Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zdrowa teologia (EDIT:Olśnienia Katarynki)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Palma
Hastatus prior
Hastatus prior



Dołączył: 17 Lip 2014
Posty: 1158
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Gliwice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:22, 02 Cze 2015    Temat postu:

Popieram Exe, dodam, że wiara nasza jest Miłosierna bo Bóg jest Miłosierny i myślę, że po przemyśleniu powyższych słów, można iść się poopalać i porozmyślać o wakacjach :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorota64
Requiescat in Pace +++
Requiescat in Pace +++



Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 361
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:39, 02 Cze 2015    Temat postu:

Bóg jest nie tylko Miłosierny, ale przede wszystkim silniejszy od zła, od naszego grzechu. A tu wystąpiła wręcz promocja zła.. Mamy głosić Dobrą Nowinę, jak zresztą mówi Exe.
Dobry pomysł , Palmo z tym opalaniem, ale ja bym proponowała poopalać się w promieniach Miłości, przed Najświętszym Sakramentem. Bóg ukryty w Tej maleńkiej Hostii jest Miłością Przebaczającą , On nam wskazuje , co z swym grzechem mamy zrobić. Nikt, kto poznaje Żywą Obecność nie zaneguje ani Tradycji ani Magisterium Kościoła , wręcz przeciwnie , będzie po nie sięgał, ale zanurzony już w Miłości, Chrystusie Jezusie. To Miłość nas przemienia w ludzi o czystych sercach , a nie nakazy. I z miłości do Boga staramy się przestrzegać Jego Przykazań, a nie ze strachu. I tej miłości uczy nas Jezus...a to miłość wymagająca...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katarynka
Cornicen



Dołączył: 30 Sty 2015
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: z katolików
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:31, 03 Cze 2015    Temat postu:

Bóg jest Miłością i dlatego zawraca grzeszników z ich dróg również poprzez upomnienia i kary. A w wiersze wplata słowa otuchy, które również są wyrazem Miłości.
Ja znam Boga poważnego, a nie pluszowego misia. Nie wiem kogo Prawda o Bogu miałaby wpędzać w depresję, chyba tylko uporczywego grzesznika, a tego raczej nie wolno zagłaskiwać na śmierć wieczną i przedstawiać mu Boga w karykaturalnej formie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorota64
Requiescat in Pace +++
Requiescat in Pace +++



Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 361
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:46, 03 Cze 2015    Temat postu:

Cytat:
Bóg jest Miłością i dlatego zawraca grzeszników z ich dróg również poprzez upomnienia i kary. A w wiersze wplata słowa otuchy, które również są wyrazem Miłości.


Raczej odwrotnie, Bóg jest Miłością, poniósł nasze grzechy na Krzyż i to jest naszą otucha, a w wiersze wplata ewentualne upomnienia i kary.
Ani Exe, ani ja , ani zapewne Palma nie zapominamy o wszystkim , co jest związane z Bogiem, więc i o upomnieniach czy karach również. Exe to bardzo dobrze przedstawił.
Ty natomiast skupiasz się na nakazach i karaniu za ich nieprzestrzeganie, posługując się na dodatek osądami , obmową wręcz , zamiast Słowem Bożym. Czy Bóg w swej nauce , jaką nam przekazuje taką taktykę stosuje, choćby wtedy, gdy zwraca się do faryzeuszy ...? W moim mniemaniu widzisz tylko Boga starotestamentowego, jakby zapominając o Nowym Testamencie i o tym, po co Bóg Ojciec posłał na ten świat Syna swego.
Bóg prawdziwy to Bóg, który nade wszystko nas miłuje, z tego powodu nas stworzył , nie dla karania, to Bóg który jednocześnie uczy nas tej miłości, takiej jaką On ma do nas.
Choć nie podajesz Twej definicji teologii postępowej (ja się mogę domyślać tylko), to ja prawdopodobnie dzięki tej „teologii postępowej” wróciłam do Kościoła, Bóg którego tutaj głosisz mnie nie pociąga , a wręcz odrzuca. I możesz mnie za to spalić nawet na stosie.

Ja żyję w prawdzie, nie tak jak” jedna baba drugiej powiedziała” albo co ja złego widzę to rozpowiem, zamiast iść i upomnieć, a sposobu upominania uczy Jezus. Bardzo dobrze też rozumiem słowa św. Augustyna „Kochaj i rób , co chcesz”, a to słowa z naszej Tradycji ,bo dzięki życiu w prawdzie jestem człowiekiem wolnym , mogę robić co chcę, a to co chcę podoba się Bogu.
I doprawdy , moje serce jest wolne od takiego pisania jakie tu widzę, jest też wolne od wielu zwrotów, wyrażeń , które tu zostały użyte, Exe już dawał o tym znać zresztą, bo wiem, ze to się Bogu nie podoba. A już zdanie
Cytat:

Jeśli szanuje się drugiego, to nie traktuje się go jak idioty i nie podaje mu się g..wna w złotym papierku.

zwaliło mnie z nóg, bo Bóg oduczył mnie również takich wyrażeń w myśli i w mowie, o napisaniu tego nawet nie wspomnę...
Ale też taki jest Ten mój Bóg postępowy , takiego Boga poznałam i dzięki Mu za to!
Oczyszcza moje myśli, słowa i czyny i ja się takiemu Bogu z chęcią poddaję, a czyni to z ogromem cierpliwości i miłości do mnie :)
Czy moje serce jest czyste....?
To nieustanna praca, czyste będzie doskonale w Niebie, ufam, że się tam znajdę....

Niech Ci Dobry Bóg błogosławi!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dorota64 dnia Śro 13:12, 03 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katarynka
Cornicen



Dołączył: 30 Sty 2015
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: z katolików
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:40, 04 Cze 2015    Temat postu:

Cytat św. Augustyna znajduje zastosowanie w całym kontekście jego wypowiedzi, a nie w oderwaniu od kontekstu.
A co do faryzeuszy, to Pan Jezus używał bardzo mocnych słów w odniesieniu do ich obłudy religijnej i nieobce Mu były słowa : groby pobielane, albo: obchodzicie całą ziemię, by pozyskać jednego współbrata, a później go czynicie w dwójnasób godnego piekła (cytat z pamięci).

Czytam teraz opracowanie życia proboszcza z Ars, pisane językiem nieco archaicznym, więc domyślam się, że opracowanie nie jest szczególnie współczesne. I co mnie uderza, to duża różnica pomiędzy mową współczesną a tamtą, bo tamta mowa jest jasna, klarowna, na zasadzie : tak, tak, nie, nie i nie ma tam żadnego pomieszania pojęć, żadnej dwuznaczności czy wieloznaczności, żadnego zmiękczania i usprawiedliwiania, jest serce i czyn, litera i duch, nauczanie Kościoła stosowane w całej pełni, jak to zresztą czynili również nasi wspaniali święci.
Ja cały czas do tego jednego staram się nawiązywać i doprawdy trudno mi zrozumieć histeryczne reakcje jakie w różnych osobach ten fakt wzbudza, tym bardziej, że tajemnicą poliszynela jest kryzys wiary, który rozlewa się także w Kościele.
Odpowiedzią na kryzys nie jest zmiana doktryny (choćby eksponowanie Miłosierdzia kosztem Sprawiedliwości, odrywanie serca od czynów, itp., tych herezji jest tak wiele na wielu płaszczyznach, że trudno tu się odnieść w sposób jasny i treściwy, trzeba by odnosić się do każdej z rzeczy z osobna, ponadto jeśli ktoś mówi w sposób wieloznaczny, zawsze może wykręcić się sianem), by dopasować doktrynę (oraz Boga) do oczekiwań człowieka, ponieważ to człowiek powinien dopasowywać siebie do tego czego Bóg go naucza.
W innym przypadku będziemy mieli tak jak w kościołach w Niemczech, obiecanki cacanki, a głupiemu radość.

Słowo Boże może być źródłem smutku wyłącznie dla osób, które nie chcą słuchać tego Słowa i traktują je wyłącznie w kategorii suchych nakazów i zamachu na swoją samowolę tudzież swoje poglądy, wygody, przyzwyczajenia, itp. będące w opozycji do tego czego Kościół nieomylnie od wieków nauczał.
Bo człowiek ma na ogół twardy kark do spraw Bożych.
A Dobra Nowina to nie są obiecanki cacanki lecz konkretne wymogi, nawet trudniejsze niż te w czasach przed Chrystusem, ale nazwane są właśnie Dobrą Nowiną, a nie smutnym brzemieniem nie do udźwignięcia, choć owszem, mogą się wiązać z niewygodą, cierpieniem, łzami czy smutkiem, wyrzeczeniem i ofiarą, niepopularnością i trudnymi decyzjami. To wciąż jest część Dobrej Nowiny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:19, 04 Cze 2015    Temat postu:

Katarynka napisał:
Cytat św. Augustyna znajduje zastosowanie w całym kontekście jego wypowiedzi, a nie w oderwaniu od kontekstu.
Z tej całości wypowiedzi św. Augustyna wynika właśnie kontekst, jaki eksponujemy, wskazując na twoje własne nieuzasadnione przeakcentowanie roli grzechu.

Katarynka napisał:
A co do faryzeuszy, to Pan Jezus używał bardzo mocnych słów w odniesieniu do ich obłudy religijnej i nieobce Mu były słowa : groby pobielane, albo: obchodzicie całą ziemię, by pozyskać jednego współbrata, a później go czynicie w dwójnasób godnego piekła (cytat z pamięci).
ogólnikowość tego stwierdzenia nie wnosi niczego do sprawy, w czyim wydaniu mowa jest o sacra doctrina.
Katarynka napisał:
Czytam teraz opracowanie życia proboszcza z Ars, pisane językiem nieco archaicznym, więc domyślam się, że opracowanie nie jest szczególnie współczesne. I co mnie uderza, to duża różnica pomiędzy mową współczesną a tamtą, bo tamta mowa jest jasna, klarowna, na zasadzie : tak, tak, nie, nie i nie ma tam żadnego pomieszania pojęć, żadnej dwuznaczności czy wieloznaczności, żadnego zmiękczania i usprawiedliwiania, jest serce i czyn, litera i duch, nauczanie Kościoła stosowane w całej pełni, jak to zresztą czynili również nasi wspaniali święci.
Ja cały czas do tego jednego staram się nawiązywać i doprawdy trudno mi zrozumieć histeryczne reakcje jakie w różnych osobach ten fakt wzbudza, tym bardziej, że tajemnicą poliszynela jest kryzys wiary, który rozlewa się także w Kościele.
Czynienie ze stylu wyrażania się poszczególnych, dobranych autorów ksiąg ex corde, swoistego prawdziwego archetypu pobożnościowego jest niczym innym, jak wpadaniem w pułapkę własnej świadomości, o czym niżej. Jest to odskocznia ku wyróżnianiu własnego poznania, jako prawdy logicznej. Tymczasem, tak być nie może, o czym w podsumowaniu, niżej.

Katarynka napisał:
Odpowiedzią na kryzys nie jest zmiana doktryny (choćby eksponowanie Miłosierdzia kosztem Sprawiedliwości, odrywanie serca od czynów, itp., tych herezji jest tak wiele na wielu płaszczyznach, że trudno tu się odnieść w sposób jasny i treściwy, trzeba by odnosić się do każdej z rzeczy z osobna, ponadto jeśli ktoś mówi w sposób wieloznaczny, zawsze może wykręcić się sianem), by dopasować doktrynę (oraz Boga) do oczekiwań człowieka, ponieważ to człowiek powinien dopasowywać siebie do tego czego Bóg go naucza.
W innym przypadku będziemy mieli tak jak w kościołach w Niemczech, obiecanki cacanki, a głupiemu radość.
Jak na razie, niczego z powyższych stwierdzeń naszych, nie obalasz argumentacją rzeczową, a jedynie elementami mitycznymi, których szczątki tkwią w poznaniu zdroworozsądkowym chrześcijaństwa. Popełniasz błąd logiczny podwójnego standardu, kiedy to utyskujesz wieloznacznie na rzekomy brak jasności i treściwości naszych wypowiedzi, a tym czasem to ty nie odnosisz się szczegółowo do czytanej odpowiedzi, stwierdzając rzekomą obiektywność trudności w odniesieniu się do naszych argumentacji. Jest to więc tylko wyraz słabości uzasadniania, widoczny chociażby w braku komentarza wobec Rz 5, 20 - co również ma status kolejnego błędu logicznego, mającego swą rację w przemilczaniu niewygodnego faktu.
Któż tu więc wykręca się sianem Question Laughing
Jak na razie nie usłyszałem jeszcze, na czym polega sprzeciwianie się Kościołowi dyskutantów w tym temacie .... Konkrety proszę.
Katarynka napisał:
eksponowanie Miłosierdzia kosztem Sprawiedliwości
Chwileczkę .... Nikt tu tego nie czyni, skoro zastrzegamy się o pamięci naszych grzechów. Zresztą, gdyby zakotwiczenie miłosierdzia w sprawiedliwości, oznaczało proporcjonalność prostą, to w takim wypadku - a który ty suponujesz, jako jedynie prawdziwy - sprawiedliwość byłaby nadal sprawiedliwością Rolling Eyes
Miłosierdzie jest więc ukorzenione w sprawiedliwości, jest jednak nową jakością, która właśnie swoiście pojawia się "kosztem, sprawiedliwości" i to jest źródłem nadziei chrześcijańskiej.

Tak więc, próbując w taki, a nie inny sposób dla siebie charakterystyczny, oceniać wartość ludzkiego poznania, spodziewasz się ukrytycznić swą myśl i uzyskać jedną prawdę, którą w twoim przypadku, nazwijmy prawdą tradycjonalisty katolickiego. Będę abstrahował od tego, że od tradycjonalizmu odeszłaś, a jedynie zbliżyłaś się do rygoryzmu, co jest zasadniczą różnicą jakościową.

Tymczasem niemożliwym jest uzyskanie jednej prawdy poznawczej w obrębie systemu, skoro istnieje pluralizm bytowy. Jedność, którą poszukujesz, jest tak naprawdę jednością analogiczną, ponieważ nie wolno mieszać jedności (analogicznej) poznania ludzkiego, z jednością ludzkiego podmiotu, który poznaje te prawdy. I nie jest to żaden relatywizm "prawdziwościowy", który tradycjonaliści obłędnie zarzucają "posoborowcom", lecz wynika to z samej istoty poznania rzeczywistości. Przypominam, że to sama rzecz jest miara poznania u człowieka, a le i z drugiej strony uzyskana w dziele poznania prawda, jest także dziełem osobistym osoby poznającej, gdy przebija się przez szereg pośredników poznawczych (teorie, ideologie, dowodzenia, doznania).

Czym innym jest oczywiście dostrzeżenie przedmiotów fundamentalnych dla naszego życia poznawczego i tu apeluję o nadrobienie zaległości poznawczych względem relacji transcendentalnych, stojących na szczycie powiązania bytów przygodnych, z Bogiem. To pomoże uniknąć problemów w komunikacji na tle ustalenia jakości i zakresu akcentu w pobożności, skierowanej na cel, jakim jest chrześcijańska nadzieja, nie zaś obłuda, jaką Wać Pani suponujesz ;)

To pomieszanie stało się twoim udziałem i doprowadza do prezentowanego przez ciebie "idealizmu tradycjonalistycznego" - nie mającego korzeni w spontanicznym poznaniu Boga. Idealizm ten prowadzi do fałszu, ukrytego w szukaniu sprzeczności terminów w aspekcie przeakcentowywania określonego elementu rzeczywistości ludzkiego bytowania, na przykład w zakresie grzeszności ludzkiej, w kontekście realnego uzasadnienia trwania w nadziei na zbawienie.

Oparłaś się na analizie własnej jaźni i niestety nie zaprezentowałaś racjonalnego sposobu wyjścia z tej sytuacji, a jedynie zbiór swych umitycznionych domniemań, stanowiących fikcyjny system, to jest oderwany od spontanicznego poznania.

Nie dziwne to więc, że nieustannie coś odpowiadasz (bez urazy: "jak katarynka ;) , ale bez treściwszego nawiązania, chyba że dotyka to ciebie osobiście (aspekt siania dekadencji) - wówczas odpowiadasz wprost, wszak ex falso - quodlibet - ex vero nonsi verum : z fałszu wypływa wszystko, z prawdy tylko prawda.

Rozumienie twojej prywatnej doktryny, którą chciałabyś nazywać tradycjonalistyczną (marzenia...), jest więc oparte na zaakcentowaniu radykalizmu w życiu religijnym, gdzie akcent na grzeszność i proporcjonalną do niej sprawiedliwość, ekstrapolujesz w sposób nieuzasadniony na całą rzeczywistość. Już powyżej przypomniano tobie nadrzędny aksjomat mówiący, iż samą rzeczywistością jest Miłość.

Stąd takie podejście z twojej strony do zagadnienia naszej rzekomej postępowości teologicznej - rozumianej pejoratywnie - jest uwikłane w metafizyczną sprzeczność, ale co najgorsze, z takim stanowiskiem nie można nawet racjonalnie dyskutować, ponieważ owa dyskusja suponuje wspomnianą sprzeczność, jako ostateczną granicę myślenia o tym, co jest sacra doctrina, a co nie jest.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 19:27, 04 Cze 2015, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorota64
Requiescat in Pace +++
Requiescat in Pace +++



Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 361
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:53, 04 Cze 2015    Temat postu:

Cytat:

Cytat św. Augustyna znajduje zastosowanie w całym kontekście jego wypowiedzi, a nie w oderwaniu od kontekstu.



Ja znając Ewangelię , wiedząc , że św . Augustyn jest święty, nie muszę mieć jego dalszych słów, by wiedzieć , co się pod tymi słowami kryje. Wykazałam to zresztą w poprzednim poście.

Katarynka napisał:
]A co do faryzeuszy, to Pan Jezus używał bardzo mocnych słów w odniesieniu do ich obłudy religijnej i nieobce Mu były słowa : groby pobielane, albo: obchodzicie całą ziemię, by pozyskać jednego współbrata, a później go czynicie w dwójnasób godnego piekła (cytat z pamięci).



Tak, ale tylko On ma do tego prawo, mówi do nas bowiem :

„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.” (Mt 7,1-5)

Ponadto najczęściej do faryzeuszy , jak można zauważyć, odpowiada pytaniem na ich pytania, słowa „obchodzicie (…) to akurat nie do nich bezpośrednio , tylko do uczniów i tłumu , by się ich wystrzegali.
Gdybym nawet chciała potraktować Twoje pisanie jako nie osądzanie , ale ocenę zjawiska, to pytam w związku z tym, co z tym , co usłyszałaś od innych czy o innych zrobiłaś. Czy pouczyłaś ich chociaż , z miłością oczywiście, czy przeszłaś obok. Gdy dotyczy to pasterzy Kościoła , to jest właściwa hierarchiczna droga , by problemy zauważane zgłaszać. Zdrowa krytyka jest jak najbardziej potrzebna. A tu widać , ze skończyło się to na przyjściu do nas z tym. Po co i jakiemu dobru to służy, nie wiem...

Katarynka napisał:
Czytam teraz opracowanie życia proboszcza z Ars, pisane językiem nieco archaicznym, więc domyślam się, że opracowanie nie jest szczególnie współczesne. I co mnie uderza, to duża różnica pomiędzy mową współczesną a tamtą, bo tamta mowa jest jasna, klarowna, na zasadzie : tak, tak, nie, nie i nie ma tam żadnego pomieszania pojęć, żadnej dwuznaczności czy wieloznaczności, żadnego zmiękczania i usprawiedliwiania, jest serce i czyn, litera i duch, nauczanie Kościoła stosowane w całej pełni, jak to zresztą czynili również nasi wspaniali święci.
Ja cały czas do tego jednego staram się nawiązywać i doprawdy trudno mi zrozumieć histeryczne reakcje jakie w różnych osobach ten fakt wzbudza, tym bardziej, że tajemnicą poliszynela jest kryzys wiary, który rozlewa się także w Kościele.


Bardzo dobrze, że czytasz, bo tam m.in. proboszcz z Ars pisze:
Dobrym sposobem postępowania jest robić tylko to, co można ofiarować Bogu. A przecież nie można Mu ofiarować oszczerstw, obmawiania innych, niesprawiedliwości, złości, bluźnierstw, nieskromności, zabaw i tańców.
Spójrz na Twoje pisanie i przypatrz się słowom św. Jana Vianneya. Co tutaj ofiarowałaś dobrego Bogu...?

Katarynka napisał:
Odpowiedzią na kryzys nie jest zmiana doktryny (choćby eksponowanie Miłosierdzia kosztem Sprawiedliwości


Chciałabym wiedzieć , na jakiej podstawie ten zarzut wysuwasz...Ja bynajmniej w kościele posoborowym urodzona słyszę, że Miłosierdzia od Sprawiedliwości nie można i nie da się oddzielić .

Katarynka napisał:
]odrywanie serca od czynów, itp., tych herezji jest tak wiele na wielu płaszczyznach, że trudno tu się odnieść w sposób jasny i treściwy, trzeba by odnosić się do każdej z rzeczy z osobna, ponadto jeśli ktoś mówi w sposób wieloznaczny, zawsze może wykręcić się sianem), by dopasować doktrynę (oraz Boga) do oczekiwań człowieka, ponieważ to człowiek powinien dopasowywać siebie do tego czego Bóg go naucza.


Proboszcz z Ars poucza , by zająć się własnym rachunkiem sumienia. Mój rachunek sumienia nie wygląda zbyt pięknie, ale staram się i to z Bogiem, bo sama nie dam rady.

Katarynka napisał:
]W innym przypadku będziemy mieli tak jak w kościołach w Niemczech, obiecanki cacanki, a głupiemu radość.


Zło nie istnieje samoistnie, Bóg na nie zezwala, może właśnie po to tak dzieje się w Niemczech, byśmy my coś zrozumieli...

Katarynka napisał:
Słowo Boże może być źródłem smutku wyłącznie dla osób, które nie chcą słuchać tego Słowa i traktują je wyłącznie w kategorii suchych nakazów i zamachu na swoją samowolę tudzież swoje poglądy, wygody, przyzwyczajenia, itp. będące w opozycji do tego czego Kościół nieomylnie od wieków nauczał.
Bo człowiek ma na ogół twardy kark do spraw Bożych.


W Twoim pisanie radości nie ma, czym jest więc dla Ciebie Słowo Boże, gdzie się podziewa radość z Jego słuchania...?

Katarynka napisał:
A Dobra Nowina to nie są obiecanki cacanki lecz konkretne wymogi, nawet trudniejsze niż te w czasach przed Chrystusem, ale nazwane są właśnie Dobrą Nowiną, a nie smutnym brzemieniem nie do udźwignięcia, choć owszem, mogą się wiązać z niewygodą, cierpieniem, łzami czy smutkiem, wyrzeczeniem i ofiarą, niepopularnością i trudnymi decyzjami. To wciąż jest część Dobrej Nowiny


Widzisz...chcesz głosić Dobrą Nowinę, a głosisz i nacisk stawiasz na jej część tylko , którą można ująć w jednym zdaniu ' Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Ten, który usłyszy , że Bóg go kocha usłyszy i tę wieść. Jeśli nie pójdzie za słowami, jeśli oprze się łasce, to jego wola i nic nam do tego, Bóg dał mu wolność.
I gdyby nie ten Twój nacisk na jedną część Dobrej Nowiny, wypadłoby to Twoje teraz pisanie nawet i dobrze, piszesz bowiem o słodkim brzemieniu, co ja tez rozumiem, tylko, że skąd wcześniej Twe słowa w związku z siostrzenicą :
Katarynka napisał:
Oddała ją zasmucona. To jakie jest wyjście? W zamian podać teologię zrzucającą jarzmo Pana? OK. Ale.. może przydałoby się jeszcze dopowiedzieć, że w zamian otrzyma jarzmo żelazne, które duszy nie nasyci, nie ukształtuje, a bal kiedyś się skończy..


Teraz piszesz o brzemieniu słodkim , a siostrzenicy chciałaś dopowiedzieć o żelaznym jarzmie...? Jezus mówi „Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”. Ufam, że rozumiesz , że tak mamy głosić.

I tu do tego zmierzam , że Twe osądy sprowadziły Twoje pisanie do pomieszania z poplątaniem, wzajemnego nawet zaprzeczania , mniemam że może powstać z tego nowa teologia, tylko kto ją zrozumie...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dorota64 dnia Czw 21:02, 04 Cze 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katarynka
Cornicen



Dołączył: 30 Sty 2015
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: z katolików
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:08, 05 Cze 2015    Temat postu:

exe


Cytat:
To pomieszanie stało się twoim udziałem i doprowadza do prezentowanego przez ciebie "idealizmu tradycjonalistycznego" - nie mającego korzeni w spontanicznym poznaniu Boga.


To spontaniczne poznanie Boga kojarzy mi się z dość pewnie znanym i oklepanym przykładem sytuacji, kiedy to kapłan pyta jakiegoś tam człowieka czy wierzy w Boga. On odpowiada, że wierzy, ale nie praktykuje (praktykowanie to nie tylko obecność w kościele, ale konkretny styl życia oparty na konkretnych staraniach w dochowaniu wierności Bogu).
Kapłan na to : szatan też wierzy i drży.

Tak krótka opowieść wskazuje wyraźnie, że jakaś tam wiara, jakiś tam spontan nie są jeszcze drogą ewangelicznej wiary. Ale .. przy mądrej i dobrej formacji mogą się takimi stać.
Tych rzeczy nigdy Kościół nie zostawiał spontanicznej dowolności, bo jako wychowawca zwyczajnie nie mógł tak postąpić. To by było zrzuceniem z siebie odpowiedzialności za owce sobie powierzone i zostawieniem ich na pastwę pomieszania pojęciowego. Coś całkowicie sprzecznego z powołaniem. Bo skoro Bóg ustanowił ich strażnikami dziedzictwa, to nie mogą się wymawiać. A skoro się niektórzy wymawiają, niech nie mówią o Miłości przebaczającej, skoro ciężko grzeszą przeciwko tej Miłości.

A Kościół zawsze działał wielotorowo, oprócz głoszenia Dobrej Nowiny, wskazywał aktualne zagrożenia, zwalczał wypaczenia, mówił o Bogu i sztuczkach szatana, o przywilejach dzieci Bożych i ciążących nań obowiązkach wynikających z wiary.

To są rzeczy bardzo proste, tu nie trzeba szczególnego filozofowania, a często to filozofowanie więcej szkody niż pożytku przynosi, jeśli stroi się w piórka nadymanej uczoności, która nie jest w stanie nakarmić głodnego (w tym przypadku ducha, bo nie samym chlebem żyje człowiek) i z niczym go odprawia. A tymczasem Chrystus jest tak dla uczonych jak dla prostaczków (nie mylić z prostactwem).

Słowo Boże wyraźnie mówi, że Pisma można tłumaczyć na własną swą zgubę. To są poważne sprawy. Infantylizm religijny też tego nie uleczy, a próżna radość nie zagłuszy.

Ps. Na razie tyle, bo mam ograniczony czas na necie.
Jak komuś mój styl wypowiedzi nie pasuje, to ja nic na to nie poradzę. Mogę tylko podpowiedzieć od siebie, że ja przeważnie omijam wypowiedzi osób, których teksty mnie rażą i co do których nabieram przekonań, że są (po ludzku) nieresocjalizowani. Nikogo nie zmuszam, by wbijał oczy w moją osobę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mała czarna
Gość






PostWysłany: Pią 14:08, 05 Cze 2015    Temat postu:

Piszesz bardzo chaotycznie i właściwie nie wiadomo do czego to przypiąć Rolling Eyes
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:42, 05 Cze 2015    Temat postu:

Katarynka napisał:
To spontaniczne poznanie Boga kojarzy mi się z dość pewnie znanym i oklepanym przykładem sytuacji, kiedy to kapłan pyta jakiegoś tam człowieka czy wierzy w Boga. On odpowiada, że wierzy, ale nie praktykuje (praktykowanie to nie tylko obecność w kościele, ale konkretny styl życia oparty na konkretnych staraniach w dochowaniu wierności Bogu).
Kapłan na to : szatan też wierzy i drży.
To skojarzenie jest jedynie projekcją ignorancji i niechęci do zapoznania się choć pobieżnego, z regułami, dotyczącymi zdroworozsądkowego myślenia. Dodam jeszcze, że jest to stwierdzenie wplątania się w zawierzenie własnej iluzji (nie halucynacji, bo to co innego).
Katarynka napisał:
Tak krótka opowieść wskazuje wyraźnie, że jakaś tam wiara, jakiś tam spontan nie są jeszcze drogą ewangelicznej wiary.
Objawia się tutaj twoja ignorancja, dotycząca realizmu poznawczego człowieka. Wiara religijna powstaje najpierw w naszym intelekcie i woli (kolejność oczywiście nieprzypadkowa).

Przejdę więc do krytyki racjonalnej twojej mitologii, jaką uprawiasz.

Rozpocznę ukłonem wobec Czytelników, zdezorientowanych ogólnikowością twoich zarzutów i wskażę gdzie obecnie plasuje się twoja mentalność w kontekście "krytyki" filozofii i co z tego wynika dla wierzących.

POTOCZNE POJĘCIE FILOZOFII - źródłem narodzin i trwania mitologii w intelekcie ludzkim.

Ludzie, stykając się z filozofią, szczególnie od strony historycznej, zauważają przeogromną rozbieżność systemów filozoficznych i ich składowych. nastąpiło utrwalenie przekonania, że filozofia jest zajęciem, gdzie każdy wszystko może powiedzieć i w ramach swojego systemu uzasadnić. Stwierdzono więc, podobnie, jak Katarynka, że życie wierzącego idzie swoją drogą, zaś życie filozofią przepojone rości sobie do tegoż życia, a w praktyce nie ma z nim styczności, a więc że filozofia jest nierealną Exclamation

A więc Katarynka nieprzekonana, a wręcz umęczona filozofią (w tym przeze mnie, co nadal będę czynił), dokonuje "powrotu" do potocznego ogólnoludzkiego myślenia, zwanego myśleniem zdroworozsądkowym.

Króciutka KRYTYKA pejoratywnego podejścia Katarynki do spontaniczności poznania, jako wyrazu jej własnej negacji realności poznania bytu

Pragnę więc na wstępie powiedzieć, że trzeba sobie uzmysłowić parę spraw realnych w naszym życiu.

Po pierwsze, dane zdrowego rozsądku występują w trojakim porządku:
1. oczywistości intuicyjno-zmysłowej,
2. oczywistości czysto rozumowej,
3. w konsekwencjach obu porządków.

Bardzo istotną sprawą jest to, że człowiek styka się z rzeczywistością za pomocą swych zmysłów i na podstawie ich wrażeń bezpośrednio doświadczalnych wydaje swe pierwsze sądy. Tak więc plan oczywistości intuicyjno-zmysłowej musi być pierwszym, jeśli mamy trzymać się realizmu, nie chcąc być na bakier z osiągnięciami zarówno ojców Pustyni w walce z logismoi (złymi myślami, utożsamianymi - na przykład przez Ewagriusza z Pontu - z demonami) oraz z niewątpliwymi sukcesami nauk szczegółowych.

Abstrahując od rozwijania tematyki pierwszych zasad, rządzących zdroworozsądkowym podejściem do poznania ludzkiego, gdyż nie będę pisał tu książki, należy powiedzieć, że plan oczywistości intuicyjno-zmysłowej cechuje się właśnie spontanicznością, która została przez Katarynkę zanegowana. Dlaczegóż to Question

Otóż, najprawdopodobniej Katarynka nawet się nie domyśla, że prezentuje ona system wartościowania poznawczego, charakterystyczny dla Kanta, wg którego podmiot poznający narzuca apriorycznie swą kategorię sensu i rozumienia rzeczy, co jest nonsensem Exclamation

Nonsensem jest to dlatego, ponieważ podstawową zasadą zdroworozsądkową w tym aspekcie jest to, że nie można poznać czegoś, co jest nieznane Exclamation

Powstaje więc w mówieniu Katarynki pewna luka w realnej ciągłości następstw, które zaczynają się od jakiegoś "gotowca wzorczego", rzekomo ukształtowanego przez intelekt. Nie można więc na taką dezorientację Czytelnika pozwolić, w trosce o niezaprzepaszczenie tysięcy lat pracy ludzi światłych nad badaniem ludzkiej rzeczywistości wewnętrznej i zewnętrznej.

A więc wręcz pzeciwnie to wygląda w realu: to rzecz spotkana narzuca swą kategorię poznawczą, a więc swą treść dorzeczną (intelligibillum i uchwytną zmysłowo, która to determinuje zmysły do reakcji, żywej reakcji. Ta reakcja musi być spontaniczną z zasadniczych powodów Exclamation

Aparat zmysłowo-poznawczy, złożony z narządów zmysłów oraz odpowiadających im struktur neurologicznych ulegających zmianom materialnym poprzez zetknięcie się z bodźcami, działa w dwóch płaszczyznach :
1. receptywnej,
2. podmiotowej reakcji na recepcję.

Nie ma tu mowy o refleksji, charakterystycznej dla intelektu, nawracającego do ujętej istoty rzeczy. Nie istnieją tu ani pojęcia, ani nawet jeszcze poprzedzające je aksjomaty, powszechniki, etc...

Zmysły w fazie receptywnej są bierne w stosunku do nadchodzących bodźców, ale już w fazie podmiotowej reakcji na recepcję bodźca, przechodzą do rozróżniania jakichś właściwości wg ich przeznaczenia. Jest to więc faza czynna, co jest istotne, a o czym napiszę zdziebko później.

Święty Tomasz pisze w De Veritate - O Prawdzie:

"W intelekcie mieści się fałsz i prawda przede wszystkim w sądzie, który łączy i rozdziela; w formowaniu natomiast istotności [pojęć] [znajduje się prawda i fałsz] jedynie w przyporządkowaniu do sądu, który jest następstwem takiego procesu formowania. Stąd i w zmysłach w sensie właściwym można mówić o prawdzie i fałszu, o ile osądzają przedmioty zmysłowego poznania; o ile zaś ujmują przedmiot zmysłowego poznania , nie ma tam w sensie właściwym prawdy i fałszu, lecz jedynie w przyporządkowaniu do sądu, który jest następstwem takiego procesu ujmowania, o ile mianowicie z takiego ujęcia może powstać taki sąd".

Ten czynny aspekt zmysłowo-poznawczy, nazywany jest iudicium sensus, bądź już później iudicium naturale i jest o tyle istotnym, że tu możemy mówić o swoiście pojmowanych: prawdzie i fałszu [błędzie],(choć nie formalnie, o czym niżej napiszę).

Pierwsze zaś zetknięcie się podmiotu poznającego z innym bytem, zostało pominięte, a nazywane jest ujęciem (apprehenssio, a nawet prostym ujęciem (simplex apprehenssio.). Fazy: simplex apprehensio oraz iudicum sensus, są charakterystyczne także dla zwierząt, choć w stopniu proporcjonalnym do udzielonego im istnienia, co jest niebagatelnym w tej sprawie.

A więc widać, że pierwsza, najpierwotniejsza reakcja poznawcza żywego człowieka, nie ma nic wspólnego z myślą, której narodziny
nie mogą przypadać na moment zetknięcia się bytów ze sobą Exclamation

Dlaczegóż nie mogą Question - zapyta dociekliwy Czytelnik forum.

Otóż, nie jest możliwe, aby byt z bytem stanowił ontyczną jedność, na przykład : exe i Katarynka nie mogą stać się ontycznie jednym bytem "exe-Katarynka", natomiast mogą stać się powiązani intencjonalnie, kiedy exe poznaje Katarynkę, a Katarynka bada exe.

Tutaj tylko nadmienię dla co bardziej zorientowanych, bądź dociekliwych Czytelników forum, że oczywiście święty Tomasz nie pisze w De Veritate o prawdzie i fałszu - pojętych formalnie. Chodzi tutaj o to, że zauważa się ewidentną analogię pomiędzy poznaniem zmysłowym, a poznaniem czysto intelektualnym. Ta analogia dotyczy intencjonalnego ujęcia przedmiotu zarówno w fazie zmysłowej (akt podmiotowej reakcji na recepcję bodźca), jak i fazy indukcyjnej intelektualnego poznania, kiedy to już możemy mówić o stricte heurezie myśli.

Tak więc, faza zmysłowa poznania, jest nieodzowną w w zapewnieniu ciągłości ludzkiego poznania i nie może się uniknąć spontaniczności reakcji zmysłowej, którą realnie widzimy w świecie.

Zmysły, o ile są poprawnie dla konkretnego bytu ożywionego rozwinięte, są absolutnie też wierne właśnie z powodu bierności i spontaniczności pierwszego etapu kontaktu poznawczego bytów.

Zarówno w fazie zmysłowej, jak i nawet jeszcze w indukcji (pierwszy etap właściwy narodzinom myśli) w dedukcji (faza intelektualna), nie ma postawionej więc myśli, bo jeszcze się nie narodziła, a którą Katarynka chciałaby postrzegać i na dodatek udowadniać, ponieważ są aksjomaty są zdaniami oczywistymi, o czym znacznie wyżej pisałem i w swym najszerszym rozumieniu nie są niczym innym, jak poznawczym ujęciem bytu poprzez wizję prawdziwości tego bytu Exclamation

Oczywistość spontaniczności narzuca się tu, jako konieczność na podstawie zasady tożsamości (zachęcam do zapoznania się z nią) i w żaden sposób nie przekreśla tu racjonalności refleksji - wręcz przeciwnie Exclamation

Aksjomaty w swym najszerszym sensie są podstawą racjonalnego myślenia, choć nie podlegają sylogistycznemu dowodzeniu (zachęcam do zapoznania się z terminem sylogizm, a jednocześnie stanowią "duszę dowodzenia".

Gdyby trwać więc na stanowisku Katarynki sprzeciwiającej się bazowej roli spontaniczności poznania ludzkiego, należy zanegować możliwość jakiegokolwiek uczenia się, ponieważ nie jest to możliwe bez przyjęcia wizji prawdziwości doznanego bodźca.

Definiowanie, od którego de facto rozpoczyna Katarynka snucie pseudo-poznawczej teorii poznania, jest oczywistą negacją realności spontanicznego etapu poznawczego, na korzyść absolutyzacji roli pojęć i definicji, które mają aspirację bycia źródłem poznania ludzkiego.

A jednak jest to katastrofalny błąd Katarynki, jako że, aby definicja miała wartość realną w procesie poznawczym, nie może bazować na z góry przyjętej kategorii (narzuconej, jak u Kanta, o czym wspomniałem) - czyli stać się źródłem sądów Exclamation Innymi słowy : definicja nie jest bazą poznawczą Exclamation

Gdyby tak miało być, definicje, jako zespół znaków oddających istotę rzeczy, byłyby w swej naturze niedowodliwe. Exclamation
Popadlibyśmy w błąd logiczny błędnego koła petitio percipi, ponieważ gdyby definicja miała powstawać na drodze dowodzenia (sylogistycznego oczywiście), również musiałaby spełniać w stosunku do siebie samej in statu nascendi ("w trakcie rodzenia", jako tworzonej "tu i teraz" hic et nunc) , warunki konieczne, które ma sobie sama postawić Rolling Eyes

Tkwiąc w tym błędzie, musielibyśmy, jako podmiot nie tylko zmieścić się w zakresie tych pojęć (definicji), ale i utożsamić się z nimi, co nie jest możliwym chociażby na gruncie niewystarczalności definicji, wobec bogactwa konkretnego bytu.

Należy więc, szanowny Czytelniku forum, w imię realizmu poznawczego, idąc za Arystotelesem, odciąć się od apriorycznego stanowiska kartezjańskiego, kantowskiego, Spinozy, a przede wszystkim od Platona, u których myśl miałaby istnieć przed rzeczywistością ... Embarassed Utrzymywanie takiego stanowiska musi skończyć się mitologizowaniem w sferze wiary i pobożności, czego doświadczamy od Katarynki, gdzie teorie i definicje można by snuć odgórnie ..... Doszlibyśmy wówczas do Hegla, który byt utożsamił z niebytem - absurdalne.
Katarynka napisał:
Tych rzeczy nigdy Kościół nie zostawiał spontanicznej dowolności
To, o czym piszesz rozmija się w ogóle z kwestią spontaniczności poznania, ponieważ spontaniczność nie eliminuje wierności wizji prawdziwości przedmiotu poznawanego.
Piszesz o jakiejś dowolności, tymczasem dowolność zawsze powstaje podczas fazy czysto intelektualnej (dedukcja), jako że błąd powstaje w myśli, nie zaś w woli. Trzeba wtedy wnikliwie posługiwać się przedstawieniem konkretnych zdarzeń, nie zaś ferować ogólnikowe zarzuty, będące tylko ponurą emanacją twojej jaźni.
Katarynka napisał:
To są rzeczy bardzo proste, tu nie trzeba szczególnego filozofowania, a często to filozofowanie więcej szkody niż pożytku przynosi, jeśli stroi się w piórka nadymanej uczoności, która nie jest w stanie nakarmić głodnego
dziwne więc, że nie rozumiesz tak prostych rzeczy, ponieważ te przedstawione przeze mnie, wypływają ze zgodności z prostym doświadczeniem ludzkim oraz z naukami szczegółowymi.
Katarynka napisał:
Ps. Na razie tyle, bo mam ograniczony czas na necie.
Jak komuś mój styl wypowiedzi nie pasuje, to ja nic na to nie poradzę. Mogę tylko podpowiedzieć od siebie, że ja przeważnie omijam wypowiedzi osób, których teksty mnie rażą i co do których nabieram przekonań, że są (po ludzku) nieresocjalizowani. Nikogo nie zmuszam, by wbijał oczy w moją osobę.
No comment ....

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pią 19:35, 05 Cze 2015, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorota64
Requiescat in Pace +++
Requiescat in Pace +++



Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 361
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:55, 05 Cze 2015    Temat postu:

Cytat:
exe


Cytat:
To pomieszanie stało się twoim udziałem i doprowadza do prezentowanego przez ciebie "idealizmu tradycjonalistycznego" - nie mającego korzeni w spontanicznym poznaniu Boga.


To spontaniczne poznanie Boga kojarzy mi się z dość pewnie znanym i oklepanym przykładem sytuacji, kiedy to kapłan pyta jakiegoś tam człowieka czy wierzy w Boga. On odpowiada, że wierzy, ale nie praktykuje (praktykowanie to nie tylko obecność w kościele, ale konkretny styl życia oparty na konkretnych staraniach w dochowaniu wierności Bogu).
Kapłan na to : szatan też wierzy i drży.


Patrzę na Twoja praktykę, bo odpowiedzi na moje pytania nie uzyskałam....
Siostrzenicy chciałaś podsunąć jarzmo , żelazne , ale i nawet tego nie zrobiłaś, mym zdaniem podanie książeczki o grzechach tylko niestety nie wystarczy.
Praktyka wiary to również nieustanne przebywanie z Bogiem. Cytuję więc Twoją praktykę:
Katarynka napisał:

A na Ducha Św. nie należy zrzucać odpowiedzialności za to, co leży w gestii człowieka. Człowiek ma swoją robotę do wykonania, a Duch Św. swoją.
Ja bym się wstydziła wołać Ducha Św., mając zdrowe ręce, aby umył za mnie gary. Ale.. jakbym ich umyć nie chciała, to pewnie zaczynałabym cudaczyć.

Taak, jak mam zdrowe ręce powinnam te gary umyć. Ale jestem tylko człowiekiem i mam chwile lenistwa, więc do tego lenistwa wzywam Ducha Świętego , ot chociażby tak -[i]„ Duchu Święty, Ty wiesz , że mnie ogarnęło lenistwo, a to Tobie się nie podoba. Zabierz więc ode mnie to , bo ja sobie sama z tym nie poradzę, wyrzekam się ducha , który mną rządzi w tej chwili i proszę pomóż mi moje lenistwo jak ręka odjął, a gary zmywane z radosna pieśnią o Bogu.
Ty byś się wstydziła, ja Go po prostu wzywam, a obecnie nawet nie muszę, bo całe dnie rozmyślam o Bogu , w każdej chwili , bo tą chwilę już podporządkowuję Bogu.

Katarynka napisał:
Tak krótka opowieść wskazuje wyraźnie, że jakaś tam wiara, jakiś tam spontan nie są jeszcze drogą ewangelicznej wiary. Ale .. przy mądrej i dobrej formacji mogą się takimi stać.
Tych rzeczy nigdy Kościół nie zostawiał spontanicznej dowolności, bo jako wychowawca zwyczajnie nie mógł tak postąpić. To by było zrzuceniem z siebie odpowiedzialności za owce sobie powierzone i zostawieniem ich na pastwę pomieszania pojęciowego. Coś całkowicie sprzecznego z powołaniem. Bo skoro Bóg ustanowił ich strażnikami dziedzictwa, to nie mogą się wymawiać. A skoro się niektórzy wymawiają, niech nie mówią o Miłości przebaczającej, skoro ciężko grzeszą przeciwko tej Miłości.


Najpierw spoglądam w swoje wnętrze i mówię sobie....ten pasterz jest człowiekiem, takim jak ja, słabym i grzesznym, może nim mógłby być mój syn.
Zaiste, najlepiej wychodzi Ci, Katarynko mówienie o grzeszności innych, teraz o ho ho tykasz się pasterzy. Jaka jest Twoja odpowiedzialność za Twoje słowa, roznoszenie tutaj czegoś, opartego na domysłach, bo nic konkretnego w zasadzie.

Katarynka napisał:
A Kościół zawsze działał wielotorowo, oprócz głoszenia Dobrej Nowiny, wskazywał aktualne zagrożenia, zwalczał wypaczenia, mówił o Bogu i sztuczkach szatana, o przywilejach dzieci Bożych i ciążących nań obowiązkach wynikających z wiary.


Hmm a czy Ty w ogóle chodzisz do kościoła...? Bo jak nic w dzisiejszym kościele na kazaniach wreszcie słyszy się homilie o miłości Boga, homilie o zagrożeniach duchowych, homilie pouczające jak sobie z tymi zagrożeniami radzić. homilie piękne i przemawiające do serc. Ty chyba jednak przeceniasz zbytnio role szatana.
Firma Amway, która tu wspominasz...skąd masz taka wiedzę o niej, jak nie od kościoła posoborowego, od teraźniejszych egzorcystów, a to oni są pasterzami naszymi. To od kościoła posoborowego otrzymaliśmy wiedzę o współczesnych zagrożeniach ,

Katarynka napisał:
To są rzeczy bardzo proste, tu nie trzeba szczególnego filozofowania, a często to filozofowanie więcej szkody niż pożytku przynosi, jeśli stroi się w piórka nadymanej uczoności, która nie jest w stanie nakarmić głodnego (w tym przypadku ducha, bo nie samym chlebem żyje człowiek) i z niczym go odprawia. A tymczasem Chrystus jest tak dla uczonych jak dla prostaczków (nie mylić z prostactwem).


To są rzeczy bardzo proste...? Czyżbyś miała objawienie w pełni, bo ja cały czas Boga pytam o coś. I uwierz , ze filozofowanie , również to naszego Exe, nawet ja , bardziej matematyczka niż humanista rozumieć zaczynam i uważam , ze jest w tym coś wspaniałego, coś co pomaga dopełnić to, co mi Pan nasz pokazuje. A póki co, to od Ciebie słyszę w piórka nadymaną uczoność jako adwokata diabła . Filozofowanie Exe poznaję dopiero i jestem zachwycona, Twoje pisanie nazwę filozofowaniem oskarżającym, pisaniem niby o czymś , o kimś, ale tak naprawdę o niczym i o nikim , bo konkretnie nie wiadomo co, dla mnie jest bardziej niepojęte od pisania Exe i nie do przyjęcia.

Katarynka napisał:
Słowo Boże wyraźnie mówi, że Pisma można tłumaczyć na własną swą zgubę. To są poważne sprawy. Infantylizm religijny też tego nie uleczy, a próżna radość nie zagłuszy.


Wyraźnie to wycięłaś ze Słowa najważniejsze kwestie, że strachem szatana się nie pokona, ale miłością owszem. Zinterpretowałaś po ludzku, że szatan ma ogromną moc i tylko czekam, kiedy napiszesz , że pokona Boga. Z Twych słów bije smutek, nawet tej próżnej , a co dopiero tej Bożej radości nie widzę.
Katarynka napisał:
Ps. Na razie tyle, bo mam ograniczony czas na necie.
Jak komuś mój styl wypowiedzi nie pasuje, to ja nic na to nie poradzę. Mogę tylko podpowiedzieć od siebie, że ja przeważnie omijam wypowiedzi osób, których teksty mnie rażą i co do których nabieram przekonań, że są (po ludzku) nieresocjalizowani. Nikogo nie zmuszam, by wbijał oczy w moją osobę.

W Twoją osobę nie można wbijać oczu , ale w Twoje pisanie wręcz jest to wskazane. Jesteśmy na forum katolickim , gdzie duszyczki , co niektóre są na początku drogi do Pana może, a w Twoich treściach jawi mi się nowa teologia, teologia strachu , oparta na oskarżeniach, obmowach. Nawet tradycjonaliści tak nie sieją oskarżeń, jak tutaj posiano. I ta wspomniana przeze mnie duszyczka , poszukująca Prawdy być może , nie dowiedziała się nawet , jak to się dzieje , że brzemię jest słodkie, jak tego może doświadczyć, choć ja akurat doświadczam, że brzemię jest lekkie , a jarzmo słodkie....wykazywałam to nieustannie zresztą w moich rozważaniach tutaj.
I na koniec....jakim uczniem Chrystusa jesteś , tak szczerze sobie samej odpowiedz na to pytanie, jeśli czyjeś pisanie Cię razi, gdzie tu miłość i odwaga w głoszeniu, jeśli uważasz , że głosisz Prawdę?
Uczniowie za Prawdę ginęli....a tu wykręty sianem dosłownie.
Kogoś się nie da zresocjalizować? Mniemam, że mnie, bo odpowiedzi już na moje pisanie nie usłyszałam, nie oczekuję i teraz, bo prawda o sobie faktycznie w oczy kole.
Radosna pamięć o Bogu, a więc więź z Jezusem, połączona z stanowczością serca i zbawienną surowością, niweczy wszelkie zniewolenie myśli, knowania, wyobrażenia i ciemne złudzenia. Udaremni wszystko, co niszczyciel zuchwale wystawia do walki przeciwko duszy, aby ją atakować i pochłonąć. Szybko wypali to Jezus, kiedy Go wezwiemy
tak mówi Filoteusz z Synaju...jak widać wszystko mocą Jezusa , nie człowieka się dzieje , również nawracanie i takiej nauce z chęcią się oddaję :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dorota64 dnia Pią 23:25, 05 Cze 2015, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katarynka
Cornicen



Dołączył: 30 Sty 2015
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: z katolików
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:24, 06 Cze 2015    Temat postu:

Z braku czasu streszczę się do

exe

Cytat:
błąd powstaje w myśli, nie zaś w woli


Przyczyna tkwi w woli, zaś ewentualny bieg myśli w dobrym lub złym kierunku jest skutkiem tego czego korzeń tkwi właśnie w woli, uporządkowanej lub nie.
Czyli, jeśli upieram się przy tym, że jestem katoliczką, lecz sercem tkwię we własnym ego i popędach naturalnych obciążających mnie moralnie, jeśli jestem w tym zatwardziała (brak dobrej woli) i nie chcę nakłonić ucha do wymagających słów Pana, siłą rzeczy zaczynam tak kombinować przy Słowie Bożym, aby zachować wewnętrzny komfort. Zaczynam więc tworzyć baśnie z tysiąca i jednej nocy w tematach relacji Bóg- człowiek - zbawienie, a to tylko dlatego, że nie mam zamiaru oddać mojego grzechu, wygód, przywiązań, itp. Wydaje mi się, że bez tego moje życie zostanie jałową pustynią, nie poznałam Boga w Jego hojności dla duszy zdolnej do ogołocenia samej siebie i zaparcia się siebie z miłości do Niego. Próbuję więc wkomponować Boga w moje grzeszne skłonności i dbam już tylko o motylki w brzuchu. Te motylki nazywam radością chrześcijańską.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:16, 06 Cze 2015    Temat postu:

Katarynka napisał:
Przyczyna tkwi w woli, zaś ewentualny bieg myśli w dobrym lub złym kierunku jest skutkiem tego czego korzeń tkwi właśnie w woli, uporządkowanej lub nie.

Co jest tym czymś, co "tkwi w woli" i co jest tym "korzeniem" Question Myśl nie jest aspektem woli i nawet w twoim własnym zdaniu jest ona przed wolą, ponieważ - raz jeszcze przypomnę - nie można chcieć bez uprzedniego poznania. Nawet "prosta baba"- jak byłaś uprzejmą stwierdzic- powinna nazywać jakoś elementy systemu, który konstruuje.

Nieustannie więc popełniasz błąd logiczny argument by laziness. Jestem więc zwolniony od uzasadniania własnych uzasadnień ad mortem defecatum, co oświadczam szanownym Czytelnikom.

Katarynka napisał:
Próbuję więc wkomponować Boga w moje grzeszne skłonności i dbam już tylko o motylki w brzuchu. Te motylki nazywam radością chrześcijańską.
Błąd logiczny, kiedy to wydaje ci się ,że widzisz konsekwencje w systemie, które tak naprawdę z niego nie wynikają (są rzekome) - non causa pro causa. Naturalnie wiąże się ten błąd z poprzednim, czyli z permanentnym trwaniem w niedouczeniu.

W tej materii, dziękuję


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Sob 20:26, 06 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorota64
Requiescat in Pace +++
Requiescat in Pace +++



Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 361
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:43, 06 Cze 2015    Temat postu:

Powstało tu ciekawe zjawisko....
Katarynka nie rozumiejąc języka filozoficznego, pisząc także , ze do poznania Boga filozofii nie potrzeba, odpowiada właśnie na filozoficzne posty, a moje pisane językiem prostej baby omija szerokim łukiem. Poniekąd rozumiem, bo zwykłemu śmiertelnikowi nie w smak jest , gdy wykazuje się jego błędy, jego zaniedbania, lepiej natomiast jest poobgadywać innych.
Inne zauważalne przeze mnie zjawisko , to takie , że mimo iż Katarynka twierdzi , że omija pisanie ludzi tzw. niereformowalnych , w pokrętny sposób udziela odpowiedzi filozofowi , a treścią są kolejne zarzuty , mniemam , że znów do mej osoby.
Ale....
Aby ogołocić i zaprzec się siebie ( to pojęcie , które może nie być znów zrozumiałe dla innych, na czym ono tak właściwie polega) , wyrzec się grzechu, zrezygnować z wygód i przywiązań, to najpierw należy poznać , z czego się ogołocić, czego się wyrzec, a to wiąże się z poznaniem siebie samego, swego serca, swego wnętrza, oczywiście z pomocą Bożą , bynajmniej nie samemu. Aby poznać siebie natomiast to trzeba poczuć się jako nędzny człowiek dosłownie i nade wszystko nie myśleć o innych tylko li wyłącznie o sobie, swej nędzy, grzeszności. Jednym słowem jakby stawać się własnym ( w świetle Ducha Świętego ) oskarżycielem , a nie czyimś.
Owocem takiego poznania dla duszy, która się takiemu poznaniu poddaje winno być całkowite uwolnienie od jakichkolwiek oszczerstw , domniemywań, osądów.

Ostatnia wypowiedź Katarynki moim zdaniem służyć winna jej samej. Wszystkie posty Katarynki bowiem świadczą, że sama za to ogałacanie nawet się nie wzięła, bo nie ma owocu poznania siebie, swego grzechu, swych przywiązań. Jest tylko grzebanie w czyichś sumieniach, bynajmniej nie w swoim.
Dla zainteresowanych procesem poznawania siebie polecam , to w czym ja uczestniczę i co jakiś czas przeżywam, może ktoś zna dodatkowe propozycje, a mianowicie sa to rekolekcje ignacjańskie i "33-dniowy okres ćwiczeń duchowych do Aktu Ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez Maryję"-Na podstawie „Traktatu o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” Św. Ludwika Marii Grignion de Montfort (1673-1716). Link do ostatnich ćwiczeń [link widoczny dla zalogowanych] - proszę zwrócić uwagę na spis treści.

Mam pewne obawy związane z tym , co przekazuje nam Katarynka , a te obawy są ujęte w ciekawej pozycji książkowej , cytuję za portalem deon.pl "

O potępianiu bliźniego

Jest jeszcze inny rodzaj złudzenia, którym diabeł kusi niektóre osoby. Rozgrzewa ich mózg pragnieniem o zdumiewającej sile, pragnieniem, aby zachować prawa Boże i wyniszczyć grzech we wszystkich ludziach. Czuwa przy tym, aby nie sugerować im czegoś, co byłoby wyraźnie złe, ale skłaniać ich do czynienia tego, co czyni czujny biskup w stosunku do wiernych wszystkich stopni, lub opat w stosunku do swoich mnichów. Te osoby napominają wszystkich, których spotykają, wyrzucają im ich winy, tak jakby były odpowiedzialnymi pasterzami ich dusz i poczytywały sobie za uchybienie wobec Boga, gdyby czyniły inaczej.

Mówią, że płomień Bożej miłości ich przynagla. W rzeczywistości zaś kłamią, bo ogień piekielny szaleje w ich mózgach i wyobraźni. Można to stwierdzić w następujący sposób. Diabeł jest duchem i, tak jak aniołowie, z natury swej, nie ma ciała. Atoli, za Bożym pozwoleniem, aniołowie i diabły przyjmują czasem na siebie ludzkie ciało, aby spełnić pewną misję w stosunku do ludzi. W tym wypadku cechy ich ciała wyrażają zawsze w jakiś sposób dzieło, które mają wykonać. Pismo Święte daje nam tego dowody i za każdym razem, kiedy Stary lub Nowy Testament ukazuje nam anioła posłanego do nas w cielesnej postaci, jego imię albo narzędzie, które ma w ręku, albo jaki inny szczegół ciała ujawnia, czym się on zajmuje jako duch i co zwiastuje.

Podobnie jest z diabłem. Jeżeli ukazuje się w cielesnej postaci, to postać ukazuje w pewien sposób to, jacy są jego uczniowie jeśli chodzi o sprawy ducha. Aby zaś poprzeć to przykładem, oto co wiem od kilku adeptów nekromancji, którzy znają się na wywoływaniu złych duchów, tudzież od niektórych osób, którym diabeł ukazał się w postaci cielesnej. Za każdym razem, kiedy diabeł przybiera postać ludzką, ma na twarzy tylko jedno nozdrze: jest ono zresztą wielkie i szerokie, a nawet chce je diabeł rozszerzyć, aby można było zatopić wzrok w jego głowie i widzieć jego mózg. Mózg jego nie jest jednak niczym innym jak tylko ogniem piekielnym, bo diabeł nie może mieć innego; a jeżeli może kogoś skłonić, by popatrzył nań, to nie chce nic więcej. Ten, kto się ośmielił nań spojrzeć, traci rozum na zawsze. Doświadczeni nekromanci o tym wiedzą i tak czynią, aby nie sprowokować diabła do wykonania takiego gestu.

Wspomniałem o tym tylko w tym celu, aby pokazać jak diabeł, gdy przyjmuje ciało, ukazuje poprzez pewne cechy zewnętrzne, kim duchowo są jego słudzy. Podobnie rozpala ogniem piekielnym wyobraźnię swoich kontemplatyków tak, że chcą wykonywać od razu i bez umiaru ni rozeznania wszystko to, co im myśl przyniesie i biorą na siebie nieroztropnie i pospiesznie obowiązek wytykania wad bliźnim. Wada ta pochodzi stąd, że w znaczeniu duchowym, osoby owe mają tylko jedno nozdrze. Fakt, że nasze nozdrza są oddzielone od siebie, oznacza umiejętność duchowego rozeznania potrzebnego do sądzenia. Dzięki temu rozeznaniu odróżnia się dobro od zła, zło od tego, co jeszcze gorsze, i to co dobre od tego, co lepsze, zanim się wyda sąd o tym, co się widzi lub słyszy. Podobnie mózg oznacza wyobraźnię, której siedlisko i narząd znajdują się w głowie.

– „Chmura niewiedzy”, Kraków 1985, s. 114nn.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Dorota64 dnia Sob 23:53, 06 Cze 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Water-mix
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 01 Cze 2014
Posty: 1470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 55 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:19, 07 Cze 2015    Temat postu:

Katarynka napisał:
Próbuję więc wkomponować Boga w moje grzeszne skłonności i dbam już tylko o motylki w brzuchu. Te motylki nazywam radością chrześcijańską.


Ja mam odwrotnie czasem , probuje wkomponowac Boga w moje skłonności , po to by mnie wyciagnał, wskazał drogę, niestety nieraz dostaje sprzeczne komunikaty i tutaj rozumiem Twoj niepokój,
niestety nie moge sie zgodzić , ze kiedyś było prościej , wiedza ludzka co do grzesznosci była bardziej skostniała (dziś taką ''wiedzę'' prezentują kapłani w stylu Natanka)
, tak samo tez niestety znano mniej sposobow co do wyjścia z tej sytuacji..
Przynajmniej takie mam wrażenie, co nie znaczy oczywiście, ze wtedy
nic mądrego nie padło , wrecz przeciwnie mozemy sie wiele ale to wiele nauczyc
Zawsze jak dzien dniem noc nocą wiek wiekiem , była ta jasna i ciemna strona;

Uogolnianie Chrześcijaństwa do zbioru zakazów i nakazów stanowiło i stanowi nielada barierę dla nauki Chrystusa,
ponieważ ona wcale nie polega na tym , ze uzyskuje się zbawienie wypełniając prawo, to jest legalizm i tak Jezus nie nauczał tylko Faryzeusze
Nauka Jezusa i apostołów mowi nam ze
powinniśmy wydawać w nas i ogólnie całej ziemi owoce miłosierdzia, oczywiście nie pomijając prawa.

I tu już potrzeba myśli troche bardziej zaawansowanych.
[A czasem tylko przeczytania ze zrozumieniem biblii :P ]
Dlatego warto sie w nie zagłębić a nie skreślać na starcie ;
Pozdrawiam i wielu błogosławieństw życze:)


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Water-mix dnia Nie 2:40, 07 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorota64
Requiescat in Pace +++
Requiescat in Pace +++



Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 361
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:45, 07 Cze 2015    Temat postu:

Water -mix

Tu nikt nie kwestionuje , że w kościele naszym są przypadki, o których tu mowa. One były w tym kościele od samego początku. Jest to dowód zresztą na to , że Biblia się nie starzeje, każdy człowiek może w niej odnaleźć siebie w różnych sytuacjach.
Tu natomiast , jak dobrze określiłeś propaguje się właśnie typowy legalizm bez wskazania sposobu wyjścia z niego, dokonuje się osądu pasterzy i w taki sposób, że wychodzi na to, że cały Kościół posoborowy jest zły. A Kościół był i będzie, Bóg sam sobie z nim poradzi. Szemranie o nim nie służy dobru natomiast, szemranie jest jednym z grzechów przeciwko jedności, bardzo niebezpiecznym grzechem.

Napisałeś natomiast :


Cytat:
Ja mam odwrotnie czasem , probuje wkomponowac Boga w moje skłonności , po to by mnie wyciagnał, wskazał drogę, niestety nieraz dostaje sprzeczne komunikaty i tutaj rozumiem Twoj niepokój,


Życie duchowe polega na nieustannym rozeznawaniu, Reguły o rozeznawaniu duchów św. Ignacego z Loyoli pomagają nam w podejmowaniu decyzji . Od tego niepokoju chroni nas nieustanna osobista modlitwa, Słowo Boże uczy nas ponadto , jak mamy postępować, gdy słyszymy coś niepokojacego,


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dorota64 dnia Nie 7:52, 07 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:10, 07 Cze 2015    Temat postu:

Dorota64 napisał:
Tu nikt nie kwestionuje , że w kościele naszym są przypadki, o których tu mowa. One były w tym kościele od samego początku. Jest to dowód zresztą na to , że Biblia się nie starzeje, każdy człowiek może w niej odnaleźć siebie w różnych sytuacjach.
Bardzo istotne wnioskowanie! Rzeczywiście - czyż Biblia nie wskazuje na grzeszników zmagających się z samymi sobą, a jeszcze z większym naciskiem na poszukiwania człowieka przez Boga, który pyta już w Księdze Rodzaju:

"Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: "Gdzie jesteś?"
(Rdz 3, 9).

Dorota64 napisał:
A Kościół był i będzie, Bóg sam sobie z nim poradzi. Szemranie o nim nie służy dobru natomiast, szemranie jest jednym z grzechów przeciwko jedności, bardzo niebezpiecznym grzechem.
Bardzo istotne zastrzeżenie, wszak tajemnicą trwania Kościoła grzeszników, jest właśnie posłuszeństwo.
Water-mix napisał:
Ja mam odwrotnie czasem , probuje wkomponowac Boga w moje skłonności , po to by mnie wyciagnał, wskazał drogę, niestety nieraz dostaje sprzeczne komunikaty
Rzeczywiście, takie pokusy wciągania Boga w siebie na własny sposób są udziałem - jak mniemam - wszystkich ludzi.
Dorota64 napisał:
Życie duchowe polega na nieustannym rozeznawaniu, Reguły o rozeznawaniu duchów św. Ignacego z Loyoli pomagają nam w podejmowaniu decyzji .
Bardzo polecamy tą lekturę, jako List o rozeznawaniu duchów
Water-mix napisał:
niestety nie moge sie zgodzić , ze kiedyś było prościej , wiedza ludzka co do grzesznosci była bardziej skostniała (dziś taką ''wiedzę'' prezentują kapłani w stylu Natanka)
, tak samo tez niestety znano mniej sposobow co do wyjścia z tej sytuacji..
W rzeczy samej, o tym właśnie nieustannie mówimy, stojąc w opozycji do poglądów i supozycji ku nam fałszu ze strony Katarynki.
Water-mix napisał:
Przynajmniej takie mam wrażenie, co nie znaczy oczywiście, ze wtedy
nic mądrego nie padło , wrecz przeciwnie mozemy sie wiele ale to wiele nauczyc
Zawsze jak dzien dniem noc nocą wiek wiekiem , była ta jasna i ciemna strona;
Te słowa uczyniłbym mottem tematu, zawierającego gros naszego przesłania teologicznego. :wink: Idea
Water-mix napisał:
Nauka Jezusa i apostołów mowi nam ze
powinniśmy wydawać w nas i ogólnie całej ziemi owoce miłosierdzia, oczywiście nie pomijając prawa.

I tu już potrzeba myśli troche bardziej zaawansowanych.
[A czasem tylko przeczytania ze zrozumieniem Biblii]
Dziękuję osobiście za te słowa ! :wink:

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 10:23, 07 Cze 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin