Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wątpienie nie jest tożsame herezji?
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:52, 12 Mar 2013    Temat postu: Wątpienie nie jest tożsame herezji?

Wątpienie wynika, jak mi się zdaje z ludzkiej ułomnosci poznawczej, a w same doświadczenia wiary należy wkomponować ich niezbędną składową, tj. rozwój przez dojrzewanie.

"Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu" (Mk, 9, 24 ) jest jakby esencją tego tematu.

Jeśli przecież nie będę w nic i nikomu wierzyć, to wątpliwości nie będę mieć. To tak, jak z rolą wrażeń bólowych : jesli jest ból, wiem o problemie i staram się go rozwiązać.

Wątpliwości niedobrowolne, o ktorych mówi KKK 2088 , to takie, gdzie nie wszystko od nas zależy. Takie wątpliwości działają oczyszczajaco , to pozytywny kryzys. Dzięki takim wątpliwosciom, człowiek jest motywowany do pogłębienia rozumieni
a swej wiary, co może stać się narzędziem dla duchowego catharsis na drodze mistycznej. Przykłady sztandarowe już takich wątpliwości, to Święta Teresa z Lisieux i bł. Matka Teresa z Kalkutty. Jednak ich watpienie miało coś z ciemności duszy odgradzajacej od pocieszenia, nie było zaś wątpieniem mającym w swym korzeniu negację.

Jako, że wiara jest aktem wypływajacym z głębi osoby, tj. okazuje się efektem zgodnej współpracy woli, rozumu, ciała - człowieka całego, dlatego też, należy w karności trzymać ciało by opanować zmyslowość, rozum dla uzasadnienia swej wiary i oparcia się skutecznego grzesznemu środowisku, wymyślajacemu co rusz nowe fortele, jakby tu wątpliwość niedobrowolna przekształcić w dobrowolna.

Wówczas możemy popaść w herezję skutkujacą duchową apostazją.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Wto 10:19, 12 Mar 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beast
Imaginifer
Imaginifer



Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:40, 13 Mar 2013    Temat postu:

Też zdecydowanie odróżniam wątpienie od herezji.

Herezja to dla mnie głoszenie poglądu sprzecznego bez posiadania żadnych podstaw, jedym słowem taki "drugi biegun" - uznanie jakiegoś heretyckiego twierdzenia za prawdziwe, pomimo faktu że nia ma żadnego wskazania na to że jest bardziej prawdziwe niż to prawdziwe (mam nadzieję że da się to zrozumieć:) )

Wątpienie natomiast jest naturalną zdrową reakcją na otaczające nas "bodźce". Wątpliwości nie budzą tylko fakty bezsprzecznie prawdziwe (np. "mam dwie ręce"). Myślę też, że rzeczą normalną jest posiadanie wątpliwości co do jakichś twierdzeń (czy nawet dogmatów religijnych) a jednocześnie ich uznawanie.

Wątpliwości to najlepsze narzędzie jakie posiada ludzki umysł - gdyby ich nie było działalibyśmy na zasadzie 0 - 1. A tak dzięki wątpliwościom możemy mieć spokojną tranzycję w jedną lub drugą stronę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:58, 13 Mar 2013    Temat postu:

Tak, dzięki watpieniu w różnych kwestiach możemy rozwijać zdrowy krytycyzm zarówno do poglądów adwersarzy, jak i dystans do samego siebie, by nie przyzwyczajać się do własnych poglądów, jako że może być blisko do zamknięcia się w niezauważony sposób w klatce własnego umysłu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:20, 20 Lis 2014    Temat postu:

beast napisał:
Wątpienie natomiast jest naturalną zdrową reakcją na otaczające nas "bodźce". Wątpliwości nie budzą tylko fakty bezsprzecznie prawdziwe (np. "mam dwie ręce"). Myślę też, że rzeczą normalną jest posiadanie wątpliwości co do jakichś twierdzeń (czy nawet dogmatów religijnych) a jednocześnie ich uznawanie.
Zaiste, dobrze to powiedziane, jako że wątpliwości niedobrowolne w żaden sposób nie świadczą o herezji, ale mogą świadczyć o miłości, pragnącej mieć także symetryczne zakorzenienie zarówno w wierze, jak i w rozumie.

I przeciwnie, może się okazać, że człowiek, nie mający wątpliwości, nie potrafi kochać i pragnąc się tego nauczyć, miota się myśląc, jak otworzyć swe serce w takiej proporcji, w jakiej otworzył swój intelekt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mała czarna
Gość






PostWysłany: Pią 16:37, 16 Sty 2015    Temat postu:

Czy zatem wątpienie dobrowolne jest grzechem ciężkim ? .Wiadomo ,że niewiara najbardziej oddala człowieka od Boga, pozbawia nas prawdziwego poznania Boga, czy zatem wątpliwosći także oddalają nas od Boga?

Ostatnio zmieniony przez mała czarna dnia Pią 16:38, 16 Sty 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:42, 16 Sty 2015    Temat postu:

mała czarna napisał:
Czy zatem wątpienie dobrowolne jest grzechem ciężkim ?

Jeśli wątpienie dobrowolne odwraca nas od Boga, wówczas jest grzechem ciężkim, jeśli zaś powoduje zejście z drogi ku Bogu, ale nie odwraca od Niego, wówczas nie jest grzechem ciężkim. Tak się wydaje, jednak tutaj proszę Forumowiczów o wyrażenie się w tej materii.

mała czarna napisał:
Wiadomo ,że niewiara najbardziej oddala człowieka od Boga, pozbawia nas prawdziwego poznania Boga, czy zatem wątpliwosći także oddalają nas od Boga?
A jednak najbardziej oddala nas od Boga brak miłości.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Water-mix
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 01 Cze 2014
Posty: 1470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 55 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:32, 16 Sty 2015    Temat postu:

Moim zdaniem
całosć rozbija się o to, czy ktoś zaczyna,, w te swoje watpliwosci
wierzyć jako prawdę objawioną, do tego wyglaszać ją i zatykając uszy
Zapominając niejako ''skąd sie wział"
Na dokładke karmiąc się kontr-propagandą.
No cóż. Wtedy nie można powiedzieć ze jest bez winy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:56, 19 Sty 2015    Temat postu:

Water-mix napisał:
Bardzo dobrze powiedziane, jako że w myśl Twojego cytowania, można pokusić się o rozważanie, dotyczące samej więc herezji.
Pragnę rozwinąć ten temat, opierając się na pracy Tertuliana: "Preskrypcja przeciw heretykom".

Dużo tu cytować będę, gdyż akurat w tej materii jego wnioskowanie jest tak gęste, że nie pozostawia miejsca na parafrazy ;)

Niewątpliwie, herezje są same w sobie złymi, a więc prowadzącymi na złą drogę, jednak jest istotny ich aspekt relatywny - w myśl zasady, wedle której Bóg wykorzysta nawet zło ku dobru czyjemuś.

A więc do rzeczy: najbardziej może zastanawiać swoiste wzięcie herezji u ludzi. Powiedziałbym nawet, że ludzie porzucają Kościół Katolicki dla herezji, gdyż ma ona w sobie jakąś moc, wynikającą z zawierania jakiejś prawdy.

Osobiście myślę, że to nie herezja jest taką prawdziwą, lecz to przyjmujący herezję za prawdę - jest słabym, chwiejnym, bo nie utwierdził się w wierze. Do owego utwierdzenia myślę, za niedługo wrócę.

Trzeba by tu zapytać o to, czy osoba potwierdza wiarę, czy wiara osobę Question

Myślę, że trud odpowiedzi na takie pytanie zawiera się w tym, że "nikt nie jest mądrzejszy od wierzącego nie wytrwa w wierze , jeśli nie wytrwał do końca".

Oceniamy więc ludzi z zewnątrz, widząc tylko tyle, na ile nam wzrok pozwala, zaś Bóg patrzy w serce. Zmierzam tutaj do tego, że i powstające herezje pozwalają Bogu na oddzielenie plew od zboża:

"Wyszli oni z nas, lecz nie byli z nas;
bo gdyby byli naszego ducha, pozostaliby z nami;
a to stało się po to, aby wyszło na jaw,
że nie wszyscy są naszego ducha."
(1 J 2, 19).

Jednakże i tutaj należy również spojrzeć na absolutnie szkodliwą wartość herezji, w porównaniu z prześladowaniami. Zwróćmy uwagę, że o ile prześladowania chrześcijan, wzmagające się znowóż rodzą zawsze męczenników, o tyle herezje zawsze rodzą tylko jeden owoc: apostatów.

Jak wiadomo, słowo herezja pochodzi z języka greckiego i oznaczasamowolne wybieranie.

Pragnę również zwrócić uwagę na słowa świętego Pawła, dotyczące statusu samej herezji:

"Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, 20 uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy (Ga 5, 19-20).

Pytania heretyckie są pytaniami odwiecznie powtarzanymi i już czasem człowiek nie ma siły, aby tłumaczyć : dlaczego jest zło, dlaczego jest Miłość, dlaczego dusza musi być nieśmiertelna, etc... Wszystkie te pytania bazują na filozofach na tamten czas znamienitych : Epikur (śmiertelność duszy), czy Bóg jest materialny i nikogo nie kocha (Zenon z Elei), etc ... jak długo można tkwić w takiej ignorancji, Panie i Panowie, którzy odeszliście od Kościoła Katolickiego Question

Jak więc wpada się w pułapkę porzucenia prawd wiary Kościoła katolickiego Question

Otóż pamiętać należy, że trzeba szukać w prostocie serca. Wynikać z tego powinno, że gdy znajdujemy Boga, nie powinniśmy już więcej badać poprzez jakieś poszukiwania. Dlaczegóż Question

Wydaje się też, że źle zostało zinterpretowane stwierdzenie Jezusa :

"szukajcie, a znajdziecie".

Ma to sens tylko wtedy, gdy ktoś jeszcze nie znalazł, podobnie jak i Piotr, który jeszcze nie wyznał Jezusowi, że On jest Synem Bożym - on jeszcze więc szukał. Są to dla nas już słowa nie tyle napomnienia, co raczej przykładu Exclamation

Ludzie popadają w herezję bardzo często dlatego, gdyż szukają w nieskończoność. należy więc pamiętać, aby szukać, aż się znajdzie - to fakt. Jeśli jednak znajdziemy, powinniśmy przejść od poszukiwań, do praktyki utrzymania tego, co znaleźliśmy Exclamation

Dzieje się tak, że szukamy, aż znajdziemy, zaś znajdziemy gdy uwierzymy, bo i przecież nie uwierzylibyśmy, gdybyśmy nie znaleźli - a więc wiara jest kresem poszukiwania Exclamation

Wracam więc do tej tezy, że w herezję popada się tytułem słabej wiary, bądź jej pozorności. Szuka prawdy jakiejś w nieskończoność tylko ten, kto nigdy jej nie miał, bądź ja zgubił.

Dopiero wówczas, gdy trzymasz się człowiecze prawd wiary, zawartych przezornie w Credo, wówczas rzeczywiście można sobie badać i badać, śmiało zanurzając się w dialektyczne chrześcijaństwo bez narażenia się na atak złego ducha zamętu. Inaczej, lepiej nie uczyć się niczego, co niestosowne wobec prawd wiary i żyć w błogosławionej niewiedzy rzeczy stosownych.

Pamiętajmy o słowach Pana Jezusa, naszego Boskiego Mistrza:

"Wara Twoja cię uzdrowiła".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Śro 16:16, 13 Maj 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:09, 20 Sty 2015    Temat postu:

Wątpliwości są elementem wiary ... jeśli wiesz to nie masz wątpliwości... jeśli wierzysz to wątpliwości się pojawiają.
Wątpliwości to nawet nie to co niedowiarstwo ,niedowiarstwo to taka wiara nie do końca takie nie uwierze jeśli nie dostanę jakiegoś dowodu!
Cytat:
24 Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. 25 Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!» Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę». 26 A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz [domu] i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» 27 Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!» 28 Tomasz Mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!» 29 Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli»12.

a wątpliwości to takie "nie mam pewności ale ufam że to prawda"
Wiedza daje pewność wiara zawsze niesie za sobą wątpliwości.


Wątpliwość nie może być herezją wątpliwość nie jest twierdzeniem ani nauczaniem,herezja to fałszywa nauka często zawierająca ziarno prawdy.
Często herezja oparta jest o prawdziwą naukę ale źle pojętą, człowiek szuka prawdy zgłębia pewne tajemnice i czasem z powodu swojej słabości dochodzi do niewłaściwych wniosków i tu pojawia się herezja. Heretyk jest ekskomunikowany za herezje, ale nie każdy kto dojdzie do mylnego wniosku -herezji jest heretykiem, żeby zostać ekskomunikowanym trzeba herezje głosić uparcie pomimo napomnień hierarchii kościelnej.

Wielu świętych dochodziło i pisało tezy które dziś nazwiemy nieprawdziwymi nie był to jednak grzech , a poszukiwanie prawdy.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:46, 20 Sty 2015    Temat postu:

MariaMagdalena napisał:
żeby zostać ekskomunikowanym trzeba herezje głosić uparcie pomimo napomnień hierarchii kościelnej.
W rzeczy samej, trzeba popaść w recydywę nieskończonego uporu trwania w błędzie.

MariaMagdalena napisał:
Wielu świętych dochodziło i pisało tezy które dziś nazwiemy nieprawdziwymi nie był to jednak grzech , a poszukiwanie prawdy.
I co ciekawe, wielu odchodzi od Kościoła, wynajdując jakieś kwestie autorstwa świętych, które na obecny czas mają status błędów, bądź sprawy dyskusyjnej, nie zważając na ważne zastrzeżenie, które wskazałaś.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka
Aquilifer
Aquilifer



Dołączył: 01 Cze 2014
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:55, 25 Sty 2015    Temat postu:

Mnie do czytania Biblii zachęciły słowa koleżanki, że w Biblii nie ma mowy o trzech królach. Moje zdziwienie było ogromne, gdy rzeczywiście nie znalazłam ani króli ani imion tychże króli. Ale teraz wiem, że to był tylko bodziec, bym w ogóle Biblię czytać zaczęła, bo wtedy Bóg poprowadził mnie w nowe życie z Nim. Bóg zabrał to, co mnie zabijało, uwolnił mnie od niszczących nałogów, ale najbardziej zabijały mnie grzechy. Bóg wybaczył , ale nie tylko wybaczył, Bóg uwolnił mnie od tych grzechów. Tak jak jestem teraz wolna od nałogów, tak też jestem wolna od wielu grzechów, które niszczyły mnie bardziej niż nałogi.

Bóg jest Miłością, jest Wolnością, jest Pokojem w Sercu, Pokojem, jakiego nikt i nic, jakiego świat dać nie może. Należę do Boga, Jezus jest moim Panem, mam braci i siostry, którzy kochają i potrzebują Boga na co dzień tak jak ja. Jesteśmy dziećmi Bożymi, dla których On jest najważniejszy. Doświadczyłam wielkiej mocy Bożej i nadal jej doświadczam i nie ma dla mnie znaczenia, czy ktoś mówi o mnie, że jestem heretykiem, że należę do sekty, czy cokolwiek innego. Nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia, bo ja wiem, Komu zaufałam, Kto prowadzi mnie każdego dnia, Kto dał mi nowe, dobre życie. Jestem tak bardzo wdzięczna Bogu, moje serce wypełnia miłość, wdzięczność, pokora wobec Boga. Kocham Go z całych sił, całą duszą. Bóg jest moim życiem. Czy według ludzi jestem heretyczką? Tak ... ale ja wiem, że jestem dzieckiem Boga żywego, Boga Wszechmogącego, Boga Wielkiego, Potężnego, Miłującego, Sprawiedliwego i to jest sensem mojego życia. Kościół to ludzie ... ja należę do Kościoła kochającego Boga, posłusznego Bożemu Prawu. Bóg dał mi wolność, ludzkie opinie tego mi nie odbiorą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:14, 13 Maj 2015    Temat postu:

Należy pamiętać przy uporze trwania wątpieniu, aby nie przekroczyć pewnego horyzontu zdarzeń, o czym :
exe napisał:
Ludzie popadają w herezję bardzo często dlatego, gdyż szukają w nieskończoność. należy więc pamiętać, aby szukać, aż się znajdzie - to fakt. Jeśli jednak znajdziemy, powinniśmy przejść od poszukiwań, do praktyki utrzymania tego, co znaleźliśmy
Jeśli nie przejdziemy do wytrwałości w utrzymaniu skarbu, wówczas ostrzeże nas Słowo :

"Znam twoje czyny: masz imię, [które mówi], że żyjesz, a jesteś umarły. Stań się czujnym i umocnij resztę, która miała umrzeć, bo nie znalazłem twych czynów doskonałymi wobec mego Boga. Pamiętaj więc, jak wziąłeś i usłyszałeś, strzeż tego i nawróć się! Jeśli więc czuwać nie będziesz, przyjdę jak złodziej, i nie poznasz, o której godzinie przyjdę do ciebie." (Ap 3, 1-3).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Śro 16:19, 13 Maj 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prostaczek
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 03 Paź 2013
Posty: 1675
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Przedbórz
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:06, 13 Maj 2015    Temat postu:

Ten cytat mnie zachwycil

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:47, 25 Sty 2019    Temat postu:

Prostaczek napisał:
Ten cytat mnie zachwycil

Sprawa jak zwykle opiera sie o historię błędów rzeczowych i metodologicznych w poszukiwaniu prawdy.
Otóż wątpienie stało się kluczem-wytrychem dla racjonalistów, reprezentowanych co najmniej od Kartezjusza, dla których pewność to uzgodnienie pojęciowe.

Tymczasem takie zestawianie pojęć nie wychodzi poza umysł sam w sobie, akonkretna osoba ludzka - która tym umysłem sie posługuje - jest tu całkowicie pominięta. O ile pewność dla racjonalistów jest stanem idealnym umysłu, dosięganym poprzez ćwiczenia, o tyle dla człowieka wiary pewność jest doświadczaną rzeczywistością. Pommiędzy duszą, a światem zewnętrznym stoi sumienie, będące relacja pomiędzy osobą ludzką, a Osobą Boga. Wprawdzie nawet dobrze ukształtowane sumienie nie ma w sobie dowodu prawdy, lecz poprzez posłuszeństwo temu sumieniu może ono byc ekspertem w dziedzinie moralności.

Błędem kardynalnym racjonalistów jest postawienie znaku tożsamości pomiędzy sferą naukową, a religijną, w kontekście metody poszukiwania prawdy.

Tytułowa wątpliwość jest wynikiem szukania, będącego czymś różnym od badania. Wynikiem badania właśnie staje się uznanie prawdziwości poprzedniego zdania i wówczas mamy do czynienia z przekonaniem, z kolei przyświadczenie przekonaniu staje się dla człowieka pewnikiem. Uzyskujemy więc pewność, będącą wiedzą o tym, że wiemy.

Dlatego też takie postawy, jakie obserwujemy na co dzień: gniew z powodu, że inni sądzą inaczej, wahanie się, gdy jesteśmy o czymś li tylko przekonani z jednoczesnym lękiem o to, aby ktoś nie zburzył nam naszego przekonania, uparte powracanie do poprzednich argumentów...
Toteż - jak pisał św. Tomasz w Sumie Teologicznej, sąd wydany be zpoprzedzających go wahań i rozważań jest wystarczający do tego, aby dokonać wyboru pewnego, ponieważ wahanie i rozważanie wchodzą w rachubę istotnego elementu wybory tylko w odniesieniu do natur ograniczonych pod względem wiedzy.

Stąd też czymś innym jest pewność, jako relacja międzypojęciowa, a bycie pewnym. Prawdobodobieństwo należy odnosić do podmiotu, a nie - jak to racjonaliści uczynili na modłęmatematyczności przyrody - do przedmiotu. Wówczas zrozumiemy, że moc prawdopodobieństwa płynie z wiary, nadziei i miłości. I tutaj mamy sedno róznicy pomiędzy człowiekiem wierzącym, a niewierzącym: [b]argument z prawdodobieństwa w kwestii religii staje sie argumentem z osobowości, który jest jedną formą argumentu z autorytetu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Pią 15:30, 25 Sty 2019    Temat postu:

Doświadczałem kiedyś niewiary i nie miałem wątpliwości, czasem się tylko zadumałem nad tym.

Doświadczałem wiary i równocześnie miałem szereg pytań i wątpliwości. Jednak szedłem za światłem wiary jakie dawał mi Jan Paweł II, przez jego niezłomne świadectwo, ufałem mu, a on prowadził do świętości.

Dziś -może nieskromnie to zabrzmi - nie mam już wiary, bo nieustannie obcuję z Bogiem i wiem, że to On, bo Boga jakiego znam, nie sposób podrobić. I nie mam wątpliwości. Mam za to wielką radość i wdzięczność Bogu, za to że Jest.

Wiara spleciona z Miłością niesie nieskończoną Nadzieję.
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:03, 25 Sty 2019    Temat postu:

Elegancko to podałeś mój Bracie.

Problem wiary i rozumu jest sztucznie tylko podniesiony setki lat temu, kiedy to zarówno Kartezjusz, jak i Locke interesowali się Rozumem jako takim, a więc Rozumem. Rozum konkretnego człowieka dla nich nie istniał jako tako, ponieważ w swym dążeniu do uniwersalizacji i uniformizacji rozumu, widzieli w nim tylko pewną strukturę logiczną dostępną dla wszystkich na wzór pojęć matematycznych.
To samo z pojmowaniem prawdopodobieństwa, jako wiedzy niepewnej.

Owo rozdzielenie bycia pewnym od pewności, którego dokonuje w poprzednim poście ukazuje nam, że nie rozum kierowany ścisłym regułami, lecz rozum funkcjonujący faktycznie i konkretnie w upadłym człowieku pełni rolę naszego mediatora ze światem.

Ów rozum w konkrecie odpowiada doświadczeniu, dlatego też przyjmujemy prawdy wiary w zależności od ogólnego stanu naszego umysłu i jego charakteru.
Pewność wiary zależy więc od moralnej dyspozycji wierzącego, toteż teraz można jasno zrozumieć teoriopoznawczo wypowiedź Jezusa:
"Odpowiedział mu: "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą". (Łk 16, 31)
Zatem nawet pomimo mocnych logicznie przesłanek niekoniecznie istnieje uznanie prawdy, czyli przyświadczenie. Zatem konkludujac ten ustęp mych rozważań powiedziałbym, że dla logiki istnieje pewna nieprzekraczalnym sfera powodująca niemożność uwierzenia.
Okazuje się, że o tym, co z okazanego dowodu wynika, decyduje człowiek zgodnie ze stanem swojej duszy. Ten stan duszy decyduje o moralnej percepcji danej jednostki, co można by nazwać percepcją serca. Uznanie rzeczywistości następuje więc nie samym intelektem, lecz poprzez jej doświadczenie dobrze ukształtowany sumieniem, o którym pisałem post wyżej.
W "Etyce nikomachejskiej" Arystoteles zauważył:
"Trwała dyspozycja rodzi swoisty pogląd na to, co moralnie piękne i przyjemne i on dostrzega, co jest istotnie piękne i przyjemne, będąc jakby wzorem ich i miarą. Człowiek stojący etycznie wysoko osądza wszystko trafnie i we wszystkim to wydaje mu się dobrem, co nim jest istotnie".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pią 18:04, 25 Sty 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:56, 29 Kwi 2019    Temat postu:

Jeszcze bardziej podnosząc ogólności abstrakcji w kontekście aktu wątpienia, trzeba by zauważyć, że wątpienie jest powszechnie używane w znaczeniu stanu zawieszenia umysłu, rzadziej zaś w znaczeniu uznania (przyswiadczenia) niepewności zdania.

Trzeba też jakby wrócic do korzeni wątpienia i zauważyć, że jest ono jednym z trzech aktów umysłowych (obok wnioskowania i przyswiadczenia), odpowiadającym zewnętrznemu ich wyrażeniu w formie pytającej (odpowiednio: wnioskowanie w formie warunkowej, przyświadczenie w formie kategorycznej).

Każda z tych form może być szczególnie pociągające dla człowieka z powodu wpływu różnych czynników i mogą powstawać zaburzenia proporcji aktów umysłowych.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pon 12:57, 29 Kwi 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 7:17, 23 Wrz 2019    Temat postu:

Tak czytam siebie w poście wyżej i myślę, że zbyt abstrakcyjnie opisałem to dla wielu Czytelników.

Owo wątpienie podchodzi pod dochodzenie, różniące się istotnie od badania. Dochodzenie jest mianowicie czymś więcej, niż samo wnioskowanie, ale też nie jest jakimś prostym przyświadczeniem (nieuświadomioną percepcją prawdy). Ludzie, którzy wątpią, dochodzą - A więc jeszcze niczego nie znaleźli .

Przyznajemy, że jest tak w istocie, że gdy dochodzimy czegoś, to dlatego, że nie wiemy, gdzie jest prawda i pragniemy, aby to wątpienie już się skończyło. A jedynym zadowalającym rozwiązaniem jest potwierdzenie, albo obalenie.

Z jednej strony dochodzenie (zawierające wątpienie) stawia nas jednoznacznie po stronie niewierzących, gdyż nie da się wierzyć i wątpić jednocześnie. Dlatego też nie możemy dochodzic Credo bez postawienia się poza Kościołem.

Jednak z drugiej strony widzę taki oto paradox: to właśnie, że Katolik traci wiarę, ponieważ zaczął dochodzić (co zawiera wątpienie, jako fundament), jest jego najlepszą obronę wobec samego siebie , tzn.: że już nie jest ten ktoś katolikiem, ale pragnie nim być .

Innymi słowy: cóż wtedy pozostaje wątpiącym, jeśli nie dochodzić? . Racją postawienia tej tezy w formie pytającej jest fakt niezbity - w mojej opinii - że jeśli ktoś przestaje dochodzić, to oznacza tylko, że odpowiada mu niewiara, zgadza się z nią.

Czy też tak byście widzieli tą kwestię?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Wto 3:19, 24 Wrz 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:00, 08 Paź 2019    Temat postu:

dodam tylko w kwestii herezji (nie będę podawała błędnych poglądów) wyróżniamy materialną i formalną.
W materialną popaść łatwo czy to przez błąd w rozumieniu jakiejś prawdy czy przez przerysowanie czy przeakcentowanie czegoś ktoś głosi błędny pogląd-i to jest herezja materialna.
Herezja formalna -jest upominany i naprostowywany przez hierarchie kościelną ale obstaje przy swoim błędnym poglądzie. O ile pierwszy pochodzi z słabości ludzkiej drugi jest uporczywym i świadomym trwaniem i świadomym wiedzeniem innych na manowce


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaśmina
Dux Ducis ad datorum ordinatrum



Dołączył: 17 Wrz 2019
Posty: 774
Przeczytał: 20 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Niemcy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:33, 11 Paź 2019    Temat postu:

Kiedy już zaczynasz wątpić i nie wierzyć w Boga idź za słowami Rimmy Kozakowej;
"Boże mój, choć w Ciebie nie wierzę, Twych świątyń nigdy ręka ma nie ruszy...."


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jaśmina dnia Pią 15:33, 11 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:51, 11 Paź 2019    Temat postu:

Jaśmina napisał:
Kiedy już zaczynasz wątpić i nie wierzyć w Boga idź za słowami Rimmy Kozakowej;
"Boże mój, choć w Ciebie nie wierzę, Twych świątyń nigdy ręka ma nie ruszy...."

No nie wiem, nie wiem, jako że jest taka oto sytuacja podniesiona przez proroka:

"«Tak mówi Pan Zastępów: Ten lud powiada: "Jeszcze nie nadszedł czas, aby odbudowywać dom Pański".

Wówczas Pan skierował te słowa przez proroka Aggeusza:

Czy to jest czas stosowny dla was, by spoczywać w domach wyłożonych płytami, podczas gdy ten dom leży w gruzach?»"
(Ag 1, 2-4)

No chyba, że rozwinęłabyś myśl zawartą w tym cytacie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pią 16:54, 11 Paź 2019, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaśmina
Dux Ducis ad datorum ordinatrum



Dołączył: 17 Wrz 2019
Posty: 774
Przeczytał: 20 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Niemcy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:42, 11 Paź 2019    Temat postu:

To nie cytat , tylko fragment modlitwy " , a w dalszej części przypomina uporczywe wręcz wołanie o litość , a to zawsze dociera do serca Boga – nawet wtedy, gdy On sam nie odpowiada i wydaje się jakby nieobecny. W rzeczywistości bowiem Bóg jest bliżej nas, niż my sami siebie, i dogłębnie zna nasze serca. On wie również, że czasem muszą się one przebudzić w krzyku, bo dopiero wówczas zapłonie w nich płomień wiary. A wiara dosięga głębin Boga.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 5:25, 12 Paź 2019    Temat postu:

W moim doświadczeniu nie było herezji.
Tak mi się wydaje.

Podchodziłem do wiary z agnostycyzymu który był nie tyle wątpieniem, co świadomością braku wiary z uwagi na brak dowodów na istnienie Boga. To nie była herezja, to był taki stan.

Z tym, że agnostycyzm był płytki, a wiara tkwiła gdzieś głębiej, przysypana agnostycyzmem. To nie był agnostycyzm racjonalistyczny, czy marksistowski.

Próbuję sięgnąć w przeszłość by uświadomić sobie skąd się wzięła u mnie wiara, skoro jej wcześniej nie było?

Z pewnością miały znaczenie incydenty ewangelizujące, takie jak spowiedź na Jasnej Górze która stała się koniecznością z powodu funkcji ojca chrzestnego bratanka, potem sam ten chrzest w dniu intronizacja Jana Pawła II na stolicę Piotrową.

Nagle uświadomiłem sobie, że to w czym uczestniczę jest żywe i autentyczne, a nie tylko obrzędowe, jak mówili racjonaliści, którzy nieraz przechodzili przez podobne incydenty co ja.

Potem takim incydentem było zawieranie sakramentu małżeństwa i przygotowanie się do tego. Tak się bardzo bałem "co ksiądz powie" bo miałem tylko 4 klasy szkoły podstawowej z religii, żona miała maturę. Nic złego nie powiedział, tylko wysłał oboje na kurs dla małżonków, a mnie dał w prezencie piękny katechizm i polecił mi się z niego pouczyć i potem przyjść na egzamin. Uczyłem się prawie jak do matury a gdy przyszedłem "zdawać" ksiądz powiedział, że widzi, że się uczyłem i wypisał mi opinię odpowiednio dobrą. Potem jeszcze w konfesjonale inny ksiądz powiedział, bym naśladował Chrystusa.

Naśladowanie Chrystusa przez grzesznika, to było dla mnie coś jak herezja. Przepaść między grzesznikiem a Chrystusem była tak ogromna, że jak tu myśleć o naśladowaniu ...

I wtedy przypomniało mi się, że dziełko "O naśladowaniu Chrystusa" Tomasza a Kempis wspominała nieraz moja Mama, która je bardzo chwaliła i opowiadała jaką technologią można było je zgłębiać, pogłębiają jednocześnie wiarę. Każdego dnia losowało się stronę książeczki i określoną sentencję numer wybrany wcześniej od góry lub od dołu na stronicy.
No i właśnie wtedy w księgarni św. Jacka wpadła mi w ręce ta książeczka i natychmiast ją kupiłem. To ta książeczka przymnożyła mi wiary, przez nieustanną lekturę i medytację pięknych rzeczy jakie tam są - polecam.

A co z herezją?

Ja wiem, że kary kościelne dla heretyków istnieją i są bardzo dotkliwe.
Nie ukrywam, że wystrzegam się herezji, choć może ona wynikać z wolności umysłu i niedostatku wiary.

Herezja jest w sprawach dotyczących dogmatów wiary. Sprawdzałem kiedyś co to jest dogmat szczególnie w wierze katolickiej, bo o tych dogmatach strasznie grzmią, jako o czymś niedobrym, racjonaliści.
No i doszedłem do przekonania, że dogmaty główne, to główne Prawdy Wiary, które zawarte są w Składzie Apostolskim i Credo. Wątpienie w któryś z tych dogmatów może skutkować herezją czyli publicznym podawaniem w wątpliwość tych prawd wiary a zwłaszcza kontestowaniem ich.

Wydaje mi się że za wiele jest we mnie miłości do Boga, Kościoła, ludzi i samego siebie, abym kiedyś przyjął postawę Lutra i publicznie podawał w wątpliwość którąś z głównych prawd wiary.

Są jednak w kościelnej Tradycji mniejsze Prawdy Wiary, też uformowane w specyficzne dogmaty, a których nie wyznaje się w Składzie Apostolskim. One nie są najważniejsze, jakby się wydawało, gdy czyta się katolickich hunwejbinów na pseudo katolickich forach, choć są oczywiście też ważne, bo składają się na całą konstrukcję Kościoła.

Wśród takich dogmatów dostrzegam wszystkie dogmaty Maryjne, dogmat o nieomylności Papieża w sprawach moralności i wiary i nauczanie Kościoła o niepowtarzalności życia ludzkiego pojedynczych osób ludzkich i braku powtórzeń życia, co postulują różne teorie reinkarnacji.

Jednym z takich mniejszych dogmatów było przekonanie Kościoła, że nieochrzczone dzieci, które spotka śmierć nie idą do Nieba, bo nie mają odpowiedniego stanu i siedzą w Czyśćcu.
Papież Benedykt XVI uroczyście odwołał ten dogmat i dziś Kościół nie jest dręczony wizją miliardów istnień błąkających się w Czyśćcu, mimo, ze nic nigdy złego nie zrobiły, bo nawet nie miały świadomości by podjąć coś złego.

Na tym przykładzie widać jaką rangę mają dogmaty mniejsze. Może je odwołać uroczyście Papież, one nie stanowią konstrukcji wiary, tylko jej obmurowanie.

Jest taki dogmat, który budzi wciąż moje wątpliwości, mianowicie dogmat o niepowtarzaniu się życia ludzkiego.

Jedno życie, jedna śmierć a potem sąd - pisze św. Paweł.
Na tym jego zdaniu opiera się zresztą ta nauka.

Pismo Święte nigdzie tego zdania nie powtarza, Jezus w swoich rozmowach z uczniami nieraz mówi o tym.

Za kogo mnie uważacie? Za Eliasza, za Mojżesza?

Przynajmniej o Mojżeszu wiemy z Pisma, że naprawdę umarł, więc gdyby Jezus był nim, to byłby po prostu kolejnym życiem tej samej istoty ludzkiej. No ale Jezus nie był Mojżeszem i sprawa dowodu wprost, upada przez to, podobnie jak sprawa reinkarnacji obu wymienionych w ogóle.

Jezus mówi o Janie Chrzcicielu do uczniów:
A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. (Mt 11,14)
Zdanie to może mieć znaczenie alegoryczne, więc też nie stanowi twardego dowodu w sprawie.

Ciekawe jest, że reinkarnacja jako koncepcja nie była obca w Kościele, choć przyszła doń ze Wschodu. Była rozważana poważnie także przez Ojców Kościoła, w tym Orygenesa. Została wyprowadzona z Kościoła dopiero na soborze w Konstantynopolu w 553 roku.

Ja osobiście nie uważam, by w postępowaniu dowodowym w Konstantynopolu rzeczywiście udowodniono, że reinkarnacja w żadnej formie nie jest możliwa i że nie występuje. To między innymi dlatego, "jedno życie ludzkie i jedna śmierć, a potem sąd" nie znajdują się w Credo. Nie głoszę tego publicznie w kontekście religii katolickiej, bo nie jestem heretykiem.

W mojej praktyce napotkałem na wielu katolików, którzy nie wierzą w rozmaite główne Prawdy Wiary zebrane w Składzie Apostolskim, np. w zmartwychwstanie ciał, w świętych obcowanie, w boskość Ducha Świętego itp.
Oni nie głoszą publicznie swoich poglądów i pozostają w Kościele, mimo, ze ich poglądy nie są katolickie. Ciekawe, że gdy się rozmawia z takimi ludźmi, uważają oni, że katolikami są a prywatne poglądy mają prawo mieć. No coś jest na rzeczy, tylko to trochę jest bez sensu.
Powrót do góry
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:29, 12 Paź 2019    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:


Są jednak w kościelnej Tradycji mniejsze Prawdy Wiary, też uformowane w specyficzne dogmaty, a których nie wyznaje się w Składzie Apostolskim. One nie są najważniejsze, jakby się wydawało, gdy czyta się katolickich hunwejbinów na pseudo katolickich forach, choć są oczywiście też ważne, bo składają się na całą konstrukcję Kościoła.

Wśród takich dogmatów dostrzegam wszystkie dogmaty Maryjne, dogmat o nieomylności Papieża w sprawach moralności i wiary i nauczanie Kościoła o niepowtarzalności życia ludzkiego pojedynczych osób ludzkich i braku powtórzeń życia, co postulują różne teorie reinkarnacji.

Jednym z takich mniejszych dogmatów było przekonanie Kościoła, że nieochrzczone dzieci, które spotka śmierć nie idą do Nieba, bo nie mają odpowiedniego stanu i siedzą w Czyśćcu.
Papież Benedykt XVI uroczyście odwołał ten dogmat i dziś Kościół nie jest dręczony wizją miliardów istnień błąkających się w Czyśćcu, mimo, ze nic nigdy złego nie zrobiły, bo nawet nie miały świadomości by podjąć coś złego.


Trochę namieszałeś. Nawet bardzo.
Po 1 nie wszystko czego uczy kościoł jest dogmatem.
Po2 nie kazdy dogmat byl ogloszony jako dogmat(patrz sklad apostolski. Credo nicejsko-konstantynopolitańskie) ale range dogmatu mają oczywiście.
Po3 nie ma dogmatów większych i mniejszych są starsze i mlodsze ale to ich nie różnicuje.
Po4. Dogmat KAŻDY jest niezmienny na wieki wieków. Jeśli coś jest jako Dogmat podane do wierzenia to nieodwołalnie. I jak by powiedział sobór Trydencki "Anathema sit"
Po5 kościół rozwija swoje rozumienie Pisma Świętego i dogmatów
Po6 jako ze nie wszystko co naucza kościoł jest dogmatem to to co nim nie jest czasem może się zmienic.
Po7 Beznedykt XVI powiedzal tylko ze mozemy mieć nadzeję ze trafią do nieba ale nauka o odchłani(a nie czyśćcu)nigdy nie była dogmatem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 11:22, 12 Paź 2019    Temat postu:

Ja nie namieszałem.
To wokół mnie jest zamieszanie.
Kilka lat temu pracowałem nad tym zagadnieniem, bo lucyferianie z forum wiara, kołowali mnie, że wszystko co oni piszą, jest elementem nauczycielskiej misji Kościoła - czyli jest dogmatem - a kto w to wątpi czy nie wierzy popełnia herezje.

Nie wierzyłem im, dlatego zrobiłem badania po nauce Kościoła, by dowiedzieć się co jest dogmatem - istotnym elementem wiary katolickiej, niezbędnym w wierze, aby być katolikiem - a co takim dogmatem nie jest.

No i w wyniku tych badań, dowiedziałem się, że dogmatów katolickich jest mnóstwo, tyle, ze trudno je wymienić i zliczyć i nikt tego nawet nie próbuje robić. Myślę, ze spróbował to zrobić Papież, który zatwierdził po dwóch tysiącach lat Katechizm Powszechny Kościoła Katolickiego. Chwała Bogu, że do tego w końcu doszło, a doszło m.in. w wyniku prac soborowych, na których ustalono, ze jest potrzeba jasnej, jednoznacznej nauki Kościoła w sprawach moralnych. Katechizm te prawdy zebrał.

No i tam są właśnie umieszczone te niezliczone dogmaty Kościoła.

Dogmaty główne to Prawdy Wiary jakie każdy katolik wyznaje w Credo. I tylko te Prawdy - wszystkie - trzeba koniecznie uznawać, aby być katolikiem. Jeśli któraś z tych prawd jest kontestowana - to poważnie narusza status katolika. Jeśli kontestacja jest publiczna - może spotkać się z karą za herezję.

Tyle zrozumiałem z moich badań.
Co jest niesłusznego w tym, co wyczytałem lub zrozumiałem w mądrych tekstach?
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 12:43, 12 Paź 2019    Temat postu:

Nie mówiliśmy dotąd o czymś niezwykle ważnym, a co jest prawdopodobnie w tle zagajenia naszego Brata exe.

Aby Kościół nie był zgromadzeniem lucyferiańskim, do którego tylko "oświeceni" mają prawo, a reszta ma gnić na polu poza murami świątyni, bo nie dostępują zaszczytu być katolikami, Kościół podczas Soboru Watykańskiego II i ręką świętego Papieża Pawła VI przyjął w roku 1964 niezwykłe dokumenty:
Konstytucję duszpasterską o Kościele w świecie współczesnym "Gaudium et Spes" oraz
Konstytucję dogmatyczna o Kościele „Lumen Gentium”.

Oba dokumenty zostały obszernie wcielone do Katechizmu Powszechnego Kościoła Katolickiego, przyjętego przez świętego Papieża Jana Pawła II w roku 1992.

Cóż tak doniosłego przyniosły te dokumenty, a co by nie mogło zaistnieć, gdy by nie praca Ducha Świętego nad obradami Soboru Watykańskiego?

Posłużę się cytatami, by nie uchybić świętej misji tych dokumentów.

Cytat:
Sobór Watykański II, po dogłębnym rozważeniu tajemnicy Kościoła, kieruje bez wahania swe słowa już nie tylko do samych synów Kościoła i wszystkich, którzy wzywają imienia Chrystusa, ale do wszystkich ludzi; pragnie on wszystkim wyjaśnić, w jaki sposób pojmuje obecność oraz działalność Kościoła w dzisiejszym świecie.

Ma więc Sobór przed oczyma świat ludzi, czyli całą rodzinę ludzką
wraz z tym wszystkim, wśród czego ona żyje; świat, będący widownią historii rodzaju ludzkiego, naznaczony pomnikami jego wysiłków, klęsk i zwycięstw; świat, który – jak wierzą chrześcijanie – z miłości Stwórcy powołany do bytu i zachowywany, popadł wprawdzie w niewolę grzechu, lecz został wyzwolony przez Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, po złamaniu potęgi Złego, by wedle zamysłu Bożego doznał przemiany i doszedł do pełni doskonałości.
(Gaudium et Spes, 2)

Sobór z całą mocą podkreśla, że w polu zainteresowania Kościoła nie są tylko katolicy, czy chrześcijanie, tylko cała rodzina ludzka!

Cytat:
Sobór, zaświadczając i wykładając wiarę całego ludu Bożego, zebranego w jedno przez Chrystusa, nie potrafi wymowniej okazać swojej solidarności, szacunku i miłości dla całej rodziny ludzkiej, w którą jest wszczepiony, jak nawiązując z nią dialog na temat owych różnych problemów, przynosząc światło czerpane z Ewangelii oraz dostarczając rodzajowi ludzkiemu zbawczych sił, jakie Kościół sam pod przewodnictwem Ducha Świętego otrzymuje od swego Założyciela. Osoba ludzka bowiem ma być zbawiona, a ludzkie społeczeństwo odnowione

Sobór święty, wyznając najszczytniejsze powołanie człowieka i głosząc, że ma on w sobie zasiane pewne boskie ziarno, ofiarowuje rodzajowi ludzkiemu szczerą współpracę Kościoła dla zaprowadzenia odpowiadającego temu powołaniu braterstwa wszystkich. Kościół nie powołuje się w tym żadną ambicją ziemską, lecz zmierza ku jednemu tylko, a mianowicie, by pod kierownictwem Ducha Świętego Pocieszyciela prowadzić dalej dzieło samego Chrystusa, który przyszedł na świat, żeby dać świadectwo prawdzie2, żeby zbawiać, a nie sądzić, żeby służyć, a nie żeby Jemu służono.
(Gaudium et Spes, 3)

Każdy człowiek jest podmiotem, któremu Kościół i wszystkie członki Kościoła, każdy katolik okazuje miłość i braterstwo. - Trzeba wracać do Gaudium et Spes, czytać i medytować te święte teksty, bo dziś o nich po prostu zapomniano i depcze się je także w Kościele!

Cytat:
godność człowieka wymaga, aby działał ze świadomego i wolnego wyboru, to znaczy osobowo, od wewnątrz poruszony i naprowadzony, a nie pod wpływem ślepego popędu wewnętrznego lub też zgoła przymusu zewnętrznego. Taką zaś wolność zdobywa człowiek, gdy uwalnia się od wszelkiej niewoli namiętności, dąży do swego celu drogą wolnego wyboru dobra oraz zapewnia sobie skutecznie i pilnie odpowiednie pomoce. Wolność ludzka, zraniona grzechem, jedynie z pomocą łaski Bożej może to nastawienie ku Bogu uczynić w pełni skutecznym. A każdy będzie musiał zdać sprawę przed trybunałem Boga z własnego życia wedle tego, co czynił dobrze czy też źle
Gaudium et Spes, 17

Kościół przypomina i uczy że każdy człowiek jest wolny!
Nikogo nie wolno do niczego zmuszać a prawdę o Bogu i świecie człowiek zdobywa samodzielnie według swego wnętrza, a nie według tego co mu ktoś opowiada!

Kościół, wiernie oddany tak Bogu, jak i ludziom, nie może zaprzestać odrzucania z całą stanowczością, jak przedtem, tych boleśnie zgubnych doktryn i działalności, które sprzeciwiają się rozumowi i powszechnemu doświadczeniu ludzkiemu oraz strącają człowieka z wyżyn wrodzonego mu dostojeństwa28.

Cytat:
Kościół jednak stara się uchwycić kryjące się w umyśle ateistów powody negacji Boga, a świadomy wagi zagadnień, jakie ateizm wznieca, oraz wiedziony miłością ku ludziom uważa, że należy poddać je poważnemu i głębszemu zbadaniu.

Kościół zaś, chociaż odrzuca ateizm całkowicie, to jednak szczerze wyznaje, że wszyscy ludzie, wierzący i niewierzący, powinni się przyczyniać do należytej budowy tego świata, w którym wspólnie żyją; a to z pewnością nie może dziać się bez szczerego i roztropnego dialogu. Boleje więc Kościół nad dyskryminacją wierzących i niewierzących, którą niesprawiedliwie wprowadzają niektórzy kierownicy państw, nie uznający zasadniczych prawd osoby ludzkiej. Dla wierzących domaga się wolności działania, aby wolno im było w świecie budować również świątynię Bogu. Ateistów zaś przyjaźnie zaprasza, by otwartym sercem rozważali Ewangelię Chrystusową
Gaudium et Spes, 21

Kościół mimo rozwijającego się i nieraz agresywnego ateizmu, nie przestaje widzieć ludzkości jak jednej rodziny ludzkiej, w której różne zadania mają wierzący i niewierzący i nawołuje o uznanie praw jednych i drugich!

Bóg troszczący się po ojcowsku o wszystko chciał, by wszyscy ludzie tworzyli jedną rodzinę i odnosili się wzajemnie do siebie w duchu braterskim. Wszyscy bowiem, stworzeni na obraz Boga, który „z jednego uczynił cały rodzaj ludzki, aby zamieszkał cały obszar ziemi”52, powołani są do jednego i tego samego celu, to jest do Boga samego.

Cytat:
Dlatego to miłość Boga i bliźniego jest pierwszym i największym przykazaniem. Pismo święte zaś poucza nas, że miłości Boga nie można odłączyć od miłości bliźniego, bo: „jeśli jest inne jakie przykazanie, w tym słowie się zamyka: będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego… przeto doskonałym wypełnieniem prawa jest miłość”53. Że jest to rzeczą bardzo wielkiej wagi, dowodzi fakt, że ludzie z każdym dniem są coraz bardziej od siebie zależni, a świat w coraz wyższym stopniu jest zjednoczony

Z natury społecznej człowieka wynika, że istnieje wzajemna zależność między postępem osoby ludzkiej i rozwojem społeczeństwa. Osoba ludzka jest i powinna być zasadą, podmiotem i celem wszystkich urządzeń społecznych, ponieważ z natury swej koniecznie potrzebuje ona życia społecznego56. Ponieważ życie społeczne nie jest dla człowieka tylko czymś dodatkowym, wzrasta on we wszystkich swych przymiotach i staje się zdolny odpowiedzieć swemu powołaniu przez obcowanie z innymi, przez wzajemne usługi i rozmowę z braćmi.
Gaudium et Spes, 24,25)

Kościół wskazuje bardzo jaskrawo wspólnotowy charakter człowieka, który realizuje się nie tylko na sposób indywidualnej osoby ludzkiej, on się realizuje wewnątrz wspólnoty ludzkiej i w szeregu wspólnot o mniejszym charakterze, państwowym, narodowym, lokalnych gmin, stowarzyszeń itp. Sobór przypomina, że takie przynależności wspólnotowe są naturalne i nie należy im się sprzeciwiać, a raczej pozwalać, by mogły rozwijać się w sposób wolny.

W dalszej części Konstytucja mówi wiele o misji i zadaniach Kościoła w świecie współczesnym, w tym o zadaniach małżeństwa i rodziny, o kulturze, współpracy ludzkiej na rzecz pokoju, pracy na rzecz rozwoju gospodarczego i politycznego.

Jest to dokument pełen miłości, a także nadziei i wiary.

Poczytajcie bo każdy katolik powinien znać te zadania Kościoła, duchownych nie wyłączając.

[link widoczny dla zalogowanych]

Jeśli Gaudium et Spes dotyczyło całej wspólnoty ludzkiej, tak Lumen Gentium to Konstytucja dogmatyczna dotycząca Kościoła.

Oto, czym jest Kościół według Lumen Gentium, 8:

Cytat:
A jak Chrystus dokonał dzieła odkupienia w ubóstwie i wśród prześladowań, tak i Kościół powołany jest do wejścia na tę samą drogę, aby udzielać ludziom owoców zbawienia. Jezus Chrystus, „mając naturę Bożą, … wyniszczył samego siebie, przyjąwszy postać sługi”[88] i ze względu na nas „stał się ubogim, bogatym będąc”[89], tak samo i Kościół, choć dla pełnienia swego posłannictwa potrzebuje ludzkich zasobów, nie dla szukania ziemskiej chwały powstał, lecz dla szerzenia pokory i wyrzeczenia również swoim przykładem. Chrystus posłany został przez Ojca, „aby głosić ewangelię ubogim… aby uzdrawiać skruszonych w sercu”[90], „aby szukać i zbawiać, co było zginęło”[91], podobnie i Kościół darzy miłością wszystkich dotkniętych słabością ludzką, co więcej, w ubogich i cierpiących odnajduje wizerunek swego ubogiego i cierpiącego Zbawiciela, im stara się ulżyć w niedoli i w nich usiłuje służyć Chrystusowi. A podczas gdy Chrystus, „święty, niewinny, niepokalany”[92], nie znał grzechu[93], lecz przyszedł dla przebłagania jedynie za grzechy ludu[94], Kościół obejmujący w łonie swoim grzeszników, święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie pokutę i odnowienie swoje.

Kościół „wśród prześladowań świata i pociech Bożych zdąża naprzód w pielgrzymce”[95], zwiastując krzyż i śmierć Pana, aż przybędzie[96]. Mocą zaś Pana zmartwychwstałego krzepi się, aby utrapienie i trudności swe, zarówno wewnętrzne, jak zewnętrzne, przezwyciężać cierpliwością i miłością, a tajemnicę Jego, choć pod osłoną, wiernie przecież w świecie objawiać, póki się ona na koniec w pełnym świetle nie ujawni.


Historia ustanowienia Ludu Bożego przez Jezusa Chrystusa, Lumen Gentium, 9

Cytat:
W każdym wprawdzie czasie i w każdym narodzie miły jest Bogu, ktokolwiek się Go lęka i postępuje sprawiedliwie[97], podobało się jednak Bogu uświęcić i zbawiać ludzi nie pojedynczo, z wykluczeniem wszelkiej wzajemnej między nimi więzi, lecz uczynić z nich lud, który by Go poznawał w prawdzie i zbożnie Mu służył. Przeto wybrał sobie Bóg na lud naród izraelski, z którym zawarł przymierze i który stopniowo pouczał, siebie i zamiary woli swojej objawiając w jego dziejach i uświęcając go dla siebie. Wszystko to jednak wydarzyło się jako przygotowanie i jako typ owego przymierza nowego i doskonałego, które miało być zawarte w Chrystusie, oraz pełniejszego objawienia, jakie dać miało samo Boże Słowo, stawszy się ciałem. „Oto dni nadchodzą, mówi Pan, i zawrę z domem izraelskim przymierze nowe… Położę zakon mój we wnętrznościach ich i na sercu ich napiszę go, i będę im Bogiem, a oni będą mi ludem… Bo wszyscy poznają mnie, od najmniejszego do największego, mówi Pan”[98]. Chrystus ustanowił to nowe przymierze, a mianowicie nowy testament we krwi swojej[99], powołując spośród Żydów i pogan lud, który nie wedle ciała, lecz dzięki Duchowi zróść się miał w jedno i być nowym Ludem Bożym. Albowiem wierzący w Chrystusa, odrodzeni nie z nasienia skazitelnego, lecz z nieskazitelnego przez słowo Boga żywego[100], nie z ciała, lecz z wody i Ducha Świętego[101], ustanawiani są w końcu „rodzajem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym…, co niegdyś nie był ludem, teraz zaś jest ludem Bożym”[102].


Lud Boży, czyli wspólnota ochrzczonych chrześcijan jest więc tylko częścią wspólnoty ludzkiej, jednak Kościół nie odcina się od osób pozostających poza wspólnotą chrześcijańską i pozostaje wobec nich ciągle w ewangelizacyjnej misji. Bóg pragnie, by cała ludzkość do Niego powróciła i każde z nas powinno starać się Bogu przyprowadzić osoby błądzące. Ewangelizacja ma działać nie przez jakiekolwiek przymusy tylko przez miłość, wiarę i nadzieję. - Tak to rozumiem.

Cytat:
Do nowego Ludu Bożego powołani są wszyscy ludzie. Toteż Lud ten, pozostając ciągle jednym i jedynym, winien się rozszerzać na świat cały i przez wszystkie wieki, aby spełnił się zamiar woli Boga, który naturę ludzką stworzył na początku jedną i synów swoich, którzy byli rozproszeni, postanowił w końcu w jedno zgromadzić[136]. Na to bowiem posłał Bóg Syna swego, którego ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy[137], aby był Nauczycielem, Królem i Kapłanem wszystkich, Głową nowego i powszechnego ludu synów Bożych. Na to wreszcie zesłał Bóg Ducha Syna swego, Pana i Ożywiciela, który dla całego Kościoła i dla poszczególnych oraz wszystkich razem wierzących jest zasadą zespolenia i jedności w nauce apostolskiej oraz w obcowaniu wzajemnym, w łamaniu chleba i modlitwach (...)

To znamię powszechności, które zdobi Lud Boży, jest darem samego Pana, dzięki temu darowi Kościół katolicki skutecznie i ustawicznie dąży do zespolenia z powrotem całej ludzkości wraz ze wszystkimi jej dobrami z Chrystusem – Głową w jedności Ducha Jego[143].

Dzięki tej katolickości poszczególne części przynoszą innym częściom i całemu Kościołowi właściwe sobie dary, tak iż całość i poszczególne części doznają wzrostu na skutek tej wzajemnej łączności wszystkich oraz dążenia do pełni w jedności. Dzięki temu Lud Boży nie tylko stanowi zgromadzenie rozmaitych ludów, lecz także sam w sobie składa się z rozmaitych stanów. Istnieje bowiem wśród jej członków rozmaitość – bądź to według funkcji, wyrażająca się tym, że niektórzy dla dobra braci swoich sprawują święte szafarstwo, bądź według stanu i określonego sposobu życia, polegająca na tym, że duża liczba ludzi w stanie zakonnym, dążąc do świętości bardziej stromą drogą, przykładem swym dodaje bodźca braciom.
Lumen gentium, 13

Sobór o chrześcijanach nie zachowujących wspólnoty pod jednym Pasterzem na Stolicy Piotrowej:

Cytat:
Co zaś się tyczy tych ludzi, którzy będąc ochrzczeni noszą zaszczytne imię chrześcijan, ale nie wyznają całej wiary lub nie zachowują jedności wspólnoty (communio) pod zwierzchnictwem Następcy Piotra, to Kościół wie, że jest z nimi związany z licznych powodów[149]. Wielu bowiem jest takich, którzy mają we czci Pismo święte, jako normę wiary i życia, i wykazują szczerą gorliwość religijną, z miłością wierzą w Boga Ojca wszechmogącego i w Chrystusa Syna Bożego, Zbawiciela[150], naznaczeni są chrztem, dzięki któremu łączą się z Chrystusem, a także uznają i przyjmują inne sakramenty w swoich własnych Kościołach czy wspólnotach kościelnych. Wielu z nich posiada również episkopat, sprawuje Świętą Eucharystię i żywi nabożeństwo do Dziewicy Bogarodzicielki[151]. Dochodzi do tego łączność (communio) w modlitwie i w innych dobrodziejstwach duchowych, a co więcej, prawdziwa jakaś więź w Duchu Świętym, albowiem Duch Święty przez swe łaski i dary wśród nich także działa swą uświęcającą mocą, a niektórym spośród nich dał nawet siłę do przelania krwi.
(Lumen Gentium, 15)

Wreszcie najbardziej doniosłe chyba słowa Soboru o tych, którzy nie wierzą w Chrystusa, nie wierzą w Boga i wątpią o Ewangelii. Kościół wyciąga do nich rękę pełną miłości i nieustannie stara się zapewniać ich o swoim braterstwie i nieść prawdę Ewangelii, po to, by i oni poznawszy prawdę o Jezusie Chrystusie, mogli dostąpić zbawienia.

Cytat:
Ci wreszcie, którzy jeszcze nie przyjęli Ewangelii, w rozmaity sposób przyporządkowani są do Ludu Bożego[153]. Przede wszystkim więc naród, który pierwszy otrzymał przymierze i obietnice i z którego narodził się Chrystus wedle ciała[154], lud dzięki wybraniu szczególnie umiłowany ze względu na przodków, albowiem Bóg nie żałuje darów i wezwania[155]. Ale plan zbawienia obejmuje także i tych, którzy uznają Stworzyciela, wśród nich zaś w pierwszym rzędzie muzułmanów, oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama, czczą wraz z nami Boga jedynego i miłosiernego, który sądzić będzie ludzi w dzień ostateczny. Także od innych, którzy szukają nieznanego Boga po omacku i wśród cielesnych wyobrażeń, Bóg sam również nie jest daleko, skoro wszystkim daje życie, tchnienie i wszystko[156], a Zbawiciel chciał, aby wszyscy ludzie byli zbawieni[157]. Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie[158]. Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie. Cokolwiek bowiem znajduje się w nich z dobra i prawdy, Kościół traktuje jako przygotowanie do Ewangelii[159] i jako dane im przez Tego, który każdego człowieka oświeca, aby ostatecznie posiadł życie.


Słowa te najbardziej rewolucyjne i doniosłe, bo nie brzmi w nich żadna nuta nienawiści, niechęci a jedynie miłość. Stąd od czasów soborowych, w Kościele praktycznie przestało się nazywać innowierców heterykami, zastrzegając do słowo dla jednoznacznych wrogów Boga, Kościoła i Ludu Bożego i jego członków.

Ogromnego znaczenia nabiera dogmatyczna nauka konstytucji Lumen Gentium o wspólnocie eschatologicznej Kościoła ziemskiego z Kościołem w Niebie oraz dogmatyczny charakter pozycji i roli Błogosławionej Dziewicy, jak nazywa Sobór Matkę Bożą.

Całość tekstu Konstytucji dogmatycznej Lumen Gentium - tutaj:
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez maly_kwiatek dnia Sob 12:44, 12 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 12:59, 12 Paź 2019    Temat postu:

W obu cytowanych dokumentach nie znalazłem słowa heretycy, herezja, może coś przeoczyłem, jednak to nie jest takie istotne.

Herezja jest zdefiniowana w Katechizmie Kościoła, w dodatku z konkretnym nawiązaniem do Kodeksu Prawa Kanonicznego, który stosuje się w razie herezji.

KKK 2089 Niewiara jest lekceważeniem prawdy objawionej lub dobrowolną odmową dania przyzwolenia na nią. "Herezją nazywa się uporczywe, po przyjęciu chrztu, zaprzeczanie jakiejś prawdzie, w którą należy wierzyć wiarą Boską i katolicką, albo uporczywe powątpiewanie o niej; apostazją – całkowite porzucenie wiary chrześcijańskiej, schizmą – odmowę uznania zwierzchnictwa Biskupa Rzymu lub wspólnoty z członkami Kościoła uznającymi to zwierzchnictwo" (KPK, kan. 751)

Trudno mi dywagować, jak się ma wiara ludzka do wiary Boskiej i katolickiej, bo tego nie rozumiem.

Korzystam z Katechizmu, w którym jasno wskazano:

KKK 1842 Dzięki cnocie wiary wierzymy w Boga i wierzymy w to wszystko, co On nam objawił, a co Kościół święty podaje nam do wierzenia.

KKK 1814 Wiara jest cnotą teologalną, dzięki której wierzymy w Boga i w to wszystko, co On nam powiedział i objawił, a co Kościół święty podaje nam do wierzenia, ponieważ Bóg jest samą prawdą. Przez wiarę "człowiek z wolnej woli cały powierza się Bogu" (Sobór Watykański II, konst. Dei verbum, 5). Dlatego wierzący stara się poznać i czynić wolę Bożą. "Sprawiedliwy z wiary żyć będzie" (Rz 1, 17). Żywa wiara "działa przez miłość" (Ga 5, 6).

KKK 1815 Dar wiary trwa w tym, kto nie zgrzeszył przeciw niej (Por. Sobór Trydencki: DS 1545). Jednak "bez uczynków" wiara "jest martwa" (Jk 2, 26); wiara, pozbawiona nadziei i miłości, nie jednoczy wiernego w sposób pełny z Chrystusem i nie czyni go żywym członkiem Jego Ciała.

KKK 1816 Uczeń Chrystusa powinien nie tylko zachowywać wiarę i żyć nią, ale także wyznawać ją, odważnie świadczyć o niej i szerzyć ją: "Wszyscy... winni być gotowi wyznawać Chrystusa wobec ludzi i iść za Nim drogą krzyża wśród prześladowań, których Kościołowi nigdy nie brakuje" (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 42; por. dekl. Dignitatis humanae, 14). Służba i świadectwo wiary są nieodzowne do zbawienia: "Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie" (Mt 10, 32-33)

I teraz to, co najważniejsze:
KKK 143 Przez wiarę człowiek poddaje Bogu całkowicie swój rozum i swoją wolę. Całą swoją istotą człowiek wyraża przyzwolenie Bogu Objawicielowi (Por. Sobór Watykański II, konst. Dei verbum, 5). Pismo święte nazywa odpowiedź człowieka objawiającemu się Bogu "posłuszeństwem wiary" (Por. Rz 1, 5; 16, 26).

Wiara mimo to, nie jest niewolnictwem, w potocznym rozumieniu sensu tego słowa!!! Wiara może być cnotą tylko wolnego człowieka, który w pełni wolności przyjmuje Słowo Boże. Człowiekiem, który ma najdoskonalszą wiarę jest w pełni wolna Maryja Dziewica, rozmawiająca z Aniołem i odpowiadająca w końcu na jego poselstwo, swoim w pełni wolnym fiat!

Wątpienie, pytanie, a jakże to ma się stać, jak to jest - to są oczywiste rzeczy dla człowieka stojącego w obliczu czegoś nowego, nie rozpoznanego. Każdy ma prawo do wątpienia. Także katolicy, także duchowni, a nawet biskupi i papieże.

Herezji dokonuje się inaczej niż wątpienie.

Herezji nie dokonuje dusza wolna i poddana Panu Bogu, tylko dusza kłócąca się uporczywie i publicznie z Bogiem w sprawie Prawdy objawionej przez Boga.

Dlatego katolik dopuszczający się herezji, podlega karze.

I na tym bym zakończył, bo teraz chyba wszystko jest jasne.
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Czw 12:22, 12 Gru 2019    Temat postu:

Wielka cisza panuje w tym temacie, dlaczego?
Powrót do góry
Jaśmina
Dux Ducis ad datorum ordinatrum



Dołączył: 17 Wrz 2019
Posty: 774
Przeczytał: 20 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Niemcy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:51, 12 Gru 2019    Temat postu:

Jest Adwent. Czuwamy Exclamation
To czas zwiększonej tęsknoty za Bogiem, za świętością, za głębszą modlitwą, za pełniejszym doświadczaniem Boga.🙏💫


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13509
Przeczytał: 11 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:27, 23 Gru 2019    Temat postu:

Może dlatego ...?
"1 Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
2 Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
3 czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
4 czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
5 czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
6 czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
7 czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
8 czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju."
(Koh 3, 1-8 )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pon 12:28, 23 Gru 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin