Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Narodzenie Boga-Człowieka (myśli ku czci Dzięciątka Jezus)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Eschatologia / Niebo
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:10, 22 Gru 2017    Temat postu: Narodzenie Boga-Człowieka (myśli ku czci Dzięciątka Jezus)

Porządek kary i zadośćuczynienia

Pan Jezus przyjął naturę ludzką, w której zaistniały takie uwarunkowania, aby można było uwolnić rodzaj ludzki od skazy.
Najbardziej stosownym sposobem naprawienia skazy wywołanej niesprawiedliwością, jest zadziałanie za pomocą sprawiedliwości. Mowa więc o Odkupieniu na Krzyżu.

Zauważmy, że miłość ma to do siebie, ze doznając czynów miłości od przyjaciół, to jakbyśmy sami tak uczynili, ponieważ miłość ma moc łączyć strony. Tak też dzieje się ze strony naszego Jedynego, prawdziwego, bo bezwarunkowego Przyjaciela - ze strony Jezusa Chrystusa, który zadośćuczynił za naszą niesprawiedliwość.

Dlaczego musiało dojść do Wcielenia Jezusa Chrystusa?
Ano przede wszystkim dlatego, ponieważ człowiek człowiekowi jest równy godnością, a więc naturalnym jest, że jeden człowiek nie może zadośćuczynić za grzech wielu. To zdanie jest ważkim stwierdzeniem, do którego za jakiś czas odwołać się chyba będę musiał, choć być może nie w tym poście, a zrobię to dlatego, że dla niektórych osób jest ono argumentem do tego, aby zdeprecjonować wartość Wcielenia Jezusa Chrystusa.

Dość mi tylko powiedzieć teraz, że tylko jeden Bóg ma nieskończoną godność i dlatego przyjąwszy ciało, mógł uświęcić naturę ludzką. Człowiek zasłużył sobie zarówno na cierpienie, jak i na braki w tychże dobrach, których skaza dotyczy. Jednakowoż zauważmy, że zachodzi dysonans pomiędzy porządkiem kary, a porządkiem zadośćuczynienia, ponieważ porządek kary za grzech może być tylko jeden - oddzielenie od Boga:
" Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć." (Rz 6, 23)
, natomiast porządek zadośćuczynienia prowadzi poprzez cierpienie:
" 6 Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń.
7 Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa."
(1 P 1, 6-7)
oraz:
"A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje." (1 P 5, 10)
, a sam grzesznik ma ostatecznie powrócić do Boga:
"Powiedz im: Na moje życie! - wyrocznia Pana Boga. Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył. Zawróćcie, zawróćcie z waszych złych dróg! Czemuż to chcecie zginąć, domu Izraela?" (Ez 33, 11)

Tutaj możemy między innymi wnioskować o tym, dlaczegóż to Chrystus nie mógł przyjąć pewnych ( w zasadzie wszystkich) braków ludzkich (a ich obecność suponują wrogowie Jego boskości). Otóż Jezus Chrystus nie mógł przyjąć pewnych ludzkich braków takich, które oddzielają człowieka od Boga poprzez grzech, jako efekty kary, a mianowicie: pozbawienie łaski, mądrości i niewiedzy. Gdyby takie ludzkie braki również przyjął na siebie, wówczas w żaden sposób nie mógłby zadośćuczynić z powodu, jaki podałem nieco wyżej.
zauważmy doskonałość planu Bożego, w którym Bóg przyjął na siebie podatność ciała i duszy ludzkich na cierpienie, oraz na umieranie, aby odkupić ród ludzki, ponieważ są to braki natury , a jako braki wspólne wszystkim ludziom, nie uwłaczają godności boskiej Jezusa, czego już by nie można powiedzieć o brakach osobistych u ludzi.

W tym miejscu jednak pragnę bardzo jasno i dobitnie powiedzieć, że niestosownym jest, co słyszałem nawet z ust katolików, którzy powiadają, iż Pan Jezus jakoby ściągnął na Siebie grzeszny brud. Nawet, jeśli wynika to z pewnej ignorancji wiernych, niechaj się dobrze zastanowią nad tym, co mówią. Otóż stosownym jest tylko to, aby Pan Jezus przyjął ten brud wybrakowania z własnej woli, ponieważ skoro był Jezus wolnym od winy, to i był wolnym od kary, natomiast gdyby miał w sobie winę, jak to wskazuje heretyk Luter, miałby w sobie wszystkie grzechy i to z konieczności, a to nie jet zgodne z Pismem Świętym:
"Co bowiem było niemożliwe dla Prawa, ponieważ ciało czyniło je bezsilnym, [tego dokonał Bóg]. On to zesłał Syna swego w ciele podobnym do ciała grzesznego i dla [usunięcia] grzechu wydał w tym ciele wyrok potępiający grzech," (Rz 8, 3)
oraz:
"14 Mając więc arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary.
15 Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu."
(Hbr 4, 14-15)

Myślę, że aby ukazać pełniej ogrom Odkupieńczego dzieła Jezusa Chrystusa, muszę ukazać (ojć, już nie w tym poście, bom zmęczony po pracy) pewne konkretne uwarunkowania dla posiadania przez naszego Mistrza pełni mądrości, co do której nie mamy złudzeń:
"46 Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. 47 Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami." (Łk 2, 46-47)

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 10:06, 15 Lut 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:21, 23 Gru 2017    Temat postu:

Różnica pomiędzy zrodzeniem czynnym i biernym jest źródłem poprawnego myślenia o boskości Drugiej Osoby (Syna Bożego)

W poprzednim poście wskazałem na to, że będę pisał o tym, że Pan Jezus był, jako Człowiek na ziemi pełnym łaski, wiedzy i mądrości i obiecałem, iż będę to rozszerzał w dalszych postach. Jak na razie znów musiałbym jednak poczynić pewnego rodzaju owerturę na temat tego, jakim się urodził Pan Jezus co do natury, ponieważ w tej sprawie krążą zarówno mity, jak i herezje.
Nie będę jednak czynił szczegółowego dowodzenia metafizycznego unii hipostatycznej (złączenia dwóch natur w jednej osobie), lecz poprzestanę na tym punkcie wyjścia, jako a priori, ponieważ nie to dokładnie jest tematem moich wywodów w tym miejscu.

Spotkałem się więc z zarzutem niejako wiodącym, wedle którego Wcielenie Człowieka w Bogu jest wymysłem pozbawionym zarówno logiki, jak zdrowego rozsądku stricte biologicznego. Postaram się, pisząc to ku czci Pana naszego Jezusa Chrystusa, obalić taki i inne zarzuty, o których wspomnę zapewne dalej.

Naturę otrzymuje się poprzez zrodzenie, toteż przyjmujemy 2 natury i w konsekwencji 2 zrodzenia: wieczne, gdzie natura dana jest od Ojca, oraz zrodzenie doczesne, gdzie otrzymał naturę ludzką od matki. Wszystko, co Chrystus ma więc w swej naturze, musi koegzystować. do tych właściwości naturalnych zaliczamy: umysł, wolę i ich doskonałości takie, jak: mądrość, miłość i sprawiedliwość.

Znowuż nie tłumacząc w tej chwili, trzeba powiedzieć, że natura (tu dwie natury) mogą mieć tylko jedną pełnię istnienia, a więc swoistą właściwość samoistną, czyli osobę. Innymi słowy, owa unia dwóch natur stanowić może tylko jedno istnienie, a więc jeden byt, jako że nie może treść bytu być jednocześnie aktualizowana przez więcej niż jeden akt (prowadziłoby to do sprzeczności).

Natura ma się do działania zawsze tak, jako zasada tegoż działania, tak więc Pan Jezus, będąc na ziemi działał zarówno, jako człowiek, jak i Bóg. Potwierdzenia tych dwóch linii działań Jezusa Chrystusa znajdujemy licznie w Piśmie. Błędem wrogów trynitarnego wyjaśniania istnienia Boga jest spoglądanie na relację zjednoczonych natur człowieka i Boga, jako równorzędnych wobec siebie. Wtedy faktycznie takie myślenie o Bogu wydaje się jakąś fantazją. Tymczasem w Panu Jezusie Chrystusie człowieczeństwo jest jakby narzędziem Bóstwa, ponieważ jest oczywistym, że wśród wielu elementów natur zgromadzonych w jednej osobie musi zaistnieć porządek wagi tych elementów.

Wspomniany porządek widzimy u Pana Jezusa w Piśmie Świętym, kiedy to dotykał trędowatych, jako człowiek, ale leczył jako Bóg.
Pseudo-Dionizy pisze o tej relacji uporządkowanego współdziałania natur, pod kątem ludzkiego działania Jezusa, mianując to działaniem teandrycznym, czyli bogomocnym.

Kolejnym zarzutem wobec Człowieka - Boga jest Jego jakoby podwójne synostwo. Nic bardziej mylnego, ponieważ trzeba od razu nam zauważyć, że synostwo u Boga konstytuuje Jego Osobę (o tym pisaliśmy w temacie o Trójcy Świętej), natomiast synostwo ludzkie dotyczy już osoby ukonstytuowanej. I nie przeszkadza temu synostwu ludzkiemu również to, że mamy zarówno matkę, jak i ojca, ponieważ tam, gdzie są te same (równorzędne) przyczyny relacji, tam - pomimo powielenia się aspektów - mamy do czynienia z jedną realnie relacją.

Nie można na mocy powyższego próbować sądzić, że Chrystus miałby więc dwa niezależne synostwa, ponieważ właściwym podmiotem synostwa jest w Bogu niestworzony nośnik natury, zwany powszechnie osobą.
Trzeba pamiętać, że relacja Boga i stworzeń może być tylko myślna, ponieważ Bogu nie może przybyć jakakolwiek relacja realnie Go wzbogacająca. Toteż i synostwo ludzkie z Maryi Dziewicy jest relacją myślną w Boskiej osobie, choć nie przeszkadza to w ogóle temu, aby Jezus realnie był synem Maryi.

Dlatego też wyraźnie rozróżniajmy zrodzenie czynne od zrodzenia biernego (narodzenia), ponieważ to pierwsze zasadza się na naturze osoby rodzącego (ten porządek odnosi się do ojcostwa), natomiast to drugie zasadza się na naturze rodzonego (odnosi się do synostwa). Mamy więc w przypadku bytów przygodnych do czynienia z sytuacją, kiedy to zrodzenie bierne (narodzenie) wyprzedza w porządku natury osobę zrodzoną , jako że ta osoba zrodzona ma dzięki narodzeniu to, co ma.
Tą jednak kwestię relacji boskich trzeba by rozwinąć w temacie o Trójcy Świętej.

Po tych zastrzeżeniach będę mógł w przyszłości wskazać na to, ze Jezus Chrystus, pomimo swego człowieczeństwa, był pełnym mądrości, wiedzy i łaski.

z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 10:04, 15 Lut 2018, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:51, 25 Gru 2017    Temat postu: łaska u Dzieciątka Jezus

Łaska habitualna u Jezusa Chrystusa w kontekście Jego mądrości i wiedzy

Aż dziw nie bierze czasem, że tyle trza mi wstępu poczynić, co by rzec konkretnie o pełni mądrości, wiedzy i łaski u Pana Jezusa Chrystusa, jako Boga-Człowieka, ale gdy pomyślę o tym, jak wiele odstępstwa od Kościoła się wydarza na mocy samych tylko: lenistwa i ignorancji, to od razu siły powracają, aby służyć Wszystkim szukającym prawdy.

Jezus Chrystus przyjął, jak już powiedziałem wcześniej, naturę ludzką po to, aby ja naprawić, a więc na mocy czystego już rozumu możemy domyślać się jakości tej natury - powinna być ona w pełni nasycona Bogiem, ponieważ w każdym rodzaju zasada działania winna być doskonałą. Pełni nasycenia daje wysycenie i w tej kwestii trzeba mówić o nasycaniu się człowieczeństwa (człowieczeństwo jest naturą, istotą) dwojako: poprzez wolę i intelekt.
Zauważmy, że doskonałe przylgnięcie wolą do Boga realizuje się na mocy miłości, a to dokonuje się poprzez łaskę, dającą usprawiedliwienie:
"dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie." (Rz 3, 24)
Na mocy wcześniejszych rozważań o tym, co podwójnie trzeba liczyć u Pana Jezusa Chrystusa, a z czego wynika teandryczność działania - twierdzę, że nasz Boski Mistrz uzyskał w aspekcie woli, jako Człowiek, nieskończoną sprawiedliwość, ponieważ przylgnął do Boskiej natury pełnią miłości.
Z kolei, doskonałe poznanie u Pana Jezusa Chrystusa jest nierozerwalnie związane ze światłem Bożej mądrości, dzięki któremu dokonuje się już poznanie Bożej prawdy. Zresztą i to widać w Piśmie Świętym:
"A Słowo stało się ciałem
i zamieszkało wśród nas.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy."
(J 1, 14)

I nie dziwi mnie w ogóle, że Pan Jezus wzrastał, jako chłopiec ludzki, pomimo pełni wspomnianych cnót, ponieważ On wzrastał poprzez doświadczenia po to, aby tajemnica Wcielenia nie wydała się niepotrzebną i kontrowersyjną:
"Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi" (Łk 2, 52)

Łaska u Pana naszego Jezusa Chrystusa

O nieskończoności łaski Chrystusa już na forum wspominałem, więc co najwyżej napomknę o tym później dla podkreślenia swych wywodów, a teraz tylko skupię się na samej istocie łaski u Człowieka-Chrystusa.

Jak wiemy, samo słowo "łaska" może znaczyć zarówno bycie miłym, jak i darmo danym. Oczywiście owe dwa ujęcia znaczenia słowa "łaska" nie są rozdzielne całkowicie, bo choć daje się darmo komuś po to, aby go do siebie przyciągnąć, to nie zawsze jest tak, że darmo otrzymane coś sprawi, że jesteśmy mili dającemu.
Łatwo się domyślić, że darmo dane coś nie jest nam należne w żaden sposób, a jeśli mowa o czymś, co jest należne komuś, to albo należy się z natury, albo na mocy działania.
Zarówno to, co jest nienależne, jak i należne człowiekowi, znajduje swój wyraz w Piśmie Świętym.

Łatwo na przykładach zauważyć więc, że naturalnie należnym człowiekowi jest posiadanie przez niego określonych cech konstytuujących duszę, czy też ciało, a na mocy działania "Godzien jest robotnik zapłaty swojej." (1 Tm 5, 18 )
Tu chyba warto wskazać, że nawet gdy Pan Bóg daje nam coś za zasługi, to ten dar nie traci wcale charakteru łaski, ponieważ zarówno podstawą zasługiwania jest łaska, jak i Bóg daje ponadobficie, co widać w Biblii: "Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym." (Rz 6, 23)

I teraz nastąpić musi niejako paradygmatyczny akcent tego pisania o łasce u Człowieka-Boga: nawet to, że niektóre dary Boże przekraczają możliwości ludzkiej natury, nie czynią jeszcze człowieka miłym Bogu Exclamation

Mówiąc o swoim życiu mogę powiedzieć, że otrzymałem takie, a takie łaski, z których część jest autentycznie ponadnaturalna w swej istocie, ale wcale nie uczyniły mnie miłym Bogu - a tak mi się mylnie niegdyś wydawało i jak podejrzewam, wśród protestantów panuje nadal powszechnie to mylne przekonanie o swym ponadnaturalnym przybliżeniu się do Boga (mówi się wtedy kolokwialnie o tym, jakobyśmy "złapali Boga za nogi"). U protestantów to mylne interpretowanie otrzymanych łask stanowi na swój sposób wykładni wylania Ducha Świętego.

Otóż takie łaski, jak proroctwa, czynienia cudów, wiedzy, nauczania i tym podobne, wcale nie łączą istotnie z Bogiem, lecz tylko poprzez podobieństwo, na mocy którego człowiek człowiek bierze coś z Bożej dobroci.

Czym więc jest łaska Boża, prowadząca człowieka do tego, że będzie miłym Bogu Question

Miłym Bogu jest się wówczas, gdy dochodzi do zjednoczenia człowieka z Bogiem (w Bogu), acz tutaj trzeba rozróżnić pomiędzy zjednoczeniem poprzez postawę oraz zjednoczeniem w osobie, ponieważ o ile to pierwsze jest możliwym dla człowieka z natury, o tyle to drugie jest możliwym tylko dla Boga, który ma nieskończoną moc zjednoczenia dwóch natur w jednej osobie (unia hipostatyczna).

Człowiek więc uzyskać może zjednoczenie poprzez postawę miłości:
"Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem." (1 Kor 6, 17)
, a wówczas poprzez miłość Bóg mieszkać będzie w człowieku:
"Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać." (J 14, 23)
Widzimy więc, że łaska miłości jest "sprawcą" trwania człowieka w Bogu, co jest tożsame z byciem miłym Bogu:
"16 Myśmy poznali i uwierzyli miłości,
jaką Bóg ma ku nam.
Bóg jest miłością:
kto trwa w miłości, trwa w Bogu,
a Bóg trwa w nim.
17 Przez to miłość osiąga w nas kres doskonałości,
że mamy pełną ufność na dzień sądu,
ponieważ tak, jak On jest [w niebie],
i my jesteśmy na tym świecie."
(1 J 4, 16)

To właśnie łaska miłości jest wspólną dla wszystkich świętych, o czym wspomina święty Paweł Apostoł:
"1 Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
2 Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał."
(1 Kor 13, 1-3)

Apogeum naszego wspólnego podróżowania w kwestii rozważań o łasce u Człowieka Jezusa niechaj stanie się przypomnienie Jezusowego apelu:
"20 Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie;
21 aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
22 I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy.
23 Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno[/u], aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. "
(J 17, 20-23)

Łaska zjednoczenia człowieka z Bogiem w jednej osobie (z konieczności w Osobie Boga - czytaj w metafizyce tomistycznej) jest inna również co do zasady, ponieważ zjednoczenie dwóch natur (ludzkiej i boskiej) w Osobie Boskiej nie może być wynikiem jakiejś łaski habitualnej (łaski trwale uzdalniającej na mocy sprawczości), gdzie zjednoczenie dokonuje się na mocy aktów miłości (z konieczności niedoskonałych):
" Każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego." (Ef 4, 7)
, lecz dokonuje się przez samą osobę (pod sztandarem osoby następuje bezpośrednie zjednoczenie natur), ponieważ akt doskonały miłości pochodzi ze sprawiedliwości, a w związku z tym dochodzimy do konstatacji o pełni łaski, o czym szerzej będę pisał zapewne w następnym poście:
" Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a z niezmierzonej obfitości udziela [mu] Ducha." (J 3, 34)

To, że napisałem, iż łaska habitualna w Chrystusie nie jest przyczyną uni hipostatycznej, nie oznacza wcale, że takiej łaski w Panu naszym nie ma, ponieważ wówczas to, co piszę stanowiłoby zaprzeczenie człowieczeństwa Jezusa, a więc zaprzeczenie zaistnienia wcielenia Jezusa Chrystusa. Po prostu należy to wyróżnić, że łaska habitualna u Jezusa Chrystusa, Boga-Człowieka, nie jest przyczyną zjednoczenia, lecz skutkiem zjednoczenia.
Wszak człowiek zbliża się do Boga poprzez akty miłości, ale też wypada zauważyć, że najdoskonalszy akt zjednoczenia może nastąpić poprzez osobę o czym mówi św. Jan Apostoł, co już wyżej cytowałem:
" A Słowo stało się ciałem
i zamieszkało wśród nas.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy."
(J 1, 14)

Tak więc trojaka łaskę Jezus Chrystus otrzymał:
, oprócz łaski zjednoczenia: "A Słowo stało się ciałem"
, łaskę szczególną: "I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy."
, łaskę Głowy Kościoła: " A z pełności jego myśmy wszyscy wzięli i łaskę ..." (J 1, 16)

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 9:48, 15 Lut 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:45, 31 Gru 2017    Temat postu: Pełnia mądrości u Jezusa Chrystusa

Pełnia mądrości Jezusa Chrystusa, a poznawanie rzeczywistości

Przez pełnię mądrości u Jezusa Chrystusa rozumiem mądrość zawartą zarówno na mocy bycia Człowiekiem, jak i - przede wszystkim - mądrość na mocy bycia Bogiem.
Owo "przede wszystkim" nie stanowi mojego pustego zabiegu językowego, lecz ma zasadnicze znaczenie, ponieważ nie tylko wynika wprost z tego, co napisałem wyżej o podwojeniu się u Pana Jezusa Chrystusa wszystkiego, co jest z natury, ale właśnie przede wszystkim wynika z tego, o czym w przyszłości będę chciał tu napisać, a mianowicie z konieczności ontycznej złączenia dwóch natur tylko w osobie boskiej.
Sam Bóg jest mądry:
"Umysł to mądry, a siła potężna.
Któż Mu przeciwny nie padnie?"
(Hi 9, 4),
a i ludzie są mądrymi nazywani, choć raz:
- w aspekcie mądrości tego świata:
" To mówi Pan: "Mędrzec niech się nie szczyci swą mądrością," (Jr 9, 22)
- w aspekcie mądrości Bożej:
" Dlatego oto Ja posyłam do was proroków, mędrców i uczonych." (Mt 23, 34)

Prawdą tedy jest, że w Chrystusie są dwie mądrości, skoro jest napisane:
"dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. (1 Kor 1, 24)

Jako, że Słowo Boże, czyli Syn Boży, jest doskonałym wyrażeniem mądrości Ojca ze względu na swą jedyność, dlatego też wszystko, co zawiera się w Bogu Ojcu na sposób niezrodzony, zawiera się w pełni w Słowie Bożym na sposób zrodzony, a więc poczęty. Widzę to w Piśmie, gdy czytam:
" W Nim wszystkie skarby mądrości i wiedzy są ukryte." (Kol 2, 3)

Zrozumienie tego aspektu boskiej mądrości Jezusa Chrystusa jest dla nas nieodzownym, jeśli chcielibyśmy ujrzeć bliżej Jezusa Chrystusa, jako Człowieka.

Otóż poznanie człowieka jest niejako podwójne i tu zająć się trzeba pierwszym, a więc człowiek (a więc i Człowiek) oglądać może Boga poprzez istotę Bożą, a wszystko inne może oglądać w Bogu, tak jak Bóg ogląda samego Siebie, a poznając samego Siebie, poznaje wszystko poza Nim.
Przy takim oglądzie wszystkiego, zarówno Bóg, jak i Człowiek uzyskują pełnię szczęścia, dlatego też wypadałoby, aby Pan Jezus Chrystus zbawiający ludzkość miał takie poznanie, jakie przysługiwać powinno sprawcy wszystkiego.
Mało tego .. To poznanie winno być u Pana Jezusa w najwyższym stopniu uwznioślone, a więc na swój sposób niewzruszone, ponieważ tylko taka podstawa poznawania daje gwarancję, że od samego początku Chrystus będzie miał pełen ogląd Boga, zaś Jego dusza ludzka, bez której istnienie Ciała byłoby absurdem (myślę, że w następnym poście to wytłumaczę już, aby rozwiać wątpliwości, jeśli tylko Bóg mi pozwoli na to).

Dobrze wiemy ze swego życia, że taki ogląd Boga ma różne stopnie nasilenia związane z naszym postępem duchowym (że się tak roboczo wyrażę), ponieważ im pełniej poznajemy jakieś przyczyny, tym pełniej poznajemy skutki. Tak więc ci, którzy są zaangażowani w kontemplacji Boga i widzą Go udzielającego się w Swym istnieniu, ci wiedzą więcej na temat skutków tego i owego i tu tez można zahaczyć o Boży dar prekognicji. Wszelkie powiązania bytowe, wszystko po prostu - bez względu na przeszłe, obecne i przyszłe (w sensie ludzkiego pomiaru czasu), jest w pełni dostępne Chrystusowi - Bogu:
"Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek." (Hbr 4, 13)

Wiedząc o tym, jak to jest ze sztucznie wyabstrahowaną naturą boską Chrystusa w kontekście poznawania, trzeba niezwłocznie pośpieszyć zająć się poznawaniem Jezusowym w naturze ludzkiej.

Tutaj śmiem twierdzić, ze Dusza Chrystusa, ograniczana jest przez naturę ludzką, gdy mowa o poznawaniu ludzkim. Wiadomo nam, że ogarniać poznawczo do końca, w pełni, można to, co jest w pełni poznawalne, zaś trzeba nam przypomnieć sobie z metafizyki, iż to tylko jest w pełni poznawalnym, co jest nieskończone. Tylko Bóg jest nieskończony, więc też jest nieskończenie poznawalny, ale w przypadku bytów przygodnych, to nie Bóg ogranicza poznawalność samego Siebie, lecz to nasza natura nas ogranicza.
Mówiłem o tym chyba 2 posty wyżej, gdy skupiałem się na kwestii pełni łaski, rozważając łaskę habitualną u Jezusa Chrystusa.

Dusza Chrystusa jest stworzeniem, dlatego wszystko, co w Jezusie należy do ludzkiej natury, jest stworzone, bo gdyby nie było stworzonym, wówczas natura człowieczeństwa w Chrystusie byłaby boska, a tylko jedna natura może być boska (tak jak to, że Bóg może być jeden). Tak więc nie ze względu na naturę boską, ale ze względu na osobę Słowa Bożego nie nazywamy Chrystusa stworzeniem, choć Dusza Chrystusa i Jego Ciało są stworzeniem (wspólną z konieczności dla obu natur). I to właśnie tutaj widzimy ten zasadniczy niuans ontyczny, z którego wynika, iż Dusza Chrystusa nie może ogarniać Boga do końca, lecz Chrystus ogarnia Boga do końca swą niestworzoną mądrością, co ma potwierdzenie w Piśmie świętym:
"Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić." (Mt 11, 27)

Wyjaśnić mogę powyższe jeszcze w ten sposób, że ogarnianie rzeczywistości w ogóle jest związane z ogarnianiem jej mocy, ponieważ każdy byt działa na tyle (jest mocny), na ile jest w akcie, lub jak to mawiano w okresie scholastycznym (no i prawdziwie zresztą): na ile byt jest prawdziwy, bo im bardziej byt jest w akcie, tym bardziej jest realny. Na tej zasadzie więc Bóg jest nieskończenie realny i prawdziwy.

Tak więc Dusza Chrystusa nie ma mocy, aby ogarnąć Boga, lecz jako postawiona ponad wszelkim stworzeniem musi mieć moc ogarniać chociaż to wszystko, co jest dziełem Bożym, a więc w oglądzie Bożym może poznawać wszystkie stworzenie, czego człowiek, jako człowiek, w pełni nie może zrealizować, a jedynie Człowiek.
I tylko w tym aspekcie mówi się o Chrystusie, jako Wszechwiedzącym i stąd też powiedzenie w Tradycji, o którym wspomina św. Jan Paweł II, że "człowieka nie da się w pełni zrozumieć bez Chrystusa". Innymi słowy, człowiek staje się coraz bardziej człowiekiem, gdy przyjmuje do swego serca Chrystusa.

Drugim sposobem poznawania jest poznawanie rzeczy w ich naturach, ale to już inaczej wygląda u ludzi, a inaczej na pewno u aniołów, które otrzymują wiedzę wlaną za pomocą światła Bożego. jak, że Dusza Chrystusa była najwspanialszym, ze stworzeń, to wypadało, aby nie była pozbawiona ani poznawania doświadczalnego, ani poznania wlanego.

Tak sobie luźno myślę o tym wszystkim, pragnąc w przyszłości wyjaśnić tutaj kwestię unii hipostatycznej Osoby Jezusa Chrystusa w perspektywie dwóch natur, wskazując na przeszłe i obecne źródła herezji (a przynajmniej tak myślę, że będzie to jakaś wiarygodna diagnoza).

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 9:45, 15 Lut 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:44, 15 Lut 2018    Temat postu:

Ogólne uwagi o konieczności Wcielenia Boga w Człowieka

Czyniąc zadość zapowiedzi:
exe napisał:
Tak sobie luźno myślę o tym wszystkim, pragnąc w przyszłości wyjaśnić tutaj kwestię unii hipostatycznej Osoby Jezusa Chrystusa w perspektywie dwóch natur, wskazując na przeszłe i obecne źródła herezji (a przynajmniej tak myślę, że będzie to jakaś wiarygodna diagnoza).

postanowiłem oderwać się nieco od moich bieżących studiów nad Tradycją Kościoła Katolickiego, aby móc na swój sposób "wykończyć" temat o wcieleniu Boga, naszego Pana Jezusa Chrystusa, ponieważ obserwuję na innych forach, ale i w samym życiu uporczywe trwanie w niewiedzy, kończące się zawsze pychą, arogancją i bezczelnością, której szczytem staje się później apostazja.
Niezmiennie będę trwał na stanowisku, że argumentacje o tym, że zna się od dziecka wszystkie języki starożytne i inne tego typu doniesienia, mające oszołomić adwersarzy, nie mają znaczenia w obliczu braku znajomości filozofii klasycznej, również w kontekście historycyzmu w obrębie tej filozofii.

Dlaczego nawet biegła znajomość języków starożytnych może sprowadzić na manowce Question Otóż dlatego tak się dzieje, ponieważ studiowanie starożytnych pism, wszelkich wypowiedzi dotykających spraw głębi ludzkiego świata wartości, musi wiązać się z rozumieniem, że ówcześni pisarze znali mniej lub bardziej filozofię realistyczną, do której mniej lub bardziej świadomie się odnosili, jako do jedynej struktury systematyzacji dróg poznawczych. Natomiast dziś najczęściej tłumaczy się wiele kwestii światopoglądowych - nie ważne już czy świadomie, czy nie, za pomocą struktur systematyzacji myśli i wartości, zbliżonych do pseudo-filozofii Kartezjusza, Kanta oraz Hegla, którzy mają wiele wspólnego z Lutrem.

A przypominam, że są to ślepe ulice poprawności w myśleniu o rzeczywistości, nacechowane u swych fundamentów aprioryzmami (Kartezjusz i Kant) , oraz w pełni już absurdalne (Wolff, Hegel).

Ja pamiętamy więc z podstaw teologii, Adam, ale i żaden człowiek nie może naprawić natury z dwóch powodów:
1. poszczególny człowiek, ale i cała ludzkość nie przewyższa swej natury,
2. żaden byt stworzony nie jest dawca łaski z powodu różnicy pomiędzy istnieniem, a istotą w bytach przygodnych (nie nadały sobie samym istnienia).

Takiej naprawy nie mogą również wyświadczyć człowiekowi aniołowie z racji przygodności, toteż nawet tłumaczenia czyjeś o tym, że Jezus Chrystus miałby być najwyższym aniołem, są pozbawione sensu w tym też kontekście.

Pozostaje tylko Bóg na placu boju o naprawę skazy ludzkiej natury.

Nie będzie tedy w smak miłośnikom żonglowania gramatyką języków starożytnych, że jest też tak, że nie byłby zachowany porządek Bożej sprawiedliwości, gdyby Bóg naprawiłby naturę ludzką swoją wolą i mocą, ponieważ wymaga to zadośćuczynienia za grzech. To oczywiście nie przekonuje jeszcze heretyków miłośników utożsamiania zawiłości lingwistycznych z głębią mistyczno-teologicznego poznania rzeczywistości transcendentnych, więc trzeba wyraźnie przypomnieć podstawy katechezy chrześcijańskiej, w myśl której Boga nie dotyczą: ani zasługa, ani zadośćuczynienie, ponieważ do tego trzeba być zależnym od kogoś. Jak wiemy i narzuca się ten wniosek zdroworozsądkowo już, Bóg nie jest zależny od kogokolwiek i od czegokolwiek, stąd nie wypada i w zasadzie nie jest możliwym, aby zadośćuczynił grzechowi Bóg w swej naturze boskiej, lecz wypada, aby Bóg zadośćuczynił grzechowi w naturze ludzkiej, stąd właśnie wynikiem Wcielenia, Bóg-Człowiek mógł tego dokonać tylko dlatego, że stał się Człowiekiem:
"Nauka to zasługująca na wiarę i godna całkowitego uznania, że Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników" (1 Tym 1, 15)

Naturalnie są też i inne powody tego, że doszło do Wcielenia i to nie tyle pomniejsze, co zahaczające i nieco inne kwestie, choć wszystko ze sobą się łączy.

Dobrze wiemy, że kondycja ludzka nie pozwala na samodzielne wyjście ze skazy grzechu pierworodnego, dlatego też mądrość Boża poprzez przyjęcie natury ludzkiej nawiedziła ludzkość pogrążoną w grzechu nieusuwalnym własnym, człowieczym sumptem. Jest tu kolejny przyczynek, aby wspomnieć o Eucharystii wzywającej człowieka pogrążonego w tym, co cielesne, poprzez tajemnicę Swego Ciała do tego, co duchowe.
Dalej idąc trzeba by śmiało powiedzieć, że potrzebnym było, koniecznym w zasadzie, aby Bóg stał się człowiekiem, ponieważ należało ukazać człowiekowi tajemnicę jego własnej godności Dziecka Bożego. Tak więc sama [b]unia hipostatyczna, owocująca Wcieleniem Boga w Człowieka, jest klarownym przykładem możliwości zaistnienia błogosławionej jedności umysłów: ludzkiego i Bożego, co istniało w czasach pierwotnej sprawiedliwości.

Podsumowując trzeba zauważyć, że człowiek może zjednoczyć się z Bogiem poprzez oglądanie Jego istoty, wypełniając powszechność Bożego dzieła poprzez powrót do początków rajskich.

Samych herezji przeciw Wcieleniu Jezusa Chrystusa jest kilka rodzajów, gdyby tak chcieć je z grubsza, bo roboczo usystematyzować, dlatego też w przyszłości odniosę się do tego, chyba że ktoś z Szacownych Czytelników dołoży cegiełkę w tej materii


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 13:23, 29 Mar 2018, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:05, 10 Mar 2018    Temat postu:

Dziś na Mszy Świętej wpatrując się w Ciało Eucharystyczne pojąłem całym sobą naukę św. opata Wihelma z Saint Thierry, wzmiankowanego już na tym forum, który w "De sacramento altaris" pisał o trojakim spojrzeniu na Ciało Pańskie, które to spojrzenie kieruje ku zjednoczeniu człowieka z Bogiem:

Niech więc roztropny czytelnik, znajdując w książkach wzmiankę o ciele Jezusa Boga, każdorazowo odwołuje się do potrójnej definicji tego ciała, nie przeze mnie wymyślonej i nie według mojego sądu sformułowanej, ale takiej, jaką wydobyłem z wypowiedzi Ojców ...
Inaczej bowiem należy przedstawiać sobie to ciało, które zawisło na krzyżu i ofiarowuje się na ołtarzu;
inaczej to ciało, które staje się trwałym Życiem dla spożywających je;
a jeszcze inaczej to Jego ciało, którym jest Kościół, gdyż i Kościół także nazywa się Ciałem Chrystusowym...
Bynajmniej nie chcemy przez to powiedzieć, że Chrystus ma trzy ciała, jak baśni głoszą o sławnym Gerionie. Przecież Apostoł uczy,że Ciało Chrystusa jest jedno.
Ale zależnie od spojrzenia wiary, rozum i uczucie wprowadzają tę różność podczas gdy rzecz sama z prostoty swej czerpie prawdę. Ta Troistość nie jest niczym różnym od samego Ciała, na które patrzymy bądź z punktu widzenia jego istoty, bądź też jedności czy skutków.
Bo ciało Chrystusowe, takie jak jest samo w sobie, daje się wszystkim na pokarm żywota wiecznego sprawiając, że przyjmujący je wiernie żyją zjednoczeni z nim i przez miłość duchową, i przez udział we własnej naturze Tego, który jest Głową ciała Kościoła."


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 13:22, 29 Mar 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:58, 29 Mar 2018    Temat postu:

exe napisał:
Dobrze wiemy, że kondycja ludzka nie pozwala na samodzielne wyjście ze skazy grzechu pierworodnego, dlatego też mądrość Boża poprzez przyjęcie natury ludzkiej nawiedziła ludzkość pogrążoną w grzechu nieusuwalnym własnym, człowieczym sumptem. Jest tu kolejny przyczynek, aby wspomnieć o Eucharystii wzywającej człowieka pogrążonego w tym, co cielesne, poprzez tajemnicę Swego Ciała do tego, co duchowe.


Pisząc o kondycji ludzkiej, nie sposób zatrzymać swą uwagę na zarzutach skierowanych wobec samego Jezusa Chrystusa, przed którym (a więc i przed całym Kościołem) stawia się oskarżenie o to, że jakoby owo zjawisko "opóźniania się" wcielenia (mając na myśli czasy starotestamentalne) jest winą Boga, który - jako Opatrzność - pozwolił ginąć ludziom przed nadejściem Boga-Człowieka i tym samym musi być albo niedobrym, albo słabym. O tym szeroko mówią wrogowie Kościoła chociażby na forach internetowych, wzorując się na Celsusie, Porfiriuszu, Julianie Apostacie, czy też na Symmachu. na swój sposób smutne, ale dla nas - chrześcijan - szczęśliwe, że tym ludziom wydaje się taki zarzut niepokonalnym, ale ma on przecie swój korzeń w pogańskich, zmysłowych nawykach myślenia.

Święty Paweł wyraźnie ukazał naukę o ekonomii łaski Bożej, niejednokrotne przytaczaną w naszym klasztorze:
"9 Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
10 Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
11 Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
12 Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
13 Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość."
(1 Kor 13, 9-13)

Widzimy więc, że "chrystianizm"miał się w pełni objawić, a więc jako religia doskonała, we "właściwym" czasie, ukazując najgłębszą jedność Starego i Nowego Testamentu

Dlatego też prawo chrystianizmu nie zostało ogłoszone od razu, a Ci, którzy pytają z wyrzutem, dlaczego nie stało się tak od razu, popadają nie tylko w konflikt z faktem upadłej kondycji intelektualno-psychicznej człowieka, ale też popadają w pychę próżności umysłu ludzkiego, objawiającego próżność, wyrosłą jak gdyby z rzekomego faktu, jakoby ich umysł mógł zmierzyć głębię tajemnic.

Kapitalnie pisze o tym św. Ireneusz w "Adversus ad haereses":

"Jeśli ktoś wam powie: czyż Bóg nie mógł od razu uczynić człowieka doskonałym? odpowiedzcie mu, że Bóg jest wszechmocny, ale że stworzenie, właśnie jako stworzenie, z konieczności jest niedoskonałe. Bóg stopniowo doprowadza je do doskonałości, podobnie jak matka, która niemowlęciu daje najpierw mleko, a później dopiero, gdy podrośnie, dostarcza innych potrzebnych pokarmów. Tak uczynił Bóg, tak uczyniło Słowo Wcielone... Dzięki temu powolnemu wychowaniu, człowiek, istota stworzona stopniowo, kształtuje się na obraz i podobieństwo Boga niestworzonego. Ojciec podoba sobie i rozkazuje, Syn działa i stwarza, Duch święty żywi i daje wzrost, a człowiek powoli postępuje i wznosi się ku doskonałości. Jedynie ten, który nie został stworzony, jest od razu doskonały, a takim jest tylko Bóg. Trzeba było tedy, aby człowiek został stworzony, by następnie rósł, by doszedł do dojrzałości, by mnożył się i nabrał sił, aż wreszcie by doszedł do chwały i oglądał swojego Mistrza... A zatem szaleńcami są ludzie, którzy nie czekając na właściwą porę wzrostu, Bogu przypisują ułomność własnej natury. Nie znają oni ani Boga, ani siebie. Są nienasyceni i niewdzięczni i nie chcą najpierw być tym, czym uczynił ich akt stworzenia., tj. ludźmi zdolnymi do uczuć i namiętności. Ale prześcigając prawa natury, chcieliby już być podobni do Boga, swojego Stwórcy, jeszcze zanim stali się ludźmi... Są bardziej nierozumni niż zwierzęta i oto czynią Bogu zarzuty z tego, że nie uczynił ich od początku bogami."


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 14:03, 29 Mar 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Czw 16:42, 29 Mar 2018    Temat postu:

exe napisał:
Pisząc o kondycji ludzkiej, nie sposób zatrzymać swą uwagę na zarzutach skierowanych wobec samego Jezusa Chrystusa, przed którym (a więc i przed całym Kościołem) stawia się oskarżenie o to, że jakoby owo zjawisko "opóźniania się" wcielenia (mając na myśli czasy starotestamentalne) jest winą Boga, który - jako Opatrzność - pozwolił ginąć ludziom przed nadejściem Boga-Człowieka i tym samym musi być albo niedobrym, albo słabym. O tym szeroko mówią wrogowie Kościoła chociażby na forach internetowych, wzorując się na Celsusie, Porfiriuszu, Julianie Apostacie, czy też na Symmachu. na swój sposób smutne, ale dla nas - chrześcijan - szczęśliwe, że tym ludziom wydaje się taki zarzut niepokonalnym, ale ma on przecie swój korzeń w pogańskich, zmysłowych nawykach myślenia.


exe napisał:
szaleńcami są ludzie, którzy nie czekając na właściwą porę wzrostu, Bogu przypisują ułomność własnej natury. Nie znają oni ani Boga, ani siebie. Są nienasyceni i niewdzięczni i nie chcą najpierw być tym, czym uczynił ich akt stworzenia., tj. ludźmi zdolnymi do uczuć i namiętności. Ale prześcigając prawa natury, chcieliby już być podobni do Boga, swojego Stwórcy, jeszcze zanim stali się ludźmi... Są bardziej nierozumni niż zwierzęta i oto czynią Bogu zarzuty z tego, że nie uczynił ich od początku bogami."


Ja wiem, że ludzie obwiniają Boga o wszystko co złe.
Bo przecież mógł .... to, to, to ...

Przede wszystkim mógł ukarać śmiercią wieczną ludzi za to, że zgrzeszyli, mimo zakazu.
Mógł stworzyć, lub ponownie stworzyć człowieka podobnego do nakręcanego robota. Taki robot wykonuje co ma wykonywać i nie grzeszy. Nie ma takiej możliwości. Nie ma woli.

Bardzo późno zrozumiałem dlaczego Bóg tego wszystkiego nie zrobił i nie robi. Ale też późno zacząłem tę sprawę analizować.
Lepiej późno niż wcale.

Bóg uczynił nas z miłości swoimi synami i córkami nie po to by nas zabić za karę, albo sterować naszymi myślami i działaniami, tylko po to byśmy mogli cieszyć się istnieniem jako świadome dzieci Boże. Prowadzi nas cierpliwie do czasu naszej dojrzałej świadomości, byśmy świadomie, z radością mogli do Niego powrócić. Byśmy już nigdy się nie odłączali od Ojca.

Cierpliwie czeka, wspiera, pomaga, uświadamia poprzez objawienia i czeka. I gdy to zrozumiałem, to potem już nigdy nie rozumiałem, dlaczego niektórzy ludzie ubliżają Bogu, albo obwiniają Go o czyny, które ewidentnie dokonali ludzie, a nie Bóg???
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:11, 17 Sie 2019    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
I gdy to zrozumiałem, to potem już nigdy nie rozumiałem, dlaczego niektórzy ludzie ubliżają Bogu, albo obwiniają Go o czyny, które ewidentnie dokonali ludzie, a nie Bóg???

Tak Bracie, nie rozumiem już w ogóle sercem (bo rozumem jazdy ogarnie zapewne), dlaczego ludzie są tak przewrotni....

exe napisał:
Błędem wrogów trynitarnego wyjaśniania istnienia Boga jest spoglądanie na relację zjednoczonych natur człowieka i Boga, jako równorzędnych wobec siebie.

Można też nieco prościej i krócej wyrazić swój racjonalny sprzeciw wobec monofizytyzmowi.

Otóż trzeba zauważyć, że Syn Boży jest poznaniem Poznania Bożego (Obrazem). Pamiętając też o wyżej wspomnianym rozróżnienia pomiędzy zrodzeniem czynnym, a biernym zauważmy, iż dla jakiejś istoty poznać, to tyle, co istnieć . Dzięki poznaniu, byt istnieje "bardziej", a więc nie ogranicza się do bycia tylko "poza" nicością.
Istnienie przedmiotu jest takiego rzędu, że "emanuje" z siebie taki sposób tegoż istnienia, że pozwala bytów (podmiotowi) poznającemu, stać się inną rzeczą . Opisuje to piękna gra słów : "Intellectus in actu, est intellectum in actu" .

Dlatego też, jako że Bóg jest summum istnienia , dlatego też o ile elementem konstruktywnym Boskiej natury jest nieskończone poznanie,, które tą naturę konstytuuje, o tyle istnienie konstytuuje Jego istotę .

Aby zrozumieć w pełni znaczenie tego skróconego do minimum wywodu dla kwestii zanegowania monofizytyzmu, należy zauważyć najpierw za Arystotelesem, że stan poznania wyraża stan formy, a idąc za tomistycznym - pełnym rozwinięciem tego uzasadnienia - jakość poznania jest następstwem jakości istnienia.

Wynika stąd, że poznanie nieskończone nie może utożsamić się z poznaniem skończonym, gdyż:

dwa akty istnienia nie mogą realizować jednej natury, gdyż poznanie ludzkie odbiega strukturalnie od Poznania Bożego.
istnienia nieskończonego nie można wzbogacić istnieniem skończonym , bo byłoby to równoznaczne ze wzbogacaniem poprzez dodawanie "braku", co jest absurdem.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Sob 15:22, 17 Sie 2019, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Eschatologia / Niebo Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin