Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prawda - co to?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Philip
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 21 Mar 2014
Posty: 1361
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:19, 11 Wrz 2016    Temat postu: Prawda - co to?

Czym jest prawda?
Prawda podlega pluralizmowi? ( tj czy może być wiele prawd ? )

W mej opinii prawda jest stanem faktycznym tj występuje w przypadku gdy byt jest realny. Czyli prawdą jest to co jest realne.
Prawda jest tylko jedna. Odmienny światopogląd nie świadczy o zaistnieniu wielu prawd lub o zakwestionowaniu jej istnienia. Gdziekolwiek nie będziemy to w geometrii euklidesowej suma kątów w trójkącie zawsze będzie wynosić 180°.
Byt myślny jest prawdą jedynie kiedy spełnia założenia, które z kolei muszą się opierać na bycie realnym, inaczej może być co najwyżej pseudo-prawdą.

Tak to widzę a wy jak drodzy forumowicze?



Do stworzenia tematu zainspirowały mnie ateistyczne poglądu typu " prawd jest wiele bo i każdy inaczej uważa " lub " istnieje wiele odłamów chrześcijańskich, przeto i rozumienie Biblii jest inne, nie można zatem stwierdzać jak jest na prawdę " .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Philip dnia Nie 18:20, 11 Wrz 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Palma
Hastatus prior
Hastatus prior



Dołączył: 17 Lip 2014
Posty: 1158
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Gliwice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:40, 11 Wrz 2016    Temat postu:

Filipie, prawda musi być zawarta w prawdzie, inaczej, jest to trzecia prawda, czyli ... domyślasz się pewnie :), jak to niektórzy mówią, że są trzy prawdy ... :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Philip
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 21 Mar 2014
Posty: 1361
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:52, 11 Wrz 2016    Temat postu:

Niektórzy wyróżniają jeszcze statystykę :P.

Czym się zatem różni 1 od 2 prawdy? Smile.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Palma
Hastatus prior
Hastatus prior



Dołączył: 17 Lip 2014
Posty: 1158
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Gliwice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:00, 11 Wrz 2016    Temat postu:

W mojej, wypowiedzi niczym, ponieważ napisałam, ze prawda musi zawierać prawdę, żeby byłą prawdą.
Jeśli chodzi o te przysłowiowe, trzy prawdy, to trochę inaczej to wygląda :)
Pierwsza to prawda, druga pół prawda , trzecia g... prawda :) rozumiesz ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:07, 11 Wrz 2016    Temat postu:

Niezwykle istotny temat, Philipie ;)

Prawda jest w ujęciu najbardziej znanym - scholastycznym - "uzgodnieniem intelektu i rzeczy - veritas est adæquatio intellectus et rei"
Wstępnie możemy mówić jedynie w zarysie o prawdzie, bo o niej to już całe tomy napisali ludzie i to naprawdę wielcy ;)
Tutaj możemy mówić jedynie w jakimś konkretnym zarysie o tej sprawie, co by wyrobić sobie jakąś intuicję myślenia ;)

Oto Prawda jest źródłem prawdy (a św. Augustynem), która tkwi zarówno w rzeczach - prawda ontologiczna (św. Augustyn, św. Tomasz), jak i w sądach (prawda logiczna).

Stwierdzenie, że "prawda jest jedna" słusznym, lecz niezbyt pełnym ;) Marzenie o jednoznacznym ujęciu prawdy jest marzeniem kantowskim o ujednoznacznieniu pojęcia transcendentalnego (bezzakresowego), a więc jest nierealne ;)
Prawda jest analogiczną dlatego, gdyż:
1. Zauważamy pluralizm bytowy,
2. Byty przygodne nie są własnym istnieniem.

Dlatego też tylko analogiczny język (proporcji) może wyłuszczyć prawdę, daną przez Boga dla stworzeń i w stworzeniach. Inną sprawą jest jeszcze wskazanie na to, dlaczego takim istotnym jest zauważanie prawdy w rzeczach.

Kolejną rzeczą, jest zagadnienie poznania prawdy ;)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 20:28, 11 Wrz 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duśka
Gość






PostWysłany: Nie 20:24, 11 Wrz 2016    Temat postu:

Prawda zawsze jest niewygodna. Jaka bowiem by ona nie była zawsze znajdą się ludzie, którym z tych czy innych względów będzie ona przeszkadzała.
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:58, 12 Wrz 2016    Temat postu:

Duśka napisał:
Prawda zawsze jest niewygodna. Jaka bowiem by ona nie była zawsze znajdą się ludzie, którym z tych czy innych względów będzie ona przeszkadzała.
Oczywiście, Dusiu - tutaj mówisz o tzw. wykorzystaniu logicznej wartości prawdy i jej przejawianiu się w życiu praktycznym ;)
Philip napisał:
Do stworzenia tematu zainspirowały mnie ateistyczne poglądu typu " prawd jest wiele bo i każdy inaczej uważa " lub " istnieje wiele odłamów chrześcijańskich, przeto i rozumienie Biblii jest inne, nie można zatem stwierdzać jak jest na prawdę "
Odnośnie mojego ostatniego postu - niejako szkicowego i przygotowującego, teraz może nakreślę nieco szczegółowiej to zagadnienie, choć mam świadomość, że bez względu na to ile napiszę, to i tak będzie zawsze jakiś niedosyt w tym temacie Laughing

Trzeba by najpierw rozważać prawdę intelektu, jako skutek wpływu poznawanego bytu :wink:
W porządku naszego poznania ludzkiego, prawda jest postrzegana jakoś specyficzna wartość dodana, tzn. że gdy coś, co istnieje - jakiś byt (ens), "udostępnia się" nam poznawczo, wówczas mówimy o swoistej właściwości, jaką jest prawdziwość (verum), w odróżnieniu od transcendentalium, jakim jest pojęcie "prawda" (veritas)
I tutaj od razu pojawić się musi poważne zastrzeżenie i zarazem ostrzeżenie: właśnie w tym miejscu ludzie - również tacy, których wspominasz, choć to nie jest zależne tak naprawdę od wyznania - wpadają w sidła braku rozróżnienia pomiędzy prawdą bytu i prawdą intelektu, albo też uważają (jak to drzewiej było), że w bycie prawdy nie ma, a tymczasem nie jest prawdą, iż rzekomo dopiero znalezienie się bytu w polu poznawczym człowieka miałoby uczynić ów byt poznaną prawdą - prawdziwym, a w innym przypadku jakoby ów istniejący byt nie był czymś prawdziwym w swej strukturze!

Nonsens! Gdyby byt nie był swoiście prawdziwy w swej strukturze,, wówczas nie można byłoby w jakikolwiek dotrzeć do owego bytu - niemożliwym byłoby go poznać Exclamation :wink:

Dlatego też, patrząc na przyczynę sprawczą istnienia bytu (Pierwsza przyczyna), skłonny jestem powiedzieć, że dla każdego człowieka "bogatszym", "pełniejszym") będzie się jawić nie tyle spostrzeżenie samego istnienia bytu, lecz jego ujęcie poznawcze, kiedy to stwierdzamy prawdziwość bytu. Tutaj mam do czynienia z kolejną pułapką, związaną ze ścieraniem się koncepcji realnego poznania ludzkiego, mówiącą o pierwszeństwie sądu egzystencjalnego przed sądem orzecznikowym (predykatywnym) [na gruncie polskim: prof. o.M.A.Krąpiec], z koncepcją pierwszeństwa pojmowania intelektualnego przed sądzeniem [M.Gogacz, A.B.Stępień]. Ja w tym momencie reprezentuję mojego nauczyciela śp. prof.o. Krąpca.
Prawda bytu jest dostępna każdemu podczas sądzenia egzystencjalnego ("ten oto byt" jest), kiedy to dochodzi do afirmacji istnienia. Prawda w rzeczy zawarta, jest niewyraźna ale za to pełna :wink: Do pracy rozumu należy, aby tę prawdę uwyraźnić i rzeczywiście dzieje się ten proces uwyraźniania pod wpływem kontaktu poznawczego Idea I tutaj poległ Kartezjusz, poległ Kant, którzy to zechcieli wprowadzać (pierwszy trochę nieśmiało, drugi pojechał o bandzie) aprioryczne (odgórne i założeniowe) kategorie umysłowe, rugując spontaniczne poznanie afirmatywne, jako ponoć nieistotne i nierzeczywiste. tedy właśnie w tym momencie pochwyciliśmy gagatków na tym, skąd wziął się irracjonalny pogląd o tym, jakoby Bóg był tylko Ideą i to w wersji hardcore: ideą istniejącą tylko w umyśle.

Tutaj dodam w szczególności to, czego zazwyczaj teoretycy poznania mówią albo niechętnie, albo wcale i w niewielu książkach się ta informacja znajduje - napisana wprost i bez ogródek.
Otóż na czym polega ów "bezecny czyn kartezjańsko-kantowski" ustalający aprioryczne kategorie umysłowe i odrzucający na wzór Platona prawdę zawarta w bytach, w rzeczach Question
W jaki sposób Kant zrobił ten hochsztaplerski majstersztyk-wytrych Question

Już średniowieczna scholastyka, idąc za starożytnymi ustaliła, że w poznaniu ludzkim mamy do czynienia z poznaniem obiektywnym oraz z poznaniem subiektywnym. Poznanie obiektywne to poznanie bytu, który się nam narzuca swym istnieniem, swą obecnością, zaś poznanie subiektywne to taki zakres poznania bytu, na jaki pozwoli nam nasz aparat poznawczy (zmysłowo-intelektualny). Kant również o tym wiedział, jednak pomyślał sobie tak:

"Jeśli subiektywnie poznaję tyle ile mogę i nic ponadto, to nie ma znaczenia praktycznego obiektywne narzucanie się bogactwa zawartego w bycie, skoro i tak nie zobaczę więcej, niż mogę. Skoro tak sprawa stoi, to znaczy, że zachodzi praktyczna równość pomiędzy treścią obiektywna, a treścią subiektywną, no to po jakiego grzyba komu jakieś obiektywne poznanie, które i tak nie dochodzi do skutku" Question

Niestety tutaj kryje się zasadniczy problem, rzutujący później na proces ustalania prawdy. Otóż owo odrzucenie poznania obiektywnego, które zachodzi w sądzie egzystencjalnym, afirmującym istnienie (jak już wcześniej zauważyłem), jest słuszne od strony teoretycznej, ale jednego nie zauważył (a raczej nie chciał zauważyć Kant): w porządku natury, poznanie różnica pomiędzy poznaniem obiektywnym, a subiektywnym jest w pełni realna i zasadza się na realnej przynależności prawdy (jako doskonałości istnienia) do bytu, a o tym informuje nas tylko poznanie spontaniczne, ponieważ afirmacja istnienia - jako najpierwotniejszy i narzucający się wprost "obraz bytu", jest możliwa do uchwycenia tylko w poznaniu obiektywnym, które jest nie tyle przed poznaniem subiektywnym (intelektualnym), ale nawet transcendentnym wobec niego Exclamation

Dlatego też pełne zrozumienie tego, czym jest prawda, nie jest możliwe bez całościowego uchwycenia tego, czym jest byt no i że on w ogóle jest ;) Ma to związek z tym, że poznanie subiektywne analizuje tylko treść rzeczy, a taka selektywność pojmowania intelektualnego eliminuje niejako z urzędu pełnię poznania prawdy. No i tu właśnie mamy do czynienia z odkryciem zabiegu wyrugowania poznania obiektywnego z porządku obrad, co ma jedynie status osobistego wyznania wiary Kanta w to, że intelekt załatwia wszystko rzekomo poprzez prezent od Boga, zwany poprzez aprioryczną kategrią umysłową, działającą na zasadzie gotowej aplikacji obrabiającej idee, posortowane właśnie w kategorie. Nic bardziej mylnego i nic bardziej zaprzeczającego podstawowemu doświadczeniu ludzkiemu :?

Prawda jest tedy otwartością bytu wobec intelektu i dlatego poznanie jest realizowaniem i zarazem rozszerzaniem się porządku prawdziwościowego, a więc poprzez recepcję wszystkiego tego, co prawdziwe. Tutaj dochodzi do bardzo wdzięcznego procesu poznawczego, kiedy to nasz intelekt pracuje "nad bytem poznawanym" poprzez upodobnienie się (conformitas) do niego i zarazem przez uzgodnienie (adaequatio) intelektu z rzeczą poznawaną, co zresztą wzmiankowałem - sygnalizowałem we wcześniejszym poście mówiąc: "veritas est adæquatio intellectus et rei" (klasyczna definicja prawdy) :wink:

No i niejako finiszuję w tej pierwszej, roboczej sekcji rozmyślań o prawdzie, kiedy to właśnie na drodze upodabniania się do rzeczy i uzgadniania się intelektu z rzeczą, jest następstwem poznanie rzeczy - sequitur cognitio rei, a owo poznanie rzeczy jest ... swego rodzaju skutkiem prawdy - quidam veritatis effectus.

Św. Tomasz pisze zresztą w traktacie "O prawdzie - De veritate", że: "W stosunku do intelektu ludzkiego prawda bytu jest zatem przyczyną, jakkolwiek w odniesieniu do tego, co prawdę stanowi (ratio veritatis - pojęcie prawdy), prawdziwym nazywa się przede wszystkim to, co przysługuje treściom powstałym w samym intelekcie poznającym byt".

A więc św. Tomasz dokonuje syntezy-uzgodnienia tezy o prawdzie, jako własności istnienia, z tezą o prawdzie, jako obecnej w intelekcie. :wink: no i abyśmy uchwycili rzeczywisty sens, autentyczne przesłanie nauczania św. Tomasza dotyczące kwestii prawdy, to musimy zwrócić uwagę na subtelność języka łacińskiego (na co zwraca uwagę dr Tomasz Pawlikowski), w którym - na sposób specjalistyczny - Doktor Anielski zwraca uwagę na to, cośmy wyżej powiedzieli: ano na to, że czymś innym jest "ratio veritatis" - pojęcie prawdy, istota prawdy, ale najbliżej sedna będzie przekład "uzasadnienie prawdy" - a więc to, co wyraża klasyczna definicja prawdy, a czymś innym jest "causa enti veritatis" - przypadek prawdy bytowej - a więc to, co "tkwi" w rzeczy poznawanej, jako przyczyna prawdy intelektu.

Tutaj też zauważmy, że prawdę bytu możemy wyróżnić jedynie z uwagi na odniesienie tego, co poznane, do intelektu i o tym zastrzeżeniu tylko należy w tym miejscu pamiętać, aby nie wpaść w pułapkę podsuniętą przez ewentualnego rozmówcę, kiedy to przytoczy cytat wypowiedzi św. Tomasza:
"nie jest ona w rzeczach [prawda], lecz tylko w umyśle, a także w sądzeniu" mający jakoby negować prawdę bytu, akceptowana przecież przez Akwinatę i odziedziczoną po św. Augustynie ;)

I tu pod koniec tego szkicu, odnoszę jakby wprost do Twojej uwagi Philipie:
Philip napisał:
" prawd jest wiele bo i każdy inaczej uważa " lub " istnieje wiele odłamów chrześcijańskich, przeto i rozumienie Biblii jest inne, nie można zatem stwierdzać jak jest na prawdę "
Oto jest tak, że w przypadku relacji między intelektem ludzkim, a rzeczą naturalną (bytem) uzasadnienie prawdy, a więc owo ratio veritatis ma charakter akcydentalny (wypadkowy), które nie decyduje o prawdziwości samego bytu, ale w pełni decyduje o tym, jak pojmujemy prawdę (prawdę intelektu pojmuje więc Akwinata, jako prawdę logiczną) i jakie interpretacje, np. Pisma Świętego, pojawiają się w umysłach ludzkich.

A więc uwaga: o ile każdy byt ludzki znajduje uzasadnienie swej prawdziwości poprzez zgodność z intelektem Bożym (tu popłynąłem ku furtce do mistyki spekulatywnej ;) ), o tyle rzecz znajdzie analogiczne uzasadnienie w intelekcie ludzkim, lecz tylko na poziomie istoty rzeczy (ale już nie istnienia z racji bycia na poziomie bytowania odmiennym od boskiego), a do tego właśnie służy rozum, o czym dobitnie mówi św. Tomasz w De veritate, a czym spuentuję (bo się spociłem w ten upał ;) ):
"Szczególną rolą intelektu, spośród władz poznawczych tylko jemu przynależącą, jest tutaj rozpoznawanie istoty prawdy (ratio veritatis), a więc tego, czym ona jako taka jest. Stąd też jemu, a bezpośrednio aktowi sądu intelektualnego [orzecznikowego- dod. "exe'], który stwierdza zgodność zachodzącą pomiędzy rzeczą poznawaną a intelektem poznającym, przynależy w sposób właściwy podmiotowanie prawdy [causa enti veritatis - dod. "exe"], bo nie tylko według niej intelekt sądzi rzeczy, ale ją samą identyfikuje w tym, co ją stanowi [istnienie bytu - dod. "exe"] i co jest zarazem obecne w intelekcie."

jak to więc jest, że jedni z drugimi się przekomarzają o to, kto ma rację, kto dysponuje prawdziwszą oceną rzeczywistości, skoro każdy poznaje subiektywnie i ma prawo powiedzieć, że to on/ona wie lepiej Question ;)

Byt ujęty przez intelekt ludzki jest nośnikiem prawdy, a prawda ta jest ustanowiona przez zgodność z ideą, znajdującą się w intelekcie Bożym. Tutaj właśnie tkwi problem stopnia adekwatności ujęcia poznawczego w stosunku do rzeczy poznawanej. Intelekt ludzki wprawdzie uzgadnia się z za pośrednictwem rzeczy poznawanej z intelektem Bożym, ale jednak koncentrowanie się człowieka na rzeczy stworzonej powoduje, iż o prawdzie obecnej w intelekcie ludzkim można mówić dopiero wtedy, gdy nastąpi wpływ bytu na intelekt, to znaczy dojdzie do zetknięcia się dwóch bytów.

Zakończę póki co ów szkic słowami Hilarego z Poitiers:
"to, co prawdziwe, jest okazaniem i ujawnieniem się istnienia".

PS: Drugą sekcją rozważań powinno być rozważanie ludzkich intelektów w perspektywie intelektu Bożego.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pon 13:18, 12 Wrz 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
inquisitio
Hastatus prior
Hastatus prior



Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 1018
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 55 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:08, 12 Wrz 2016    Temat postu:

Prawda istnieje , gdyz Bóg istnieje .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:10, 12 Wrz 2016    Temat postu:

inquisitio napisał:
Prawda istnieje , gdyz Bóg istnieje .
Absolutna prawda to jest Laughing bo prawda jest następstwem istnienia ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Pon 14:27, 12 Wrz 2016    Temat postu:

Kiedyś napisałem jeden czy dwa artykuły na temat walki na racje i na temat prawdy. Jeden z tych artykułów - taki dopieszczony mi został, pomyślałem, że może wniesie coś ciekawego do tej dyskusji.
***
Jakże często jesteśmy świadkami dyskusji, w których za wszelką cenę usiłuje się albo przeforsować swoje zdania, albo zbudować wspólną jednolitą wersję, która nijak nie chce się zbudować. Gorące głowy czasem ostudzi pytanie: czy chcecie mieć rację, czy być szczęśliwi?

Jak dyskutanci bardzo się pieklą walcząc o swoje racje, to jeśli są zdolni jeszcze do przyjmowania racjonalnych argumentów, pokazuję im przykład, oparty o oświetlony przez różne źródła światła przedmiot, widziany przez różnych obserwatorów z różnych stron.
Każdy z nich opowiada inne wrażenia, odczucia, uczucia.
Każdy ma odczucia autentyczne, albowiem uczucia i emocje rodzą się spontanicznie i nie sposób ich fałszować. (Chyba, że metodami NLP – ale to inna bajka).
W sensie odczuć, które w większości przypadków są jedyną miarą rzeczy – wszyscy mają prawdziwe odczucia i ich wizje są wszystkie prawdziwe, choć każda mówi co innego o przedmiocie.

Jaki jest więc ten przedmiot?
Jaka jest prawda o przedmiocie?

Ktoś powie: wyrzućmy wszystkie źródła światła i pozostawmy przedmiot w świetle dziennym i oglądajmy go z różnych stron, a następnie skompilujmy to co widać z przodu, z tyłu, z góry i pod spodem. Zsumujmy i skompilujmy te uwagi w jedna całość i niech tego dokona ktoś mądrzejszy.

A ktoś inny powie tak: przecież narządy wzroku tych obserwatorów różnią się między sobą, pole widzenia mają różne i ostrość też. Ich zdolność do opisywania tego co widzą też jest rozmaita, a niektórzy mają skłonność do konfabulacji. To co będzie więc stwierdzone jako „prawda o przedmiocie”, to przypadek zależny od zestawu obserwatorów i ich indywidualnych cech.

Przyjdzie ktoś inny i powie: obserwatorzy mogą mieć lepszy lub gorszy dzień i przez to lepszą lub gorszą percepcję. A jak ktoś będzie po upojnej nocy, to dopiero zmieni te wyniki. Ten też będzie miał słuszność.

Przyjdzie jeszcze ktoś i powie: dlaczego oni oglądają przedmiot tylko z czterech punktów widzenia? Przecież pomiędzy ich stanowiskami jest ciągła przestrzeń, z której inaczej widać ten przedmiot, przecież to oczywiste. Umieśćcie obserwatorów na jakiejś karuzeli, z której będą mogli oglądać przedmiot wirując wokół niego.

I przyjdzie Totalny Krytyk i powie:
wszystkie wasze wyniki „badań” są pseudo – badaniami.
Przedmiot bowiem jest „sobą” a żaden z obserwatorów, w jakimkolwiek świetle by nie oglądał przedmiotu i pod jakim kątem i w jakim będąc stanie – NIGDY nie stanie się przedmiotem, mówiącym prawdę o sobie samym. Bo nie znacie wnętrza przedmiotu. Możecie sobie wyniki waszych badań wsadzić prosto do śmietnika.

Wkurzony tym całym zamieszaniem, przemówi ludzkim głosem sam przedmiot i powie: nic o mnie wiecie, tylko Totalny Krytyk zna ogólna zasadę, ale nie zna mnie. Tylko ja wiem o sobie WSZYSTKO.

Na końcu odezwie się Bóg, też wkurzony tą chora dyskusją:
Znam najgłębszy zakamarek wnętrza przedmiotu. Sam ten przedmiot zaplanowałem, zanim go ludzie wymyślili i wytworzyli. Znam wszystkie przeszłe, aktualne i przyszłe oddziaływanie tego przedmiotu z kimkolwiek i czymkolwiek. Znam jego początek, przeszłość, stan aktualny i przyszłość wraz z dezintegracją i końcem. Jednak nie powiedziałbym, że ponieważ to wiem, to jednoosobowo decyduję o tym, jak wy, ludzie, będziecie ten przedmiot postrzegać i co z nim zrobicie.
Widzę bowiem, że ten przedmiot jest przedmiotem ludzkiego zainteresowania i ludzkiego działania, które jest wynikiem Wolnej Woli człowieka. Ja w tę Wolność nie ingeruję. Dlatego nie mogę z całą pewnością twierdzić, że wiem WSZYSTKO o przedmiocie. NIE WIEM co wy ludzie, z nim zechcecie zrobić.

***

Odczucia każdy ma swoje i każdy trochę inne, dlatego dyskusja oparta o odczucia nie ma większego sensu. Można je zaprezentować i na tym skończyć. Jeśli natomiast w oparciu o obiektywne fakty budujemy w sposób racjonalny, logiczny, wnioski i tezy, da się zbudować w wyniku dyskusji obiektywną wersję. Aby tego dokonać, trzeba mieć nie tylko zbudowane obiektywne spojrzenie na zewnętrzną warstwę przedmiotu, trzeba koniecznie mieć wglądy we wnętrze przedmiotu. Trzeba do tego jednak dobrej woli dyskutujących i niezafałszowanej metody podejścia.
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Pon 15:00, 12 Wrz 2016    Temat postu:

Z przyjęciem prawdy jest naprawdę teraz ciężko w tych czasach jednak wydaje mi się , ze jest na to sposób ,otóż poprzez sposób w jaki mówisz, znaczy więcej niż słowa, które wypowiadasz.
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:48, 12 Wrz 2016    Temat postu:

Zaiste, to pytanie, które
maly_kwiatek napisał:
Czy chcecie mieć rację, czy być szczęśliwi?
jest tyleż subtelne, co i zasadnicze, bo i rzeczywiście na czym polega szczęście, czym ono jest w swej istocie Question Szczęście winno być w mojej opinii spełnieniem się osoby, no to jak ta osoba się chce spełniać?

Faktycznie, obserwuje się ogromny kryzys dialogu, kryzys kondycji ludzkiego ducha, objawiający się ogromnym egocentryzmem oraz zawężeniem horyzontu postrzegania do własnego nosa:

[link widoczny dla zalogowanych]

a o niuansach problemów ze wzajemnym dialogiem piszemy w temacie Patologia racjonalnego dyskursu o wierze.

Biorąc pod uwagę Twoje uwagi, maly_kwiatku, podkreślę raz jeszcze to, co wydaje się mi istotnym (wg moich doświadczeń): spełnienie się ludzkiej osoby nastąpić może tylko poprzez zanurzenie się w Miłości, bo tylko Miłość jest wszechogarniająca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pon 15:54, 12 Wrz 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:54, 23 Mar 2017    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
Na końcu odezwie się Bóg, też wkurzony tą chora dyskusją:
Znam najgłębszy zakamarek wnętrza przedmiotu. Sam ten przedmiot zaplanowałem, zanim go ludzie wymyślili i wytworzyli. Znam wszystkie przeszłe, aktualne i przyszłe oddziaływanie tego przedmiotu z kimkolwiek i czymkolwiek. Znam jego początek, przeszłość, stan aktualny i przyszłość wraz z dezintegracją i końcem. Jednak nie powiedziałbym, że ponieważ to wiem, to jednoosobowo decyduję o tym, jak wy, ludzie, będziecie ten przedmiot postrzegać i co z nim zrobicie.
Widzę bowiem, że ten przedmiot jest przedmiotem ludzkiego zainteresowania i ludzkiego działania, które jest wynikiem Wolnej Woli człowieka. Ja w tę Wolność nie ingeruję. Dlatego nie mogę z całą pewnością twierdzić, że wiem WSZYSTKO o przedmiocie. NIE WIEM co wy ludzie, z nim zechcecie zrobić.
Zaiste, dobrześ to podsumował w mojej opinii. No właśnie, ludzie rózne rzeczy czynią, aby uzyskać prawdę, przypisać ją własnym działaniom i w końcu powstaje spore zamieszanie, które jest skutkiem nierozróżniania kilku podstawowych zagadnień, jakie pragnąłbym odsłonić pokrótce (choć skrótowość wyrażania się w tej materii wcale odsłonięciu zbytno służyć nie moźe, jeśli myślimy o pełni pojmowania), zaznaczając momenty "zwrotnicowe" w myśleniu o prawdzie, tj. momenty, w których można skręcić na manowce megalomanii, narcyzmu, czy też nieuzasadnionego poczucia wybraństwa i jedynowiedztwa ...

Już w myśl pierwszego postu Philipa trzeba mi przypomnieć, że byt jest prawdziwy w swej strukturze bez względu na to, czy jest poznawany, czy też nie. Tutaj kategorycznie zaprzeczam, jakoby prawdziwość tyczyła się tylko bytu, będącego w polu poznawczym człowieka, ponieważ byt ma uzasadnienie swej prawdziwości w Pierwszym Bycie - w Bogu.

Jakikolwiek byt będzie uchwycony przez nas, to najpierw dostrzegamy jego istnienie, później zaś pojmujemy jego istotę. Prawdziwość naszego spostrzeżenia jest nam całkowicie jasna, stąd wynikać musi, że prawda jest własnością istnienia, natomiast prawdziwość jest własnością istoty. To rozróżnienie jest decydujące dla moich rozważań, ponieważ wskażę poniżej, do czego ono doprowadzi w kontekście rozwikływania "tajemnicy" patologii rozumienia prawdy i zajmowania skutkiem tego radykalnych postaw religijnych.

Poznawanie więc rzeczy jest skutkiem prawdy (czy też "następstwem", jak wyżej pisałem) cognitio rei est quidam veritatis effectus. Prawda bytu jest więc w stosunku do intelektu przyczyną sprawczą, zaś intelekt ludzki jest przyczyną celową. Tą prawdę bytu możemy wyróżnić tylko i wyłącznie w odniesieniu do intelektu. Tutaj ponownie zwrócić muszę uwagę na to, że prawdą - w powszechnym użyciu - jest istota prawdy ratio veritatis (wyraża to klasyczna definicja prawdy), która jest w inetelekcie ludzkim, natomiast przyczyna prawdy - causa veritatis jest prawdą bytu ente veritatis.

Tu zaznaczyć trzeba koniecznie, że absurdalnymi są kierunki myślenia, gdzie suponuje się niepoznawalność czegokolwiek (nieistnienie obiektywne rzeczy), ponieważ człowiek nie myślał by wcale, a tak widzimy czysto fenomenologicznie, że doświadczamy rzeczy, które wywołują w nas wrażenia, a te przekuwane sa na pojęcia, a potem na sądy.

Idąc dalej tropem bardzo istotnych waszych mysli o odnoszenia bytów stworzonych do Boga, trzeba zauważyć swoista latarnię morską tego wywodu, mającą oświetlić zarówno pewnego rodzaju niedomówienia, a także nieporozumienia, pokutujące od wieków w tej materii.

Prawda bytu znajduje sie w rzeczach z uwagi ich zgodność z intelektem BożymIntelekt Boży jest tutaj miarą i zarazem przyczyną wszelkich bytów, a więc jest przyczyną wzorczą dla nich. Zupełnie inaczej ma się relacja rzeczy naturalnych do intelektu ludzkiego, bo ten wykazuje wobec tych rzeczy funkcję czysto teoretyczną (intellectus speculativus) - w odróżnieniu od Intelektu Bożego, będącego twórczym wobec nich (intellectus practicus). Można by więc poglądowo powiedzieć, ze specyfika Bożego Intelektu polega na tym, że jest On mierzący, ale nie zmierzony przez rzeczy - mensurans et non mensuratus per rei - czyli, że żadna rzecz nie stanowi dla niego miary. Sytuacja z intelektem ludzkim przedstawia się diametralnie różnie, ponieważ to nie on stanowi miarę dla rzeczy, lecz to rzeczy go wymierzają, a więc jest on mierzony i nie mierzący rzeczy - mensuratus et non mensurans rei.

Ten moment uświadomienia sobie odmienności relacji pomiędzy rzeczami, a tymi dwoma skrajnie różnymi intelektami sprawia, że oczywistym staje się, iż to rzeczy są pośrednikami pomiędzy ludźmi, a Bogiem, ale o ile to wniosowanie w samej swej istocie może wydać się nam Wszystkim banalnym, to jednak - jak mniemam - może właśnie dlatego tak łatwo uchodi uwagi tych, którzy tak niefrasobliwie obstają przy tym, że prawda jes zawsze jedna i to na domiar tego jest Boża. zapominając o tym, że nasz status ontyczny jest diametralnie różny od Bożego, co musi się przekładać się na kwestię prawdy. Powstaje w takich niefrasobliwych umysłach utożsamianie własnej prawdy (prawdy poznania własnego) z Bożą Prawdą, co jest tyleż bezasadne, co godne najwyższej krytyki racjonalnej, ponieważ taka ignorancja prowadzi do patologii, jaką mieni się w moim przekonaniu odchodzenie od Kościoła katolickiego i tkwienie w "kanapowych denominacjach" (kresem tej patologii - pychą i bałwochwalstwem - jest zakładanie własnych "kościołów"). Stwierdzenie o jedyności prawdy, a więc, że każda ludzka prawda jest z konieczności Prawdą Bożą - jest pomyłką, gdyż wrażenia poznawcze nigdy nie stanowią jednoznacznego (wyraźnego) odwzorowania Bożego obrazu, lecz stanowią tylko podobiznę, co znajduje uzasadnienie w najpierwotniejszej funkcji rozumu, jaką jest pojęciowanie. Sami wiemy - i to czysto intuicyjnie, że pojęcie w intelekcie ludzkim jest tworem zakresowym, mającym kres dolny w konkrecie, oraz kres górny w idei - obu tych kresów nie jest w stanie ogarnąć. nawet czując to intuicyjnie, wielu jednak nieświadomie już brnie w mit o jedyności prawdy intelektu (uzasdnienia prawdy - ratio veritatis), mając doskonałą dla nich - bo wygodną - odskocznię do uzyskania poczucia bycia "oświeconym", "za życia zbawionym" , "nowonarodzonym", etc..

Inną, zupełnie poboczną kwestią jest stosunek intelektu ludzkiego do rzeczy wytworzonych przez niego, ale wspomnę tylko, że jest on w relacji do nich owym intellectus practicus pro res artificiales - na wzór Boży.

Całe to rozróżnienie jest wynikiem bardzo prostego wnioskowania o tym, że żaden z bytów przygodnych (niekoniecznych, bo stworzonych) nie nadał sobie istnienia, a więc, że żadna istota nie jest swym istnieniem. zainteresownym przypomnę tylko, że najprostszym uzasadnieniem teg faktu jest to, że gdyby realne było utożsamienia istoty i istnienia w bytach przygodnych, wówczas każde pojęcie musiało by z konieczności przestac byc myślnym bytem, a stac się realnym. Jak wiemy, tak się nie dzieje.

Sama nazwa umysłu mens powinna dac do myślenia, bo pochodzi właśnie od "bycia mierzonym" mensuratus.

Miłośnicy uznawania jednej prawdy intelektu ludzkiego bazują milcząco i nieświadomie na tym, ze prawda jest przekazywana przez Boga bezpośrednio człowiekowi na zasadzie przyczyny wzorczej - wspomnianej wyżej. Owszem, Bóg działa na człowieka, lecz dał jego intelektowi 2 własności: światło intelektualne:
" Albowiem w Tobie jest źródło życia
i w Twej światłości oglądamy światłość."
(Ps 36, 10)

oraz zdolność poznawania pierwszych zasad, zwana prasumieniem synderesis:
"6 Dał im wolną wolę, język i oczy,
uszy i serce zdolne do myślenia.
7 Napełnił ich wiedzą i rozumem,
o złu i dobru ich pouczył.
8 Położył oko swoje w ich sercu,
aby im pokazać wielkość swoich dzieł."
(Syr 17, 6-8 )

Bardzo istotną więc sprawą jest zakres autonomii ludzkiego intelektu w kwestii poznawania prawdy. Owszem, intelekt ludzki jest autonomiczny w kwestii swych działań naturalnych, a więc jest na swój sposób nieomylny, gdy ujmuje poznawczo to, czym rzecz, oraz gdy poznaje natychmiast to, co jawi się przed jego "oczyma" (mowa o synderezie). Tutaj owa sprawność pierwszych zasad intellectus principiorum mylić nie może i jest nieusuwalną. I w tym rozumieniu wąskim, choć konkretnym jest nieomylny nasz intekt, jednakowoż w rozumieniu szerokim i równie naturalnym (przyrodzonym), nasz intelkt nie jest nieomylny.

Chodzi mi więc o to, że zakres autonomii (sensu: obszaru nieomylności) dotyczy tylko tzw.poznania prawdziwego, a więc takiej czynności sądzenia, gdzie sąd jest na pewno prawdziwy - a więc nie moze on być wytłumaczony innym sądem. Każde inne sądy, mniemania, odczucia przekładane lepiej lub gorzej na język pojęć, znajdują sie juz poza sfera nieomylności ludzkiego intelektu (poza bezpośrednią sferą intellectus principiorum), czego nie odrózniają ludzie utożsamiający prawdę Bożą z każdą prawdą własnego poznania, co ma wymiar bardziej psychologiczny, tudzież utylitarny.

Uzasadnienie prawdy w intelekcie zawsze zawiera się więc w zgodności rzeczy istniejącej poza duszą z intelektem (adequatio). O ile wrażeniowe formy poznawcze species impressa są wspólne rzeczom i intelektowi - zarówno formy zmysłowe, jak i myślnespecies sensibilis et intelligiblis, o tyle w funkcji zestawiania rzeczy z podobizną wyrytą w intelekcie (formy poznawcze) - czyli w czynności sądzenia), zaczyna on dochodzić do prawdziwości zaobserwowanego stanu, co nie jest jeszcze równoznaczne z odkrywaniem prawdy. Prawda jest wynikiem nawrotu do wyobrażeń conversio ad phantasmata i uświadomienia sobie spotrzeżonej adekwacji formy rzeczy i intelektualnej formy poznawczej . Sąd intelektu odkrywa prawdę, jako własność istnienia. Mie mają racji ci, którzy utożsamiają prawdę z czynnością sądzenia, a jeszcze częściej ci, którzy utożsamiają prawdę z samą adekwacją (zgodnością) rzeczy z intelektem (tyczy się to więc takich postaw, gdzie wielu sobie mówi tak: coś sobie poznałem, a więc na pewno jest tak obiektywnie i nie przyjmę więc krytyki).

Taka postawa rodzi bardzo niebezpieczne i rujnujące prawdziwą wolność człowieka wnioski, gdzie jakoby prawda jest samym orzekaniem o niej samej, czy tez poznaniem tejże.
W aspekcie metafizycznym rodzi to nonsens, gdzie każda z czynności orzekania o tym, co prawda jest, a co nie jest - stanowić będzie Absolut.
W aspekcie logicznym takie zdanie odnosi się do samego siebie - jest tu więc błąd logiczny petitio pirncipii.
A już w interpretacji czysto zdroworozsądkowej wynikiem takich rozumowań jest to, że jesli prawda jest poznaniem, lub mówieniem o prawdzie, wowczas prawdą będzie również fałsz na temat prawdy.
Brr ...

Kwestia zakresu autonomii ludzkiego intelektu jest również znacząco naciągana poprzez utożsamianie naturalnego obszaru prawdziwościowego, związanego z synderezą (ów intellectus principiorum), z obszarem refleksji wtórnej, owej refleksji wyraźnej reflexio in actu secundo, która towarzyszy aktowi poznania wstępnego - przedmiotowego (aby coś wiedzieć już) reflexio in actu exercito. Właśnie ta refleksja wyraźna zmienia poznanie, przeradzając się z ujęcia aktualnego conceptio w wypowiedź wewnętrzną verbum interius.

Tak więc prawda, która pojawia się w intelekcie ludzkim pod wpływem prawdy bytu, jest z konieczności analogiczną wobec tej ostatniej. Przypominając o różnicy pomiędzy intelektem Bożym, a ludzkim w aspekcie "mierzenia", trzeba wyraźnie podkreślić, ze ostateczne zróżnicowanie uzasadnienia prawdy ratio veritatis ma źródło w tym, że intelekt ludzki uzasadnia tylko prawdę własnego poznania i to w sposób przygodny (tu ewangeliczni denominanci pojmują swe uzasadnienia prawdy na sposób istotny, zrównując nieświadomie istnienie i istotę) - ponieważ z konieczności charakter poznania ludzkiego jest wyznaczony przebiegiem swego własnego poznania
Gybym miał pójść w ślady protestanckich denominantów z kanapowych stowarzyszeń rzekomo oświecanych Duchem Świętym w oderwaniu od Kościoła, którym wzgardzili (co innego, gdyby o Kościele nigdy nie słyszeli), musiałbym przyjąć, że samo istnienie rzeczy poznawanej jest tożsame naszym czynnościom poznawczym, a więc że jakoby prawda jest tożsama prawdziwości. Taka jest linia myślenia wspomnianych osób, związana naturalnie z ignorancją wobec dokonań przodków, a przecież przed tym ostrzegał już Hiob:
"8 Pytaj no dawnych pokoleń,
zwróć uwagę na doświadczenie przodków.
9 My, wczorajsi, znamy niewiele,
bo wiek nasz jak cień jest na ziemi.
10 Lecz oni pouczą, wyjaśnią
słowami, co płyną z rozsądku.
(Hi 8, 8-10)

Niestety los denominantów wygląda smutno i przykro:

"11 Czyż rośnie papirus bez błota,
czy się krzewi sitowie bez wody?
12 Jeszcze świeże, niezdatne do ścięcia,
[a już] usycha, prędzej od trawy.
13 Tak z drogą niepomnych na Boga;
nadzieja nieprawych zaginie,
14 na krótko im [starczy] nadziei,
ich ufność jak nić pajęczyny.
15 Kto się jej uchwyci, ten nie ustoi,
upadnie szukając oparcia.
16 On wprawdzie w słońcu soczysty,
pędy swe puszcza w ogrodzie,
17 korzenie umacnia we żwirze,
pośród kamieni zakwita.
18 Gdy utniesz go z jego podłoża,
ono się zaprze: "Ja go nie widziałem".
19 Oto wesele z tej drogi.
A z pyłu wyrośnie ktoś inny"
(Hi 8, 11-19).

Nie można tedy nigdy mówić o utożsamieniu ratio veritatis tkwiacego w intelekcie z causa veritatis tkwiącą w rzeczy (pzryczyna bytu=prawda bytu), ponieważ są one analogiczne na mocy nietożsamości istnienia i istoty bytu przygodnego (jak już wyżej wspominałem).

Tu jeszcze trzeba zdiagnozować (z konieczności nieco pobieżnie), na czym polega dośc powszechna pomyłka dotycząca poczucia sytuowania swego intelektu w jakiejś prawdzie. O ile, jak wspomniałem wyżej, sama prawda intelektu ludzkiego musi brać początek z poznawczo-prawdziwych czynności synderesy (owego intellctus principiorum), o tyle juz owi ludzie nie widzą, że poznający intelekt o tyle sytuuje się w prawdzie, o ile podobizna rzeczy w nim powstała (wspomniana intelektualna forma poznawcza species intelligibilis), będzie przystająca do samej rzeczy. Aby widzieć tą rzecz, jako bardziej prawdziwą, niż mniej prawdziwą, musi nastąpić swoista współmierność tych form commensuratio zaistniała tylko na mocy uprzedniej współnoty formy rzeczy (abstrahowanej) z intelektualną formą poznawczą conformitas , a wtedy dopiero wtedy dotrzec można na drodze refleksji wyraźnej ową istnieniową własność bytu - zwaną prawdą bytu. Tą drogą jest - innymi słowy - dostrzeżenie podobieństwa do istnienia perceptio similationis ad esse.

W bardzo ogólnym podsumowaniu można powiedzieć, że katastrofalnym błędem, wręcz błędem krytyxznym jest u ludzi utożsamianie prawdy bytu z prawdą intelektu, gdzie ta pierwsza pochodzi wprost od przyczyny wzorczej - od Boga, zaś prawda intelektu jest przekazana przez pośredniczące rzeczy i aparat poznawczy człowieka, z przyrodzenia juz niedoskonały na poziomie zmysłów.
Ten błąd - w innym ujęciu - jest wynikiem bezzasadnego przeniesienia (skądinąd słusznej samej w sobie) myśli o tym, ze każda rzecz jest prawdziwa z uwagi na posiadanie formy właściwej swej naturze, na uzasadnienie prawdy, które nie jest - jako efekt refleksji nad otrzymaną intelektualną formą poznawczą - w relacji jednoznacznej do prawdy bytu, lecz tylko w relacji analogicznej.

To tak w największym skrócie moje rozumienia prawdy, które opiera się na tomiźmie konsekwentnym.

Serdecznie pozdrawiam,
exe


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 13:08, 23 Mar 2017, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duśka
Gość






PostWysłany: Pią 22:12, 24 Mar 2017    Temat postu: Re: Prawda - co to?

Philip napisał:
Czym jest prawda?




„Ja jestem drogą i prawdą, i życiem''.

Jezus powinien być pierwszą przygodą naszej ziemskiej wędrówki i ostatecznym jej celem. Pójście za Jezusem, wybranie Boga i dążenie do zjednoczenia czyni z nas zwycięzców. Jeżeli dla Ciebie Jezus jest drogą i prawdą, to dlaczego nie idziesz za nim Question . Idąc za Nim poznasz Prawdę .
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Wto 8:46, 30 Maj 2017    Temat postu:

No to jeszcze raz, dla przypomnienia, dla tych, co koniecznie chcą walczyć o jedynie słuszną prawdę:

maly kwiatek napisał:
Na końcu odezwie się Bóg, też wkurzony tą chora dyskusją:
Znam najgłębszy zakamarek wnętrza przedmiotu. Sam ten przedmiot zaplanowałem, zanim go ludzie wymyślili i wytworzyli. Znam wszystkie przeszłe, aktualne i przyszłe oddziaływanie tego przedmiotu z kimkolwiek i czymkolwiek. Znam jego początek, przeszłość, stan aktualny i przyszłość wraz z dezintegracją i końcem. Jednak nie powiedziałbym, że ponieważ to wiem, to jednoosobowo decyduję o tym, jak wy, ludzie, będziecie ten przedmiot postrzegać i co z nim zrobicie.
Widzę bowiem, że ten przedmiot jest przedmiotem ludzkiego zainteresowania i ludzkiego działania, które jest wynikiem Wolnej Woli człowieka. Ja w tę Wolność nie ingeruję. Dlatego nie mogę z całą pewnością twierdzić, że wiem WSZYSTKO o przedmiocie. NIE WIEM co wy ludzie, z nim zechcecie zrobić.
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:11, 22 Sty 2018    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
No to jeszcze raz, dla przypomnienia, dla tych, co koniecznie chcą walczyć o jedynie słuszną prawdę:

maly kwiatek napisał:
Na końcu odezwie się Bóg, też wkurzony tą chora dyskusją:
Znam najgłębszy zakamarek wnętrza przedmiotu. Sam ten przedmiot zaplanowałem, zanim go ludzie wymyślili i wytworzyli. Znam wszystkie przeszłe, aktualne i przyszłe oddziaływanie tego przedmiotu z kimkolwiek i czymkolwiek. Znam jego początek, przeszłość, stan aktualny i przyszłość wraz z dezintegracją i końcem. Jednak nie powiedziałbym, że ponieważ to wiem, to jednoosobowo decyduję o tym, jak wy, ludzie, będziecie ten przedmiot postrzegać i co z nim zrobicie.
Widzę bowiem, że ten przedmiot jest przedmiotem ludzkiego zainteresowania i ludzkiego działania, które jest wynikiem Wolnej Woli człowieka. Ja w tę Wolność nie ingeruję. Dlatego nie mogę z całą pewnością twierdzić, że wiem WSZYSTKO o przedmiocie. NIE WIEM co wy ludzie, z nim zechcecie zrobić.

Tak.. A ludzie niejednokrotnie sami nie wiedzą, co czynią także w dziedzinie prawdy...
Temat stary, jak ludzkość, a tymczasem zamieszanie wokół tego tematu jest nadal spore, jak zauważam. Nie dziwi mnie to, ponieważ wybory ludzkie owocują zbawieniem, bądź potępieniem - w przypadku grzechu śmiertelnego, a utrudnioną drogą w przypadku grzechu lekkiego.

O ile mi wiadomo, to protestanci popadają w głębokie rozdarcie duchowe, powtarzając za Lutrem, że nie można, dlatego tak łatwo popadają w samouwielbienie kończące się wnioskiem, że to właśnie oni są wybrani i prowadzeni przez Ducha Świętego.

Nieustannie coś słyszymy, co inni nam przekazują, czy to w literaturze, czy też w mowie. Skąd więc wiedzieć, czy dane słowa przekazują prawdę? Przecież są różne słowa, będące dźwiękami, brzmią inaczej, a jednak niosą ze sobą to samo znaczenie!

Wydaje się więc, że - pisząc tym razem w aspekcie mistyczny - ową prawdę rozpoznaje nasze wnętrze. O ile pamiętam, Sokrates wdzięcznie nazywał owo poznawcze centrum weryfikacyjne, jako daimonion.

Prawda rodzi w nas nie tylko poznanie, ale i nową świadomość rzeczywistości, kiedy to prawda usłyszana spotyka się z prawdą w naszym wnętrzu.

Każdy człowiek, rodząc się, oświecany jest wewnętrznym światłem - Światłem Chrystusa - i nie dotyczy to tylko ochrzczonych , ale wszystkich ludzi, ponieważ Boży zamysł, który można przyrównać do Logos powoduje, że człowiek jest tym, kim jest Exclamation

Odnośnie więc rozpoznania prawdy, trzeba by powiedzieć, że zadziwiać może, że ludzie nie poznali Logosu, gdy przyszedł na świat:

Dlaczego Question

Wrócić muszę do początku mojego gadulstwa w tym poście ;)
Otóż, jak się wydaje, aby nastąpiło spotkanie prawdy zasłyszanej, z prawdą w nas - to znaczy z wewnętrznym Światłem Chrystusa - Logosem (niezbędne dla zaistnienia procesu poznawczego), musimy pielęgnować owe Światło Boże, które wszak możemy zgasić, jeśli taka będzie nasza wola.

Problem zaczyna się, gdy czasem człowiek nie-profesjonalista, radzi profesjonaliście, gdyż profesjonalista może korzystać tylko ze schematów.

Któż więc myśli rzeczywiście nad prawdą? Jak się wydaje, ten, który stawiając dobre pytanie, które leży u podstaw zrozumienia, pobudza należycie myślenie, świadomość i poszukuje wewnętrznego logosu.

Skoro jednak tak jest, to przecież każdy może powiedzieć, że myśli i to intensywnie, a także powie nam, że odnalazł prawdę - na przykład protestant odnośnie jakiegoś kontrrozważania doktrynalnego.

Mówi się więc, że nie ma źle postawionych pytań, ale są tylko złe odpowiedzi. Jest to totalna nieprawda - aksjomat wynikający z lenistwa intelektualnego, który zapewnia odstępcom od Kościoła, poczucie błogostanu prawdziwości swego pojęcia rzeczywistości poznawczej.

Jest ogromna, wręcz przytłaczająca ilość źle postawionych pytań, które prowadzą zarówno na ślepe tory "taplania się we własnym sosie", jak i generują jeszcze bardziej zgubne wnioskowanie. Takie oto zamieszanie tworzy się na bazie jednego tylko - nieracjonalnego stwierdzenia - nie ma źle postawionych pytań, ale są tylko złe odpowiedzi.

Swoistą fizjologię prawdy można by wskazać na przykładzie manipulacji słowem poprzez szatana, wobec Ewy.

W Piśmie Świętym jest napisane to, co rzekł wąż starodawny do pierwszej kobiety:

"A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: "Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?" (Rdz 3, 1).

Ewa doskonale wiedziała, że zakaz dotyczył tylko jednego drzewa, szatan tym bardziej o tym wiedział. O co więc chodziło szatanowi?

Otóż, diabeł uzyskał efekt zamieszania, kiedy to posłużył się prefabrykacją faktologiczną zwarta w pytaniu, aby wywołać w Ewie poczucie ciężaru zakazu.

Taki sam mechanizm niszczenia prawdy widzimy w działaniach ludzi, którzy są tacy, jak zły duch zamieszania - "A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył".

[Właściwie postawione pytanie, to jest : nie zawierające oczywistego błędu lub złej woli manipulacji, zawsze pobudza do myślenia - do zestawienia prawdy rzeczy z prawdą intelektu, a tym samym do uczciwego poszukiwania prawdy.

Patrząc na świadectwa różnych osób, które powróciły do Kościoła Katolickiego, upatruję w tym odnalezienie owego wewnętrznego logosu, który pali się od stworzenia swej duszy i oświetla pod różnym kątem prawdę, zawarta w rzeczach, o czym świetnie pisze święty Tomasz.

Z Panem Bogiem,
exe


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pon 20:14, 22 Sty 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:18, 13 Maj 2018    Temat postu: Re: Prawda - co to?

Duśka napisał:
Philip napisał:
Czym jest prawda?




„Ja jestem drogą i prawdą, i życiem''.

Jezus powinien być pierwszą przygodą naszej ziemskiej wędrówki i ostatecznym jej celem. Pójście za Jezusem, wybranie Boga i dążenie do zjednoczenia czyni z nas zwycięzców. Jeżeli dla Ciebie Jezus jest drogą i prawdą, to dlaczego nie idziesz za nim Question . Idąc za Nim poznasz Prawdę .
Znaczące i w zasadzie wiekopomne słowa, a co najważniejsze, są to święte słowa. Dziękuję Ci za nie, Duśko.
Odnosząc się ściśle do tych słów Bożych, musimy rozważyć znaczenie prawdy w życiu.

Prawda jest siłą, której boją się wszystkie złe moce,ponieważ ktokolwiek ją wypowiada, jest ona od Ducha Świętego. Tak więc, nawet jeśli wypowiedzą ją najsłabsi, uczyni ich ona mocniejszymi od najsilniejszych złych mocy. Jeśli przyjmiemy prawdę, to ostoimy się w Bogu, jeśli zaś nie przyjmiemy, nie ostoimy się, czyli odwrócimy się do niej plecami, odwrócimy się plecami do rzeczywistości, żyjąc pogrążeni w mitologii o własnej boskości.
Gdzie indziej pisałem temat o tym, że głupota jest grzechem. jest tak dlatego, że głupota wnika głęboko w duszę, a zakłamanie stające się udziałem człowieka, doprowadza do dna upodlenia. Zakłamanie, jako grzech, jest ze swej natury zatrutym ostrzem, niszczącym osobowość człowieka. Zaczyna się od niewinnych kłamstw, potem kończy się na tym, że człowiek depcze już samego siebie:
" Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi." (Mt 5, 13)

Tutaj kryje się bardzo ważne rozróżnienie pomiędzy głodem prawdy, a głodem wiedzy. Te postawy ludzkie nie koniecznie komutują ze sobą, ponieważ trzeba mieć nawet większy głód prawdy niż głód wiedzy, ponieważ meblowanie swego umysłu wiadomościami nie zawsze jest znakiem umiłowania prawdy!
Tymczasem realizacja umiłowania prawdy prowadzi człowieka do bycia coraz bardziej prawdziwym, coraz bardziej rzeczywistym, coraz bardziej ludzkim.
I łatwo mi stwierdzić, że właśnie ludzie kładący akcent na realizację zaspokajania głodu wiedzy są - paradoksalnie - bezbronni wobec chaosu ideowego, jaki jest znakiem czasów nowożytnych. Wydaje się im, że ich poglądy są wynikiem głębokich przemyśleń, przemyśleń opartych na jakiejś ich silnej indywidualności, autonomii w świecie, wykazującej tendencje do niezależności, a tymczasem ich przekonania kształtują się przypadkowo, pod wyraźnym wpływem środowiska. I nie dziwi później, co mówi Bóg ustami proroka Izajasza:
"Bezbożni zaś są jak morze wzburzone,
które się nie może uciszyć
i którego fale wyrzucają muł i błoto."
(Iz 57, 20)

Trzeba tedy pamiętać, że z prawdą poznania łączy się ściśle prawda wartościowania. Zauważamy wszyscy, że nierzeczywistymi są te wartości, które nie są wiecznym celem, wiecznym skarbem. Dlatego cała doczesność może być tylko środkiem, nigdy zaś celem i w ten sposób należy rozumieć ujmowanie doczesnych znaków powodzenia i pomyślności za iluzję rzeczywistości, owej rzeczywistej rzeczywistości. Nie dziwi więc Boża mowa:
"24 Gdy złoto jak proch ocenisz,
a Ofir jak piasek rzeczny.
25 Wszechmocny twą sztabą złota
i srebrem błyszczącym dla ciebie.
26 Nadzieją twą będzie Wszechmocny,
obrócisz wzrok twój na Boga"
(Hi 22, 24-26),
, a także:
"Prawo ust Twoich jest dla mnie lepsze
niż tysiące sztuk złota i srebra."
(Ps 119, 72),
czy też:
"19 Srebro swoje porzucą na ulice, a złoto ich upodobni się do nieczystości. <Ich>. Głodu swojego tym nie nasycą ani nie napełnią swych wnętrzności, ponieważ były dla nich pobudką do grzechu. 20 Ich drogocenna ozdoba posłużyła im ku pysze i z niej uczynili sobie swoje ohydne obrazy, swoje bożki. Dlatego zamienię je dla nich w nieczystość." (Ez 7, 19-20)

Prawda ma swój wymiar ontologiczny, jest więc też prawdą rzeczy, a więc rzecz odpowiada swojej idei, czyli innymi rzecz jest wierna swojej naturze. Człowiek powinien więc realizować to, czym jest, powinien być tym, czym czyni go miano człowieka. Kiedy zaś człowiek dostępuje swoistego, metafizycznie patrząc, "uprawdziwienia", jeśli nie wtedy, gdy zanurzy się w Sercu Jezusa Chrystusa Question


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 15:21, 13 Maj 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:38, 26 Sty 2023    Temat postu:

Pamiętajmy jednakże, że owo Boecjusza adequatio rei et intellectus nie stanowi calkiwitego wyjaśnienia, czym jest ujęcie bytu w pełnej jego rzeczywistości. To pojęcie zgodności rzeczy z intelektem jest wprawdzie fundamentem procesu poznawania prawdy, jednakże jest to ustalanie poprzez abstrakcję, s więc ustalanie tego, czym jest byt, że jest taki byt, a nie inny. I to jest słuszne, jednakże nie mamy jeszcze do czynienia z "domknięciem" procesu poznawczego, które to polega na stwierdzeniu, że ów byt istnieje. Owe stwierdzenie istnienia bytu, dokonuje się w sądzie egzystencjalnym, a więc w zdaniu typu de secundo adiacente, gdzie wyraz "jest" nie stanowi łącznika pomiędzy podmiotem, a orzeczeniem. Dla słabiej zorientowanych wyjaśnię, że mowa oczywiście o zdaniu typu "x jest".

Pamiętać więc należy, że sąd zawsze ma prymat względem pojęcia, co jest prostym wnioskiem z oczywistej zasady, wedle której poznanie nie może poprzedzać prawdy. Oznacza to, że tak, jak poznania nie można utożsamiać z warunkami poznania, tak prawdy nie można utożsamiać z warunkami prawdziwości.

Gdyby tylko polegać na pojęciowaniu, to jak upewnić się, że pojęcie odtwarza ściśle rzecz, której jest pojęciem, gdy sama rzecz jest nam znana tylko przez pojęcie? Przedsięwzięcie takie byłoby możliwe jedynie wówczas, gdyby intelekt mógł przedstawić sobie to. czym jest rzecz w samej sobie, a nie w przedstawieniu. Już to samo byłoby zresztą sprzeczne, jednak zakładając nawet, że postępowanie takie byłoby możliwe, czy nie trzeba byłoby jakiegoś drugiego pojęcia dla sprawdzenia wierności pierwszego pojęcia wobec przedmiotu, następnie zaś trzeciego — dla upewnienia się co do wierności drugiego pojęcia wobec pierwszego, i tak dalej w nieskończoność? Wszystkie te zastrzeżenia zakładają jednak to, czemu przeczy teoria, do której się odnoszą — że może istnieć prawdziwość poznania nie polegająca na stosunku do przedmiotu. Nie uwzględniają one tego, co stanowi znaczenie tezy, przeciwko której występują, a mianowicie, że wszelkie poznanie jest prawdziwe jako poznanie, tak dalece, że z punktu widzenia realizmu świadomego swych własnych wymagań niedorzecznością byłoby raczej, jak wcześniej wspomniałem, upatrywanie w poznaniu uwarunkowań poznania, a w prawdzie — uzasadnienia prawdy. Jeśli jest jakieś uwarunkowanie, szukać go należy nie w poznaniu i nie w prawdzie, lecz w bycie.

Widzimy, że racja jest po stronie Arystotelesa, kiedy mówił, że prawda bierze się ze zmysłów, o czym wiele razy na forum mówiliśmy. Zaczyna się od spostrzeżeń zmysłowych, od ujęcia bytu w jego niekonkretności istnienia, a kończy się na porównaniu konkretnie ujętej istoty, z niekonkretnie ujętym istnieniem bytu.

Tutaj trzeba pójść w stronę wyjaśnienia pojęcia myśli, gdyż zwyczajowo bierze się myśl za ujęcie abstrakcyjne bytu. Jednakże nie jest to w pełni słuszne. Otóż myślą, a więc poznawczym ujęciem bytu, nie jest owa zwyczajowa abstrakcyjna obiektywizacja istnienia, będąca podzwonnym ujmowania bytu rzeczywistego, jako istoty, ani też ujęciem poznawczym nie jest owo zawieszenie myślenia, dla pogrążenia się w metafizycznej mgle bezrozumności, tak znamienne dla skrajnego egzystencjalizmu Kierkegaarda

Myśl jest tylko i wyłącznie przejawem współdziałania bytów, a więc spotkaniem ich aktów istnieniowych. Myślenie opiera się więc na doświadczeniu, ponieważ nie można myśleć o czymś, co nie istnieje, choć na sposób czysto myślny.

Poznanie innego bytu nie jest zatem abstrakcyjnym ujęciem jego istoty, ani nawet sformułowaniem odpowiednich praw; jest ujęciem jego istoty w aktualizującym ją istnieniu. Wszelkie rzeczywiste poznanie nie tylko nie wyklucza istnienia, lecz zawiera je w sądzie, który jest ostatecznym wyrazem żywotnej wymiany dokonującej się pomiędzy dwoma aktualnie istniejącymi bytami.

Słowem, prawdziwy realizm nie odnosi się ani tylko do istoty, ani tylko do rzeczy; jest to realizm „bytów” i dlatego jest on jednocześnie bezpośredni i naturalny. Byt nie jest w nim ani postrzegany przez bezpośrednie ujęcie zmysłowe, ani pojmowany przez intelekt, lecz poznawany przez człowieka, który sam jest bytem. Organiczny łańcuch działań umysłowych łączy postrzeganie tego, co jest dane jako coś będącego, z abstrakcją i z sądem, dzięki czemu człowiek poznaje to jako byt.

Oto dlaczego można poznawać inne byty i samego siebie.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
🤗🙏


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 18:35, 26 Sty 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin