Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczego nikt mnie nie rozumie ? :(

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Rodzina - Domowy Kościół
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Liliana87
Probatus



Dołączył: 15 Lis 2013
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:33, 15 Lis 2013    Temat postu: Dlaczego nikt mnie nie rozumie ? :(

Piszę, bo muszę się tym z kimś podzielić, może tutaj będę mogła liczyć na jakieś wsparcie i zrozumienie...
Zacznijmy od tego, że moja rodzina niby jest katolicka. W kwestii praktykowania rzeczywiście nie ma się do czego przyczepić, mama od małego uczyła mnie się modlić, sama też się modli rano i wieczorem, co niedziela chodzi do Kościoła, nie wspominając już o babci, która jest w ogóle bardzo pobożna. Jest jednak jedna rzecz, która mi do tego wszystkiego nie pasuje, odnoszę wrażenie, że jest to wręcz jakaś klątwa która ciąży nad moją rodziną. Otóż już moja babcia ze strony matki (ta sama, o której pisałam przed chwilą że jest bardzo pobożna) rozwiodła się z moim dziadkiem, że niby miał trudny charakter, pił, robił awantury, czasem nawet ją bił itd. Owszem, przysięgła sobie że do końca życia zachowa czystość, ksiądz jej dał rozgrzeszenie za ten rozwód i chodzi normalnie do Komunii, nie można nawet powiedzieć że zerwała stosunki z dziadkiem - do końca życia widywał się z moją mamą i ze mną, potem nawet pił bardzo mało i trochę się zmienił, trzeba też przyznać, że jak był chory to babcia jeździła do niego do domu, a potem do szpitala się nim opiekować. Nigdy jednak nie mieli pomysłu żeby na stare lata zamieszkać znowu razem, o co niestety mam do nich żal, zwłaszcza do babci, w końcu to z jej inicjatywy był ten rozwód, bo skoro on się zmienił nawet trochę, to te wady charakteru co mu pozostały można by jakoś wytrzymać, zwłaszcza że babcia wcale nie ma łatwiejszego charakteru... Ale to dziadkowie, a teraz chcę napisać o rodzicach. Otóż tutaj dopiero zaczyna się dla mnie prawdziwa tragedia. Moja mama, chociaż nigdy nie miała pomysłu żeby sama zmienić religię jak była w Turcji wyszła za mąż w tajemnicy przed babcią za Turka, potem przyjechali do Polski, okazało się że jest w ciąży ze mną i mój ojciec nie palił się ani do pracy, ani do życia rodzinnego, bo dla niego owszem - jakieś tam romantyczne spacery brzegiem morza to może i są dobre, ale już bycie głową rodziny to nie. Tak przynajmniej twierdzą moja mama i babcia. I rodzice wtedy się rozwiedli, jeszcze zanim ja przyszłam na świat, ojciec wrócił do tej swojej Turcji, jeszcze w międzyczasie pokłócili się przez telefon bo on ociągał się z przesłaniem jakichś papierów potrzebnych do mojego chrztu (on był Muzułmaninem, chociaż niezbyt praktykującym), babcia mówi, że matka mu powiedziała po turecku że on jest (tu pada wulgarne słowo), on jej odpowiedział że dla niego ona umarła i nie chce mieć z nami nic wspólnego :( Potem sąd ograniczył mu prawa rodzicielskie, bo do wszystkiego była potrzebna zgoda rodziców (np. zrobić paszport dla mnie itp.), a on z nami w ogóle zerwał kontakt itd., sądzę że nawet nie zobaczył mnie na zdjęciu. Mnie mama tylko raz pokazała jego zdjęcie i na tym koniec. A i mama i babcia jeszcze mówią że to małżeństwo i tak by się nie udało, nawet gdyby ojciec był inny, bo w tamtych czasach (to był rok 1987) ciężko było załatwić obcokrajowcowi stały pobyt w Polsce itd. Skoro tak, to wciąz zadaję sobie pytanie, po co moja mama za niego wyszła ?
I na tym właśnie polega mój problem: chociaż staram się ze wszystkich sił tego nie okazywać żeby nie robić mojej mamie i babci przykrości, mam do nich ogromny żal o to, że odebrały mi możliwość prawdziwego życia rodzinnego :( Jeszcze większy żal mam do mamy, bo babcia przynajmniej nie odseparowała mnie całkowicie od dziadka. Chce mi się płakać jak myślę, że moje koleżanki których rodzice też się rozwiedli przynajmniej miały jakichś normalnych ojców, którzy mimo rozwodu nie wymazali swoich dzieci ze swojego życia, a ja nie miałam nawet weekendowego tatusia :( Zawsze moim marzeniem było mieć tatę i rodzeństwo, a ja do tego wszystkiego jestem jeszcze jedynaczką, czego też nienawidzę w swoim życiu :( Zawsze marzyła mi się rodzina, w której ojciec jest głową rodziny i mama nie musi pracować tylko może zajmować się domem, poświęcać mi cały swój czas, a nie pracować za dwoje (cała ta sytuacja była tak skomplikowana że nawet alimentów nie udało się załatwić). Na dodatek całe dzieciństwo żyłam w strachu, że mój ojciec któregoś dnia sobie o mnie przypomni, ale nie w ten sposób że przyjedzie i poprosi żeby mógł tu z nami zamieszkać tylko że mnie porwie do Turcji i zmusi do mieszkania tam, bo w telewizji mówili raz o takiej dziewczynce którą to spotkało. Miałam cichą nadzieję, że mama wyjdzie drugi raz za mąż , tym razem za katolika, który mnie adoptuje, do którego będe mówić tato i który da mi rodzeństwo, niestety, to marzenie nigdy się nie spełniło :(
Jednak w tym wszystkim najgorsze jest co innego - BRAK ZROZUMIENIA ZE STRONY MOJEJ RODZINY. Jak pisałam - staram się ukrywać swoje myśli, ale jak czasem niechcący się wsypię i powiem coś czym dam do zrozumienia że strasznie cierpię to słyszę ze strony mamy i babci tylko bardzo przykre słowa: że jestem niewdzięczna, bo niczego mi nie brakowało do szczęścia, miałam wymarzone dzieciństwo, że właściwie to lepiej nie mieć ojca (i tu wymieniają mi tylko przykłady okrutnych ojców, którzy katują swoje dzieci), że ojczyma też lepiej nie mieć, bo większość ojczymów tylko molestuje swoje pasierbice, że rodzeństwo mieć też źle bo trzeba się przecież wszystkim dzielić i powinnam się cieszyć że byłam w centrum uwagi i w ogóle tylko mi wypominają ile pieniędzy na mnie wydały, a ja tu śmiem marzyć o pełnej rodzinie. Z tymi pieniędzmi to tez nie jest tak że tyle znowu ich miałam, wcale nie opływałam w luksusy, mieszkałysmy (i nadal mieszkamy) w 48-metrowym mieszkaniu w bloku z czasów PRL-u. Ale że przez pewien czas chodziłam do prywatnej szkoły (która zreszta okazala się dużo gorsza niż państwowa) i miałam korepetycje, powinnam czuć się bogata, kochana itd. Najbardziej nie rozumiem, dlaczego moja mama i babcia ciągle mi daja do zrozumienia że najlepiej jak w domu nie ma żadnego mężczyzny, a ja własnie z tego powodu mam straszny kompleks, bo boję się, że skoro ojciec mnie nigdy nie kochał to znaczy, że żaden mężczyzna mnie nie pokocha :( Na dodatek tak mnie prześladuje nieszczęśliwe dzieciństwo, że moim marzeniem nr 1 nie jest znaleźć męża tylko być znowu dzieckiem i tym razem zrobić coś, żeby mama jednak znalazła mężczyznę który byłby dla mnie ojcem. Wiem,że to patologia żeby 26-letnia dziewczyna chciała być dzieckiem, ale ja po prostu marze o przezyciu prawdziwego dzieciństwa w prawdziwej rodzinie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:50, 16 Lis 2013    Temat postu:

Bardzo to trudna sprawa, ponieważ mnóstwo w niej wątków, choć tworzących swoiste sprzężenie zwrotne.

Przede wszystkim, dobrze że zauważyłaś problem z postawieniem sobie właściwego priorytetu życiowego. Faktycznie nie jest czas na to już, aby chcieć realizować marzenia. Jest to ułuda, ponieważ nawet gdyby twoja mama znalazła sobie mężczyznę, to nie będzie możliwe , aby oni pozwolili na to, by dorosła kobieta była z nimi w domu na warunkach małego dziecka. Bardzo więc zawiedziesz się na sobie samej.

Kolejna rzecz :

matka i babcia , nie mają prawa konstruować takich sądów o twoich wyborach i przekonaniach, ponieważ pod płaszczykiem ochrony twojej osoby, hołdują tak naprawdę miłości własnej, temu egoizmowi, który zagłusza serce. W ten sposób chcąc uciec od przeszłości i chronić swoje okaleczone dusze.

Stąd niedaleko do ranienia osób najbliższych.

Bardzo trzeba uważać tedy, aby kompleks, o którym piszesz, nie przysłonił tobie kryteriów wyboru męża : aby nie okazało się, że partner miał być kimś. w rodzaju ojca. Nie będzie to dobre.

Czy musisz w tym układzie tkwić ?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Sob 0:52, 16 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Machabeusz
Vexillarius
Vexillarius



Dołączył: 17 Lis 2013
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: śląsk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:42, 19 Lis 2013    Temat postu:

Droga Liliano!
Mam dla ciebie wspaniałą wiadomość. CO prawda teraz jesteś pogrążona w smutku ale być może nie musi tak być! Rozumiem co znaczy czuć się nie kochanym dzieckiem i tęsknić na kimś.

Lilianno - jeśli takie Twoje imię; jest piękne jak Twoje serce. Chcę Ci powiedzieć że masz ojca, który Ciebie kocha, rozumie, pragnie Ciebie przytulić do swojej piersi. Bóg jest naszym jedynym ojcem. On nas stworzył, przybrał postać człowieka by pokazać że nami nie gardzi a ponadto nigdy nas nie opuszcza. Tylko nieliczni doświadczają go niemal cieleśnie ale gdy zwartwychwstaniemy do życia, spotkamy naszego Ojca. Będziemy go oglądali twarzą w twarz co dziś wydaje się nie możliwe. Jezus sam wyjdzie Ci na spotkanie i przytuli jak swoją siostrę a bliskość jaka nas wszystkich złączy w niebie, będzie znaczyła więcej niż więzy rodzinne tu na ziemi.

Być może twój biologiczny ojciec też za tobą tęskni w głębi serca i Cię kocha - módl się za niego. Twoja mama i babcia zapewne też chcą dla Ciebie dobrze, choć być może nieświadomie wyrządzają Ci szkodę. Za nie również się módl, pamiętając, że im więcej się modlisz i im więcej wybaczasz innym, zbliżasz się do swojego Ojca Niebieskiego.

Ojciec nasz jest głębią miłości, oceanem miłości bez dna. Posłał swojego syna jednorodzonego by na odkupienie za nasze grzechy był wyszydzany, dręczony, wyśmiewany a w konsekwencji bestialsko ukrzyżowany. Cóż za okrucieństwo... wszystko za to, że nas kochał. Czy znasz innego człowieka który żył lub żyje i zgodziłby się DOBROWOLNIE na to wszystko ?

Nasz Niebieski Ojciec kocha wszystkie dusze i nawet piekło stworzył jako najodpowiedniejsze miejsce dla dusz potępionych. Bóg nie zsyła nikogo do piekła, to dusze potępione same wybierają piekło! Mówi o tym św. Katarzyna z Genui w Traktacie o czyśćcu. Rozdział 8. Polecam też "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi" Marii Sima. O miłości Bożej mówi Pismo Święte. Wiele ksiąg dla nieprzygotowanego czytelnika może sprawiać problemy w interpretacji ale polecam Psalmy, Pieśni nad Pieśniami, Ewangelię Jana, Księgę Tobiasza.

Pięknie swoje tęsknoty opisała też św. Faustyna Kowalska w swoich dzienniczkach:
[link widoczny dla zalogowanych]

Piszesz: "moim marzeniem nr 1 nie jest znaleźć męża tylko być znowu dzieckiem". Jesteś Dzieckiem Bożym! Ja wiem, że może brzmi to jak slogan ale uwierz mi, jeśli pogłębisz swoją wiarę jaszcze bardziej, odczujesz to osobiście. Bóg nie jest starym dziadkiem od czasu do czasu patrzącym na nas z góry i grożącym palcem. Ja doświadcza jego obecności w moim życiu. Są to czasem małe rzeczy ale wiem, że pochodzą od Niego.

Masz Lilianno wrażliwość, dobre chęci i pragnienie zaspokojenia miłości, zrób więc krok do Jezusa i nie musisz wcale wstępować później do zakonu;) Ojciec da Ci czego potrzebujesz, poproś Go i zaufaj Mu!

"Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą". (Mt 7,7-11)

Bóg jest tak blisko. To my i nasz grzech nie pozwala nam słyszeć Boga i widzieć Go. On cały czas do nas mówi, musimy podejść bliżej jeśli nie słyszymy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Machabeusz dnia Wto 10:45, 19 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caliah
Vexillarius
Vexillarius



Dołączył: 20 Lip 2012
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:44, 19 Lis 2013    Temat postu: Re: Dlaczego nikt mnie nie rozumie ? :(

Witaj Liliano :)

Jedyne co mogę zrobić, to potwierdzić to, co napisali moi poprzednicy.

Mamie i Babci postaraj się wybaczyć, gdyż ich zachowanie jest jedynie zagłuszaniem sumienia, zacieraniem śladów po grzechach, które wypierają ze swojej świadomości, a z którymi powinny się stanowczo rozliczyć w sakramencie pokuty i pojednania.
Swojemu tacie też wybacz, gdyż nie dorósł on duchowo do roli mężczyzny. Niestety w świecie muzułmańskim ranga kobiet jest tak niska, że niektórzy tamtejsi mężczyźni nie widzą w związku z kobietą podstaw do jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Tęsknisz za prawdziwym domem...
Poproś Boga, aby pomógł Ci go stworzyć :)
Jesteś już w takim wieku, że możesz dać swoim dzieciom to, czego Tobie brakowało, a wtedy i Ty poczujesz się spełniona :)
Oddaj Twój problem Bogu i pozwól Mu się prowadzić :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magnolia
Gość






PostWysłany: Wto 23:09, 03 Gru 2013    Temat postu:

Liliano !!!!
Ja też wcale nie miałam dzieciństwa , ojciec alkoholik , matka regularnie bita przez ojca , czekałam z utęsknieniem na wakacje ,żeby wyjechać do dziadka bo to on był moim prawdziwym ojcem . Stale wmawiano ,ze kobieta nie ma prawa głosu i co powie mąż to to jest święte . A ,że byłam buntowniczką to zawsze mi się obrywało . Ja miałam na codzień rodziców ale co to była za rodzina , przekleństwo . Obiecałam sobie ,że jak założe rodzine to będzie to prawdziwa katolicka rodzina i tak było na początku dopóki nie umarł mój dziadek , nie mogłam pogodzić się z jego śmiercią i wszystko zaczęło się psuć , odwróciłam się od Boga obwiniając go za zabranie mi najważniejszej osoby w życiu przez to zniszczyłam małżeństwo , krzywdząc po drodze innych i czyniąc wiele zła . Wielu ludzi zraniłam oj wielu , z nikim się nie liczyłam kompletnie wszystkich obwiniałam za coś na co nie mieli wpływu . Odwróciłam się od rodziny i siostr, od znajomych . Zaszufladkowałam się w swoich czterech śćianach . Czyniłam zło uznając to za dobro . Aż pewnego dnia zjawił się ktoś kto mimo wielu upokorzeń z mojej strony trwał przy mnie nie rozumiem dlaczego do tej pory ale taka jego postawa uświadomiła mi ,właściwie zgłupiałam , nie rozumiałam dlaczego on znosi tyle cierpień i upokorzeń z mojej strony i milczy zamiast odejść . Wtedy do mnie doszło co ja robie , dlaczego to robie .I wtedy pomyślałąm o Bogu innaczej !!!!!!!!!!!!!!!!!!


Ostatnio zmieniony przez Magnolia dnia Wto 23:12, 03 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Rodzina - Domowy Kościół Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin