Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dusze zapóźnione

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Wady, grzechy , niedoskonałości
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1211
Przeczytał: 26 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:01, 02 Maj 2021    Temat postu: Dusze zapóźnione

Trzeba zauważyć, że niektóre dusze z powodu niedbalstwa lub lenistwa duchowego nie przechodzą z okresu początkujących do okresu postępujących; są to dusze zapóźnione, tak jak bywają dzieci mniej lub więcej anormalne, które nie przechodzą szczęśliwie kryzysu młodzieńczego i przestając być dziećmi, nie dochodzą nigdy do pełnego rozwoju wieku dojrzałego. Podobnie te dusze zapóźnione nie zaliczają się ani do początkujących, ani do postępujących. Niestety, jest ich bardzo wiele.
Spośród dusz zapóźnionych niektóre służyły niegdyś Bogu wiernie, a teraz znajdują się w stanie bliskim obojętności. Jeśli zaznały niegdyś prawdziwej żarliwości duchowej, można powiedzieć bez obawy sądu zuchwałego, że bardzo nadużyły łask Bożych; gdyby nie to nadużycie, Pan Bóg prowadziłby w nich dalej to, co rozpoczął, gdyż nie odmawia On swojej pomocy tym, którzy czynią, co mogą, by ją otrzymać.
W jaki sposób dusze te doszły do stanu oziębłości? Zwykle wymienia się dwie główne przyczyny: niedbalstwo w służbie Bożej w drobnych rzeczach i odmowa pełnienia ofiar, których Bóg żąda.


Niedbalstwo w rzeczach drobnych


Niedbalstwo w drobnych rzeczach wydaje się samo w sobie lekkie, ale może stać się poważne w następstwach. Na naszą zasługę codzienną składają się zwykle spełniane od rana do wieczora małe akty cnót. Jak krople wody powoli zmiękczają i drążą kamień, jak krople deszczu dają płodność wyschłej ziemi, tak nasze drobne uczynki przez powtarzanie rodzą dobry nawyk, cnotę nabytą, zachowują ją i powiększają, a jeśli pochodzą z cnoty wlanej, czyli nadprzyrodzonej, osiągają wzrost tej cnoty.
W służbie Bożej rzeczy, które wydają się małe same przez się, są wielkie przez swój związek z celem ostatecznym, z Bogiem, godnym miłości ponad wszystko; są one wielkie również przez nadprzyrodzonego ducha wiary, ufnosci i miłości, z którego je pełnimy. W ten sposób możemy zachować od rana do wieczora obecność Boga, rzecz nieskończenie cenną, i żyć Nim, Jego duchem, zamiast żyć duchem przyrodzonym według skłonności egoizmu. Wtedy będzie w nas powoli wzrastać gorliwość o chwałę Bożą i zbawienie dusz, podczas gdy moglibyśmy ostatecznie pójść po linii naturalizmu praktycznego i dać się opanować przez gruby egoizm mniej lub więcej nieświadomy, który jest bodźcem wielu naszych czynów.
Zaniedbanie małych rzeczy w służbie Bożej prowadzi dość szybko do zaniedbania wielkich; np. u kapłana lub zakonnika prowadzi ono do odmówienia Oficjum bez prawdziwej pobożności, zaniedbania przygotowania się do Mszy świętej, odprawiania jej z pośpiechem lub uczestnictwa w niej bez potrzebnej uwagi; do zastępowania dziękczynienia przez odmawianie części obowiązującego Oficjum tak że powoli zanika wszelka pobożność osobista, ustępując miejsca pobożności niejako oficjalnej i zewnętrznej. Jeśli kapłan będzie szedł po tej pochyłości, stanie się powoli jakby urzędnikiem Boga. Ostatecznie dochodzi się do tego, że rzeczy święte traktuje się z niedbalstwem, wywiązując się może jednocześnie z największą powagą z obowiązków, które nam zapewniają dobrą opinię profesora, pisarza, mówcy lub organizatora. Powoli istotne wartości w życiu ulegają przesunięciu. Dla kapłana i dla prawdziwego chrześcijanina najważniejszą i największą rzeczą jest oczywiście ofiara Mszy świętej, która istotnie uwiecznia na ołtarzu Ofiarę Krzyżową i udziela nam jej owoców. Msza dobrze odprawiona lub dobrze wysłuchana w duchu wiary jest czymś znacznie wyższym od naszej działalności osobistej, skierowuje ona tę działalność ku jej prawdziwemu celowi nadprzyrodzonemu i czyni ją płodną. Przeciwnie, człowiek oddala się od celu, gdy dochodzi do tego, że szuka w swojej działalności samego siebie tak dalece, że zapomina o zbawieniu dusz i o wszystkim, czego ono od nas wymaga. Można się doprowadzić do takiego zapomnienia, które wszystko wyjaławia, przez zaniedbywanie małych rzeczy w służbie Bożej.
Powiedziane jest przeciwnie:
„Kto wierny jest w najmniejszej rzeczy, i w większej wierny będzie” (Łk 16,10)
Kto każdego dnia jest wierny najmniejszym obowiązkom życia chrześcijańskiego lub zakonnego, otrzyma łaskę wierności aż do męczeństwa, gdyby trzeba było dać Bogu świadectwo krwi. Wtedy spełnią się na nim całkowicie słowa Ewangelii:
„Dobrze, sługo prawy i wierny, żeś w małym był wierny, dam ci władzę nad wieloma: wnijdź do wesela pana twego” (Mt 25,23)

Ale kto zazwyczaj zaniedbuje małe rzeczy w służbie Bożej, dojdzie do tego, że będzie zaniedbywał wielkie; jakżeż wobec tego będzie on spełniać uczynki trudne, których mogą od niego zażądać?


Odmowa pełnienia żądanych ofiar

Drugą przyczyną oziębłości dusz zapóźnionych jest odmowa pełnienia ofiar,których Bóg żąda. Wielu czuje się powołanymi do życia poważniejszego, doskonalszego, prawdziwej modlitwy myślnej, do rzeczywistego praktykowania pokory, bez której nie ma prawdziwych cnót; ale dusze te odmawiają tego, jeśli nie wprost, to przynajmniej pośrednio, szukając rozrywki. Nie chcą zrozumieć słów, które co dzień powracają w Invitatorium w Jutrzni „Si vocem Domini audi ritis, nolite obdurare corda vestra - Jeśli usłyszycie głos Pana, nie zatwardzajcie serc waszych". - Wielu chcąc czegoś dokonać np. napisać książkę, stworzyć jakieś dzieło, które dowiodłoby ich znaczenia, mówi sobie od czasu do czasu: „Wszak przede wszystkim chodzi o to, by stać się duszą wewnętrzną; jeśli dusza jest pusta, nie może nic dać; wszelkie działanie zewnętrzne jest niczym, jeśli dusza nie jest złączona z Bogiem”. Trzeba by jednakże pewnych ofiar z miłości własnej; trzeba by naprawdę szukać Boga, zamiast szukać samego siebie; bez tych ofiar, jakżeż wejść w prawdziwe życie wewnętrzne? Jeśli się ich odmówi, dusza staje się zapóźnioną i może nią zostać na zawsze.
Traci ona wtedy gorliwość o chwałę Bożą i o zbawienie bliźniego, żarliwość miłości; wpada w oziębłość, która wraz z habitualnym niedbalstwem jest przywiązaniem do grzechu powszedniego, czyli dyspozycją woli do pełnienia dobrowolnie tego lub innego grzechu powszedniego, gdy zdarzy się okazja; wytwarza się w końcu jakby mocne postanowienie pozostania w tym stanie.
Wraz z brakiem ducha ofiary inne jeszcze przyczyny mogą wytwarzać tę oziębłość dusz zapóźnionych: lekkomyślność duchowa, nierozwaga, z jaką np. popełnia się kłamstwa usłużnie, gdy zdarzy się okazja; lenistwo duchowe, skłaniające ostatecznie do porzucenia walki duchowej z naszymi wadami, z wadą główną, która nieraz usiłuje uchodzić za cnotę i która pobudza w nas inne namiętności mniej lub bardziej nieuporządkowane. W ten sposób wpada się w beztroskę i obojętność wobec doskonałości; przestaje się do niej dążyć prawdziwie. Zapomina się, że może złożyło się obietnicę dążenia do niej drogą rad, zapomina się również o wzniosłości najwyższego przykazania:
„Będziesz miłował Pana Boga twego ze wszystkiego serca twego i ze wszystkiej duszy twojej, i ze wszystkich sił twoich, i ze wszystkiej myśli twojej” (Łk 10,27).


Skłonność do szyderstwa
Między przyczynami oziębłości dusz zapóźnionych trzeba również w szczególny sposób zwrócić uwagę na skłonność do szyderstwa. Św. Tomasz mówi o szydercy przy grzechach przeciwnych sprawiedliwości, jak obelga, obmowa, szemranie przeciw dobrej opinii bliźniego. Zauważa on, że szydzenie ośmieszanie kogoś wskazuje, że się go nie szanuje. Wyśmiewanie - jego zdaniem - może stać się grzechem śmiertelnym, jeśli dotyczy osób lub rzeczy zasługujących na wysoki szacunek. Rzeczą ciężką jest ośmieszać sprawy Boże, śmiać się bez uszanowania z ojca, z matki, z przełożonych, z osób żyjących cnotliwie.Takie ośmieszanie może nawet stać się bardzo poważne przez swoje konsekwencje gdyż może ono odwrócić, i to na zawsze, dusze słabe do praktykowania dobra. Job odpowiada przyjaciołom swoim:
,,Ten, z którego się naśmiewa przyjaciel jego jak ze mnie, będzie wzywał Boga i wysłucha go; naśmiewają się bowiem z prostoty sprawiedliwego” (12,4)
Hańba nieszczęściu! Oto hasło o szczęśliwych. - ,,Deridetur enim iusti simplicitas".
Ale powiedziane jest również o szydercach : Oui habitat in caelis irridebit eos - Pan, który mieszka w niebiosach , wyśmieje się z nich” (Ps 2,4).
Straszna ironia z góry przychodzi ukarać ironię ziemską
Szyderca jest sam duszą zapóźnioną, opóźnia innych i staje się często nieświadomie narzędziem złego ducha. Jego usposobienie, które jest przeciwieństwem prostoty ewangelicznej, stoi w największej sprzeczności z kontemplacją nadprzyrodzoną.
Szyderca, który chce „być dowcipnym”, ośmiesza sprawiedliwego, który prawdziwie dąży do doskonałości, podkreśla jego wady, pomniejsza zalety. Dlaczego? Ponieważ czuje, że sam ma niewiele cnoty, a nie chce uznać swojej niższości. Przez zazdrość więc pomniejsza rzeczywistą i gruntowną wartość bliźniego i potrzebę samej cnoty. Może on bardzo zaszkodzić duszom słabym, które onieśmiela, i gubiąc siebie może działać na ich zgubę.


Nieszczęśliwe skutki tego stanu
Święci mówią, że dusze zapóźnione i zobojętniałe mogą dojść do zaślepienia umysłu i do zatwardzenia serca tak dalece, że bardzo trudno jest je naprawić. Cytuje się słowa św. Bernarda:

„Łatwiej zobaczysz wielką liczbę świeckich, którzy wyrzekną się grzechu i oddadzą cnocie, niż jednego choćby zakonnika, który by przeszedł z życia oziębłego do życia gorliwego” (Epist. ad Richard.)

Im wyżej niegdyś stała dusza zapóźniona lub zobojętniała, tym bardziej opłakany jest jej upadek i tym trudniejsze jej nawrócenie; dochodzi ona istotnie do przekonania, że stan jej jest zadowalający i nie ma rzeczywistego pragnienia podniesienia się wyżej. Gdy się nie pozna godziny nawiedzenia Pana, czasem powróci On dopiero po długich błaganiach. Te dusze zapóźnione są w niebezpieczeństwie; trzeba je polecać Najświętszej Pannie: tylko Ona może je przyprowadzić do Zbawiciela i uprosić im łaski, przez które odżyje prawdziwe pragnienie doskonałości.
Na ten temat Lallemant TJ napisał uderzający rozdział, który przypomina wiele miejsc u św. Katarzyny Sieneńskiej i u Taulera. Jego piękna książka “Doktryna duchowa dodatek, rozdział VIII zawiera słowa: mogą być cztery rodzaje zakonników: jeden doskonały; drugi zły, pyszny, pełen próżności, zmysłowy, wrogi życiu regularnemu; trzeci oziębły, tchórzliwy, nonszalancki; czwarty cnotliwy i dążący do doskonałości, chociaż może nigdy do niej nie dojdzie.

Najświętsze zakony mogą mieć te cztery rodzaje członków, podobnie jak te które wpadły w rozluźnienie, z tą jednak różnicą, że w zakonie, który utracił pierwotną gorliwość, większość składa się z oziębłych, a resztę stanowi kilku złych, mała liczba dążących do doskonałości i bardzo niewielu doskonałych. Ale w zakonie, gdzie obserwancja zakonna jest jeszcze mocna, większość zgromadzenia składa się z tych, którzy dążą do doskonałości, a reszta obejmuje kilku doskonałych, niewielu oziębłych i bardzo mało złych.
Należy tu zrobić ważną uwagę, że zakon skłania się ku upadkowi, gdy liczba oziębłych zaczyna dorównywać liczbie gorliwych, czyli tych, którzy starają się każdego dnia czynić nowe postępy w modlitwie, w skupieniu, w umartwieniu, w czystości sumienia, w pokorze. Ci bowiem, którzy się o to nie troszczą, mimo że wystrzegają się grzechu śmiertelnego, muszą być uznani za oziębłych, psują bardzo innych, szkodzą niezmiernie całemu ciału i sami są w niebezpieczeństwie, że nie wytrwają w powołaniu albo wpadną w pychę wewnętrzną lub wielkie ciemności.
Obowiązkiem przełożonych w domach zakonnych jest wpływać zarówno przez dobry przykład, jak przez pouczenia, rozmowy prywatne i modlitwy, by ich podwładni utrzymywali się w szeregu gorliwych, dążących do doskonałości, w przeciwnym razie poniosą oni sami karę, i to karę straszną”.

Wszystko to jest aż nazbyt prawdziwe i dowodzi, jak łatwo stać się duszą zapóźnioną, zboczyć z drogi doskonałości przestając żyć w duchu wiary. Wówczas oczywiście trudno jest przyjąć, że kontemplacja tajemnic wiary jest na normalnej drodze świętości. Albo też wnioskuje się: „To jest doktryna, która teoretycznie wydaje się prawdziwą, ale mało się zgadza z faktami”. Aby być w prawdzie, należałoby powiedzieć: W rzeczywistości wiele dusz pozostaje duszami zapóźnionymi; postępują one niewłaściwie; nie dążą prawdziwie do doskonałości i z pewnością nie karmią się dostatecznie tajemnicami wiary, tajemnicą Mszy świętej, w której wszak uczestniczą bardzo często, lecz w sposób za mało wewnętrzny, by postępować naprzód, jak należy.
O. Lallemant dodaje (tamże):
,,Są cztery rzeczy szkodliwe dla życia duchowego i na nich opierają się złe zasady, wślizgujące się do świętych zgromadzeń zakonnych:
1) szacunek dla talentów i zalet czysto ludzkich;
2) staranie o zdobycie przyjaciół w celach ludzkich;
3) polityka, która kieruje się tylko roztropnością ludzką, duch przebiegłości, przeciwny prostocie ewangelicznej;
4) poszukiwanie zbytecznych rekreacji, oraz rozmowy i lektury dające umysłowi zadowolenie czysto naturalne”
Z tego płynie - jak pisze autor dalej - ambicja, pragnienie wyższości lub zdobycia sławy w nauce oraz poszukiwanie wygód; wszystko to jest oczywiście przeciwieństwem postępu duchowego.


Zwróćmy uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz dotyczącą dusz zapóźnionych; trzeba bardzo czuwać nad zachowaniem w naszej duszy podporządkowania działalności naturalnej umysłu cnotom z istoty swej nadprzyrodzonym, zwłaszcza trzem cnotom teologicznym. Jest rzeczą pewną, że te trzy cnoty wlane i ich akty przewyższają wielce działalność przyrodzoną umysłu, konieczną do studiów filozofii i teologii. Przeczyć temu byłoby herezją. Nie wystarcza jednak uznawać to w teorii. W przeciwnym razie dochodzi się do tego, że w praktyce stawia się studia filozofii i teologii ponad życie wyższe wiary, ponad modlitwę, miłość Boga i dusz. Prowadzi to również do odprawiania Mszy świętej z pośpiechem, bez ducha wiary, aby zyskać więcej czasu na pracę; do pustego i jałowego przepracowania umysłu bez ducha, który powinien ożywiać. Prowadzi to do złego intelektualizmu, do przerostu niejako rozumu rozumującego ze szkodą dla życia wiary, prawdziwej pobożności i niezbędnego wyrobienia woli. Wtedy w praktyce miłość – najwyższa z cnót teologicznych - nie zajmuje pierwszego miejsca w duszy, która staje się może na zawsze duszą zapóźnioną i częściowo bezpłodną.
Aby zaradzić temu zapóźnieniu, trzeba sobie często przypominać, że Bóg w miłosierdziu swoim ofiarowuje nam stale łaskę, abyśmy co dzień lepiej pełnili najwyższe przykazanie, a więc obowiązek dążenia do doskonałej miłości:
„Będziesz miłował Pana Boga twego ze wszystkiego serca twego i ze wszystkiej duszy twojej, i ze wszystkich sił twoich, i ze wszystkiej myśli twojej, a bliźniego twego jak siebie samego” (Łk 10,27).
Pamiętajmy, że u schyłku życia będziemy sądzeni według szczerości naszej miłości Boga.


Podłoże egoizmu, które tkwi w nas
Tauler często mówi w swoich Kazaniach o dwóch podłożach w nas, jednym - dobrym, drugim - złym. Uczniowie jego zebrali to, czego uczył na ten temat, W rozdz. III książki Ustawy duchowne.
Ważną jest rzeczą podkreślić tutaj to, co istotne w tej nauce, zwracając uwagę na oznaki tego podłoża, które szuka siebie samego, oraz jak dojść do tego, by wzięła górę druga skłonność podstawowa, która sprawia, że jesteśmy obrazem Bożym.
Ponieważ wszystkie nasze czyny czerpią swoją wartość z intencji i miłości, która je rodzi, i ponieważ wszystkie powinny by pochodzić z miłości Boga, trzeba przypominać sobie często, że wszystkie grzechy i potępienie wieczne pochodzą z podłoża bardzo złego, które szuka samego siebie i które jest przeciwne Bogu.

Według słów Pana Jezusa: „Jeśli ziarno pszeniczne wrzucone w ziemie obumrze, samo zostanie, lecz jeśli obumrze, wiele owocu przynosi" ". Znaczy to: jeśli złe podłoże, które w nas jest, nie zamrze, dusza nasza nie będzie stać się płodną w zasługi, w owoce życia na wieczność. Jeśli przeciwnie podłoże zamrze, wówczas posiew życia wiecznego będzie w nas wzrastał.
Poznanie tego złego podłoża jest więc użyteczniejsze dla człowieka niż poznanie całego wszechświata.
Po czym je poznać? Po tym, że stale, przy każdej sposobności szuka ono siebie, zamiast szukać Boga.
Jeśli okazuje czasem miłość Boga lub bliźniego, to jest to tylko oszustwo i wielkie złudzenie. Podłoże to wyobraża sobie, że posiada sprawiedliwość i dobroć; często chlubi się ze swoich uczynków, ale przede wszystkim z tych, które mają jakiś pozór cnoty i świętości. Ma w nich upodobanie, przypisuje je sobie i chociaż nie miłuje prawdziwych cnót, szuka pochwał, które się im należą.
Złe podłoże patrzy na swoje winy jak na drobiazgi. To dowód, że jest pozbawione prawdziwego światła i nie wie, co to grzech, bo gdyby wiedziało prawdziwie i jasno, czym jest odwrócenie od Boga, Dobra Najwyższego, bez wątpienia nie chciałoby na to przyzwolić.
To podłoże usiłuje zawsze wydawać się dobrym, choć nim nie jest. Wielu ludzi nie śmie nikogo zasmucić, bo nie znosi, by im odpowiadano tym samym. Podłoże to wyobraża sobie czasem nawet, że ma gorącą miłość do Boga, i dlatego z wielką surowością upomina bliźniego za jego winy. „Ale - mówi Tauler - gdyby widział własne grzechy, zapomniałby całkowicie o największych nawet grzechach innych ludzi” (tamże).Ilekroć to podłoże spotyka jakaś nagana, nie przestaje się usprawiedliwiać i bronić i nie znosi upomnienia. Mówi: ,,Inni mają także wady; co do mnie, to zawsze postępowałem w dobrej intencji lub przez nieświadomość czy słabość". To podłoże dochodzi do tego, że wmawia sobie, iż szuka Boga we wszystkim, gdy w rzeczywistości szuka siebie przy każdej okazji i żyje tylko pozorami i zewnętrznością. Woli się wydawać niż być. W ten sposób szuka siebie nawet w modlitwie i w smaku rzeczy duchowych, w pociechach wewnętrznych, sprowadzając do własnego zadowolenia dary niebieskie czy to wewnętrzne, czy zewnętrzne, nawet samego Boga. Jeśli traci jakiś ulubiony przedmiot, natychmiast szuka innego, by w nim spocząć i wszystko sprowadzić do siebie.



W jaki sposób dać przewagę drugiemu podłożu, które jest na obraz Boży?
W tym celu trzeba być stróżem i surowym obserwatorem siebie, swoich słów zewnętrznych i wewnętrznych. Nie trzeba pozwalać zmysłom na rozproszenie, na gonitwę za stworzeniami. ,,Trzeba - mówi Tauler (tamże) - uczynić pustelnię w swoim sercu i tam się kryć, by żyć w niej, o ile to możliwe, nieznanym nikomu, by mniej się odrywać od kontemplacji Boga. Nie trzeba tracić z oczu życia i śmierci Zbawiciela” Ten widok obudzi w nas pragnienie, by być Mu podobnym przez pokorę serca, cierpliwość, słodycz, prawdziwą miłość Boga i bliźniego.
Gdy widzimy, że nie jesteśmy podobni do Boskiego wzoru, powinniśmy prosić Ducha Świętego, aby nam pokazał lepiej szpetotę grzechu i jego zgubne następstwa. Trzeba się uniżyć szczerze i pokornie, ale z ufnością w nieskończone miłosierdzie, prosząc je, by nas podniosło.
Im bardziej ochoczo umartwiamy złe podłoże, tym żywszy i piękniejszy staje się w nas obraz Boży; obraz przyrodzony, czyli sama dusza w takiej mierze, w jakiej z natury jest duchowa i nieśmiertelna, oraz obraz nadprzyrodzony, czyli łaska uświęcająca, z której pochodzą cnoty wlane i dary. Wtedy powoli człowiek, zamiast myśleć zawsze o sobie, zaczyna coraz częściej myśleć o Bogu i zamiast szukać siebie sprowadzając wszystko do siebie, zaczyna szukać Boga we wszystkim, co się zdarza, miłować Go prawdziwie, skutecznie w praktyce i wszystko sprowadzać do Niego.
Tauler wnioskuje (tamże): „Dopóki szukasz siebie, działasz dla siebie, żądasz nagrody za swoje czyny, nie mogąc znieść tego, by uchodzić u innych za to, czym jesteś, trwasz w złudzeniu i błędzie godnym pożałowania. Jeśli gardzisz kimkolwiek z powodu jego wad i chcesz mieć pierwszeństwo przed tymi, którzy nie żyją według twoich zasad, nie znasz samego siebie, nie znasz jeszcze złego podłoża, które trwa w tobie”. To ono przeszkadza obrazowi Bożemu być tym, czym być powinien, aby dusza nasza przyniosła prawdziwie owoce życia wiecznego. Stąd konieczność głębokiego poznania siebie dla poznania i prawdziwego miłowania Boga.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13511
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:59, 02 Maj 2021    Temat postu:

Kapitalne rozważanie Bracie!
Dziękuję! Muszę się zanurzyć w tekście, by objąć ogrom zagrożenia.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 21:35, 02 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1211
Przeczytał: 26 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:01, 03 Maj 2021    Temat postu:

Dziękuje bracie Exe za życzliwe słowa z Twojej strony, nie jestem godzien ich, bo to by była kradzież z mojej strony, a co do rozważań to w tym przypadku to tylko liche przypomnienie

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez uel dnia Pon 0:02, 03 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
62Krzych
Princeps posterior
Princeps posterior



Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 664
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 2:18, 03 Maj 2021    Temat postu:

Chyba nie tylko duszę mam zapóźnioną.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaśmina
Dux Ducis ad datorum ordinatrum



Dołączył: 17 Wrz 2019
Posty: 774
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Niemcy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:24, 03 Maj 2021    Temat postu: Re: Dusze zapóźnione

uel napisał:
. Spośród dusz zapóźnionych niektóre służyły niegdyś Bogu wiernie, a teraz znajdują się w stanie bliskim obojętności.


Nie będą dusze takie postępować, gdy, nie kochały Boga całą swoją duszą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Wady, grzechy , niedoskonałości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin