Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moje świadectwo"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Cuda nawrócenia, świadectwa wiary, objawienia, orędzia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Awokado
Probatus



Dołączył: 14 Paź 2016
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:10, 12 Maj 2017    Temat postu: Moje świadectwo"

Chociaż ciągnęło mnie do tego już od małego pamiętam jak pierwszy raz to zrobiłem. Miałem wtedy tak na oko 13 do 15 lat". To było gdzieś pod wieczór - spodobała mi się nie wiem chyba pewna dziewczyna ze szkoły czy zobaczyłem ją na jakiejś stronie internetowej". Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jestem jak owca prowadzona na rzeź. Wiadomo jak to jest na początku np. jak z alkoholem na początku wystarczy Ci mało, żeby się upić, a potem potrzebujesz coraz więcej ze mną też tak było". Na początku wystarczyło raz dziennie co jakiś czas i było super. fascynowało mnie to byłem zadowolony a przedewszystkim mnie do tego ciągneło. Trwało to jakiś czas. Po jakimś czasie robiłem to już codziennie znajdywałem w internecie tzw. "ofiary" z którymi potem wyobrażałem sobie fantazje erotyczne i ulegałem" zupełnie nieświadomy, że coś może być nie tak". Wiadomo jak to jest jak się jest młodym są koledzy nie stroniliśmy od alkoholu papierosy marichuana i na początku było fajnie, tyle że za jakiś czas potrafiłem ulegać nieczystościom już po 2, a nawet 3 razy dziennie" nie było mi dość. miałem wtedy może 16 - 17 lat" zupełnie nieświadomy i trzymany w objęciach złego ducha. Przekonałem się o tym któregoś pięknego dnia. Pamiętam ten dzień był wieczór spaliłem całą lufke u kolegi na strychu i wyszedłem z Nim na dwór do kolegów". Miałem wtedy się zapisać na sztuki walki, ale się nie zapisałem, bo po prostu pochłonęła mnie ciemność".

Nie zważając na rodzinę, która przecież była w domu zacząłem palić marihuanę w piwnicy !" (cud, że nikt mnie nakrył)" i papierosy w pokoju"(dodam, że moja rodzina jest niepaląca)". Do wszystkich miałem jakieś, ale cały czas darłem się na Matkę. Ogólnie zamknąłem się w domu olałem szkołe przestałem wychodzić na dwór". W pewnym momencie doszedłem do takiej sytuacji w moim Życiu, że leżałem na łóżku ze schowaną marihuaną z fajką w dłoni i leżąc całymi dniami bezczynnie zbijając sobie pokusy nieczystości dalej nie wiedząc że może tym grzechem obrażam Pana Boga".Ciekawe, bo przed tym wszystkim spotkała mnie dziwna rzecz" przed tym wszystkim, co się wydarzyło poczułem niechęć do kościoła" powiedziałem, że po co tam chodzić, że kościół do niczego mi się nie przyda" że jest mi niepotrzebny" i to był mój błąd, bo wszystko zwróciło się przeciwko mnie". Przestałem o Siebie dbać doszło do tego że chodziłem brudny byłem obrzydliwy moi koledzy czuli do mnie wstręt" koleżanki krzyczały-umyj się Człowieku !". Do tego wszystkiego doszła depresja i fobia społeczna po pewnym czasie kiedy zdałem sobie sprawę, że mogę nie zdać do następnej klasy próbowałem się przełamywać i chodzić do szkoły" ale miałem wrażenie, że każdy się ze mnie śmieje bardzo się tym przejmowałem próbowałem skończyć z nieczystością ale to był już wtedy taki etap jak by zapalił się dom i nie sposób było go ugasić" notowałem porażkę za porażką " w końcu nie dałem rady z tym wszystkim i ostatecznie zrezygnowałem z dalszej edukacji".

Po jakimś czasie zacząłem spotykać się z psychologiem szkolnym najpierw w szkole potem u mnie w domu". Nic nie pomagało skończyło się na psychiatrze do którego chodzę do dziś" Do dzisiaj nie wiem jak to zrobiłem ale dzięki Bogu wkońcu dopiąłem swego z tą szkołą. Po 2 czy nawet 3 niezdanych klasach z rzędu nie pamiętam, czy od razu, czy nie poszedłem do szkoły dla dorosłych i tam mnie jakoś przepchneli i mam wykształcenie średnie" :)". Poza tym do każdego miałem jakieś, ale gniew wyżarł mi wszystkie nerwy" jestem znerwicowany" łatwo się wkurzam. Do tego wszystkiego doszło, że wbiło mi się w głowę, bo miałem silną fobie społeczną a to jest coś takiego że jak kiedyś przechodził jakiś człowiek koło mnie to się tak przejąłem że mnie aż sparaliżowało bo nie wiedziałem co o mnie pomyśli" a mając depresję pomyślałem że pewnie źle". Wbiło mi się takie coś" że nawet jak ktoś wyciągnął nosem i splunął to myślałem że splunął na mnie bo jestem zły i do niczego". Byłem tym przewrażliwiony do tego stopnia, że gdy jechałem z rodziną samochodem i ktoś wciągnął nosem" chciałem po prostu z tym wszystkim skończyć. Stanęliśmy w lesie na chwilę, bo każdemu się chciało siku, gdy wracałem z naprzeciwka jechał samochód i tylko zabrakło odwagi". Tak samo krytycznie było na urodzinach rodziny mojego szwagra stałem na balkonie i miałem myśli, żeby skoczyć dobrze, że jestem tchórzem i nie skoczyłem, bo naprawdę wtedy chciałem skoczyć i gdybym miał więcej odwagi nie pisałbym teraz. Wiele razy chciałem się poddać, bo nie miałem już sił do tego wszystkiego (na szczęście mówiłem Jezu Ufam Tobie czy modliłem się i szedłem dalej)" bo jak próbujesz i kolejny rok z kolei Ci nie wychodzi to co zostaje".

Zacząłem pracować w restauracji u szwagra, ale przez depresję fobie i ogólnie moje zachowanie nie miałem nikogo czułem się sam jak palec. Pracowałem na moim osiedlu i przychodzili tam moi dawni znajomi i głupio mi było, że zerwałem z nimi kontakt dlatego starałem się jak najszybciej się wyleczyć i te kontakty odnowić. Dopiero później wpadłem na pomysł, żeby zamiast samemu próbować się wyleczyć poprostu znaleźć dobrego psychiatre było tylko gorzej, a i przecież nieczystość dawała o sobie znaki". (Jak ktoś ma taką osobę z depresją to niech wie że samemu się tej choroby" podkreślam choroby nie wyleczy trzeba iść do psychiatry ja chodzę i nie czuję się przez to gorszy a jak jeden nie pomoże to widocznie był zły i trzeba poszukać lepszego i nie pić alkoholu jak się bierze leki też mój błąd :) )". Cały czas dokuczało mi to wciąganie nosem kiedyś jak szedłem do pracy to ktoś tylko splunął odrazu głowa w dół to było okropne". Gdy tak leżałem na tym łóżku otoczony ciemnością przyszedł do mnie sam Pan Jezus" tak właśnie do tego śmierdzącego żałosnego człowieka przyszedł sam Pan Jezus zobaczyłem Pana Jezusa z całunu turyńskiego na obrazku (mam ten obrazek do dzisiaj-Jest na nim napisane - "Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale Miłość Moja nie odstąpi od ciebie..." )". Po jakimś czasie w ręce wpadła mi książka "Św. Ludwika Grignion de Montforta Przedziwny Sekret Różańca Świętego". Było z 5 lat temu z przerwami, ale do dzisiaj staram się codziennie modlić na różańcu". Chciałem tylko dodać, że teraz w miarę potrafię oprzeć się naprawdę trudnej do oparcia pokusie nieczystości". Można powiedzieć, że Różaniec wyciągnął mnie z pewnego piekła, do którego szedłem". W orędziach fatimskich Św. Maryja mówiła, że najwięcej dusz idzie do piekła przez grzechy nieczystości a ja nie dość, że popełniałem te grzechy nieczystości" to jeszcze lubiłem starsze kobiety" mężatki !"to dopiero były grzechy". Teraz na szczęście w bardzo dużej mierze dzięki różańcowi potrafię się temu oprzeć i ostatnio parę miesięcy temu potrafiłem przez 3 - 4 miesiące nie popełniać tego grzechu" a jeśli już popełniam to bardzo rzadko ;)" można powiedzieć dzięki Bogu" .

Reustaracja szwagra nie wypaliła i przez długi okres czasu siedziałem w domu. Oczywiście ulegałem tej nieczystości, ale miałem jaką taką ufność w Panu, że mnie z tego wyzwoli, że w końcu wyjdę na ten dwór, bo może z 2 czy 3 lata po tej pracy siedziałem jak zaczarowany w domu i nigdzie nie wychodziłem chyba, że po papierosy. Niestety przesiedziałem najlepsze lata swojego Życia w domu od 18 do 25, ale co zrobić trzeba żyć dalej wola Boża". Oczywiście próbowałem się przełamywać jeździłem na różne kursy chodziłem na zarobek ale koniec końców przegrywałem i z powrotem zamykałem się w domu". Czułem się, że jestem do niczego, że nic nie jestem wart a to nie była prawda bo jestem wartościowym człowiekiem jak każdy z was" i rok temu ta ufność zaowocowała, bo nagle z dnia na dzień dostałem prace w piekarni. Myslicie, że to koniec historii z happy endem nic podobnego :)" najlepsze miało się dopiero zacząć".

Pamiętam to było w marcu rok temu".
Jak już pisałem praca sama do mnie przyszła". Mieszkam koło piekarni i wtedy zwolniło się tam miejsce. Wcześniej tam pytałem o pracę to sama właścicielka (sąsiadka)" przyszła do mnie i zapytała, czy nie chciałbym pracować w piekarni". Oczywiście się zgodziłem i byłem bardzo szczęśliwy, że tę pracę dostałem." Miałem taki plan" żeby pracować wyleczyć się z tej nieczystości" zmienić się jako człowiek, bo uważam się jednak za złego człowieka, który chce się zmienić w dobrego ;p" itd.". Dodam, że już wtedy uważałem, że dzięki pomocy psychiatry wyszedłem z depresji" ale już po paru tygodniach mój entuzjazm osłabł" a dlatego że nawroty choroby dały o sobie znać". Przede wszystkim dlatego, że tam wszyscy wciągali nosem a wiadomo że ja jestem na to czuły" i bardzo mi to dokuczało". W dodatku miałem wrażenie, że pracownice, które tam ze mną pracowały nie lubiły mnie za bardzo jakby się na mnie złowrogo patrzyły" jak by mówiły szmata skur. itp.". To była nasza taka mała wojenka ja za każdym razem (bo było ciężko)" z satysfakcją wychodziłem po pracy z uśmiechem, że nie udało im się mnie zniechęcić" i że jutro też przyjdę". Nie ukrywam każdy dzień to był bardzo duży wysiłek". Miałem wrażenie (tam było z 7 osób)" i że wszyscy są przeciwko mnie". Jakoś dzięki Bogu udało mi się tam wytrzymać 4 miesiące." Dlaczego ? Moja matka tak się uśmiechała jak przychodziłem z drożdzówkami z pracy nie mogłem jej tego zrobić i zrezygnować". Mimo że od początku aż do zakończenia pracy było to istne piekło. Tylko dzięki Bogu tyle wytrzymałem, który każdego dnia na nowo dawał mi siłę do walki. Aż w końcu nadszedł ten dzień, że choroba nieczystości zaczęła przybierać na sile" i niestety zwyciężyła. (dodam, tylko że cały czas nie mogłem wyjść z tego nałogu nieczystości, chociaż już potrafiłem nawet z 2 miesiące tego nie robić") Nagle z dnia na dzień zaczął się pojawiać paniczny lęk, że zaraz będę miał wzwód. że wszyscy go zobaczą a ja zapadnę się pod ziemię i naprawdę miałem takie wrażenie ten problem tak mi dokuczał. Lęk był na tyle silny, że po 4 miesiącach walki musiałem ustąpić. Tego dnia płakałem jak małe dziecko.

Na dodatek coś mi się wbiło w głowę, że lepiej już nie będzie. Na tyle silnie, że nie widziałem już sensu żeby żyć. To się tak ciągnęło żyłem tylko żeby żyć bez jakiegokolwiek sensu.
Miałem paniczny lęk, że i tak mi się nie uda. Bałem się też podjąć prace gdziekolwiek, ponieważ bałem się, że ten lęk ze wzwodem znów wróci. Byłem totalnie załamany nie chciało mi się żyć. Wtedy zobaczyłem w gazecie nie wiem czy to był gość niedzielny coś takiego " o ufności" Jezu Ufam Tobie" pomyślałem a co mi szkodzi" zaufam jeszcze raz. Ale ta ufność nie była za mocna.Po prostu cały czas wbijałem sobie w głowę" że i tak mi się już nie uda, że co bym nie zrobił, że lepiej już nie będzie.Myślałem czemu Ci ludzie z piekarni mnie tak nie lubią oczywiście im słownie dobrze życząc. ;] " Też myślałem, że przez moją nieczystość, że się o tym jakoś dowiedzieli, że uważają mnie za zboczeńca" i już mnie nie wypuszczą. W dodatku jestem złym człowiekiem i tak sobie wmawiałem, że na to wszystko zasłużyłem.

Całkowicie się załamałem znów miałem nawrót myśli samobójczych. Bardzo się bałem, bo naprawdę nie widziałem już dla siebie sensu, na jaką kolwiek przyszłość. Zacząłem myśleć, że też rodzina się ode mnie odsunęła i tak samo robi, jak Ci z piekarni, że są moimi wrogami. Przez to, że sobie to wmawiałem nie mogłem wstać i coś robić, bo od razu zaczynałem się tym wszystkim dusić a co dopiero gdzieś zacząć pracować. Jeszcze musiałem jeździć, zbierać jabłka do mojej babci, bo akurat wtedy się rozpoczynał czas na zbieranie dobrze, że trząsłem a nie zbierałem bo tak byłem z dala od wszystkich i jakoś to przetrzymywałem. Byłem sam i modliłem się tylko na różańcu, który dawał mi siłę na kolejny dzień.

Pewnego dnia na jabłkach ( moja babcia mieszka 100 km ode mnie)" ta wizja, że już nic dobrego się nie wydarzy w moim życiu była tak silna że już nic mi więcej nie pozostało niż samobójstwo. Bojąc się zacząłem się żarliwie modlić takimi modlitwami egzorcyzmami które kiedyś dostałem od mojej mamy głównie w celach żeby mnie ktoś uratował np do Św Michała Archanioła egzorcyzm prosty matki Zofii Pauli Tajber o Ochronę przez krew Chrystusa (modlitwy z końca książki "Zobaczyłem twarz diabła" Rozmowy z egzorcystą tam są na końcu takie modlitwy). Nagle te wszystkie dołujące myśli ustąpiły !". Jeszcze przed chwilą trząsłem się ze strachu a w tym momencie cieszyłem się Życiem :)" (kiedy siedzisz w domu tyle lat" gdy wyjdziesz patrzysz inaczej na świat" wydaje Ci się o wiele piękniejszy"). Zrozumiałem, że wszystkie te dołujące (duszące)" myśli pochodziły od złego ducha. Potem było już coraz lepiej" oczywiście te myśli wracały" ale zaraz zmawiałem czy to Różaniec, czy koronkę, czy te modlitwy jak było mało to litanie dokładałem i przechodziło ;). Do czasu, bo ten zły atakował coraz mocniej i znów były nawroty załamania.Po prostu ten zły jest mistrzem w zawiązywaniu nam pętli na szyji z tego nie dało się wyjść całe szczęście że pewnego dnia napotkałem na piękne hasło" Św. Wincentego de Paulo - Odrzuć wszelką troskę Bóg zajmie się nią" zasmucisz inaczej serce Boże one pragnie być uwielbione Świętą Ufnością. Oddawałem wszelką troskę Panu Jezusowi ten zły ze swoim całym arsenałem pierwszy raz od kilku miesięcy był bezradny. zły ma taką tendencję że jak jesteśmy daleko od Pana Jezusa to nas trzyma w szponach. ale jak się Go trzymamy to bacznie nas obserwuje. Jesteście blisko Pana Jezusa spróbujcie się na chwilę od Niego oddalić zobaczycie że zły bezlitośnie to wykorzysta lub pewnie sami to zauważyliście wydarza się jakaś nowa sytuacja np utrata pracy albo coś już wkrada się zwątpienie, czy strach co teraz będzie" i to będzie właśnie wisienka na torcie.

Może to głupie, ale ja tak myślałem na poważnie. W grudniu uświadomiłem sobie, że niedługo będzie wiosna" a lęk z wzodem nie mijał ja nie miałem pieniędzy żeby pójść do seksuologa.
Wstydziłem się o tym powiedzieć rodzicom żeby mi dali na niego pieniądze, ale w ostateczności rozważałem takie rozwiązanie. Było tak albo pójdę do seksuologa i wyleczę się z tego wzwodu, albo koniec po mnie umrę ze wstydu jak ktoś to zobaczy. zły zaczął oczywiście podpowiadać, że mi się nie uda. Na domiar złego jak by skończył się rok miłosierdzia" zły zaczął mnie straszliwie atakować nie dawał mi chwili wytchnienia. Trwało to od stycznia gdzieś do końca lutego oszukiwał mnie na wszelkie możliwe sposoby powodując przy tym nie raz straszny lęk. Powiem tylko tyle że te ataki były tak mocne, że gdybym nie oddawał tych wszystkich trosk Panu prawdopodobnie bym już nie żył a o sznura na którym bym się powiesił już dawno by nie było.

Może mnie nie rozumiecie, ale to było dla mnie być albo nie być" (gdy tylko zobaczyłem jakąś a nie daj Boże rozmawiałem z jakąś atrakcyjną panią ten lęk nasilał się do takich rozmiarów" że musiałem po prostu przerywać rozmowę i uciekać. Tak się działo za każdym razem a jednocześnie wolał bym umrzeć i coś takiego przeżyć i spalić się ze wstydu. Nie chciałem tego, ale to nie dawało mi spokoju tak samo, jak natrętne myśli, które mam do tej pory)". zły dopiął swego teraz mógł mnie coraz silniej kusić był już marzec a ja nie zrobiłem nic" na domiar złego mój ojciec poszedł na emeryture, a że mamy duży dom to za coś go trzeba utrzymać.
Gdybym nie pracował a przecież nie mogłem" byłoby nam bardzo ciężko" i ta myśl nie dawała mi spokoju" czułem się temu wszystkiemu winny że nie mogę pracować, bo mam ten lęk wzwodu, że ledwo wstaję na nogi, że teraz zamiast być podporą rodziców będę dla nich ciężarem. Zamknąłem się sam z tym wszystkim na dodatek to wszystko tak się nasiliło że teraz już miałem codziennie myśli samobójcze. Dzień w dzień" rozpaczliwie szukałem pracy, w której mógłbym to ukryć i w której dałbym sobie radę z tym wszystkim przynajmniej na jakiś czas. Miałem wizytę w urzędzie w kwietniu a wiadomo w kwietniu to sobie wyobrażałem że już będzie ciepło i nie wyobrażałem sobie tam pójść w krótkich spodenkach, bo ja chodziłem na spotkania do faceta, ale faceta czasami nie było i była taka pani a jedyne co mnie ratowało to kurtka zimowa oczywiście nie miałem wzwodu ale lęk był bardzo silny. Po prostu jak bym miał wzwód ja już taki jestem to bym się chyba zapadł pod ziemię ze wstydu. Powtarzam jeszcze raz wolałbym umrzeć niż tam pójść i mieć wzwód w urzędzie. Gdy już czas się kończył a ja rozpaczliwie szukałem pracy zdarzył się cud" prawdziwy cud" znalazłem prace, dzięki której z tym wszystkim mógłbym pracować !" .

Praca jako nocny stróż" mając już resztki nadzieji na znalezienie owej pracy w ostatnim momencie ją znalazłem.
Zacząłem się leczyć z tej nieczystości dostałem tabletki a w razie czego idę na leczenie. Dziś jest o niebo lepiej" zacząłem wychodzić na dwór w razie czego pomagam rodzinie finansowo płacę czynsz ;)" itp. Zacząłem się przygotowywać do spowiedzi" i nad tym wszystkim pracować" bo w tej pracy pracuje sam !. Nie wiem, czy mnie dobrze zrozumieliście w ostatniej chwili skonany i praktycznie już bez nadziei znalazłem prace, która mi dała wszystko wielką nadzieję, że się wyleczę i pójdę niedługo do normalnej pracy najlepiej jak bym wrócił do piekarni ;) co ja tu będę pisał ta praca dała mi wszystko dała mi nowe Życie to cud. To nie tylko ten jeden w tym Życiu może nie napisałem, ale tu się działo dużo cudów zdecydowanie za dużo. Może nie takich dosłownych, ale dzięki Bogu, bo ja się czułem jak mała owieczka, którą chce pożreć wilk a bronił mnie Lew. To się np. działo jak chciałem po 5 latach wrócić do spowiedzi" i wróciłem dzięki Bogu. Za kilka dni znów się wybieram i idę do komunii :). (a jeszcze taka ciekawostka" jak poszedłem do spowiedzi i po tym byłem na mszy to potem ten lęk znikł !" mogłem normalnie rozmawiać z rodziną !" i żadnego lęku nie było. !" ;) Teraz już jest (oczywiście jak niczego nie spierdzielę a mam taką tendencję ;p)" wszystko na najlepszej drodze żeby wszystko było dobrze. ;) W końcu było dobrze ;] i wygramy razem to bo musimy ! Bo to Życie jest za piękne żeby je zmarnować. ! ;) Co mogę napisać Dziękuje Panu Bogu, że mimo że przez swój grzech zasłużyłem na to wszystko to jednak jedną ręką karał
a drugą trzymał przy Życiu. Dziękuje Panu Jezusowi za to, że zawsze był i jest, kiedy go prosiłem i proszę o pomoc, a także że mogłem mu oddawać każdą troskę, jaką atakował mnie ten zły duch.
dziękuje Matce Najświętszej Św. Maryji, że zawsze była, kiedy jej potrzebowałem" że zawsze mogłem się do Niej uciec przez odmawianie różańca przez litanie" bo bez Niej nic bym nie zrobił. Co mogę jeszcze napisać Chwała Panu" bo bez Niego nie doszlibyśmy tu gdzie teraz jesteśmy"

Andrzej"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Pią 13:06, 12 Maj 2017    Temat postu:

Jesteś bardzo wrażliwy, nie daj się zabić przez chemię, prochy, czy zielsko.
Pokochaj siebie takiego jakim jesteś z tymi wszystkimi lękami, wzwodami itp. które nie są wcale przejawami grzechu, tylko naturalnymi odruchami ciała, czy umysłu.
Jesteś stworzeniem Bożym, godnym tego miana i godnym szacunku i miłości. Także własnej miłości do siebie!

Spróbuj popatrzeć na siebie oczami Boga.
Tak, tej osoby, która Cię stworzyła, która dała Ci określone ciało i określoną duszę.
Posiedźcie sobie dłuższą chwilę razem z Bogiem. Nie trzeba słów.
Zobaczysz jak Bóg Cię odbiera, jakie ma do Ciebie nastawienie.
Może zechce Ci coś powiedzieć?
Słuchaj, co mówi.

A potem...
Nie zaniedbuj spowiedzi.
Raduj się miłością Bożą i kochaj Boga, kochaj siebie i kochaj swoich bliźnich.
Pamiętasz drugie Przykazanie Miłości?

Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego - powiedział Jezus.
Więc nie zapominaj o sobie, bo bez pokochania siebie, nie da się pokochać dobrze bliźnich.
Szczęść Boże!
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Cuda nawrócenia, świadectwa wiary, objawienia, orędzia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin