Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ontyczna świętość człowieka, a creatio ex nihilo

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:42, 11 Lis 2014    Temat postu: Ontyczna świętość człowieka, a creatio ex nihilo

Na jednym [link widoczny dla zalogowanych] przedstawił swą wypowiedź 67 - letni mężczyzna:

Bóg kieruje wszystkim "w skali makro" i los jakiejś drobnej istotki żyjącej na niewielkiej planetce krążącej wokół malej gwiazdy na peryferiach jednej z bardzo wielu galaktyk jest MU obojętny. Przeciwne temu poglądy ( o "bożej miłości do człowieka") są przejawem ludzkiej (antropocentrycznej) niezmierzonej pychy. (...) Jako agnostyk uznaję istnienie (niepoznawalnego) Boga, lecz uważam, że życie powstało w drodze kierowanych przez NIEGO przyrodniczych procesów naturalnych (astrofizycznych, fizycznych, chemicznych, biofizycznych i biologicznych) .
. Ci co wierzą w "stwarzanie" robią z Boga jakiegoś mega-magika "wyciągającego z cylindra" świat i wszystko, co istnieje, jak jakiś cyrkowy prestidigitator. Takie jak biblijne opisy dobre byłe dla prymitywnych ludzi żyjących tysiące lat temu. Lecz chyba w XXI wieku można pogodzić Boga z nauką ?


Zadziwiające, na jakich podstawach można wnioskować, że Bóg działać może tylko w skali "makro" i na dodatek nie interesują Go jednostki...

Czyżby zainteresowanie "makro", nie miało związku z zainteresowaniem "mikro" Question Dla mnie nonsens.

Kolejna sprawa: gdzie i kto ustalił linię demarkacyjną pomiędzy mikro, a makro Question Kolejny nonsens, biorąc pod uwagę, że wszystko stworzenie, zanurzone jest w Bogu.

No i dochodzi tutaj sprawa sprawa miłości...

Zadziwiające, jak można pomyśleć o stwarzaniu bez miłości i w ogóle pomyśleć Boga obojętnego. Dyć mamy tutaj zaprzeczenie Dobra, jako racji istnienia bytu i jego dążenia ku owemu Dobru, a zarazem zaprzeczenie samego znaczenia Boga - to jest Absolutu.

Wydaje się, że akt kreacji odsłania wobec człowieka, jego charakter uświęcający Exclamation

Mało tego, wydaje się, iż człowiek uczestniczy w uświęcaniu świata, w swoistym creatio continua.

Mówi się, że człowiek jest stworzony, jako stwórca samego siebie. Rzeczywiście, człowiek ma taki specyficzny status, którym wyłamuje się spośród reszty Wszechświata : jest dla siebie zarówno przedmiotem, jak i podmiotem życia duchowego.

Innymi słowy, lecz w tym samym znaczeniu, posłużył się L. Labertonniere : Bóg umieścił nas w istnieniu po to, abyśmy się stali tym, czym jesteśmy.

Powyższe zaś warunki wiążą się ściśle z kwestią odrębności ontycznej człowieka, której nie można pogodzić z tezami owego forumowicza, aby nie popaść w aporie własnego myślenia. Przejawia się owa odrębność przede wszystkim w świadomości, wolności i odpowiedzialności i one wynikają właśnie z aktu stwórczego, a są fundamentem naszego rozwoju duchowego.

Teilhard de Chardin SJ powiedział w znakomitej książce [link widoczny dla zalogowanych] mniej więcej tak:

Jednoczące działanie stwórcze nie stapia składników, które zespala, wręcz przeciwnie, zachowuje je, a nawet dopełnia ....

A więc materia, o której mówi ów forumowicz, nie może wyczerpywać w sobie zasady jedności. a zasada ta właśnie w człowieku znajduje spełnienie dojrzewania do świętości.

Ten proces nie może dokonywać się bez miłości, ponieważ inaczej nie miałby celu, a celowość jest jednym logicznych uwarunkowania istnienia bytu.

Toteż, chrystologiczne spojrzenie na sprawę jest w mojej opinii słuszne, ponieważ akt stworzenia w wymiarze kosmologicznym, musi mieć ukierunkowanie soteriologiczno - eschatologiczne.

Wspomniany tu Teilhard de Chardin SJ mówił, że:

Skoro jesteśmy ochrzczeni materią kosmiczną i woda poświęconą, więcej jest w nas Chrystusa, niż nas samych",
Amen.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Wto 15:48, 11 Lis 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pitong
Aquilifer
Aquilifer



Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: ŁÓDŹ
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:14, 16 Lis 2014    Temat postu:

Mi się wydaję, że pod płaszczem wszelkich (pseudo)naukowych dywagacji rzekomo obalających chrześcijańską, czy konkretniej, katolicką teologię i duchowość w ogóle kryje się strach przed prawdą o sobie i o grzechu. Bo jeśli człowiek przywiązał się do grzechu, to świadomie i podświadomie dąży do utrzymania tego stanu, a że nielogicznym jest świadome i dobrowolne (bez walki) trwanie w grzechu dla człowieka wierzącego w Boga tak, jak my wierzymy, tak woli uznać że chrześcijanie się mylą. Stąd mamy bądź ateistów w ogóle odrzucających możliwość Jego istnienia (absurd), bądź nieco bardziej (naprawdę minimalnie) logicznych agnostyków, czy deistów uznających możliwość (czy naawet fakt) Jego istnienia, ale odrzucających bądź w ogóle Jego osobowość (sprowadzając do energii czy jakiegokolwiek innego bytu nieosobowego), albo do właśnie obojętnego Stwórcy, którego bardziej miałoby ciekawić obracanie bezrozumnymi galaktykami, niż relacja z rozumnym człowiekiem, miłowanie go i doprowadzanie go do Siebie.
Dlatego też jak dla mnie korzeniem wszelkiej niewiary jest bądź to obrażenie się na Boga (jakieś niemiłe czy wręcz tragiczne przeżycie), albo właśnie strach przed prawdą o sobie i groźbą wiecznego potępienia. Wielu wydawałoby się, że się nie boją piekła, jako że je wyśmiewają, ale jak wiadomo z psychologii, wyśmiewanie jest m.in. jedną z form obrony przed jakimś faktem, najczęściej dotyczącym nas samych. Do tego dochodzi mechanizm grupowego zaklinania rzeczywistości, gdzie człowiek widząc jak wielu podziela jego zdanie okłamuje się, że taka właśnie musi być prawda. Jestem jednak przekonany, że KAŻDY niewierzący w głębi serca dobrze wie, że Bóg jest a on po prostu dobrowolnie go odrzuca, a ta postawa serca w momencie śmierci może się zabsolutyzować doprowadzając do ostatecznego odrzucenia Boga - piekła


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:33, 16 Lis 2014    Temat postu:

Bardzo intrygująco napisałeś o psychologicznym aspekcie bazy absurdu myślenia ludzi, przeczących osobowemu Bogu.

I chyba tutaj trzeba by rzeczywiście poszukiwać źródła ich odejścia od swego Stwórcy.

Mechanizmy wypierania prawdy o sobie w imię przywiązania do grzechu, są jako wytłumaczenie postawy dalekiej od chrześcijańskiej, dla mnie bardzo przekonujące, ponieważ nie widzę możliwości intelektualnego odrzucenia osobowego Boga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin