Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trudny sakrament.
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Edukacja i wychowanie / O małżeństwie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Śro 22:36, 20 Sty 2016    Temat postu: Trudny sakrament.

exe napisał:
TOMASZ-V.A.D napisał:
Takie życie. Trzeba je jakoś przeżyć - lepiej, gorzej, ale aby z wiarą.
Jeśli jesteście razem, nic Was nie zabije, bo Bóg z wami jest.


Wiesz, często tak myślę, ale gdy sie tak patrzy na nasze życie, na te trudne sytuacje, szczególnie gdy nic sie nie układa to też nachodzą mnie a żonę tym bardziej wątpliwości, czy rzeczywiście Bóg jest z nami. Ja staram się z tymi myślami walczyć, ale żona jest po prostu załamana i często się poddaje, łapie doły, bo nie wiel ile taka sytuacja ma jeszcze trwać a jest gorzej niż lepiej. Ja natomiast często czuję się bezradny, bo nie bardzo mogę jej pomóc poza tym zajmowaniem się dziećmi. I tak trwa to już ładnych kilka lat.
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Czw 17:50, 21 Sty 2016    Temat postu:

TOMASZ-V.A.D napisał:


Wiesz, często tak myślę, ale gdy sie tak patrzy na nasze życie, na te trudne sytuacje, szczególnie gdy nic sie nie układa to też nachodzą mnie a żonę tym bardziej wątpliwości, czy rzeczywiście Bóg jest z nami. Ja staram się z tymi myślami walczyć, ale żona jest po prostu załamana i często się poddaje, łapie doły, bo nie wiel ile taka sytuacja ma jeszcze trwać a jest gorzej niż lepiej. Ja natomiast często czuję się bezradny, bo nie bardzo mogę jej pomóc poza tym zajmowaniem się dziećmi. I tak trwa to już ładnych kilka lat.


We dwójke razwsze jest rażniej , może ciężej ,ale samotność potrafi zabić . Zawsze na pierwszym miejscu jest rodzina i przyjaciele. Człowiek, jako istota społeczna, czuje potrzebę komunikacji i bliskości, ty ją masz. :wink: Samotność oznacza brak możliwości rozmowy z drugą osobą. Ja tak często mam. Możesz każdego dnia otrzymywać miliony sms-ów od wielu ludzi, czy chociażby tutaj na forum albo w sieci , a i tak nie porozmawiasz z tą osobą na żywo , z którą tak na prawdę potrzebujesz porozmawiać. Jesteś szczęśliwcem . :wink: A ja co Question ,.Po całym dniu w pracy wracam do domu, nie mam nic w planach, krzątam się bez celu , jak coś '' nawalę'' to i tak to bez znaczenia jest bo nikt nic mi nie powie , bo niby kto. Często doły masz , tak ,że ty naprawdę masz szczęście ,że masz rodzinę , doceń to , mimo trudnośći . :wink:


Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Czw 17:54, 21 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:27, 21 Sty 2016    Temat postu:

Kiedyś już Ci mówiłem o znaczeniu abominatio est omnis corporalis requies. Zapomniałaś...
W domu praca, modlitwa, Lectio Divina ni i myślenie o tym, co uczynić dobrego innym!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 19:28, 21 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duśka
Gość






PostWysłany: Czw 20:01, 21 Sty 2016    Temat postu:

Nie , nie zapomniałam. :wink: . Również w życiu samotnym można realizować się w pełni i po Bożemu. Wielu pod wpływem lęku przed samotnośćią ucieka w małżeństwo, i w ten sposób nasza decyzja nie jest dokładnie przemyślana i potem są bolesne rozczarowania.
Jest powiedziane ,, że "nie jest dobrze, ażeby człowiek był sam" (Rdz 2,18). Jednak nie jest powiedziane ,że musi być w związku małżeńskim. Mamy nawet takie słowa wypowiedziane przez Apostoła Pawła ;

"Wesel się, niepłodna, która nie rodziłaś, wykrzykuj z radości, która nie znałaś bólów rodzenia, bo więcej dzieci ma samotna niż ta, która żyje z mężem" (Ga 4,27).

Jednak nie bardzo rozumiem ten fragment :?


Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Czw 20:01, 21 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:21, 21 Sty 2016    Temat postu:

Proponuję rozważyć ten cytat w osobnym temacie w forum "Ulubione cytaty Pisma Świętego".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pokorny
Tesserarius
Tesserarius



Dołączył: 14 Lip 2016
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:34, 07 Sie 2016    Temat postu:

O małżeństwie można by długo soczyście z żartem poważnie w sumie dla każdego coś miłego , czy jednak ten jakże ważny sakrament zawsze pojmowany jest z takim sacrum na jakie zasługuje? piszecie- bardzo słusznie- o małżeństw w słowach wprost nabożnych zapominając o ułomnościach związku dwojga ludzi.
Słowa roty małżeńskiej mówiące i nierozerwalności związku są z gruntu sprawą umowną, bowiem mocą samego kościoła taki związek może przestać istnieć co przeczy słowom kapłana że tylko Bóg ma władze aby unieważnić małżeństwo.
Owszem kodeks kanoniczny w pewnych sytuacjach zezwala na rozerwalność jednak rozszerzanie kapłańskich kompetencji doprowadza do wypaczeń.

Czym zatem jest związek małżeński? trwałością z której musimy rozliczyć się przed Bogiem czy kontraktem z którego w dowolnym czasie bez konsekwencji możemy się wycofać.

Związek małżeński zawarliśmy 36 lat temu i który pomimo burz dolin pagórków czasem kretyńskich dołków ale i też uśmiechu radości trwa nadal , czy będzie trwał? tak będzie , bo coś nas łączy , Może często brakuje słów pozostał jednak sens, i niech on trwa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pokorny dnia Nie 20:35, 07 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:16, 07 Sie 2016    Temat postu:

Pokorny napisał:
O małżeństwie można by długo soczyście z żartem poważnie w sumie dla każdego coś miłego , czy jednak ten jakże ważny sakrament zawsze pojmowany jest z takim sacrum na jakie zasługuje?
Dobrze zauważyłeś, jako że w praktyce, to powszechne pojmowanie tego sakramentu jest mocno zlekceważone.
Pokorny napisał:
piszecie- bardzo słusznie- o małżeństw w słowach wprost nabożnych zapominając o ułomnościach związku dwojga ludzi.
Ułomności ... Tak, ma je każdy człowiek, a więc i związki muszą je mieć. Pragniemy wzbudzić w ludziach poczucie sensu walki o należyte przeżywanie swego związku.
Pokorny napisał:
mocą samego kościoła taki związek może przestać istnieć co przeczy słowom kapłana że tylko Bóg ma władze aby unieważnić małżeństwo.
O ile wiem, to związek małżeński jest nierozerwalny, a tylko stwierdza się jego nieważność od samego początku, czyli że nie zaczął nawet istnieć, nie zaś że przestał istnieć - wszak sakrament nie może przestać istnieć.
Pokorny napisał:
Czym zatem jest związek małżeński? trwałością z której musimy rozliczyć się przed Bogiem czy kontraktem z którego w dowolnym czasie bez konsekwencji możemy się wycofać.
Jestem przekonany, że to pierwsze :wink:
Pokorny napisał:
Związek małżeński zawarliśmy 36 lat temu i który pomimo burz dolin pagórków czasem kretyńskich dołków ale i też uśmiechu radości trwa nadal , czy będzie trwał? tak będzie , bo coś nas łączy , Może często brakuje słów pozostał jednak sens, i niech on trwa.
Szacun i Szczęść Boże! :wink:

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 21:17, 07 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Pon 0:32, 08 Sie 2016    Temat postu:

Pokorny napisał:
O małżeństwie można by długo soczyście z żartem poważnie w sumie dla każdego coś miłego , czy jednak ten jakże ważny sakrament zawsze pojmowany jest z takim sacrum na jakie zasługuje? piszecie- bardzo słusznie- o małżeństw w słowach wprost nabożnych zapominając o ułomnościach związku dwojga ludzi.
Słowa roty małżeńskiej mówiące i nierozerwalności związku są z gruntu sprawą umowną, bowiem mocą samego kościoła taki związek może przestać istnieć co przeczy słowom kapłana że tylko Bóg ma władze aby unieważnić małżeństwo.
Owszem kodeks kanoniczny w pewnych sytuacjach zezwala na rozerwalność jednak rozszerzanie kapłańskich kompetencji doprowadza do wypaczeń.

Czym zatem jest związek małżeński? trwałością z której musimy rozliczyć się przed Bogiem czy kontraktem z którego w dowolnym czasie bez konsekwencji możemy się wycofać.

Związek małżeński zawarliśmy 36 lat temu i który pomimo burz dolin pagórków czasem kretyńskich dołków ale i też uśmiechu radości trwa nadal , czy będzie trwał? tak będzie , bo coś nas łączy , Może często brakuje słów pozostał jednak sens, i niech on trwa.



Obecnie ten święty sakrament dla wielu ludzi poza tymi prawdziwymi chrześcijanami, którzy szanują to co święte i żyją według wartości chrześcijańskich znaczy tyle co zeszłoroczny śnieg. Świadczy o tym ogromna liczba rozwodów i co najgorsze - rozwodów w rodzinach katolickich w których przyjmuje się sakrament przed Bogiem zawiązując w ten sposób przymierze z Nim składając przysięgę. Co ona znaczy? Kompletnie nic - jeśli bierze się rozwód. Co znaczy Bóg dla takich ludzi? Kompletnie nic, skoro z durnych powodów rozwiązują to przymierze.
Taka jest smutna prawda o sakramencie małżeństwa.
Sacrum to coś świętego, ale czy dzisiaj świętość się liczy?
To sacrum jest niszczone przez środowiska antychrześcijańskie, które nie uznają świętości i faszerują telewizje i inne środki masowego przekazu wspaniałymi zabójczymi radami: jak szybko się pozbyć problemu z mężem "nieudacznikiem" (chorym, nie nadającym się do życia) - szybki rozwód, z niechcianym dzieckiem - aborcja lub dom dziecka, ze starymi schorowanymi rodzicami - eutanazja lub dom starców, dom opieki społecznej. Takie diabelskie nauki mogą zawładnąć nawet katolikiem i wiadomo kto pcha tam swoje łapy - dla szatana to co święte, to co należy do Boga musi być zniszczone a więc posługuje się ludźmi, aby to wszystko niszczyć.

Słowa roty małżeńskiej nic nie znaczą, jeśli ludzie nie szanują Boga, nie szanują świętości. Dla niektórych ślub to tylko tak pod publikę, aby ludziom się pokazać, aby zrobić huczne przyjęcie a potem róbta co chceta, ważne aby się nie męczyć, aby zapewnić sobie maksimum przyjemności a jak się znudzą sobą to najlepiej szybko to zakończyć, aby bawić się dalej i nie tracić czasu.

Tylko często zapomina się przy podejmowaniu decyzji o rozwodzie o jednej istotnej sprawie: o tym, że Bóg nas rozliczy z sakramentu, z tego przymierza jakie zawarło się przed Bogiem. I co będzie po śmierci, gdy stanie się przed Bogiem a On zapyta: "a gdzie jest twoja żona/twój mąż z którym składałeś/aś przysięgę przede mną?, nie mogę ciebie wpuścić do nieba, bo nie ma tej jedności, którą zawiązaliście przede mną"
Będzie płacz i zgrzytanie zębów?


Kodeks kanoniczny nie zezwala na rozerwalność małżeństwa, on tylko dopuszcza unieważnienie małżeństwa, gdy zostały zatajone ważne informacje, które uniemożliwiałyby zawarcie związku małżeńskiego lub jego niewłaściwe funkcjonowanie w związku z tymi informacjami (choroba lub inne). Muszą więc być bardzo konkretne powody aby unieważnić małżeństwo. Nie ma rozerwalności a także rozwodów w Kościele katolickim. Nie ma rozwodów małżeństw zawartych przed Bogiem - TYLKO ŚMIERĆ WSPÓŁMAŁŻONKA MOŻE ROZWIĄZAĆ SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA.

I to co mnie najbardziej martwi i przeraża, to fakt, że przez głowy niektórych biskupów, kapłanów przechodzą takie myśli, aby dopuszczać osoby rozwiedzione do sakramentów, szczególnie Komunii.
Tacy ludzie powinni ponosić odpowiedzialność za to co czynią wobec Boga, tym bardziej osoba, która zmusza współmałżonka do rozwodu, gdyż jeszcze jak jedna ze stron nie chce rozwodu i broni małżeństwa to takiej osobie takich sakramentów można udzielać, ale tylko wtedy, gdy ta osoba nie wyrazi zgody na rozwód.

Trudne chwile, kryzysy, cierpienie, choroba jednego ze współmałżonków są próbą małżeństwa i tylko ci naprawdę wierzący lub szanujący wartości rodzinne potrafią tą próbę przejść. Jeśli nie ma szacunku do wartości to nie ma szans na to aby związek małżeński przetrwał.
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Pon 5:39, 08 Sie 2016    Temat postu:

Wydaje mi się Tomaszu , że dokonałeś na ludziach osądu , którym się nie powiodło i skazałeś ich na potępienie. Tak wynikło z twojego postu. Wydaje mi się ,że zbyt surowo oceniłeś ludzi po rozwodzie pisząc taki komentarz z którego wynika brak szansy na zbawienie. Może pozwólmy Bogu to ocenić. ?. Inaczej gdyby tak z góry zakładano nasze starania nie miałyby sensu. Prawda?
Powrót do góry
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Pon 6:41, 08 Sie 2016    Temat postu:

Duśka napisał:
Wydaje mi się Tomaszu , że dokonałeś na ludziach osądu , którym się nie powiodło i skazałeś ich na potępienie. Tak wynikło z twojego postu. Wydaje mi się ,że zbyt surowo oceniłeś ludzi po rozwodzie pisząc taki komentarz z którego wynika brak szansy na zbawienie. Może pozwólmy Bogu to ocenić. ?. Inaczej gdyby tak z góry zakładano nasze starania nie miałyby sensu. Prawda?


Wybacz Dusiu. Ja nie decyduję o zbawieniu i to Bóg zadecyduje o tym czy będą zbawieni. W kwestii zbawienia ludzie rozwiedzeni powinni postawić sobie pytanie: co się stanie po śmierci, gdy Bóg będzie chciał nas rozliczyć z tego sakramentu? I w tym kontekście odniosłem się do zbawienia, ale ma to też być sugestia aby człowiek wcześniej się zastanawiał nad tym co ten rozwód by przyniósł: czy dobro czy zło? Podkreślam zatem znaczenie tak poważnej decyzji za życia, bo przecież po śmierci nie będzie już żadnych zmian.

Nie mnie osądzać ludzi, ale wiem czym jest rozwód i jak to tez odnosi się do Boga. Moja siostra cioteczna przyjęła sakrament w Kościele a potem rozwiedli się. To jest szok i to też świadczy o tym czym jest sakrament dla człowieka - czy ten Bóg jest ważny czy też nie. I przedstawiłem to co dzieje się obecnie w naszym kraju i na całym świecie. Przedstawiam sytuację, która dotyka szacunku dla sakramentu, ludzi zaś pozostawiam Bogu. Nie można jednak milczeć gdy jest niszczone to co święte. Musimy jasno określać rozwody jako zło, bo niszczy sakrament i krzywdzi dzieci.

I martwi fakt, że tych rozwodów przybywa a nie ubywa, że szatan co raz bardziej odnosi sukcesy rozwalając rodziny. To nie jest przyjemne dla chrześcijanina - pisać tak przykrą prawdę. Dla mnie po stokroć lepiej byłoby napisać, że jest wspaniale, że ludzie idą za głosem Boga i unikają rozwodów, że sobie przebaczają, że starają się w sposób chrześcijański rozwiązywać problemy. Ale czy tak jest?


Ostatnio zmieniony przez TOMASZ-V.A.D dnia Pon 6:43, 08 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Pon 7:55, 08 Sie 2016    Temat postu:

Masz rację. Ludzie katowani powinni dać się zabić ale nie wolno im opuścić zaślubionego bo nie będą zbawieni. Dokladnie.
Powrót do góry
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Pon 8:54, 08 Sie 2016    Temat postu:

Dusiu, po co takie teksty? Dobrze wiesz, że nie chodzi o te krytyczne sytuacje a poza tym nie trzeba brać rozwodu aby uwolnić się od męża-kata. Kościół zaleca w takich sytuacjach separację, aby człowiek mógł zrozumieć co robi a kobieta aby mogła uwolnić sie od tego człowieka. Separacja jest uznawana i nawet konieczna w takich sytuacjach. Trzeba jednak mieć nadzieję, że ów mąż-kat zmieni się i zrozumie swoją głupotę.
Niech za dobry przykład posłuży życiorys bł. Doroty z Mątowów. Dorota była bita przez męża, który raz mało co jej nie zabił, ale ona trwała przy nim i mąż się po tym pobiciu zmienił - zdał sobie sprawę, że zabiłby osobę, która tak bardzo go kocha, tak bardzo trwa przy nim. Zaczął nawet jeździć z Dorotą na pielgrzymki.

Wiem, że nie każda kobieta ma tyle sił i wytrwałości, ale nawet sama separacja mogłaby wiele zmienić w życiu kobiety a mąż miałby czas na zastanowienie się nad swoim postępowaniem. Rozwód jednak zniszczyłby sakrament czyli to przymierze z Bogiem a to już kolosalna różnica.
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Pon 9:20, 08 Sie 2016    Temat postu:

Czasem mam wrażenie że nie masz zielonego pojęcia o takich małżeństwach. Można opuścić współmałżonka. Nawet jest to w Biblii. Oczywiście pod pewnymi warunkami. I nigdzie nie jest powiedziane że trzeba wrócić do partnera.
Powrót do góry
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Pon 9:54, 08 Sie 2016    Temat postu:

Duśka napisał:
Czasem mam wrażenie że nie masz zielonego pojęcia o takich małżeństwach. Można opuścić współmałżonka. Nawet jest to w Biblii. Oczywiście pod pewnymi warunkami. I nigdzie nie jest powiedziane że trzeba wrócić do partnera.


Takim warunkiem jest dalsze złe postępowanie małżonka wobec rodziny. Bez konkretnego, ważnego powodu małżonka się nie opuszcza.
Separacja może trwać tak długo, aż małżonek się opamięta i zmieni swoje postępowanie. Należy tez pamiętać, że w czasie separacji nie można wchodzić w nowe związki. Jeśli małżonek nie zamierza się zmienić to separacja może byc na stałe. Nie ma jednak rozwodów.
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Pon 11:33, 08 Sie 2016    Temat postu:

Dziękuję za wykład. Przedostanie zdanie podoba mi się. :wink:
Powrót do góry
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Pon 12:23, 08 Sie 2016    Temat postu:

Ależ proszę. To tylko patrzenie na sprawę małżeństwa od strony Kościoła. Ludzie zazwyczaj mają inne zdanie i nie zawsze kierują się nauką Kościoła, dlatego tyle jest rozwodów. I pomijając już środowiska niekatolickie, antychrześcijańskie, które ślubów kościelnych nie biorą to przynajmniej katolicy powinni pokazać czym jest dla nich sakrament. Ale szatan robi swoje i w katolików uderza najbardziej, bo są związani z Bogiem. Bez życia Ewangelią nie da się obronić przed wszelkimi pokusami.

Ostatnio zmieniony przez TOMASZ-V.A.D dnia Pon 12:24, 08 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Pią 8:29, 19 Sie 2016    Temat postu:

Pokorny napisał:
Słowa roty małżeńskiej mówiące i nierozerwalności związku są z gruntu sprawą umowną, bowiem mocą samego kościoła taki związek może przestać istnieć co przeczy słowom kapłana że tylko Bóg ma władze aby unieważnić małżeństwo.
Owszem kodeks kanoniczny w pewnych sytuacjach zezwala na rozerwalność jednak rozszerzanie kapłańskich kompetencji doprowadza do wypaczeń.


Katolik, który twierdzi coś takiego daje dowód, że nie zna kodeksu kanonicznego, ani sensu pojęcia nierozerwalności małżeństwa.

Można dywagować skąd się bierze takie błędne pojmowanie, nawiasem spotykane nieraz u osób, mających strzec czystości pojmowania Sakramentów Świętych, a którego tego nie strzegą. Może ze złego przykładu od tych osób?

Najważniejsze, Pokorny, że trwacie w małżeństwie, mimo burz i mimo powyższego błędu.
Bo, jak piszesz:

Pokorny napisał:
Może często brakuje słów pozostał jednak sens, i niech on trwa.


Sakrament Małżeństwa nie jest narzędziem zniewolenia ludzi.
To sakrament miłości, która w pełni rozkwita w wolności i prawdzie.

Osoby, które chcą mieć kontrakt na próbę, na x lat, a potem się zobaczy, na czas wychowania dzieci itp. nie powinny prosić Kościoła o asystę w sakramencie małżeństwa, bo to o co proszą w istocie małżeństwem nie jest. Jest czymś podobnym, ale innym.
Pary, które zgłaszają się do kościoła, którymi kieruje tylko chęć odbycia ślubu w uroczystej oprawie, powinny udać się do urzędu stanu cywilnego, gdzie taką uroczystą oprawę zapewnia się.

Myślę, że Sakrament Małżeństwa jest czymś większym niż Kodeks Kanoniczny, nawet czymś więcej niż wierność świadkom przysięgi małżeńskiej, w tym Bogu jako świadkowi tej przysięgi. Sakrament Małżeństwa jest przede wszystkim dobrowolnym związaniem dwojga osób różnej płci na zawsze, na dobre i złe.
A gdy w grę zaczyna wchodzić rozwód, to znowuż mniej ważne jest w sensie rangi, że zawiedliśmy świadków, że zawiedliśmy Boga, że zawiedliśmy Kościół, naprawdę ważne jest, że zawiedliśmy ukochaną osobę i zaproponowaliśmy jej lub udzielili rozwodu.

Bóg, świadkowie i Kościół nie mogą przejść obojętnie koło tego zdarzenia, to dlatego mamy świadomość grzechu, a Kościół wskazuje, że ten grzech może nabrać znamiona grzechu trwałego, gdy zawieramy po rozwodzie inny związek.

Nie tylko Sakrament jest trudny. Trudne jest życie w małżeństwie. Jednak w tych trudnościach nie jesteśmy sami. Towarzyszy nam współmałżonek, któremu też jest trudno. Zaopiekujmy się nim, a dopiero gdy on poczuje się bezpiecznie, pomyślmy o sobie. Taka jest kolejność, gdy ludzie się kochają. A małżeństwo jest przecież dla takich ludzi, czyż nie?
Powrót do góry
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Pią 9:42, 19 Sie 2016    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
Katolik, który twierdzi coś takiego daje dowód, że nie zna kodeksu kanonicznego, ani sensu pojęcia nierozerwalności małżeństwa.

Można dywagować skąd się bierze takie błędne pojmowanie, nawiasem spotykane nieraz u osób, mających strzec czystości pojmowania Sakramentów Świętych, a którego tego nie strzegą. Może ze złego przykładu od tych osób?


Wiesz, ja myślę, że trochę źle zostały odebrane myśli Pokornego i wnioskuję to na podstawie jego refleksji, z których można wiele zrozumieć - o co chodzi w tym co napisał pokorny.
Ja odczytuje pokornego jako powrót do natury, do tego co było kiedyś, gdy małżeństwo było rzeczywiście małżeństwem a nie tylko umową zawartą w Kościele.
Tutaj nie chodzi o łamanie prawa kanonicznego, ale zachowanie przysięgi, która jest nierozerwalna u Boga. I po części zgadzam się z pokornym, gdyż w obecnych czasach tak to niestety przykro wygląda, że małżeństwo jest umową na papierze, nawet gdy przyjmuje się sakrament w Kościele. Wystarczy spojrzeć jak łatwo nawet w Kościele rozwiązać sakrament małżeństwa - wystarczy przedstawić jakieś sfałszowane wnioski, papiery, opinie, że związek został zawarty niezgodnie z prawem Kościoła lub cywilnym, że zatajono jakieś szczegóły i już rozwód gotowy a sakrament rozwiązany formalnie i można przyjąć kolejny. Nawet przy parafiach są ogłoszenia adwokatów, którzy pomagają w osiągnięciu takiego rozwiązania sakramentu.

I tutaj Kościół niestety daje plamę, bo dobrze wie, że przysięgi małżeńskiej nie można rozwiązywać - została zawarta przed Bogiem i to On może ją rozwiązać, ale u Boga nie ma czegoś takiego, On rozwiązuje przysięgę, gdy uzna, że już czas na zabranie do siebie jednego z małżonków a więc tylko śmierć współmałżonka rozwiązuje przysięgę. Kiedyś było inaczej - ludzie żyli ze sobą do końca, nie było takiej masy rozwodów jak jest teraz, szanowano sakrament małżeństwa. To niestety tez niszczeje i ulega upadkowi. Te czasy to czasy wszelkich upadków i to jest porażająca prawda. To co było wartością kiedyś dziś staje się przeżytkiem wobec nowoczesności a nowoczesność polega na tym, że jak człowiekowi coś nie odpowiada to się tego szybko pozbywa: dziecka, małżonka, wiary, cierpienia, wartości chrześcijańskich aby tylko żyć bezproblemowo, aby pozbyć się tego co utrudnia życie.

Czy taki ma być wymiar małżeństwa? Czy ma być nowoczesne i może być rozwiązywane a jakieś widzimisię jednej ze stron? Gdzie sĄ wartości i szacunek do przysięgi wobec Boga? Gdzie jest trwanie przy współmałżonku w jego trudnych chwilach, chorobie? Jak tylko coś takiego następuje to szuka się powodów do unieważnienia małżeństwa. Tylko nieliczni szanują jeszcze wartość małżeństwa, trzymają się tego co było kiedyś, gdy przysięga rzeczywiście miała wartość duchową, wartość emocjonalną.

Kościół owszem, mówi o nierozerwalności małżeństwa bo musi nauczać prawdy, ale nie robi wiele aby zaprzestać unieważniania sakramentu lub do całkowitego ograniczenia tego do naprawdę wyjątkowych sytuacji. Jak widać liczba tych sytuacji jest porażająca.

Oto na jakiej podstawie można stwierdzać unieważnienie małżeństwa:

[link widoczny dla zalogowanych]

Statystyki:

[link widoczny dla zalogowanych]

Czy to świadczy o tym, że aż tyle osób nie jest w stanie żyć w małżeństwie lub rzeczywiście zostały ukryte ważne powody? Nie, po prostu wszelkie problemy jakie się pojawiają wprawiają człowieka w stan nieporadności, ogłupienia, beznadziejności i szuka najłatwiejszych rozwiązań problemu: aby szybciej, aby łatwiej, aby dalej się nie męczyć. Totalna kpina z sakramentu małżeństwa. I jak widać liczba unieważnień wzrasta. Te liczy pokazują smutna prawdę: ludzie nie są zdolni do małżeństwa, do odpowiedzialności, do poświęcenia i to prowadzi do tak poważnych czynów jakim jest brak szacunku dla sakramentu, przysięgi przed Bogiem.

Pokorny mam wrażenie, że skupia się na tym starym wymiarze małżeństwa, gdy był jeszcze szacunek do wszelkich wartości związanych z tym sakramentem. Tak przynajmniej myślę i odczytuję, ale mogę się mylić.


Ostatnio zmieniony przez TOMASZ-V.A.D dnia Pią 9:46, 19 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:50, 19 Sie 2016    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
Nie tylko Sakrament jest trudny. Trudne jest życie w małżeństwie. Jednak w tych trudnościach nie jesteśmy sami. Towarzyszy nam współmałżonek, któremu też jest trudno. Zaopiekujmy się nim, a dopiero gdy on poczuje się bezpiecznie, pomyślmy o sobie. Taka jest kolejność, gdy ludzie się kochają. A małżeństwo jest przecież dla takich ludzi, czyż nie?
Zaiste, doskonale to wyraziłeś, bracie. Cóż mogę lepszego czynić w swym małżeństwie, jak dawać miłość - nawet w obliczu niezrozumienia, czy nawet muru wielkości miasta warownego, naszpikowanego drzewcami?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Pią 10:50, 19 Sie 2016    Temat postu:

TOMASZ-V.A.D napisał:

Statystyki:

[link widoczny dla zalogowanych]

Czy to świadczy o tym, że aż tyle osób nie jest w stanie żyć w małżeństwie lub rzeczywiście zostały ukryte ważne powody? Nie, po prostu wszelkie problemy jakie się pojawiają wprawiają człowieka w stan nieporadności, ogłupienia, beznadziejności i szuka najłatwiejszych rozwiązań problemu: aby szybciej, aby łatwiej, aby dalej się nie męczyć. Totalna kpina z sakramentu małżeństwa. I jak widać liczba unieważnień wzrasta. Te liczy pokazują smutna prawdę: ludzie nie są zdolni do małżeństwa, do odpowiedzialności, do poświęcenia i to prowadzi do tak poważnych czynów jakim jest brak szacunku dla sakramentu, przysięgi przed Bogiem.

Pokorny mam wrażenie, że skupia się na tym starym wymiarze małżeństwa, gdy był jeszcze szacunek do wszelkich wartości związanych z tym sakramentem. Tak przynajmniej myślę i odczytuję, ale mogę się mylić.


Ja bym tego tak surowo nie oceniał.
Wiem, że są patologie i po stronie wiernych i po stronie instytucji i osób kościelnych, które tę patologię nie tylko sankcjonują, ale ją nakręcają.

Kiedyś jak napisałem o konkretnym przykładzie na innym forum to dostałem za to ostrzeżenie, czy bana. Dziś, tu, widzę że forum prawdy się nie boi.
Jednak chcę napisać na usprawiedliwienie, że Sądy Biskupie działają w oparciu o przedstawione dowody i zeznania. Jeśli małżonkowie po latach przychodzą i mówią, że wzięli ślub w kościele tylko dlatego, że babcia nie przeżyłaby ślubu zawartego tylko w USC, to te oświadczenia sądy weryfikują. Jest badanie świadków itp. Przynajmniej ja sobie to tak wyobrażam, mam nadzieję, że tak się dzieje.

Poza tym wzrosła świadomość ludzi. Dawniej tkwili w związku, który z natury rzeczy nie był związkiem małżeńskim, bo był zawarty pod przymusem, dziś śmiało idą po unieważnienie takiego małżeństwa, bo wiedzą to czego nie wiedziały pokolenia wcześniejsze.

A poza tym, to niestety się z Tobą zgadzam.
Zeświecczenie wiary, uproszczenie i spowszednienie rytuałów, relatywizacja moralna, zalew głupoty i niemoralności przez media sprawił, że świat - przynajmniej ten bliżej nam znany - stał się jak u Orwella - zarządzany przez Naczelne ministerstwa szczęśliwości, które mają sankcje karne dla tych, którzy nie są szczęśliwi. Najlepiej najwyższy wymiar kary - śmierć samobójczą w wyniku osamotnienia w depresji. Kościół - jeśli się otworzy na Ducha Świętego - jest w stanie pomagać ludziom powracać do wiary, powracać do Boga i powracać do siebie - w szczęściu i nieszczęściu. Bo mamy być dla siebie zawsze - zwłaszcza w małżeństwie. Nie tylko w szczęściu - jak w reklamach atakujących z mediów.
Powrót do góry
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Pią 14:02, 19 Sie 2016    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
Ja bym tego tak surowo nie oceniał.
Wiem, że są patologie i po stronie wiernych i po stronie instytucji i osób kościelnych, które tę patologię nie tylko sankcjonują, ale ją nakręcają.

Kiedyś jak napisałem o konkretnym przykładzie na innym forum to dostałem za to ostrzeżenie, czy bana. Dziś, tu, widzę że forum prawdy się nie boi.


Widzisz, tutaj nie chodzi o jakieś nie wielkie liczbowo przypadki patologii, to co się dzieje ma już tak wielki zakres, że to staje się wręcz krajową i globalną patologią.
Świat głupieje od tej nowoczesności, od tych chorych praw wolności i nie patrzy na to co robi - że walczy z samym Bogiem. Oczywiście jest jeszcze trochę ludzi, którzy trzeźwo, właściwie oceniają sytuacje, potrafią rozwiązywać problemy po przez rozmowę, starania, terapie, rekolekcje a nie po przez rozwód. Do tego potrzeba szacunku względem Boga, wiary i wartości chrześcijańskich - jeśli ktoś go ma to zrobi wszystko aby uszanować to co jest święte a sakramenty są świętością.

To, że na jakimś forum nie dostrzegają prawdy i po ujawnienie jej ktoś dostaje ostrzeżenie to świadczy tylko o tym, że administracja żyje w jakimś chorym świecie w którym prawdy się nie uznaje, a zazwyczaj prawdy się nie uznaje bo prawda często boli. Jednak bez bólu nie da się wyleczyć chorób. Tutaj za prawdę nikt nie każe. Jeśli już to za sianie zła lub brak szacunku i kultury względem innych użytkowników.

Pisanie ogólnie o złych zjawiskach nie jest jakimś wykroczeniem. Gdybym napisał, że taka czy inna osoba jest kanalią czy nie wiadomo kim jeszcze używając epitetów to mógłbym złamać regulamin, może nawet jakieś prawo cywilne, karne, ale nie gdy pisze się ogólnie o jakimś zjawisku, które uważam za złe, niszczące. A jeśli ktoś postępuje źle i dotknie go taka wypowiedź to już niech wini samego siebie, że tak czy inaczej postępuje. Inaczej było by to tak jakby przestępcę za bandytyzm nazwać po imieniu bandytą i za to dostać karę. Totalna głupota, prawda?

Pisze to co widzę a widzę, że sie robi kpiny z sakramentu małżeństwa i że wielu ludzi pcha się w coś czego tak naprawdę nie rozumie podpisując dokumenty, składając przysięgę przed Bogiem zobowiązując się tym do zachowania jej, do dostosowania się do prawa Kościoła. Czyni się to najczęściej świadomie, potwierdzając, że jedna i druga strona doskonale zdaje sobie sprawę, że łączy się z drugą do śmierci.
Jeśli ktoś świadomie podpisuje takie dokumenty to powinien znać drugą osobę na tyle dobrze aby podpisać takie dokumenty.

Według mnie takie unieważnienia nie powinny mieć w ogóle racji bytu. Kościół to nie jest USC a Bóg to nie jakiś człowiek z którego można sobie kpić.

Powinno być według mnie tak: zakaz unieważniania małżeństw sakramentalnych a Kościół w swojej trosce o dobro sakramentu i ludzi organizuje zajęcia przygotowujące młodych do sakramentu. Ale nie tak jak do tej pory, lecz bardziej dokładnie, do tego stopnia aby młodzi byli w stanie w pełni świadomie podjąć taką decyzję będąc jasno i dobitnie poinformowani, że jest to decyzja bez żadnych unieważnień, rozwodów w Kościele. Muszą więc ujawnić o sobie wszystko - między sobą oczywiście, aby podpisując dokumenty nie było żadnych niedomówień, ukrywania faktów, bo odwrotu nie będzie. Myślę, że w ramach takich zajęć dobrze by było uczyć młodych rozwiązywania problemów małżeńskich - form, miejsc gdzie można korzystać z pomocy itp. a także form wychowywania dzieci zgodnych z nauką Kościoła.

Przy takim podejściu nie byłoby unieważnień a młodzi dobrze przygotowani świadomie podpisywaliby dokumenty.

maly_kwiatek napisał:
Poza tym wzrosła świadomość ludzi. Dawniej tkwili w związku, który z natury rzeczy nie był związkiem małżeńskim, bo był zawarty pod przymusem, dziś śmiało idą po unieważnienie takiego małżeństwa, bo wiedzą to czego nie wiedziały pokolenia wcześniejsze.


Jaka świadomość? Tego, ze jako coś nie odpowiada to można sakrament rozwalić zgodnie z prawem Kościoła. Przecież to istna kpina z Boga. Należy pamiętać, że sakrament to nie jakieś osobiste życie, które można unowocześnić kupują samochód, telewizor czy inne dodatki. Sakrament to świętość, której nie da się unowocześnić, to węzeł, którego nie da się rozwiązać inaczej jak przez śmierć współmałżonka - naturalną śmierć zgodnie z prawem. Tutaj nie może być żadnych wyjątków, bo nie mamy do czynienia tylko z człowiekiem, ale przede wszystkim z Bogiem a Boga nie da się przekupić niczym.

To co teraz ludzie robią to uciekają przed normalnością, odpowiedzialnością, problemami, trudami wychowania, cierpieniem, poświęceniem. To ma być dobre, gdy prowadzi do kpiny z sakramentu? To jest chore i nie do przyjęcia przez Boga.
Ludzie wszystko chcą sobie podporządkowywać włącznie z Bogiem Jego prawami, ale tego nie da się zrobić, bo Bóg to nie człowiek i nie chce aby Jego świętość była niszczona. Pragnie dobra ludzi, ale w oparciu o miłość, o wartości a nie o nowoczesność, kpinę, niszczenie jedni drugich.
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Pią 15:16, 19 Sie 2016    Temat postu:

Pięknie piszesz o Sakramencie Małżeństwa.
Czuje się jak bardzo kochasz Boga.

Aż mi się przypomina przy tej lekturze moje własne podejście do tego sakramentu, w czasie gdy byłem znacznie młodszy.

Życie weryfikuje nadmierne teoretyzowanie i mnie nauczyło tego, że ten sakrament to naprawdę jest sakrament miłości, jakim obdarowują się wzajemnie małżonkowie.
Że Bóg w tym sakramencie jest po prostu świadkiem a nie dawcą, szafarzem sakramentu. Moja nauka była bardzo bolesna.

Nauczycielką była żona, która nie zgadzała się z podejściem, że sakrament jest ważniejszy dla mnie od niej jako małżonki. I miała rację.
Gdy to zrozumiałem, nasze życie stało się łatwiejsze. Szkoda, że to było wiele wiele lat po ślubie.
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Pią 15:24, 19 Sie 2016    Temat postu:

A Kościół?

Ja nie wszystko wiem, nie zagłębiam się szczegółowo w życie Kościoła i skupiam się na tym, co w Kościele dobre.

Jeśli patologia o jakiej mówimy rzeczywiście stała się powszechna, to zapewne wynika to z choroby zeświecczenia duchowieństwa i ich zamiłowania do dóbr doczesnych.
Od tego jest Papież i modlitwa wiernych.

Jednak na pierwszym miejscu zawsze stawiamy siebie i swoje własne podwórko. To tu zaczynamy sprzątanie. Jak sobie posprzątamy, to możemy pomóc sprzątać sąsiadowi, jeśli nas o to poprosi, potem w gminie, w województwie, w kraju i na świecie. Niezależnie od tego trzeba się modlić i za swoje sprawy i za zmierzanie świata w kierunku Najwyższego Dobra. Pan Bóg ma swoje podwórko posprzątane więc może zabrać nasze modlitwy i je rozpatrzyć.
Powrót do góry
Palma
Hastatus prior
Hastatus prior



Dołączył: 17 Lip 2014
Posty: 1158
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Gliwice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:53, 19 Sie 2016    Temat postu:

Pięknie, Mały-kwiatku, tak wygląda miłość do bliźniego :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duśka
Gość






PostWysłany: Pią 18:25, 19 Sie 2016    Temat postu:

Ślub kościelny to nie tylko piękna i wzruszająca ceremonia, ale jedna z najpiękniejszych uroczystości w życiu. Dlatego tak często popularna , jednak już mało mająca coś wspólnego z Bogiem . Również jest duży nacisk rodziny na ślub kościelny .

Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Pią 18:25, 19 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Pią 19:19, 19 Sie 2016    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
A Kościół?

Ja nie wszystko wiem, nie zagłębiam się szczegółowo w życie Kościoła i skupiam się na tym, co w Kościele dobre.

Jeśli patologia o jakiej mówimy rzeczywiście stała się powszechna, to zapewne wynika to z choroby zeświecczenia duchowieństwa i ich zamiłowania do dóbr doczesnych.
Od tego jest Papież i modlitwa wiernych.



Kościół stara się dobrze nauczać, ale z drugiej strony sam tworzy prawa umożliwiające osiąganie celu tym, którzy chcą niszczyć ten sakrament i to jest poważny błąd. Kościół nie może jednocześnie głosić właściwych nauk i tworzyć praw niszczących sakramenty, bo to jest utopia.

Błędy jednak stoją po obu stronach, nie tylko po stronie duchowieństwa, ale także po stronie ludzi świeckich. Zacznijmy od środowisk antychrześcijańskich, które faszerują wszelkie środki przekazu naukami niszczącymi wartości chrześcijańskie - widać szatan działa przez nich całą mocą. Edukacja dzieci, filmy, programy, prasa są naszpikowane wszelką formą degradacji małżeństwa i wartości z nim związanych.
Nawet ich bezczelność sięga tego, że chcą samego papieża unowocześniać licząc, że poprze gender, in vitro, ale rozczarował ich podczas pobytu w Polsce i nie poparł ani gender ani tez in vitro.

Niestety z tej całej patologicznej, chorej, antychrześcijańskiej nauki czerpią młodzi i korzystają z wszelkich form ułatwiania sobie życia uciekając się do aborcji, antykoncepcji a nie są uczyni odpowiedzialności. Można powiedzieć, że jest ważne abyśmy my sami dobrze dzieci wychowywali, lecz jest tak, że mimo naszych starań dzieci pójdą za swoimi rówieśnikami, którzy nie idą drogą wiary, wartości chrześcijańskich i wtedy cała praca rodziców idzie na marne.

Jakaś część katolików też nie rozumie czym jest sakrament i idzie w kierunku ułatwiania sobie życia niszcząc to co święte, być może myśląc, że wszystko można sobie podporządkować, nawet Kościół, który przecież w swoje dobroci i trosce o wiernych może stwarzać przepisy ułatwiające życie a to, że te ułatwienia godzą w prawo Boga to o tym się już nie mówi, nie myśli się o tym. Teraz jak widać człowiekowi nawet o grzechu nie można mówić bo się obraża.

Według mnie Kościół powinien być bardziej stanowczy w tym spełnianiu oczekiwań wiernych. Jeśli jakieś pomysły, oczekiwania mają służyć dobru ludzi i są zgodne z prawem Bożym, nie naruszają świętości to można coś wprowadzać, ale jeśli coś uderza w świętość to Kościół powinien stanąć twardo nie wprowadzając czegoś takiego.

Człowiek podąża za tym co najłatwiejsze, najszybsze i wchodzi w łamanie prawa Kościoła, Bożego a tym samym w grzechy zamiast szukać rozwiązań, które pozwolą na uszanowanie prawa, świętości, wartości chrześcijańskich.

Małżeństwo jest czymś świętym, uświęconym przez Boga a dar życia powinien być wielkim błogosławieństwem. Czy tak jest? Tylko u niektórych rodzin.

Dlatego ja bym proponował aby Kościół częściej organizował różnego rodzaju katechezy, wykłady w parafiach na temat sakramentów, rodziny, wiary, wartości chrześcijańskich, aby przypominać, uczyć ludzi tego co ważne, bo w tym patologicznym świecie bardzo łatwo się pogubić, bardzo łatwo odejść od tych wartości.
Każdy z nas jest bardzo łatwo podatny na grzech, na pokusy i niestety często im ulegamy a szatan ma nas wtedy w garści i będzie nami manipulował.

Papież modli się w wielu intencjach, Kościół także, ale ważna jest przede wszystkim modlitwa małżeńska: rano, wieczorem, przed współżyciem, ważne jest również błogosławienie dzieci.

We wspólnotach Drogi Neokatechumenalnej na dalszym etapie jest wskazana modlitwa rodzinna w każdą niedzielę czyli tzw laudessy oparta na jutrzni czyli porannej modlitwie Kościoła. Oczywiście ta modlitwa to modlitwa oparta na brewiarzu.
Najpierw modlimy się modlitwą z części Jutrzni, później jest dialog z dziećmi - jeśli są i podczas tej części jest przekazywana wiara, potem jest wspólna modlitwa wiernych a więc każdy zanosi jakieś intencje, ojcze nasz, znak pokoju, modlitwa końcowa a na końcu poczęstunek. Oczywiście podczas całej tej modlitwy są śpiewane psalmy - jeśli ktoś umie grac na gitarze a jeśli nie to bez grania, można je także czytać.
W takim duchu rozwijają się rodziny we wspólnotach.

Bardzo też dobrym rozwiązaniem jest też Kościół domowy a więc spotkania rodzin.

Ważne jest aby czerpać z darów Kościoła, by nasze życie prowadziło nas do Boga.

Może opowiem wam jak to dzieci były przygotowywane w takiej wspólnocie do bardzo trudnej chwili, bardzo dla nich przykrej - odejścia ich mamy chorej na raka. Od długiego czasu a szczególnie od chwili kiedy było już wiadomym, że mama odejdzie to dzień w dzień dzieci uczestniczyły w modlitwach. Rano były laudessy a wieczorami Nieszpory podczas których dzieciom tłumaczono, że mama idzie do Boga, że będzie przy nich cały czas. Ten czas pozwolił dzieciom przyjąć ten fakt z niewiarygodnym wręcz spokojem. Oczywiście przeżywały smutek, ale wewnętrzny. Podczas pogrzebu nie było żadnych scen dzieci, w których reagowałyby niespokojnie, siedziały w Kościele opanowane modląc się ze wszystkimi. Kobieta zostawiła jedenaścioro dzieci.
Taki spokój, takie opanowanie może być tylko tam gdzie jest wiara, gdzie jest Bóg i odniesienie do Niego, gdzie całe życie rodziny było życiem dla Boga.
Kto wie, może kiedyś usłyszymy o takiej kobiecie jako o świętej.

Tak wygląda rodzina chrześcijańska, nawet z taką liczbą dzieci. Nie byli bogaci, ale żyli według woli Boga, na Nim opierali swoje życie. Teraz można pomyśleć: "co z nimi będzie?" Bóg się troszczy o rodzinę, o ile mnie pamięć nie myli ojciec ponownie się ożenił, ale nawet jeśli nie to jest ogromna pomoc ze strony braci ze wspólnoty.
Dzieci nie zginą, ale ich postawa była powalająca.

Tak wygląda życie rodzinne i do takiego życia trzeba przygotowywać młodych, wierzących ludzi, ale oni byli we wspólnocie, mieli wszelkie nauki. Młodym także potrzebne są częste nauki, aby potrafili odnosić swoje życie do Boga, aby szanowali czystość przedmałżeńską. Wtedy też uszanują sakramenty, także małżeństwa.


Ostatnio zmieniony przez TOMASZ-V.A.D dnia Pią 19:26, 19 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Wto 16:53, 11 Paź 2016    Temat postu:

Duśka napisał:
Ślub kościelny to nie tylko piękna i wzruszająca ceremonia, ale jedna z najpiękniejszych uroczystości w życiu. Dlatego tak często popularna , jednak już mało mająca coś wspólnego z Bogiem . Również jest duży nacisk rodziny na ślub kościelny .


Nigdy tego tak nie traktowałem.
Moi rodzice wzięli ślub w pożyczonych ubraniach, z jakimiś kwiatami zupełnie symbolicznymi, nieco jakby w drodze, przechodząc obok kościoła. Ich znajomi brali śluby w przerwach między hitlerowskimi ostrzałami w Powstaniu. I nikt nie myślał o wielkich uroczystościach tylko o istocie tego sakramentu. \

Ślub z moją żoną wzięliśmy prawie 40 lat później, więc warunki były lepsze, choć nadal wojenne. Trwał stan wojenny.
Właściwie wszystko naokoło krzyczało: odłóżcie ten ślub. Teraz nie jest czas. A jednak to był dobry czas. Gdybyśmy wtedy nie wzięli ślubu, to nie wiadomo, czy w ogóle byśmy go wzięli.

Nigdy nie rozumiem tego przesadnego krzątania się wokół ślubu od ponad rok przed ślubem. Oszczędzanie pieniędzy, kupowanie smokingów, miesiące na mierzenie sukien itp. itd.

Moim zdaniem, ślub należy wziąć wtedy gdy para to po prostu czuje. I jest w tym uczuciu pewna.
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Pią 11:01, 25 Lis 2016    Temat postu:

Zwróciłem uwagę na ten artykuł, opisujący małżeńskie rozterki pewnej pary, bo bardzo podobna jest ta historia do historii naszego z żona małżeństwa.

Nasza nie była tak cukierkowa, jak tu opisano, jednak na zasadzie wzajemnego szacunku i tolerancji doszliśmy z powrotem do zawiązania się czy odtworzenia przyjaźni. Dzieci nam w tym mniej lub bardziej świadomie sekundowały.
Wcześniej objawy mieliśmy takie, jak opisano w artykule.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
TOMASZ-V.A.D
Gość






PostWysłany: Nie 22:11, 27 Lis 2016    Temat postu:

Ja polecam obejrzeć to świadectwo Glori Polo. Jest powalające i jasno mówi czym jest sakrament małżeństwa. Może niektórzy będą zszokowani swoim życiem, błędami i grzechami, ale warto pamiętać, że Jezus jest ponad wszystkim i jeśli w porę zrozumiemy to wszystko i nawrócimy się to możemy uratować siebie i innych od potępienia.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Sob 14:09, 03 Gru 2016    Temat postu:

Najgorzej jest jak człowiek się dusi w swoim małżeńskim życiu i wtedy zaczynasz walczyć o życie. Przychodzi czas , że pora opuścić tą klatkę .

Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Sob 14:10, 03 Gru 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Edukacja i wychowanie / O małżeństwie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin