Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mistrz Eckhart i jego złudzenia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:35, 03 Wrz 2022    Temat postu: Mistrz Eckhart i jego złudzenia

Niestety, dopiero teraz, ale chyba lepiej późno, niż wcale, odradzam stanowczo Eckharta. Jasno widać dlaczego odradzam, gdy spojrzymy na jego bauki przez pryzmat tomizmu.

To, że Bóg nieskończenie przewyższa wszystko, cokolwiek możemy o Nim pomyśleć i mówić, było powszechnie przyjętą doktryną w teologii średniowiecznej. Św. Tomasz z Akwinu uznał tę prawdę za najistotniejszą podstawę swej doktryny. Nie wiemy, czym jest Bóg, a jedynie czym On nie jest, toteż poznajemy Go coraz lepiej w miarę coraz jaśniejszego dostrzegania, że jest On nieskończenie różny od wszystkiego, co Nim nie jest.

Zasada ta jednak może mieć dwojakie zostosowanie. Możemy, wraz z Tomaszem z Akwinu, zakładać ją na początku i na końcu naszej teologii; będzie wówczas działała zarówno jako warunek odnoszący się do wszelkich twierdzeń teologicznych, jak i jako wezwanie do wykroczenia poza teologię, po jej zgłębieniu, i pogrążenia się w głębi życia mistycznego. Nie było jednak luki pomiędzy początkowym twierdzeniem, że Bóg w ścisłym znaczeniu jest niepoznawalny, a końcowym wysiłkiem zmierzającym do doświadczenia przez miłość tego, co przewyższa ludzkie rozumienie. Św. Tomasz z Akwinu bowiem nigdy nie zapomniał o tym, że powodem naszej nieznajomości Boga nie jest niejasność Boga, lecz fakt, że jest On oślepiającym światłem. Cała teologia św. Tomasza wskazuje na najwyższą intelektualną poznawalność tego, co tkwi ukryte w Boskiej tajemnicy. Jeśli zatem Bóg sam w sobie jest intelektualnie poznawalny, to to wszystko, co o Nim wiemy, jest prawie niczym, nie jest jednak niczym i ma nieskończenie większą wagę aniżeli wszystko inne. Krótko mówiąc, nawet gdy św. Tomasz z Akwinu posługuje się rozumem jako środkiem prowadzącym do celu mistycznego, nie posługuje się nim w sposób mistyczny. Zadaniem rozumu jest szerzenie światła wszędzie tam, gdzie sięga jego światło; tam zaś, gdzie ciemność staje się nieprzenikniona, rozum ustępuje przed miłością i tam się zaczyna życie mistyczne.

Inaczej miała się sprawa u Eckharta. Będąc całkowicie przekonany, że jeśli Bóg jest niepoznawalny dla ludzi, to musi również być niepoznawalny sam w sobie, niemiecki teolog musiał posłużyć się rozumem jako mistycznym narzędziem prowadzącym do mistycznego celu. Pisma Eckharta pełne są wywodów dialektycznych, czerpią też w szerokim zakresie z dorobku św. Tomasza z Akwinu, brak w nich jednak ducha tomizmu.
Doktryna Eckharta bowiem nie posługuje się filozofią jako światłem wspomagającym teologię, lecz przy pomocy filozofii okrywa Boga ciemnością, otaczając Go w ten sposób obłokiem niepoznawalności. Bóg Mistrza Eckharta nie jest po prostu Bogiem przekraczającym zasięg ludzkiego poznania, lecz na modłę całkowicie neoplatońską jest niedostępny wszelkiemu poznaniu, nie wyłączając poznania przez samego siebie. Sam w sobie Bóg jest pustynią Bóstwa; i nawet gdyby było prawdą, że Bóg odwiecznie wyraża sam siebie w akcie samowiedzy, to faktem jednak pozostaje, że nieskończona istota Boga jest niezgłębiona, nawet dla samego Boga, albowiem nie mógłby On poznać sam siebie nie przeobrażając swej nieskończonej istoty w konkretny przedmiot poznania. Pustynia Bóstwa rozważana jako poznana podlega nie tylko ograniczeniu, lecz również liczbie; Bóg Eckharta, jako poznający oraz Bóg jako poznany stanowią dwoistość, toteż Bóg przestaje być prostym i absolutnym Bóstwem. Jedynym sposobem osiągnięcia Boga — przynajmniej w tej mierze, w jakiej jest On dla nas osiągalny — jest wykroczenie poza wszelkie wzajemne ograniczenia i wszelkie rozróżnienia; jest to wyjście nie tylko poza wielorakość rzeczy skończonych, lecz nawet poza Trójca Boskich Osób. Dopiero wtedy, gdy człowiek dotrze do tej milczącej pustyni, w której nie ma ani Ojca, ani Syna, ani Ducha Świętego, kończy się jego mistyczny wzlot, tam bowiem tkwi źródło wszystkiego, co istnieje: poza Bogiem, w pełni Bóstwa.

Osiągnięcie takie pozostawałoby z konieczności poza możliwościami największych nawet mistyków, gdyby Bóg nie stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. W każdym, z nas tkwi iskierka Boskiej istoty, rzucająca światło na sam szczyt tego, co zwiemy intelektem, i czyniąca z nas współuczestników Boskiego światła. Iskierka ta, niestworzona
i niestwarzalna jak samo Bóstwo, jest w nas bardziej zjednoczona ze swym Boskim źródłem aniżeli z samym intelektem, w którym tkwi. Krótko mówiąc, gdyby człowiek był jedynie tym światłem i niczym więcej, to byłby Bogiem. Takiej właśnie mistycznej koncepcji ludzkiego rozumu potrzebował Eckhart, aby przezwyciężyć wszelkie rozróżnienia stojące na drodze bezwzględnego poddania się człowieka Bogu. Boska iskierka tkwi w nas zarówno jako źródło naszej tęsknoty za Bogiem, jak też jako siła prowadząca nas z powrotem ku Bogu. Skoro jest ona Bogiem w nas samych, to jest pustynią Boga wzywającą nas od wewnątrz do poszukiwania Go poza kształtem, miejscem, czasem, a nawet istnieniem.

Każda rzecz jednostkowa, w tej mierze, w jakiej istnieje, jest zaprzeczeniem tego, czym nie jest; czyż moglibyśmy wynieść Boga ponad wszelkie określenia i negacje, gdybyśmy nie umieścili Go nawet ponad wszelkimi afirmacjami?

Bóg jest tak bezwzględnie, że jest niczym. Takie jest najgłębsze znaczenie teologii Mistrza Eckharta, stąd zaś wynika, że tak jak pobożność polega na wyzbywaniu się wszelkiej rzeczy dla miłości Boga, tak też teologia polega na wyzwoleniu samego Boga z kształtu i dziedziny kształtu, rzeczy i porządku rzeczy, istnienia i porządku rzeczy istniejących, dopóki nie osiągniemy Jego Bóstwa w absolutnej nagości.

Eckhart byl więc słusznie potępiony przez papieży.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe🛐✝️


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Sob 18:48, 03 Wrz 2022, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1211
Przeczytał: 27 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:50, 03 Wrz 2022    Temat postu:

Nie można zbyt dosłownie i literalnie czytać, nie wszystko tak sie czyta. Apoftegmaty również można by uznawać za szkodliwe bo np:

(186)Powiedział także abba Daniel : "O ile ciało tyje o tyle dusza chudnie, o ile ciało więdnie, o tyle dusza rośnie"

Wziąć pod uwagę sentencje np św. Jana od Krzyża :

49. Nie jesteś daleki, o mój Boże, od tego, kto się sam nie oddala od Ciebie. Dlaczego więc mówią, że Ty się oddalasz?

51. Jeżeli chcesz dojść do świętego skupienia, musisz tam dążyć, nie nabywając, lecz wyzbywając się.

54. Ponieważ Bóg jest niedostępny, więc nie powinieneś się cieszyć, jeżeli twe władze mogą Go cokolwiek pojąć i zmysły odczuć, bo nie znajdziesz zadowolenia w tym słabym poznaniu i dusza straci lekkość potrzebną do wznoszenia się ku Bogu.


[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:17, 03 Wrz 2022    Temat postu:

Nie ma tu nawiązania do tego, o czym piszę na polu filozofii, za to jest tu mistycyzm biorący za narzędzie rozum. Niedopuszczalne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1211
Przeczytał: 27 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:06, 04 Wrz 2022    Temat postu:

Jednak czy filozofia nie jest wstępem do teologii ?
Pan Jezus przemawiał do wyznawców Judaizmu którzy mieli już jakieś przygotowanie. Izraelici byli pod okupacją Rzymian , działało wtedy wielu myslicieli i filozofów którzy niejako poprzedzili i przygotowali ludzi na potencjalne późniejsze przyjęcie Pana Jezusa. A św. Paweł przemawiał do greków i hellenistów którzy też mieli jakieś przygotowanie dlatego łatwiej im było przyjąć Pana Jezusa (mowa na aeropagu Dz 17) .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:16, 04 Wrz 2022    Temat postu:

uel napisał:
Jednak czy filozofia nie jest wstępem do teologii ?
Pan Jezus przemawiał do wyznawców Judaizmu którzy mieli już jakieś przygotowanie. Izraelici byli pod okupacją Rzymian , działało wtedy wielu myslicieli i filozofów którzy niejako poprzedzili i przygotowali ludzi na potencjalne późniejsze przyjęcie Pana Jezusa. A św. Paweł przemawiał do greków i hellenistów którzy też mieli jakieś przygotowanie dlatego łatwiej im było przyjąć Pana Jezusa (mowa na aeropagu Dz 17) .
Nie, filozofia nie jest wstępem do teologii, ponieważ pomiędzy nimi istnieje przepaść nie do przebycia. Filozofia zajmuje się prawdą osiąganą dzięki wiedzy naturalnej, zaś teologia zajmuje się prawdą osiąganą dzięki wiedzy nadprzyrodzonej.
Tutaj więc nie ma więc mowy o byciu jakimś wstępem, co sugeruje, że teologia jest przedłużeniem filozofii, a jedynie o fundamencie naturalnym.
Takie continuum filozoficzno-teologiczne marzyło się Bergsonowi.
Nie udało mu się, a efekt był zgoła odwrotny w jego pracy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 0:17, 04 Wrz 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1211
Przeczytał: 27 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:36, 04 Wrz 2022    Temat postu:

Jednak zdaje się że pytanie o istnienie Boga jest pytaniem nie teologicznym a filozoficznym. Arystoteles doszedł do prawdy istnienia Boga za pomocą rozumu i przedstawił cały logiczny ciąg. To zapamiętałem gdy słuchałem parę dni temu
: Filozofia i zbawienie. Po co katolikowi pogański filozof? || Rozmowa PCh24/PT #1
https://youtu.be/CgWzwZ06aiE?t=1627 27:11


Zarówno wiedza naturalna jak i wiedza nadprzyrodzona istnieją dzięki Bogu. Tak jak rozum i wiara pochodzi od Boga. Więc wydaje się że różnica między poznaniem rozumowym a poznaniem nadprzyrodzonym choć różne, nie jest nacechowane przepaścią między sobą, bo ma jeden cel i źródło Boga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 8:24, 04 Wrz 2022    Temat postu:

Bóg Arystotelesa nie jest Bogiem chrześcijan, ponieważ jest tu bytem o statusie "coś, co jest". Brakuje mu wewnętrznego dynamizmu, który ma Bóg Akwinaty, który jest podniesionym do statusu "Ktoś, kto jest". Ów wewnętrzny dynamizm odpowiada za immanencję boską w sakramentach oraz Jego mieszkanie w naszych sercach. Dlatego też to, co słuchałeś, ma za podstawę Boga Kartezjusza, u którego Bóg był tworem geometrycznym.

Gdyby Bóg był do odkrywania poprzez logikę, wówczas Jego istnienie trzebaby zakwestionować na modłę Spinozy, gdzie jest mowa tylko o Jego Istocie, a więc kontynuacji arystotelizmu

Wiedza naturalna nie przeskakuje nigdy progu cnót teologalnych, bo te są cnotami własnymi. Stąd też jest przepaść nie do przebycia pomiędzy wnioskowaniem (rozum naturalny), a wnioskiem (wnioskowanie wspomożone światłem Bożym). O tym pisze św. kard. John Newman w Logika wiary.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1211
Przeczytał: 27 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:03, 21 Gru 2022    Temat postu:

11 Tez Eckharta zostało potępionych jednak sama intuicja Eckharta była intuicją tomistyczną. W XIV wieku było wiele nadużyć także u tych którzy zwalczali Eckharta, panował wtedy niesamowity bałagan. To że ktoś błądził w jednych sprawach nie znaczy że wszystkie jego tezy nadawały się do kosza. Niestety ci co zwalczali Eckharta promowali racjonalizm , negowali doświadczenie Boga na ziemi, tym samym Boga ograniczając i zamykając w swoich teoriach kimś takim był Barlaam z Kalabrii który zwalczał hezychastów i spowodował rozłam w Kościele. Myślę że zbyt szybkie potępianie czyjejś działalności z powodu części błędów, może doprowadzić do wylewania dziecka z kąpielą żę i te dobre rzeczy się zaneguje wraz z tą osobą.


Co się wydarzyło w teologii i historii Kościoła, że zniknął Duch Święty i zniknęło również mówienie o doświadczeniu Ducha Świętego. Jak do tego doszło?

Dekret Gracjana rok ok 1140 – 1150, jest to jedno z tych dzieł, które obok Biblii, Komentarza do Sentencji, czyli najważniejszego podręcznika teologii to jest trzecie najważniejsze dzieło.
Dekret Gracjana jest to główny zestaw tekstów prawnych, jest to kodeks prawny. W tym dziele znajduje się jeden bardzo ważny dokument zaczynający się od słów Duae sunt (P. II, C.19, c. 2, q. 2 ).
Gracjan zastanawiając się, co zrobić z księżmi, którzy chcą wstąpić do zakonu, chcą zostawić swojego biskupa i rozpocząć życie monastyczne. Wtedy Gracjan dał wykładnie prawną znalazł dokument z wieku XI które zaczyna się od Duae sunt i włączył go w dekretum . A ten dokument zaczyna się od Duae sunt leges – są dwa rodzaje prawa. Jest prawo publiczne, które jest stanowione przez czynnik zewnętrzny to są wszelkiego typu prawo pozytywne. I jest prawo lex privata prawo prywatne, kiedy to człowiek decyduje zgodnie z tym, co mówi mu serce a dokładnie lex privata jest to prawo Ducha Świętego, kiedy człowiek pod wpływem Ducha Świętego wie, że musi podjąć taką decyzję i podejmuje. Jeżeli taki ksiądz pójdzie do swojego biskupa i biskup powie nie, wtedy też ksiądz może powiedzieć: prawo moje, prawo Ducha Świętego stoi ponad prawem stanowionym i dlatego też mogę wystąpić i mogę pójść do zakonu ponieważ u św. Pawła jest napisane w2 Kor 3 17 „Gdzie Duch tam wolność”.

Św. Tomasz 11 razy w swojej twórczości będzie powoływał się na Dekret Gracjana mówiąc o wolności i o wolności tych, którzy idą za Duchem Świętym, ponieważ prawdziwie wolny człowiek dla Tomasza, definicja wolności to jest wtedy, kiedy jestem causa sui amianowicie ja sam decyduję, pod wpływem tego, co ja pragnę, co odkrywam, że jest ważne, że kieruje się miłością. Człowiek wolny nie jest wtedy, kiedy kieruje się tym, co jest mu na zewnątrz, nawet, jeżeli przykazania Boże mówią mu „Nie zabijaj” i człowiek nie zabija to Tomasz mówi, że taki człowiek nie jest wolny, taki człowiek jest posłuszny. Natomiast, kiedy człowiek nie zabija, dlatego że odkrywa w sobie głęboką miłość do drugiego człowieka, która wyklucza zabijanie wtedy jestem prawdziwie wolny. Kiedy wszystko, co robię nie wypływa z tego, że ktoś mi karze, ale dlatego że ja sam, jako causa sui jestem przyczyną siebie i sam decyduje. Pierwszymi, którzy powoływali się na ten dekret nie byli kapłani, ale biskupi.

Dochodziło do nadużyć osób, które powoływały się na ten dokument i dekret, który odnosi się także do innego prawa a nie tylko do prawa wstąpienia do zakonu, ale również, jeżeli ja odczuwam, że nie mam płacić podatków to nie będę płacił podatków, bo „gdzie duch tam wolność”. I zaczął pojawiać się duży problem. To doprowadziło w końcu w latach 90 tych do anulowania kilka wspólnot świeckich, którzy żyli w wolności „Ducha świętego”. Pojawiły się wśród księży takie określenia, że to są sekty wolnego ducha a ostatecznie doprowadziło to, że w r. 1311 Sobór we Vienne w dokumencie ad nostrum potępił sektę wolnego ducha i również de facto wykazując, że jest jedno zdanie, które jest charakterystyczne dla tej sekty „gdzie duch tam wolność”. Od 1311 cytat ten był utożsamiany z herezją, ten, który się na nie powoływał jest prawdopodobnie jakimś anarchistą, który chce zniszczyć porządek Kościoła. Który chce uderzyć w Kościół w instytucjonalny.

Od tego momentu sam Duch Święty staje się bardzo podejrzany, bo przecież gdzie on jest tam jest anarchia, gdzie on jest tam wszystko wymyka się z pod kontroli, więc lepiej jest go sobie zamknąć. I od tego momentu zginie, od tego momentu unika z narracji z mówienia, a tego cytatu już nie ma. Duch Święty stał się podejrzany. A skoro Duch Święty staje się podejrzany, to zaczyna się rozmontowywanie całej Trójcy Świętej, miłości, zaczyna się też powolne, ale bardzo systematyczne, tzw. reifikacja łaski. Łaska już nie jest relacją, łaska nie jest wymianą miłości. Łaska staje się darem, który jest dla grzecznych dzieci, które spełniają odpowiednie czynności moralne, jeżeli nie spełniasz ich, następuje całkowita natychmiastowa utrata ze skutkiem natychmiastowym amen koniec.
Jeżeli oderwiemy Ducha Świętego, to jest tak jakbyśmy wyłączyli kolory. Jest niby wszystko, ale zaczyna brakować. Jeżeli zabierzemy z pomiędzy ludzi miłość, to wtedy ci ludzie mogą być ze sobą obok,ale już nic ich nie łączy, nie ma nic. Ten dokument, który stał u początku rozwoju życia zakonnego, bo wszyscy się na niego powoływali. Był to ulubiony cytat dominikanów u początku XIII w. Ten cytat, który był wyrazem wolności w XIV wieku stał się symbolem samowoli, stał się niebezpieczny. Dlatego Duch Święty stał się niebezpieczny, bo nie wiadomo gdzie nas pociągnie, a jak święty Tomasz powiedział, jako jedyna Osoba Boska Duch Święty, nie ma imienia, bo nie da się Go zamknąć w żadnym pojęciu, jest poza granicami. I dlatego też człowiek jest stworzony, jako istota, która de facto nie ma granic, ponieważ człowiek jest jak powie św. Tomasz quasi horison et continuum spiritualis et corporalis… To jest historia bardzo smutna odchodzenia.
Drugi element historyczny, XIV w. W XIV w. Pojawił się taki wybity profesor z uczelni mistrz Eckhart, który dwukrotnie był na katedrze Paryskiej, co się tylko św. Tomaszowi wcześniej zdarzyło. Wybitny człowiek, który miał w pewnym momencie doświadczenie Boga i doszedł do wniosku, że cała teologia bez doświadczenia ona jest tylko pewnymi słowami, pewną jakąś instrukcją obsługi. Natomiast człowiek może, nie tylko duchowny, ale i świecki może mieć kontakt bezpośredni z Bogiem, ponieważ powie Mistrz Eckhart w każdym człowieku jest ten element boski, którą on nazwie iskierką duszy.

Mistrz Eckhart nie był do końca precyzyjny, bo był kaznodzieją, którego porywało, ale ludzie szaleli, bo się okazało, że ludzie mogą doświadczyć tu i teraz, ale po śmierci dopiero zespolimy się z Bogiem. Jak usłyszał to tomista to oczywiście 5 razy mdlał. W tych czasach pojawiła się sekta wolnego ducha. Pojawia się na dodatek pewna pisarka Małgorzata Porete, która pisze zwierciadło dusz prostych, wręcz wyjaśnia i daje całą instrukcję obsługi jak można zjednoczyć się z Bogiem. Ostatecznie na wszelki wypadek została skazana na spalenie na stosie w 1310. Natomiast Mistrz Eckhart czytał jej teksty i był pod ogromnym wrażeniem. Sam Mistrz Eckhart ostatnie 3 lata spędza na bronieniu się i umiera w 28 roku a 11 jego tez zostaje potępionych a sam staje się osobą, którą dominikanie się wstydzą, że profesor i takie rzeczy ludziom gadał. Po potępieniu Mistrza Eckharta i sekty wolnego ducha stało się już jasne, że pierwsza rzecz nie tylko Duch Święty, ale również doświadczenie Boga
Z tezami Mistrza Eckharta można się nie zgadzać, ale sama intuicja Eckharta była intuicją tomistyczną, bo również św. Tomasz mówił: każdy człowiek może oczekiwać cognitio Dei experimentalis, oczekiwać doświadczenia Boga, które nie jest tylko doświadczeniem intelektualnym, czy nawet tylko „doświadczeniem wiary”, ale czymś, co przekracza i prowadzi dalej to, co św. Tomasz powie w kwestii 43. Mistrz Eckhart to pewien etap.

Kolejnym etapem jest niejaki Barlaam z Kalabrii. W latach 30 i 40 po potępieniu we Vienne i tez Mistrza Eckharta , jest grupa teologów którzy wprost zaczynają mówić, na ziemi nie ma możliwości doświadczenia Boga. Że to doświadczenie możliwe o ile będziesz zbawiony dopiero tam w niebie. I przedstawicielem takim był Barlaam z Kalabrii, który był racjonalistą, mówiąc, że nie można doświadczyć Boga, że nie mamy żadnego dostępu do Boga żywego tutaj na ziemi poza Eucharystią.
Cytat z 28 rozdziału Ewangelii Mateusza 20 wers „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” jeszcze w XIII wieku było interpretowane „Ja jestem z wami”, jako obecność w sercu i w Kościele a w XIV w. cytat ten jest interpretowany tylko eucharystycznie a nie w sercu czy w Kościele. Ten aspekt zaczyna być coraz bardziej odsuwany. Wg Barlaama naszym obowiązkiem jest etyczne wypełnianie życia, życie w cnotach, wypełnianie posłuszeństwa, a jeżeli będziesz grzeczny i to wszystko spełnisz, trafiasz do nieba wtedy masz doświadczenie Boga. Barlaam z Kalabrii pojechał na wycieczkę do Konstantynopola i spotkał tam, niejakiego Grzegorza Palamasa, który przez całe życie jak przystało na hezychaste, mnicha żyjący na górze Atos. Całe jego życia zmierzało do tego by doświadczyć Boga, by dotknąć światła taboru, by światło go przeniknęło. Całe życie spotykał starców, którzy spotykali Boga, którzy wiedzieli, że Duch święty żyje w nich. I taki Grzegorz Palamas spotyka Balaama z Kalabrii, który mówi mu : drogi Grzegorzu Palamasie, kim ty jesteś ? On mówi jestem z góry Atos, odmawiam modlitwę Jezusową, marzę o Chrystusie. A Balaam mówi: ale jesteś w takim razie prostaczkiem bo na ziemi nie można doświadczyć Boga, wszystko co robicie jest kłamstwem, jesteście heretykami. Grzegorz Palamas w tym szoku po raz pierwszy ponazywał sobie masę rzeczy , napisał wspaniałe dzieło Triady gdzie on wprost pokazuje że człowiek może doświadczyć Boga , przeprowadził całą analizę, mówi o istocie Boga o osobach Boga które człowiek może doświadczyć. Grzegorz Palamas jest takim teologiem dla Kościoła Prawosławnego jak dla nas św. Tomasz z Akwinu.

W momencie tego sporu wydarzyło się coś, co tylko najgorszego mogło się wydarzyć, nastąpiła petryfikacja stanowisk, mianowicie stanowisko zachodnie jest stanowiskiem antydoświadczeniowym jedyne, co nam zostaje to Secunda Secundae św. Tomasza, gdzie Tomasz pisze o moralności. Stanowisko wschodnie, które było mocno nastawione na doświadczenie, ale przedewszystkim bardzo negatywnie nastawione w stosunku do zachodniej teologii. XIV wieczny spór poskutkował tym, że na doświadczenie Boga patrzy się w sposób dość ostrożny, na koncepcję Ducha Świętego jeszcze bardziej. A ponieważ ulubioną Ewangelią Palamasa była Ewangelia Jana, więc Ewangelia Jana stała się podejrzana (prolog). Św. Tomasz przygotował 2 komentarze do Ewangelii Jana i Mateusza, jako dwa fundamentalne. Gwoździem do trumny dla Ewangelii Jana był komentarz Mistrza Eckharta. Dla św. Tomasza było to wszystko naturalne. Natomiast od XIV wieku stało się coś, co zmieniło i myślenie w podejściu do tych kwestii duchowych, ale również zmieniło się coś bardzo ważnego w samym parzeniu na łaskę, ale także na człowieka. Po doświadczeniach 1350 r. strasznych doświadczeniach, kiedy mamy w tym samym roku czarną śmierć, która zabija 1/3 mieszkańców Europy, kolejny etap wojny stuletniej, małą epokę lodowcową, która pociąga za sobą głód. Był to dla ludzi tak wielki szok, że wtedy ludzie zaczęli patrzeć na swoją egzystencję, jako rzeczywiście gigantyczną karę za grzech, za grzech pierworodny, że my wszyscy jesteśmy upadli, nędzni, marni. Ma rację Augustyn, że ten świat jest do niczego.

Od połowy XIV wieku augustianizm i to wykoślawiony wchodzi do teologii, gdzie zaczyna być oddzielona natura i łaska. Łaska staje się prezentem i rzeczą, natura staje się czymś kompletnie zniszczonym, że jesteśmy po prostu bestiami, które chodzą i tylko łaska jest nas w stanie z nami coś zrobić. W XVI wieku dochodzi do wielkich sporów między naturą i łaską, do wymyślenia do czegoś takiego jak natura pura czyli czysta natura. Od XIV wieku mamy coraz bardziej tzw rozdarcie Trójcy Świętej, coś, co Tomaszowi się w głowie nie mieściło, bo przecież Chrystus wisząc na Krzyżu był cały czas zjednoczony z Ojcem. To rozdarcie widać w sztuce po XIV wieku gdzie na obrazach Chrystus jest przedstawiany w rozpaczy, gdzie nie ma radości Zmartwychwstania.

Ks. Tomasz Gałuszka OP Wykład „Początek i kres ludzkiego życia w Bogu w ujęciu św. Tomasza z Akwinu cz 1
https://www.youtube.com/watch?v=BJk0ITg2Vy8&ab_channel=Szko%C5%82aEliasza


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez uel dnia Śro 14:42, 21 Gru 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:06, 28 Sty 2023    Temat postu:

uel napisał:
Myślę że zbyt szybkie potępianie czyjejś działalności z powodu części błędów, może doprowadzić do wylewania dziecka z kąpielą żę i te dobre rzeczy się zaneguje wraz z tą osobą.

Myślę, że nie mamy tu do czynienia z wylewaniem dziecka z kąpielą, ponieważ, jak pisałem w pierwszym poście, według niego:
exe napisał:
Bóg jest tak bezwzględnie, że jest niczym. Takie jest najgłębsze znaczenie teologii Mistrza Eckharta, stąd zaś wynika, że tak jak pobożność polega na wyzbywaniu się wszelkiej rzeczy dla miłości Boga, tak też teologia polega na wyzwoleniu samego Boga z kształtu i dziedziny kształtu, rzeczy i porządku rzeczy, istnienia i porządku rzeczy istniejących, dopóki nie osiągniemy Jego Bóstwa w absolutnej nagości. Eckhart był więc słusznie potępiony przez papieży.


Nie ma tu żadnej intuicji Akwinaty


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Sob 10:07, 28 Sty 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1211
Przeczytał: 27 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:32, 28 Sty 2023    Temat postu:

Skoro Mistrz Eckhart został potępiony to dlaczego np dominikańskie wydawnictwo "W Drodze" wydaje te książki Question Jak Kościół może wydawać i promować coś co zostało potępione przez Kościół ?

Tutaj
[link widoczny dla zalogowanych] można wyczytać :

"Pod koniec życia Eckharta oskarżono o głoszenie poglądów niezgodnych z nauką Kościoła. Podziały, wszechobecne intrygi, wybiórcze traktowanie jego tekstów i niedokładne przekłady na łacinę spowodowały, że został on postawiony przed trybunałem inkwizycji w Kolonii. Przebieg procesu nie jest dokładnie znany. Oskarżony odwołał się do kurii papieskiej i złożył uroczystą deklarację w której oświadczył, że nie upiera się przy swoich błędach, a gdyby ktoś odwodnił mu fałszywość jego nauki, publicznie ją odwoła. Mimo, iż trybunał wziął pod uwagę postawę duchownego i nie uznał formalnie za heretyka, ostatecznie zakwestionowano 28 tez pochodzących z jego pism. Umarł w 1328 roku, a w kolejnym ukazała się bulla, w której papież Jan XXII potępił dominikanina.

Od połowy XX wieku myśl Eckharta jest wnikliwie badana. Obecnie mówi się, że żadna z jego tez, analizowana w kontekście całego jego nauczania, nie jest sprzeczna z nauką katolicką. Trwają starania o oficjalną rehabilitację Eckharta w Kościele.

Eckhart swoje doświadczenie Boga próbuje oddać w sposób filozoficzny. Choć na piśmie nie odwołuje się bezpośrednio do własnych doświadczeń, to jak każdy mistyk staje przed wyzwaniem wyrażenia tego, co niewyrażalne. Popularność jego dzieł pokazuje, że udało mu się częściowo pokonać tę trudność. Mistrz Eckhart w zachowanych dziełach zachwyca głębią, autentycznością i całkowitym zakochaniem w Bogu.

Nakładem Wydawnictwa W drodze ukazały się jego Dzieła wszystkie w pięciu tomach."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:13, 28 Sty 2023    Temat postu:

uel napisał:
Skoro Mistrz Eckhart został potępiony to dlaczego np dominikańskie wydawnictwo "W Drodze" wydaje te książki ?Jak Kościół może wydawać i promować coś co zostało potępione przez Kościół ?

Drogi Bracie, powiedz mi, czy rzeczywiście to ja mam być adresatem tego pytania ? Myślę, że nie.
Inną sprawą jest to, że nie jest to pytanie filozoficzne.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
🤗🙏


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1211
Przeczytał: 27 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:47, 28 Sty 2023    Temat postu:

exe napisał:
uel napisał:
Skoro Mistrz Eckhart został potępiony to dlaczego np dominikańskie wydawnictwo "W Drodze" wydaje te książki ?Jak Kościół może wydawać i promować coś co zostało potępione przez Kościół ?

Drogi Bracie, powiedz mi, czy rzeczywiście to ja mam być adresatem tego pytania ? Myślę, że nie.
Inną sprawą jest to, że nie jest to pytanie filozoficzne.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
🤗🙏


Było to pytanie retoryczne Very Happy. Zgadzam się Bracie, Eckhart jednak nie jest potępiony i zakazany przez Kościół do czytania. Mam 2 książki Eckharta, dowiedziałem się o nim czytając św. Teresę z Avili bo pamiętam że nim inspirowała, a także inspirował się św. Jan od Krzyża i nigdy Eckharta nie czytałem w oderwaniu od nauczania Kościoła i dogmatów. Problemem Eckharta było to że był nie precyzyjny i nie zakładał tego że jego słuchacze mogą być nie wykształceni teologicznie przez co by popadli w błędy. Dobrze znał naukę Kościoła, brał za oczywistość dogmaty. Eckhart przeprosił za nieprecyzję i odwołał to co błędnego głosił.

Postanowiłem poszukać czegoś więcej nt Eckharta. Eckhart w przeciwieństwie do Lutra był chętny odwołać błędne tezy, nie był przeciwnikiem Kościoła katolickiego ani papieża. Mógł się mylić. Okazuje się że Eckhart nie był ani potępiony ani ekskomunikowany, więc nie jest zakazane czytanie jego dzieł przez Kościół

W książce pt "Inkwizytor też człowiek" wyczytać można o Eckharcie m.in :

To był zakonnik z krwi i kości, który sprawował najważniejsze funkcje w zakonie. Każdy, kto sprawował funkcje administracyjne, dobrze wie, na czym polega trud wcielenia. A Eckhart zarządzał prowincją, która w pewnym momencie liczyła czterdzieści siedem klasztorów (po czym dołożono mu jeszcze kilkadziesiąt). Był zwierzchnikiem kilkuset braci, z ich
oczekiwaniami i problemami - od psychicznych, poprzez duchowe, kończąc na finansowych. Funkcja przełożonego musiała z niego zrobić człowieka, który mocno stąpał po ziemi. Co więcej, jeżeli ktoś sprawuje władzę, to prędzej czy później nadepnie komuś na odcisk, będzie miał wrogów... Okaże się to nie bez znaczenia w dalszych losach Mistrza.
Eckhart po raz pierwszy pojawia się w źródłach dopiero w roku 1293. Ma wtedy prawdopodobnie nieco ponad trzydzieści lat i jest lektorem - bakałarzem sentencji na Uniwersytecie Paryskim. Żeby dojść do tego miejsca, musiał przejść długą karierę naukową. W 1294 roku zostaje wybrany na przeora w Erfurcie, a w 1303 roku zostaje prowincjałem nowo wydzielonej prowincji Saksonii. Podziały zawsze są ciężkie, więc możemy sobie wyobrazić, z jak licznymi animozjami spotkał się Eckhart. Musiał sobie jednak skutecznie z nimi radzić, skoro w 1307 roku poproszono go o objęcie wikariatu w prowincji czeskiej.

Czy sprawny administrator to dobry kandydat na mistyka?
Eckhart nie spełniał żadnych warunków, żeby stać się mistykiem. Funkcje kierownicze dość skutecznie sprowadzają człowieka na ziemię... Ale musimy wspomnieć o istotnej rzeczy: przed objęciem funkcji prowincjała Eckhart (w latach 1302-1303) wrócił
do Paryża i zdobył stopień magisterski. Prowincjałem był do roku 1311. Bracia wybrali go wtedy prowincjałem prowincji Teutonii, ale władze zakonne się na to nie zgodziły, zamiast tego wysyłając go ponownie do Paryża, na kolejną kadencję prowadzenia katedry teologii. To ewenement w dziejach:
tylko kilku dominikanów miało taki przywilej, między innymi św. Tomasz z Akwinu. To dowodzi, że Eckhart musiał się cieszyć w zakonie ogromnym poważaniem. W czasie pobytu w Paryżu Eckhart podejmował jeden z najistotniejszych wątków ówczesnych sporów teologicznych: zajął się duszą. Za Tomaszem z Akwinu przyjmował, że jest formą ciała; tym, co organizuje ciało, tym, co sprawia, że jestem tym, kim jestem. Według Eckharta władzami duszy są rozum, wola i pamięć. Problem duszy to centrum całej dominikanina. jego mistyki i klucz do zrozumienia naszego dominikanina.

Nie są to rozważania typu,,trzy metry nad ziemią", oderwane od rzeczywistości?
Absolutnie - problem duszy roztrząsano w XIV wieku nie tylko na uniwersytetach. Duszą zajmowali się prości ludzie. W czasie, kiedy Eckhart mieszka w Paryżu, działała tam mistyczka Małgorzata Porète, autorka dzieła Zwierciadło dusz prostych - instruującego, w jaki sposób, poprzez wyrzeczenie się świata, dusza może osiągnąć zjednoczenie z Bogiem. Ta książka wywołała ogromne poruszenie, między innymi dlatego, że według Małgorzaty do zjednoczenia z Bogiem nie było konieczne pośrednictwo Kościoła, sakramentów ani co szczególnie oburzające - księży... Człowiek dostawał sprawę zbawienia we własne ręce. Małgorzata została w 1310 roku skazana na śmierć za herezję i spalona. Ten dramat pokazuje, że temat nie
miał charakteru naukowego - ludzie tym naprawdę żyli.

Eckhart uczestniczył w tych sporach?
Sądzę, że właśnie z powodu dużej liczby dzielących społeczeństwo kontrowersji teologicznych Eckhart został w 1310 roku wysłany ponownie do Paryża. Trwały wtedy spory o rozumienie ubóstwa Chrystusa, spory między klerem diecezjalnym a zakonnym, spory między franciszkanami a dominikanami…..
Eckhart niewątpliwie dobrze poznał dzieło Małgorzaty. Wielu badaczy widzi jej inspiracje w jego pismach. W ciągu tych dwóch lat w Paryżu Eckhart zobaczył gigantyczną nadprodukcję słowa, za którą szła intelektualna pycha. Bo spory filozoficzne miały charakter ogromnie spekulatywny, na zasadzie „co by było, gdyby". Co by było, gdyby Bóg nie stworzył świata; co by było, gdyby Adam nie był człowiekiem; co by było, gdyby pierwsi ludzie nie zgrzeszyli (czy Chrystus wtedy by się wcielił?). Taka "gdybologia" na dłuższą metę nie prowadzi do niczego.

Po latach paryskich Eckhart nie wrócił już na najwyższe stanowiska zakonne.
Władze zakonne postanowiły go przesunąć na jeszcze inny trudny front: został wikariuszem opiekującym się w Strasburgu wspólnotami beginek i begardów. W tym czasie kwitła zupełnie nowa forma życia wspólnotowego.
Grupy świeckich same organizowały sobie,,domy zakonne". Gromadzili się w nich ludzie, których nie było stać na wstąpienie do zakonu. Wspólnie żyli, pracowali, modlili się. W miarę, jak mnożyły się takie formy życia quasi-zakonnego, najczęściej pozbawione opieki duchowej, dochodziło do różnego typu nadużyć. Poszukiwano niezwykłych doświadczeń: ekstaz, wizji, osiąganych poprzez różne formy ascezy. Beginki prowadziły daleko idące spekulacje teologiczne, którymi niejednokrotnie interesowała się inkwizycja. Eckhart, przyjmując nową funkcję, podejmował trudne zadanie uspokojenia rozpalonych umysłów tych kobiet i formowania ich poprzez kazania.

Czego ich uczył?
Wzywał, by nie poszukiwać żadnych doznań duchowych, żadnych wizji. Słuchacze Eckharta nie mieli łatwo: on krok po kroku odbierał im oparcie w rzeczywistości. Poszukiwali doznań, a Eckhart mówił: nie, żadnych doznań. Poszukiwali pocieszenia, a on mówił: żadnego pocieszenia. Poszukiwali ulgi w cierpieniu, a on mówił: nie, bo cierpienie jest tym, co jest najbardziej prawdziwe. Poszukiwali Boga, a Mistrz mówił: nie, nie używajcie nawet słowa „Bóg". Bo wtedy zamykacie Go w jakimś pojęciu, a każdy obraz Boga jest dla Niego więzieniem. Jeśli będziemy trzymali się jakiegoś jednego obrazu Boga, to ten obraz nami zawładnie i kiedy przyjdzie Bóg prawdziwy, to Go nie rozpoznamy. Bóg dla Eckharta jest nicością, bo nie można Go w żaden sposób określić.

To musiało przerażać.
Eckhart szokował, bo zrezygnował z teologii pozytywnej, mówiącej o tym, co wiemy o Bogu. Uczynił tak, bo uważał, że za wiele już zostało powiedziane. A słowa, terminy, definicje, dociekania, to tylko marne próby nazwania rzeczywistości, która jest nienazywalna.
Eckhart wybrał teologię negatywną (apofatyczną): skupiał się na tym, czego nie wiemy i czego nie jesteśmy w stanie o Bogu powiedzieć. Krótko mówiąc, postanowił zaproponować w tym rozgrzanym do czerwoności, pełnym sporów świecie, całkowite zamilknięcie, porzucenie słów, pojęć i obrazów.
W jego kazaniach pojawia się sformułowanie trudno przetłumaczalne na język polski: Abgeschiedenheit. Ono nie oznacza po prostu porzucenia świata czy wzgardy dla niego, ale nieprzywiązywanie się do niczego.

Ale czy Eckhart odnosił swoje nauczanie także do tego, co o Bogu mówi Biblia?
Eckhart, czytając Biblię, dostrzegał, że kiedy Maria Magdalena przyszła do grobu, nie zobaczyła niczego, nie znalazła w nim Chrystusa. Wszystko, co o Nim wiedziała, i to, jak Go pamiętała, okazało się nieprzydatne. Znalazła pustkę.

Eckhart nauczał, że Boga nie ma w teologicznych pojęciach. One tylko przeszkadzają wierzyć. Druga rzecz, której należało się według Mistrza pozbyć, to ,,chcenie" - czyli podążanie za pragnieniami, formułowanie
i realizowanie celów. Bo pragnienia mogą człowiekiem zawładnąć. Kazał on także porzucić największe pragnienie człowieka tutaj na ziemi, jakim jest zrozumienie sensu życia, działania. Ze słownika miało zniknąć pytanie dlaczego?".
Po trzecie wreszcie, trzeba uwolnić się od własności. Zrezygnować z wiedzieć", „,chcieć" i „mieć" oto najkrócej ujęty program Eckharta.

Promował skrajne ubóstwo?
Nie, chodziło mu raczej o postawę dystansu wobec posiadania, o to, żeby móc powiedzieć o własności "to nieważne".

Jak słuchacze kazań Eckharta reagowali na te wezwania?
Myślę, że dla wielu z nich to był kubeł zimnej wody na głowę. Bo dotychczas słyszeli, że należy być takim a takim, robić to a to a na końcu osiągnie się zbawienie. Eckhart odpowiadał na to: Bóg nie jest krową, która ma ci dać mleko i ser! Nie jesteś w stanie niczego sobie wypracować. Ludzie byli w szoku. A Eckhart szedł dalej: Nie módlcie się w taki sposób, jak to dotychczas robiliście. Nie wolno wam o nic prosić. Bo to kupczenie i stawianie Boga w pozycji kogoś, kto nie wie, czego potrzebujecie. Bóg nie jest ani sklerotykiem, ani kupcem, z którym można się targować. Sens ma
jedynie modlitwa pełna uwielbienia i dziękczynienia.

Pech Eckharta polegał na tym, że otaczał się ludźmi, którzy tak bardzo go podziwiali, że nigdy nie zapytali go, o co mu chodzi (jak to ujął świetny historyk Simon Tugwell). Eckhart był przeświadczony, że każdy dobrze zna doktrynę Kościoła, i pozwalał sobie na coraz odważniejsze koncepty retoryczne, hiperbole czy emfazy. Mówił, że w Chrystusie wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami w naturze ludzkiej, a więc można powiedzieć, że jesteśmy Drugą Osobą Trójcy. I niestety, niektórzy zapamiętywali tylko ostatnią część tego rozumowania. A wokół Eckharta zaczęły się gromadzić ciemne chmury.

Zainteresowała się nim inkwizycja?
Najpierw zakon. Do władz zakonu coraz częściej trafiały doniesienia, że „niektórzy bracia" mówią w kazaniach „rzeczy nieodpowiedzialne". W rezultacie generał w 1325 roku do wszystkich prowincji wysyła monit nakazujący, by zakonnicy uważali na to, co mówią. Dominikanie, chcąc uniknąć losu franciszkanów, których wyniszczały wewnętrzne spory, byli od początku XIV wieku bardzo wyczuleni na wychodzenie poza normę.
Ochronnym parasolem dla Eckharta był tytuł mistrzowski i zasługi dla zakonu. Ale w 1325 roku generał wysłał do prowincji Teutonii wizytatorów, którzy mieli załatwić pewne sprawy" związane z klasztorem w Kolonii, w którym podówczas mieszkał Eckhart. Wizytator Mikołaj ze Strasburga, podwładny Eckharta, przyjrzał się zarzutom stawianym kaznodziei i... oczyścił go z wszystkich.

Jednak działalność wizytatorów nie uszła uwagi arcybiskupa Kolonii Henryka II, z którym dominikanie i sam Eckhart od dawna pozostawali w niezbyt ciepłych relacjach. Arcybiskup był znany z tego, że prowadził proces za procesem przeciwko beginkom i begardom.
Arcybiskup mianował dwóch inkwizytorów, którzy przeanalizowali dzieła Eckharta. Wydobyli z nich 108 zarzutów. Proces rozpoczął się w 1326 roku i kiedy na początku 1327 roku miał zostać wydany wyrok, Eckhart zrobił rzecz
niezwykłą: 13 lutego stanął na ambonie i odwołał ko, co w jego nauczaniu mogło być niezgodne z doktryną, i poprosił o przebaczenie za nieprecyzyjne sformułowania.

Biskup nie przyjął tego wyjaśnienia i wydał wyrok stwierdzający, że wszystkie badane tezy Eckharta są heretyckie.

Ale przecież dominikanie nie podlegali biskupom!

Eckhart wykorzystał ten tzw. przywilej egzempcji dopiero po ogłoszeniu wyroku i odwołał się do papieża. Wyruszył wraz z prowincjałem i obstawą braci - do Awinionu (tam znajdował się wówczas dwór papieski), nie spodziewając się żadnych problemów. Papież Jan XXII był mocno związany
z dominikanami, którzy wspierali go w walce z cesarzem Ludwikiem IV Bawarskim i przeciwko franciszkanom. Tymczasem papież niechętnie patrzył na sprawę Eckharta, początkowo nie chciał nawet przeglądnąć akt. Nie miał zamiaru podważać wyroku sądu arcybiskupiego. Miało to oczywiście tło polityczne, bo potencjalny konflikt z arcybiskupem Kolonii wiązałby się z utratą istotnego sojusznika. Ostatecznie papież postanowił przyjrzeć się zarzutom stawianym Eckhartowi, nie badając jednak sprawy od początku, ale bazując na przedstawionych mu tezach (z ponad 100 członkowie komisji papieskiej wybrali 28).

I co stwierdził papież?

Czytając je, zetknął się z zupełnie innym światem teologicznym niż jego własny. Jan XXII skłaniał się do dość kontrowersyjnej opinii teologicznej (czemu dał wyraz w swoich kazaniach głoszonych kilka lat później), że dusze zbawionych nie oglądają Boga twarzą w twarz, tylko czekają przed
ołtarzem na Sąd Ostateczny. Tymczasem Eckhart głosił zjednoczenie człowieka z Bogiem...

Eckhart przedstawił komisji papieskiej swoje wyjaśnienia i - mając pewność, że są one wystarczające - wyjechał z Awinionu. Po drodze zmarł. Nie wiemy, w jaki sposób, nie wiemy, gdzie go pochowano. Zniknął. Ten, który głosił
całkowite nieprzywiązywanie się do czegokolwiek, po prostu rozpłynął się w powietrzu.
Pomimo śmierci Eckharta proces został zakończony i w marcu 1329 roku Jan XXII wydał dokument In agro dominico, w którym 17 tez uznał za heretyckie, a 11 za źle brzmiące i wymagające wyjaśnienia. Podkreślił przy tym, że Eckhart wyznał wiarę, odwołał wszystkie błędne przekonania i umarł jako wierny syn Kościoła.

Eckhart nie został więc ekskomunikowany, ale potępienie jego tez przyniosło znaczące skutki: przyklejono mu łatkę heretyka i w zakonie dominikańskim jego nauczanie było dość mocno tępione. W środowiskach katolickich przez stulecia do niego nie sięgano. Ale oczywiście opinia heretyka była przepustką do świata protestanckiego - dlatego Eckhartem zachwycał się Luter, po nim dziewiętnastowieczni niemieccy romantycy, a w XX wieku nawet... Hitler, który uznał Eckharta za jednego z najwybitniejszych pisarzy narodu niemieckiego. Dopiero w drugiej połowie XX wieku Kościół
wrócił do Eckharta, zaczął go czytać w kontekście i w całości.

Czy Mistrz Eckhart nie powinien doczekać się jakiejś choćby symbolicznej rehabilitacji ze strony Kościoła?
Były takie zabiegi ze strony zakonu. W 1992 roku generał dominikanów Timothy Radcliffe złożył prośbę z ekspertyza do Kongregacji Nauki Wiary. Kongregacja odpowiedziała w 2010 roku, stwierdzając, że rehabilitacja Eckharta nie jest potrzebna, ponieważ nigdy nie został on uznany za heretyka. Warto przypomnieć, że Jan Paweł II niejednokrotnie cytował Eckharta.

Czy Eckhart był mistykiem?
Zapewne nie doznawał żadnych ekstaz, lewitacji, a w każdym razie nie pisał o niczym takim wprost. Nie ulega jednak wątpliwości, że miał doświadczenie zjednoczenia z Bogiem.
Jego pisma nie są teoretyczne. To, co pisał, było owocem kontemplacji - rozumianej jako dotarcie do samej istoty rzeczy. Eckhart bardzo szanował św. Tomasza z Akwinu. Ale jest coś, co ich znacząco różni. 6 grudnia 1273 roku św. Tomasz miał wizję mistyczną, po której stwierdził: wszystko, co napisałem, jest słomą. I przestał pisać. Eckhart, kiedy przeżył swoje doświadczenie zjednoczenia z Bogiem, pisać zaczął.



Pozdrawiam z Bogiem


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez uel dnia Sob 22:28, 28 Sty 2023, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1211
Przeczytał: 27 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:12, 28 Sty 2023    Temat postu:

Z tego co pisali różni święci np św. Faustyna rzeczywistości duchowej nie da się odzwierciedlić przelewając ją w słowa. Że słowa nie wyrażają ani Bożej rzeczywistości ani rzeczywistości piekła. Ujmowanie wszystkiego w filozoficzne pojęcia wydaje się że też ma swoje granice że nie sięga ten język Tajemnicy Boga. Może dlatego Bóg powiedział św. Tomaszowi że to wszystko słoma ? Uważam wiele pożytku można odnieść czytając książki duchowe, ale do pewnego stopnia, bo to taki sposób jakby niepełnowymiarowy i ograniczony. Myślę że Eckhart pisał dużo prostszym językiem niż św. Jan od Krzyża czy św. Tomasz z Akwinu, jakby na duże skróty, dobrze nie precyzując. Ale też i w dziełach św. Jana od Krzyża znaleźć można znaleźć opis który mogłoby się wydawać że jest opisem kwietysty a jest to opis ilustracji Góry Doskonałości :

"Pozytywne wyniki wyrzeczenia
W przeciwieństwie do ujemnych wyników dróg pożądań, zapisał Święty pismem pionowym w pobliżu tych dróg przeciwne doświadczenia osób kroczących ścieżką wyrzeczeń. Z prawej strony:
Kiedy się o nic nie starałem, otrzymałem wszystko bez starania.
To samo stwierdzenie z lewej strony odnośnie do dóbr niebieskich:
Kiedy już nie starałem się o nie, otrzymałem wszystko bez starania."



Należy pamiętać, że rzeczywistość, szczególnie rzeczywistość życia wewnętrznego, takiego, jakie jest po myśli Bożej, jest bogatsza niż wszystkie nasze teorie, nawet najlepsze. Systemy filozoficzne i teologiczne są często prawdziwe w tym, co twierdzą, a fałszywe w tym, czemu przeczą. Dlaczego ? Dlatego, że rzeczywistość stworzona przez Boga jest o wiele bogatsza niż wszystkie nasze koncepcje, ciasne i krótkowzroczne pod jakimś względem. Zaprzeczać temu znaczyłoby zatracić zmysł tajemnicy, który utożsamia się z kontemplacją .


To, że św. Tomasz sam nie napisał teologii mistycznej, lecz dał jej zasady, nie świadczy z pewnością, że zabronił ją napisać. Podobnie z tego, że nie napisał Praxis confessarii św. Alfonsa, nie można wnioskować, że wykluczał możliwość istnienia tego rodzaju dzieł.

O. Lemonnyerem w pracy o wartości teologii pisał:

"Łaska i cnota nie są rzeczywistościami, których natura, przedmiot, mechanizm, by stać się dla nas zrozumiałymi i aby uczynić zrozumiałym dla nas życie duchowe , czekają na ukończenie spisu doświadczeń ascetycznych i mistycznych... To nie te doświadczenia wiążą teologię Kościoła, ale teologia Kościoła osądza je, wyjaśnia i chwali, jak na to zasługują"
Teolog musi również unikać wszelkiej zarozumiałości, która byłaby u niego bardziej niedopuszczalna niż u wielu innych, gdyż odjęłaby jego życiu wewnętrznemu wszelki poryw, pozbawiając je wielkich łask i przeszkodziłaby mu zrozumieć dobrze dusze wewnętrzne, niezdolne by się przed nim otworzyć.
Powinien pamiętać, że jego mądrość teologiczna, nabyta secundum perfectum usum rationis , jest niższa od daru wlanego mądrości, który sądzi według natchnienia Ducha Świętego i pokrewieństwa z rzeczami Bożymi.
Św. Tomasz posiadał w najwyższym stopniu obie te mądrości, jednak wzniosłość drugiej nie pozwalała mu mieć upodobania w pierwszej , tak dalece , że przy końcu życia , gdy nie mógł już dyktować, bywał niejako zagubiony w Bogu przez kontemplację.

Dominikanin Banez, który był kierownikiem duchowym św. Teresy, twierdził że jest z korzyścią dla teologów, gdy po ukończeniu studiów teologicznych mają kontakt z osobami o głębokim życiu duchowym. Rzeczywiście, jeśli ich osobiste wewnętrzne jest dość przeciętne, jeśli nie ma w nich trwałego wysiłku ascetycznego ani głębokiego życia modlitwy, nie potrafią zdać sobie dostatecznie sprawy z przedziwnych bogactw duchowych, zawartych w traktatach, które objaśniają. Zatrzymują się wtedy zbytnio na powierzchni , a nie wchodzą dostatecznie w ich istotę. Jeśli zajmują się teologią pozytywną , grozi im,że staną się przede wszystkim historykami, a jeśli zajmują się teologią spekulatywną- będą tylko logikami lub metafizykami, którzy omawiają wielkie tajemnice nadprzyrodzone ze stosunkowo niższego punktu widzenia. Podobnie będzie z egzegetą, wyjaśniającym Listy św. Pawła według swej własnej, bardzo przeciętnej psychologii, która w niczym nie przypomina "łaknienia i pragnienia sprawiedliwości Bożej". Wtedy wszystko się pomniejsza i traci całą swoją wartość.

Duch wiedzy teologicznej ma tym mniej życia, im bardziej zatrzymujemy się na tym co niższe ; w ten sposób nie przygotowujemy się do "bardzo owocnego rozumienia tajemnic ", jak mówi Sobór Watykański [I] ses. III. rozdz. IV (Denz., nr 1796 [3016]). Przeciwnie, gdy teologowie lubią czytać wielkich mistyków i widzą życie dusz oddanych modlitwie, prawdziwie umarłych sobie pośród oczyszczeń biernych, które musiały znieść, a mających już bardzo ścisłe zjednoczenie z Bogiem, czują, że znaleźli się w atmosferze wyższej, bardzo odmiennej od tej, gdzie panuje zbytnie przejęcie się własną opinią naukową oraz dyskusjami, do których często miesza się wiele miłości własnej i wiele małych nieciekawych namiętności. Z wyższego punktu widzenia, gdzie rządzą dary rozumu i mądrości, czyniące wiarę przenikliwą i słodką, traktaty teologiczne wydają się o wiele wyższe i głębsze. Często nasze życie wewnętrzne zbyt powierzchowne i przeciętne, nie pozwoliłoby nam odkryć tej pełni znaczenia, toteż powinniśmy być wdzięczni tym, którzy nam w tym pomagają i to pozwala nam pojąć, dlaczego sam św. Tomasz mówił, że nauczył się więcej u stóp Krzyża i przed tabernakulum niż z książek; spędzał on nocne godziny przed Najświętszym Sakramentem i w tej głębokiej modlitwie znajdował coraz bardziej ducha tych rzeczy, których literę dają nam książki teologiczne.



Bliskość i wielkość Pana
6 Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć,
wzywajcie Go, dopóki jest blisko!
7 Niechaj bezbożny porzuci swą drogę
i człowiek nieprawy swoje knowania.
Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje,
i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu.
8 Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami -
wyrocznia Pana.
9 Bo jak niebiosa górują nad ziemią,
tak drogi moje - nad waszymi drogami
i myśli moje - nad myślami waszymi. Iz 55


6 A jednak głosimy mądrość między doskonałymi, ale nie mądrość tego świata ani władców tego świata, zresztą przemijających. 7 Lecz głosimy tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą, tę, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej, 8 tę, której nie pojął żaden z władców tego świata5; gdyby ją bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały5; 9 lecz właśnie głosimy, jak zostało napisane, to, czego
ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało,
ani serce człowieka nie zdołało pojąć,
jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują 1 Kor 2


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1211
Przeczytał: 27 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:46, 28 Sty 2023    Temat postu:

TENDENCJE UTOPIJNE W NAUCE MISTYCZNEJ
MISTRZA ECKHARTA I JANA OD KRZYŻA

[link widoczny dla zalogowanych]

Autor niesłusznie zarzuca św. Janowi od Krzyża i Eckhartowi UTOPIĘ apofatyzmu oraz zarzuca Janowi kierowanie się pogardą wobec świeckich osób.

Autor niesłusznie i bezpodstawnie zakłada że dzieła św. Jana od Krzyża czy Eckharta i zjawisko zjednoczenia z Bogiem odnosi się tylko do osób duchownych. Przez co stawia niesłusznie świeckich i duchownych po przeciwstawnych wrogich obozach. Autor najwyraźniej w nieświadomości nie rozumie że świat w rozumieniu biblijnym oznacza tych którzy żyją potrójną pożądliwością i odrzucają Boga. A zostawienie świata i zaprzestanie zajmowania się stworzeniami nie oznacza pogardy wobec świata i ludzi ale oznacza powrót do Boga aby następnie wyjść z miłością do świata czy to w czynie, słowie czy modlitwie.

Problemem wydaje się że cienka jest granica między zwyczajną drogą a "szaleństwem" radykalnej drogi chrześcijańskiej. Podążanie własną drogą świętości, lub podobną drogą jaką szli święci za Chrystusem, na pewno jest szaleństwem jeżeli się idzie bez Chrystusa, bez sakramentów , bez modlitwy, bez wyrzeczeń, na pół gwizdka jakby się powątpiewało i nie ufało Bogu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez uel dnia Sob 23:51, 28 Sty 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:31, 29 Sty 2023    Temat postu:

Odniosłem się do Eckharta i filozoficznej wypadkowej jego myślenia.
To tyle, zaś inne sprawy, które poruszasz, są na inny temat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin