Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przekład tekstu, a synergia ST i NT - uwagi ogólne.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Pismo Święte w kościele katolickim
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:38, 26 Gru 2015    Temat postu: Przekład tekstu, a synergia ST i NT - uwagi ogólne.

Rozpocznę od tego, że aby zauważyć synergię pomiedzy ST oraz NT, trzeba uświadomić sobie pewne kwestie poznawcze, będące na co dzień trudnymi do rozpoznania teoretycznego, choć w kontekście praktycznym, mające znaczenie kardynalne dla ludzkich wyborów, jak się okazuje.

Rozważanie prawdziwości Biblii , jest dużym problemem, ponieważ pojęcia prawdy i fałszu są pojęciami logicznymi, które można wykazać (udowodnić) [link widoczny dla zalogowanych]. Tutaj zaś chodzi o coś więcej, niż sylogizm - o wizję prawdy, która powstaje w poznaniu spontanicznym. Powstają jakieś powszechniki, które nie tyle są nośnikami jakiejś treści (ta dopiero ulegnie zdeterminowaniu poznawczemu), ale są "nośnikami konotującymi" informację.

No to po kolei.

Rzeczywiście jest tak, że gdy już weźmiemy do ręki konkretne tłumaczenie Biblii, wówczas zwracamy na samym początku uwagę na sam układ słów, w którym wyczuwamy wręcz podstawową zależność wynikową sensu / bezsensu poznawczego.

Myślę, że dość powszechnym błędem jest stosowanie schematu poznawczego, w którym założono doskonałość paraleli pomiędzy językiem, a rzeczą. Tym samym w takim schemacie zakłada się, że analizując słowa języka, analizuje się same rzeczy ... Oto powszechnie powielany błąd kartezjański ...

Prawda jest inna: absolutyzowanie odpowiedniości pomiędzy warstwą językową, a fenomenolizowaniem (tu: unaocznianiem) rzeczy stanowi błąd metodologiczny zakładający odpowiedniość różnych sfer bytowych (ontologicznych) .

Prawda jest inna, ponieważ język jest tylko narzędziem poznania rzeczy, nie jest więc analogiem rzeczy. Po drugie zaś, język nigdy nie jest zamkniętym zbiorem znaków, który można sobie dzielić i kategoryzować wg potrzeby.

Trzeba by więc wgłębić się w zagadnienie oszacowywania prawdziwości przekładu. szczególnie narażone są na popełnienie tutaj błędu poznawczego osoby, który samopas sobie tłumaczą Biblię, uznając wystarczalność własnej znajomości języków, a czego należy się wystrzegać. Embarassed Widzimy taki problem u "światłych" denominantów protestanckich dla przykładu.

Trzeba tedy pamiętać o tym, że to nie same słowa i zdania pojedyncze decydują o odpowiedniości do rzeczy, lecz decyduje odniesienie tych słów i zdań do całości systemu. To własnie cały system języka wskazuje na rzeczywistość Exclamation

Przede wszystkim trzeba zauważyć, że ludzie odnoszą się nieraz w swojej argumentacji do tego, że interlokutor powinien korzystać z oryginału. . No dobrze, ale czym istotnie ten oryginał jest Question Oryginał nie jest jakąś sumą składników językowych, ale jest pewna całością [link widoczny dla zalogowanych] , czyli zawierającą własności przekraczające sumarycznie i jakościowo te, które wynikałyby z prostej sumy własności składników.

Tak więc oryginał ma wymiar składniowy, ale też semantyczny,emocjonalny i estetyczny. Tutaj więc pamiętać, że proste zastępowanie elementów języka innymi elementami, nie zagwarantuje właściwego przełożenia znaczenia Exclamation

Przekładanie tekstu Biblii nie może więc polegać tylko na jakimś kopiowaniu, przetwarzaniu i podstawianiu , lecz polegać musi na uchwyceniu ich funkcji poprzez wprowadzenie ekwiwalentów funkcjonalnych o tej samej randze skuteczności, mierzonej wieloma czynnikami.

Tymi elementami miary muszą być zapewne swoiste "pełnie" relacji takich, jak współmierność, adekwatność i współstosowność stosowanych elementów językowych. Mowa więc tutaj o szacie językowej, oddającej pełnię sensów rzeczy.

Tutaj pojawia się istotne zastrzeżenie, ponieważ wierny przekład z języka na język - bez zmiany sensu - nie jest możliwy, będziemy mieć do czynienia wprawdzie ze wzbogacającym przeformułowanie problemu translacji tekstu, ale na pewno dojdzie niestety do ponownego "przerobienia problemu"... Idea

Co się wówczas okaże Question Otóż tłumacz przestanie być tłumaczem, lecz tłumacz stanie się nowym, oryginalnym twórcą względem poprzednika Embarassed

Dlatego też wydaje się, że bez co najmniej dobrej znajomości systemu filozoficznego, każdy tłumacz przestanie być tłumaczem i poniesie fiasko w swej pracy.

Wydaje się, że dlatego dość powszechne prywatne wynurzenia lingwistyczne w sieci, stanowić mogą potencjalny rezerwuar "niewłaściwego kierunku" egzegezy, ponieważ język - jako zespół znaków - może oddawać treść rzeczy, lecz nie zawiera jednego znaku: znaku "istnienia". Nie mamy więc w znakach ani faktu egzystencjalnego, ani reprezentacji tego faktu, a jest to sprawa niebagatelna, ponieważ fakt reprezentacji jest podstawowym dla języka z racji tego, że przecież system znakowy jest zwrócony ku rzeczy, którą znakuje.

Siłą rzeczy pojedyncze osoby, które nie mają gruntownego i szerokiego wykształcenia, analizują tylko same "znaki językowe", a to gruby błąd .

Samo istnienie jest beztreściowe i nie jest tu żadnym zestawem cech, atrybutów, ale jest faktem, na bazie którego funkcjonują treści, ulegając przemianom.

Tak więc problemy związane z treścią rzeczy (tu: Biblii) i ich istnienia powinny być teoretycznie zrelacjonowane do dwóch operacji językowych: do definiowania i do sylogistyki, jednak w praktyce owo istnienie rzeczy - ujęte, jako swoiście zaistniały układ treści, wymyka się tym operacjom, za to doskonale jest ujmowane w poznaniu przednaukowym, spontanicznym!

W związku z powyższym bazujmy na tym, co sprawdzone przez ludzi, którzy poświęcili swe życie dla zrozumienia Słowa Pańskiego Exclamation


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 13:33, 15 Lip 2018, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:39, 15 Lip 2018    Temat postu:

exe napisał:
W związku z powyższym bazujmy na tym, co sprawdzone przez ludzi, którzy poświęcili swe życie dla zrozumienia Słowa Pańskiego Exclamation

Biorąc więc pod uwagę owo podsumowujące pierwszy post zastrzeżenie, chciałbym powiedzieć z całą mocą, że Stary i Nowy Testament w pełni przedstawiają tego samego Boga, choc mają jakby inny wyraz, tłumaczący rzeczywistość duchową.

Co najważniejsze i chyba najbardziej rzuciło mi się w oczy, to to, że owa rzeczywistość duchowa objawia się człowiekowi stopniowo iw ściśle historycznym kontekście. Mylą się moim daniem te osoby, które uważają Biblię za księgę zawierającą li tylko objawienie zbawienia, ponieważ Biblia zawiera również dzieje świata. Tutaj powstaje wielki ferment, jądro niezgody w łonie chrześcijan samych, nie mówiąc już o ateistach, czy agnostykach, gdyż nie rozumieją oni, że samo rejestrowanie podanych w Biblii faktów, nie wystarcza dla jej zrozumienia. W myśl tego, o czym wspomniałem w pierwszym poście:
Cytat:
Wydaje się, że dlatego dość powszechne prywatne wynurzenia lingwistyczne w sieci, stanowić mogą potencjalny rezerwuar "niewłaściwego kierunku" egzegezy, ponieważ język - jako zespół znaków - może oddawać treść rzeczy, lecz nie zawiera jednego znaku: znaku "istnienia". Nie mamy więc w znakach ani faktu egzystencjalnego, ani reprezentacji tego faktu, a jest to sprawa niebagatelna, ponieważ fakt reprezentacji jest podstawowym dla języka z racji tego, że przecież system znakowy jest zwrócony ku rzeczy, którą znakuje.

Siłą rzeczy pojedyncze osoby, które nie mają gruntownego i szerokiego wykształcenia, analizują tylko same "znaki językowe", a to gruby błąd .

Samo istnienie jest beztreściowe i nie jest tu żadnym zestawem cech, atrybutów, ale jest faktem, na bazie którego funkcjonują treści, ulegając przemianom.

Tak więc problemy związane z treścią rzeczy (tu: Biblii) i ich istnienia powinny być teoretycznie zrelacjonowane do dwóch operacji językowych: do definiowania i do sylogistyki, jednak w praktyce owo istnienie rzeczy - ujęte, jako swoiście zaistniały układ treści, wymyka się tym operacjom, za to doskonale jest ujmowane w poznaniu przednaukowym, spontanicznym!
Trzeba mi powiedzieć, że trzeba odczuć Biblii dążenie do objęcia całej powszechności spraw.

Dlaczego owa historia, dzieje świata, są tak istotne dla mnie, że ich wagę w Biblii tak mocno podkreślam? Otóż wierność temu sposobowi patrzenia na Pismo Święte wynika z tego, że zbawienie w samej swej istocie jest społeczne, o czym ongiś pisałem w innym temacie na forum. Konsekwencją takie podejścia do słów Bożych jest uczynienie historii koniecznym pośrednikiem i tłumaczem pomiędzy Bogiem, a nami.

Jeśli będziemy pamiętać o tej zasadzie podejścia do Pisma Świętego, wówczas przybliżymy się maksymalnie do prawdziwego poznawania słów Bożych, do ucałowania Biblii, ponieważ odejdziemy od źle pojętej egzegezy o podłożu logicyzowania na gruncie pseudofilozoficznym. No, bo jakież to błędy popełniają dziś teolodzy i egzegeci tzw. racjonalistycznego nurtu tłumaczenia Pisma, "wylewając dziecko z kąpięlą", a więc odsuwając od katolicyzmu tych, którzy pobłądzili, bądź utracili wiarę, ale trzymają sie jeszcze nadziei ujrzenia w swym życiu Boga działającego?

Przede wszystkim zauważa się tendencję do przesuwania wszystkiego, co występuje w Biblii, jako opowieść, do kategorii "mitu". Jaki jest cel takich ichnych zabiegów? Cóż, moi Drodzy - dowiecie się od nich, że celem takiego zaprzeczaniu tym faktom, ma być własnie jakoby chęć wyjawienia ukrytych i tajemnych znaczeń. Ich uzasadnieniem jest utożsamienie filozofii z alegorią, a wtedy bardzo łatwo jest zaprzeczać permanentnie wszystkiemu, co w ST miało choćby pozory historii, aby tym faktom mitycznym odebrać symbolikę wydarzeń duchowych.

Wkraczamy tu na teren pojęcia faktu duchowego, które to jest obce legalistom, sedewakantystom i skrajnie racjonalizującym egzegetom, unikającym (przyczyna wydaje się zrozumiałą sama przez się), który jest jakby jądrem prawdziwej egzegezy Pisma Świętego.
Dlaczegóż?
Oto fakt duchowy jest czymś, co wciela się w to, co podlega zmysłom i potrzebuje on czasu na to, aby się dokonać. Fakt w Biblii nie jest tym faktem, który powszechnie się pojmuje, jako coś dokonanego i już ... Fakt duchowy przygotowuje się, realizuje i rozwija społecznie w historii i to w taki sposób, że staje się on dla wielu zgorszeniem, szaleństwem.
Widzicie to, Moi Drodzy?

Takie odbieranie znaczenia wszystkiemu, co ma przynajmniej pozory historii w Biblii - pod płaszczykiem uzasadnienia obrony zdrowej egzegezy przed fundamentalizmem interpretacyjnym, o którym wspominał papież Pius XII w encyklice "Divino afflante Spiritu" - jest ukrywaniem własnych dążeń do widzenia w opowieściach biblijnych jedynie pouczeń z dziedziny moralności, przyrody i metafizyki. Wówczas to właśnie - być może nieświadomie, niechcący i nawet niezauważalnie dla siebie (co stanowi największy dramat) - tacy egzegeci, apologeci - przechodzą z płaszczyzny religijnej na płaszczyznę oderwanych spekulacji myślowych lub gubią się w jakiejś samotnej mistyce.
Widać to chociażby na naszym forum w temacie o spoczynku w Duchu Świętym, gdzie zaistniała ze strony jednej z osób, "utytułowanego apologety", blokada na to, co nie jest możliwe do skategoryzowania wyobrażęniowego, bądź kronikarskiego w historii pisarstwa. Powoływanie się na analogie mniej lub bardziej powierzchowne w piśmiennictwie, aby wykazać jakiś wspólny front jednomyślności na przestrzeni wieków w kwestiach przeżywania na przykład Ducha Świętego, wcale nie daje - wbrew spodziewanym korzyściom - właściwego zdania sprawy z duchowego tłumaczenia Biblii, a więc i z właściwego pojmowania synergii ST i NT. Problem legalistów, sedewakantystów i skrajnie racjonalizujących egzegetów polega tu na tym, że oni szukają tajemnic tylko w słowach, a pomijają fakty "mityczne". Nie może być więc prawdziwym egzegetą ten, który widzi duchowe znaczenie w samych tylko księgach, zaś nie widzi jej w pełni rzeczywistości.

Dobrze wiemy wszyscy, którzyśmy choć nieco czytali Ojców Kościoła, że Stary i Nowy Testament, mają jednego Autora, zaś stanowią podwójne wydarzenie, podwójny układ i podwójne "Przymierze". Ów autor - Bóg, nie jest tylko pisarzem, ale prawodawcą.
Zwróćmy wreszcie uwagę na to, że wszelkie wyjaśnianie kart Pisma przez Ojców Kościoła było związane z wyjaśnianiem dziejów świata, które stanowi jednocześnie wyjaśnianie Tajemnicy, która miała się urzeczywistnić na sposób historyczny i społeczny, choć zawsze duchowy.

Co jest tą Tajemnicą Starego i Nowego Testamentu? Chrystus i jego Kościół.
Można stwierdzić więc: "Operanto Christo, in Novum Testamentum observatio vetusta transfunditur - Gdy Chrystus działa, starodawna obserwacja przekształca się w Nowy Testament".
Dobrze wpisuje się w tą kardynalną uwagę Pseudo-Augustyn, wyłuszczając w podobny sposób prawdziwe patrzenie na synergię Starego i Nowego Testamentu:
"Chrystus bowiem otworzył księgę Starego Testamentu, kiedy narodził się z dziewicy, kiedy cierpiał, zmartwychwstał i wstąpił do nieba, ponieważ czynem wypełnił to, co ona oznajmiała".

W Starym Testamencie symbole są symbolami prorockimi, zapowiedziami i figurami, o czym wiele jest na forum, więc nie będę się tu może rozwijał, chyba że ktoś tego potrzebuje w tym temacie, to wspólnymi siłami to rozwiniemy ;)

Kwestią znaczącą jest zarzut wypowiadany szczególni przez ateistów, że Nowy Testament został skrojony na miarę Starego Testamentu, aby były komplementarne. Co z tym począć? Takie postawienie akcentu na jakąś genialność ludzką jest fałszem, ponieważ biblijna koncepcja świata jest echem duchowego faktu Wcielenia. Dlatego też mogę powiedzieć, że Nowy Testament kryje się w Starym, a Stary jest widoczny teraz w Starym., ponieważ to Chrystus przerwał tajemnicze milczenie zagadek prorockich, odpieczętowujących siedem pieczęci.
Nowy Testament jest więc duchowym sensem Starego, a bez tego Ducha, stary Testament jest li tylko literą, o czym - jak pamiętamy - mówił Pan Jezus.

Ten duchowy sens widzimy na Górze Tabor, bo przecież Mojżesz i Eliasz przemienili się dopiero w chwale Taboru, ale też widzimy to w przemianie wód z Mara z gorzkich, w słodkie, czy też w sytuacji cudu w Kanie Galilejskiej, kiedy to woda (Pismo Święte), zamieniła się w wino (poddanie się Jezusowi)

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 15:44, 15 Lip 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Nie 18:40, 15 Lip 2018    Temat postu:

exe napisał:
Mylą się moim zdaniem te osoby, które uważają Biblię za księgę zawierającą li tylko objawienie zbawienia, ponieważ Biblia zawiera również dzieje świata. Tutaj powstaje wielki ferment, jądro niezgody w łonie chrześcijan samych, nie mówiąc już o ateistach, czy agnostykach, gdyż nie rozumieją oni, że samo rejestrowanie podanych w Biblii faktów, nie wystarcza dla jej zrozumienia.


W rzeczy samej. Pismem Świętym należy się modlić, a nie jedynie je czytać - jak to robią protestanci. Tak mi mówiła moja Mama, która o wierze i o Bogu wiedziała znacznie więcej niż mówiła. Myślę, że Ona Bogiem żyła i robiła to tak, by tego nie było widać.

Kiedy wiele lat później przeczytałem Pismo Święte po raz pierwszy zdziwiłem się, że ludzie stawiają tak wiele zarzutów wobec Starego Testamentu i wobec Boga znanego z tamtych kart Pisma. Nie widziałem różnicy w Bogu, a w ludziach, którzy kilka tysięcy lat młodsi za to bardziej doświadczeni mogli znacznie lepiej pojąć Boga, niż ich starsi protoplaści rodów. Dlatego Jezus przyszedł na świat dopiero wtedy, gdy mógł zostać przyjęty przez pierwszych chrześcijan. Wcześniej ani Mojżesz, ani Eliasz nie obroniliby Jezusa przed przedwczesną śmiercią z rąk faryzeuszy.
To takie naturalne i jasne było dla mnie, jakim cudem ludzie tego nie widzą???

exe napisał:
W myśl tego, o czym wspomniałem w pierwszym poście:
Cytat:
Wydaje się, że dlatego dość powszechne prywatne wynurzenia lingwistyczne w sieci, stanowić mogą potencjalny rezerwuar "niewłaściwego kierunku" egzegezy, ponieważ język - jako zespół znaków - może oddawać treść rzeczy, lecz nie zawiera jednego znaku: znaku "istnienia". Nie mamy więc w znakach ani faktu egzystencjalnego, ani reprezentacji tego faktu, a jest to sprawa niebagatelna, ponieważ fakt reprezentacji jest podstawowym dla języka z racji tego, że przecież system znakowy jest zwrócony ku rzeczy, którą znakuje.

Siłą rzeczy pojedyncze osoby, które nie mają gruntownego i szerokiego wykształcenia, analizują tylko same "znaki językowe", a to gruby błąd .

Samo istnienie jest beztreściowe i nie jest tu żadnym zestawem cech, atrybutów, ale jest faktem, na bazie którego funkcjonują treści, ulegając przemianom.

Tak więc problemy związane z treścią rzeczy (tu: Biblii) i ich istnienia powinny być teoretycznie zrelacjonowane do dwóch operacji językowych: do definiowania i do sylogistyki, jednak w praktyce owo istnienie rzeczy - ujęte, jako swoiście zaistniały układ treści, wymyka się tym operacjom, za to doskonale jest ujmowane w poznaniu przednaukowym, spontanicznym!
Trzeba mi powiedzieć, że trzeba odczuć Biblii dążenie do objęcia całej powszechności spraw.


Widziałem zgromadzenia protestanckie i jehowickie skupione na lekturze Biblii w swoich, swoistych przekładach. Widziałem to dzielenie włosa Słowa na czworo u protestantów i widziałem u Świadków Jehowy wbijanie w umysły fałszywek naśladujących Biblię zamiast lektury prawdziwego Pisma Świętego. Jedno i drugie bardzo łatwo rozpoznaję, bez konieczności przedstawiania się i wizytówkowania grup czy nawet poszczególnych osób.
To po prostu odbija się piętnem na świadomości Pisma świętego i świadomości i treści wiary konkretnych grup i osób.
Nie sposób oszukać.
Pismo Święte jest czyste w przekazie. Tłumaczenia i wersje protestanckie i jehowickie takie nie są.

Kierunki wyznaczone przez protestantów i Świadków Jehowy czy rozmaitych Badaczy Pisma Świętego są fałszywe.
Pismem Świętym trzeba się modlić, a nie dywagować nad nim!

exe napisał:
Dlaczego owa historia, dzieje świata, są tak istotne dla mnie, że ich wagę w Biblii tak mocno podkreślam? Otóż wierność temu sposobowi patrzenia na Pismo Święte wynika z tego, że zbawienie w samej swej istocie jest społeczne, o czym ongiś pisałem w innym temacie na forum. Konsekwencją takie podejścia do słów Bożych jest uczynienie historii koniecznym pośrednikiem i tłumaczem pomiędzy Bogiem, a nami.


Historia i Tradycja jest elementem umożliwiającym włączenie się wszystkich ludzi w historię zbawienia. Wszystkich - także współczesnych. Celem zbawienia jest zbawienie społeczne ludzkości i indywidualne poszczególnych osób, równocześnie. Jakże często zapominając o pierwszym elemencie zbawienia, usiłujemy ratować swoją duszę zaprzepaszczając możliwość doprowadzenia do uratowania od śmierci wiecznej wielu innych dusz. A Jezus swoim przykładem uczył przecież odwrotnie: Zanim pomyślisz o sobie, pomyśl o bliźnich których masz kochać.
Podobnie pięknie uczył ks. Natanek (tuż przed suspensą) o sakramencie Małżeństwa: Gdy jedno z małżonków szczęśliwie dotrze do bram Nieba, Bóg zawsze zapyta: gdzie jest Twój współmałżonek?
A gdy dostanie odpowiedź: Boże zostawiłam go, bo pił, był złym człowiekiem i nie nadawał się do życia, Bóg powie: to idź i jednak przyprowadź go, bo wy jesteście jedno. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza.
Bóg stworzył ludzkość.
I już nic więcej nie trzeba tłumaczyć. Wszyscy wszystkim mamy sobie ręce podawać i wzajemnie swoje brzemiona nosić.


exe napisał:
Jeśli będziemy pamiętać o tej zasadzie podejścia do Pisma Świętego, wówczas przybliżymy się maksymalnie do prawdziwego poznawania słów Bożych, do ucałowania Biblii, ponieważ odejdziemy od źle pojętej egzegezy o podłożu logicyzowania na gruncie pseudofilozoficznym. No, bo jakież to błędy popełniają dziś teolodzy i egzegeci tzw. racjonalistycznego nurtu tłumaczenia Pisma, "wylewając dziecko z kąpięlą", a więc odsuwając od katolicyzmu tych, którzy pobłądzili, bądź utracili wiarę, ale trzymają sie jeszcze nadziei ujrzenia w swym życiu Boga działającego?

Przede wszystkim zauważa się tendencję do przesuwania wszystkiego, co występuje w Biblii, jako opowieść, do kategorii "mitu". Jaki jest cel takich ichnych zabiegów? Cóż, moi Drodzy - dowiecie się od nich, że celem takiego zaprzeczaniu tym faktom, ma być własnie jakoby chęć wyjawienia ukrytych i tajemnych znaczeń. Ich uzasadnieniem jest utożsamienie filozofii z alegorią, a wtedy bardzo łatwo jest zaprzeczać permanentnie wszystkiemu, co w ST miało choćby pozory historii, aby tym faktom mitycznym odebrać symbolikę wydarzeń duchowych.

Wkraczamy tu na teren pojęcia faktu duchowego, które to jest obce legalistom, sedewakantystom i skrajnie racjonalizującym egzegetom, unikającym (przyczyna wydaje się zrozumiałą sama przez się), który jest jakby jądrem prawdziwej egzegezy Pisma Świętego.
Dlaczegóż?
Oto fakt duchowy jest czymś, co wciela się w to, co podlega zmysłom i potrzebuje on czasu na to, aby się dokonać. Fakt w Biblii nie jest tym faktem, który powszechnie się pojmuje, jako coś dokonanego i już ... Fakt duchowy przygotowuje się, realizuje i rozwija społecznie w historii i to w taki sposób, że staje się on dla wielu zgorszeniem, szaleństwem.


Dziś podczas Ofiarowania na Mszy Świętej przyszła do mnie wizja świętej Edyty Stein, Patronki Europy, ginącej w komorze gazowej obozu śmierci w Auschwitz. Krzyczała konającym głosem, słyszalnym ponad tym całym obozem: Ojcze Nasz, który jesteś w Niebie .... !!!
Jej głos mimo że naznaczony śmiercią, brzmiał jasno i czysto:
Nic nie jest ważne w sytuacji ostatecznej i w całym życiu tylko to:
Ojcze Nasz krzyczane w imieniu wszystkich!!! Także tych, którzy nie znają Jezusa, albo Go nienawidzą, tych, którzy w ogóle o Bogu nie myślą, przerażeni rzeczywistością. Trzeba się modlić dla nich i za nich: Ojcze NASZ!!!


exe napisał:
Widzicie to, Moi Drodzy?

Takie odbieranie znaczenia wszystkiemu, co ma przynajmniej pozory historii w Biblii - pod płaszczykiem uzasadnienia obrony zdrowej egzegezy przed fundamentalizmem interpretacyjnym, o którym wspominał papież Pius XII w encyklice "Divino afflante Spiritu" - jest ukrywaniem własnych dążeń do widzenia w opowieściach biblijnych jedynie pouczeń z dziedziny moralności, przyrody i metafizyki. Wówczas to właśnie - być może nieświadomie, niechcący i nawet niezauważalnie dla siebie (co stanowi największy dramat) - tacy egzegeci, apologeci - przechodzą z płaszczyzny religijnej na płaszczyznę oderwanych spekulacji myślowych lub gubią się w jakiejś samotnej mistyce.
Widać to chociażby na naszym forum w temacie o spoczynku w Duchu Świętym, gdzie zaistniała ze strony jednej z osób, "utytułowanego apologety", blokada na to, co nie jest możliwe do skategoryzowania wyobrażęniowego, bądź kronikarskiego w historii pisarstwa. Powoływanie się na analogie mniej lub bardziej powierzchowne w piśmiennictwie, aby wykazać jakiś wspólny front jednomyślności na przestrzeni wieków w kwestiach przeżywania na przykład Ducha Świętego, wcale nie daje - wbrew spodziewanym korzyściom - właściwego zdania sprawy z duchowego tłumaczenia Biblii, a więc i z właściwego pojmowania synergii ST i NT. Problem legalistów, sedewakantystów i skrajnie racjonalizujących egzegetów polega tu na tym, że oni szukają tajemnic tylko w słowach, a pomijają fakty "mityczne". Nie może być więc prawdziwym egzegetą ten, który widzi duchowe znaczenie w samych tylko księgach, zaś nie widzi jej w pełni rzeczywistości.

Dobrze wiemy wszyscy, którzyśmy choć nieco czytali Ojców Kościoła, że Stary i Nowy Testament, mają jednego Autora, zaś stanowią podwójne wydarzenie, podwójny układ i podwójne "Przymierze". Ów autor - Bóg, nie jest tylko pisarzem, ale prawodawcą.
Zwróćmy wreszcie uwagę na to, że wszelkie wyjaśnianie kart Pisma przez Ojców Kościoła było związane z wyjaśnianiem dziejów świata, które stanowi jednocześnie wyjaśnianie Tajemnicy, która miała się urzeczywistnić na sposób historyczny i społeczny, choć zawsze duchowy.

Co jest tą Tajemnicą Starego i Nowego Testamentu? Chrystus i jego Kościół.
Można stwierdzić więc: "Operanto Christo, in Novum Testamentum observatio vetusta transfunditur - Gdy Chrystus działa, starodawna obserwacja przekształca się w Nowy Testament".
Dobrze wpisuje się w tą kardynalną uwagę Pseudo-Augustyn, wyłuszczając w podobny sposób prawdziwe patrzenie na synergię Starego i Nowego Testamentu:
"Chrystus bowiem otworzył księgę Starego Testamentu, kiedy narodził się z dziewicy, kiedy cierpiał, zmartwychwstał i wstąpił do nieba, ponieważ czynem wypełnił to, co ona oznajmiała".

W Starym Testamencie symbole są symbolami prorockimi, zapowiedziami i figurami, o czym wiele jest na forum, więc nie będę się tu może rozwijał, chyba że ktoś tego potrzebuje w tym temacie, to wspólnymi siłami to rozwiniemy ;)

Kwestią znaczącą jest zarzut wypowiadany szczególni przez ateistów, że Nowy Testament został skrojony na miarę Starego Testamentu, aby były komplementarne. Co z tym począć? Takie postawienie akcentu na jakąś genialność ludzką jest fałszem, ponieważ biblijna koncepcja świata jest echem duchowego faktu Wcielenia. Dlatego też mogę powiedzieć, że Nowy Testament kryje się w Starym, a Stary jest widoczny teraz w Starym., ponieważ to Chrystus przerwał tajemnicze milczenie zagadek prorockich, odpieczętowujących siedem pieczęci.
Nowy Testament jest więc duchowym sensem Starego, a bez tego Ducha, stary Testament jest li tylko literą, o czym - jak pamiętamy - mówił Pan Jezus.

Ten duchowy sens widzimy na Górze Tabor, bo przecież Mojżesz i Eliasz przemienili się dopiero w chwale Taboru, ale też widzimy to w przemianie wód z Mara z gorzkich, w słodkie, czy też w sytuacji cudu w Kanie Galilejskiej, kiedy to woda (Pismo Święte), zamieniła się w wino (poddanie się Jezusowi)


Chrystus objawia nam Ojca.
Nie błądźmy więc. Niech nikt z nas nie błądzi.
Bo Ojciec Chrystusa jest NASZ.
NAS WSZYSTKICH.
Dlatego, niech łączy nas miłość, a niech nie dzielą nas dywagacje, racje i kombinacje, szczególnie w sprawie Pisma Świętego.

Amen
Powrót do góry
Jaśmina
Gość






PostWysłany: Nie 20:16, 15 Lip 2018    Temat postu:

Ponieważ u większości jest nie do uwierzenia wśród innych wyznawców w preegzystencję Jezusa, a jest wyrażnie powiedziane dobitnie o swoim przedludzkim bycie ,gdzie mówi sam Pan Jezus w Jana 17:5 (BT):

„A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał.”
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 3:40, 16 Lip 2018    Temat postu:

Duśka napisał:
Ponieważ u większości jest nie do uwierzenia wśród innych wyznawców w preegzystencję Jezusa, a jest wyrażnie powiedziane dobitnie o swoim przedludzkim bycie ,gdzie mówi sam Pan Jezus w Jana 17:5 (BT):

„A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał.”
To nie jest preegzystencja, lecz wskazówka co do istnienia Boga Trojjedynego. Jezus jest Osobą Boską, nie zaś drugą (inną) duszą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaśmina
Gość






PostWysłany: Pon 9:38, 16 Lip 2018    Temat postu:

exe napisał:
lecz wskazówka co do istnienia Boga Trojjedynego.


Rozumiem . Dziękuję.


Ostatnio zmieniony przez Jaśmina dnia Pon 9:38, 16 Lip 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Pismo Święte w kościele katolickim Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin