Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kanonizacja

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Rekolekcje/Spotkania modlitewne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iwona19
Hastatus posterior
Hastatus posterior



Dołączył: 20 Paź 2012
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:38, 22 Maj 2014    Temat postu: Kanonizacja

Tak jak wiecie byłam na kanonizacji papieży Jana Pawła II i Jana XXIII. Postaram się opisać jak to było. Przepraszam jeśli moje opowiadanie tych wszystkich rzeczy wyjdzie długie do czytania, ale jest co opowiadać. Wyjazd organizowało Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży ( w skrócie KSM). Była to taka pielgrzymka młodzieżowa. Młodzież była z różnych wspólnot, nie tylko z KSM. Z mojej też było kilka osób. Były dwa autokary: jeden właśnie z Warszawy, a drugi z Radomia. Nasz ksiądz, który był jednym z opiekunów (drugim była taka dziewczyna z KSM, która wszystko organizowała, bardzo mądra studentka i doskonale radzi sobie z organizacją różnych wyjazdów) był przyjacielem księdza, który jechał z grupą młodzieży KSM z Radomia i stąd pomysł na taką wspólną pielgrzymkę z dwóch miast. Wyjechaliśmy w nocy z czwartku na piątek. Autokar nasz stał przy przystanku metra Młociny i tam czekaliśmy trochę czasu na wszystkich. Noc w autokarze minęła mi źle bo mi trudno w czasie jazdy spać. Dopiero około godziny czwartej nad ranem zasnęłam na dwie godziny. Jak się obudziłam to przejeżdżaliśmy przez Czechy. Gdzieś w Czechach dołączył do nas autokar z Radomia. Oni mieli ze sobą też na podróż napoje grejfrutowe i napoje pomarańczowe z Hortex, więc podzieliliśmy je wszystkie na dwa autokary. One były od sponsorów. W czasie drogi dużo się modliliśmy, uczyliśmy, słuchaliśmy różnych rzeczy dotyczących tych osób kanonizowanych (głównie Jana Pawła II), oglądaliśmy filmy różne (tak by jakoś czas zleciał). Cudowne to było, tak złączyć się w modlitwie wspólnotowej. Przejeżdżaliśmy też przez Austrię. To piękny kraj. Alpy są przepiękne. Cudowne widoki. A Austria na naszej drodze dość długo ciągnęła się ze swymi widokami górskimi. Do Włoch na miejsce noclegu dotarliśmy około 20:00 (więc prawie cały piątek spędziliśmy w autokarze). Byliśmy we włoskich parafiach: Sardzano i Mardimago. One były oddalone jeszcze od Rzymu jakieś 6 godzin jazdy. Jest to dość sporo. Ale mimo takiej odległości to było to miejsce bardzo dobre do nocowania. Tamten ksiądz z Radomia co jakiś czas do tych parafii włoskich przyjeżdża i już dużo pomógł im, więc oni z wdzięczności za to nas przyjęli. Nasza grupa z Warszawy nocowała w Sardzano, a Radom w Mardigamo. Te dwie parafie sąsiadują ze sobą. W Sardzano było Centrum św. Jana Bosko. Dość sporo jest takich w tamtych rejonach Włoch. Św. Jan Bosko w Turynie założył Oratorium św. Franciszka Salezego (od niego nazwa powstałego tam zakonu - salezjanie). Tam młodzież się nawracała, modliła się, uczyła, pracowała, bawiła wspólnie, wychowywała z wyrzutków społecznych na porządnych ludzi kochających Boga i bliźnich. Te wszystkie obecne centra we Włoszech są na wzór tamtego Oratorium z Turynu. Parafianie w Sardzano bardzo gościnnie nas przyjęli. Zrobili dla nas kolację. A było nas łącznie z tych dwóch autokarów 114 osób (połowa w jednym i połowa w drugim autokarze). My mieliśmy dla noclegu przeznaczoną taką dużą salę, która była w tym Centrum. Tam rozłożyliśmy karimaty, śpiwory. Były tam też łazienki, kuchnia, mogliśmy sobie zrobić też sami jakieś ciepłe jedzenie. Obok tego budynku był stary, zabytkowy kościół (bardzo skromnie wyglądał). Po kolacji mieliśmy godzinę przerwy, a później poszliśmy na Mszę Świętą do kościoła. Msza Święta była piękna. Bardzo zaciekawiło nas to, że Tabernakulum było zrobione na kształt grobu Pańskiego w Jerozolimie. Nawet nas ksiądz poprosił po Mszy Świętej byśmy tam bliżej podeszli i to zobaczyli. Po Mszy Świętej się wykąpaliśmy i poszliśmy spać. Aha no i w kościele jeszcze odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski tak jak mamy to w zwyczaju robić w Polsce. Noc minęła spokojnie. Około godziny szóstej mieliśmy pobudkę, ubraliśmy się. Swoje rzeczy musieliśmy przenieść do pokoju, w którym była taka mała biblioteczka bo w tamtej sali tego dnia młodzież miała jakieś nauki czy coś, jakieś takie spotkanie swoje. Włosi nam śniadanie przygotowali, więc zjedliśmy. Chwilę poczekaliśmy jak Radom przyjedzie do nas z Mardigamo i później razem wyruszyliśmy w drogę. Około czternastej byliśmy w Rzymie. Tam pojechaliśmy metrem na przystanek Flaminio Poszliśmy na tzw. Piazza del Popolo czyli Plac Ludowy. Na środku placu jest tam obelisk, który został wykonany w starożytnym Egipcie. Z Placu Ludowego przeszliśmy na Plac Hiszpański. Tam są takie piękne schody hiszpańskie z 1725 roku. Na szczycie schodów jest Kościół Trójcy Świętej. Blisko jest oczywiście ambasada Hiszpanii. Byliśmy chwilowo w Bazylice Santa Maria Maggiore. Przepiękny kościół. To jedna z bazylik papieskich. Przed nią stoi kolumna, na szczycie której znajduje się figura Matki Bożej. Pamiętam, że Matka Boża miała taki duży wieniec. Został on zawieszony tam 8 grudnia ubiegłego roku (chyba przez Hiszpanów o ile dobrze pamiętam). Potem poszliśmy do sióstr elżbietanek. Tam u nich w kaplicy mieliśmy Mszę Świętą, a później poszliśmy na piąte piętro klasztoru i tam był piękny taras widokowy. Widok był na wszystkie piękne miejsca Rzymu. Odpoczęliśmy tam około godziny i ruszyliśmy w drogę. Przeszliśmy obok Koloseum. Ma ono swój urok, choć ciężkie rzeczy w starożytności się w nim działy (wiadomo, to miejsce męczeństw wielu osób). Z koloseum zaraz poszliśmy zobaczyć ruiny starożytnego Rzymu. To są wszelkie pozostałości po starożytnych. Ja sobie zrobiłam zdjęcie obok figury ze słynną wilczycą karmiącą Romulusa i Remusa (z mitu jest znana). Następnie przeszliśmy obok bazyliki św. Jana na Lateranie, ale nie weszliśmy do środka, była zamknięta. Powoli zmierzaliśmy w kierunku Placu św. Piotra. Było mnóstwo osób, głównie z Polski, ale z innych krajów też byli pielgrzymi. Przechodziliśmy obok placu, na którym Polacy mieli takie "polskie czuwanie" i tam był zespół Siewcy Lednicy. Na chwilę się tam zatrzymaliśmy. Od razu mi się spotkania na Lednicy przypominały za sprawą tego zespołu. Nie zatrzymywaliśmy się na dłużej. I szliśmy dalej. Doszliśmy do jakiegoś takiego miejsca (nie wiem, ale chyba to był park). Tam cała ulica była już zablokowana. Ludzie tam wszędzie rozkładali karimaty i śpiwory i spali tam, jedna osoba przy drugiej. I tak cała trasa była zajęta ludźmi. My z Warszawy i Radomia mieliśmy takie same niebieskie plecaki (by łatwiej odnaleźć tak naszych wzrokowo), smycze niebieskie i też Radom miał flagę biało-czerwoną z podpisem. Wszyscy oczywiście jak szliśmy to staraliśmy się nie tracić flagi z oczu by się nie zagubić gdzieś, a i tak się rozproszyliśmy. Ja rozłożyłam swoją karimatę. W pewnym momencie kilka osób wysunęło propozycję, że może by poszli na tamten plac z Polakami i tam ten wieczór spędzili. I tak połowa grupy poszła wraz z księdzem tam. Ja byłam w gronie tych co zostali. Poszliśmy z przyjacielem do baru, który był w pobliżu bo tam toaleta była, ale też kupiliśmy sobie ciepłe i dość tanie małe pizze. Gdy zjedliśmy to wróciliśmy na miejsce. Trochę usiedliśmy. Nagle tłum zaczął ruszać, więc my szybko swoje rzeczy wzięliśmy i za nimi. Tu warto bym zamieściła tą mapęhttps://www.google.pl/map...,12.4620129,17z . Proszę byście spojrzeli na mapę. Całe ulice Piaza Pia, Piaza Adriana były zajęte, wyłączone z ruchu. Tam wszędzie ludzie spali, ale nagle ruszyliśmy w kierunku placu św. Piotra. Była północ. I tak co kilka minut ruszyliśmy. Trudno było przechodzić przez skrzyżowanie z ulicą prowadzącą do Placu czyli Via della Conciliazione bo było bardzo ciasno. Starałam się trzymać koleżankę za plecak, ale pod wpływem tłumu (pchali się) niestety puściłam ją i znikła mi z oczu gdzieś bo gdzieś do przodu poszła. Na szczęście sama nie byłam. Był ze mną mój przyjaciel i jeden chłopak z Radomia. Pod wpływem tego tłumu przechodząc przez skrzyżowanie straciliśmy z oczu na krótko naszą flagę. Później jakieś pół godziny przerwa i znów tłum rusza. Mieliśmy do przejścia jakiś kilometr z kawałkiem i tą odległość pokonaliśmy w osiem godzin. W niektórych miejscach było tak ciasno, że nawet ręką nie dało się ruszyć. Wiele osób słabło w tym tłumie. Gdzieś na ulicy Via della Conciliazione stały karetki pogotowia, bardzo wielu lekarzy, ratowników, był szpital polowy zrobiony. Jedna z dziewczyn z naszej grupy też straciła przytomność na krótko, ale lekarze jej pomogli (i dobrze). Ja w pewnym momencie też już siły straciłam, głowa mnie bolała, zmęczona była, gardło mnie bolało, nogi bolały. Myślałam, że gdzieś padnę (od szóstej rano nie spaliśmy). Przy wejściu do Placu św. Piotra były ustawione bramki i tam stała policja włoska. Około godziny 5:00 lub 5:30 Plac św. Piotra miał zostać otwarty. Gdzieś po trzeciej w nocy usiadłam w jakimś miejscu i tam na pół godziny zasnęłam. Jak się obudziłam to jeszcze nie ruszyli, ale mi się troszkę nawet i te pół godziny przydały, choć już mi resztki sił opadały. Czułam, że prędzej czy później padnę, głowa mnie bolała, gardło też zaczęło mnie brać (a potem troszkę przeziębiłam się i jeszcze dziś mnie gardło boli), nogi bolały od tego ciągłego stania w jednym miejscu. Poprosiłam przyjaciela by się pomodlił za mnie bym jakoś dała sobie radę. On mimo wszystko sił miał dużo i był bardziej wytrzymały niż ja (widać jego organizm silniejszy). Wreszcie ruszyliśmy. Przeszliśmy kilka metrów. Gdzieś w tyle naszą flagę zgubiliśmy ale mimo wszystko nie cofaliśmy się. Mieliśmy numery telefonu do różnych osób i się kontaktowaliśmy z nimi gdzie jesteśmy itd. Wreszcie nadeszła godzina wpuszczania na plac. Policja stała i pilnowała porządku. I tak powoli grupami ten tłum wpuszczali. Co jakiś czas zatrzymywali ludzi, patrzyli czy czasem nie wnoszą jakichś nie porządanych i niebezpiecznych rzeczy, a następnie kierowali gdzie dane osoby mają się udać. Ale jak wpuszczali to zawsze było to takie pchanie się bo jak najwięcej osób chciało się na plac dostać. A my z przyjacielem i ze znajomym tak zaczęliśmy się zbliżać. A to tu zauważyliśmy jakąś małą lukę między ludźmi, a to tam się trochę luźniej zrobiło. I tak zaczęliśmy się zbliżać. Przed wejściem do placu były takie kolumny. Mówiliśmy, żebyśmy chociaż do tych kolumn się dostali. Przeszliśmy tam. Dalej był telebim. I znów, żebyśmy chociaż bliżej tego telebimu byli. I się zbliżyliśmy do niego w miarę jak tłum się posuwał do przodu. I tak wyznaczaliśmy sobie miejsca, może chociaż tam się zbliżymy, może tu staniemy itd. Wreszcie była ok. 7:30. Wpuściła policja grupę pielgrzymów i znów zatrzymała to przejście tłumu. Doszły nas głosy, że już cały plac zajęty, nikogo wpuszczać nie będą. No, jakoś się z tym pogodziliśmy mimo, że byliśmy jakieś 3 metry od wejścia. Za to flaga nasza była jakieś 50 metrów za nami, a później znów ich nie widzieliśmy. Dowiedzieliśmy się po Mszy Świętej, że zrezygnowali z drogi dalszej i poszli pod koloseum i tam na telebimie oglądali. A my sobie mówimy "no niby jesteśmy w dobrym punkcie.... Widzimy dobrze z daleka ołtarz itd... Ale szkoda, że już nikogo nie wpuszczają na plac.... No, ale cóż... Cieszmy się z tego co mamy". I tak pół godziny stoimy. I nagle ku naszemu zaskoczeniu wpuszczają nas na Plac. Już była mowa, że nas nie wpuszczą a tu nagle jeszcze się miejsce dla nas zrobiło. A jak weszliśmy to już wszelkie zmęczenie minęło. A w sercu narodziła się taka radość, takie uczucie pokoju, że jesteśmy, spełniło się nasze marzenie. Uczuć nie da się opisać, dziękowaliśmy Bogu za wszystko bo czuliśmy, że On nas prowadził. Nawet i wtedy gdy, nagle między ludźmi robiło się trochę luzu dzięki czemu przejść choć kawałek mogliśmy. My czuliśmy tutaj Bożą obecność i działanie. I to było świetne. Bardzo żałuję, że nie wzięłam moich słuchawek od telefonu. Tam na Placu było tak, że Msza Święta była po łacinie (z łaciną radę sobie dałam), ale włoskiego kazania już nie zrozumiałam. A przez radio leciały tłumaczenia na dany język. Wystarczyło wyszukać w telefonie odpowiedniej fali. No, ale cóż, żałowałam, że nie wzięłam tych słuchawek. Więc musiałam i tak w domu wysłuchać tego kazania z tłumaczeniem. Pogoda wcale nie była zła. Troszkę pokropiło, a tak to było ok. Na samym Placu św. Piotra pełno było takich stoisk z wodą do picia (gazowaną, ale może i niegazowana też gdzieś była), którą rozdawano za darmo. A później było wszędzie pełno butelek po wodzie. Jak wracaliśmy to skierowaliśmy się w kierunku toalet. Niestety na samym Placu św. Piotra nie udało nam się przyjąć Eucharystii, ale to jak większości osób. Jak się komuś nie udało przyjąć to wtedy szło się do jakiegokolwiek kościoła, trzeba było księdza poprosić i wtedy on udzieliłby Eucharystii. Zauważyliśmy pierwszy kościół, ale tam nas oficer gwardii szwajcarskiej zatrzymał, że nie wolno wchodzić do niego bo coś tam miało być wtedy, więc poszliśmy do następnego. Jak weszliśmy to w tym czasie był udzielany sakrament Eucharystii, więc przyjęliśmy go. Później kierowaliśmy się w stronę metra. Najbliższa stacja była niestety zamknięta, więc musieliśmy kilka minut drogi iść do następnej. Tam policja kierowała wszystkim bo tłum przy metrze był duży i by się pchali jak na Plac św. Piotra, więc by było niebezpiecznie tak po schodach schodzić. Policja puszczała powoli grupy osób. I do pociągów też powoli wpuszczano. Nie wiem jak z innymi środkami transportu, ale bilety w metrze były tego dnia darmowe. Pojechaliśmy na tą stację, przy której czekała na nas reszta grupy. Tam się dowiedzieliśmy, że oprócz nas to z naszej trójki jedynie kilka osób się dostało na Plac św. Piotra. Jak już zebraliśmy się wszyscy to pojechaliśmy na nasze miejsca noclegowe. W drodze przespałam jakieś trzy godziny. Jak obudziłam się to autokar w korku stał dość długo bo jakiś wypadek samochodowy był. A ruch był bardzo duży (no te tysiące autokarów i samochodów wracało z Rzymu). Przez to w Mardigamo i Sardzano byliśmy później niż według planu. Niby jedzenie mieliśmy własne w plecakach, ale ja i tak nie miałam siły nawet na jedzenie z tego całego zmęczenia. Włosi kolację zrobili, więc trochę wtedy pojadłam i bardzo szybko zasnęłam. Zresztą cóż się dziwić.... To było jakieś 37 godzin bez snu i dopiero po nich przespałam się trochę w autokarze. Ale ja te wszystkie trudy ofiarowałam Bogu. A przyjaciel mnie wspierał więc jakoś było zawsze lepiej mi. Spaliśmy do około 7:00 w poniedziałek. I później śniadanie zjedliśmy, spakowaliśmy się i pojechaliśmy do Padwy. Włochów bardzo miło pożegnaliśmy. Życzenia złożyliśmy, podziękowaliśmy, 100 lat po polsku zaśpiewaliśmy i później też była śpiewana Czarna Madonna. W Padwie się zakochałam. Jest to piękne miasto. Pierwszym punktem do jakiego dotarliśmy była Bazylika Santa Giustina (św. Justyny). Piękny kościół. Tam właśnie znajduje się grób św. Łukasza Ewangelisty w jednej z bocznych kaplic. Byłam tam przy grobie, dotykałam go, modliłam się przy nim. A tak wygląda Następnie poszliśmy do pięknej romańsko-gotyckiej bazyliki św. Antoniego. Św. Antoni Padewski urodził się w 1195 roku, a zmarł w wieku 36 lat w 1231 roku. Zaledwie 352 dni po śmierci został ogłoszony świętym. Jego proces kanonizacyjny jest najkrótszym w historii. Za życia św. Antoniego w miejscu bazyliki był kościół Santa Maria Mater Domini. Dziś ten kościół to jedna z kaplic bazyliki (o ile można to tak nazwać). Po prostu jak budowano bazylikę to właśnie w mury nowo powstającego kościoła włączono ten stary kościółek (takie połączenie). W tej kaplicy modliło się wiele świętych osób. Między innymi św. Teresa z Lisieux jak ją nie przyjęli do zakonu karmelitanek to tutaj prosiła w modlitwie by ją przyjęli i tak się stało. Cieszyłam się, że i ja mogłam się w tym miejscu modlić. Chętnie bym została tam dłużej, ale nie mogłam niestety. Dalej była w Bazylice polska kaplica, kaplica św. Stanisława. Później jeszcze jakaś kaplica była (chyba św. Szczepana) a dalej to już była kaplica z grobem św. Antoniego. I tak się modliłam. Oddzielnie były też te części ciała, które nie uległy rozkładowi czyli język i szczęka świętego Antoniego (a on umarł w 1231 roku). I one były w takim relikwiarzu dużym. Tam też była taka skrzynia, do której początkowo złożono ciało zmarłego św. Antoniego, a także szata, w której znaleziono go gdy umarł. Był też ornat, w którym odprawiał Msze Święte. W bazylice była też kaplica z grobem błogosławionego Łukasza Belludi (on z tego co wiem to był uczniem św. Antoniego). Była też kaplica z obrazem Jezusa miłosiernego. Też zapamiętałam, że był tam gdzieś obraz ze św. Faustyną Kowalską. W bazylice po zwiedzaniu mieliśmy Mszę Świętą. Po Mszy Świętej chwila wolnego czasu. Trzeba przyznać, że sama bazylika jest ogromna i robi wrażenie . Potem pojechaliśmy pociągiem do Wenecji. Tam zobaczyliśmy też kilka kościołów i Plac św. Marka, który zrobił na nas wrażenie. Niestety ja sobie nie wyobrażam życia w tym mieście. Pełno tam kanałów, a za przepłynięcie sporo się płaci. Ulicami można chodzić jedynie pieszo bo są wąskie bardzo (nawet widzieliśmy ulicę, w której mógł się jedynie jeden człowiek zmieścić i przejść bo taka wąska była). A pamiątki w Wenecji też bardzo drogie. Trochę tam zjedliśmy w jednym z barów. Tam była bardzo miła pani, która dobrze mówiła po polsku. Jak ją spytaliśmy gdzie się polskiego uczyła. to stwierdziła, że sama się polskiego nauczyła. I tak po Wenecji wróciliśmy do Padwy pociągiem, a z Padwy już autokarem do Polski. No a w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na Mszy Świętej w Częstochowie. Matce Bożej trzeba było za wszystko podziękować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
benedykt
Signifer
Signifer



Dołączył: 26 Sty 2014
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:56, 23 Maj 2014    Temat postu:

S.P Papież Jan Pawel II .Niewatpliwie byl wspaniałym wielkim człowiekiem uczynil wiele dobra. W Modlitwach moich tez b,serdecznie modle sie za Jego Duszyczkę. Ale podpowiada mi coś, ze Tylko Sam Pan Bog moze uczynić Go Świętym. Wynoszenie do Chwały Bożej. Ta czynność nalezy tylko do Samego Pana Boga. I modle sie, żeby.To wlasnie Pan Bog uczynil Go Swietym i mial w Swojej Opatrzności Jego Duszyczkę . Nie mozemy bać się Odczuć Prawdy przekazywanej nam, być może, przez Samego Ducha Świętego.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez benedykt dnia Sob 1:35, 24 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwona19
Hastatus posterior
Hastatus posterior



Dołączył: 20 Paź 2012
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:33, 25 Maj 2014    Temat postu:

benedykt napisał:
S.P Papież Jan Pawel II .Niewatpliwie byl wspaniałym wielkim człowiekiem uczynil wiele dobra. W Modlitwach moich tez b,serdecznie modle sie za Jego Duszyczkę. Ale podpowiada mi coś, ze Tylko Sam Pan Bog moze uczynić Go Świętym. Wynoszenie do Chwały Bożej. Ta czynność nalezy tylko do Samego Pana Boga. I modle sie, żeby.To wlasnie Pan Bog uczynil Go Swietym i mial w Swojej Opatrzności Jego Duszyczkę . Nie mozemy bać się Odczuć Prawdy przekazywanej nam, być może, przez Samego Ducha Świętego.

Ale on już jest świętym przez Boga uczynionym


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:06, 25 Maj 2014    Temat postu:

Nie mogłem z wielu przyczyn tam jechać, jednak TV Trwam przyszła mi z pomocą.
Piękne chwile opisałaś :wink:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Rekolekcje/Spotkania modlitewne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin