Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sługa Boży Alfons Maria Mazurek od Ducha Świetego

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Modlitwa i człowiek / Święci, błogosławieni i doktorzy kościoła , ludzie modlitwy i nawróceni
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maria
Princeps posterior
Princeps posterior



Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lubelskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:11, 19 Cze 2014    Temat postu: Sługa Boży Alfons Maria Mazurek od Ducha Świetego



Błogosławiony Alfons Maria Mazurek od Ducha Świętego


Chcę wam przybliżyć historię mojego wujka. z racji tego że mam inne obowiązki nie mam bardzo czasu, wiec w kawałkach będę umieszczała o nim informacje w odpowiedziach.


1. Lata szkolne
Sługa Boży Alfons Maria Mazurek od Ducha Świętego, Józef Mazurek, urodził się 1 marca 1891r. we wsi Baranówka pod Lubartowem, w rolniczej rodzinie Wojciecha i Marianny z Goździów. Chrzest św. otrzymał 2 marca w Kościele parafialnym pw. św. Anny w Lubartowie. Józef miał młodszego brata Ludwika, oraz dwie siostry, Weronikę i Julię.
Szkołę podstawową najpewniej ukończył w Baranówce. Już wówczas zwróciły uwagę otoczenia jego zdolności umysłowe i chęć nauki. Odznaczał się zapewne również pobożnością, skoro stryj, brat Bogumił od św. Józefa (Jan Mazurek), karmelita bosy, zaproponował rodzicom wysłanie syna do alumnatu w Wadowicach.
Pod koniec sierpnia 1903r. dwunastoletni Józef Mazurek przyjechał do Wadowic.
Józef Mazurek nie sprawiał kłopotów wychowawczych i był uczniem pilnym. Mimo "wytrwałej" pilności - taką ocenę za pilność otrzymywał z zasady na świadectwie szkolnym - jego stopnie były zaledwie lepsze od przeciętnych. Był to najpewniej wynik słabego poziomu początkowego nauczania w szkole podstawowej.
Opuścił gimnazjum ze "świadectwem stopnia pierwszego z odznaczeniem".
Zgodnie z obowiązującym wówczas w alumnacie regulaminem Józef w ciągu pięciu lat ani razu nie odwiedził domu rodzinnego.
Podczas pobytu Józefa w internacie jego prefektami byli kolejno: o. Jan Nepomucen Sowa (1903-1905). o. Czesław Jakubowski (1905-1907) i o Ignacy Bylica (1907-1908).
Wiosną 1906r. przeorem klasztoru w Wadowicach został o Rafał Kalinowski. Dla alumnów był bohaterem narodowym, budził u nich respekt swoją wiedzą, zwłaszcza matematyczną, budował skromnością, delikatnością i umartwieniem.
O. Alfons zeznawał w procesie beatyfikacyjnym o. Rafała. Był przekonany o jego świętości. Kilkakrotnie w roku, jak zeznał, udawał się na jego grób, by prosić Boga o łaski za jego pośrednictwem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Princeps posterior
Princeps posterior



Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lubelskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:11, 19 Cze 2014    Temat postu:

2. Nowicjusz i student

1 sierpnia 1908 roku udał się do Czarnej wraz z Władysławem Góreckim.
Przez cztery tygodnie wprowadzał on swoich wychowanków w tajniki życia zakonnego, a 29 sierpnia poprowadził ich do Kościoła przed ołtarz Matki Bożej Szkaplerznej, gdzie otrzymali habit zakonny i nowe imiona. Józef Mazurek otrzymał imię brat Alfons Maria od Ducha Świętego. Była to sobota, uroczystość liturgiczna Ścięcia św. Jana Chrzciciela.
Dnia 5 września brat Alfons złożył pierwsze śluby zakonne.
W lecie 1910r. wyjechał do Wadowic, by tam podjąć trzyletnie studia filozoficzne.
W jesieni 1912r. złożył uroczyste śluby zakonne.
Bardzo sobie cenił dar powołania zakonnego. Dlatego postanowił: "Codziennie przed rachunkiem sumienia dziękować Bogu za łaskę powołania, a również na znak wdzięczności odnawiać rano i wieczór z twarzą na ziemi moją profesję". Ostatecznym odniesieniem jego życia był Chrystus - posłuszny i ubogi: "Zapatrywaj się na Jezusa wzgardzonego i ubogiego". I dalej: "Cieszyć się będąc wyśmianym, zapomnianym, wzgardzonym, lekceważonym i we wszystkich innych cierpieniach, gdyż te są najpewniejsze oznaki miłości Boskiej ku mnie". Żył w zakonie szczególnie związanym z Maryją i cieszył się, że Maryja, będąc Matką i Królową Karmelu, jego zakonu, jest także jego Matką: "We wszystkich uciskach, strapieniach, dolegliwościach i pokusach uciekać się będę do najlepszej i najukochańszej mej Matki Maryi, której cały się ze wszystkimi sprawami oddaję..."
Po wakacjach 1913r. brat Alfons rozpoczął w Krakowie studia teologiczne pod kierunkiem o. Bertolda Kozłowskiego.
Brat Alfons nie poprzestał na realizacji programu studiów teologicznych. Pogłębiał również swoją wiedzę czytając dzieła z zakresu historii i literatury. Musimy dojść do wniosku, że jego studia nie polegały tylko na wyuczeniu się zadanych lekcji.
Prawdopodobnie już w alumnacie mały Mazurek uczył się gry na fisharmonii lub na fortepianie. Lubił to zajęcie i wykazał się nieprzeciętnymi zdolnościami muzycznymi.

***

28 lipca 1915r. strzały armatnie ogłosiły stan wojny w państwie austriackim. Aby uchronić studentów teologii od czynnej służby wojskowej, udzielono im święceń niższych. Na początku sierpnia w kaplicy biskupów krakowskich otrzymali tonsurę i święcenia niższe, a kilka dni później subdiakonat.
Dnia 2 sierpnia wszystkie klasztory krakowskie otrzymały polecenie spowiadania przez całą noc.
W połowie września przełożony semiprowincji polskiej polecił klerykom wyjechać do Wadowic, bardziej oddalonych od linii frontu. Niektórzy uważali, ze należy od razu uciekać do Wiednia. Klerycy byli temu przeciwni i rozpoczęli nowy rok akademicki. Dnia 30 września brat Alfons z kolegami otrzymali polecenie udania się do Linzu.
Wiele obowiązków wykonywanych dotychczas przez braci, musieli przyjąć na siebie klerycy z Polski, ponieważ miejscowi bracia zostali wcieleni do wojska.
Niezależnie od toczącej się wojny, klerycy kontynuowali normalne studia teologiczne, uczęszczali na wykłady, zdawali egzaminy, byli obowiązani do wierności codziennym aktom życia zakonnego.
W 1915r. brat Alfons ukończył drugi rok teologii. Dnia 17 lipca w katedrze w Linzu otrzymał święcenia diakonatu. Zgodnie z ówczesną praktyką, święcenia kapłańskie będzie mógł otrzymać po trzecim roku teologii, czyli za rok.
Przygotowania do święceń i prymicji zajęły wiele miejsca w maju i czerwcu 1916r. w życiu brata Alfonsa. Musiał zdać wymagane egzaminy przed komisją zakonną i diecezjalną, uzyskać zgodę biskupa krakowskiego na przyjęcie święceń we Wiedniu, postarać się o paszport na wyjazd do Królestwa, nie mówiąc już o zakupie obrazków prymicyjnych. Święcenia miały miejsce w katedrze św. Szczepana w uroczystość Matki Bożej Szkaplerznej; ordynatorem był kardynał Fryderyk Gustaw Piffle, metropolita wiedeński. Był to dzień odpustowy w Kościele karmelitańskim. Licznie zgromadzonym wiernym nowi kapłani udzielili swojego błogosławieństwa.
O. Alfons w niedzielę 23 lipca w Czarnej odprawił uroczystą Mszę Św. prymicyjną.
Prymicjant nie powiadomił rodziny o terminie swojego przyjazdu. Zaskoczenie było zupełne. Po trzynastu latach o. Alfons znalazł się znowu w kręgu najbliższych.
Niewiele mieli czasu na radowanie się sobą. Następnego dnia parafia lubartowska, do której należała wieś Baranówka, czciła swoją patronkę, św. Annę. O. Alfons miał nadzieję odprawienia w tym dniu sumy odpustowej jako Mszy Św. prymicyjnej.
w najbliższą niedzielę, 30 lipca, celebrował uroczystą sumę w sąsiednich Sernikach, nie udzielił jednak obecnym błogosławieństwa prymicyjnego, ponieważ miejscowy proboszcz uznał, że jego parafianie nie zasługują na nie, a "przez ich grubą skórę błogosławieństwo Ducha Świętego nie przejdzie". Istotną przyczyną było skłócenie proboszcza z parafią.
Dnia 4 sierpnia o. Alfons pożegnał się z rodzicami i bratem udając się w drogę powrotną przez Dęblin, Kielce, Częstochowę, gdzie zatrzymał się dłużej, by pomodlić się w kaplicy Cudownego Obrazu. "Długo i długo modliłem się i polecałem Pani naszej w Jjej przybytku, z którego taki blask i urok na kraj cały bije, gdzie tysiące serc zbolałych i skołotanych pokój i ukojenie znalazły..."
W pociągu do Krzeszowic wracał myślami do chwil spędzonych w domu rodzinnym. Był szczęśliwy. "Jakże jestem rad i zadowolony, ze tak mi wszystko pomyślnie się powiodło... Niech za to będą dzięki Bogu i Jego Najświętszej Matce... Jakże jednak prędko ubiegło tych kilka dni. Gdy przypominam sobie te chwile tak przyjemnie w domu spędzone, gdziem zastał kochające serca i oblicza radosne na mój widok, gdzie łza jaśniejąca w oku świadczyła o boleści rozłączenia i serdeczności uczucia, to snem mi się wydają... Tak to życie mieszaniną pstrokatą jest radości i boleści, nadziei i zawodu, powitania radosnego i pożegnania bolesnego".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Princeps posterior
Princeps posterior



Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lubelskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:12, 19 Cze 2014    Temat postu:

3. Początki posługi kapłańskiej 1917-1920

Z końcem kwietnia 1917r. o. Jan Chryzostom polecił młodym ojcom z Wiednia udać się do Czarnej i tam kontynuować studia teologiczne pod kierunkiem o. Anzelma. W czerwcu o. Alfons zdał egzamin komisyjny z całej teologii. Niedługo potem przełożony prowincji wyznaczył mu klasztor w Wadowicach jako pierwszą placówkę pracy duszpasterskiej.
Najważniejszym i centralnym wydarzeniem dnia pragnie uczynić Mszę Świętą. Aby jak najpełniej przeżyć to misterium spotkania z Chrystusem i Jego zbawczym dziełem, postanawia poprzedzać je czytaniem duchowym i modlitwą. Również w modlitwie i w czytaniu duchowym pragnie wyrazić swoje dziękczynienie za dar Eucharystii. Podtrzymaniu osobistej więzi z Chrystusem, świadomości, że żyje z Nim pod jednym duchem służyły prywatne nawiedzenia Najświętszego Sakramentu (trzykrotnie każdego dnia) oraz tematyka medytacji porannej, koncentrująca się wokół Jego życia i męki. Innym tajemnicom wiary poświęcił czas wieczornych medytacji.
Zachęcony słowami Chrystusa (Mt 5,19) swoją miłość ku Bogu postanawia wyrazić poprzez codzienną wierność prawu zakonnemu, także w rzeczach drobnych. Stało się to z czasem rysem charakterystycznym jego duchowości.
Zanim jako przełożony zacznie być odpowiedzialny za wierność innych, skrupulatnie w rachunkach sumienia, zwłaszcza podczas miesięcznych dni skupienia, które odprawiał bardzo regularnie, szczegółowo kontrolował własną wierność. Świadczą o tym jego notatki z tych dni poświęcanych " nabraniu sił" duchowych.
Do Wadowic przyjechał 14 lipca, dwa dni przed upływem wyznaczonego mu terminu. W wigilię święta Królowej Karmelu po raz pierwszy próbował swoich sił w konfesjonale. Czuł się dobrze przygotowany do spełnienia tego obowiązku. Dopiero pod koniec września po raz pierwszy poszedł na ambonę z kazaniem "o własnościach przykazania miłości Boga" - jak zanotował w dzienniczku. Swoim zwyczajem kazanie miał dokładnie opracowane, napisane drobnym, czytelnym pismem, według wyuczonych reguł homiletycznych.

***

Wprawdzie podbeskidzkie miasteczko leżało dość daleko od linii frontu, tocząca się wojna ciążyła na jego życiu, jak też i na życiu klasztoru. Na potrzeby przemysłu zbrojeniowego zarekwirowano ostatni dzwon oraz przednie piszczałki z organów, aby dzwonić "na pogrzeb Niemiec i Austrii", jak z przekąsem zanotował o. Alfons.
Przełożonym semiprowincji polskiej był o. Jan Chryzostom Lamoś, Morawianin rodem, ostatni z tych, którzy przed laty przybyli do Czarnej, aby wesprzeć odnowę tego klasztoru. W kwietniu 1918r. młodziutki o. Alfons został wybrany jedynym z radnych przeora, tzw. dyskretem. Równocześnie obradujący w Czarnej kongres semiprowincji polskiej wybrał o. Anzelma delegatem na kapitułę generalną, która miała obradować w 1919r., faktycznie jednak zebrała się rok później.

Rok pracy w Wadowicach, pierwszy rok pracy kapłańskiej o. Alfonsa, był pełen ważnych wydarzeń. W dalszym ciągu trwała wojna. O. Alfons oraz jego młodzi współbracia z Wadowic w listopadzie 1917r. skierowali do rady semiprowincji polskiej memoriał z prośbą o podjęcie starań w celu odzyskania klasztorów w Lublinie i Berdyczowie, oraz o usamodzielnienie się semiprowincji o przekształcenie jej w pełnoprawną prowincję. Okazało się, że starania o odzyskanie wymienionych klasztorów zostały już podjęte. Niedługo potem właśnie z Wadowic odjadą zakonnicy do Lublina i Berdyczowa.
W Krakowie dokąd udał się z polecenia prowincjała 15 lipca 1918r., został wychowawcą i lektorem dwóch praskich kleryków: brata Ireneusza Oskwarka, Polaka, i brata Cyryla Joedana, Czecha, który wcześniej nowicjat odbył w Czarnej.
O. Alfons niechętnie wyjeżdżał do Krakowa. Bał się życia w wielkim mieście oraz nadmiaru zajęć duszpasterskich, które by mogły zagrozić jego życiu zakonnemu. Bardzo szybko okazało się, że jego obawy były przesadne. chociaż zajęć mu nie brakowało. Oprócz normalnej pracy duszpasterskiej w Kościele, zajmował się wyznaczaniem intencji mszalnych i korespondencją mszalną, w 1920r. objął kierownictwo trzeciego zakonu karmelitańskiego, angażował się w sprawy gospodarcze domu, naciskając m.in. na zaprowadzenie - wówczas jeszcze bezskutecznie - oświetlenia elektrycznego w miejsce gazowego i lamp naftowych. Latem 1920r. chorował ciężko na czerwonkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Princeps posterior
Princeps posterior



Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lubelskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:13, 19 Cze 2014    Temat postu:

4. Wychowawca w Niższym Seminarium

Wiosną 1918r. w Czernej odbył się kongres semiprowincji polskiej. Grupa młodych ojców, m.in. o. Alfons, przygotowała memoriał, w którym zebrali najpilniejsze problemy, wymagające natychmiastowego rozwiązania w trosce o przyszły rozwój Zakonu na ziemiach polskich. Wśród nich znalazła się również sprawa ponownego otwarcia niższego seminarium w Wadowicach.
Starannie przygotowany memoriał nie został jednak wysłany na kongres. Niektórzy ojcowie przelękli się i nie podpisali go. Mimo to podejmując publiczną debatę nad propozycją otwarcia prywatnej szkoły odegrał on ważną rolę. Nie wszyscy jednak byli przekonani, że semiprowincja stać na otwarcie prywatnej szkoły. O. Alfons był przekonany, że prywatną szkołę należało założyć już przed wojną , gdyż wówczas możliwości personalne semiprowincji były znacznie większe. Było w tym przekonaniu sporo młodzieńczego optymizmu.
Pod koniec maja 1920 r. zebrała się w Czernej na ostatnim posiedzeniu rada semiprowincji. Podjęto na niej decyzję - "wreszcie", jak zanotował o. Alfons - o otwarciu własnej szkoły w Wadowicach, zalecając jej wykonanie wadowickiemu o. Anzelmowi.
O. Alfons, niedawno przeniesiony do klasztoru w Czernej, został mianowany prefektem i nauczycielem w Wadowicach.
O. Alfons przyjechał do Wadowic 1 października. Już następnego dnia objął swoje obowiązki. Nauczycielem podzielili się z o. Hieronimem. O. Alfons uczył: niemieckiego, geografii, zoologii, śpiewu i kaligrafii, o. Hieronim: religii, łaciny, polskiego i matematyki.
O. Hieronim prawie całe życie spędził jako nauczyciel, najpierw łaciny a następnie wiele lat teologii moralnej i był bardzo ceniony przez swoich uczniów; o. Alfons wykazał się zrozumieniem potrzeb szkoły i talentem pedagogicznym.
We wrześniu szkoła liczyła trzynastu uczniów (liczba ta uległa w ciągu roku niewielkim zmianom). Najstarsi urodzili się w 1906r, najmłodsi w 1910 r. Ocena o. Alfonsa mówi o nich wszystko: "Chłopcy bowiem przyjęci prawie żadnego nie przynosili ze sona przygotowania. Wielu o geografii, gramatyce polskiej nawet nie słyszało. Kilku przy tym to głowy ciasne, nierozwinięte. Charaktery burzliwe, zbrojne, do nauki leniwe, hałaśliwe, nieokiełznane, ale co najważniejsze jeszcze dobre, proste, szczere, nie zepsute, do wszystkiego, nawet niemożliwości - ochotne".
O. Alfons nie posiadał przygotowania pedagogicznego. Miał jednak cechę niezbędną dla każdego wychowawcy: potrzebę uczenia się od tych którzy posiadali doświadczenie i wiedzę. Skontaktował się z doświadczonymi wychowawcami ze zgromadzenia księży misjonarzy, korzystał z rad długoletniego wychowawcy w Polsce o. Jana Baptysty Bouchauda, brał udział w konferencjach urządzonych przez Kuratorium Okręgu Szkolnego w Krakowie; odznaczył się zdrowym rozsądkiem, stanowczością w dążeniu do tego, co uważał za słuszne. A przy tym był młody, ambitny, widział potrzebę dobrej szkoły i robił, co mógł, żeby ta szkoła taką była.
Od roku szkolnego 1926/27 szkoła otrzymała tez urzędową nazwę - "Collegium Męskie OO. Karmelitów Bosych w Wadowicach".
Jakim nauczycielem był o. Alfons? Według zachowanych opinii był bardzo wymagający, na pewno starannie przygotował każdą lekcję, przede wszystkim jednak czuł się odpowiedzialny za całokształt wychowania. Kiedy walczył o rozbudowę kolegium, zależało mi nie tylko na samach dla celów dydaktycznych, ale również na zapewnieniu wychowankom właściwych warunków bytowych, a więc łazienkę i sanitariów, sali gimnastyczną i rekreacyjnej, gdzie alumni w dniach niepogody spędzili czas wolne od nauki, Był zwolennikiem odpoczynku czynnego. W ogrodzie klasztornym urządził boisko sportowe dla alumnów. Co tydzień uczęszczał z nimi na kilkugodzinne spacery w pobliskie góry. Kilka razy w roku organizował całodzienne wycieczki.
Przed pierwszą wojną światową alumni Niższego Seminarium święta i wakacje spędzili w internacie. Za ojca Alfonsa praktyka uległa zmianie. Uważał on, że dla celów wychowawczych chłopcy przynajmniej część wakacji powinni spędzić w domach rodzinnych. Chciał wyeliminować wszelkie pozory nacisku czy przymusu w kierunku wyboru życia zakonnego, dać alumnom możliwość psychicznego odpoczynku od pobytu w grupie, pozwolić im utrzymać więź z rodziną i normalnymi warunkami życia. Ze zrozumiałych powodów o. Alfons duża uwagę zwracał na wychowanie religijne sowich alumnów. W pierwszym rzędzie prefekt kładł nacisk na ogólną kulturę bycia, zachowanie porządku, sumienność w wykonywaniu obowiązków. Cnoty naturalne miały stanowić fundament życia religijnego.
O. Alfons potrafił umiejętnie scalić wszystkie podstawowe elementy wychowania w kierunku osiągnięcia pełnej dojrzałości ludzkiej i chrześcijańskiej. Nie dążył do izolacji wychowanków od świata zewnętrznego, przeciwnie, uważał, że powinni mieć kontakt z rodziną i realiami życia rodzinnego i ten kontakt mieli zapewniony.
W latach 1920-1930 do szkoły przyjęto ok. 100 uczniów, z których ok. 50 wstąpiło do nowicjatu. Była to z całą pewnością osobista radość ich wychowawcy. Pierwsi wychowankowie o. Alfonsa otrzymali habit zakonny w 1924r.
Siłą rzeczy współpraca klasztoru i seminarium stwarzała różne płaszczyzny konfliktów, które nie koniecznie wynikały ze złej woli, częściej z nierozumienia potrzeb czy też punktu widzenia drugiej strony. Do najpoważniejszego konfliktu doszło w 1928 r., kiedy to o. Alfons zrzekł się obowiązków prefekta i nauczyciela z powodu poważnych nieporozumień z przeorem i o. Jackiem. Definitorium nie przyjęło rezygnacji prefekta, o. Jacek Komendera, jeden z nauczycieli, znany z trudnego charakteru, został przeniesiony do Czernej, a na jego miejsce wrócił do Wadowic jako nauczyciel o. Hieronim Pszczółka. O. Jacek uważał, jak można sądzić z jego późniejszej opinii, że o. Alfons był zapatrzony wyłącznie w potrzeby seminarium i ie dostrzegał potrzeb klasztoru.
Może było coś prawdy w tym zarzucie. Kiedy po latach o. Jacek zastąpił o. Alfonsa na stanowisku prefekta i spędził z alumnami wakacje w Czernej, oskarżał z kolei o. Alfonsa, jako przeora czernieńskiego, że przestał rozumie chłopców. O. Alfons odrzucił ten zarzut. Ostatecznie dla "świętego spokoju: zrezygnowano z wysyłania alumnów na wakacje do Czernej.
Mimo pełnego zaangażowania w sprawy seminarium, o. Alfons czuł się również członkiem wspólnoty klasztornej i włączył się w jej prace głosząc kazania, spowiadając, uczestnicząc z alumnami w nabożeństwach kościelnych. W 1927 r. został wybrany członkiem rady klasztornej.
W jakimś stopniu brał także udział wżyciu prowincji, a nawet zakonu. W 1924 r. wybrano go definitorem prowincjalnym i socjuszem prowincjała na kapitułę generalną.
W 1925 r, wziął udział w kanonizacji św. Teresy od Dzieciątka Jezus (17 maja), a następnie w audiencji u Piusa XI.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Princeps posterior
Princeps posterior



Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lubelskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:13, 19 Cze 2014    Temat postu:

5. Przeor w Czernej

W maju 1930r., po dziesięciu latach pracy z młodzieżą, kapituła prowincjalna wybrała o. Alfonsa przeorem klasztoru w Czernej. "odznaczał się - pisał o. Jacek - wielkim umiarkowaniem, spokojnym sądem i chłodem w swym postępowaniu. Zjednał sobie swą działalnością wielkie uznanie i wiele wdzięczności u swoich wychowanków. Wola Boża powołała go teraz na świecznik, aby nam świecił przykładem swego dobrego karmelitańskiego życia i trochę, jak to dość powszechne o nim mówiono, spotkał się z tym życiem w rzeczywistości, bo jako prefekt wyłącznie był zajęty młodzieżą, stąd może słuszne były nieraz pewne nieporozumienia między nim a zgromadzeniem".
Jako prefekt i faktyczny dyrektor szkoły był odpowiedzialny nie tylko za wychowanie, ale również za organizację nauczania, w tym zaś zakresie musiał współpracować z nauczycielami najpierw tylko zakonnymi, później również ze świeckimi.
Wspólnota klasztoru w Czernej była liczna i bardzo zróżnicowana. W roku przyjazdu o. Alfonsa składała się z 7 ojców, 9 studentów I roku filozofii, 4 kleryków nowicjuszów oraz 11 braci konwersów.
Obejmując urząd przeora (20 maja), zaledwie pięć dni po zakończeniu kapituły prowincjalnej, o. Alfons wygłosił do zgromadzenia zwyczajowe przemówienie. Stwierdził w nim m.in. "Posłuszeństwem powodowany przybywam tutaj z jednej strony radośnie, tak jak dziecko, p które dawno opuściło swój rodzinny dom, zawsze czuje się szczęśliwe, gdy może doń powrócić i odpomnieć sobie beztroskie lata młodości, ale równocześnie i z pewną trwogą z powodu urzędu, jaki mi powierzono i jego wielkich obowiązków".
Działalność gospodarcza pochłaniała zaledwie cząstkę energii przeora czerneńskiego. Nie pozwolił się jej pochłonąć. Był przede wszystkim kapłanem i przewodnikiem duchowym wspólnoty zakonnej.
Do jego podstawowych obowiązków należała troska o dobrą obsługę duszpasterską klasztornego Kościoła. Osobiście czuł się odpowiedzialny za kształt kultu liturgicznego. Pragnął, aby brali w nim czynny udział wszyscy obecni w Kościele. Spośród grona miejscowych dziewcząt utworzył chór, który wspomagał śpiew wiernych. Wykorzystując swe uzdolnienia muzyczne doprowadził do tego, ze cały Kościół śpiewał i to śpiewał ładnie.
Każde kazanie i konferencje dla członków bractwa szkalperznego starannie przygotowywał. Mówił prosto, przekazując słuchaczom istotne prawdy wiary i wiedzę o obowiązkach chrześcijanina. Jako spowiednik był wymagający i jednocześnie życzliwy dla penitenta.
W 1936r. o. Alfons został mianowany wizytatorem wszystkich wspólnot trzeciego zakonu w Polsce. Przy pomocy ankiety dokonał rozeznania stanu liczbowego i działalności poszczególnych wspólnot, a następnie rozpoczął ich wizytacje duszpasterską. Dla potrzeb tercjarzy opracował i wydał w 1937r. statut pt. "Instrukcje Stowarzyszenia Terezjanów czyli Trzeciego Zakonu Świeckiego N.M.P. z Góry Karmel i św. Teresy od Jezusa w Polsce". Z myślą o nich publikował również artykuły o duchowości karmelitańskiej w miesięczniku "Głos Karmelu", w którym również ukazywały się informacje o działalności ośrodków tercjarskich.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Princeps posterior
Princeps posterior



Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lubelskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:09, 22 Cze 2014    Temat postu:

6. "Zwycięstwo Boga"

Dla o.Alfonsa wojna nie była końcem świata. Przeżył jedną, kilkuletnią, doświadczył więc, że każda wojna musi się skończyć, że tego końca nie można biernie oczekiwać. Z właściwym mu spokojem kierował powierzonym sobie domem zakonnym. Odpowiadał za 36 zakonników (stan z 31 V 1941). Czerna znalazła się w granicach Generalnego Gubernatorstwa, praca duszpasterska nie była więc tutaj w zasadzie ograniczona. Kontynuowano również prace gospodarcze rozpoczęte lub zaplanowane przed wojną. Do poważniejszego zakłócenia życia w klasztorze doszło dopiero w kwietniu 1944 r., kiedy to znaczną część klasztoru trzeba było oddać dla 160 dzieci z Zakładu ks. Siemaszki w Czernej, zajętego przez Niemców dla potrzeb wojska.
Dnia 28 sierpnia przed południem oddział SA wszedł do klasztoru żądając przeora i przeprowadzając pobieżną rewizję. Przebywającym w klasztorze zakonnikom, z wyjątkiem kilku najstarszych i niezdolnych do pracy (klerycy pracowali przy żniwach w Paczółtowicach), polecono udać się do punktu zbornego w Czernej. O. Alfons szedł razem z nimi. Przed opuszczeniem klasztoru pozwolono mu wstąpić do Kościoła i pomodlić się przed łaskami słynącym obrazem Matki Bożej Szkaplerznej. Z Czernej kolumna świeckich i zakonników wyruszyła w kierunku Krzeszowic. Eskortujący ją żołnierze. jechali samochodem. Po pewnym czasie polecono o. Alfonsowi wsiąść do samochodu i odjechano z nim. Ponowne spotkanie zakonników z przeorem nastąpiło dopiero na drodze prowadzącej z Nawojowej Góry do Rudawy. Tam dogoniła ich furmanka, na której leżał przykryty płaszczem zakonnym, okrutnie zmaltretowany przeor. Jeszcze żył. O. Walerian Ryszka udzielił mu rozgrzeszenia. Furman otrzymał polecenie odwiezienia zmarłego - zdaniem Niemców - na cmentarz do Rudawy i tam go pochować. O. Alfons skonał na cmentarzu.
Co stało się przedtem? Otóż samochód wiozący o. Alfonsa zatrzymał się obok przydrożnej łąki. Żołnierze wypchnęli go z niego krzycząc i popychając go. On nie zwracał na to uwagi, w rękach trzymał duży różaniec i modlił się. W pewnej odległości od drogi Niemcy zatrzymali się polecając o.Przeorowi iść przed siebie. Po kilkunastu krokach składający się do strzału Niemiec zawołał za nimi, Kiedy o. Alfons odwrócił się, zaczął strzelać. O. Alfons upadł na wznak, strzelający podbiegł do niego, kopnął go i do otwartych ust wrzucił ziemię z kretowiska.
Pogrzeb o. Alfonsa odbył się następnego dnia późnym wieczorem na cmentarzu zakonnym w Czernej. Tak opisał go naoczny świadek:
"Mimo potajemnego pogrzebu, w pogrzebie uczestniczyła też spora gromada wiernych, pogrążonych w smutku i płaczu. Ale chyba i w poczuciu wewnętrznego przekonania, że ta śmierć ojca i kapłana była i jest świadectwem życia wierności Chrystusowi i Kościołowi; że ma coś z piękna i wspomnienia z śmierci pierwszych chrześcijan, męczenników i ich pogrzebu w katakumbach.
Działo się to wszystko w liturgiczne wspomnienie męczeństwa św, Jana Chrzciciela, którego (...) o. Alfons darzył szczególnym nabożeństwem i którego słowa <<On>> (J 3,30) przypominał nam w swych przemówieniach. On przyszedł, żył i umarł na świadectwo."

O postawie o. Przeora wobec grożącej mu śmierci świadczy jego zachowanie. Przed wyjściem udaje się do Kościoła na modlitwę, spokojnie przekazuje zarząd klasztoru jednemu ze starszych ojców, następnie usiłuje do końca być z braćmi, przez cały czas spokojny, opanowany, modli się na różańcu, który zwisał u jego pasa.
Niedługo po wojnie, 2 września 1945 r., w miejscu zamordowania o. Alfonsa postawiono skromny pomnik w postaci kamiennego krzyża, na którego cokole, które starają się wyrazić ocenę i sens jego śmierci. Oto one: "Zwyciężyłeś zwycięstwem Boga". I pod informacją biograficzną i informacyjną o dacie śmierci: "Nie chciej się pytać: Czemu niewinnemu wróg niegodziwy przeciął życia wstęgę. Bo gdy świat broczył, szukał Pan ofiary, co by miłością przemogła nienawiść".
Sługa Boży Alfons Maria Mazurek to jeden z tych chrześcijan, którzy nie wahali się zwyciężać zła dobrem, nienawiści miłością, śmierci - dobrowolnym darem życia. Przynajmniej niektórych z nich Kościół pragnie wynieść na ołtarze jako naszych pośredników przed Bogiem i jako drogowskazy dla nas. Pragnie ukazać nam ich jako mistrzów, którzy byli wiernymi uczniami Mistrza - Jezusa Chrystusa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maria dnia Nie 19:17, 22 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Princeps posterior
Princeps posterior



Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lubelskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:03, 26 Gru 2015    Temat postu:



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Princeps posterior
Princeps posterior



Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lubelskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:58, 26 Gru 2015    Temat postu:

7. Zapiski rekolekcyjne

Zapiski pochodzą z lat 1910 - 1944. Najwcześniejsze są notatki studenta filozofii, który liczył zaledwie 17 lat, ostatnie powstały kilka miesięcy przed śmiercią. Nie chodzi w nich o oryginalność myśli, ale o treści, które Sługa Boży starał się realizować w swoim życiu. Ostatnie zdanie, wyjęte z Listu do Rzymian, jest streszczeniem całej drogi duchowej Przeora z Czernej. Pragnął umrzeć "sprawom ciała" jak św. Paweł, jak jego duchowy przewodnik - św. Jan Chrzciciel. Końcowym aktem realizacji tego pragnienia była przyjęta śmierć: ostatni akt "umierania sprawom ciała" i równocześnie pierwszy akt "życia tylko duchem".



***


Wadowice, 27 VIII - 7 IX 1912 (rekolekcje)

Cel: 1. Pokora. 2 Miłość Boga i bliźniego.
Opiekunowie: Maryja, Józef, św. Teresa

1. Byłem nic, jestem ziemią, potem w proch się obrócę. Za łaską Bożą postanawiam sobie całkiem oddane Bogu życie prowadzić.
2. Czynić wszystkie sprawy na chwałę Bożą.
3. Strzec jak najpilniej zmysłów wewnętrznych i zewnętrznych.
4. Codziennie przed rachunkiem sumienia dziękować Bogu za łaskę powołania, a również na znak wdzięczności odnawiać rano i wieczór z twarzą na ziemi moją profesję.
5. Zapomnieć o świecie, wzgardzić nim, a nie wracać się do niego i nie tylko ciałem lecz i duchem prawdziwym być sługą Bożym.
6. Jak i komu był Jezus posłuszny, a jak ja spełniam ślubowane posłuszeństwo i czemu wracam się do raz porzuconej własnej woli?
7. Zapatruj się na Jezusa ubogiego i wzgardzonego.
8. Gdybyś w zakonie chciał żyć obfitując we wszystko, lepiej było na świecie się zostać.
(...)
10. Myśl o wieczności wyklucza grzech.
(...)
12. Ofiaruję się na wszelkie wzgardy, upokorzenia, dokuczliwości od innych, a za łaską Bożą postanawiam to jak najcierpliwiej znosić, zapatrując się na Jezusa i Świętych, oraz unikać wszelkich żartów i dokuczliwości.
13. Trzymać się stale rozłożonego porządku w rozmyśleniach.
14. Cieszyć się będąc wyśmiewanym, wzgardzonym, lekceważonym i we wszystkich cierpieniach, gdyż te są najpewniejsze oznaki miłości boskiej ku mnie.
15. We wszystkich uciskach, strapieniach, dolegliwościach i pokusach uciekać się będę do najlepszej i najukochańszej mej Matki Maryi, której cały się ze wszystkimi sprawami oddaję, a nadto będę Ją co godzinę pozdrawiać przez "Zdrowaś" klęcząco, a co pół godziny będę mówił trzy razy "Jezus, Maryja, Wam oddaję...", całując nabożnie święty szkaplerz.

***


1 XII 1912

1. Im kto jest mądrzejszy i roztropniejszy, tym więcej jest ostrożniejszy w sowich sądach i nie ufa własnemu rozsądkowi.
2. W pokusach przeciw posłuszeństwu i miłości bliźniego sonie przyczynę przypisywać, uważając się za chorego i zaślepionego namiętnością albo pokusą.
3. Nie dla przełożonego, lecz dla Boga przełożonemu jestem posłuszny.
4. Im niższe miejsce zajmuje osoba, której należy się od nas posłuszeństwo, tym ono jest doskonalsze, Bogu bardziej się podobające i bardziej zasługujące.


***


29 XII 1912

1. Pan Bóg widzi tyle zbrodni, tyle grzechu, tyle obrazy i zniewagi swojego boskiego Majestatu, a przecież nigdy ani szczęścia, ani pokoju nie traci. Zachować jednostajność umysłu i spokój, choćby wszystko i spełnienia woli Bożej.
2. Ci, co nam dokuczają, są to jakby rzeźbiarze z niekształtnego głazu podobieństwo Jezusa Chrystusa w nas wyrabiający. Dlatego na potwarców, oszczerców i dokuczających nam nie należy się gniewać, lecz bardziej ich miłować.


***

26 I 1913
1. Kto jednego tylko człowieka wyłączy od miłości swojej, znać, ze wszystkich miłuje miłością naturalną, ziemską,
2. Zakonnik jest doskonałym, gdy wszystkie i najdrobniejsze przepisy wypełnia, a gdy przeciwnie, choćby i najdrobniejszego przepisu nie zachowa, już się od doskonałości oddala.


***


2 III 1913


1. Prosić kogo, co by mi wszystkie błędy i uchybienia wytykał i przyjmować jego napomnienia z wdzięcznością i bez żadnej wymówki.
2. Jaką miarą mierzycie, taką i wam będzie odmierzono. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni.
(...)


***


25 V 1913
1. Jeżeli teraz nie poprawię się z moich błędów i wad, to może już nie będę miał ani łaski, ani siły i sposobności później nad sobą pracować.
2. Doskonałość zawisła (św. Alfons): A) na szczerym, zaparciu i wzgardzeniu samego siebie, B) na zupełnym i ciągłym umartwieniu własnej woli, C) na doskonałym zgardzeniu się z wolą Bożą.


***


29 VI 1913

1. Cóż mi ze wszystkich nauk i chociażby najwyższej mądrości światowej, bez świętości życia? Świętość jest to jedynie prawdziwa mądrość.
2. Chcesz pozostać świętym, uświęcaj każdą minutę.


***

27 VII 1913

1. "Kto mnie miłuje, będzie chował mowę moją, i mój Ojciec umiłuje do i do niego przyjdziemy i mieszkanie u niego uczynimy" (J 14,23)
2. Życie ciała niczym innym nie jest jak ciągle postępującą śmiercią, która z każdym dniem, z każdą godziną dąży ku swemu rozprężeniu, ku swemu zniszczeniu; życie duszy przeciwnie, przez łaskę Ducha Świętego z każdą chwilą się odmładza, rośnie i potęguje.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maria dnia Sob 15:00, 26 Gru 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:58, 26 Gru 2015    Temat postu:

Bardzo pomocne i poglądowe są owe notatki Exclamation

Szczególnie uderzające jest wyznanie:

"Myśl o wieczności wyklucza grzech.

to zdanie ma w sobie nadzieję dla tych, którzy jej nie widzą Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Princeps posterior
Princeps posterior



Dołączył: 09 Kwi 2014
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lubelskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:46, 26 Gru 2015    Temat postu:

to jeszcze nie wszystko :) z czasem uzupełnię do końca :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:02, 26 Gru 2015    Temat postu:

Maria napisał:
to jeszcze nie wszystko :) z czasem uzupełnię do końca :D
Liczę na to Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Modlitwa i człowiek / Święci, błogosławieni i doktorzy kościoła , ludzie modlitwy i nawróceni Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin