Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Matematyczność przyrody , czy przyrodniczość matematyki ?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:25, 10 Gru 2012    Temat postu: Matematyczność przyrody , czy przyrodniczość matematyki ?

Od dawna ludzie zauważają niesamowitą tajemnicę naszego Wszechświata: jest on poznawalny.

Aby coś było poznawalnym, musi mieć strukturę logiczną. Zdaję sobie sprawę, że logiki mogą być mnożone, jednak zasady :
-tożsamości
- niesprzeczności

powinny obowiązywać , aby nie doszło do oczywistych absurdów , jak na Przykład taki, iż Bóg może siebie samego unicestwić , ponieważ nie ma dla niego niczego niemożliwego.

Dzięki matematycznym rozważaniom, potrafimy przewidywać odkrywanie struktur, których byśmy się nie spodziewali .
Jednocześnie matematyczne wnioskowania często wyprzedzały dowody doświadczalne.
Jakżeż astronomowie 18ego wieku dziwili się, że Newton za pomocą własnego wynalazku - rachunku różniczkowego- wyliczał orbity planet i szczegóły ruchu ciał niebieskich dokładniej , niż astronomowie za pomocą doświadczeń obserwacyjnych.

Jaką więc postawimy tezę: czy matematyka jest tylko szczególnie przydatnym opisem regularności w przyrodzie , które nazywamy strukturą, czy też sama przyroda jest na swym najgłębszym poziomie strukturalnym swoistym polem potencjalności-racjonalności, które na płatoński sposób , jest źródłem idei - wzorców dla elementów rzeczywistych ?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pon 22:29, 10 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hejal
Gość






PostWysłany: Pon 22:30, 10 Gru 2012    Temat postu:

Matematyka to królowa nauk.Tyle.Dzięki matematyce da się wyliczyć pogodę,prędkość wiatru,szybkość zwierząt,trzęsienia ziemi,kataklizmy i prawie wszystko.Oczywiście przydatna jest też fizyka ale podstawa to matma.Potem następne nauki.
A jak wyliczyć masę czarnej dziury gdzie podobno łyżeczka tej masy jest cięższa od iluś milionów gwiazd czy jakoś tak.
Świat nie jest ani zły ani dobry.Świat jest obojętny.
Matematyka w przyrodzie skrótowo żeby nie zanudzać
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Hejal dnia Pon 22:38, 10 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:39, 14 Maj 2015    Temat postu:

Hejal napisał:
Matematyka to królowa nauk.Tyle.Dzięki matematyce da się wyliczyć pogodę,prędkość wiatru,szybkość zwierząt,trzęsienia ziemi,kataklizmy i prawie wszystko.
Jest to rzeczywiście praktyczne podejście do sprawy. Bardzo spodobała mi się Twoja wypowiedź zawierająca istotny zwrot "prawie wszystko" (sensu: wyliczyć).

Dlatego tutaj pragnąłbym wskazać niejako w sposób zakamuflowany ;) , że czym innym jest struktura czysto matematyczna SCP, a czym innym jest struktura matematyczna przyrody SMP.

Jak to zagadnienie różnicy ugryźć tak na chłopski rozum Question

Struktury czysto matematyczne są jedynie i wyłącznie formalnymi strukturami relacyjnymi. Natomiast struktury matematyczne przyrody to wspomniane formalne struktury relacyjne, dla których
można ustalić, "czy i w jaki sposób" jest mierzalny doświadczalnie jakiś podzbiór wielkości z dane go zbioru. Te formalne wielkości nabierają więc sensu fizycznego, a więc mogą również aspirować do miana reguł praw przyrody.

Bardzo istotną cechą SMP jest taka, że - w myśl Richarda Feynmana - można je wyrażać w w kilku równoważnych formalnie postaciach, ale [u]o różnej semantyce
.

Na ile są realne owe SMP Question To mnie stale nurtuje.

Na przykład formalizm matematyczny Hilberta praktycznie neguje istnienie referentów empirycznych dla formuł relacyjnych i przyjmuje je jako [niezasłużone, czy też niepojęte. ten formalizm obarczyłbym winą za instrumentalne podejście fizyki do form matematycznych, które zostają sprowadzone do statusu języka opisowego w fizyce. I to, jak się okazuje, ma być - wg. formalistów - dowodem nie-istnienia realnego SMP , czyli że nawet one są one zależne od ludzkiego umysłu ... .

Tymczasem ... nie widzę tu konsekwentnego wynikania logicznego, ponieważ przy takim "dowodzeniu" nierealności SMP", miesza się w sposób nieuprawniony płaszczyznę poznawczą z ontyczną Exclamation


Co z tego zastrzeżenia wynika Question Otóż, jak powyżej pisałem, SMP - jako prawa przyrody - muszą być relacjami pomiędzy zjawiskami i procesami. A więc prawa przyrody i realne zjawiska przyrodnicze (fenomeny)nie maja tożsamej natury Exclamation Idea

Dlatego też wg mnie, negacja realności SMP odbywa się na zasadzie ustawiania ich równorzędnie w przestrzeni fizycznej, jako elementów w niej zawartych i tu wiadomo, że trzeba by się tu stanowczo nie zgodzić Exclamation

Jednak tu nie o takie postawienie sprawy idzie, lecz o takie, że świat zjawisk (fenomenów) byłby dla struktur matematycznych przyrody SMP przestrzenią reprezentacji, czyli jakby ciałem, objawiającym istotę SMP Exclamation

Śmiem tak twierdzić, ponieważ powyższa teza może tłumaczyć powodzenie tego, że formuły matematyczne mogą przewidywać nowe obiekty i zjawiska fizyczne, a co jest faktem.

Naprawdę zadziwiająca korespondencja fenomenów i struktur matematycznych przyrody, która zmusza do ... zadziwienia ;)

Jak tu więc nie filozofować Question Laughing :wink:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 19:21, 14 Maj 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:24, 14 Lip 2019    Temat postu:

exe napisał:
"czym innym jest struktura czysto matematyczna SCP, a czym innym jest struktura matematyczna przyrody SMP"


Myślę, że mógłbym tą ideę wyrazić w języku arystotelesowsko-tomistycznym, jeśli komu to przystępniejszym będzie, ale i bedzie to owocnym, aby wskazać raz jeszcze na różnicę zasadniczą pomiędzy fizyko-matematyką, a metafizyką realistyczną (kwestia nadużywania w tej pierwszej interpretacji wyobrażeniowej , szczególnie w teologii mistycznej).

Profesor Białobrzeski, w odczycie wygłoszonym w ówczesnej Komisji Filozoficznej PAU w dniu 15 czerwca 1950 roku, pt. : "O interpretacji ontologicznej podstaw fizyki atomowej" próbuje zinterpretować dwupostaciowość materii (twierdzenie de Broglie'a), gdyby kto potrzebował oryginału.

Trzeba wyjść więc od koncepcji przyczynowości w fizyce klasycznej, gdzie - jak dobrze wiemy - przyczynowość jest związana z możnością jednoznacznego przewidywania.
Jednakże, jak zauważono, ta przyczynowość klasycznie pojmowana nie jest stosowalna do indywidualnych aktów atomowych, a swe znaczenie zachowuje jedynie, jako "aspekt" statystyczny. Wchodzimy więc "płynnie" w indeterminizm będący w zgodzie z prawami mechaniki kwantowej.

Pamiętając o arystotelesowskim dowodzeniu ruchu z możności "czynnej" (konia z rzędem temu, kto chciałby obalić to dowodzenie bez popadnięcia w absurd), mogę pokusić się o roboczą reizację owej możności i o nazwanie jej "potencjalnością", której wyrazem jest aspekt falowy materii i promieniowania. Jest więc tutaj owa "potencjalność" realnością intensywną, nieprzestrzenną. Jest to realna (bo w dokonującym się, a więc choć w niepełnym, akcie) intensywność, ponieważ zawarte są w niej różnorodne własności.

W fizyce miałby człowiek do czynienia z rozmaitością realną nie mającą wprawdzie cech ilościowych, a jednak wyrażalnych przy pomocy specyficznych form matematycznych.

Owe indywidualne akty, akty atomowe, czyli akty wymiany energii i pędu, charakteryzujące aspekt korpuskularny materii, mają przyczynę sprawczą w owej "potencjalności" (możność czynna Arystotelesa).
Aspekt falowy jest tutaj statystycznym wynikiem aspektu korpuskularnego, jako objawiającego się w doświadczeniu zewnętrznym. Stąd właśnie widzimy zjawisko redukcji paczki falowej (owa słynna, tajemnicza redukcja wektora stanu, nad którą pochylił się swego czasu fizyk matematyczny Roger Penrose, platonik zresztą).
I tutaj przychyliłbym się do krytyki szkoły kopenhaskiej (jej piewcą był Niels Bohr), przeprowadzonej przez prof. D. Bohm'a.

Dlaczego takiestanowisko zajmuję?

O ile N. Bohrr zakłada immanentną irracjonalność przyrody, ponieważ w ramach zasady komplementarności i nieokreśloności, nie można rozwiązać sprzeczności świata, o tyle D. Bohm uważa, świat składa się z różnych poziomów o właściwych sobie prawach. Poziomy te mogą mnożyć się w nieskończoność i dlatego nie można przyjąć poziomu ostatecznego, lecz pomimo ich autonomiczności "prawnej", oddziaływują na siebie. Dlatego też determinizm i indeterminizm są relatywnie tak naprawdę.

Widzimy, że świat przyrody, jako nieskończenie wariatywny, zmusza nas do rozpatrywania go, jako pewnego rodzaju abstrakcji i przybliżenia. Musimy tych narzędzi używać, aby jakoś dawać sobie radę z tą jakosciową i ilosciową nieskończonością Wszechświata, ale ]b]trzeba wymagać[/b], aby teorie sformułowane przy pomocy takich abstrakcji, prowadziły do przewidywań zgodnych z planami tych teorii.

Proszę Wszystkich Czytelników o zauważenie zadziwiającej zbieżności współczesnych interpretacji mechaniki kwantowej z arystotelesowską teorią materii, zwaną teorią możności i aktu, co dobitnie uwyraźnił jeszcze św. Tomasz z Akwinu.

Otóż św. Tomasz z Akwinu zauważył, że materia w swej "naturze" nie jest jednopostaciowa. Mało tego: nie może być jednopostaciowa!
Jednopostaciowosść materii konotuje posiadanie przez materię jednej, podstawowej tylko formy.
Tu dygresja:
Już w temacie o niedorzeczności idei ewolucji biologicznej na poziomie makro, wspominałem o poglądzie Awicebrona w tej kwestii o tym, że forma ciała jest nie tylko podstawową, ale i powszechną formą materii. Ta awicebrońska idea jest podwaliną darwinizmu i neodarwinizmu, choć sami jego piewcy nie są tego świadomi z powodu braków w odebranej edukacji filozoficznej.

Wyprzedzając cytowanie polemiki Akwinaty z Awicebronem w tej materii należy skonkludować, że materia sama ze siebie nie posiada żadnej podstawowej formy, lecz jest w możności do różnych form i dlatego właśnie może pokazywać się w różnych postaciach.
Oto cytowanie dla żądnych oryginalnej myśli św. Tomasza z Akwinu:

"Awicebronem przyjmował jedna tylko materię wszystkim ciało wspólną, gdyż podkreślał jedność formy korpuskularnej.
Ale gdyby forma była istotnie właściwą formą, którą w materii suponowałyby inne formy różniące ciało materialne, byłaby ona konieczna, czyli: nie mogłaby nie być w materii, gdyż tkwiłaby w materii niezmiennie i nieusuwalnie i w stosunku do niej jakieś ciało materialne nie byłoby zniszczalne.
Zniszczalne i zmienne byłoby jedynie w stosunku do form wtórnych, suponujących już formę ciała.

W takim jednak wypadku ciało materialne nie byłoby istotnie zniszczalne
,

[Zauważmy, że byłaby wtedy sprzeczność z faktami, na przykład z faktem przechodzenia ze stanu nieożywionego w stan ożywiony - przyp. exe]

lecz byłoby zniszczalne tylko pod pewnym względem

[I tu znów trzeba mi zauważyć, że ta zniszczalność pod pewnym względem (jako zmiana form przypadlościowych) została przez darwinistów i neodarwinistów utożsamiona ze zniszczalnością totalną ( formy substancjalnej), torując drogę dla teorii makro-specjacji - przyp. exe]

, gdyż przy ubytku jakichkolwiek form [tu: przypadłościowych - przyp. exe], zawsze by trwał jakiś byt aktualny (byt z określoną formą podstawową). Podobnie by to wypadało w teorii starożytnych filozfujacych fizyków, którzy również przyjmowali byt aktualny za ostateczne podłoże zmiennych ciał materialnych [np. Parmenides - przyp. exe]. Podłożem takim miałby być ogień [Heraklit - przyp. exe], albo powietrze [Anaksymenes - przyp. exe], albo też inna postać materii."


Twierdzi się przeto, że współczesna nauka świetnie interpretuje kwestie materialne i zmienia świat, zaś filozofia ma mizerne efekty.

Czy to stanowisko gloryfikujące metodę fizyko-matematyczną jest słuszne?

Owszem, fizyka współczesna uzyskuje świetne rezultaty w swej dziedzinie dzięki przyjęciu matematycznego interpreracjonizmu, stąd właściwie musiałoby się mówić o fizyko-matematyce, jako remedium na prawdę poznania.

Jednak uwaga moja jest taka:

- na czym w ogóle polega interpretacjonizm matymatyczny w fizyce?
- jakie ma granice i czy w ogóle je ma?

Pamiętać trzeba, że byt matematyczny nie jest zasadniczo bytem realnym, ponieważ nie można go pojąć w oderwaniu od myśli ludzkiej. Jak on powstaje - to sprawa zasadnicza dla dojścia do puenty tego skądinąd skróconego wywodu.

Otóż myśl budzi się i powstaje przy poznawczym zetknięciu się człowieka z rzeczywistością. I tu natknąć się można na znane powiedzenie, że "człowiek jest tabula rasa". Nie jest to ściśle wyrażone, ponieważ tak naprawdę to psychika wraz z intelektem, jako źródłem myśli, jest jak niezapisana tablica.
Rzeczywistość pisze na tej tablice znaki, stąd mówi się od Arystotelesa, że dusza poznająca jest jakby wszystkim - anima cognoscendo fit quoadammodo omnia .
Są więc te symbole matematyczne również pochodne względem samej rzeczywistości, mają w niej uzasadnienie.
Byt taki powstaje w wyniku abstrakcji, gdzie odrywa ona cechy konstytutywne, tworzące istotę rzeczy, natomiast może zatrzymać się na jednej z najważniejszych cech kategorii rozciągłych, przypadłościowych, a mianowicie na ilości.
Sama ilość nie jest czymś niezależnym od bytu, choć jest czymś konkretnym, jako jedna z naczelnych właściwości bytu.

Tak, jak forma doskonali materię w aspekcie zasadniczym, tak ilość doskonali materię w taki sposób, że pozwala na jej dorozumienie umożliwiające poznanie form przypadłościowych (mówimy wtedy o niej materia intelligibilis).

Zauważmy, że taka oderwana od konkretu właściwość (ilość) stoi na pograniczu wyobrażalności i pojęć. Taki więc byt myślny, szczególnie matematyczny, ma wyjątkowo sprecyzowaną treść, które w matematyce osiąga swój szczyt jasności przekazu z powodu wyjątkowego ubóstwa treści.

Pojęcia matematyczne wprawdzie są więc jasne, lecz nie oznaczają żadnej rzeczywistości - nie są związane z istnieniem. Są to więc byty jednoznaczne, w przeciwieństwie do bytu realnego, który jest analogiczny.

I tu zbliżam się do sedna sprawy, rozważając aplikację matematyki do współczesnej fizyki.
Otóż pytam: z jakich danych fizyk wychodzi w badaniu rzeczywistości?
Albo fizyk wychodzi z faktów realnych, materialnych, albo przynajmniej z zasady (np. matematycznej zasady).

Jesli ktoś mnie zapyta o to, czy fizyk ma mierzyć istotową, czy przypadkową stronę zjawisk, to trzeba by powiedzieć każdemu szukajacemu, że żadnej z tych stron on nie mierzy, ponieważ zjawisko jest konkretnym przejawem bytu, a stąd wyznaczanie wspomnianych aspektów jest czysto arbitralne!

Fizyk szuka w przyporządkowywaniu sobie jednych symboli do drugich, jakiejś funkcji, przy której budowaniu posługuje się jakimś założeniem psychologicznym, albo filozoficznym. Powstaje wówczas teoria, która tłumaczy coś wyobrażeniowo, abstrakcyjne, bądź filozoficznie. Są teorie, w których z kolei nie liczy się logiczna koherencja, a za to zgodność z danymi doswiadczalnymi (np. teoria nieoznaczoności Heisenberga).

I tutaj rodzi się moja uwaga:
Jeśli jakaś konstrukcja matematyczna odpowiada doświadczalnym wynikom, to wprawdzie jest ona prawdziwa w jakiś sposób, ale nie wynika z tego jeszcze, że poszczególne elementy jej konstrukcji, czy - co jeszcze istotniejsze dla mnie - elementy jej teoretycznego interpretowania, odpowiadają poszczególnym elementom jakiegoś rzeczywistego faktu.

Dlatego też przyjęcie matematycznej konstrukcji za z gruntu prawdziwą, nie upoważnia, ani nawet nie zmusza do przyjęcia prawdziwości wszystkich jej zarówno poszczególnych elementów, jak też jej interpretacji wyobrażeniowej!

Posiłkuję się tutaj świadectwami samych fizyków, którzy przyznają, że teorie fizyczne tego poziomu, co chociażby kwantowy, są tylko teoriami aproksymatywnymi, gdzie poszczególne elementy konstrukcji matematycznej są zmieniane, a nawet sama teoria tłumacząca coś wyobrażeniowo lub abstrakcyjnie, doznaje zmiany.

Stąd też widać w praktyce, że matematyczne konstrukcje, pozwalając ściśle, jednoznacznie ujmować formalne zależności materialne na poziomie ilościowym, dopuszczają różne możliwości interpretacji funkcji, w tym tej najpowszechniejszej interpretacji - wyobrażeniowej.
Dlatego też przestrzegam, szczególnie mistyków, będących naukowcami, a także snych wierzących naukowców, przed tym, aby matematykę aplikować do teologii, czy filozofii na poziomie zasadniczym, ponieważ funkcje matematyczne nie łączą się z konieczności z jakimiś teoriami (np.: teoria Schrödingera dopuszczająca materii falowo-korpuskularny dualizm de Broglie'a).

Ta kwestia zasadniczego braku komutacji, pomiędzy prawdziwością równania matematycznego (bytu matematycznego w fizyce), a prawdziwością interpretacji wyobrażeniowej, stanowi problem tzw. formalnej zależności natury rzeczy od funkcji matematycznej.

Jak widzimy, byt matematyczny, jako oderwana od konkretu treść, przetworzona nieraz pracowicie w intelekcie, jest najlepszą z możliwych form wyrażania stosunków w mierzalnym aspekcie rzeczywistości. Nawet więc sama natura rzeczy uprawnia fizykę do stosowania w swej dziedzinie funkcji matematycznych.

Jednak okazuje się, że taka metoda nie jest jedyną, jaką może dać dobre efekty badania rzeczywistości materialnej.

Filozofia realistyczna tylko i wyłącznie może dać odpowiedź na pytanie "dlaczego?", ponieważ metoda matematyczna, choćby nie wiem, jak zaawansowana, dotyczy tylko formalnych stosunków rzeczywistości. Metoda metafizyczna zaś dotyczy również stosunków sprawczych i celowych.

Natomiast trzeba tu dygresyjnie zauważyć, że kantowska filozofia mechanicystyczna w sposób nieuzasadniony pozwoliła przyjąć matematykę za adekwatną i władną dla tłumaczenia całokształtu rzeczywistości. Stąd łatwo można u siebie zdiagnozować, czy przypadkiem nie posługuje się ten i ów, a może sam Czytelnik, wpojonymi od dziecka mitami kartezjańsko-kantowskim odnośnie teorii poznania rzeczywistości.

Trzeba więc zdać sobie sprawę, że ilość jest tylko właściwością, nie zaś cechą konstytutywną. Byt jest substancją i o to tak naprawdę pyta poznający intelekt, o naturę bytu, czym jest sam w dobie, bo nigdy nie określa się natury bytu, a więc czegoś analogicznego, poprzez coś jednoznaczne, a więc zawężone do jakiegis aspektu.

Oczywiście w kontekście praktycznym, zbadać musimy najpierw formy przypadłościowe na sposób, jakby substancjalny, a samej natury bytu nie określimy wprost za pomocą metody matematycznej. Jednocześnie bardziej klaruje się odpowiedź na samo pytanie tematyczne, ponieważ matematyczność przyrody można ujmować tylko w jej aspekcie mierzalnym, za to przyrodniczość samej matematyki w jej ujęciu analogicznym, bytowym, ontologicznym.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
🙏 +++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 23:33, 14 Lip 2019, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin