Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Apogeum Męki Chrystusowej, a szyderstwo ateistów i odstępców

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Rozmowy o cierpieniu i radości ...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:19, 06 Gru 2014    Temat postu: Apogeum Męki Chrystusowej, a szyderstwo ateistów i odstępców

W poście inaugurującym temat o wątpliwościach ateisty, użytkownik
jam_jest napisał:
Pozostało mu jedynie przez chwilę odrobinę pocierpieć, po czym powrócił do swojego naturalnego stanu istnienia w postaci Absolutu.
Przecież jeśli wiedział, że jest Bogiem, to tak naprawdę absolutnie niczego (dla nas) nie poświęcał. Że go trochę bolało bo dostał parę kijów i przybito mu ręce oraz nogi do krzyża? Wielkie rzeczy - ludzie w o wiele okrutniejszy sposób torturowali innych ludzi, sprawiając im o wiele większy ból i cierpienie, niż cała droga krzyżowa Jezusa. Średniowieczny kat potrafił przez kilka dni odcinać delikwentowi "na żywca" członek po członku, jednocześnie cały czas utrzymując go w pełnej świadomości - na tym polegało jego mistrzostwo. Nie sztuka wykrwawić ofiarę po kilku minutach... W mojej ocenie trwające kilkanaście minut odcinanie kawałek po kawałku żywemu, w pełni świadomemu człowiekowi głowy scyzorykiem, co mamy okazję ostatnio oglądać "dzięki" islamskim fanatykom, to o wiele okrutniejsza metoda pozbawiania życia, niż droga krzyżowa Jezusa.


Taki zarzut pojawia się nieustannie na wielu wrogich Kościołowi forach internetowych. W pierwszej chwili, oniemieję, czytając, potem myślę, starając się podszyć pod ateistyczne i raczej złośliwe myślenie tych ludzi. :? Czy Mój boski Mistrz -Jezus Chrystus - wycierpieć miał mniej, niż inni ludzie Question

Taka teza - u mnie - człowieka przyjmującego Objawienie Boże - jest odrzucana z automatu, lecz trzeba zdać sobie sprawę, że - jak mniemam - czym innym jest coś odrzucić z powodu swej wiary i uczuć religijnych jej towarzyszących, a czym innym będzie próba uzasadnienia tychże Idea

Naturalnie zastrzec sobie pragnę, że pamiętać należy, iż akt wiary nie jest bezmyślnym, jednak zastrzeżenie roboczego rozdziału pomiędzy wiarą, a rozumem, wskazanego nieco wyżej, jest jakby prologiem do podszycia się pod myślenie wroga Kościoła.

Przepraszam za ten - jak mniemam - przydługawy wstęp, toteż przejdę do próby obrony prawdy o maksymalności cierpień Chrystusa na sposób czysto rozumowy. Gdyby kto z wierzących uznał moje wysiłki za nieporadne, pokornie proszę o wsparcie w tej materii ku Chwale Bożej..

Skupienie na cierpieniu fizycznym jest jak najbardziej tematem zasadniczym i tutaj wypełnia się proroctwo Izajasza:

"od stopy nogi do szczytu głowy nie ma w nim części nietkniętej" (Iz 1, 6).

Okrutne biczowanie, ciało jednym wielkim sińcem jest, wszędzie krew wypływa pomieszana z plwocinami - oto 3 godziny samego konania. Czyż wiemy z pewnością, jak wielkie tortury przechodził Jezus przed swą kaźnią, skoro wyszedł już na Drogę Męki Krzyżowej w strasznym stanie Question

W żadnym wypadku nie można pominąć cierpień serca, bo jeśli ktoś je zaniedbuje w tak poważnej materii, jest po prostu osobą nieuczciwą intelektualnie, ponieważ cierpienia serca dopadają każdego.

Jezus wycierpiał obojętność tych przybyłych na święta Wielkanocne, których Jego śmierć nic nie obchodziła.
Jezus wycierpiał nienawiść tych, na których patrzył z Krzyża.
Jezus wycierpiał zniewagi obelgi tych, którzy Go otaczali.
Jezus wycierpiał opuszczenie Go przez uczniów.
Jezus wycierpiał zaparcie się Go przez jednego z trzech uczniów najbardziej wtajemniczonych.
Jezus wycierpiał zdradę jednego z Dwunastu.
Wycierpiał bezradność prób pocieszenia Go, wynikającą z niezrozumienia sprawy.
Jezus wycierpiał dziwne milczenie Ojca.


Serce Jezusa zostało starte tak, jak Jego ciało

Wiedząc o człowieczeństwie Jezusa, ateista we wspomnianym poście stwierdza szyderczo, że
jam_jest napisał:
Jeśli wiedział, że jest Bogiem, to na dobrą sprawę śmierć była dla niego niczym innym jak ... wybawieniem z nędznej, ziemskiej powłoki.
i owo bóstwo Jezusa wydaje się być - paradoksalnie - mieczem obosiecznym w ręku odstępcy od wiary. Dlaczego Question

Zanim postawię kropkę nad "i", wspomnę jeszcze o innym równoważnym cierpieniu Jezusa, a mianowicie o cierpieniu moralnym. Zapominanie o tak ważnej sprawie, szczególnie w obliczu świadomości faktu boskości Jezusa, jest poważnym niedopatrzeniem intelektualnym siejących wątpliwości i zgorszenie, ponieważ o ile kwestie fizyczne i serca mogą jeszcze oni jakoś próbować na chłopski rozumzjednywać z cierpieniami innych osób, co i tak jest skazane na niepowodzenie (o czym na końcu), o tyle cierpień moralnych nie można już porównywać, choćby stosowało się nie wiem jakie kategoryzacje Exclamation

Jezusowa Czysta Dusza widziała każdy grzech przed swymi oczyma, każdą zbrodnię. Brutalność, faryzeuszostwo, obłuda modlitewna, grubiaństwo, bluźnierstwa, Pycha przystrojona w dostojeństwo, z którego płynęła szerokimi potokami nieskończona pogarda ... Embarassed

PAN JEZUS WYCIERPIAŁ WSZYSTKO W STOPNIU MAKSYMALNYM

Zdolność cierpienia Boga-Człowieka dorównuje wszak jego wielkości, ponieważ jest tedy oczywistym, że musiał - nigdy i nigdzie to się już nie mogło zdarzyć tytułem boskości - posiadać zdolność cierpienia.

Rzecz w tym, że podobne cierpienia nie wszystkim cierpiącym sprawiają jednakowy ból. Jest to logiczne, ponieważ:

Pełnia miłości odczuwa pełnię nienawiści,
Pełnia delikatności odczuwa pełnię siły i okrucieństwa ciosu,
Pełnia czystości odczuwa pełnię zła grzechu.
.

Człowiek zaś nie osiąga w żadnym wypadku pełni cierpienia. Przeciwnie, Balthazar Gracian w Brewiarzu dyplomatycznym, chyba z 1648 roku, pisze - jakże celny paszkwil, który pamiętam z liceum - na naturę człowieka w obliczu bólu:

"Zniosę każdy ból, byle nie był mój".

Czyż nie tak wygląda "współczucie" człowieka, który nie potrafi wznieść się ponad własne cielesne ramy Question Jak więc może ktoś dowodzić równości cierpienia Jezusa z innym - ludzkim - skoro jego dowodzenie zamknięte jest w ciasnym umyśle, któremu brak światła płynącego z serca, z którego wygonił Boga, wstawiając halogen, i pozbawione jest świadomości grozy grzechu Question

To właśnie Jezusowa ekspiacja przez cierpienie staje się wyjątkową i niezrównaną ofiarą, której pojąc nigdy nie zdołamy, ani ciałem, ani sercem, ani sumieniem.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Wto 11:12, 10 Mar 2020, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:34, 06 Gru 2014    Temat postu:

exe podziwiam cie ze potrafisz o tym spokojnie pisać bo samb taki zażut budzi we mnie nie tyle gniew co niezwykły smutek i źal.

Cytat:
Okrutne biczowanie, ciało jednym wielkim sińcem jest, wszędzie krew wypływa pomieszana z plwocinami - oto 3 godziny samego konania. Czyż wiemy z pewnością, jak wielkie tortury przechodził Jezus przed swą kaźnią, skoro wyszedł już na Drogę Męki Krzyżowej w strasznym stanie Question

biczowanie na sposób Rzymski nie zakładało w owym czasie 40 uderzeń jak u Żydów tylko ile kat uznał a po razach zostawały nie tylko sińce , nie tylko przeorane bruzdy ale także porostu dziury z wyrwanym ciałem-nie tylko skórą ale taka dziura do kości.
należy pamiętać o godzinach konania w ogrójcu które odznaczyły się silnie w umęczeniu Ciała Pańskiego,
razy zadane podczas przesłuchania, upadki uderzeni skaleczenia na drodze od ogrójca do domu kapłana ,godziny w więzieniu na łasce kapłańskich żołdaków, potem droga do piłata-wedle objawień Piłat powiedział"czy zawsze karzecie więźnia przed wydaniem wyroku"co oznacza ż Jezus już był mocno okaleczony jeszcze przed biczowaniem , potem biczowanie, koronowanie cierniem-droga na golgotę krzyżowanie.
Lekarze zgodnie mówią ze gwóźdź w tym miejscu gdzie przebijano ręce ocierając się o okostną wywołuje który może doprowadzić do obłędu, ból mięśni targanych skurczami, ciała niedotlenionego, do tego gorączka.


ale jak słusznie exe zauważył -serce doznawało wielkich cierpień, Jezus miłosć sama w sobie każdej z tych tortór doznawał od ludzi których kochał za których się tej męki podjął co bardziej boli, krzywda od obcego czy od bliskiej osoby?
Jezus tak czysty jak nikt na świecie , on kttóry nawet na prostytutki i dziwki potrafił spojrzeć tak czysto że pragnęły być czyste , został ogołocony przed tłumem zupełnie nagi był podczas biczowania i krzyżowania dopiero na krzyżu został chustą osłonięty...ta nagość dla tak czystej osoby musiała być strasznym doznaniem.

zdradzony przez apostoła przyjaciela-Judasza, zdradzony przez Piotra i opuszczony...

w jednym z objawień Jezus mówi wprost ze cierpienia i rany jego ciała to TYLKO NADMIAR CIERPIEŃ JEGO SERCA KTÓRY WYPŁYNOŁ NA ZEWNĄTRZ


ps. częśc informacji o męce czerpiemy z objawień a część z analizy całunu .

Dla mnie męka Jezusa jest niepojęta, przeogromna , zatrważająca.

temat tak bliski mi ze bez emocji nie potrafie o nim pisać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:49, 19 Mar 2015    Temat postu:

Temat zła, zauważany w cierpieniu ludzkim, nieodłącznie i niestety nieodwołalnie, jak do tej pory, dotyka Męki Chrystusowej, która miała być tematem przewodnim w tym miejscu.

Jednakże, nie możemy też i odłączyć naszego cierpienia od cierpienia Jezusa Chrystusa - naszego Boskiego Mistrza, co nieuchronnie musi prowadzić do zestawienia dwóch aspektów przeżywania swego życia: smutku i radości. Wiele z motywów wspomnę marginalnie, ponieważ musiałbym powielać wiele własnych, jak i Waszych wypowiedzi, nie mniej zaakcentuje takowe.

Przede wszystkim, chciałbym zauważyć, że kiedyś, jak i obecnie, oddalenie się od radości, zawsze idzie w parze z niechęcią do życia w ogóle. Jest to zrozumiałe i oczywiste, ponieważ sama radość jest odpowiedzią osoby, która kocha życie. I tu trzeba by natknąć się na ogólne spostrzeżenie, że mało chyba jest ludzi, którzy miłują życie, skoro nie trwają w radości.

Widzę to na przykładzie historii, kiedy to renesans spoganizował radość, reformacja zaś ją przepędziła, a skrajny jansenizm unicestwił w swej "surowości" (raczej: okrucieństwie). Sam Wolter, który napełnił się szyderstwem, błagał na łożu śmierci o spowiednika, ale o tym wszystkim pisaliśmy więcej w innych tematach.

Zaspokajanie instynktów nazwano szczęściem i z tym Kościół walczy, nie zaś z człowiekiem, jak nam się wmawia. Sama radość jest największą tajemnicą chrześcijaństwa, ale odnoszę wrażenie, że nie wszyscy chrześcijanie zdają sobie z tego sprawę, budując sobie osobistą równię pochyłą ku ateizmowi.

My, chrześcijanie, padliśmy chyba ofiarami mitologii o wierze smutnej, dekadenckiej wręcz (protestantyzm), co pokrywać ma się z niewłaściwym, w mojej opinii odczycie stwierdzenia Pascala, że :

"Chrystus kona aż do końca czasów".

Oczywiście, współcierpienie jest znakiem mistycznego złaczenia duszy ludzkiej z Jezusem konającym, lecz nie zapominajmy o tym, że Chrystus także zmartwychwstał !!! Chrześcijaństwo jest religią radości i o tym pragnę świadczyć poniżej Idea

Musimy na wstępie juz tego szkicu analitycznego stwierdzić, że radość nie może dotyczyć jedynie jakiegoś odczuwalnego odbicia w nas samych, lecz jest czymś głębszym, ponieważ nie stanowi chwilowego zagłuszenia pragnień, podsuwanych przez nasz egoizm Exclamation

W przeciwieństwie do przyjemności, radość zawsze zakłada trwałość i poczucie pełni, jest więc swoistym wewnętrznym dreszczem zadziwienia bytowością nas samych w ogóle !

Dlaczego jestem chrześcijaninem? - pytam sam siebie, widząc ogrom zła. Dlaczego nie stwierdzę za innymi, że gdy przyszliby dżihadyści, to dokonałbym konwersji na islam ?

"Wejdź do radości twego Pana" (Mt 25, 21).

Śmiem twierdzić, że tylko chrześcijanie wiedzą, czym jest radość, ponieważ ją samą może nam objawić tylko Bóg, jak to jest powyżej w Piśmie Świętym.

Istnieje ogromny rozdźwięk, pomiędzy rzeczywistością, jaką widzimy oczyma zmysłowymi, a pragnieniem, nieskończonym, które jest modlitwą i wyrazem spojrzenia oczyma wiary. Ten rozdźwięk nieustannie wskazuje nam, skończoność naszych własnych działań i pragnień i motywuje do poszukiwania prawdy i badania wszystkiego, a pozostawiania co szlachetniejszego, jak stoi w NT.

Należy pamiętać, że nasze życie znajduje się w Niebie, choć niektórzy mogą moja wypowiedź obecną nieopatrznie zrozumieć, że nie chodzę po ziemi. Przeciwnie, chrześcijanin pamiętający o tym, jakie jest jego powołanie -do świętości - jest w pełni zakotwiczony nogami na ziemi, zaś duchem tkwi w Królestwie Bożym. Czymże owo Królestwo Boże jest, jeśli nie pokojem i radością w Duchu Świętym :

"Bo Królestwo Bożę to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym" (Rz 14, 17).


Radość, w obliczu cierpienia, jakie nas otacza, a częstokroć nas samych wypełnić chce po brzegi jest, jak wiemy - darem Bożym. Jednak pamiętajmy, że nasza sprawą tutaj jest wzrost duchowy i podtrzymywanie tejże, aby płomień nie zagasł.

Radość Boża to owa perła, którą człowiek kupił, sprzedając wszystko co miał, a pięknie pisze o tym Ewangelista Mateusz w 13 rozdziale.
Przestrzegam tedy, aby nie poszukiwać radości dla niej samej, dla własnego zadowolenia, czy dobrego samopoczucia, ponieważ oznaczać to będzie, że poszukujemy Boga dla przyjemności, jaka Jego obecność w duszach naszych nam sprawia.

Szukajmy Boga dla Niego Samego!

Radość, która rodzi się z prawdy, jednocześnie może napawać strachem, ponieważ zetrze ona każdą maskę i pozory. Jednak cieszmy się z tego, że Bóg doskonale zna nasze ułomności i pomaga nam w ukorzeniu się przed Nim w naszej nagości, co owocuje wzrostem duchowym, a wtedy słodka radość będzie niezmąconą. Tutaj dotknę tylko szeroko opisywanego tematu na forum o pokucie, gdzie już sama decyzja pokuty dostarcza swoistej radości, spodziewającej się zrównania nas z naszymi błędami przez Boga, co sprawia, że stajemy się wewnętrznie, a więc prawdziwie, wolnymi Exclamation

Unikajmy pożądania, także owego łakomstwa duchowego, co by nie zniweczyć wszelakich dobrodziejstw, udzielonych przez Boga. Nawiązuję tutaj szczególnie do początków życia wewnętrznego, o czym piszemy w dziale modlitwa, gdzie wskazuje się wielkie ryzyko zadowolenia się darami Bożymi , bez odniesienia się do ich źródła Idea

Takie pragnienia wzrostu również poddajmy Jezusowi Chrystusowi, aby je na swój nieskończenie cierpliwy sposób kształtował, a wtedy stawać się będziemy rzeczywiście wolnymi, a więc radosnymi.

Wielu ateistów próbuje zrównać chrześcijańską wolność w radości, do stoicyzmu, lecz to ułuda i prowokacja tylko jest. Dlaczegóż? Otóż, dusza wolna nie jest nieczułą i niewzruszoną, lecz ciągle czuje swoja małość i maność - powiedzieć się chce: swoją nędzę, jednak dusza taka taka jest tak mocno zakotwiczona w Bogu, że niczego się nie boi .

Paradoksalnie więc muszę wyznać, że wszelkie ułomności natury, zamiast być przeszkodami dla zdobywania naszej wolności, stają się skutecznym odbiciem na najwyższy stopień świętości Exclamation

Tu więc upatruję sedno w karmelitańskim, cysterskim, czy kartuskim wezwaniu do traktowania grzechu, jako odskoczni ku Bogu, nie zaś do jego deprecjonowania samego w sobie, jak to sobie niektórzy pobieżnie i naprędce tłumaczą...


Wybuch miłości pomiędzy Ojcem i Synem, którym jest Duch Święty,, wskazuje najlepiej chyba na to, czym jest prawdziwa radość :

"Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój..."(Ga 5, 22).

"A uczniów napełniało wesele i Duch Święty" (Dz 13, 52).

Największą radością, także na te czasy, jest zrozumieć, że Bóg jest miłością, jak jest napisane w NT, a więc to, że On nie czyha na nasze ludzkie słabości i grzechy i że, jak to wmawiają sobie agnostycy, że transcendencja Boga wobec człowieka, oznacza Jego nieosiągalność - nic bardziej mylnego i nic bardziej toksycznego, prowadzącego do duchowej śmierci Exclamation

Jest napisane w Piśmie :

"Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich" (J 17, 26).

Co jest więc przeszkoda najważniejszą, w moim rozumieniu, dla uzyskania radości chrześcijańskiej - prawdziwej radości, bo duchowej Question

Otóż ta przeszkoda jawi mi się w zaniedbaniu kontemplacji. To zaniedbanie polega na porzuceniu swoistej regularności, jeśli nie systematyczności w modlitwie oraz wierności poprzez walkę z codziennymi przeszkodami na drodze ku zjednoczeniu z Boskim Mistrzem:

"Wszystkich rozweselę w moim domu modlitwy" (Iz 56, 6-7).

Rzeczywiście, wchodząc w komunię z Bogiem, doznajemy jakiegoś smutku, lecz tutj wyraźnie przypominam o smutku, który może brać się z tęsknoty za Bogiem, a z acedii, pochodzącej od złego, o czym pisze święty Paweł:


Trzeba więc prosić Boga o łaskę nie zajmowania się sobą, aby nie zamknąć się w sobie,,szczególnie w obliczu cierpienia.

Oddawajmy więc najprzód Bogu samemu, a później z nadmiaru ludziom, jak to i Bóg czyni:

"Więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu" (Dz 20,35).

Tajemnica cierpienia ludzkiego jest nieuchronnie związana z Męką Naszego Pana Jezusa Chrystusa, która owocuje nadzieja przemienienia, zaś dla wszelkich ateistów i w ogóle neopogan, staje się ta tajemnica paradoksem współistnienia cierpienia i radości...

My, chrześcijanie, nigdy nie przeciwstawiajmy sobie Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa, ponieważ oba wydarzenia uczestniczą nierozerwalnie w tajemnicy miłości Jezusowej.

Oczywiście, że krzyż nałożony na nasze barki, jest koniecznym z powodu naszego grzechu i jest uczestnictwem w Krzyżu Chrystusa, jednak nasz krzyż nie może stanowić centrum ciężkości chrześcijańskiego życia Exclamation

Przeciwnie, nie wolno zatrzymywać się na roztrząsaniu własnych cierpień, ponieważ oddawanie się temu zajęciu, tak ostatnio rozpowszechniane w świecie, służy oddaleniu od naszego intelektu sensu, jaki Chrystus chce nadać naszemu życiu poprzez Swe Konające Serce, pełne miłości, którą na nas wylał.
Nie bez kozery śpiewamy w Koronce do Bożego Miłosierdzia :

"O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Najświętszego Serca Jezusowego, zmiłuj się nad nami i nad całym światem"

Tak więc, ten smutek, smutek świata, który nie zna Boga, bo Go znać i nie chce, zwyciężył dla nas właśnie Jezus w Getsemani.

Krwawy pot, krwawe łzy i Krew na Krzyżu, dają nam pewność, że już nic nas nie oddzieli od Boga, co jest właśnie źródłem owego niezrozumiałego paradoksu koegzystencji cierpienia i radości, biorącej we źródło w równie niezrozumiałej dla ateistów unii hipostatycznej Jezusa Boga i Chrystusa Człowieka Exclamation

" I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, 39 ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym." (Rz 8, 38-39).


Dlatego też jest napisane w Piśmie:, że :

"Na świecie doznajecie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat." (J 16,33).

Toteż, jak mniemam, zrozumiałe się tedy wydaje moje stwierdzenie na początku o błędnym rozumieniu słów Blaise Pascala o nieskończonym konaniu Jezusa w aspekcie cierpień tego świata, skoro, ten sam Pascal wydaje z siebie jakże radosny okrzyk:

"Radość, radość, radość aż do łez!".

Tak więc należy rozumieć radość, która śmiało może współistnieć z cierpieniem, zaś przyjemność i używanie, często chodzące w parze pod pojęciem hedonizmu, już nie mogą ...

Tak więc radość w utrapieniu, szczególnie w obliczu dzisiejszego panowania terroru diabelskiej proweniencji, jak mniemam, wcale nie zmącić winny naszej radości, jako iż napisane jest w Piśmie:

"Za pełną radość poczytujcie sobie, bracia moi ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość" (Jk 1, 2-3).

Tak było w pierwszych wiekach i teraz to się dzieje : ma się chrześcijan za szaleńców .... Dlaczego Question

Wystarczy zauważyć różnicę we wnioskach, gdy wpatruje się z jednej strony tylko na biedę i cierpienie uczniów Chrystusa, a gdy się wpatrzymy w miłość, płonącą w sercu cierpiącego z Chrystusem i dla Chrystusa.

Tak więc, dlatego śmiem twierdzić, że tylko chrześcijanie doświadczają radości, ponieważ może ona płynąć nawet w obliczu prześladowania:

"Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego poddadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie" (Łk 6, 22-23).

Jeśli więc nie oddamy się do końca Bogu, będziemy jako ten młodzieniec, który odmawiając sprzedania wszystkiego (domyślamy się):

"spochmurniał [...] i odszedł zasmucony" (Mk 20,22).


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Wto 11:18, 10 Mar 2020, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewa
Miles Gregarius



Dołączył: 03 Mar 2015
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: poznan
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:18, 19 Mar 2015    Temat postu: ...

MEKA PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA jest naszym schronieniem(w ranach Twoich ukryj mnie).w mece Pana-nasze zbawienie,krew PANA JEZUSA jest naszym grzechow pozbawieniem,daj nam PANIE JEZU sile,bysmy godnie wspoluczestniczyli z TOBA w mece Twojej,nigdy jej z oczu nie stracili-by zrozumiec DOBRO Z NIEJ..

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:42, 20 Mar 2015    Temat postu:

Czytając samego siebie i Wasze rozważania, a także prywatna korespondencję, w tej jakże drażliwej materii cierpienia ludzkiego Męki Chrystusowej, nie sposób nie dołożyć pewnych wyjaśnień, a może i niejako sprostowań, które posłużą za suplement do rozjaśniania tego - zdawałoby się - zawiłego tematu, a że się powtórzę - wręcz paradoksu koegzystencji radości i cierpienia, jak to spostrzegają niewierzący - o czym było wyżej.

Swoista obcość doktryny Krzyża, jaką odczuwają niewierzący i niechrześcijanie, musi pośrednio wynikać także z tradycyjnego już rozdarcia pomiędzy naszym Bogiem wiary, a Bogiem przedstawianym przez rozliczne rzesze filozofów, co siłą rzeczy musi korespondować ze swoistą przepaścią, a nawet otchłanią językową, która pojawia się pomiędzy językiem Ewangelii i językiem filozofii ...

Gdybyśmy zaczytywali się jedynie pozycjami klasycznej filozofii teistycznej, siłą rzeczy moglibyśmy dojść do przekonania, że istotnie Bóg jest niewrażliwym i Nieruchomym Bytem-Absolutem, który jest od nas odległy tak bardzo w swej transcendencji, iż miałby spełniać wszelkie agnostyczne marzenia, sprzeczne z Ewangelią, gdzie w szczególnej mierze widzimy Boga - Miłość, o czym pisze Ewangelista św. Jan, wbijając tymi wyznaniami każdemu poszukującemu Prawdy, rozdzierającego rozum, racjonalnego klina ...

Chciałoby się tedy rzec, że doktryna o Wcieleniu i Zmartwychwstaniu, w obliczu filozofii klasycznej, prowadzić będzie do absurdów i paradoksów, o jakie są oskarżani katolicy przez wielu protestantów, czy inne sekty, nie mówiąc o ateistach, ponieważ według nich, Kościół Katolicki dochodzi w swych rozważaniach do ślepej ulicy, którą widzą jako kwadraturę koła ... .

Dlatego też poszukiwane są przez wrogów Kościoła Katolickiego wszelakie przesłanki, aby odrzucić wszelaki racjonalny filozoficzny dyskurs. Tymczasem, to właśnie filozoficzne poszukiwania coraz bogatszego języka teologii, stanowić mogą i w moim odczuciu stanowią, niekwestionowany dorobek poszukiwania zaspokojenia pełni opisu ludzkiej tęsknoty za Bożą Miłością Exclamation

Ten dorobek upatruję w szczególności w neoklasycznym teizmie, który w żadnym wypadku nie umniejsza i nie usprawiedliwia cierpienia, które dotyka człowieka niemal na każdym kroku.

Wręcz przeciwnie, myśl filozoficzna dotknęła z powodzeniem tego trudnego zestawienia, jakim jest manifestowane rozdarcie pomiędzy rzekomo nieczułym Bogiem, a cierpiącym człowiekiem.

Powiedziałbym, że właśnie to opiewane rozdarcie, rozdział, jest sztandarem zwolenników cywilizacji śmierci, którzy poprzez swoje różnorodne w formie "manify", starają się zabić w nas wiarę, nadzieję i miłość - czyli potrójne jądro istoty kontemplacji, gdzie uobecnia się w nas Bóg Żywy - Kochający i Trójjedyny Idea Exclamation


Pisząc o języku rozważań cierpienia i Cierpienia, nie sposób nie napomknąć, że wyraz "cierpienie" nie może być ekwipotentny, a więc nie można popełniać błędu logicznego ekwiwokacji mającej na celu urównocennienie znaczenia językowych wyrażeń na mocy tożsamości brzmienia, gdzie - szczególnie wrogowie Kościoła Katolickiego - żyją wręcz swą pseudoracjonalną ułudą, stawiając znak równości pomiędzy cierpieniem ludzkim, a Chrystusowym i na tej podstawie sieją dekadencję i mrok w umysłach ludzi, szukających sensu życia i podstaw do poczucia żywienia miłości do siebie.

Tutaj bardzo istotnym jest, aby podkreślić, że czym innym jest miłość własna - budowana na egocentryzmie - a czym innym jest miłość samego siebie, będąca częścią miłości bliźniego - a więc zakotwiczona w pełni w Bogu.

Na tym polu jest wiele niezrozumienia i dochodzi do ludzkich dramatów, które mogą mieć przewlekłą postać - depresyjną - bądź postać radykalną - samobójczą ...

Duchowym samobójstwem jest wnioskowanie o tym, że Bóg jest niedoskonały, dlatego cierpi, ale i równie zgubnym jest wnioskowanie, że Bóg w Swej doskonałości wcale nie cierpi ...

Przecież poziom naszego bytowania ludzkiego jest już miarodajnym probierzem tego, że będąc uczynionymi na wzór i podobieństwo Boże, przeżywamy ból w doświadczeniu ofiarnej miłości i przecież ten nasz ból wcale nie oznacza naszej niedoskonałości i wcale nie eliminuje z nas szczęścia, jakie jest naszym powołaniem Exclamation

Powiedziałbym nawet, idąc za ciosem, że gdy człowiek poświęca się względem bliźniego, mówiąc "Jesteś dla mnie wszystkim", cierpienie tego człowieka staje się istotnym aspektem radości - owej radości chrześcijańskiej - prawdziwej radości duchowej Exclamation

W aspekcie dżihdystów, który przewija się już w tle doniesień o niebezpieczeństwach raczej na stłe, można więc dojść do kulminacyjnego momentu radości w cierpieniu, gdy punktem szczytowym jest radość umierania z miłości - miłości do Boga Żywego.

To jest właśnie apogeum ludzkiego współcierpienia z Chrystusem Ukrzyżowanym, współcierpienia, którego dramat i szokująca wymowa - jaką obserwuje ten świat - pozostaje od zawsze tak naprawdę przykładem sztandarowym zespolenia Boga i człowieka, kiedy to w myśl słów świętego Pawła, to "nie my już żyjemy, ale żyje w nas Chrystus" Exclamation

Ten dramat śmierci, jaki widzimy w medialnych doniesieniach, śmierci niezawinionej, przechodzi w ekspresję miłości, którą nie zawaham się nazwać Nauką Golgoty ...

Na swój sposób, myślę sobie, cierpienie świata, jest również cierpieniem Boga, ponieważ doświadczenie bólu z powodu cierpienia innych osób, jest prostym i naturalnym następstwem naszej miłości.

Bóg jawi mi się więc w swej doskonałości równie doskonale subtelnym w Swej Miłości, która równie mocno doświadcza naszych ludzkich klęsk i skutków fatalnych wyborów, a to wynikiem Bożej immanencji - to znaczy, że Bóg jest bliżej nas samych, niż my samych siebie - jak to westchnął święty Augustyn.

I właśnie w perspektywie zbliżających się Świąt Wielkanocnych pragnę podkreślić, że owa Nauka Golgoty, winna nam zawsze przypominać w cierpieniu, że owa transcendencja Boża, która dla agnostyków jest źródłem beznadziei, dla nas - chrześcijan - winna być nadziei źródłem, źródłem wyjścia poza naturalistyczny opis dotykającej nas rzeczywistości, która siła rzeczy wskazać nam musi właściwą hierarchię wartości, kiedy to sprawy niebieskie stać winny zawsze ponad naszym ziemskim istnieniem, będącym cieniem rzeczy przyszłych.

Nasz Wszechmogący Bóg, jest w miłości Swej incognito i pozwala nam w swym darze nieograniczonej wolności na twórcze włączanie swego ludzkiego bólu w przemianę świata, prowadzące do moralnej przemiany, pomimo jakże coraz radykalniej odczuwanej dysharmonii pomiędzy znienawidzonym przez reformatów teoretyzowaniem teologów, a dostrzeganymi działaniami diabelskich sił, budzących w człowieku zwierzęce instynkty, wysuwające się na pierwszy plan, a zabijającymi sumienie, w którym Głos Boży - ów delikatny szept miłości - nie znajduje adekwatnej odpowiedzi ludzkiej ...

Ten świat, świadomie, bądź nieświadomie zapomina o tym, co pisze psalmista :

" Ty przenikasz i znasz mnie Panie. Ty wiesz o mym spoczynku i o mym powstaniu" (Ps 138,1) ,

oraz o tym, co co zawarte jest w dziejach Apostolskich :

"Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy z waszych poetów: "Jesteśmy bowiem z Jego rodu". (Dz 17, 28 ).

Zadaniem więc chrześcijanina jest współpraca z Bogiem, szczególnie na płaszczyźnie cierpienia, czego nie można będzie nigdy zrealizować właściwie, traktując Boga jako intelektualną wydmuszkę - transcendentną jedynie Istotę, zimną i niewrażliwą na ludzkie cierpienie.

Wydaje się więc, że by współpraca była rzeczywistą, należy złączyć ludzką wolność z harmonią Bożą, odkrywaną w przyrodzie i w głębi naszych osobistych doznań. Amen.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Wto 11:20, 10 Mar 2020, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pitong
Aquilifer
Aquilifer



Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: ŁÓDŹ
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:20, 20 Mar 2015    Temat postu:

Niesłychanie mądre słowa. Gratuluję i dziękuję Bogu :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka
Aquilifer
Aquilifer



Dołączył: 01 Cze 2014
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 2:56, 21 Mar 2015    Temat postu:

By zrozumieć mękę Jezusa , należałoby, w choć niewielkim stopniu dostrzec to, kim Jezus był, zanim narodził się w Betlejem, co Jezus poświęcił, by narodzić się w Betlejem i czego Jezus dokonał, by nas zbawić.
Kim Jezus był, zanim narodził się w Betlejem. Zacznijmy od Ewangelii Jana

(1) Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. (2) Ono było na początku u Boga. (3) Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało. (4) W nim było życie, a życie było światłością ludzi. (...) (10) Na świecie był i świat przezeń powstał ... J.1

Widzimy, że Jezus był Bogiem, przez Niego wszystko powstało, świat przezeń powstał. Tą wypowiedź uzupełnia Apostoł Paweł

(5) .... Chrystusie Jezusie, (6) który chociaż był w postaci Bożej, ... Fil.2 ...... (2) I wszyscy w Mojżesza ochrzczeni zostali w obłoku i w morzu, (3) i wszyscy ten sam pokarm duchowy jedli, (4) i wszyscy ten sam napój duchowy pili; pili bowiem z duchowej skały, która im towarzyszyła, a skałą tą był Chrystus. 1Kor.10

Jezus był w postaci Bożej, towarzyszył Izraelitom w wędrówce po pustyni. Jezus, Syn Boży, Słowo, przez które wszystko powstało, Bóg, powołujący świat do życia. Ten Bóg postanawia ratować człowieka, proch ziemi, istotę, która okazała swoje nieposłuszeństwo i zasługiwała na śmierć.

(5) ... Chrystusie Jezusie, (6) który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, (7) lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, ( 8 ) uniżył samego siebie ... Fil.2

Jak bardzo Jezus, Syn Boga żywego uniżył samego siebie?

(1) Kto uwierzył wieści naszej, a ramię Pana komu się objawiło? (2) Wyrósł bowiem przed nim jako latorośl i jako korzeń z suchej ziemi. Nie miał postawy ani urody, które by pociągały nasze oczy i nie był to wygląd, który by nam się mógł podobać. (3) Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na Niego. (4) Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. (5) Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. (6) Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich. (7) Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust. ( 8 ) Z więzienia i sądu zabrano go, a któż o jego losie pomyślał? Wyrwano go bowiem z krainy żyjących, za występek mojego ludu śmiertelnie został zraniony. (9) I wyznaczono mu grób wśród bezbożnych i wśród złoczyńców jego mogiłę, chociaż bezprawia nie popełnił ani nie było fałszu na jego ustach. (10) Ale to Panu upodobało się utrapić go cierpieniem. Gdy złoży swoje życie w ofierze, ujrzy potomstwo, będzie żył długo i przez niego wola Pana się spełni. (11) Za mękę swojej duszy ujrzy światło i jego poznaniem się nasyci. Sprawiedliwy mój sługa wielu usprawiedliwi i sam ich winy poniesie. (12) Dlatego dam mu dział wśród wielkich i z mocarzami będzie dzielił łupy za to, że ofiarował na śmierć swoją duszę i do przestępców był zaliczony. On to poniósł grzech wielu i wstawił się za przestępcami. Iz.53

(7) lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, ( 8 ) uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej. Fil.2

Czy Jezus, będąc Bogiem,cierpiał? Czy przeżywał to co my, gdy jesteśmy kuszeni?

Adam żył w doskonałym świecie, świecie nie znającym grzechu, pokus, brutalności, zła. Znał doskonale Bożą miłość, doświadczał obecności Bożej, żył w pięknym , dobrym świecie. Mimo to, okazał nieposłuszeństwo, zwątpił, poszedł za pokuszeniem. Jezus narodził się w ,,królestwie szatana,, , gdyż ten uzurpuje sobie prawo do ziemi. Jezus, jako człowiek, otoczony zewsząd grzechem, mając czystą duszę, odczuwał o wiele bardziej wszelkie zło, jakie Go otaczało. Szatan, chcąc skłonić Go do nieposłuszeństwa, tak , jak udało mu się z Adamem, używał nieustannie wszelkich swoich podłych sposobów, by skusić Jezusa do grzechu. Działał nie tylko sam, ukazując się czasami jako anioł światłości, ale posługiwał się otaczającymi Jezusa ludźmi i to nie tylko tymi wrogo do Niego nastawionymi. Sami uczniowie Jezusa, pragnąc wolności od Rzymian, chcieli obwołać Jezusa królem, Jan, umiłowany uczeń chciał spuścić ogień na ludzi, Piotrowi wydawało się niemożliwym, by Jezus mógł cierpieć, a przecież przez cierpienie Jezus świat wyzwolił od cierpienia. Jezus był niezwykle samotny, chociaż otaczało Go mnóstwo ludzi. Jego bracia nie wierzyli w Niego, sąsiedzi kpili. Bóg, który przyszedł do swojej własności, był wyśmiewany, wyzywany, znienawidzony,w końcu skazany i ukrzyżowany.
Jezus pokonał śmierć, ale nie tą, którą każdy z nas doświadczy, a którą sam Jezus nazwał snem. Karą za grzech jest śmierć,

(14) I śmierć, i piekło zostały wrzucone do jeziora ognistego; owo jezioro ogniste, to druga śmierć. (15) I jeżeli ktoś nie był zapisany w księdze żywota, został wrzucony do jeziora ognistego. Ap.20

Tak jak są dwie śmierci, są też i dwa zmartwychwstania. Z pierwszej śmierci, nazwanej snem wszyscy się wybudzą. Jedni, w pierwszym zmartwychwstaniu, do życia wiecznego, drudzy, na drugą śmierć

(6) Błogosławiony i święty ten, który ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu; nad nimi druga śmierć nie ma mocy Ap. 20

Jezus pokonał tą drugą śmierć, to była naprawdę śmiertelna walka, ponieważ z tej drugiej śmierci nikt już się nigdy nie wybudzi. Jezus musiał pozostać bez grzechu, szatan nie mógł Mu nic zarzucić, by Zbawiciel mógł przyjąć na siebie grzechy całego świata i ponieść karę za każdego człowieka. Jakże wielki ciężar padł na serce Jezusa, gdy na Tego, który nigdy nic złego nie uczynił, który był miłością, dobrocią, łagodnością spoczęły najokrutniejsze, najpodlejsze, najboleśniejsze grzechy świata. Grzech jest tym, co oddziela nas od Boga, Jezus, wisząc na krzyżu, gdy ciało bolało go od biczowania, ciernie boleśnie wbijały się w skronie, a gwoździe rozdzierały ciało, wziął jeszcze na siebie przeogromny ciężar grzechu. Ten grzech oddzielił Go w tym czasie od Ojca. On, Syn Boży, który zawsze był jedno z Ojcem, który, będąc człowiekiem, zawsze był Ojcu posłusznym we wszystkim, który wiele, wiele godzin spędzał na modlitwie, nagle został od Ojca oddzielony. Wyrwał się wtedy z głębi Jego serca okrzyk ,, Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił,,. Jezus wiedział, że to jest czas śmierci, czas przelania krwi za odkupienie win, wiedział też, że wtedy, gdy zawisł na drzewie pohańbienia, wykonał plan zbawienia. Powiedział ,,wykonało się,, i skonał.
Żaden człowiek nigdy nie doświadczy tak wielkiego cierpienia, jakie było udziałem Syna Bożego. Nikt z nas nie jest bez grzechu, my czasami lubujemy się w krzywdzeniu innych, jest w nas chęć zemsty, łatwo jest nas rozzłościć, nie potrzeba wiele, byśmy z wrogością odnosili się do siebie nawzajem. Nam grzech nie sprawia takiego cierpienia, jakie sprawił Synowi Bożemu, my nigdy nie uniżymy siebie tak , jak uniżył siebie Bóg. Jezus doświadczył każdego możliwego cierpienia, nic nie zostało Mu oszczędzone. Przyjął to wszystko w pokorze, ponieważ kierowała Nim wielka Miłość, Miłość która teraz może skruszyć twarde, obojętne, kamienne serca.
(11) Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli. (12) Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, (13) którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga. J.1

Boża miłość wlewa pokój w nasze serca, porusza do głębi nasze dusze, wypełnia nas swoją radością, radością obcowania z Bogiem.
Jezus, ten wzgardzony, poniżony, wyśmiany, ubiczowany Syn Boży jest zwycięzcą, wielkim zwycięzcą, pokonał grzech, pokonał śmierć. Jest Królem królów i Panem panów, na głos Jego imienia ugnie się wszelkie kolano
(10) aby na imię Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie i na ziemi, i pod ziemią (11) i aby wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca. Fil.2

Cierpienie, wynikiem którego jest radość ... Radość zwycięstwa, radość wiecznego życia z Bogiem. Gdy sobie wyobrażam tą chwilę, gdy będę mogła pokłonić się przed Zbawicielem, gdy będę mogła usiąść przy Nim i wsłuchiwać się w Jego piękny, ciepły głos, to jakiekolwiek bogactwa tego świata stają się niczym, to czas tej, czasami smutnej, bolesnej wędrówki do nieba wydaje się krótką chwilą, którą pragnę poświęcić na poznawanie mojego Stworzyciela, którą pragnę poświęcić na życie z moim Zbawicielem.

(4) I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły. (5) I rzekł Ten, który siedział na tronie: Oto wszystko nowym czynię. I mówi: Napisz to, gdyż słowa te są pewne i prawdziwe. (6) I rzekł do mnie: Stało się. Jam jest alfa i omega, początek i koniec. Ja pragnącemu dam darmo ze źródła wody żywota. (7) Zwycięzca odziedziczy to wszystko, i będę mu Bogiem, a on będzie mi synem. Ap.21

Przyjdź Panie Jezus


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pitong
Aquilifer
Aquilifer



Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: ŁÓDŹ
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:43, 21 Mar 2015    Temat postu:

Amen :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Śro 18:31, 04 Lis 2015    Temat postu:

Na początku chciałbym uwzględnić fakt, że przeciwnicy Kościoła, wierzących zawsze będą negowali tak ważne wydarzenia czy sprawy związane z naszą wiarą i trzeba się wyczulić na takie ataki, argumenty pod naszym adresem lub pod adresem osób uznanych za święte lub też należących do hierarchi Kościoła,kapłanów. Przeciwnicy zawsze będą negowali to wszystko co jest zawarte w Biblii lub głoszone przez Kościół.

Dla nas wierzących męka Chrystusa ma ogromne znaczenie i sposób w jaki cierpiał jest wręcz okrutny, podobnie jak okrutne były męki wielu męczenników. Uzcynił to jednak z miłości do każdego z nas, uczynił to także dla tych, którzy w tai sposób Go potratowali, dla tych, którzy wołali: "Na krzyż z nim". Uczynił to dla każdego człowieka: wierzącego i niewierzącego. Uczynił to dla nas niegodnych zbawienia ze względu na nasze grzechy, uczynił to z miłości do każdego z nas, aby nas wybawić, abyśmy mogli otrzymać życie wieczne.

Męka męce nierówna, trudno mówić kto za wiare lub z innych powodów cierpial bardziej. Dla nas męka Jezusa będzie miala zawsze ogromne znaczenie, będzie wyrazem miłości jaka zostala nam okazana ze strony Jezusa. Tak więc nie zważajmy na ludzkie gadanie, na oceny wydarzeń związanych z naszą wiarą. Mamy bronić naszej wiary, naszych przekonań, poglądów, ale mamy to czynić po chrześcijańsku, z miłością tak jak nas uczył sam Chrystus.
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Pią 3:11, 30 Wrz 2016    Temat postu:

Takie dwie refleksje mam.
1. Nie licytować nigdy, kto więcej cierpi, kto mniej. Taka licytacja urąga człowieczeństwu, jeśli człowiek cierpi całą swoją osobą.
2. Cierpienie na dźwięk słów "ukrzyżuj go!" - wołanych przez tych, których kochamy - może być większe od cierpień fizycznych, jakichkolwiek.
Powrót do góry
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Pią 7:40, 30 Wrz 2016    Temat postu:

Myślę, że na to wszystko jest lekarstwo, które zawarłem w punktach:

1. Dystans do tak debilnego bredzenia ludzi, którym Bóg dał rozum a którego tacy ludzie nie potrafią wykorzystać we właściwym celu i nie potrafią też Bogu podziękować za tak cenny dar siejąc zło i gorsząc innych.

2. Nie porównywać ludzkiego cierpienia - tak jak słusznie napisał mały kwiatek, tym bardziej cierpienia Chrystusa do cierpienia ludzi. To cierpienie miało zupełnie inny wymiar, którego wielu chorych ludzi po prostu nie rozumie, byc może dlatego, że ich myślami kieruje zło, które chce wprowadzać zamęt między człowiekiem a Bogiem.

3. Wiara w to co wierzymy, w Boga, w Chrystusa, Jego zbawczą śmierć, miłość, Miłosierdzie Boże i zbawienie. To nas prowadzi do zbawienia i aby wygrać walkę ze złem musimy bronić tej wiary, bo "kto wytrwa będzie zbawiony".

4. Modlitwa za tych wszystkich chorych szaleńców, często opętanych przez zło - tylko w taki sposób możemy walczyć ze złem i pomagać Bogu w walce o dusze ludzi, którzy błądzą.
Powrót do góry
Philip
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 21 Mar 2014
Posty: 1361
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:58, 30 Wrz 2016    Temat postu:

Cytat:
Średniowieczny kat potrafił przez kilka dni odcinać delikwentowi "na żywca" członek po członku, jednocześnie cały czas utrzymując go w pełnej świadomości - na tym polegało jego mistrzostwo.


Dodałbym do rozważań exe jeszcze fakt, że pomimo osobistej przeżywalności cierpienia. Istnieje również, bariera technologiczna oraz historyczny ciąg przyczynowo skutkowy.
Pierwsze oznacza, że Chrystus osiągnął maksimum na swój czas przeżywania. Nie dało się zrobić więcej, ponieważ nie znano sposobów. Nie było takich wyspecjalizowanych katów, ponieważ nie było średniowiecza.
Drugie zaś oznacza, że nie można porównywać czasów, które wypływają same z siebie. W tym wypadku z męki pańskiej.
Gdyby nie było śmierci i zmartwychwstania Chrystusa ( wówczas największych mąk ) to i nie byłoby chrześcijaństwa. Skąd zatem dyskutant zna analogiczną przyszłość?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:51, 31 Sie 2019    Temat postu:

Chciałbym też dodać, ustami proroka Izajasza, dlaczego męka Jezusa Chrystusa stanowi apogeum cierpienia:
Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie. (Iz 53, 11)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
meteos24
Fustuarium (BAN)
Fustuarium (BAN)



Dołączył: 23 Lis 2017
Posty: 844
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:31, 23 Lis 2019    Temat postu:

TOMASZ-V.A.D napisał:
Myślę, że na to wszystko jest lekarstwo, które zawarłem w punktach:

1. Dystans do tak debilnego bredzenia ludzi, którym Bóg dał rozum a którego tacy ludzie nie potrafią wykorzystać we właściwym celu i nie potrafią też Bogu podziękować za tak cenny dar siejąc zło i gorsząc innych.

2. Nie porównywać ludzkiego cierpienia - tak jak słusznie napisał mały kwiatek, tym bardziej cierpienia Chrystusa do cierpienia ludzi. To cierpienie miało zupełnie inny wymiar, którego wielu chorych ludzi po prostu nie rozumie, byc może dlatego, że ich myślami kieruje zło, które chce wprowadzać zamęt między człowiekiem a Bogiem.

3. Wiara w to co wierzymy, w Boga, w Chrystusa, Jego zbawczą śmierć, miłość, Miłosierdzie Boże i zbawienie. To nas prowadzi do zbawienia i aby wygrać walkę ze złem musimy bronić tej wiary, bo "kto wytrwa będzie zbawiony".

4. Modlitwa za tych wszystkich chorych szaleńców, często opętanych przez zło - tylko w taki sposób możemy walczyć ze złem i pomagać Bogu w walce o dusze ludzi, którzy błądzą.
porównywać cierpienia ludzkiego do Bożego nie trzeba ,ale cierpienie ludzkie jest dla duszy bezcenne dla człowieka zwłaszcza w momencie kiedy człowiek ofiarowuje je za swoje czy inne grzechy .Nie obdzierajmy Ewangelii z Krzyża bo to byłaby profanacja .Spójrz przyjacielu ,że wielu świętych miało cierpienia czy fizyczne czy duchowe masz chyba tego świadomość .Ojciec PIO był do tego zdeterminowany ,że cieszył się z przypadkowego cierpienia .Albo świętość ,albo lipa panie .A tak apropo żyjemy w czasach kiedy ta kato lipa zmierza do końca także zapraszam was bracia i siostry do prawdziwej drogi Krzyża a nie naśladowanie ludzi ze świata którzy często niestety idą na zatracenie .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
meteos24
Fustuarium (BAN)
Fustuarium (BAN)



Dołączył: 23 Lis 2017
Posty: 844
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:50, 23 Lis 2019    Temat postu:

Nie ma świętości bez Krzyża to powinno być podstawą rozważania cierpienia .Tak samo jak Pan Bóg nie rozdaje Krzyży ,często to ludzie sami nawzajem się Krzyżują .Pan Bóg ofiarowuje cząstkę swego cierpienia duszą do tego przystosowanym ,dlatego ,że nadmiar cierpienia może zniszczyć w człowieku miłość i powodować nawet zgorzknienie .Sens cierpienia jest dość prosty lubię uproszczenia dlatego ,że świętość nie jest czymś nadzwyczajnym a mądrość wcale nie ukrywa się za słowami ,których często zwykli ludzie nie rozumieją .Przy dobrze przyjętym cierpieniu człowiek oczyszczony zostaje ze złych skłonności ,odrywa się od egoizmu miłość w nim się oczyszcza i zaczyna miłować w duchu i w prawdzie Boga i bliźniego. Miłować powinniśmy każdego im większy zbrodniarz tym większa miłość bo w ten sposób miłuje PAN Bóg .Błogosławieństwo jakie spływa na człowieka przy cierpieniu ,wyrzeczeniu ,prześladowaniu czy innych przeciwnościach jest nie do przecenienia .Nie miłuje się językiem i słowem ,ale czynem i prawdą a bez Krzyża chrześcijanin nie jest w stanie prawdziwie miłować .Także bracia i siostry zachęcam do wzniosłej łaski cierpienia ,która w połączeniu z modlitwą przynosi prawdziwe owoce przemiany tej ziemi w raj na ziemi .Jezus Was kocha i jak przyjmiecie cierpienie to z radości po głowie wyczochra :D Normalnie koniec katolipy :D

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez meteos24 dnia Sob 21:51, 23 Lis 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
meteos24
Fustuarium (BAN)
Fustuarium (BAN)



Dołączył: 23 Lis 2017
Posty: 844
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 8:40, 24 Lis 2019    Temat postu:

Słowa anioła jednoznacznie wskazują więc, że Matka Boża ponownie przypomina, iż świat potrzebuje nawrócenia oraz dusz, które będą wynagradzać Bogu przewinienia niewdzięcznych i grzeszników. Metoda pozostaje niezmienna – modlitwa, ubóstwo oraz cierpienie. To ostatnie (jak w przypadku Siostry Agnieszki) ma w chrześcijaństwie przecież znaczenie zbawcze. Wezwanie to jest wpisane w historię świata i jeśli do nawrócenia nie dojdzie, wiąże się z zapowiedzią możliwych kar dla ludzkości. to jest część z objawienia Akita ,ale wkleiłem to w temat cierpienia bo chodziło mi o to ,każde wasze cierpienie jest bezcenne ,choroba,preśladowanie ,przeciwności .Spójrzmy bracia na Krzyż czy Jezus tan zwyciężył po ludzku .NIE !!!TO była porażka w rozumowaniu ludzkim ,ale przez to przyjęcie ofiary za nasze grzechy Odniósł ogromne zwycięstwo .Dziś nic nie ulega zmiany Ewangelia szczęścia czy dobrobytu ,jest tylko odstępstwem od prawdy i prawdziwej wiary co niestety i przenika do naszego kościoła.Także bracia ofiara i modlitwa a potrzeb jest wiele ten rząd ,który jest również potrzebuje modlitwy ludzie myślą ,że jak oni by rządzili to podejmowali by lepsze decyzje to jest ułuda .Dlatego ,że demony które atakują ludzi na świeczniku tak samo atakowały by nas w momencie podejmowania ważnych decyzji i mogłoby wyjść ,że jeszcze gorzej wypadlibyśmy na tym polu niź obecni na szczycie .Czy to jest grzech gadulstwa kiedy mówi się o prawdzie i ostrzega bracia i siostry ???NIE !!!!! Bo w milczeniu jest gorszy grzech zaniedbania a pisze to do was jako rozumnych w wierze !!! Inni i tak nie przyjmują prawdy więc może ktoś z was to pojmie ...bez straszenia :)pokój i dobro Różaniec do ręki i ofiara módlmy się bracia potrzeb jest wiele z Bogiem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:30, 10 Mar 2020    Temat postu:

exe napisał:
Swoista obcość doktryny Krzyża, jaką odczuwają niewierzący i niechrześcijanie, musi pośrednio wynikać także z tradycyjnego już rozdarcia pomiędzy naszym Bogiem wiary, a Bogiem przedstawianym przez rozliczne rzesze filozofów, co siłą rzeczy musi korespondować ze swoistą przepaścią, a nawet otchłanią językową, która pojawia się pomiędzy językiem Ewangelii i językiem filozofii ...

ewa napisał:
MEKA PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA jest naszym schronieniem(w ranach Twoich ukryj mnie)

mały kwiatek napisał:
Cierpienie na dźwięk słów "ukrzyżuj go!" - wołanych przez tych, których kochamy - może być większe od cierpień fizycznych, jakichkolwiek.

TOMASZ V.A.D. napisał:
Uczynił to jednak z miłości do każdego z nas, uczynił to także dla tych, którzy w tai sposób Go potratowali, dla tych, którzy wołali: "Na krzyż z nim". Uczynił to dla każdego człowieka: wierzącego i niewierzącego. Uczynił to dla nas niegodnych zbawienia ze względu na nasze grzechy, uczynił to z miłości do każdego z nas, aby nas wybawić, abyśmy mogli otrzymać życie wieczne.

meteos24 napisał:
Błogosławieństwo jakie spływa na człowieka przy cierpieniu ,wyrzeczeniu ,prześladowaniu czy innych przeciwnościach jest nie do przecenienia .Nie miłuje się językiem i słowem ,ale czynem i prawdą a bez Krzyża chrześcijanin nie jest w stanie prawdziwie miłować


Pojmowanie Krzyża czerpię z wizji biblijnej Jezusa, którego w mroku bólu przeraża to, że widzi, iż całe realizowane Jego dzieło w Maryi, jest skazane - tak po ludzku - na porażkę, która ma kres w poczuciu bezcelowości, czego powodem ma być Jego nieuzasadnione cierpienie.

Trzeba sobie zadać pytanie o to, czy Jezus jest więc pozbawiony wszelkiej nadziei, jak w interpretacji ateistyczne, bądź sekciarskiej miałoby sugerować Jego westchnienie na Krzyżu:
Eli, Eli, lema sabachthani? - to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Mt 27,46b)...

Zapewne Jezus od samego początków zauważał narastający opór w wypełnianiu swojej ziemskiej misji, stąd wydaje się, iż powyższe westchnienie Syna Bożego na Krzyżu zawiera a sobie dwa momenty, które wcale nie są obok siebie, ale tak naprawdę są ściśle złączone ze sobą: świadomość opuszczenia przez Ojca , jako niewyobrażalne dla człowieka fiasko misji, oraz wiedzę intuicyjną , co odpowiednio widzę w Piśmie w cytacie powyżej, oraz w:
"Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną." (J 16, 32)

Szczególnie już w tym Janowym fragmencie Ewangelii mogę się właśnie domyślać, że Jezus Chrystus miał nie tylko świadomość klęski ludzko rozumianego działania - spełniania misji, ale też miał niewypowiedzianą wiedzę o nieuchronnym wypełnieniu misji przez Ojca, wszak:
"Wiem, że Ty wszystko możesz, co zamyślasz, potrafisz uczynić. Kto przysłoni plan nierozumnie? O rzeczach wzniosłych mówiłem.To zbyt cudowne. Ja nie rozumiem." (Hi 42, 2-3)

A więc z jednej strony widzę Jezusa dosłownie odartego jakby z wszelkiej nadziei, a jednocześnie Jezus aż promienieje nadzieją triumfu Ojca!
Widzę tu jakby paradoks chrześcijańskiego mesjanizmu, kiedy to oddalenie od Boga powoduje dążenie ku Niemu.

Misterium paschalne, które będziemy w sposób szczególny przeżywać w nadchodzący Wielki Tydzień i jego zwieńczenie - Święta Wielkanocne - będące swoiście kenotycznym istnieniem wcielonego Boga, jednocześnie uznałbym za analogię trynitarną immanentnej Trojcy.
Mowa więc tu o tym, że " kenosis Ojca Syna mają objawienie w ekstasis miłości ", jak to wdzięcznie ujmuje Hans Urs von Balthasar.
Rozumiem to więc tak, że kenotycznie zrodzony Syn, kenotycznie oddaje się Ojcu. Jest to punkt węzłowy moich rozważań trynitarnych o Męce Pańskiej, ponieważ ta wewnątrzboska relacja kenotyczna powoduje, że Osoby boskie "tworzą" miejsce, przestrzeń wzajemnego bycia, wzajemnej wolności bycia i działania.
Można więc w takiej interpretacji relacji zauważyć, że ów kenotyczny "dystans" pomiędzy Ojcem i Synem, "spajany" przez Ducha Świętego, powoduje ten quasi-dysonans wspomniany u początku rozważań, kiedy to z jednej strony Jezus-Człowiek jest zdruzgotany w swym ludzkim poczuciu misji, a z drugiej strony Jezus-Bóg znosi ten nieskończenie bolesny gniew Ojca na wszystkich grzeszników, ponieważ Jezus jest wypełniony Miłością.

Ten immanentny w Trójcy Świętej dystans, jest źródłem ukrycia pewnej wiedzy przed Synem-Człowiekiem:
"Lecz o dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec." (Mt 24, 36)

Pytanie jest naturalne: po cóż takie wewnątrzboskie ukrycie? Wydaje się, że w Bogu są takie "rzeczy", które istnieją dla jeszcze większego promieniowania miłości, aby zapewnić tejże miłości sposobność do rozwoju, czego wyrazem jest kenoza, objawiająca się poddaniem się.
Otóż mam na myśli to, że boska wiedzą jednej Osoby, daje się drugiej Osobie, ale w ogólności jest ta wiedzą wyciszona dla pozwolenia pełnego wyrażenia się ekstatycznej relacji wzajemnej miłości .

Kenoza Boga w rozumieniu, jako analogon Trójcy Świętej, jest zasadniczym kluczem do zrozumienia Miłości, jako fundamentu rzeczywistości, co wyraża się przez wytłumaczenie transcendentalnie rozumianej odrębności zarówno pomiędzy stworzeniami samymi, jak i pomiędzy nimi, a Bogiem oraz w aspekcie immanentnej Trójcy, co jest odpowiedzią na zarzut tryteizmu, który w tym momencie obalam.

Ten trynitatny znak kenotycznej odrębności , czyli znak oddającej się miłości, widzimy w pełni w Synu Bożym, ponieważ aby Ojciec mógł być w pełni Ojcem, musi oddać się bezgranicznie i odwiecznie. Stąd też nie dziwi tłumaczenie tego faktu przez świętego Tomasza formułą:

"doskonała miłość zakłada doskonałe poznanie" .

I to właśnie dlatego nie poznanie, ale właśnie miłość jest podstawą kenozy, samooddania się.

Zauważam więc w tym oddzieleniu kenotycznej natury podstawę do <<oddzielenia>> Boga samego oraz wszelkiego stworzenia również na mocy autorytetu Pisma:
Hbr 4, 12 - Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca." (Hbr 4, 12)

W misterium paschalnym widzę, że ludzka świadomość Jezusa jakby pokrywa się z Jego świadomością misyjną, zaś ta ostatnia jest zawsze absolutna. Powiedziałbym nawet, że" ja" Jezusa jest nieodróżnialne od Jego misji, jest pierwotną intuicją Jezusa będącą w ścisłej relacji z Jego tożsamością - posłaniem przez Ojca.
Uzasadnilbym takie postawienie sprawy w ten sposób, że zwykły człowiek uświadamia sobie poczucie misji dopiero wtedy, gdy dojrzeje jego wiara, natomiast Jezus miał to od zawsze.
Widzimy to nieraz, gdy Jezus był zadziwiony małą wiarą Apostołów.

Jezusowi w Jego misji, ale szczególnie na Krzyżu, trzeba przypisać doskonałe posłuszeństwo , dzięki któremu dowiaduje się tego, co ma wiedzieć, ale wydaje się, iż wiedza Jezusa nie była jakąś nową wiedzą, lecz była skutkiem uwyraźnienia ludzkiego poznania, które jest z początku actu confuse, choć takim zawsze będzie w porównaniu z Bożą Wszechwiedzą.

Wydaje się tedy, że Jezus im większą niewiedzę miał na Krzyżu - im bardziej doświadczał opuszczenia przez wszystkich, a przede wszystkim przez Ojca, "tym bardziej" objawiała się Jego boskość, to jest w milczeniu i w śmierci krzyżowej. Jednocześnie Jezus, jako Człowiek wie, że jest Synem Ojca. Ta wiedza daje Mu charakterystyczną cechę, która przyciągała uczniów, a mianowicie teandryczność - bogomocność, której nie zauważył Luter, a która to jest wspominana przy okazji innego tematu.
Ostatecznie zaś świadomość bycia Synem jest równoważna transcendentalnemu posłuszeństwu.

Uczynić trzeba teraz nawrót do kenotycznego "dystansu" Syna do Ojca, który jest nieskończonym "oddzieleniem".

Jest to ważne, ponieważ to nieskończone oddzielenie jest w wiedzy (na czym polega ten niuans Boskiej "niewiedzy", pisałem wyżej), ale nie jest w woli. Brak świadomej wiedzy czyni Jezusa ślepo posłusznym.

Odpowiadając więc na pytanie postawione na początku: czy Jezus był pozbawiony całkowicie nadziei, odpowiedziałbym "tak", natomiast chciałbym zauważyć, że jakby "intuicja nadziei" tkwiła w niewzruszoności Jego świadomości misji.

Śmierć Jezusa jest samym centrum Trójcy Świętej, gdzie wspominany kilkakrotnie kenotyczny dystans ma charakter intelektualny i dzięki niemu z kolei bezbożny dystans grzechu, mający charakter moralny, może być przekroczony i pokonany.
Jezus Chrystus przedstawia Ojcu grzech w swej Osobie, natomiast w Ciele przedstawia grzesznika, ale aby to było możliwe, musiałyby być spełnione warunki absolutnej wierności oraz absolutnego braku oparcia w wiedzy. Myślę, że to się sprawdza w praktyce życia duchowego, ponieważ tak jak Jezus doszedł na szczyt posłuszeństwa - czyli na szczyt zjednoczenia się z wolą Ojca:
"Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie". (Łk 22, 42)
- poprzez wkroczenie w otchłań niewedzenia, którego swoistość starałem się jakoś przybliżyć powyżej. To zjednoczenie z wolą Ojca w absolutnym ogołoceniu z wiedzy o Ojca wsparciu stało się pod tym warunkiem właśnie doskonałą, bo absolutną ofiarą z samego siebie - ofiarą miłości.

W tej koncepcji Krzyża, jako analogonu* Trójcy Świętej, którą tu przedstawiam, Ojciec przekazuje Synowi-Człowiekowi <<mniej>> wiedzy, ale za to przekazuje pełnię miłości po to, aby ta miłość mogła jeszcze jaśniej promieniować. Trzeba mi tu jeszcze raz przypomnieć także i to, że miłość nie może istnieć bez ruchu, bez poddania się, a więc gdyby wszystko było stale wiadome, jak to jest zresztą u Boga.
Skoro zaś nie wszystko jest stale wiadome w relacji Syna do Ojca, pokuszę się o tezę roboczą, że Osoby boskie mają "wiarę" - oczywiście rozumianą analogicznie, ponieważ nieustannie "przekazują" wiedzę.

Chciałbym tu wyraźnie podkreślić, że jak i ja przywiązuję wagę do analogiczności tez zawartych w tym temacie, tak i o to samo proszę Szanownego Czytelnika, ponieważ analogiczność twierdzeń pozwala mi wyrażanie takiej - być może osobliwej - interpretacji teologicznej relacji Krzyża i Trójcy Świętej, jako Jej objawienia poprzez misterium paschalne, poprzez łaczenie zdań przeciwnych dla wydobycia sedna tej koncepcji.

Dlatego też nie widzę przeszkody, aby jednocześnie utrzymywać zgodnie z formalną teologią filozoficzną, że jednocześnie Ojciec daje Synowi wszystko, a zarazem Ojciec ukrywa przed Synem pewne detale wiedzy. Uzasadnieniem takiego analogicznego podejścia jest to, że także i czas w Trójcy ma charakter analogiczny, co implikuje również wspomniany powyżej dystans kenotyczny.

Na ile to jest składne i sensowne, zanalizujcie to proszę i wypowiedzcie się, czy udało się mi zachować jedność Bożą w tym rozważaniu. Jeśli w międzyczasie nasuną mi się jakieś suplementacje w tej koncepcji, niezwłocznie uzupełnię temat.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++

PS: Poprzez analogon rozumie się wspólną dla wszystkich składowych część proporcji właściwej, która de facto jest fundamentem rozumienia każdej ze składowych (analogatów). Innymi słowy, analogaty maja bazę w analogonie, zaś inna sprawą jest sposób zakorzenienia analogatów w analogonie, na po dstawie czego wyróżnia sie takie, a nie inne rodzaje proporcji.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Wto 11:46, 10 Mar 2020, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Śro 2:52, 11 Mar 2020    Temat postu:

Pełnia Bóstwa Trójcy Świętej to pełnia miłości.

Nie sposób pojąć tego mając w głowie lukrowaną cukierkowatą miłość.
Prawdziwa miłość jest oparta o cierpienie umożliwiające pełne oddanie.
Cierpienie dodaje świadomości wagi miłości i oddania w miłości.

Analogie w egzystencji człowieka i jego relacjach z Bogiem, z szatanem, z Maryją, z innymi ludźmi widzę rozliczne.

Kierunek tych relacji nadaje Jezus w kenozie.
Uniżenie Jezusa zniżające się aż do śmierci jest potrzebne dla ujawnienia się miłości Ojca i Syna, jest potrzebne dla uruchomienia miłości człowieka do Jezusa. Daje człowiekowi drogowskaz którym jest Maryja, która działa razem z Duchem Świętym.

Cierpienie Jezusa zmierzające do Zmartwychwstania i Wiecznej Boskiej Chwały Jezusa przez analogię implikuje potrzebę cierpienia człowieka, aby ten oderwał się od grzechu i dzięki Maryi, Aniołom, a zwłaszcza Duchowi Świętemu osiągnął stan uwielbiony po zbawieniu i zmartwychwstaniu. - Aby nie tylko dać świadectwo miłości wznoszącej ku uwielbieniu i Niebu, tylko aby dopełnić wiecznej relacji między człowiekiem i Bogiem - relacji miłości. Po drodze przechodzimy przez cierpienie, które przyniósł człowiekowi diabeł.

Nie umiem tego wyjaśnić, jednak czuję, że ks. Piotr Glas opowiada tu przez godzinę właśnie o tym. Bardzo zachęcam by posłuchać.

Z Maryją w walce ze złem:
https://www.youtube.com/watch?v=OdziMBvgnfs


Ostatnio zmieniony przez maly_kwiatek dnia Śro 2:53, 11 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 4:51, 11 Mar 2020    Temat postu:

Zaiste masz słuszność!
Przypomniałeś mi dosadny fragment Pisma Świętego:
"Skoro więc Chrystus cierpiał w ciele, wy również w tę samą myśl się uzbrójcie, że kto poniósł mękę na ciele, zerwał z grzechem, aby resztę czasu w ciele przeżyć już nie dla [wypełniania] ludzkich żądz, ale woli Bożej." (1 P 4, 1-2)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1209
Przeczytał: 27 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:33, 10 Cze 2020    Temat postu:

Chrystus przyszedł, aby nauczyć świat wzgardy wszystkich rzeczy stworzonych. Naśladowanie Go powinno być ciągłym usiłowaniem naszym.Mało znany jest od tych, którzy się mają za przyjaciół Jego, a szukają w Nim pociech swoich, kochając raczej siebie samych, niż Jego gorycze.Największe opuszczenie jakiego doznał w życiu swoim miało miejsce w czasie konania na krzyżu.

Największym Jego dziełem było pojednanie rodzaju ludzkiego z Bogiem, dopełnił go zaś w najzupełniejszym opuszczeniu, umierając wśród opuszczenia i wzgardy. Proroctwa o Królestwie Chrystusa miały znaczenie wyłącznie duchowe. On jest bramą i drogą wiodącą do zjednoczenia z Bogiem. W Nim wypowiedział nam Bóg naraz wszystko, co w ciągu wieków mówił przez proroków i nic więcej nie ma już do powiedzenia. W Nim zawierają się wszystkie tajemnice i skarby mądrości Bożej. Nie potrzeba nam starać się o znajomość innej rzeczy jak Chrystusa Ukrzyżowanego.

Człowiek duchowy, zawsze we wnętrzu swoim nosi obraz Chrystusa, i zawsze nań spogląda. W Nim mieszka cała pełnia Bóstwa. Od chwili, w której Chrystus wyrzekł na krzyżu "Wykonało się" ustał wszelki ceremoniał Starego Zakonu.
Girlandy z cnót dusz świętych są wieńcem chwały dla Chrystusa. Także potrójna korona Dziewic, Doktorów i Męczenników jest koroną ku chwale Chrystusa. W Nim zawarte są tajemnice Mądrości Bożej. Chrystus jest skarbnicą tak bardzo obfitą, że choćby czerpało się z niej jak najwięcej, nigdy nie będzie miała granicy ni końca . Choć wiele tajemnic Chrystusa odsłonili święci Doktorowie i zrozumiały dusze święte , to niemal jednak wszystko jest w nich niewypowiedziane i niepojęte. Chrystus łączy duszę z Sobą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1209
Przeczytał: 27 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:01, 10 Cze 2020    Temat postu:

Jednak czy nie ma ludzi dziś bardziej cierpiących niż Pan Jezus? Męka Pana Jezusa trwała ok 3 godziny . Jednak osobiście uważam że jest wielu ludzi którzy bardziej cierpieli niż Pan Jezus, którzy cierpieli wieloletnie udręki, zesłania do łagrów, na wieloletnie przymusowe prace , musieli przecież bez pożegnania rozstać się z rodziną, współmażonkami, dziećmi. Ludzie podczas II WŚ byli okrutnie prześladowani, eksperymentowano na żywym człowieku. Bestialstwo i okrucieństwo XX wieku chyba nie można przyrównać do żadnego innego... Bóg cierpiał bo dawał Siebie, samo dobro a w zamian dostawał zło i ta różnica była duża, i dlatego to było cierpienie wielkie. Pan Jezus wiedział że jest największym dobrem, że wszystko stworzył , ale ta niewiara i niewdzieczność ludzi to musiało być coś strasznego. Człowiek nieraz może mieć o sobie fałszywie wysokie mniemanie i jeśli uczyni jakiś drobny gest i nie będzie dostawał podziękowań które uważa że na nie zasługuje, to przecież będzie cierpiał choć w rzeczywistości mu się nic nie należy. A niewdzięczność wobec świętego Boga jest straszna.A choć Bogu nie możemy się odwdzięczyć na miarę Boga, to przecież Bóg nie oczekuje nie wiadomo czego , ale żeby nie traktować Go chociaż jak kolegi czy przyjaciela ? Czy to tak dużo ?

Ale czy cierpienie jest tu najważniejsze ? Nie. Pan Jezus przecież kontynuuje niejako swoje cierpienie w udręczonym człowieku. Największym cudem było zmartwychwstanie. Męka Pana Jezusa była moim zdaniem dlatego największą Ofiarą Miłości ponieważ była to nieskończona przepaść między Świętością , Niewinnością, Wszechmocą Boga a wyrzeczeniem się Siebie w tak ciężkim posłuszeństwie Bogu. Bóg chociaż mógł się obronić to ofiarując całkowicie Siebie ludzkosci, pozostał bezsilny upakarzając się, doznając wstydu,paradoksalnie udawadniając tym samym że jest Bogiem tym że nic nie musi udawadniać postępując jakby przeciwnie swojej wszechmocy, bo i tak zmartwychwstał później.
Dla Boga nie ma żadnych barier, przeszkód prócz woli ludzkiej i człowieka który do Boga idzie do góry przez pyche i dume oddalając się od siebie samego. A nie idzie do Boga przez uniżenie , przez drogę którą Boski Majestat w ludzkim ciele wskazał w Jezusie Chrystusie. Uniżenie Boga przed człowiekiem i zarazem Woli Ojca było niesamowite ! To tak jakby słońce miało ustąpić ,schować się , zgasnąć przed kilkoma świeczkami , a pomimo że gaśnie to wszyscy nadal żyją i to słońce nadal podtrzymuje wszystko przy życiu


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez uel dnia Pią 22:10, 05 Lut 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:07, 10 Cze 2020    Temat postu:

Uel napisał:
Jednak czy nie ma ludzi dziś bardziej cierpiących niż Pan Jezus? Męka Pana Jezusa trwała ok 3 godziny . Jednak osobiście uważam że jest wielu ludzi którzy bardziej cierpieli niż Pan Jezus (...)

Niezmiernie się cieszę, że ten temat jest kontynuowany. Cóż mogę powiedzieć odnośnie zacytowanego fragmentu? Uel, twoja interpretacja relacji cierpienia Jezusa do cierpienia innych ludzi może i by nawet mogła aspirować do miana prawdziwej, jednakże tylko i wyłącznie w porządku cielesnym,materialnym.

Myślę, że teologia filozoficzna Akwinaty rozwieje tą kwestię

Tymczasem, jak to wyżej pisałem, ale może to umknęło Twej uwadze, bądź zbyt zamotałem moje peorowanie, cierpienie Jezusa stanowi tegoż apogeum z tego powodu, że w wymiarze absolutnym, wiecznym, skala cierpienia i nieodłącznej łaski, jest w pewnej relacji do "poziomu" grzeszności. Jezus, jako bezgrzeszny, odczuwał uderzenia grzechów w wymiarze nieskończonym.

Trzeba też zauważyć, że cierpienie osoby, jako bytu przygodnego, jest zawsze mniejsze, niż jej grzech, co poświadcza autorytet Pisma Świętego w Księdze Hioba:

"objawił ci tajniki rozumu, gdyż wieloraka to mądrość: poznałbyś, ile Bóg ci zapomniał." (Hi 6, 7 BT IV)
, czy też bardziej bezpośrednio:
"Gdyby ci objawił tajemnice mądrości, które są dla rozumu cudowne, wtedy poznałbyś, że Bóg żąda mniej za twoje winy, niż zasługujesz." (BW)

Bóg, jako byt absolutny, jest bezgrzeszny, stąd łaska Ojca wobec Syna w kontekście Ofiary była zerową, co zauważamy, jako kenozę Jezusa Chrystusa na Krzyżu:
"Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Daleko od mego Wybawcy słowa mego jęku." . (Ps 22, 2)
, oraz:
"Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: Eli, Eli, lema sabachthani?, to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?" (Mt 27, 46)

I konsekwentnie, wzrost grzeszności (byty przygodne) powoduje jeszcze obfitszą łaskę, co zaświadcza znów autorytet Pisma Świętego:
" Natomiast Prawo weszło, niestety, po to, by przestępstwo jeszcze bardziej się wzmogło. Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego." (Rz 5, 20-21)

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1209
Przeczytał: 27 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:16, 25 Lis 2020    Temat postu:

exe napisał:
Uel napisał:
Jednak czy nie ma ludzi dziś bardziej cierpiących niż Pan Jezus? Męka Pana Jezusa trwała ok 3 godziny . Jednak osobiście uważam że jest wielu ludzi którzy bardziej cierpieli niż Pan Jezus (...)

Niezmiernie się cieszę, że ten temat jest kontynuowany. Cóż mogę powiedzieć odnośnie zacytowanego fragmentu? Uel, twoja interpretacja relacji cierpienia Jezusa do cierpienia innych ludzi może i by nawet mogła aspirować do miana prawdziwej, jednakże tylko i wyłącznie w porządku cielesnym,materialnym.

Myślę, że teologia filozoficzna Akwinaty rozwieje tą kwestię

Tymczasem, jak to wyżej pisałem, ale może to umknęło Twej uwadze, bądź zbyt zamotałem moje peorowanie, cierpienie Jezusa stanowi tegoż apogeum z tego powodu, że w wymiarze absolutnym, wiecznym, skala cierpienia i nieodłącznej łaski, jest w pewnej relacji do "poziomu" grzeszności. Jezus, jako bezgrzeszny, odczuwał uderzenia grzechów w wymiarze nieskończonym.

Trzeba też zauważyć, że cierpienie osoby, jako bytu przygodnego, jest zawsze mniejsze, niż jej grzech, co poświadcza autorytet Pisma Świętego w Księdze Hioba:

"objawił ci tajniki rozumu, gdyż wieloraka to mądrość: poznałbyś, ile Bóg ci zapomniał." (Hi 6, 7 BT IV)
, czy też bardziej bezpośrednio:
"Gdyby ci objawił tajemnice mądrości, które są dla rozumu cudowne, wtedy poznałbyś, że Bóg żąda mniej za twoje winy, niż zasługujesz." (BW)

Bóg, jako byt absolutny, jest bezgrzeszny, stąd łaska Ojca wobec Syna w kontekście Ofiary była zerową, co zauważamy, jako kenozę Jezusa Chrystusa na Krzyżu:
"Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Daleko od mego Wybawcy słowa mego jęku." . (Ps 22, 2)
, oraz:
"Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: Eli, Eli, lema sabachthani?, to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?" (Mt 27, 46)

I konsekwentnie, wzrost grzeszności (byty przygodne) powoduje jeszcze obfitszą łaskę, co zaświadcza znów autorytet Pisma Świętego:
" Natomiast Prawo weszło, niestety, po to, by przestępstwo jeszcze bardziej się wzmogło. Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego." (Rz 5, 20-21)

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Masz rację Bracie Exe . W zbyt wielkim rozproszeniu przeczytałem co napisałeś . Już samo to że napisałeś:
exe napisał:

Pełnia miłości odczuwa pełnię nienawiści,
Pełnia delikatności odczuwa pełnię siły i okrucieństwa ciosu,
Pełnia czystości odczuwa pełnię zła grzechu. .


świadczy o tym że człowiek nie jest tą pełnią jaką pełnią jest Pan Jezus Chrystus . A skoro człowiek nie jest pełnią i jest grzeszny , to jeżeli cierpień słusznie człowiek nie ponosi jako konsekwencjj swoich grzechów, lub nie znosi jako pokuty to w dodatku są łaską którą do Boga mają przyciągnąć. Bóg więc nikomu zła nie wyrządził , tyle wycierpiał i jeszcze jak człowiek cierpi to Bóg obraca to na korzyść człowieka aby tylko być bliżej człowieka który tak Go odrzuca


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Rozmowy o cierpieniu i radości ... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin