Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uczynki miłosierdzia względem duszy i ciała.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Świeccy i kapłani
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Duśka
Gość






PostWysłany: Wto 17:57, 07 Lis 2017    Temat postu: Uczynki miłosierdzia względem duszy i ciała.

Uczynki miłosierdzia wzglądem duszy

1. Grzeszących upominać.
2. Nieumiejętnych pouczać.
3. Wątpiącym dobrze radzić.
4. Strapionych pocieszać.
5. Krzywdy cierpliwie znosić.
6. Urazy chętnie darować.
7. Modlić się za żywych i umarłych.

Uczynki miłosierdzia względem ciała

1. Głodnych nakarmić.
2. Spragnionych napoić.
3. Nagich przyodziać.
4. Podróżnych w dom przyjąć.
5. Więźniów pocieszać.
6. Chorych nawiedzać.
7. Umarłych pogrzebać.


Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Wto 18:00, 07 Lis 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Wto 18:18, 07 Lis 2017    Temat postu:

1. Grzeszących upominać.



Jest taki piękny fragment księgi Ezekiela, gdzie to sam Bóg tłumaczy prorokowi nie tylko, że powinien upominać grzeszników, ale także, że gdy tego nie uczyni, będzie odpowiedzialny za jego potępienie:



Jeśli [bezbożnego] nie upomnisz, aby go odwieść od jego bezbożnej drogi i ocalić mu życie, to bezbożny ów umrze z powodu swego grzechu, natomiast Ja ciebie uczynię odpowiedzialnym za jego krew. Ale jeślibyś upomniał bezbożnego, a on by nie odwrócił się od swej bezbożności i od swej bezbożnej drogi, to chociaż on umrze z powodu swojego grzechu, ty jednak ocalisz samego siebie. (Ez 3,18b-19)


Oczywiście ważne jest to, by miłosierdzie czynić miłosiernie, by nie niszczyć człowieka, wytykając mu palcem publicznie. Upomnienie braterskie to przede wszystkim chęć pomocy drugiemu człowiekowi. Nigdy nie jest ono krzykliwe ani medialne. Często niestety robimy to niewłaściwie, odruchowo. Ponieważ trudno nam oddzielić grzech od grzesznika, wybieramy nieodpowiedni moment, nie zakładamy dobrej woli w człowieku albo uważamy, że de facto nie należymy do tej samej rodziny grzeszników. Rzadko też stanowczość kojarzy nam się z miłością. Trzeba też pamiętać, by nie upominać natychmiast, bezpośrednio po złym uczynku, gdyż wtedy emocje królują, tak, że nie można trafić ani do rozumu ani do serca. Ważne, by nie upominać zbyt często, by upominany nie stał się krnąbrnym. Jeśli bowiem komuś mówi się ciągle tylko gorzkie słowa upomnienia, zniechęci się i nie będzie chciał nad sobą pracować.

Święta Siostra Faustyna pisze, że: upomnienia zawsze powinny być zaprawione zachętą; trzeba dać duszy poznać, aby uznała swój błąd, ale nie trzeba jej łamać (Dz. 568). Jak ważne jest więc, by nigdy nie poniżać błądzącego, ale z miłością wskazać mu właściwy kierunek, w którym powinien podążać, bo Duch Jezusa jest prosty, łagodny, szczery, wszelka złośliwość, zazdrość, nieżyczliwość jest diabełkiem inteligentnym s. Faustyna (Dz. 633).




Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Wto 20:46, 07 Lis 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Wto 20:42, 07 Lis 2017    Temat postu:

2. Nieumiejętnych pouczać.

Czy jestem stróżem mojego brata Question


Bo nieumiejętny to ten, który stoi na początku drogi i oczekuje, że ktoś go poprowadzi. . Każdy w jakimś wymiarze swojej egzystencji potrzebuje pouczenia, bo jest nieumiejętny, bo nie potrafi postępować według Bożego zamysłu. Potrzebuje nade wszystko łaski Boga, która go oświeci, umocni, a Ten z kolei często wybiera kruche ludzkie naczynia, by tę łaskę objawić drugiemu, by go pouczyć .
Człowiek chętniej przyjmuje sto prawd od ludzi niż jedną od Boga. Próbujemy iść przez życie o własnych siłach, licząc na swoją wiedzę, doświadczenie, walory, nie siląc się na to, by pokładać nadzieję przede wszystkim w Bogu, by w Nim szukać rozwiązania życiowych dylematów. Nie jest łatwą rzeczą przybrać przed Bogiem postawę prostaczka, który nie żyje po swojemu, lecz daje się prowadzić za rękę, czyli postawę żywej wiary. Paradoksalnie okazuje się, że aby pouczać, trzeba stać się najpierw nieumiejętnym, to znaczy maluczkim, najmniejszym – człowiekiem, który układa swe życie nie według własnego ''widzimisię'', lecz nasłuchując pilnie, co mu mówi Bóg.

Jak powiada Księga Daniela „ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze” (Dn 12,3b).



Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Wto 21:45, 07 Lis 2017, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Wto 20:57, 07 Lis 2017    Temat postu:

3. Wątpiącym dobrze radzić.

Tylko się nie pogub...


Przychodzi moment, kiedy zaczynamy wątpić.

Jezus ukazując się Apostołom w Wieczerniku po zmartwychwstaniu pytał ich: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? (Łk 24, 38), a tonącemu Piotrowi wyrzucał: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? (Mt 14, 31).

Wątpliwości są częścią życia. Zmuszają do stawiania sobie pytań, szukania na nie odpowiedzi, w konsekwencji więc służą poszukiwaniu prawdy. Dopóki żyjemy, mamy wątpliwości. Nie należy natomiast mylić wątpienia ze zwątpieniem, gdyż istnieje różnica między radzeniem dobrze komuś, kto doświadcza wątpliwości, a komuś, kto uległ zwątpieniu i nie ma żadnej nadziei.


Św. Augustyn powiedział,'' iż dusza nie zazna spokoju, dopóki nie spocznie w Bogu. ''

Czasami bywa tak, że ludzka mądrość nie wystarcza. Człowiek nie potrafi dać konkretnej odpowiedzi na jakieś pytanie, rozstrzygnąć zdecydowanie i pewnie w przypadku wątpliwości. Niekiedy mądrość ludzka staje na rozdrożu.

„Oby mi Bóg dał słowo odpowiednie do myśli i myślenie godne tego, co mi dano! On jest bowiem i przewodnikiem Mądrości i Tym, który mędrcom nadaje kierunek” (Mdr 7,15).

Człowiek wpatrzony w Boga i pokorny może owocnie udzielać dobrych rad tym ludziom, którzy ich potrzebują.

Byłem na studiach...

Zapragnąłem obecności Boga.
Poszedłem Go szukać...
jakbym nie wiedział,
że On jest wszędzie..
Była otwarta sala wykładowa.
Na końcu był obraz JEZUSA
Miłosiernego... z napisem: Jezu ufam Tobie.
Nic nie mówiłem.
Oczekiwałem, że On coś... do mnie powie.
A tu nic. Same wątpliwości.

Skumałem się,
że brak wiary chciał
zasiać we mnie ktoś,
kto nie przypada za mną.
Mam na myśli tego,
co ma zakręcony ogon z tyłu :)
i rogi łosia...
Wściekłem się na Boga,
za to, że milczy... byłem sobą.
Nie wiedziałem co zrobić.
Spojrzałem na napis:
JEZU ufam Tobie.

Gdy spokorniałem,
usłyszałem głos w duszy:
Bierz miłosierdzie i dawaj miłosierdzie.
Czułem dziwną radość, choć nie śmiałem się.
Pomyślałem: to mój wymysł. To wyobraźnia.
Wnet nastrój opadł... no i poszedłem smutny.

Schodząc piętro niżej, spotkałem koleżankę.
Przypomniałem sobie słowa,
które sobie... wymyśliłem...
Okazało się, że ona potrzebowała pomocy.
Dręczyła się z powodu własnej grzeszności.
Potrzebowała zbudowania. Rozmowa pomogła.

Dopiero po niej, po radości jaką czułem
w sercu, iż mogłem pomóc, uwierzyłem w słowa
JEZUSA, których sobie nie wymyśliłem...

Marcin



Otóż trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: Jeśli człowiek wierzący wątpi o prawdach wiary, nie są to już wątpliwości, ale zwątpienia, czyli stan ducha, w którym zaangażowanie w Boga żywego uległo ''korozji'' .Słaba wiara to przede wszystkim wiara podatna na zwątpienie. To wiara w duszy, która lęka się otworzyć zbyt szeroko na Bożą prawdę i moc. Powinniśmy wówczas wołać do Chrystusa wraz z ewangelicznym błagalnikiem: "Wierzę, Panie, ale zaradź niedowiarstwu memu!" (Mk 9,24) Wierzę, Panie, ale tylko Ty sam możesz rozkurczyć moją duszę, która boi się zaufać Ci całkowicie!




Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Czw 13:23, 09 Lis 2017, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Wto 21:43, 07 Lis 2017    Temat postu:

4. Strapionych pocieszać.

Lepiej kogoś pochwalić, aniżeli go ''zganić''. Kiedy chcemy kogoś pocieszyć to na pewno musimy uniknąć nagany. Warto pamiętać, że nawet w tym najgorszych człowieku jest coś dobrego. Strapienia mogą być straszne i sprawić, że stracimy sprzed oczu sens życia. Cierpienie fizyczne lub duchowe, niedostatek, słabość, poczucie osamotnienia mogą szczelnie opatulić rzeczywistość szarością i beznadzieją. Gdy widzimy kogoś strapionego, nie wolno nam płochliwie od niego odwracać się. Nie wolno nam ulec zażenowaniu. Musimy coś zrobić, chociażby powiedzieć: „Będzie lepiej”, „Nie martw się”, „Odwagi!”





„Pomnij na słowo swoje do swojego sługi,
przez które mi dałeś nadzieję.
W moim ucisku jest dla mnie pociechą,
że Twoja mowa obdarza mnie życiem”
(Ps 119,49-50).


„Niech Twoja łaska
stanie mi się
pociechą zgodnie obietnicą daną
Twemu słudze” (Ps 119,76).



Dlatego w strapieniu niekoniecznie potrzebujemy dobrych rad, wskazywania światła w tunelu, opowieści o tym, jak czas leczy rany. Wystarczy poprostu być przy nim – tak blisko jak można, tak długo jak trzeba, tak wiernie jak się da.
Niekiedy wysłuchać znaczy więcej niż podsunąć rozwiązanie.


Kohelet pisał: Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: jest czas rodzenia i czas umierania, czas płaczu i czas śmiechu, czas szukania i czas tracenia… (Iz 3, 2.4.6).

Jezus okazywał po wielekroć wrażliwość na potrzeby innych, nie bał się stanąć obok cierpiącego w jego niedoli: Gdy więc Jezus ujrzał, jak płakała ona [Maria, siostra Łazarza] i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu i rozrzewnił (J 11, 33).


Św. Ignacy w liście do siostry Teresy Rejadell w taki sposób opisuje strapienie: Nieprzyjaciel dręczy nas bez przerwy, wywołuje smutek, którego przyczyn zupełnie nie rozumiemy. Nie odczuwamy żadnej pobożności ani w modlitwie, ani w kontemplacji, żadnego smaku i upodobania wewnętrznego w mówieniu i słuchaniu o rzeczach Bożych. Na tym jednak jeszcze nie koniec, bo gdy nieprzyjaciel spostrzeże, że jesteśmy osłabieni i upokorzeni przez tego rodzaju przykre przeżycia, wówczas podsuwa nam myśl, że Bóg, nasz Pan, zupełnie o nas zapomniał. W takich chwilach zaczyna nam się wydawać, że jesteśmy daleko od Pana naszego i że wszystko, co zrobiliśmy i co chcielibyśmy jeszcze zrobić, nie ma żadnej wartości.


Paweł przeżywał wielkie strapienie, liczne są trudności i udręki, które musiał pokonać, ale nigdy się nie zniechęcił dzięki wsparciu łaski i bliskości Pana Jezusa Chrystusa.


''Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię''...




Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Czw 13:25, 09 Lis 2017, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Wto 22:12, 07 Lis 2017    Temat postu:

5. Krzywdy cierpliwie znosić.

Niekoniecznie musi tu chodzić o wielkie sprawy: czasami może nas drażnić nietypowy styl bycia, wysławiania się czy nawet ubiór drugiego człowieka . Dopóty nie jest to zło w sensie moralnym, wezwani jesteśmy , by cierpliwie znosić drugiego, choć może nam się wydawać to wielką krzywdą dla naszego egoizmu.


Piękne słowa z Mądrości Syracha powinny być dla nas wielkim pokrzepieniem: ''Cierpliwy do czasu dozna przykrości, ale później radość dla niego zakwitnie ''(Syr 1, 22).

Każdy z nas z pewnością miał w swoim życiu chwile, gdy czuł się skrzywdzony. Jeżeli krzywda wyjątkowo głęboko nas dotknęła – nie jest łatwo zapomnieć i wybaczyć. Na wyrządzoną nam krzywdę nie odpowiadajmy nerwami, pełnym nienawiści słowem, rządzą odwetu, szukaniem sposobu ''odegrania się'', ale milczeniem i modlitwą za prześladowców. Przecież Pan Jezus powiedział: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5, 44). Karę i odwet zostawmy zawsze Bogu, który jest Sędzią „żywych i umarłych”


Św. Paweł pisze w Liście do Rzymian:'' Weselcie się nadzieją! W ucisku bądźcie cierpliwi ''(Rz 12, 12), a Syrach nawołuje: ''Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia ''(Syr 2, 2).


Krzywda nam wyrządzana wiąże się często ze stratą, obrazą czy nieszczęściem świadomie przez kogoś wyrządzonym. Naturalnym odruchem jest wtedy pragnienie odwetu, a nawet zemsty wobec krzywdziciela. Ale chrześcijanin nie tak ma postępować.

„Liczba dni człowieka –
jeśli wiek jego jest długi – dosięga stu lat.
Jak kropla wody zaczerpnięta z morza lub ziarnko piasku
jest tych trochę lat wobec dni wieczności.
Dlatego Pan cierpliwy jest dla ludzi
i wylewa na nich swoje miłosierdzie.
Widzi On i wie, że koniec ich godny litości,
i dlatego pomnożył swoje przebaczenie” (Syr 18,9-12).


Bóg cierpliwie znosi niewierności, które Go krzywdzą, potwierdzając swą wierność w nieustającym czynieniu dobra i wyświadczaniu łaski. Właśnie na tym opiera się wezwanie do pełnienia dzieł miłosierdzia, a wśród nich cierpliwego znoszenia krzywd:

„Miłosierdzie człowieka – nad jego bliźnim,
a miłosierdzie Pana – nad całą ludzkością” (Syr 18,13).


Myśląc o chętnym darowaniu uraz, nie twórzmy więc w myślach sentymentalnego obrazka, jak to silny pochyla się nad słabym, jeden daje, drugi bierze. Te wszystkie uprzykrzające życie drobiazgi, błyskawiczne osądy, wieczna krytyka, brak podstawowej życzliwości, nielojalność, niedające się spełnić wymagania, szyderstwo, złośliwość… – można by wymieniać długo, na ile sposobów potrafimy boleśnie siebie nawzajem zranić. Ludzki egoizm jest porażający – nasz własny.


''Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie ''(Ef 4,32).

" Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni" (Ef 4,32). Dobro ma być znakiem rozpoznawczym chrześcijan i posiada moc apostolską: " Postępowanie wasze wśród pogan niech będzie dobre, aby przyglądając się dobrym uczynkom wychwalali Boga (...)" (1 P 2, 12). Chrześcijanin powinien być dobry nie tylko dla ludzi jemu życzliwych, ale także wrogo do niego ustosunkowanych: "(...) dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą (...)" (Łk 6, 27). Swoją postawą chrześcijanin powinien naśladować Jezusa Chrystusa.

Nie chodzi o zapomnienie tego, co było, lecz o to, czy temu , co zaszło pozwolić na zniszczenie tego, co jest cenne w teraźniejszości.


"Niebo nie jest nieczułe na ludzką krzywdę!" Pamiętajmy o tym .Exclamation


[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Czw 13:26, 09 Lis 2017, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Śro 9:58, 08 Lis 2017    Temat postu:

6. Urazy chętnie darować.

'' Znawcy Pisma św. '' szczególnie Starotestamentowcy , którzy ściśle badają Pisma mogą opatrznie zrozumieć przesłanie ''złamanie za złamanie'', ''oko za oko''. W jaki sposób ktoś okaleczył bliźniego, w taki sposób będzie okaleczony (Kpł 24,20), to kary jakie obowiązywały w Starym Testamencie i stawały się konsekwencjami złych czynów.

Jednak w  innym miejscu Świętych Ksiąg czytamy wezwania bliższe nauce Chrystusa, które stanowiły obowiązek względem bliźniego: ''Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego ''(Kpł 19, 17-18). 

Jak zatem te dwa ze sobą przeciwieństwa pogodzić ,a właściwie jak je zrozumieć ?.


''27 ,30 Złość i gniew są obrzydliwościami, których pełen jest grzesznik.
28 ,1 Tego, który się mści, spotka zemsta Pana: On grzechy jego dokładnie zachowa w pamięci. 2 Odpuść przewinę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone grzechy. 3 Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać będzie uzdrowienia? 4 Nie ma on miłosierdzia nad człowiekiem do siebie podobnym, jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów? 5 Sam będąc ciałem* trwa w nienawiści, któż więc odpokutuje* za jego przewinienia? 6 Pamiętaj na ostatnie rzeczy i przestań nienawidzić; - na rozkład ciała, na śmierć, i trzymaj się przykazań! 7 Pamiętaj na przykazania i nie miej w nienawiści bliźniego, - na przymierze Najwyższego, i daruj obrazę!''
(Syr 27, 30 – 28, 2.7). 



Jezus na krzyżu modlił się za swoich oprawców słowami: ''Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią ''(Łk 23, 34), zaś skruszonemu łotrowi wyznał: ''Dziś będziesz ze mną w raju ''(Łk 23, 34).

Dla człowieka przebaczenie staje się możliwe, ponieważ to właśnie Jezus przez swą mękę i śmierć odkupił nasze grzechy i pojednał nas z Ojcem. 

Darowanie urazy z powodu doznanego zła łączy się ściśle nie tylko z przebaczeniem, ale też z wyciąganiem wniosków z doświadczenia bycia zranionym.  Często bowiem ludzie sprawiający bliźniemu przykrość nie mają tego wprost na celu i nawet nie są świadomi, że ich zachowanie zostanie tak odczytane. Dlatego nie poczuwają się do przepraszania i naprawiania krzywd.  Ludzie są bardzo wrażliwi bolą ich słowa gwałtowne, powiedziane nie w porę, zbyt ostre, niesprawiedliwe. Reagują nie tylko na słowa, lecz także na postawy, miny, gesty. Interpretują je jako skierowane przeciwko sobie, nieżyczliwe, złowrogie. Dlatego tak często przesłanie Starotestamentowe  "oko za oko, ząb za ząb", jakoś bliższe jest ludzkiej naturze, niestety. Chęć zemsty i odpłaty pięknym za nadobne często jest siłą napędową wielu ludzkich działań.

Kościół wzywa jednak nas wszystkich wierzących do rzeczy trudnej: darować. Co więcej - to darowanie nie może być wymuszone, opieszałe. Mamy chętnie darować urazy. Wzorem dla nas sam ma być Chrystus, który nie chował uraz do nikogo, do nikogo ….

Mamy szczerze i świadomie wymawiać słowa "i odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom"

Inaczej modlitwa nie będzie miała sensu . Jak możemy Boga prosić o odpuszczenie naszych win chowając urazy względem bliżniego ?.


O czym tu zatem mowa ? każdy doskonale rozumie i wie, tylko nie chce się do tego przyznać i uderzyć we własne piersi ze skruchą i podjęciem mamy starać się o poprawę. Jak to koreluje chociażby z fragmentem Modlitwy Pańskiej, którą tak gorliwie codziennie odmawiamy: (...) odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom (...) .

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie,
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami(Ps 25)


Mt 18,21-35: Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał:'' Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.'' 


Byłoby milej, Bogu i nam, gdybyśmy na drogę przebaczenia wkraczali, idąc krótszą drogą, oszczędzając sobie nadmiaru niepotrzebnych cierpień. Bardzo pomoże nam w tym modlitwa prośby o łaskę bycia miłosiernym i hojnym w przebaczaniu wobec naszych bliźnich.


„+ Ile razy pierś ma odetchnie, ile razy serce moje uderzy, ile razy krew moja zapulsuje w organizmie moim, tyle tysięcy razy pragnę uwielbić miłosierdzie Twoje, o Trójco Przenajświętsza.
+ Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie; niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie Jego, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich.
Dopomóż mi do tego, o Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale upatrywała to, co piękne w duszach bliźnich, i przychodziła im z pomocą.
Dopomóż mi, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich.
Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia.
Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu, na siebie przyjmować cięższe, mozolniejsze prace.
Dopomóż mi, aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze śpieszyła z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. Prawdziwe moje odpocznienie jest w usłużności bliźnim.
Dopomóż mi, Panie, aby serce moje było miłosierne, bym czuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich. Nikomu nie odmówię serca swego. Obcować będę szczerze nawet z tymi, o których wiem, że nadużywać będą dobroci mojej, a sama zamknę się w najmiłosierniejszym Sercu Jezusa. O własnych cierpieniach będę milczeć. Niech odpocznie miłosierdzie Twoje we mnie, o Panie mój.
+ Sam mi każesz się ćwiczyć w trzech stopniach miłosierdzia; pierwsze: uczynek miłosierny – jakiegokolwiek on będzie rodzaju; drugie: słowo miłosierne – jeżeli nie będę mogła czynem, to słowem; trzecim – jest modlitwa. Jeżeli nie będę mogła okazać czynem ani słowem miłosierdzia, to zawsze mogę modlitwą. Modlitwę rozciągam nawet tam, gdzie nie mogę dotrzeć fizycznie.
O Jezu mój, przemień mnie w siebie, bo Ty wszystko możesz” (Dzienniczek, nr 163).




Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Czw 13:29, 09 Lis 2017, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Śro 12:17, 08 Lis 2017    Temat postu:

7. Modlić się za żywych i umarłych.

Pracujesz, jedziesz dokąś? – zrób znak krzyża i powiedz, ''to na Twoją chwałę Panie ''– i to już jest modlitwa. Piękny Akt Strzelisty .

Nie w tym rzecz, by teoretycznie uznać sensowność modlitwy za „żywych i umarłych”, ale by szczerze odpowiedzieć na pytania: Dlaczego to robię?   Być może trzeba mieć już serdecznie dość własnego królowania, aby zacząć się modlić. Question

Jeśli wpadniemy w bagno grzechu, który dewastuje nas i nasze otoczenie, możemy uświadomić sobie bardzo boleśnie, że – jak mówi Jezus – ''z naszego serca pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny rozpustne, kradzieże, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa ''(Mt 15, 19). Przestajemy tłumaczyć się okolicznościami, przestajemy zrzucać wszystko na Ewę. Nie chodzi jedynie o spektakularne dramaty i katastrofy, jakieś przerażające wydarzenie, które uświadomi nam sytuację raz a dobrze. Oczywiście nic nie wyklucza również takiej drogi, dlaczego bowiem mielibyśmy orzekać i planować, jak będzie wyglądała nasza wędrówka do Boga.?Przygotowywanie planu własnego zbawienia to tylko kolejne potwierdzenie uzurpatorskiego królowania.

Modlimy się ,a tak właściwie to po co się modlimy. Czy nasza modlitwa ma przynieś nam jakaś korzyść . Czy faktycznie modlimy się dla samej modlitwy , żeby Bogu się przypodobać ,czy raczej ,żeby na Bogu coś wymusić ?. Prędzej to drugie .


W Ewangelii według św. Marka Jezus podkreśla, że Bóg wysłuchuje wszystkich naszych próśb: ,,Dlatego powiadam wam: Wszystko o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie'' / Mt 11, 24 /. Jedynym warunkiem jest wiara we wszechmoc Boga, którą św. Jan określa jako szczególny rodzaj ufności. Właśnie ta ufność polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą. A jeśli wiemy, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb, pewni jesteśmy również posiadania tego, o cośmy Go prosili / 1J 5, 14-15 /. Jeżeli tak, to w rzeczywistości nie ma modlitwy nie wysłuchanej! Dlaczego więc tak często nie otrzymujemy tego, o co prosimy ? Odpowiedź może szokować: otrzymujemy zawsze, natomiast nie zawsze tak, jak byśmy chcieli. Cały problem w naszej modlitwie prośby polega na próbie ograniczenia Bożej wolności. Prosząc o coś Boga, jednocześnie próbujemy narzucić Mu sposób, w jaki pragniemy daną rzecz otrzymać. Tymczasem Bóg patrzy na nasze życie w perspektywie wieczności. Bardzo często to, o co prosimy i co z naszej perspektywy wydaje nam się dobre, w wymiarze wieczności może okazać się zgubne. Taką prośbę Bóg również wysłuchuje, ale zazwyczaj w sposób różny od naszych oczekiwań. Często owocem, który otrzymujemy, jest wewnętrzna przemiana serca, oczyszczenie motywów naszych próśb, jeżeli to, o co prosimy wypływało z nieuporządkowanych pragnień, pychy, egoizmu. To jest chyba największym cudem takiej pozornie nie wysłuchanej modlitwy. I tu trzeba Bogu pozostawić wolność! Prośba zgodna z wolą Bożą, to prośba, w której pozostawiamy Bogu możliwość decydowania o tym, w jaki sposób ma obdarować nas tym, o co prosimy: Bądź wola Twoja nie znaczy: Daj mi, Boże, lub nie daj tego, o co Cię proszę, ale: Daj mi to, Boże, w sposób, w jaki Ty chcesz, na Twoich warunkach. Wysłuchaj mnie tak, aby moja prośba przyniosła mi korzyść w perspektywie życia wiecznego. Tymczasem zbyt często jesteśmy ślepo przywiązani do subiektywnych wyobrażeń o naszym szczęściu. Jeżeli u źródeł każdego naszego duchowego pragnienia tkwi na dobrą sprawę fundamentalne pragnienia bycia kochanym, to pozostawmy Temu, który jest Miłością wybór sposobów i metod, za pomocą których będzie to nasze pragnienia zaspokajał. I jeszcze jedno. W swojej Mowie pożegnalnej Jezus kilkakrotnie podaje podstawowy warunek dobrej prośby: A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, Ja to spełnię / J 14, 13-14 ; zobacz także J 15, 16; J 16, 23-24 /. Prosić w imię Jezusa, to powoływać się na szczególną relację zażyłości z Bogiem, do której On nas wzywa przez wzgląd na dar odkupienia i zbawienia. / Jezus - aram. Jeszua, tzn. Bóg zbawia /.Ojcze proszę Cię o to nie ze względu na moje własne zasługi, ale ze względu na miłość Jezusa, który mnie zbawił. Jezus pragnie tym samym, abyśmy w prośbach kierowanych ku Niemu powoływali się na Jego dar miłości. Czyż może Bóg nie wysłuchać takiej prośby? Warto o tym pamiętać, kiedy powierzamy Ojcu Niebieskiemu nasze pragnienia.


No dobra, ale wracając do modlitwy za „żywych i umarłych”.

 w Liście do Kolosan następuje zachęta: „Trwajcie gorliwie na modlitwie, czuwając podczas niej wśród dziękczynienia. Módlcie się jednocześnie i za nas, aby Bóg otworzył nam podwoje [dla] słowa, dla wypowiedzenia tajemnicy – Chrystusa, za co też jestem do tej pory więźniem, abym ją obwieścił tak, jak powinienem wypowiedzieć” (Kol 4,2-4). Wielkim skarbcem modlitwy jest Psałterz oraz cała Biblia, a także długa Tradycja chrześcijańskiej duchowości i pobożności. Składanie dziękczynienia za już otrzymane dobra, usposabia i uzdalnia do otwierania się na nowe, zaś do istoty modlitwy za innych należy wzajemność, która pomaga wszystkim wzrastać w gorliwości.


Ludzie wierzący z czasów Starego Testamentu uważali, że zmarli znajdują się daleko od Boga (por. Ps 88), tak że nie może On wysłuchać ich próśb. Pozostają oni sami i bezbronni. Nowy Testament ukazuje śmierć jako moc, która powoduje stan całkowitej bezsilności i nicości, ponieważ na jakiś czas, albo nawet na zawsze, oddziela od Boga Stwórcy. Jego grzech, z którym nie zdążył uporać się na ziemi za życia, tworzy jakby zaczarowany krąg, z którego człowiek nie jest w stanie sam się wyzwolić. Ten krąg jest krainą ciemności, z której człowiek nie potrafi znaleźć wyjścia. Modlitwę za zmarłych można by porównać do światła, która oświeca tę ostatnią drogę. Zmarli już nic nie mogą zrobić dla siebie. Ich cała nadzieja jest złożona w Bogu i modlitwie innych, którzy mogę u Niego wyprosić łaski.
 
Św. Jakub Apostoł zaprasza każdego z nas: ''Módlcie się wzajem za siebie, abyście byli zbawieni; albowiem wiele może ustawiczna prośba sprawiedliwego''(Jk 5,16). 


 Modlitwa za zmarłych jest ważną powinnością, bowiem nawet jeśli odeszli w łasce i w przyjaźni z Bogiem, być może potrzebują jeszcze ostatniego oczyszczenia, by dostąpić radości nieba (JP II, Rozważanie przed modlitwą "Anioł Pański", 2 listopada 2003).

Jedno z wielu wersetów z Biblii, które odnoszą się do modlitwy do Boga o ludzi.

Samuel zaś rzekł: ''Zgromadźcie całego Izraela w Mispie, a ja modlić się będę za was do Pana. ''(1 Ks. Samuela 7:5)

''Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują ''(Ew. Mateusza 5:44)

Szymon zaś odpowiedział i rzekł: ''Módlcie się wy za mną do Pana, aby nic z tego na mnie nie przyszło, co powiedzieliście''. (Dzieje Apost. 8:24)

''W modlitwie bądźcie wytrwali i czujni z dziękczynieniem, a módlcie się zarazem i za nas, aby Bóg otworzył nam drzwi dla Słowa w celu głoszenia tajemnicy Chrystusowej ''(List do Kolosan 4:3)

''Wyznawajcie tedy grzechy jedni drugim i módlcie się jedni za drugich, abyście byli uzdrowieni. Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego. ''(List Jakuba 5:16)


Naszej modlitwie winno towarzyszyć to samo dążenie, które było w Chrystusie Jezusie (zob. Flp 2, 5):

- synowska miłość do Ojca,
- absolutne zaufanie: "wierzę Ci",
- konkretna nadzieja pokładana w życzliwej i wszechmocnej Opatrzności, która czuwa nad wszystkim: "U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone",
- pokora uznająca swe głębokie ubóstwo: "Modlitwa pokornego przeniknie obłoki" (Syr 35, 17),
- miłość bliźniego; Ojciec nie słyszy modlitwy serca, z którego usunięto Jego Syna (zob. Mt 5, 23) ,
- bezgraniczne posłuszeństwo woli Ojca, aż po ofiary, jakich On od nas żąda, aby mogło nadejść Jego Królestwo,
- krótko mówiąc, czystość serca szukającego tylko chwały Bożej.


To właśnie znaczy modlić się w imię Jezusa, który powiedział: "O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje" (J 16, 23).

Teraz lepiej rozumiemy wytrwałe wysiłki Ojców Pustyni, aby osiągnąć czystość serca. Rozumiemy też, że nie można jej osiągnąć jedynie dzięki naszym wysiłkom.

Na zakończenie

Módlmy się tak , jak nauczył nas nasz Pan Jezus Chrystus


Ojcze nasz, któryś jest w niebie
święć się imię Twoje;
przyjdź królestwo Twoje;
bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi;
chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj;
i odpuść nam nasze winy,
jako i my odpuszczamy naszym winowajcom;
i nie wódź nas na pokuszenie;
ale nas zbaw od złego.


Amen





Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Śro 15:31, 08 Lis 2017, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Śro 15:39, 08 Lis 2017    Temat postu:

1. Głodnych nakarmić.

"Głód żarł mnie straszliwy, tak że nie miałem chwili spokoju. Przełykałem raz po raz ślinę, by się nasycić i trochę zelżało''. 

[…] Nie płakałem, byłem zbyt słaby. Cierpiąc ogromne męki, siedziałem bezradny, nieruchomy i głodowałem.  […]

Czy ktoś był w stanie doznać tego uczucia Question , uczucia głodu ...

 Sam Jezus na pustkowiu karmi do sytości tłum, który za Nim podąża (Mt 14,20; 15,37), a wskrzeszonej dziewczynce każe dać jeść (Mk 5,43). Nawet jako Zmartwychwstały objawia się uczniom jako ten, który jest głodny. Nie tylko zasiada do uczty w Emaus, ale wprost pyta w Wieczerniku: "Macie tu coś do jedzenia?". A kiedy podali mu kawałek pieczonej ryby, "jadł wobec nich" (Łk 24,41-43).

''Byłem głodny, a daliście Mi jeść 
Byłem spragniony, a daliście Mi pić ''


Jedzenie i picie to podstawowe czynności życiowe człowieka. Fakt przywrócenia zmarłego do życia jest często ukazywany w Ewangeliach przez stwierdzenie, iż je (Mk 5,43 par.; Łk 24,41‑43; J 21,1-14). Jedzenie i picie w obfitości jest oznaką radości (Łk 15,23), błogosławieństwa Bożego (Iz 44,3), a także obrazem szczęścia w czasach ostatecznych (Iz 49,9n; 55,1; Łk 14,15; 22,30). Pan Bóg jest Tym, który daje pokarm (Ps 107,36‑41; 146,7; Iz 65,13). On prowadził swój lud przez pustynię dając mu wodę (Wj 17,3; Pwt 8,15; Ne 9,15.20; Ps 106,5; Mdr 11,4.8; Iz 48,21). Boże miłosierdzie jest ukazywane w obrazie nakarmienia głodnych (1 Sm 2,5; _k 1,53). 
Brak pożywienia i wody wskazuje na sytuację krytycznie skrajną. 
Według powszechnego przekonania na Wschodzie, nakarmić czy dać pić zgłodniałym, czy spragnionym jest czynem szczególnie miłym Bogu. W Egipskiej Księdze Zmarłych czytamy: "Zadowoliłem Boga przez coś, co On kocha: Dawałem chleb głodnym i wodę spragnionym". ST bardzo często nawołuje do nakarmienia zgłodniałych (Tb 1,17; 4,16; Hi 22,7; Iz 58,7.16; Ez 18,7.16), nawet do nakarmienia nieprzyjaciela (Prz 25,21n). Czyny te były bardzo cenione i w późniejszym judaizmie. Co ciekawsze, Midrasz Tannaim, 83 komentując Lb 28,2, gdzie Bóg mówi o "swoich pokarmach", pyta się, czy Bóg je i pije, a następnie stwierdza, że ilekroć dajecie pożywienie biednemu, Bóg przypisuje to jakbyście dali pożywienie Jemu samemu. 
W NT Jezus zapowiada dręczące pragnienie w miejscu potępienia dla tych, co nie widzieli u swych drzwi ludzi głód cierpiących (Łk 16,19‑24), a zapłatę dla tych, którzy podali choćby kubek wody jednemu z uczniów Jezusa (Mk 9,41 par.; Mt 10,42). 
Głód -oznacza ogromne pragnienie czegoś jako koniecznego do życia. I to nie tylko wyrażają pragnienia rzeczy materialnych, ale i pragnienia duchowych dóbr, bez których nie można żyć. Przecież, aby człowiek był szczęśliwy, musi być zaspokojone tak jego ciało, jak i duch. 

 

Sami widzicie jak pożywienie jest ważne dla nas , i nie chodzi tutaj o przysłowione '' obżeranie '', żeby się najeść ale o pokarm jako główne źródło przetrwania .

W Starym Testamencie w Księdze Przysłów czytamy: „Mąż prawy ma w bród pożywienia, natomiast żołądek bezbożnego cierpi głód”(13,25), „Lenistwo pogrąża w śpiączkę, a człowiek leniwy cierpi głód”(19,15). Należy przypomnieć, że nawet według Biblii głód może być zawiniony i powinien  do opamiętania. Człowiek, którego sposób postepowania niewłaściwy i gorszący doprowadził do głodowania, powinien zmienić swój styl życia i zerwać z tym, co było nieroztropne i złe. Dlaczego:?: . Ponieważ głód wyniszcza człowieka materialnie i duchowo.

Oczywiście ,że nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkich ale możemy pomóc : nakarmić kogoś najbliższego; sąsiada, bezdomnego , przyjaciela, siostrę itp. Możemy podzielić się z nimi dobrym słowem, Ewangelią, doświadczeniem mocy Pana Boga. Możemy podprowadzić ich do Jezusa, który jest Pokarmem Życia i zaspokaja każdy głód. Apostołowie dali w ich przekonaniu tylko dwie ryby i pięć chlebów, bądźmy jak oni, Jezus to weźmie, pobłogosławi i przemieni, abyśmy mogli częstować całe tłumy.

„Miłosierdzia pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń.”„Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”„Byłem głodny, a daliście Mi jeść, byłem spragniony, a daliście Mi pić, byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie, byłem nagi, a przyodzialiście Mnie, byłem chory, a odwiedziliście Mnie, byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”

Ewangelia wg św. Łukasza przekazuje następujące wskazanie Zbawiciela: „Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni.” (Łk 3,11).

Pomagajmy ale nie czerpmy z tego korzyści  . Poczuj jak Twoje serce się otwiera na bezwarunkową miłość a wtedy pomaganie innym przestanie być jakimś moralnym obowiązkiem ale naturalną potrzebą .

CZŁOWIEK Z MIŁOŚCI STWORZONY I DO MIŁOŚCI PRZEZNACZONY.

Stawać się podobnym do Boga to dorastać do świętości w twardych realiach życia na tej ziemi. Być świętym to coś więcej niż naśladować świętych z poprzednich epok czy świętych nam współczesnych. Jezus proponuje nam coś więcej! Zaprasza nas nie do naśladowania świętych, ale do naśladowania Jego samego (por. Mt 16, 24)! Jemu nigdy nie dorównamy w prawdzie, miłości i świętości. Nigdy nie zdołamy pokochać samych siebie i naszych bliźnich aż tak bardzo, jak On nas kocha.  Natomiast co możemy zrobić to - należy otworzyć nasze serca na miłość i starać się czynić choćby najdrobniejszą rzecz z miłością.


"Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".

"Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co nie uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście nie uczynili".






Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Śro 16:49, 08 Lis 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Śro 16:56, 08 Lis 2017    Temat postu:

2. Spragnionych napoić.

Przedstawię ten temat , że ''jakoby ''jest kontynuacją wcześniejszego tematu w formie dwóch pouczających opowieści .

Podczas wędrówki przez pustynię Izraelici wielokrotnie doświadczali pragnienia, które było bardziej dotkliwe niż głód. Stało się ono powodem szemrania przeciw Mojżeszowi, który wyprowadził ich z Egiptu, i znalazło wyraz w pytaniu: „Cóż będziemy pili?” (Wj 15, 24). Wkrótce szemranie powtórzyło się i przeobraziło w bunt przeciw Bogu (Wj 17, 1-7). Zaspokojenie pragnienia w epizodzie wyprowadzenia wody ze skały wskazuje jednak na coś więcej. Chodzi o ukazanie wizerunku Boga miłosiernego, który troszczy się o swój lud. Dar wody jest w pełnym tego słowa znaczeniu dziełem miłosierdzia. Dla odmiany brak wody niesie widmo śmierci i prowadzi do rozpaczy oraz osłabienia wiary w Boga i zaufania w Jego dobroć. Domagając się wody, Izraelici wystawiali Boga na próbę, pytając: „Czy Pan jest rzeczywiście wśród nas, czy też nie?” (17, 7). Wyprowadzając wodę ze skały, Mojżesz napoił spragnionych i umocnił ich wiarę, a także pewność Bożej opieki i opatrzności.
Krytycznym momentem w życiu Mojżesza było zwątpienie, że Bóg raz jeszcze obdaruje wodą swój lud.Gdy bunt stał się natarczywy, a bezwodna i bezkresna pustynia sprzyjała, by narastał, Mojżesz stanął przed ludem i donośnie zawołał: „Słuchajcie wy, buntownicy! Czy potrafimy wyprowadzić dla was wodę z tej skały?” (Lb 20, 10). Tym pytaniem maskował własne zwątpienie, po czym uderzył w skałę laską dwa razy – raz za dużo. Woda wypłynęła, a Bóg uświadomił Mojżeszowi grzech braku wiary. Napojenie spragnionych potwierdziło moc Bożą, w którą nigdy nie powinni wątpić duchowi przywódcy. Woda, jako źródło życia, jest darem Boga i potwierdzeniem Jego życiodajnej dobroci. Psalmista sławi Boga za obfitość wody, która zapewnia dostatek plonów i płodność trzody (Ps 65 [64], 10-14). Nikomu nie wolno wody odmówić, gdyż niezaspokojone pragnienie może zwrócić człowieka przeciwko Bogu.
Napojenie spragnionego jest równoznaczne z podtrzymaniem, a nawet ocaleniem jego życia. Gdzie brakuje wody, tam czai się niechybna śmierć.

Rozmowa Jezusa z Samarytanką, która odbyła się przy studni w pobliżu Sychem (J 4, 1-26), ukazuje duchowe wymiary pragnienia, którego obrazem jest potrzeba wody. Do kobiety, która w południe, a więc w najgorętszej porze dnia, przybyła, by zaczerpnąć wody, Jezus zwraca się z prośbą: „Daj Mi pić”. Zdziwiona, słyszy: „O, gdybyś miała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, który ci mówi «Daj mi się napić», to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej” (4, 10).






Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Śro 17:25, 08 Lis 2017, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Śro 17:24, 08 Lis 2017    Temat postu:

3. Nagich przyodziać.

Przed upadkiem „mężczyzna i jego żona byli nadzy, lecz nie odczuwali wobec siebie wstydu” (Rdz 2, 25). Grzech radykalnie to zmienił i „wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy, więc spletli gałązki figowe i sporządzili sobie przepaski” (3, 7).

Nagość, postrzegana jako coś naturalnego, stała się wstydliwa, potwierdzając ich oddalenie od Boga wskutek grzechu. Skoro ustanowiony porządek został poważnie zachwiany, zmieniła się nie tylko relacja ludzi wobec Boga, lecz i wobec siebie nawzajem. Nagość jako stan niewinności się skończyła, bo grzech zmienił całkowicie patrzenie na drugiego człowieka, czyniąc z niego przedmiot pożądania.

Znakiem błogosławieństwa Bożego jest dostatek chleba i odzienia (Pwt 10, 18), natomiast skutki przekleństwa to głód i nagość (Pwt 28, 48).

W Piśmie świętym znaleźć można wiele fragmentów, w których nagość świadczy o duchowym lub moralnym nieporządku: „Noe był rolnikiem i on to pierwszy zasadził winnicę. Gdy potem napił się wina, odurzył się [nim] i leżał nagi w swym namiocie.” (Rdz 9,20-21)

Obnażenie, brak ubioru wystawiało człowieka na pośmiewisko innych. Sprawiało, że człowiek tracił swoją godność,  dlatego odzienie jest równie ważne, jak chleb czy woda. Odzienie wyraża tutaj godność człowieka pomimo jego grzeszności i zapowiada przyodzianie go w „szatę zbawienia”(Iż 61,10). Tak więc przyodzianie nagiego oznacza w tym przypadku uświadamianie go o potrzebie jego sprawności życia w łasce Chrystusa. Chrystus okrywa grzesznika swoją łaską jak płaszczem, zakrywa jego słabości i grzechy, a faktycznie całkowicie je usuwa z duszy człowieka. Tak, że może on stanąć nagi i czysty tylko ale tylko przed Bogiem. Tak jak Adam i Ewa na początku stworzenia w raju, przed grzechem pierworodnym.


Oj, ciężkie jest brzemię Ewangelii, w której Jan Chrzciciel poucza, że jeśli masz dwa garnitury, płaszcze albo swetry, drugi powinieneś oddać temu, który nie ma żadnego . Nie mówiąc już o pieniądzach ,bo z tym jest ciężko .



Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Śro 17:59, 08 Lis 2017, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Śro 18:00, 08 Lis 2017    Temat postu:

4. Podróżnych w dom przyjąć.

Doskonale znamy pewną ewangeliczną scenę z domu Szymona, gdy jakaś kobieta płacząc, przypada do nóg Jezusa i olejkiem namaszcza Mu stopy. Oburza i gorszy to faryzeusza, a Jezus wyrzuca mu takie postępowanie: „Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i otarła je swymi włosami. Nie powitałeś Mnie pocałunkiem; a ona, odkąd wszedłem, nie przestała całować stóp moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje stopy”.

Problem niekiedy nie w tym, że nie chcemy zrobić w swoim wnętrzu miejsca Bogu – otwieramy drzwi, ugaszczamy po swojemu, czegóż chcieć więcej. Problem w tym, że wraz z Jezusem wchodzi do naszego serca ktoś jeszcze.

Kwestia przyjęcia podróżnych do własnego domu dziś napotyka większe trudności niż kiedyś ze względu na wyższy stopień anonimowości społeczeństwa i nagłaśnianie przypadków ludzkiej nieuczciwości wywołujących większą ostrożność, a nawet niechęć do otwierania swego domu przed obcymi. Ponadto zwiększony stan posiadania i zamożność rodzin sprawiają, że ludziom wręcz szkoda wpuścić przybysza, który może uszkodzić bogate wyposażenie mieszkania. Jeszcze większą przeszkodą jest egoizm, który nie potrafi sobie wyobrazić dzielenia swej życiowej przestrzeni z innymi, traktowanymi jak intruzi ograniczający zakres niezależności egoisty. Na ogół jest tak, że ludzie ubożsi są bardziej gościnni, bo nie muszą zazdrośnie strzec swych skarbów przed obcymi.

W starożytności przyjęcie w dom podróżnych było sprawą życia i śmierci ze względu na komplikacje i ryzyko związane z podróżowaniem. Dziś jest inaczej.  Boimy się tego co obce . Teraz aktów nienawiści jest coraz więcej. Chodzi choćby o imigrantów. Tu pojawia się właśnie sprawa naszej tolerancji. 



Ciężkie zagadnienie i prawdę mowiąc '' ponad moje możliwości ''.



Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Śro 19:45, 08 Lis 2017, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Śro 19:47, 08 Lis 2017    Temat postu:

5. Więźniów pocieszać.

„Byłem w więzieniu…” (Mt 25,36)

Najważniejszym dla nas przykładem jest los Jezusa pojmanego w Ogrodzie Oliwnym i zaprowadzonego na przesłuchanie przed Sanhedryn. Po wyroku skazującym Go na śmierć, ostatnią noc swego życia przeżył wtrącony do lochu w domu Kajfasza, który pełnił funkcję nie jakoby podręcznego więzienia. 

W Starym Testamencie prorok Izajasz napisał: „Posłał mnie Pan, abym głosił dobrą nowinę ubogim, bym opatrywał rany serc złamanych, żebym zapowiedział wyzwolenie jeńcom i więźniom wolność” (Iż 61,1), by „rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić na wolność uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać”(Iz 58,6).

Dzisiaj w więzieniach są różni ludzie, Nie wolno nam o nich zapominać . Szczególnie o tych niesprawiedliwie tam osadzonych.


"Trzeba prosić Boga, aby dał się odnaleźć więźniom, którzy szczerze Go szukają. A tym, którzy nie szukają, aby odmienił serca i myślenie" 

Kiedy Jezus mówi: „byłem w więzieniu a przyszliście do mnie”, podkreśla, że mieszka On w każdym człowieku, który cierpi samotność i rozumie ich tak bardzo, że sam wchodzi w rolę więźnia i prosi, by o nich nie zapominać, by traktować ich z miłością.

 Nie możemy zapominać, że wielu wielkich świętych Kościoła, a nawet Pan Jezus, przeszli przez więzienie. Musimy pamiętać, że każdy z nas może popełnić błąd, zrobić coś złego i znaleźć się w więzieniu. Dlatego Kościół, by nie utracić swojego człowieczeństwa, powinien być blisko każdego człowieka, także osadzonego.

My natomiast jesteśmy świadomi realiów tego miejsca i bardzo często zamykamy się na więżniów . Nie chcemy o nich pamiętać , nie mówimy o nich prawie wcale , zapewne i mało się za nich modlimy , jak wogóle się modlimy . Potępiamy ich , a tak naprawdę powinniśmy potępiać tylko ich czyny . Jak często oni wzbudzają   w nas odrazę i przerażenie.

Poznałam kiedyś '' fajnego '' człowieka . Spędzaliśmy czasami wolny czas wspólnie przy kawie i rozmowie , nawet zdarzały się wycieczki rowerowe . Był pogodnym i uśmiechniętym , pełnym życia człowiekiem . Postanowił kiedyś bardziej się otworzyć i powiedział , że jest byłym więżniem. To jedno zdanie wystarczyło ,żeby człowieka skreślić, żeby nie chcieć mieć już z nim nic więcej wspólnego . Wystarczyło powiedzieć '' siedziałem w więzieniu''.Już nie miało to znaczenia za co , czy było się winnym czy nie . To jedno słowo wystaczyło ,żeby kogoś potępić ….

Jak wredna potrafi być ludzka natura ….







Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Śro 20:42, 08 Lis 2017, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Śro 20:43, 08 Lis 2017    Temat postu:

6. Chorych nawiedzać.


''Cierpienie niewinnych istnieje, 
ale jego sens jest znany wyłącznie Bogu ''.


''….niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5,14-15).


 Każdy cierpiący jest obrazem i znakiem Chrystusa. Jednak nie wszyscy są jednakowo silni i zdolni do zaakceptowania swego stanu, dlatego trzeba im pomóc przez to przejść. św. Ignacy Antiocheński wzywał tych, którzy są najdojrzalsi w wierze: „Bierzcie na siebie choroby wszystkich”.

Takim dla nas dobrym przykładem jest Dobry Samarytanin, który opatrzył rannego i nie mogąc zajmować się nim dłużej osobiście, powierzył opiekę innej osobie, której zaoferował zapłatę (por. Łk 10,30-37).

Człowiek chory potrzebuje bliskości drugiego człowieka. Już mędrzec Syrach pouczał: „Nie ociągaj się z odwiedzeniem chorego człowieka, albowiem za to będą cię miłować” (Syr 7,35).

 „Więcej wart biedny a zdrowy o silnej postawie, niż bogaty a ukarany na swym ciele [chorobą]. Zdrowie i siła lepsze są niż wszystko złoto, a mocne ciało niż niezmierny majątek. Nie ma większego bogactwa nad zdrowie ciała i nie ma zadowolenia nad radość serca. Lepsza jest śmierć niż przykre życie i lepszy wieczny odpoczynek niż stała choroba” (Syr 30,14-17).

 „Synu, w chorobie swej nie odwracaj się od Pana, ale módl się do Niego, a On cię uleczy. Usuń przewrotność - wyprostuj ręce i oczyść serce z wszelkiego grzechu! Ofiaruj kadzidło, złóż ofiarę dziękczynną z najczystszej mąki, i hojne dary, na jakie cię tylko stać. Potem sprowadź lekarza, bo jego też stworzył Pan, nie odsuwaj się od niego, albowiem jest on ci potrzebny. Jest czas, kiedy w ich rękach jest wyjście z choroby: oni sami będą błagać Pana, aby dał im moc przyniesienia ulgi i uleczenia, celem zachowania życia” (Syr 38,9-14).


W cierpieniu bowiem często rozgrywa się dramat naszego człowieczeństwa, ale tam także ma miejsce wielkie ludzkie zwycięstwo .
Troska miłosiernego Zbawiciela o chorych skłoniła Go do ustanowienia nawet sakramentu chorych, w czasie celebracji którego czytane są słowa św. Jakuba Apostoła: „Podźwignie go Pan, a jeśliby w grzechach był, zostaną mu odpuszczone” (por. Jk 5, 14-15).

Trzeba cierpieć i czeka to wszystkich: zarówno sprawiedliwych, jak i grzeszników; każdy musi nieść własny krzyż. Kto go niesie cierpliwie, zbawia się; kto zaś się buntuje, sam siebie zatraca. Życie Jezusa było bowiem przepełnione niezmiernymi udrękami i bólem. My natomiast tak bardzo boimy się nawet małego bólu …

We współczesnym świecie nie ceni się umartwienia i jaki ból nam sprawia brak czegoś …

Wszyscy jesteśmy „mięczakami”, w tym sensie, że boimy się cierpienia. Nawet sam Jezus wołał do Ojca w Ogrójcu: „Oddal ode Mnie ten kielich”.  Cierpienie może człowieka niszczyć, degradować fizycznie i duchowo, prowadzić do bluźnierstwa, a nawet do zbrodni, do szaleństwa, do zadawania cierpienia innym w imię doznanej krzywdy itd.


''Ból i cierpienie nie są czymś daremnym, czymś, co trzeba znosić w samotności.
Chociaż w dalszym ciągu trudno jest pojąć cierpienie, to jednak Jezus ukazał nam jasno, że wartość ludzkiego cierpienia jest związana z Jego własnym cierpieniem i śmiercią, z Jego własną ofiarą.
Innymi słowy, przez wasze cierpienie pomagacie Jezusowi w Jego dziele zbawienia''.


Zapewne ciężko to zrozumieć …



Bóg nie zsyła na nas doświadczenia cięższego niż to, które możemy udźwignąć.


Jak wielu ludzi, widząc i doświadczając cierpienia i zła, zaczyna wątpić w Boga, jego miłość i miłosierdzie. Jak wielu oskarża Boga o wszelkie zło, jakie dzieje się w ich życiu, jak i w dziejach ludzkości. A może ty jesteś, bądź byłeś takim człowiekiem ? Może nosisz w sobie gdzieś głęboko ukryty żal do Boga, o to, że w swym życiu bardzo cierpisz/cierpiałeś, o to, że doświadczyłeś zła, odrzucenia, bólu... o tragedię, jaka w twym życiu się wydarzyła...
Często padają takie słowa pełne oskarżenia . Tylko pamiętać należy o tym , czego często nie dopuszcza się do mysli , że Zło nie weszło na świat dlatego, że Bóg tak chciał, by weszło. I to nie On stworzył zło. Świat stworzony przez Boga był dobry, pełen harmonii i doskonały. Bóg nie tworzy rzeczy złych. O wszystkim, co Bóg stworzył, nawet On sam wyraził się, że było to dobre... i to nawet bardzo dobre (Rodz 1:31). Zło, jakiego doświadczamy w życiu, bądź jakiego doświadczamy w historii ludzkości jest efektem upadku człowieka, dlatego czasem cierpienia są tak straszne, czasem ból potrafi przewyższać nasze zrozumienie, zapominając o tym ,że wszelkie cierpienia są wyłącznie z winy człowieka .

 "Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym".

Tak naprawdę to nie Bóg zsyła na nas cierpienia .„Ludzie ludziom zgotowali ten los”  .Jeśli ulegamy wpływowi otoczenia to oznacza, że nie jesteśmy wolni i że swoje istnienie budujemy na ludziach, a nie na Bogu.



  Bóg jednak nieustannie powtarza: ''Nie bój się, nie lękaj się, nie trwóż się, odwagi ''.. !.

''Nie bójcie się! Wprawdzie dopuściliście się wielkiego grzechu, nie opuszczajcie jednak Pana, lecz służcie Mu z całego serca!''1 Sm 12, 20)

''Nie lękaj się, bo Ja będę z tobą!''

W Piśmie Świętym wezwanie do wyzbycia się lęku, strachu, trwogi - występuje aż 365 razy! . To już o czymś świadczy .

Cierpienie często przeszkadza rozumieć Boga, lecz bez Boga byłoby ono bez reszty absurdalne.





Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Czw 6:57, 09 Lis 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Duśka
Gość






PostWysłany: Czw 6:49, 09 Lis 2017    Temat postu:

7. Umarłych pogrzebać.

...Nie odarto ich z godności. Nigdy nie prosili o łaskę. Zachowali się jak trzeba. Wciąż czekają na należny im pochówek…



Psalmista, wzywając wiernych do ufności w Bogu, zauważył: „Gdy tchnienie go opuści, wraca do swej ziemi” (Ps 146,4). Ale by ów „powrót” był prawdziwie godny, zmarły potrzebuje posługi osób, które go przeżyły. 

 ''„I wróci się proch do ziemi, tak jak nią był, a duch powróci do Boga, który go dał” (w. 7).

Istniało przekonanie, które do dzisiaj nie zanikło, że los zmarłego zależy w dużej mierze od tego, co się dzieje z jego zwłokami. Ponieważ niepogrzebanie ciała jest czymś rażącym, pochówek należy się również wrogom.

Grzebanie zmarłych jest uczynkiem miłosierdzia względem ciała; jest uczczeniem dzieci Bożych, będących świątynią Ducha Świętego” (2300).

Dzięki Ewangeliom wiemy, że przed swoim Zmartwychwstaniem Chrystus kilkakrotnie przygotowywał ludzi na ostateczne pokonanie śmierci. Robił to poprzez wskrzeszenia: dziewczynki, która należała już do krainy śmierci, młodzieńca, którego wprost wskrzesił do życia, oraz najbardziej spektakularnego przypadku Łazarza, którego zwłoki już cuchnęły! Chrystus przywraca ich życiu, czyli ich ciału biologicznemu.
Sam pochówek Chrystusa jest niedokończony, Jego święte „z mar powstanie” jest podstawą naszej nadziei, że „rozkład nie jest w żadnym przypadku przeznaczeniem zwłok” (ks. Piotr Morciniec).
 

 Po śmierci i zmartwychwstaniu Pana Jezusa chrześcijanie mieli zrozumieć, że On przecież po to właśnie przyszedł na ziemię, żeby wszyscy wierzący w Niego mogli mieć przystęp do Boga - bliższy jeszcze niż ten, jaki w Starym Testamencie miał jeden jedyny arcykapłan. Przecież On, Syn Boży Jezus Chrystus, jest samym Życiem (J 11,25; 14,6). Przez Niego jedni i drudzy, chrześcijanie pochodzenia zarówno żydowskiego jak pogańskiego, "w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca" (Ef 2,18; por. 3.12).


Sit tibi terra levis





Ostatnio zmieniony przez Duśka dnia Czw 10:51, 09 Lis 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Świeccy i kapłani Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin