadajemy nieco na innych rejestrach.
Na szczescie (czuję to) ona krzyczy wiecej niż chce realizowac, jakby chciała usilnie zwrócić na siebie uwagę (przyp2)
Nie jestem terapeutą, ale myślę, że można rozmawiać, ale na własnych warunkach higieny myślenia, nie zaś na jej.
Water-mix napisał:
moge dodac ze bliskie temu jest zjawisko snu, czasami tak realne, a budowane tylko na naszych strachach,lub milych

doznaniach/kojarzeniach
Nic dodać, nic ująć :wink:
Water-mix napisał:
upraszczając ''ja'' i wszystko poza ''ja'' . Dobrze zrozumiałem?
Nasze "ja" to podmiot ludzki przeżywający siebie podmiotowo (bo może też przedmiotowo w działaniu ludzkiej woli i w samo-poznaniu). ów podmiot, zwany w metafizyce suppositum, ma własność nie-odstępności (bo i nikt nie może być nami, a my kimś) , co opisuje się persona est incommunicabilis alteri - osoba jest nie-odstępna innej :wink:
w tym rozumieniu mówimy i immanencji (wewnętrznej obecności) podmiotu ludzkiego w każdym akcie bytu ludzkiego, który jest jak administrator - wie o wszystkim (niekoniecznie sobie uświadamia).

Trzeba tu jeszcze mówić o samo-panowaniu - innej własności osoby, co jest czymś różnym od samoopanowania, ale to już dygresja by była nieco zaciemniająca obraz. :wink:

Co do transcendencji osoby, to chodzi mi o to, że w obliczu dynamizmu świadomego działania typu "ja działam", "działam świadomie" (dynamizm czynu) - w odróżnieniu od dynamizmu świadomości działania typu "dzieje się li tylko coś we mnie" (dynamizm uczynnień) - człowiek organizuje nie tylko swoje wnętrze "ponad" potencjalność własnej natury (w której zamknięte są, jak w klatce, zwierzęta), stając się niezależnym od świata przedmiotów. To czyni człowieka panem natury, istota rozumną, czego o zwierzętach powiedzieć nie można.
Oprócz tego nie do pominięcia jest fakt organizowania swego wnętrza "po ludzku", gdzie człowiek uwewnętrznia świat przedmiotowy, kiedy to mówimy o pogłębianiu duchowości :wink:

To tak w skrócie :wink:
Water-mix napisał:
Niestety samobójcy, ci ktorzy uważają 'wole umrzeć, wyobrazają siebie martwym faktycznie nie są tego świadomi
czy spodziewają sie kompletnie czego innego..
tak, spodziewają się czegoś innego i trwają w mitologii, ta zaś jest slutkiem uprzedniej ignorancji. Dlatego tak ważna jest rozmowa z tymi, którzy chcą otwarcie podejść do siebie samych .
Andy72 napisał:
A ja mam myśl że dusza nie istnieje aż do skończenia świata."
Dusza, jako forma, jest nierealna sama w sobie, ale jej nierealność ontyczna nie oznacza jakiejś pustki po formie - jakiegoś jej zniknięcia, podobnie jak materia pierwsza jest nierealna tylko w tym sensie, że nie jest definiowalna i ujawnia się realnie podczas aktu formalnego (substancjalnego).
Dusza ludzka istnieje własnym istnieniem (nierealnym dla nas) - nie cielesnym, lecz nie może się wyrażać realnie z powodu braku (ciała materialnego), satąd pasywność duszy samej w sobie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Sob 13:01, 16 Lip 2016, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andy72
Signifer
Signifer



Dołączył: 03 Lut 2013
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:59, 16 Lip 2016    Temat postu:

Czyli dusza jest pasywna ? "pasywność duszy samej w sobie"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:01, 16 Lip 2016    Temat postu:

Andy72 napisał:
Czyli dusza jest pasywna ? "pasywność duszy samej w sobie"
W temacie "Dusza" poruszyłem uzasadnienie samoistnienia duszy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Sob 17:10, 16 Lip 2016    Temat postu:

Duśka napisał:
Niebytu się nie odczuwa. Nie ma możliwośći ,żeby odczuwać stan niebytu. Możliwe ,że my faktycznie tak naprawdę nie boimy się śmierći tylko lęku przed tą nicośćią i rozczarowaniem , a co będzie jak się okaze ,że tam nic nie ma Question . Nawet jak tak będzie to nie będziemy mieli świadomości żadnej .


Ja myślę, że ludzie niewierzący mogą się obawiać śmierci z tego powodu, że nie wiedzą co ich spotka po tej drugiej stronie: czy będzie nicość czy zawód, że może jednak ten Bóg istnieje a człowiekowi grozi coś niewyobrażalnego. Ale chyba takich niewierzących i myślących w ten sposób, że może Bóg istnieje jest znacznie mniej od tych, którzy uznają, że po tej drugiej stronie nie ma już nic.

Osoby wierzące raczej wierzą w życie wieczne a boja się śmierci z powodu konsekwencji własnych grzechów - czy pójdzie do czyśćca czy może do piekła, natomiast nie uznaje nicości. Taką nicość mogą brać pod uwagę osoby o naprawdę słabej wierze.

Ja nie wierzę w żadną nicość, dla mnie jest niebo, czyściec lub potępienie a więc konkretna rzeczywistość niezaprzeczalna dla osoby wierzącej.

Sam temat jest dosyć trudny, ale ciekawy a exe przedstawił to w jak najprostszej postaci, gdyż jak słusznie napisał - bardzo trudno jest ten temat ująć w takim prostym języku.

Tym temacie występują dwie rzeczywistości, które inaczej są rozumiane w zależności od stosunku do nich. Rzeczywistość wiary i niewiary. Inaczej myśli osoba wierząca a inaczej niewierząca. I o ile osobie wierzącej łatwiej jest przyjąć to co jest po drugiej stronie, tak osobie niewierzącej trudno jest wyobrazić sobie tą sytuację po śmierci, gdyż nie wierząc, że Bóg istnieje, że jest życie wieczne i jakieś Królestwo Boga może tylko brać pod uwagę nicość, pustkę a samą śmierć traktuje jako koniec życia na ziemi, bo dalej już nic nie ma.

Ale to jest tylko moje zdanie, mój pogląd na tą rzeczywistość śmierci i tego co jest po niej.
Powrót do góry
inquisitio
Hastatus prior
Hastatus prior



Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 1018
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 55 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:36, 16 Lip 2016    Temat postu:

Tomasz
Cytat:
Osoby wierzące raczej wierzą w życie wieczne a boja się śmierci z powodu konsekwencji własnych grzechów -

Z drugiej strony, strach przed nieznanym,przed konsekwencjami naszych czynow,stoi u ppdstaw negacji sądu i zycia wiecznego w ogóle. Łatwiej powiedziec ,,Boga nie ma" niz dopuscic do glosu tegoż Boga ktory przemawia w sumieniu. Negacja siebie samego w calej pelni. A negacja siebie i Boga jest zawsze piekło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prostaczek
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 03 Paź 2013
Posty: 1675
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Przedbórz
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:53, 16 Lip 2016    Temat postu:

Racja inquisitio łatwiej powiedzieć " Boga nie ma" jednak głupiec mówiący to zdanie nie wie, że mówi coś wewnętrznie sprzecznego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:04, 16 Lip 2016    Temat postu:

Prostaczek napisał:
Racja inquisitio łatwiej powiedzieć " Boga nie ma" jednak głupiec mówiący to zdanie nie wie, że mówi coś wewnętrznie sprzecznego.
Rozwiń proszę braciszku ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prostaczek
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 03 Paź 2013
Posty: 1675
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Przedbórz
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:18, 16 Lip 2016    Temat postu:

Chodzi o ontologiczny dowód na istnienie Boga.
Jeśli pomyślimy o bycie tak wielkim od którego większego nie da się pomyśleć, to mamy to pojęcie w swoim umyśle, a więc byt tak pomyślany, nie może być tylko pomyślany, musi istnieć prawdziwie, bo jeśli jest tylko w myśli to można pomyśleć o nim także jako rzeczywiście istniejącym. A byt taki rzeczywiście istniejący jest czymś większym niż ten co tylko w myśli istnieje .
A więc żeby uniknąć sprzeczności jesteśmy zmuszeni uznać, że taki byt musi istnieć .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Prostaczek dnia Sob 22:22, 16 Lip 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:19, 16 Lip 2016    Temat postu:

Owszem - jest to kuszący sposób argumentacji, który i mi się podoba, acz ten sposób myślenia, wskazany przez św. Anzelma, ma jeden minus: przeciwstawia się prawu bytowemu mówiącemu, iż od możliwości, do istnienia nie ma przejścia.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Sob 23:20, 16 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Nie 0:14, 17 Lip 2016    Temat postu:

Prostaczek napisał:
Chodzi o ontologiczny dowód na istnienie Boga.
Jeśli pomyślimy o bycie tak wielkim od którego większego nie da się pomyśleć, to mamy to pojęcie w swoim umyśle, a więc byt tak pomyślany, nie może być tylko pomyślany, musi istnieć prawdziwie, bo jeśli jest tylko w myśli to można pomyśleć o nim także jako rzeczywiście istniejącym. A byt taki rzeczywiście istniejący jest czymś większym niż ten co tylko w myśli istnieje .
A więc żeby uniknąć sprzeczności jesteśmy zmuszeni uznać, że taki byt musi istnieć .


Ale tak mogą myśleć ludzie wierzący, niewierzący nie wierz w Boga, więc raczej w byty też wierzyć nie będą.
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Nie 12:13, 17 Lip 2016    Temat postu:

Wierzą , wierzą , gdyż znam ateistę , który wierzy w Jezusa , a mimo , tego deklaruje się jako ateista.
Powrót do góry
Water-mix
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 01 Cze 2014
Posty: 1470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 55 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:01, 17 Lip 2016    Temat postu:

exe napisał:
Myślę sobie tak:
"Chęć" jest wyrazem dynamizmu "chce mi się", a więc dynamizmu, gdzie coś się w nas zmienia, burzy, potęguje, etc. i co najwyżej mamy tego świadomość, jednak jest to stan zupełnie odmienny od dynamizmu "ja chcę", gdzie jestem zaangażowany świadomie w zwrócenie się czynne ku "rozpoznanemu" przedmiotowi (ku dobru akcydentalnemu).
Sam "reset" jest już konstrukcją przeczącą naszemu doświadczeniu empirycznemu ciągłości istnienia, zaś po resecie przywracane są ustawienia Wink
podobnie jest podczas "chlania" alkoholu, "by zapomnieć" - skutki znamy wszyscy.


no tu moze nie na tyle precyzyjnie wyraziłem się, nie mam na myśli amnezji, utraty pamięci
chodzi mi raczej o zresetowanie takich niepotrzebnych alertów jak :
- paraliżujące spojrzenie na rzeczy ktore mineły
- mysli bez tych starych śmieci, ktore doprowadziły do upadku
- mysli bez fałszywych środków zaradczych, ktore pozornie wygladaja na mądre, lecz tylko potęgują upadki w przyszłości
+poczucie beznadziei, a nawet wstydu z myslenia cielesnego;
- brak świeżego spojrzenia eliminujące całkowicie niektoresektory myslowe (vide - traumy)

Takie coś jest moim zdaniem zupełnie niepotrzebne, niebudujące i tu przydałoby sie zresetowanie systemu :)
Tak mi sie cos skojarzylo, kiedys jak Jezus stąpał w ciele po ziemi, nauczał:


Był wśród faryzeuszów pewien człowiek, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. 2 Ten przyszedł do Niego nocą i powiedział Mu: "Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim". W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego". Nikodem powiedział do Niego: "Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?" Jezus odpowiedział: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. 8 Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha"


Właśnie o czymś takim marze, żeby tak zresetowac system, zeby mieć siłę iść, a nie stać w miejscu, analizując trasę.


exe napisał:

Nie jestem terapeutą, ale myślę, że można rozmawiać, ale na własnych warunkach higieny myślenia, nie zaś na jej.


Tez probowałem, niestety wtedy do głosu dochodzi lenistwo. Bo łatwiej jej sie (pozornie) poddać, niż zajrzeć wgłąb siebie. Notabene obuchem dostaje się mi, w nagrode ze probowałem :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Water-mix dnia Nie 13:02, 17 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:16, 17 Lip 2016    Temat postu:

Water-mix napisał:
Właśnie o czymś takim marze, żeby tak zresetowac system, zeby mieć siłę iść, a nie stać w miejscu, analizując trasę.
A to chyba już trza tak się skoncentrować z Bożą pomocą (i o nią prosić) :
"3 "Nie wejdę do mieszkania w moim domu,
nie wstąpię na posłanie mego łoża,
4 nie użyczę snu moim oczom,
powiekom moim spoczynku,
5 póki nie znajdę miejsca dla Pana,
mieszkania - Mocnemu Jakuba".
6 Otośmy słyszeli w Efrata o arce,
znaleźliśmy ją na polach Jaaru.
7 Wejdźmy do Jego mieszkania,
padnijmy przed podnóżkiem stóp Jego! "
(Ps 132, 3-7),

czy też:
" Niech moja modlitwa będzie stale przed Tobą jak kadzidło;
wzniesienie rąk moich - jak ofiara wieczorna! "
(Ps 141, 2).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Nie 17:47, 17 Lip 2016    Temat postu:

Cytat:
Był wśród faryzeuszów pewien człowiek, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. 2 Ten przyszedł do Niego nocą i powiedział Mu: "Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim". W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego". Nikodem powiedział do Niego: "Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?" Jezus odpowiedział: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. 8 Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha"


Ten fragment doskonale ukazuje prawdę o dalszym życiu. Kwestia jest tylko wiara w to co głosił Chrystus. Jeśli ktoś w to nie wierzy to będzie myślał albo o pustce albo o innych dziwactwach, ale nie będzie to prawdziwa rzeczywistość - to co tak naprawdę jest pod drugiej stronie.

Najtrudniej jednak narodzić się z Ducha, bo tutaj na ziemi żyjemy często tylko ciałem a o tego Ducha nie specjalnie zabiegamy i dbamy a tego potrzeba nam najbardziej.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin