Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy cierpienie oznacza dźwiganie Krzyża?
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Rozmowy o cierpieniu i radości ...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Magnolia
Gość






PostWysłany: Nie 12:33, 24 Sie 2014    Temat postu: Czy cierpienie oznacza dźwiganie Krzyża?

Czy cierpiąc zawsze musimy dzwigać swój krzyż ?. Czy biorąc swój krzyż w ten sposób łączymy się duchowo z krzyżem Chrystusa? Jednak wielu przygniecionych krzyżem cierpienia buntuje się przeciwko Bogu , zatem czyżby nie widzieli sensu w tym cierpiennictwie ?
Powrót do góry
pitong
Aquilifer
Aquilifer



Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: ŁÓDŹ
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:12, 24 Sie 2014    Temat postu: Re: Czy cierpienie oznacza dźwiganie Krzyża?

Magnolia napisał:
Czy cierpiąc zawsze musimy dzwigać swój krzyż ?. Czy biorąc swój krzyż w ten sposób łączymy się duchowo z krzyżem Chrystusa? Jednak wielu przygniecionych krzyżem cierpienia buntuje się przeciwko Bogu , zatem czyżby nie widzieli sensu w tym cierpiennictwie ?


Jeśli ktoś rzeczywiście bierze dany mu krzyż to tak, łączy się z krzyżem Chrystusa, z Jego odkupieńczą męką. Natomiast jest niestety wielu, którzy ten krzyż odrzucają: albo przez ucieczkę od niego, albo poprzez brak jego akceptacji. Gdy ktoś świadomie nie akceptuje krzyża ze względu na Boga, to jego cierpienie jest bezsensowne, na marne. Wielu jest takich, którzy się buntują przez co nei tylko nie odrzucają danej im łaski (tak, krzyż jest łaską Boga), ale obracają ją na swoje potępienie. Wielu też niestety oddają się rozpaczy, nie widząc sensu w cierpieniu. Taki jest niestety los pogan i ateistów (którzy też są de facto poganami), bo tylko i wyłącznie w Chrystusie cierpienie nabiera sensu. Dlatego m.in. buddyzm jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem, jako że pomimo wielu pozytywnych i trafnych wniosków i postaw arbitrarnie odrzuca on cierpienie obierając drogę ostatecznej "ucieczki" od niego - nirwany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:43, 24 Sie 2014    Temat postu: Re: Czy cierpienie oznacza dźwiganie Krzyża?

Magnolia napisał:
Czy cierpiąc zawsze musimy dzwigać swój krzyż ?.
Nie. Samo doświadczanie cierpienia nie jest jeszcze dźwiganiem krzyża, dźwiganie krzyża to przyjecie cierpienia i ofiarowanie go Bogu.
Magnolia napisał:
Czy biorąc swój krzyż w ten sposób łączymy się duchowo z krzyżem Chrystusa?
Tak. Ofiarując napotkane cierpienia Bogu łączymy je -włączamy w ofiarę Chrystusa.
Magnolia napisał:
Jednak wielu przygniecionych krzyżem cierpienia buntuje się przeciwko Bogu , zatem czyżby nie widzieli sensu w tym cierpiennictwie ?
No właśnie, jeśli cierpienia nie przyjmujemy to jest ono daremne. Jeśli wręcz powoduje ono odrzucenie Boga, to zamiast łask przynosi odwrotny skutek!
Co nie oznacza, że nie możemy prosić Boga, by zabrał od nas cierpienie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MariaMagdalena dnia Nie 20:44, 24 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pitong
Aquilifer
Aquilifer



Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: ŁÓDŹ
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:02, 24 Sie 2014    Temat postu: Re: Czy cierpienie oznacza dźwiganie Krzyża?

[quote="MariaMagdalena"]
Magnolia napisał:

Co nie oznacza ze nie możemy prosić Boga by zabrał od nas cierpienie.

Nie do końca się zgodzę, bo wszakże i sam Jezus prosił Ojca o zabranie Jego krzyża:
"Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich!"(Łk 22,42a)
jednak nie wolno zapominać o tym, że nawet w akcie wielkiego bólu i desperacji powinniśmy naśladować Chrystusa, który nieskończenie bardziej cierpiał i także pragnął przestać cierpieć, ale jednocześnie PRZYJĄŁ wolę Ojca:
"...Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!" _Łk 22,42b)

Nie jest złym niechęć do cierpienia i wołanie do Boga o jego koniec, ale niedobrze jest prognąć swojej wolo nawet, gdyby Bó z jakiegoś powodu "potrzebował" tego cierpienia.
Ja jestem daleki od oceniania cierpiących ludzi, którzy wołają do Boga i ludzi o ulgę w cierpienu, bo sam raz przeżyłęm taki ból, że dosłownie wołałem, aby mnie ktoś pozbawił przytomności (albo i życia - było mi wszystko jedno).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:26, 24 Sie 2014    Temat postu: Re: Czy cierpienie oznacza dźwiganie Krzyża?

pitong napisał:
MariaMagdalena napisał:
Magnolia napisał:

Co nie oznacza ze nie możemy prosić Boga by zabrał od nas cierpienie.

Nie do końca się zgodzę, bo wszakże i sam Jezus prosił Ojca o zabranie Jego krzyża:
"Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich!"(Łk 22,42a)
jednak nie wolno zapominać o tym, że nawet w akcie wielkiego bólu i desperacji powinniśmy naśladować Chrystusa, który nieskończenie bardziej cierpiał i także pragnął przestać cierpieć, ale jednocześnie PRZYJĄŁ wolę Ojca:
"...Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!" _Łk 22,42b)
.

.

No przecież to napisałam, że to NIE oznacza, że Nie możemy prosić Boga ,by zabrał cierpienie ... czyli że możemy .

Ps. Widzę że Interpunkcja mi siadła i dlatego nieczytelne jest to moje zdanie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MariaMagdalena dnia Nie 20:30, 24 Sie 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:35, 24 Sie 2014    Temat postu: Re: Czy cierpienie oznacza dźwiganie Krzyża?

Oczywiście możemy prosić o zabranie cierpienia, ale ważna jest ta ufność i posłuszeństwo , właśnie nie moja lecz twoja wola Boże.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MariaMagdalena dnia Nie 20:42, 24 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pitong
Aquilifer
Aquilifer



Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: ŁÓDŹ
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:01, 24 Sie 2014    Temat postu:

:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:05, 24 Sie 2014    Temat postu: Re: Czy cierpienie oznacza dźwiganie Krzyża?

MariaMagdalena napisał:
Oczywiście możemy prosić o zabranie cierpienia, ale ważna jest ta ufność i posłuszeństwo , właśnie nie moja lecz twoja wola Boże.
Jest to niejako esencja odpowiedzi na to pytanie, w mojej opinii.
Zgadzam się z przedmówcami w poruszanych kwestiach pragnąc zauważyć skromnie już tylko, że cierpienie odczuwamy tak samo, ale różnimy się jego przeżywaniem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magnolia
Gość






PostWysłany: Pon 22:44, 25 Sie 2014    Temat postu:

Wkońcu znalazłam temat po pół godzinie Rolling Eyes . A wracając do tematu to dlaczego cierpienie jest kojarzone tylko z religią katolicką bo w innych kojarzy sie z radośćią gdzie cierpienie nie jest czymś pochodzącym od Boga . Jezus za nas ciepriał i został ukrzyżowany i nie chce byśmy cierpieli tylko czerpali radośc z życia chwaląc go i wielbiąc z uniesionymi ramionami i spiewali radosne piesni , nie byli smutni i przygnębieni . Bóg nie zsyła na nas cierpienie tylko szatan to on za to odpowiada nie Bóg .

Ostatnio zmieniony przez Magnolia dnia Pon 22:49, 25 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Water-mix
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 01 Cze 2014
Posty: 1470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 55 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 2:11, 26 Sie 2014    Temat postu:

dobrze mówicie, to nie Bóg zsyła cierpienie a szatan.
Jednak jedną rzecz mowi :'' bądz twardy, bądz odporny , nie daj się szatanowi złamać bo on to wykorzysta''
i to jest ta nauka :D

Jezus na krzyżu pokazał wzór jak reagować na znoszone cierpienie nawet w taki sposób, że nie bronił się ,az umarł choć jak wszyscy wiemy mógł przyzwać armię aniołów. Różne cuda działał przecież
Żydzi szydzili:

Cytat:

Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami, 40 mówiąc: "Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!" 41 Podobnie arcykapłani z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali: 42 "Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego. 43 Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Przecież powiedział: "Jestem Synem Bożym"". 44 Tak samo lżyli Go i złoczyńcy, którzy byli z Nim ukrzyżowani.




Na to czekai faryzeusze, na jakieś znaki, cuda ,
zawsze zastanawiało mnie dlaczego tak bardzo Chrystusowi zależało, zeby nie posiłkować się swoimi umiejętnościami

Wychodzi na to , zeby .. nadać sens cierpeniu?
a wy jak myslicie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Water-mix dnia Wto 2:15, 26 Sie 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 6:04, 26 Sie 2014    Temat postu:

A ja myślę że z2powodow , żeby przecierpieć wszystko żeby cierpienia nie brakowało ani odrobiny żeby starczyło ża wynagrodzenie za każdego i każdy grzech. Przecież każda sekunda na krzyżu to cierpienie trudne do wyobrażenia wszystkie rany bolą skwar ,gorączką pragnienie ,ciernie na głowie słony pot pyl i kurz w ranach gwoździe w ranach opierajace sie o okostną całym ciężarem ciala, po wysilku, przy uplywie krwi lekarza twierdza ze musialy nim targac skurcze całych partii mięśni, i oddech każdy okupiony wysiłkiem fizycznym i dodatkowym cierpieniem.a to tylko cierpienia fizyczne.dochodzi wstyd On był nagi rozpiety na krzyżu ani się zasłonić ani chować a wokół tlumy, pozbawiony wszystkiego czego człowiek pragnie w cierpieniu żadnej czułości żadnego współczucia. Poza tym te kpiny podczas tak wielkiego bólu i świadomości że to tez za nich, to musiał być ogromny ból dla jego serca ,przeczuwamy to choć nasze serca są o wiele mniej kochające przez to mniej wrażliwe, widocznie trzeba bylo i tego cierpienia, może to ofiara za każde nasze wystawianie Boga na próbę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 6:16, 26 Sie 2014    Temat postu:

A2 to przykład że nie wystarczy raz wybrac woli Bozej, trzeba w niej trwa choćby fierpienie miażdżyło że idąc za nim trzeba wybierać tę drogę w każdej chwili. Trudno mi się pisze o Jego męce zawsze myśl bo niej mnie rozkłada przygniata tym ogromem cierpienia ale i ogromem miłości która Go pchnęła do takiej ofiary żal że tyle osób pozostaje nie czułych że dla tylu to daremny trud, że we mnie tak mało wdzięczności tak dużo zła za mało miłości.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magnolia
Gość






PostWysłany: Wto 11:18, 26 Sie 2014    Temat postu:

Jezus pozwolił przybić się do krzyża nie dlatego, że pragnął cierpieć, lecz wyłącznie dlatego, że pragnął nauczyć nas kochać. Bóg kocha wszystkich i nikomu nie zsyła ani zawinionego, ani niezawinionego cierpienia. Źródłem cierpienia jest szatan.
Bóg jest przeciwko wszelkiemu cierpieniu jednak szanuje wolność człowieka i przez to pozwala mu na grzech, a tym samym na wybranie zła i cierpienia. Bóg nam mówi co mamy robić, ale nie uchroni nas przed wszystkimi nieszczęściami.
Powrót do góry
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:13, 26 Sie 2014    Temat postu:

ech masz racje Bóg nie zsyła cierpienia i przez szatana i zło ono (cierpienie)na świecie jest! Przez to ze człowiek w wolnym wyborze wybiera zło...Tak tylko Cierpi nie zawsze ten który zło wybrał...
Czasem trzeba się na nie zgodzić i ofiarować Bogu-wtedy ma sens Albo nie zgodzić i prosic o zabranie cierpienia a w skrajnym przypadku stwierdzić ze skoro cierpię to Boga niema, albo jest zły!
Co do Jezusa to On Po ludzku oczywiscie nie chciała cierpieć ale chciał nas odkupić chciał być dla nas miłosierną tarczą miedzy boską sprawiedliwościa a nami!My zasłuzylićmy na smierć grzeszac, zasłużyliśmy na ból i cierpienie a on to wszystko zabrał i skierował na siebie.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MariaMagdalena
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 22 Lip 2014
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:46, 26 Sie 2014    Temat postu:

https://www.youtube.com/watch?v=S7sWU8LEJ1E&list=PLQP0DCID_DBjJAaZ4SD_6jBaxp9IYWzv2&index=10

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
A Dawid
Tiro



Dołączył: 05 Lip 2015
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Hamburg
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:40, 09 Sie 2015    Temat postu: Re: Czy cierpienie oznacza dźwiganie Krzyża?

Magnolia napisał:
Czy cierpiąc zawsze musimy dzwigać swój krzyż ?. Czy biorąc swój krzyż w ten sposób łączymy się duchowo z krzyżem Chrystusa? Jednak wielu przygniecionych krzyżem cierpienia buntuje się przeciwko Bogu , zatem czyżby nie widzieli sensu w tym cierpiennictwie ?


Czym jest noszenie swojego krzyza, czy tylko cierpieniem, czy krzyz nie dal nam Zbawienia ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sahcim
Vexillarius
Vexillarius



Dołączył: 24 Sie 2014
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Zielona Wyspa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:47, 11 Sie 2015    Temat postu:

A Dawid napisał:
Magnolia napisał:
Czy cierpiąc zawsze musimy dzwigać swój krzyż ?. Czy biorąc swój krzyż w ten sposób łączymy się duchowo z krzyżem Chrystusa? Jednak wielu przygniecionych krzyżem cierpienia buntuje się przeciwko Bogu , zatem czyżby nie widzieli sensu w tym cierpiennictwie ?
Czym jest noszenie swojego krzyza, czy tylko cierpieniem, czy krzyz nie dal nam Zbawienia ?
Ale to wyłącznie Chrystusowy Krzyż przyniósł nam Zbawienie, czyż nie?(była to wystarczająca Ofiara aby zgładzić grzechy całego świata) więc jaki, twoim zdaniem, sens ma noszenie własnego krzyża jeśli nie może on dać nam tego, co już otrzymaliśmy darmo, dzięki Chrystusowi...?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
inquisitio
Hastatus prior
Hastatus prior



Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 1018
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 55 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:58, 27 Wrz 2015    Temat postu:

Chcialbym podzielic sie z wami rozwazaniami nt Krzyza o Mariana Jarzabka OFMConv



Wzięcie każdego dnia swojego krzyża i pójście za Jezusem to najpewniejsza droga pokuty

Pod Cezareą Filipową miało dojść do tego wielkiego wyznania
wiary uczniów, które w działalności Jezusa stanowi znamienną
cezurę. Z pewnymi różnicami redakcyjnymi to wyznanie wiary
przekazali wszyscy trzej ewangeliści synoptyczni, a to
rozważanie jest oparte na zapisie Marka (8,27-35). Na pierwszy
rzut oka nie przygotowanemu czytelnikowi mogłoby się
wydawać, że Jezus zapragnął nagle dowiedzieć się czegoś
interesującego tylko o sobie – jak się przyjął wśród
współziomków, kim jest dla nich, jak go oceniają. Z Markowej
perykopy jednakże z całą oczywistością wynika i to, że pierwsze
pytanie Jezusa, za kogo Go ludzie uważają, miało wywołać i
przygotować refleksję samych uczniów – kim był dla nich. Z
odpowiedzi uczniów widać, że Jezus był przez ludzi swego czasu
bardzo wysoko ceniony; widziano w nim Eliasza, Jana Chrzciciela
lub któregoś z proroków. Nie o badanie opinii publicznej tu
jednak chodziło. Najważniejsze bowiem było to, co oni,
uczniowie, sądzą o Mesjaszu. A wy? Wy za kogo mnie uważacie?
Piotr mówi za wszystkich: Ty jesteś Mesjaszem.
To wyznanie Piotra obwarował Jezus klauzulą tajemnicy, jak
wszystko w Ewangelii Marka, co dotyczyło Mesjasza. Ten
mesjański sekret, jak się kryptonimicznie określa
charakterystyczną dla Marka tendencję teologiczną, jest – co
najmniej – pośrednio przyznaniem racji Piotrowi. Dlatego Jezus
nakazuje wobec ludzi milczenie o tym, co wyznał Piotr. Inni nie81
byli jeszcze przygotowani na pełną prawdę o Mesjaszu.
Bezpośrednio bowiem po uznaniu odpowiedzi Piotra za
prawdziwą, Jezus zaczął mówić o swoim cierpieniu. To jest też
oblicze Mesjasza – odrzuconego, cierpiącego, zabitego. Jeśli się
nie chce uznać także i tej strony posłannictwa Mesjasza, nie
można uważać, że się ma pełną wiedzę o Mesjaszu.
Szok, jaki przeżył Piotr tuż po swoim wyznaniu wiary w
Mesjasza, jest być może przeżyciem niejednego ucznia
Chrystusowego, któremu trudno się zgodzić, że cierpieć ma
Mesjasz, Syn Boga żywego. Perswazja Piotra, tak jak z tej samej
okazji utrwalił ją Mateusz (16,22), zrazu wydaje się sympatyczna
i bardzo uzasadniona jak perswazja przyjaciela. Ale nie byłby
Jezus Mesjaszem, gdyby nie przez cierpienie szedł do swojej
chwały (por. Łk 24,26). W cierpieniu też upodobnił się do braci
(por. Hbr 2,14), dając im nadzieję, że z nim idąc, osiągną chwałę
i wejdą do Bożego pokoju (por. Hbr 4,9-11).
Droga z Chrystusem jest drogą z krzyżem. Chodzenie z Jezusem,
kiedy nie bierze się krzyża na ramiona, jest chodzeniem jałowym.
Taki człowiek nie może być uczniem Chrystusa; może jest widzem,
nawet wrażliwym obserwatorem, ale nie jest uczniem (por. Łk
14,27). Chodzenie z krzyżem za Jezusem jest więc zasadniczą
postawą człowieka jako ucznia Chrystusowego. Uczeń przyjął
dziedzictwo Mistrza i musi mieć odwagę, jak Paweł Apostoł, na
własnym ciele dopełniać braki udręk Chrystusa dla dobra jego ciała,
którym jest Kościół (por. Kol 1,24). Zbawienie świata trwa nadal.
Wespół z Jezusem zbawiają świat także uczniowie, cierpiąc razem z
nim to, czego sam nie zdołał wycierpieć.
Św. Franciszek z pokorą Wcielenia ma zawsze przed oczyma
miłość Chrystusa objawiającą się w Jego męce i śmierci. I tak po tym
jak Chrystus przemówił do niego z krzyża, jego serce wypełnia
Chrystus Ukrzyżowany, modli się żarliwie przed Krucyfiksem.
Franciszek nie jest w stanie myśleć o czymś innym po za krzyżem,82
zalewa się łzami na wspomnienie męki Chrystusa, pragnie upodobnić
się do Ukrzyżowanego. Chce, by zawsze paliła się lampa przed
Krucyfiksem w kościele świętego Damiana, znaczy znakiem krzyża
płaszcz podarowany mu przez biskupa. Nasz Założyciel z
upodobaniem używa Tau przy podpisywaniu swoich listów. Czyta on
ustawicznie księgę Krzyża, nie mając ksiąg liturgicznych, i często
mówi braciom o Krzyżu. Franciszek codziennie odmawia specjalne
oficjum ułożone przez siebie na pamiątkę i cześć męki Pana.
Punkt szczytowy w upodobnieniu do Chrystusa osiąga Franciszek
na Alwerni, gdy w dwa lata przed śmiercią zostaje ukrzyżowany. To
cudowne zjawisko zostaje przygotowane przez nadzwyczajne
doświadczenie, które w swych początkach sięga objawienia się
Ukrzyżowanego i poleceniu otrzymanym pod krzyżem u świętego
Damiana, wpierw dokonało się w sercu, zapowiedziane następnie w
trzykrotnym otwarciu księgi Ewangelii, zrealizowane przez objawienie
Serafina. Miłość Franciszka do Krzyża ujawnia się nie w znakach po
przebiciu gwoźdźmi, ale w samych gwoździach utworzonych z ciała i
jest spowodowane przez miłość Franciszka do Ukrzyżowanego.
W kaplicy III stacji Drogi Krzyżowej w Jerozolimie, z inicjatywy ks.
Stefana Pietruszki-Jabłonowskiego ufundowanej przez polskich
uchodźców podczas II wojny światowej, znajduje się wstrząsający
swą wymową obraz. Na kuli ziemskiej idzie z krzyżem świetlisty, a
więc już uwielbiony Chrystus, z równie świetlistym i jakby już
niewidocznym krzyżem na ramionach, a tuż za nim wyłaniają się zza
horyzontu wyznaczonego ziemskim globem setki i tysiące jego
uczniów niosących krzyże, wielkie i ciężkie, drewniane. Każdy niesie
swój krzyż. Tak na język obrazu artysta przełożył prawdę o uczniu,
który ma iść za Jezusem, niosąc swój krzyż na każdy dzień.
Jak łatwo mówić o krzyżu, kiedy jest on tylko rekwizytem, deko-
racją pustej ściany, nieocenionym zabytkiem sztuki. A wy, za kogo
mnie uważacie? Czy na pewno za Mesjasza z krzyżem, z którym, też z
krzyżem, trzeba iść przez życie? W krzyżu, jeśli jest ze złota, można83
ulokować kapitał, z krzyżem może być do twarzy, z krzyżem na pier-
siach można kontestować. Ale wziąć go na ramiona i z nim iść...
Jak łatwo mówić o krzyżu, kiedy dotyka on drugiego człowieka, a
dla mnie samego jest tylko teorią. Nie czując cierpienia drugiego
człowieka, lepiej nie drażnić go banałami, że to nic trudnego, że tyle
ludzi cierpi, że trzeba się z losem pogodzić. Temu człowiekowi trzeba
powiedzieć całą prawdę, że mianowicie krzyż, jaki niesie, jest ciężki, i
wszystko to nie miałoby sensu, gdyby nie niósł go razem z Chrystu-
sem. Wtedy nawet ciężki staje się lekki, gdyż widać cel i sens wyzna-
czonej drogi. W przeciwnym razie, kiedy nie widać sensu dźwigania
krzyża, jest ono nieznośne i ponad siły. W dźwiganiu krzyża człowiek
się pozornie zatraca, ginie, umiera, ale faktycznie dopiero wtedy
życie swoje odzyskuje. Kto straci życie swoje dla mnie... O jedno bał
się Jezus – żeby jego uczniowie nie poprzestali na deklaracjach, czyli
przeważnie na pustych słowach. Żądał czynu. Nie dał swoim uczniom
żadnej legitymacji. Miłość do drugiego człowieka, a nie wykluczył
żadnego, uczynił znakiem rozpoznawczym swoich uczniów (por. J
13,35).
22 listopada 1987 na życzenie społeczeństwa Telewizja Polska w
samo południe powtórzyła (chwała jej za to!) film o Matce Teresie.
Telewidzowie, czyli ludzie, niekoniecznie chrześcijanie, chcieli się
przekonać, czy możliwa jest taka miłość, jakiej żądał Jezus i dźwiganie
takiego krzyża, o jakim mówił. Darzyć miłością – powiedzmy: przy-
jaźnią – układnego sąsiada, sympatyczną sąsiadkę, zadbanego
staruszka czy dziecko z gładką buzią – jest w miarę lub całkiem łatwo.
Ale darzyć miłością, nie szczędząc także zewnętrznych tego oznak,
kogoś przypominającego strzęp ludzkiego ciała, człowieka
zarażonego trądem, przeżartego alkoholem, cuchnącego ulicznika...
Czy to jest możliwe? Matka Teresa i jej siostry dają dowód, że
ewangelię Chrystusa można wypełnić dosłownie i bez reszty, widząc
Chrystusa w każdym potrzebującym naszej pomocy, opieki,
życzliwości czy tylko (a może aż?) uśmiechu. Oto sprawdzian miłości.84
Innego Jezusa nie spotkamy. On utożsamił się z tymi najbardziej
potrzebującymi, z maluczkimi. Zmiażdżony cierpieniem Sługa Jahwe,
który wziął na siebie cierpienia nas wszystkich i grzechy nas
wszystkich, w dniu ostatecznego rozliczenia się ze światem i z ludźmi
odwoła się wyłącznie do kryterium miłości. Byłem głodny, nagi,
chory, w więzieniu, byłem spragniony... To byłem JA! (por. Mt 25,31-
46). Siostry Matki Teresy, tak jak ona, noszą hinduskie sari z subtelnie
przypiętym małym krzyżykiem. Ten mały krzyżyk jest tylko
symbolem. Ten duży krzyż biorą po prostu każdego dnia na ramiona.
Z tego krzyża, który bierzemy na ramiona, a więc nie jako ma-
skotkę, będziemy rozliczani. To jest krzyż bardzo realny,
towarzyszący nam każdego dnia. Sprawdza się w miłości człowieka.
Czy w takim razie może się nam zdawać, że biedakowi bez odzienia i
bez chleba, kiedy do ras zapuka, wystarczy powiedzieć: Idźcie w
pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta, jak podsłuchał to gdzieś św.
Jakub? Ale gdzie mają iść? Przyszli właśnie do nas, których jako
uczniów Chrystusowych mieli rozpoznać po miłości! A my czasem
(może często?) chcemy poprzestać na symbolach. Puste miejsce przy
wigilijnym stole. Dla biedaka, który zapuka. No i zapukał. Co za pech!
Miało się skończyć na wzruszającym symbolu, a tu ktoś całkiem
realnie sprawdza nasze chrześcijaństwo. Apostoł Jakub wola
donośnie: wiara bez uczynków martwa jest sama w sobie. Jest czczą
gadaniną. Jest bezużyteczną atrapą, jak chleb albo ser z drewna na
sklepowej wystawie. Na samą wiarę bez uczynków stać także
demony. Na wiarę popartą czynami stać tylko człowieka, a m u s i
być stać ucznia Chrystusowego.
Podejmujemy jego krzyż nie w imię bierności i cierpiętnictwa. lecz
w imię solidarności z Nim, który przewodzi naszej wierze i ją wydo-
skonala (por. Hbr 12,2). Ten krzyż to może drugi, czasem bardzo
bliski, człowiek. To może być krzyż naszego niedostatku, krzyż naszej
choroby. krzyż codziennego utrudzenia. Czasem jest to krzyż nad siły.
Wtedy upadamy pod nim. Krzyż uporczywie powracających niewierności... O żadnym z tych krzyży nie można powiedzieć, że jest ładny,
że jest nam z nim lekko, że jest nam z nim do twarzy. Skoro jednak
nie może od nas odejść, w takim razie bierzemy go na siebie jako
swój. Każdy swój... Ma to wszystko sens tylko dlatego, że swoim
krzyżem włożonym na nasze ramiona dopełniamy tego, czego nie
dostaje cierpieniom Chrystusa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:31, 27 Wrz 2015    Temat postu:

inquisitio napisał:
Ma to wszystko sens tylko dlatego, że swoim
krzyżem włożonym na nasze ramiona dopełniamy tego, czego nie
dostaje cierpieniom Chrystusa.
Rzeczywiście, Jezus pragnie naszego "fiat!", a dopiero w modlitwie milczenia uwyraźnia się całkowicie, że życie jest tylko w Krzyżu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
inquisitio
Hastatus prior
Hastatus prior



Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 1018
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 55 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:22, 27 Wrz 2015    Temat postu:

》,Chodzenie z Jezusem, kiedy nie bierze się krzyża na ramiona, jest chodzeniem jałowym.
Taki człowiek nie może być uczniem Chrystusa; może jest widzem,
nawet wrażliwym obserwatorem, ale nie jest uczniem《

Wielu mowi ze sa wierzacy,ze chodza na Nabozenstwa,lubia krzyczec Alleluja lecz dzwigac krzyza juz specjalnie nie chca,staje sie on dla nich zgorszeniem.
Wielu lubi nosic roze krzyzyki na szyi ale na barkach juz go nie chca niesc....
Crying or Very sad
Krzyz jest znakiem czy naprawde idziemy za naszym Panem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez inquisitio dnia Nie 17:30, 27 Wrz 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:56, 27 Wrz 2015    Temat postu:

inquisitio napisał:
Wielu mowi ze sa wierzacy,ze chodza na Nabozenstwa,lubia krzyczec Alleluja lecz dzwigac krzyza juz specjalnie nie chca,staje sie on dla nich zgorszeniem.
Wielu lubi nosic roze krzyzyki na szyi ale na barkach juz go nie chca niesc....
Słusznie powiadasz, Bracie Exclamation

I ja myślę, że patrząc na kondycję człowieka nieustanie gdzieś tam upadającego :

" Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: "Gdzie jesteś?" On odpowiedział: "Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się". (Rdz 3, 9-10),

trzeba by schronić się w ranach Jezusa, jak to w modlitwie św. Ignacego z Loyoli stoi:

"Duszo Chrystusowa, uświęć mnie.
Ciało Chrystusowe, zbaw mnie,
Krwi Chrystusowa, napój mnie.
Wodo z boku Chrystusowego, obmyj mnie.
Męko Chrystusowa, pokrzep mnie.
O dobry Jezu, wysłuchaj mnie.
W ranach swoich ukryj mnie.

Nie dopuść mi oddalić się od Ciebie.
Od złego ducha broń mnie.
W godzinę śmierci wezwij mnie.
I każ mi przyjść do siebie,
Abym z świętymi Twymi chwalił Cię,
Na wieki wieków. Amen."


W pieśni autorstwa Marcina Gajdy czytamy :

"Nie ma Cię, Panie nie ma Cię
W moim życiu, ciemno jest!
Rana ma, krwawi boli mnie,
Daj odpowiedź, nie ma Cię!

To jest to miejsce, nie uciekaj stąd,
To jest brama , przez którą możesz przejść,
To jest droga, którą możesz pójść.

Tu w tym cierpieniu, właśnie skrył się Pan
,
Jest tak blisko, że nie czujesz Go!
Jest tak blisko, że nie słyszysz Go!

Serce spotka serce, rana spotka ranę
Choć nie czujesz, to właśnie tu jest Bóg,
Choć nie czujesz, to wiernie przy nim trwaj!

Znajdziesz Go, wkrótce znajdziesz Go!
W twoim życiu Światłość jest.
Rana twa, wieńcem chwały jest,
W niej spotkanie dokonuje się.
"


No i właśnie w tym rzecz, że Krzyż jest jedyna bramą, przez którą człowiek może przejść, zaś człowiek - jak ten wspomniany powyżej Adam - koniecznie nie chce stanąć przed Bogiem nagi - i to jest wielki dramat osoby ludzkiej, pragnącej pokoju duszy ...

Drodzy Cierpiący - spójrzcie na ostatnia strofę pieśni:

Rana twa, wieńcem chwały jest,
W niej spotkanie dokonuje się.
.

Czyż nie jest to teologiczną prawdą Question


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 18:01, 27 Wrz 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
inquisitio
Hastatus prior
Hastatus prior



Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 1018
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 55 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:28, 27 Wrz 2015    Temat postu:

Przypominaja mi sie teraz pewne slowa ktore padly w czasie kiedy hitlerowcy piwiesili w obozie koncentracyjnym male dziecko.Jeden ze swiadkow tego zdarzenia zapytal z bólem - ,,gdzie jest Bog"?
Ktos z obecnych wskazal na wiszace na szubienicy dziecko i powiedział : ,,Tam jest Bóg"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duśka
Gość






PostWysłany: Nie 18:34, 27 Wrz 2015    Temat postu:

inquisitio napisał:
chodza na Nabozenstwa,lubia krzyczec Alleluja lecz dzwigac krzyza juz specjalnie nie chca,staje sie on dla nich zgorszeniem.
.[/b]


Nie chcemy dzwigac krzyza , ponieważ cierpienie sprawia nam ból i smutek. :( Stojąc pod Drzewem Krzyza na ktorym umarł Jezus widzimy ogromny wyraz Jego miłosci, ktory symbolizuje ten Krzyż. Osoba wierzaca w swoim zyciu, w cierpieniach, i bólu widzi miłosc Boza ,staramy sie znosic brzemie jak tylko potrafimy czasami jednak brakuje nam sil.


Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Nie 18:48, 27 Wrz 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
inquisitio
Hastatus prior
Hastatus prior



Dołączył: 07 Sty 2015
Posty: 1018
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 55 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:01, 27 Wrz 2015    Temat postu:

Masz racje...
Sami nie jestesmy w stanie udzwignac krzyza dlatego trzeba sie uciekac do pomocy naszego Pana.Z nim damy rade isc,powstawac z upadku i dojsc do celu.

Nie koncentrujmy sie na bólu,na upadkach ,na naszym cierpieniu tylko na celu naszej wedrowki a ktorym jest zycie wiecxne z Panem gdzie nie bedxie juz bolu,upadkow i cierpienia.

Nasz Pan upadl pod ciezarem i my tez tego doswiadczymy,wazne zeby mimo to zawsze wstac tak jak On.

Ps.Dla mnie w chwilach trudnosci zawsze ulge przynosi i dodaje sil rozwazanie męki naszego Pana ( np Nabozenstwo Drogi Krzyzowej ).
Wbrew pozorom Droga Krzyzowa jest pelna nadxiei i milosci :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez inquisitio dnia Nie 19:11, 27 Wrz 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duśka
Gość






PostWysłany: Pon 3:26, 28 Wrz 2015    Temat postu:

Chrystus nie obiecuje nam radości łatwej, lecz radość prawdziwą.

inquisitio napisał:


Ps.Dla mnie w chwilach trudnosci zawsze ulge przynosi i dodaje sil rozwazanie męki naszego Pana ( np Nabozenstwo Drogi Krzyzowej ).

Ja w takich chwilach spoglądam na Krzyż i rozmyślam a także rozmawiam z Bogiem poprzez modlitwe :wink:


Jezus objawia nam jednak ważną tajemnicę: my dźwigamy nasz Krzyż z Nim, a nie sami. :wink: Zatem "Nie Lękajcie Się" :wink:


Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Pon 3:28, 28 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:05, 10 Lis 2015    Temat postu: Re: Czy cierpienie oznacza dźwiganie Krzyża?

Magnolia napisał:
Czy cierpiąc zawsze musimy dzwigać swój krzyż ?. Czy biorąc swój krzyż w ten sposób łączymy się duchowo z krzyżem Chrystusa? Jednak wielu przygniecionych krzyżem cierpienia buntuje się przeciwko Bogu , zatem czyżby nie widzieli sensu w tym cierpiennictwie ?


Bardzo istotną sprawa jest tu popadanie w zwątpienie tych ludzi, którzy porównali się w swym cierpieniu do tych, którzy tego krzyża nie podjęli, a nawet ostentacyjnie odrzucili. W takiej sytuacji krzyż, który niesiemy, jeszcze bardziej przygniata ...

Bóg przewidział oczywiście taki rozwój myślenia u wielu z nas, chwile słabości, dopadające każdego (jeśli nie dopadły, to zapewne dopadną) i dał wsparcie już w Pierwszym Psalmie:

"1 Szczęśliwy mąż,
który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników
i nie siada w kole szyderców,
2 lecz ma upodobanie w Prawie Pana,
nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą.
3 Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą,
które wydaje owoc w swoim czasie,
a liście jego nie więdną:
co uczyni, pomyślnie wypada.
4 Nie tak występni, nie tak:
są oni jak plewa, którą wiatr rozmiata.
5 Toteż występni nie ostoją się na sądzie
ani grzesznicy - w zgromadzeniu sprawiedliwych,
6 bo Pan uznaje drogę sprawiedliwych,
a droga występnych zaginie."
.

Spójrzmy, że człowiek jest doświadczany dla nagrody wielkiej:

"Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę" (Mdr 3,4–6),

zaś takowe doświadczenie cierpienia jest ciągłą szkołą miłości, której nauczycielem jest Jezus Chrystus - w swoim czasie sam będący pokornym uczniem:

"A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał" (Hbr 5,8 ).

Ludzie sami na siebie ściągają problem niemożności dźwigania swego krzyża, kiedy to ich oczekiwania, pragnienie bycia docenionym, zauważonym, zderza się w pewnym momencie z poczuciem małości, niezauważenia, braku wyniesienia na piedestał pierwszeństwa, a wręcz odrzucenia.

Ludzie potrzebują często jakiegoś wręcz uroczystego podziękowania za ich służbę, tymczasem dzieje się tak:

" Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: Pójdź i siądź do stołu? Czy nie powie mu raczej: Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono?" (Łk 17,7–9).

Tymczasem uwolnienie się od własnych oczekiwań sprawi, iż na nowo i już właściwie pojmiemy sens naszego krzyża, sens cierpienia, ponieważ gdy zaakceptujemy naszą małość - bycie sługą nieużytecznym, wówczas staniemy się naprawdę wolni:

"A wy [bądźcie] podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał" (Łk 12,36n).

Oznacza to, że tylko wtedy przyjmiemy zawsze to, co Bóg nam daje wg swej niezmierzonej miary dobroci, gdy uwolnimy się od pożądania - to jest warunek uwolnienia się od demonów - a więc gdy dorośniemy, wg słów Pisma:

" Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: "Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać"". (Łk 17, 10).

Mówi też święty Paweł Apostoł o tym, jak to jest, że widzimy rzekomy brak sprawiedliwości na przykładzie źle się prowadzących, a ponoć dobrze się mających:

"Grzechy niektórych ludzi są wiadome wszystkim, wyprzedzając wydanie wyroku, za niektórymi zaś idą w ślad. Podobnie też wiadome są czyny dobre; a i te, które inaczej się przedstawiają, nie mogą pozostać w ukryciu." (1 Tym 5, 24-25).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Wto 14:05, 10 Lis 2015, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paula19
Tiro



Dołączył: 11 Lis 2015
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Płock
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:15, 12 Lis 2015    Temat postu:

Pan Bóg daje nam tyle ile jesteśmy w stanie udzwignadz.
Pan wie ile możemy unieść i tyle nam daje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Water-mix
Princeps prior
Princeps prior



Dołączył: 01 Cze 2014
Posty: 1470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 55 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:41, 12 Lis 2015    Temat postu:

ja np nie rozumiem po co człowiekowi pewien typ cierpienia,
ktory raczej ciężko nazwać krzyzem..
Mam na myśli takie cierpienie
z ktorego nie moze wyjać żadnej praktycznej lekcji
ani z ktorego nie rodzi się nic dobrego,człowiek nie staje sie lepszy
ba czasem wrecz odwrotnie, totalnie sie zamyka...

No ale wiem też ze nie wszystko musimy rozumieć.. i czasem trzeba zaufać
ze i w tym ''bezsensie'' odnajdzie sie kiedyś jakiś sens


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Water-mix dnia Czw 21:42, 12 Lis 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duśka
Gość






PostWysłany: Nie 20:51, 22 Lis 2015    Temat postu:

Water-mix napisał:
j
Mam na myśli takie cierpienie
z ktorego nie moze wyjać żadnej praktycznej lekcji
ani z ktorego nie rodzi się nic dobrego,człowiek nie staje sie lepszy
ba czasem wrecz odwrotnie, totalnie sie zamyka...

No ale wiem też ze nie wszystko musimy rozumieć.. i czasem trzeba zaufać
ze i w tym ''bezsensie'' odnajdzie sie kiedyś jakiś sens


Cierpienie naprawę ma sens. Może uratować nas, lub też innych, od potępienia. Każdy musi przejść przez pokutę by dostąpić zbawienia.
Powrót do góry
62Krzych
Princeps posterior
Princeps posterior



Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 664
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:57, 22 Lis 2015    Temat postu:

Duśka napisał:
Water-mix napisał:
j
Mam na myśli takie cierpienie
z ktorego nie moze wyjać żadnej praktycznej lekcji
ani z ktorego nie rodzi się nic dobrego,człowiek nie staje sie lepszy
ba czasem wrecz odwrotnie, totalnie sie zamyka...

No ale wiem też ze nie wszystko musimy rozumieć.. i czasem trzeba zaufać
ze i w tym ''bezsensie'' odnajdzie sie kiedyś jakiś sens


Cierpienie naprawę ma sens. Może uratować nas, lub też innych, od potępienia. Każdy musi przejść przez pokutę by dostąpić zbawienia.

To czemu są środki przeciwbólowe i np. benzo by duchowe ukoić?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Rozmowy o cierpieniu i radości ... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin