Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Siedem Kościołów Apokalipsy - Apokalipsa św Jana

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Pismo Święte w kościele katolickim / Nowy Testament / Apokalipsa św. Jana
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1211
Przeczytał: 27 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:17, 22 Mar 2020    Temat postu: Siedem Kościołów Apokalipsy - Apokalipsa św Jana

Wprowadzenie

Autorem tej księgi jak jest Jan . Wiemy że Jan był najmłodszym z apostołów Kiedy była Ostatnia Wieczerza, to Jan był chłopcem, który spoczywał na piersiach Jezusa. Taki powiedzmy sobie beniaminek wśród apostołów. Wiemy też, że kiedy Jezus został pojmany, i kiedy został następnie osądzony, i później prowadzony był na śmierć, apostołowie pouciekali z wyjątkiem Jana, który był pod krzyżem. Jan gdy był pod krzyżem nie miał jeszcze 13 lat . W prawie żydowskim chłopiec który ma 13 lat , a dziewczyna 12 lat osiąga wiek pełnoletniości . Gdyby natomiast Jan miał 13 lat odpowiadałby za siebie jako pełnoletni człowiek , nie zaś jako dziecko , z tego powodu pod krzyżem mógł bezkarnie trwać . Pan Jezus miał wtedy 33 lata gdy umierał , więc można wywnioskować że Jan urodził się ok roku 20. Był najmłodszym w gronie apostołów . Możemy sobie wyobrazić też, że męka i śmierć Chrystusa, na które patrzył własnymi oczami, wywołały u niego bardzo silną reakcję i trwale zapadły mu w pamięć. Ślady tego widać w jego Ewangelii. Tam gdzie mowa o męce Jezusa widać, że ta Ewangelia św. Jana pełna jest emocji , pełna jest wspomnień. Ale posuńmy się dalej. Gdy Jezus umarł, Jan miał kilkanaście lat. Następnie Kościół krzepnie, Ewangelia rozchodzi się po całym świecie, Jan rośnie. I kiedy chrześcijaństwo jest już na terenie Palestyny, Syrii, dzisiejszego Libanu, dzisiejszej Turcji, dzisiejszej Grecji, Jan jest mężczyzną, który ma 50 - 60 lat, jest mężczyzną dorosłym.

I na czym znów polega nowy paradoks? Otóż na tym, że ten dorosły mężczyzna patrzy na Chrystusa przez pryzmat dziecka, które widziało Jego mękę, ale jednocześnie przez pryzmat dorosłego chrześcijanina, który przez ogromną większość swojego życia przeżywa Jezusa dzięki sakramentom. Ewangelia św. Jana jest najbardziej sakramentalna ze wszystkich. Św. Jan podkreśla zwłaszcza rolę wody, która jest obrazem sakramentu Chrztu, oraz rolę krwi, która jest obrazem sakramentu Eucharystii. I przypominamy sobie wszyscy ten epizod — tylko św. Jan o tym wspomina że gdy żołnierz rzymski podszedł do Jezusa i miał łamać Mu nogi po to, by ciało zwisło i szybciej umarł, ale stwierdził, że Jezus już nie żyje, to żeby się upewnić, że na pewno nie żyje, przebił włócznią Mu bok. „I natychmiast wypłynęła krew i woda.” W ten sposób św. Jan chce powiedzieć, że na krzyżu Jezusa mają początek dwa podstawowe sakramenty: Chrzest i Eucharystia. Że Chrzest i Eucharystia czerpią swoją zbawczą moc ze śmierci Jezusa Chrystusa. Zwraca uwagę na rzeczywistość, ale jednocześnie zwraca uwagę na ten wymiar sakramentalny. Św. Jan przeżywał zatem Jezusa niesłychanie mocno, i związek z Nim, niesłychanie mocno.

Około roku 66 - 68 czyli wtedy, gdy Jan miał lat 46 - 48 lat, wybuchły bardzo silne prześladowania chrześcijan. Te prześladowania miały miejsce za Nerona. Był to pierwszy cesarz, który okrutnie z chrześcijanami się obszedł. To on również kazał wzniecić pożar w Rzymie, a odpowiedzialnością za pożar obarczył chrześcijan. Tych czasów dotyczy słynna powieść Sienkiewicza „Quo vadis” Dokąd idziesz? Otóż na św. Janie, na jego psychice, te prześladowania musiały wywrzeć ogromny wpływ. Oto Jan widział że ci, którzy uwierzyli w Jezusa, muszą teraz przejść przez próbę krwi, przez próbę męczeństwa. Oczywiście część z tych ludzi traciła wiarę. Część z tych ludzi ulegała
rozmaitym naciskom prześladowców czy oprawców. Ale znacznie większa liczba, jak się okazało z perspektywy czasu, stała się zaczynem chrześcijan. I w ten sposób, już wtedy, wykuła się taka formuła, iż krew męczenników jest nasieniem chrześcijan.To prześladowanie za czasów Nerona skończyło się w r. 68 śmiercią samego Nerona. Potem trochę jakby się wszystko uspokoiło, ale uspokoiło się wszędzie, tylko nie w Palestynie. Bo oto w tym czasie w Palestynie wybuchło powstanie przeciwko Rzymianom, i w r. 70 Rzymianie oblegli Jerozolimę, oblegli świątynię, i po półtora roku oblężenia zajęli cały ten teren.

W roku 70. Świątynia została zburzona, i chrześcijanom udało się przetrwać. Dlaczego?Dlatego, że przed oblężeniem przez Rzymian chrześcijanie schronili się do Pelli, na terenie dzisiejszej Jordanii. Tam przeżyli, przeczekali, i wydawało się, że można było powiedzieć tak: Żydzi nie uwierzyli w Jezusa, Bóg ich ukarał. Natomiast myśmy uwierzyli w Jezusa tak myśleli chrześcijanie i Bóg pozwolił nam przetrwać. Więc pojawił się jakiś oddech, ale ten oddech trwał niestety bardzo krótko. W r. 81 doszedł do władzy nowy cesarz – Domicjan. Pod koniec jego panowania, które zakończyło się w roku 96, gdzieś ok. 94 roku, wybuchły nowe prześladowania. Chrześcijanie
byli prześladowani tak, jak za czasów Nerona. Domicjana nazywano nawet drugim Neronem. I wtedy ci, którzy uwierzyli w Jezusa Chrystusa, przeżyli kolejny kryzys. Bo oto wydawało im się, że Pan Bóg pozwolił im przetrwać zagładę Jerozolimy po to, żeby ich teraz uśmiercić rękami siepaczy Domicjana. Jedni zaczęli wątpić, tak jak przedtem,inni zaczęli się łamać, jeszcze inni wiernie trwali przy tej wierze.A wszyscy zadawali sobie pytanie: Jak to będzie?Czy losem chrześcijan będą bez przerwy prześladowania, i ulga w tych prześladowaniach?Jaki będzie los tych, którzy żyją i przeżyli, oraz los tych, którzy pomarli?.Pamiętajmy, że wiara w Jezusa Chrystusa miała wtedy zaledwie kilkadziesiąt lat.I właśnie w odpowiedzi na te dylematy,na te ciężkie czasy nowych prześladowań, pojawia się Apokalip-
sa.Św.Jan miałby wtedy,kiedy Apokalipsa powstawała bo została napisana ok.roku 95 miałby 75 lat.Uczeni sprzeczają się,czy siedemdziesięciopięcioletni starzec był w stanie zapisać słowa Apokalipsy czy też, co jest równie prawdopodobne a może nawet bardziej prawdopodobne, w Apokalipsie znajdujemy jego intuicje, jego nauczanie, jego słowa. Natomiast ta Apokalipsa została napisana przez kogoś młodszego, kto był wyczulony na te słowa Jana Ewangelisty, kto znał
dobrze jego nauczanie, kto wiedział dobrze, co Jan myśli. I to właśnie ów anonimowy redaktor, ów anonimowy autor, dokonał zapisu Apokalipsy. Tu musimy powiedzieć, że chociaż wylano morze atramentu, jeżeli chodzi o wyjaśnienie tej kwestii, to do dzisiaj nie ma zgody, czy to sam św. Jan napisał Apokalipsę, czy też ktoś z jego bliskiego otoczenia. Tradycja mówi o wyspie Patmos, i tak również mówi o tym Apokalipsa. Wyspa Patmos znajduje się przy wybrzeżu dzisiejszej Turcji, aczkolwiek należy dzisiaj do Grecji. Jest to niewielka wyspa, na którą w starożytności kierowano
skazańców. Jeżeli kogoś skazywano na banicję, to go wywożono statkiem właśnie na wyspę Patmos. A następnie pilnowano, żeby stamtąd się nie wydostawali. I najprawdopodobniej św. Jan, autor czwartej Ewangelii, znalazł się na wyspie Patmos, i tam dopełnił swojego życia. Dzisiaj ci, którzy udają się na Patmos, mogą zobaczyć grotę św. Jana zamienioną przez Kościół prawosławny na kaplicę, gdzie czci się pamięć jego pobytu, i jego śmierci również. Tradycja wczesnochrześcijańska mówi, że był jedynym z apostołów, który umarł w sposób naturalny, a nie śmiercią męczeńską.

spróbujmy przyjrzeć się początkowi Apokalipsy. Dlatego, że z tego początku możemy znów wnosić bardzo wiele o tamtych chrześcijanach, i o nas samych. Apokalipsa rozpoczyna się takimi słowami:

Objawienie Jezusa Chrystusa,
które dał Mu Bóg,
aby ukazać swym sługom, co musi stać się niebawem, a On wysławszy swojego anioła oznajmił przez niego za pomocą znaków słudze swojemu Janowi.


Zatem Apokalipsa oznacza objawienie, ukazanie czegoś, czego inni nie widzą. Jest to taka funkcja bardzo prorocka, bo przecież prorok był nazywany w Starym Testamencie widzący. Dlatego, iż widział więcej niż przeciętny człowiek, widział i rozumiał. I dlatego na tej podstawie mógł wyciągać wnioski. I tutaj też mamy objawienie Jezusa Chrystusa, które dał Mu Bóg. Zatem autor Apokalipsy odwołuje się do Boga, w którego niezłomnie wierzy, ale jednocześnie odwołuje się do Jezusa Chrystusa. Właśnie dlatego nie jest już tylko Żydem, który wierzy w Boga jedynego, lecz jest chrześcijaninem, który wyznaje Jezusa Chrystusa aby ukazać swym sługom, co musi stać się niebawem. Otóż ten autor Apokalipsy widzi, że jego pokolenie jest zniecierpliwione. Tak prawdę mówiąc, to w każdym pokoleniu chyba pojawia się taka niecierpliwość. Każde pokolenie ludzi, zwłaszcza chrześcijan, ma swoje rozterki, dylematy, pytania. Przypomnijmy sobie choćby rozterki, dylematy pokolenia okresu międzywojennego, okresu wojny, albo okresu stanu wojennego itd. Otóż ludzie, zwłaszcza w czasach kryzysu, w czasach gwałtownej przemiany, przemian społecznych, politycznych,gospodarczych mają pytania, których kiedy indziej nie stawiają. I to jest odpowiedź na te pytania, które mieli współcześni św. Jana, co oznajmił za pomocą znaków.Zawsze, kiedy jest mowa o przyszłości, musimy być pokorni. Dlatego, że nikt z nas, nawet prorocy, nawet ci, których Bóg do tego natchnął, nie znają przyszłości z tą oczywistością, z jaką znamy teraźniejszość i przeszłość. Przyszłość zawsze niesie jakąś niewiadomą. Zatem co do przyszłości możemy mieć tylko pewne znaki. I te znaki możemy odczytywać, rozpoznawać. I autor też powołuje się na pewne znaki, św. Jan zwraca uwagę na pewne znaki. Podczas Soboru Watykańskiego Drugiego
ten sposób myślenia o rzeczywistości otrzymał nazwę znaków czasu. Trzeba przyglądać się znakom czasu, żeby na ich podstawie nie tyle przewidywać, co raczej kształtować i rozpoznawać przyszłość.

Ten poświadcza, że słowem Bożym
i świadectwem Jezusa Chrystusa
jest wszystko, co widział.


Zatem punktem wyjścia Apokalipsy jest przekonanie, że nauka tutaj zawarta, że sposób patrzenia tutaj zawarty, że wiara, która ożywia Apokalipsę, jest zakorzeniona w Bogu i w Jezusie Chrystusie. I na tym polega specyficznie chrześcijańskie podejście do przyszłości. Bez przerwy pojawiają się ludzie, którzy twierdzą, że mogą nam przyszłość przepowiedzieć. Dla nas jednak, jako chrześcijan, tylko to może być wiarygodne, co jest silnie zakorzenione w Bogu i w Jezusie Chrystusie. Jeżeli ktoś chce nam prawić rzeczy o przyszłości bez odniesienia do Jezusa Chrystusa, my jako chrześcijanie mamy obowiązek powiedzieć, że jest to zupełnie bezwartościowe, jest to sieczka. Dla chrześcijanina tym fundamentem dziejów we wszystkich wymiarach: przeszłości, teraźniejszości ale przyszłości zwłaszcza, jest Bóg i Jezus Chrystus. Bo w Nim, jak za chwilę zobaczymy, jest zakorzeniona nasza nadzieja. I tylko wtedy możemy ufnie popatrzeć w przyszłość, jeżeli opieramy się na takim właśnie trwałym fundamencie. I dalej czytamy:

Błogosławiony, który odczytuje, i którzy słuchają słów Proroctwa,
a strzegą tego, co w nim napisane,
bo chwila jest bliska.


Z tego możemy wnosić, że Apokalipsa miała charakter listu, tak np. jak dzisiaj list pasterski. Błogosławiony, który odczytuje w poszczególnych kościołach pojawiali się wierzący, wierni udzie, którzy odczytywali tekst Apokalipsy robili to osobiście, jednostkowo; oraz błogosławieni są ci, którzy słuchają ci są już w liczbie mnogiej. Tam w liczbie pojedynczej, a tutaj w liczbie mnogiej. Zatem Apokalipsa stanowiła swego rodzaju pismo okrężne. Tzn. był zwój, był rękopis, być może były zrobione rozmaite jego odpisy. I ci lektorzy poruszali się z kościoła do kościoła, i tam czytali te słowa. Te słowa miały przynieść umocnienie na czas kryzysu, na czas prześladowań, na czas zwątpienia, na czas beznadziejności. Punkt wyjścia jest jasny: jeżeli chcesz znać przyszłość, zaufaj Bogu i Jezusowi Chrystusowi. I błogosławiony jest ten, który tak czyta, oraz błogosławieni są ci, którzy tak słuchają. I strzegą tego, co w nim napisane, bo chwila jest bliska. Zatem Jan daje do zrozumienia, że każdy człowiek, który jest niepewny co do przyszłości, a może być słusznie niepewny, bo czasy są trudne, musi dokonać indywidualnego, osobistego wyboru. Że każdy człowiek jest wezwany do tego, by opowiedzieć się za Bogiem i za Jezusem Chrystusem. Wierzymy wspólnie, ale odpowiedź, którą dajemy Bogu, musi być osobista. I właśnie z tej osobistej wiary rodzi się wiara wspólnoty, rodzi się siła wspólnoty. I posłuchajmy dalej:

Jan do siedmiu Kościołów, które są w Azji:

A więc Apokalipsa, te listy, mają swój adres: do siedmiu wspólnot, które są w Azji. To jest Azja Mniejsza, dzisiejsza Turcja. Będziemy opowiadać sobie szczegółowo o lokalizacji poszczególnych Kościołów. Dlaczego siedem? Odpowiadam, że tak naprawdę nie wiemy. Ale siedem było w starożytności, podobnie jak dzisiaj, liczbą symboliczną. Mówiono, że jest siedem ciał niebieskich: słońce, księżyc i pięć planet. Mówiono, że jest siedem dni tygodnia, które regulują rytm życia człowieka. To siedem jest to znak pełni, znak błogosławieństwa, znak dostatku. Można by powiedzieć tak: te listy są do siedmiu Kościołów. Ale siedem to znaczy do wszystkich Kościołów. Te siedem Kościołów jest jakby sednem całego Kościoła. Zatem trzeba będzie to czytać i rozważać wszędzie, i trzeba będzie to czytać i rozważać zawsze. Najpewniej tak właśnie Kościół pojął Apokalipsę św. Jana, skoro zachowała się w Kanonie po dzień dzisiejszy. I chociaż jest pismem bardzo trudnym, to każde pokolenie odkrywa w niej nowe treści. I czytamy tak:

Łaska wam i pokój
od Tego, Który jest, i Który był i Który przychodzi,
i od Siedmiu Duchów, które są przed Jego tronem,


Apokalipsa przynosi najpierw pozdrowienie pokoju. Proszę popatrzmy — to jest też bardzo znaczące — w czasie niepokojów, w czasie zamętu, w czasie kryzysu, w czasie niepewności, to, co można uzyskać dla drugiego człowieka, to, co można mu podarować, to jest błogosławieństwo pokoju. W świecie pełnym zamętu pokój jest wielkim darem. Ale dawcą pokoju jest Bóg, Ten, Który jest, Który był i Który przychodzi. Zatem jest tu bardzo silna wiara, że w tym świecie pełnym konfliktów, pełnym prześladowań w tamtych czasach chrześcijan, pokój można zachować wtedy, kiedy wiara człowieka jest mocno zakorzeniona w Bogu. Bo Bóg jest, i był, i nieustannie przychodzi. Tak autor nawiązuje do starotestamentowego objawienia się Boga Mojżeszowi, kiedy to Bóg u stóp Synaju mówi do Mojżesza: Moje imię jest Jestem. Jestem dla ciebie, jestem z tobą, przychodzę aby ci pomóc, przychodzę aby cię wesprzeć. I dlatego po tym objawieniu się tego imienia następują słowa: Nie lękajcie się. Przypomnijmy, że te słowa zostały podjęte na początku pontyfikatu Jana Pawła II, i stały się mottem tego pontyfikatu. I tu błogosławionym jest ten, kto otrzymuje tę łaskę i dar pokoju od Boga,
i od Jezusa Chrystusa, Świadka Wiernego,
Pierworodnego umarłych
i Władcy królów ziemi.


Drugie odniesienie. Jedno: Bóg, drugie: Jezus Chrystus. Pamiętajmy, że jeszcze teologia nie była tak rozbudowana jak w naszych czasach. Pamiętajmy, że istnieje różnica pomiędzy wiarą, a teologią. Wierzą ludzie najprostsi, wierzą dzieci, wierzą ludzie starsi, wierzą ludzie bardzo mądrzy ale również ludzie, którzy nie mają wykształcenia. Wiara jest darem dla każdego. Teologami mogą być niektórzy. Teologia nie jest konieczna dla wiary, czasami może tej wierze nawet przeszkadzać albo ją utrudniać wtedy jest nieporozumieniem. Na ogół jednak zadaniem teologii jest to, by wiarę uzasadniać, podbudować i rozwinąć. Ci pierwsi chrześcijanie nie mieli jeszcze rozbudowanej teologii. Jeszcze nie wiedzieli, jak nazywać Jezusa Chrystusa. Nie mieli jeszcze wykrystalizowanej koncepcji Trójcy Świętej tak, jak my mamy, bo dochodzili do niej stopniowo. Wiedzieli, że Bóg jest jedyny, i wiedzieli, że Jezus jest Bogiem. Ale nazywali Jezusa bardzo ostrożnie, bo nie wiedzielijak pogodzić to z jedynością Boga. Pamiętajmy, że jeszcze kilka wieków później, w czasach św.Augustyna, trwały spory co do Trójcy Świętej — jak uczyć o Bogu, który jest, jeden, jedynyw trzech osobach. Powstawały traktaty De Trinitate — Trójca Święta. Tutaj Jezus jest nazwany Świadkiem Wiernym, Pierworodnym umarłych. Proszę zwrócić uwagę, że tym chrześcijanom uciskanym, prześladowanym, wskazuje się na przykład Jezusa mówiąc: to jest Świadek Wierny. A więc Jezus w wierny sposób, w wiarygodny sposób zaświadczył o Bogu. W ten sposób dla tych umęczonych chrześcijan Jezus jest dawany jako przykład wierności, stałości.Tą cnotą, do której są wezwani, do której są powołani, jest właśnie cnota wytrwałej cierpliwości, wierności. I w tej cnocie przoduje Jezus, Pierworodny spośród umarłych. Męka Jezusa Chrystusa musiała wywrzeć na św. Janie ogromne wrażenie, skoro całą swoją Apokalipsę rozpoczyna od nawiązania, od aluzji, do śmierci Jezusa:
i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów,
i uczynił nas królestwem - kapłanami dla Boga i Ojca swojego,


Zwróćmy uwagę, że Jan podkreśla stałość Jezusa, wierność Jezusa, a jednocześnie ukazuje, na czym polegało dzieło zbawcze: przez swą krew uwolnił nas od grzechów. Potrzebna była krew Jezusa po to, aby ludzkość została odkupiona. Jan nie tłumaczy dlaczego tylko opisuje, jak to było. Działanie Boże nie do końca da się zracjonalizować. Tak samo jak w życiu człowieka nie wszystko da się zracjonalizować. I uczynił nas królestwem kapłanami dla Boga i Ojca. Zatem skutkiem wybawienia od grzechów jest uczynienie nas królestwem kapłańskim dla Boga, a więc jest nowa godność człowieka. Proszę niech państwo zwrócą uwagę, że w ten sposób ten stary Jan Ewangelista w najgłębszym języku, jaki tylko jest możliwy, ukazuje sedno dzieła zbawczego Jezusa, i ukazuje sedno godności chrześcijanina.

To niedługo później, w nawiązaniu do Apokalipsy, i w nawiązaniu do Ewangelii św. Jana, tak zwani Ojcowie Kościoła będą wołać: Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! I dalej:

Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen.
Oto nadchodzi z obłokami,
i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebili.
I będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi.
Tak: Amen.


Jan ukazuje na paradoks pomiędzy marną śmiercią Jezusa przebitego na krzyżu, a chwałą, która czeka Go od tych, którzy będą Go wyznawać. Oto Ten, który został przebity, wzgardzony i upokorzony, oto On będzie wyznawany przez nieprzeliczone rzesze ludzi. Zatem Jan daje poznać swojemu pokoleniu, że jego sytuacja, i sytuacja tego pokolenia, nie jest ostateczna, że po tych prześladowaniach przyjdą inni, i inni będą wyznawać Jezusa. I dalej:

Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan Bóg,
Który jest, Który był i Który przychodzi,
Wszechmogący.


Autor Apokalipsy, św. Jan, nawiązuje tutaj do alfabetu greckiego. Alfa (A) to jest pierwsza litera alfabetu greckiego, Omega (Ω) ostatnia. Ja jestem początek i koniec to jest symboliczny sposób mówienia. Pamiętajmy, że w tamtych czasach ludzie umieli cenić alfabet. Przecież ogromna większość była niepiśmienna, to byli analfabeci. Zatem w ten symboliczny sposób Jan wskazuje,że Jezus jest początkiem i końcem wszystkiego — Alfa i Omega. Nawiązanie do tego symbolu znajdujemy zwłaszcza w okresie Wielkanocy. Państwo pamiętają ten przepiękny ryt w Wielką Sobotę, kiedy to na potężnej świecy, na paschale wyryte są litery alfa i omega, początek i koniec. I właśnie ta nadzieja jest podstawą wszelkiej chrześcijańskiej nadziei. To znaczy Jezus Chrystus jest dla nas Początkiem — przez duże „P”, i jest dla nas Końcem przez duże „K”. Więc wszelkie myślenie o przeszłości, i wszelkie myślenie o przyszłości, to jest myślenie pomiędzy tymi dwoma biegunami. Ale obydwa stanowi Jezus Chrystus. Proszę popatrzmy jak głęboko chrystologiczna, a nawet więcej — chrystocentryczna — jest ta wizja, którą ukazuje nam autor Apokalipsy. Ileż ten człowiek musiał mieć wiary! I zawsze muszą być tacy ludzie jak on, którzy zagrzewają innych wzbudzając nadzieję dzięki mocy swojej własnej wiary. Właśnie człowiek wiary potrafi, jak mówił o tym Jan Paweł II, przekroczyć próg nadziei. I dalej:


Ja, Jan, wasz brat
i współuczestnik w ucisku i królestwie, i wytrwałości w Jezusie,
byłem na wyspie, zwanej Patmos,
z powodu słowa Bożego i świadectwa Jezusa.


Ja, Jan, wasz brat. Proszę popatrzmy, że jeżeli komuś chcemy powierzyć swoje losy, jeżeli z kimś chce związać swoje nadzieje — zwłaszcza te, które dotyczą przyszłości to on musi postrzegać samego siebie jako nasz brat. Jeżeli ktoś się wywyższa i wyróżnia, jeżeli ktoś mówi, że „wiem więcej”, albo że „jestem zupełnie inny” nie jest godzien zaufania. Otóż tylko tym możemy zaufać, którzy podzielają z nami do końca naszą ludzką kondycję, a więc i nasze rozterki, rozczarowania i trudności. Współuczestnik w ucisku i królestwie. To są te dwie strony egzystencji chrześcijan. Z jednej strony ucisk, z drugiej strony nadzieja królowania. Byłem na wyspie, zwanej Patmos.

Doznałem zachwycenia w dzień Pański
i posłyszałem za sobą potężny głos
jak gdyby trąby mówiącej:
«Co widzisz, napisz w księdze
i poślij siedmiu Kościołom:


Słyszał to wszystko w dzień Pański. Dzień Pański — to niedziela. Niedziela była od początku bardzo silnie związana z eucharystią. Zatem dla Jana punktem wyjścia jest eucharystia. Wszystko to, co ma do powiedzenia drugiemu człowiekowi, w tym braciom, współchrześcijanom, wynika, jest
karmione eucharystią. To też jest jakiś punkt odniesienia również dla nas. Że jeżeli chcemy zaufać komuś, to wiedz Komu zaufałeś. I tu ten punkt wyjścia jest niesłychanie istotny. Jan mówi: wszystko, do czego doszedłem, wszystko, co chcę wam powiedzieć, wynika z przeżywania dnia świętego zatem z eucharystii i z modlitwy. Pisze do siedmiu Kościołów:

do Efezu, Smyrny, Pergamonu, Tiatyry, Sardes, Filadelfii i Laodycei.

Kolejne siedem miesięcy to będzie każdy z tych Kościołów, po kolei tak, jak one występują tutaj. Opiszemy sobie, gdzie one się znajdują, jakie były ich dzieje i losy, przeczytamy sobie dotyczącyich fragment Apokalipsy. I spróbujemy rozpoznać, co z tego posłannictwa jest ważne. A to dlatego,że spróbujemy powiedzieć co z tych rozterek, jakie wtedy były, jest nadal aktualne.

I obróciłem się, by widzieć, co za głos do mnie mówił;
a obróciwszy się, ujrzałem siedem złotych świeczników,
i pośród świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego,
obleczonego [w szatę] do stóp
i przepasanego na piersiach złotym pasem.


Jan opisuje wizję, jaką miał. Ta wizja jest związana ze świątynią Jerozolimską — ale świątyni nie ma. Nie ma też już świeczników, bo wszystko zostało zburzone ponad dwadzieścia pięć lat wcześniej. Jan tęskni za tą świątynią, i widzi teraz już nie jeden świecznik, ale siedem. Daje w ten sposób poznać, że nowy porządek zbawienia, zapoczątkowany przez Jezusa Chrystusa, jest pełny i doskonały. Widzi postać, przepasaną złotym pasem — tak to opisuje. Ten opis jest podobny do opisu Przemienienia Jezusa na górze Tabor. Czytamy dalej:

Głowa Jego i włosy - białe jak biała wełna, jak śnieg,
a Jego oczy jak płomień ognia.


W takich samych słowach postać Syna Człowieczego opisywało proroctwo Daniela.

Stopy Jego podobne do drogocennego metalu,
jak gdyby w piecu rozżarzonego,
a głos Jego jak głos wielu wód.
W prawej swej ręce miał siedem gwiazd
i z Jego ust wychodził miecz obosieczny, ostry.


Ten miecz obosieczny, który wychodzi z ust, to symbol słów. Słowa, które jest skuteczne, które napomina i karci, które pociesza i uczy. Słowo — mówi prorok Izajasz — jest jak miecz obosieczny,który sięga do wnętrza człowieka i tam wręcz rozdziela jego kości.

A Jego wygląd - jak słońce, kiedy jaśnieje w swej mocy.
Kiedym Go ujrzał,
do stóp Jego upadłem jak martwy,
a On położył na mnie prawą rękę, mówiąc:
«Przestań się lękać!
Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący.


Jan w spotkaniu z Jezusem Chrystusem lęka się, boi tak, jak każdy człowiek, który doświadcza głęboko Boga. Ale otrzymuje to polecenie Nie lękaj się! Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący.

Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków
i mam klucze śmierci i klucze Otchłani.
Napisz więc to, co widziałeś,
i to, co jest, i to, co potem musi się stać.
Co do tajemnicy siedmiu gwiazd, które ujrzałeś w mojej prawej ręce,
i co do siedmiu złotych świeczników:
siedem gwiazd - to są Aniołowie siedmiu Kościołów,
a siedem świeczników - to siedem Kościołów.



Bibliografia :ks. Waldemar Chrostowski

C.D.
[link widoczny dla zalogowanych]
http://www.jhs.fora.pl/wyklady-audycje-strony-www,138/konferencje-biblijne-ks-prof-waldemara-chrostowskiego,9291.html


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez uel dnia Nie 22:19, 22 Mar 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Pismo Święte w kościele katolickim / Nowy Testament / Apokalipsa św. Jana Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin