Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gdy się myli uczucia z emocjami

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Zagrożenia duchowe, jako niewierność fundamentalna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 19:25, 22 Wrz 2018    Temat postu: Gdy się myli uczucia z emocjami

Kontrowersyjne stanowisko księdza Grzegorza Śniadocha w sprawie wiary.

O pułapkach emocjonalnej wiary

Pamiętam że takie insynuacje o wierze usiłował na forum Z chrystusem wciskać niejaki Marek P. - nawet tam bezskutecznie, nikt go nie poparł.

No przecież wiara jest zjawiskiem duchowym!
Duchowość obejmuje między innymi emocje, wyobrażenia, myśli i przekonania, uczucia wyższego rzędu - w tym przede wszystkim miłość - nie mająca nic wspólnego z emocjami, i wreszcie przeżycia mistyczne bezpośredniego kontaktu z Bogiem.
Wszyscy Ci, którzy odcinają siebie, a zwłaszcza jeśli - o zgrozo - usiłują odciąć innych ludzi od uczuć wyższego rzędu, od miłości i od normalnej mistycznej rozmowy z Bogiem, wszyscy oni są bardzo biedni, a także szkodliwi dla innych.
Dla mnie tacy ludzie usiłują usprawiedliwić swoje kamienne serca i brak kontaktu z Bogiem, który rozwija się dzięki modlitwie. Kto ich do tego namawia? ...

A Wy co o tym sądzicie?
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:57, 02 Mar 2019    Temat postu:

Z perspektywy racjonalnego, tomistycznego ujęcia psychologii stoję na straży tego, że emocjami są uczucia , które z wielką siłą natężenia powodują znaczne przemiany organiczne. Tak myśląc, emocjom przeciwstawia sie sentyment.

Ogólnie mówiąc, uczucia to pojęcie reprezentujące porządek władz, zaś emocje, czy sentyment stanowią pojęcie porządku ilosciowego samego działania tych władz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Sob 11:58, 02 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaśmina
Gość






PostWysłany: Sob 15:01, 02 Mar 2019    Temat postu:

Emocje według mojego myślenia to nic , jak dwa walczące ze soba wilki . Jeden jest zły ( gniew, zazdrośc, chciwość, kłamstwo, pogarda i ego ). Drugi jest dobry (radośc, pokój, miłość, nadzieja, uprzejmość, pokora, empatia i prawda).
Jezus też miał emocje , te drugie ( dobre).
Niejednokrotnie emocje puszczone „samopas” sprawiały, że traciliśmy nad nimi kontrolę. Sprawiają wówczas, że nasze postrzeganie świata może być nieco wykrzywione, a decyzje, które podejmujemy pod ich wpływem mogą prowadzić do grzechu. Nie jest też dobrze, gdy całą relację z Bogiem budujemy głównie na emocjach.
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 15:39, 02 Mar 2019    Temat postu:

exe napisał:
Z perspektywy racjonalnego, tomistycznego ujęcia psychologii stoję na straży tego, że emocjami są uczucia , które z wielką siłą natężenia powodują znaczne przemiany organiczne. Tak myśląc, emocjom przeciwstawia sie sentyment.

Ogólnie mówiąc, uczucia to pojęcie reprezentujące porządek władz, zaś emocje, czy sentyment stanowią pojęcie porządku ilosciowego samego działania tych władz.


Czyżbyś chciał powiedzieć, że wiara i modlitwa to przeżycia intelektualne i że taką tezę głosił św. Tomasz? Shocked Shocked Shocked

Czyżbyś miłość sprowadzał do emocji i sentymentu??? Shocked Shocked Shocked

To jak będziesz tłumaczył dwa największe Przykazania, które do tej rangi podniósł sam Pan Jezus, Przykazania miłości??? Shocked


Ostatnio zmieniony przez maly_kwiatek dnia Sob 15:42, 02 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 15:43, 02 Mar 2019    Temat postu:

Za chwilę jeszcze się dowiem, że miłość to głównie przywiązanie i zobowiązanie i to już będzie koniec snów o prawdziwym przekazie wiary...
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 15:57, 02 Mar 2019    Temat postu:

Duśka napisał:
Niejednokrotnie emocje puszczone „samopas” sprawiały, że traciliśmy nad nimi kontrolę. Sprawiają wówczas, że nasze postrzeganie świata może być nieco wykrzywione, a decyzje, które podejmujemy pod ich wpływem mogą prowadzić do grzechu. Nie jest też dobrze, gdy całą relację z Bogiem budujemy głównie na emocjach.


Nie da się kontrolować emocji.
Emocje pochodzą z innej sfery człowieka niż myśli i intelekt.
Czasem obserwuje się jak za pomocą emocji wywiera się krótkotrwały wpływ na myśli i intelekt, jednak to jest nietrwałe, tak jak zwykle nietrwałe są emocje czyli uczucia niższego rzędu.

Natomiast nigdy nie da się wpływać na emocje za pomocą intelektu.
Można robić co innego: Nie dopuszczać do sytuacji, w których uwalniają się emocje i to sie robi rozumowo.

Emocje już uruchomione działają. Jesli je schowasz przed ludźmi i Bogiem na zewnątrz, to będą Ci czyniły spustoszenie w Twojej psychice, bo tam będą musiały się schować. Jednak emocji nie da się ani nie wolno zabijać.

W ogóle skąd podział na emocje dobre i złe? Nie widzę żadnych podstaw moralnych. Emocje nie mają charakteru moralnego. Taki charakter mają sprawy intelektualne, za które odpowiadamy. Za emocje odpowiadamy tylko w zakresie w którym intelektualnie dopuściliśmy do sytuacji, w której emocje się uwolniły, a których nie chcielibyśmy.

Zarówno exe, jak i Ty nie rozważacie w ogóle uczuć tzw. wyższego rzędu, o których napisałem w zagajeniu tematu.

Te uczucia, takie jak miłość, kontakt z Bogiem w modlitwie, medytacja, są zjawiskami duchowymi, natomiast emocje, nazywane myląco uczuciami niższego rzędu to zjawiska psychiczno - cielesne ściśle związane z ciałem i jego specyficznymi funkcjami psychosomatycznymi.

Do żadnych zjawisk ludzkich nie da się przypisać kwalifikacji dobra i zła a priori i ex catedra. Były takie próby, kończące się samobiczowaniem, albo samo kastracją. To te próby są złem a nie cielesność dana od Boga.

Warto sobie poczytać na ten temat.
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 16:04, 02 Mar 2019    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
exe napisał:
Z perspektywy racjonalnego, tomistycznego ujęcia psychologii stoję na straży tego, że emocjami są uczucia , które z wielką siłą natężenia powodują znaczne przemiany organiczne. Tak myśląc, emocjom przeciwstawia sie sentyment.

Ogólnie mówiąc, uczucia to pojęcie reprezentujące porządek władz, zaś emocje, czy sentyment stanowią pojęcie porządku ilosciowego samego działania tych władz.


Czyżbyś chciał powiedzieć, że wiara i modlitwa to przeżycia intelektualne i że taką tezę głosił św. Tomasz? Shocked Shocked Shocked


O ile pamiętam, to św. Tomasz udowodnił coś innego.
Mianowicie, ze naturalny przekaz wiary i jej treść, jaką mamy od Boga, dzięki Łasce Bożej, daje się udowodnić w oparciu o rozważania intelektualne, metodami logicznymi.

Natomiast nigdy nie słyszałem, by święty Tomasz postulował kreowanie Boga i wiary za pomocą konstrukcji intelektualnych. To się po pierwsze nie da, a po drugie Tomasz nie byłby świętym, gdyby takie coś postulował.
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:24, 02 Mar 2019    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
exe napisał:
Z perspektywy racjonalnego, tomistycznego ujęcia psychologii stoję na straży tego, że emocjami są uczucia , które z wielką siłą natężenia powodują znaczne przemiany organiczne. Tak myśląc, emocjom przeciwstawia sie sentyment.

Ogólnie mówiąc, uczucia to pojęcie reprezentujące porządek władz, zaś emocje, czy sentyment stanowią pojęcie porządku ilosciowego samego działania tych władz.


Czyżbyś chciał powiedzieć, że wiara i modlitwa to przeżycia intelektualne i że taką tezę głosił św. Tomasz? Shocked Shocked Shocked

Czyżbyś miłość sprowadzał do emocji i sentymentu??? Shocked Shocked Shocked

To jak będziesz tłumaczył dwa największe Przykazania, które do tej rangi podniósł sam Pan Jezus, Przykazania miłości??? Shocked
Nic takiego nie powiedziałem.
Pomimo tego, że te kwestie poruszone przez Ciebie są funkcjonalnie nierozłączne, to strukturalne (istotowo, zasadniczo) różne.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Sob 16:26, 02 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:29, 02 Mar 2019    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
maly_kwiatek napisał:
exe napisał:
Z perspektywy racjonalnego, tomistycznego ujęcia psychologii stoję na straży tego, że emocjami są uczucia , które z wielką siłą natężenia powodują znaczne przemiany organiczne. Tak myśląc, emocjom przeciwstawia sie sentyment.

Ogólnie mówiąc, uczucia to pojęcie reprezentujące porządek władz, zaś emocje, czy sentyment stanowią pojęcie porządku ilosciowego samego działania tych władz.


Czyżbyś chciał powiedzieć, że wiara i modlitwa to przeżycia intelektualne i że taką tezę głosił św. Tomasz? Shocked Shocked Shocked


O ile pamiętam, to św. Tomasz udowodnił coś innego.
Mianowicie, ze naturalny przekaz wiary i jej treść, jaką mamy od Boga, dzięki Łasce Bożej, daje się udowodnić w oparciu o rozważania intelektualne, metodami logicznymi.

Natomiast nigdy nie słyszałem, by święty Tomasz postulował kreowanie Boga i wiary za pomocą konstrukcji intelektualnych. To się po pierwsze nie da, a po drugie Tomasz nie byłby świętym, gdyby takie coś postulował.
Nigdy nie pisałem tego, co tu suponujesz i to, o czym Ty piszesz, jest nieadekwatne zasadniczo do sensu tego, o czym piszę.

Pisząc o uczuciach i emocjach, rozdzielileś je strukturalnie, co jest wyrazem zaprzeczenia powszechne u doświadczeniu. Wydaje się też, sądząc po Twoim ostatnim poście, że nie rozróżniasz pomiędzy pożądaniem zmysłowym, a intelektualnym. A o tym pisze św. Tomasz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Sob 16:32, 02 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 17:42, 02 Mar 2019    Temat postu:

Namiastką systematyki w gąszczu uczuć może być tzw. piramida potrzeb według Abrahama Maslova, który jest jednym z guru klasycznej psychologii XX wieku.
Zdaniem Maslowa zachowanie się człowieka wynika z jego dążenia do zaspokojenia potrzeb, a nie chwilowych stanów emocjonalnych. Zakłada on, że człowiek ma określony zespół potrzeb, które zaspokajać powinien w określonej kolejności. Mechanizmem sterującym ludzkimi zachowaniami według Maslowa są potrzeby, pojmowane jako brak czegoś, wywołujący jednocześnie dążenie do zaspokojenia tego braku. Potrzeby te tworzą układ hierarchiczny, który Maslow obrazuje w postaci piramidy.

Popatrzmy jak ta piramida wygląda:



Jakież to są te potrzeby, wynikające z nich uczucia braku, które wywołują działania dla likwidacji braku:

Potrzeby fizjologiczne – to podstawowe potrzeby przetrwania, zaspokojenia głodu, wody, tlenu, snu czy biologicznego funkcjonowania człowieka. Działanie dla zaspokojenia tych potrzeb jest oparte o uczucia takie jak: głód, pragnienie, choroba, bezsenność.

Potrzeby bezpieczeństwa – to potrzeby środowiska psychicznego i emocjonalnego. Obejmują one między innymi takie elementy, jak zapewnienie sobie bezpieczeństwa czy życia wolnego od trosk materialnych, jak również potrzeba stabilności, ochrony, porządku, sprawiedliwości czy wyeliminowania zagrożeń.
Związane z brakiem tych potrzeb uczucia: strach, lęk, samotność, gniew, złość, depresja, alienacja, irracjonalna kreacja.

Potrzeby afiliacji – to potrzeby odnoszące się do relacji człowieka z otoczeniem. Są to potrzeby nawiązywania bliskich kontaktów z ludźmi. Obejmują między innymi potrzebę miłości, przyjaźni, przywiązania, akceptacji. Potrzeby te w większości zaspokajane są przez rodzinę i najbliższych znajomych, jednakże również środowisko organizacyjne może odgrywać w ich zaspokojeniu dożą rolę.
Związane uczucia: samotność, poczucie braku przynależności, braku potrzebności przydatności dla innych.

Potrzeby szacunku i uznania – to potrzeby zyskania uznania we własnych oczach i oczach innych ludzi. Potrzeba szacunku może być deprywowana przez niską ocenę naszego zachowania wystawioną przez innych, zajmowanie mało satysfakcjonującej pozycji społecznej, niedostatek sił, prestiżu i sukcesu.
Na tym poziomie nie wystarczają uczucia bliskich, ważne jest, aby inni dostrzegali nasz profesjonalizm i doceniali go.

Związane uczucia: poczucie braku akceptacji, braku szacunku, niedowartościowanie, poczucie niesłuszności zewnętrznych ocen i opinii.

Potrzeby samorealizacji – to potrzeby wynikające z dążenia jednostki do zajmowania się tym, do czego czuje powołanie - do zaspokajania własnych ambicji. Zaspokajać najwyższą potrzebę samoaktualizacji oznacza zaspokajać potrzebę nabywania wiedzy, zrozumienia świata, poszukiwania doznań estetycznych.
To potrzeby związane z pełnym wykorzystaniem własnego potencjału i osiąganiem celów, które przynoszą satysfakcję. Potrzeby te dają nam możliwość ciągłego indywidualnego doskonalenia. Są to potrzeby, które nigdy nie będą w 100% zaspokojone. Wynika to z faktu, iż ambicje ludzkie nie mają granic. Zaspokajając jedną potrzebę, ciągle pojawiają się kolejne stanowiące o rozwoju jednostki.
Związane uczucia: brak poczucia spełnienia w dziedzinach, jakie dana osoba uważa za ważne dla niej, np. w dziedzinie seksualnej, rodzinnej, zawodowej, podróżniczej, naukowej,charyzmatycznej, religijnej itd.

Opracowałem na podstawie:
[link widoczny dla zalogowanych]

Ze względu na krytykę tego prostego modelu - bo za prostego -

z biegiem czasu Maslow rozszerzył swoją teorię o podział na potrzeby dwóch typów:
- potrzeby typu D (deficiency) - potrzeby niższego rzędu
- potrzeby typu B (being) - potrzeby wyższego rzędu tzw. „metapotrzeby”

Jak podaje Jerzy Kulczycki, „pierwsze służą uzupełnianiu naturalnych braków powstających w wyniku działalności człowieka, drugie zaś jego rozwojowi i doskonaleniu.

Zaspokojenie potrzeb D prowadzi do redukcji napięcia motywacyjnego- niezaspokojenie do schorzeń.

Zaspokojenie potrzeb B, zwanych też przez Masłowa „metapotrzebami”, wzbogaca osobowość, ale bywa źródłem wzrostu napięcia. Niezaspokojenie potrzeb B prowadzi natomiast do "metachorób” (depresja, nerwice egzystencjalne), bądź do „metapatologii” (apatia, alienacja, cynizm) .”

Proszę zwrócić uwagę, ze Maslov działający w dobie silnego rozwoju racjonalizmu, nauk medycznych skupiających się na obsłudze ciała ludzkiego, z pominięciem spraw psychiki i duchowości, postawił krok w bardzo potrzebnym kierunku, mianowicie, ku uswiadomieniu ludziom i lekarzom też, przy okazji, że oprócz ciała (soma) istnieje nieodłączna od człowieka psychika (psyche), która ma swoje potrzeby, uczucia takie czy inne i której badaniem naukowym warto się zająć.

Zarówno opracowania Zygmunta Freuda jak Abrahama Maslova stanowiły kamienie milowe dla powstania i rozwoju psychologii i psychiatrii.
Niestety obie te nauki zostały w rozwoju powstrzymane z uwagi na szalejący materializm i racjonalizm wynikające z marksizmu opanowującego nie tylko wschodnią Europę, ale przenikającego do wszystkich krajów Europy i Ameryki.

Nauka o duchowości nie mogła się rozwijać równolegle z naukami opartymi o racjonalizm. Z kolei nauki duchowe oparte wyłącznie o rozważania racjonalne nawiązujące to tomizmu nie mają drugiej ważniejszej podstawy: podstawy wiary.

Ja siedzę w Kościele od kilkudziesięciu lat i mogę z całym przekonaniem potwierdzić, że dawniej, a konkretnie zwłaszcza przed soborem, nawet katolicy wstydzili się i nie umieli rozmawiać o sprawach duchowych. Rozmowy o Bogu, duszy i podobnych zagadnieniach sprowadzały się do systemu zakazów i nakazów, Boga personifikowano, a dusze sprowadzano do roli jakichś niewolników Bożych, które stosownie do ich zachowań czeka albo kara albo nagroda.

Po ponad 50 latach od tamtych czasów, wiem, że to wszystko wynikało raz z niskiego stopnia świadomości ogólnej wśród ludzi a dwa z szalejącego marksizmu materializmu i racjonalizmu.

Wracając do człowieka i jego uczuć.

Kiedy uwzględni się doświadczanie i myśl filozofów zajmujących się sprawami nadprzyrodzonymi okaże się, że człowiek składa się nie tylko z ciała (soma), nie tylko z duszy (psyche) lecz także z ducha (pneuma).

Mnie ujmuje antropologia świętego Pawła, który dostrzega w człowieku oprócz widocznego ciała niewidoczną duszę i niewidocznego ducha.
Dusza i duch maja inną konstrukcję i znaczenie, duch jest bardziej źródłem egzystencji człowieka, ciało i dusza jego osobą.

Zanim narobię więcej błędów teologicznych pozwolę sobie zacytować Wikipedię i samego św. Pawła:

Cytat:
Jak dowodzi Lucien Cerfaux, św. Paweł, nie będąc dualistą typu platońskiego, widział człowieka jako złożonego z duszy i ciała, część duchowa, w której mieszczą się władze poznawcze człowieka, jest miejscem szczególnej immanencji Ducha Bożego, tworzącego duchową sferę w sercu. W sensie indywidualnego ludzkiego ducha, πνευμα - pneuma występuje u Pawła 17 razy. Duch jest źródłem życia intelektualnego, jak wyraźnie pokazuje następujące zdanie Apostoła:

Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? (1 Kor 2,11; por.1 Kor 16,18; 2 Kor 2,13; 2 Kor 7,13)

Duch człowieka jest podmiotem modlitwy duchowej:

Jeśli bowiem modlę się pod wpływem daru języków, duch mój wprawdzie się modli, ale umysł nie odnosi żadnych korzyści. Cóż przeto pozostaje? Będę się modlił duchem, ale będę się też modlił i umysłem, będę śpiewał duchem, będę też śpiewał i umysłem. Bo jeśli będziesz błogosławił w duchu, jakże na twoje błogosławienie odpowie Amen ktoś nie wtajemniczony, skoro nie rozumie tego, co ty mówisz? (1 Kor 14, 14-16)


No więc ja odbieram człowieka tak samo.
Duch wskazywany przez św. Pawła jest dla mnie stanem miłosnego uścisku człowieka i Boga, w którym człowiek w pełni korzysta z Bożych duchowych darów.

I w pełni odpowiada tej wizji systematyka freudowska wyróżniająca w człowieku: podświadomość (id), świadomość (ego) i nadświadomość (superego). Wprawdzie twórcy systematyk, w tym św. Paweł, grecy tacy jak Platon czy w końcu współcześni Maslov i Freud mieli na myśli każdy trochę co innego, to układ hierarchiczny antropologii człowieka występuje u każdego z nich.

Warto na koniec powiedzieć, ze współczesne czasy XXI wieku przyniosły nieoczekiwanie zamiast rozwoju nauki o duszy, duchu i duchowości, wielki chaos w tej dziedzinie. Chaos był i jest wywołany między innymi przez racjonalistów, którzy zmusili systematyków do wycięcia górnych elementów duchowych człowieka z publicznie prezentowanych pojęć.

To dlatego lekarzom nie wolno mówić o duszy ludzkiej, pozwala im się jedynie uwzględnianie istnienia psychiki - lokowanej prawem kaduka w mózgu i układzie nerwowym. Psychika jest przez medycynę traktowana niemal jak wstydliwa dawniej fizjologia fekalna - zwykle sprawia ona kłopoty, bo jest "źle ukształtowana" albo dające jedynie niepotrzebne emocje.
Nie wolno traktować lekarzom psychiki jako duszy, która nie poddaje się i nie może poddawać się zasadom medycyny, bo jest choćby częściowo innej natury niż soma.

Z systematyki antropologii ludzkiej zniknęło, ku mojemu przerażeniu superego, które od 100 lat tam istniało i oznaczało - w moim ujęciu - kontakt duchowy człowieka z Bogiem. Nie wolno o tym mówić i wspominać.

Na domiar złego - w tym samym kierunku poszedł Kosciół Katolicki, który jak chce Wikipedia głosi następujący pogląd o duchu, w kontekście ciała i duszy:

Wydany po Soborze Watykańskim Katechizm Kościoła Katolickiego zbiera katolicką naukę o duszy w następujący sposób:[37]:

362. Osoba ludzka, stworzona na obraz Boży, jest równocześnie istotą cielesną i duchową. (...)

363. Pojęcie dusza często oznacza w Piśmie świętym życie ludzkie lub całą osobę ludzką(...) „dusza” oznacza zasadę duchową w człowieku.

365. Jedność ciała i duszy jest tak głęboka, że można uważać duszę za „formę” ciała; oznacza to, że dzięki duszy duchowej ciało utworzone z materii jest ciałem żywym i ludzkim; duch i materia w człowieku nie są dwiema połączonymi naturami, ale ich zjednoczenie tworzy jedną naturę.

366. Kościół naucza, że każda dusza duchowa jest bezpośrednio stworzona przez Boga nie jest ona „produktem” rodziców - i jest nieśmiertelna, nie ginie więc po jej oddzieleniu się od ciała w chwili śmierci i połączy się na nowo z ciałem w chwili ostatecznego zmartwychwstania.

367. Niekiedy odróżnia się duszę od ducha(...) rozróżnienie to nie wprowadza jakiegoś dualizmu w duszy.

[link widoczny dla zalogowanych](teologia_katolicka)

Szkoda, że Wikipedia zakłamuje sam Katechizm wycinając z niego istotne słowa na temat ducha, stanowiące dalszy ciąg cytatu:

Cytat:
367 (cały) Niekiedy odróżnia się duszę od ducha. W ten sposób św. Paweł modli się "aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało... zachowały się na przyjście Pana" (1 Tes 5, 23). Kościół naucza, że rozróżnienie to nie wprowadza jakiegoś dualizmu w duszy 225 . "Duch" oznacza, że człowiek, począwszy od chwili swego stworzenia, jest skierowany ku swojemu celowi nadprzyrodzonemu 226 , a jego dusza jest uzdolniona do tego, by była w darmowy sposób podniesiona do komunii z Bogiem 227 .

368 Tradycja duchowa Kościoła mówi także o sercu, w biblijnym sensie "głębi jestestwa" (Jr 31, 33), gdzie osoba opowiada się za Bogiem lub przeciw Niemu 228 .


[link widoczny dla zalogowanych]

No więc nie chodzi o nonsensowne rozumienie duszy jako czegoś dualnego, tylko o jasne dostrzeganie w człowieku jego oczywistej i nieodłącznej "głębi jestestwa" umożliwiającej stałe kontaktowanie się z Bogiem, zasięganie od Niego informacji, uwielbianie Go i mówienie Mu: Tak albo Nie.

To dzięki duchowi zarówno Szaweł, jak kilkaset lat później Augustyn doznali iluminacji Ducha Świętego.
Dzięki duchowi Augustyn mógł przeżyć to olśnienie.

Cytat:
Na okamgnienie zasłona tajemnicy uniosła się. Augustyn uzyskał wgląd w inny świat – cały nowy wymiar doświadczenia, które było tak daleko, a zarazem tak blisko. Zareagował podziwem i trwogą. „I oto w chwili wstrząsającego widzenia dusza moja dotarła do tego, co jest”. Augustyn doświadczył bezpośredniego i nieprzepartego pragnienia, aby przyjąć zaproszenie i połączyć się z Bogiem, którego ujrzał oczami swojej duszy. Perspektywa była tak pociągająca, że nie chciał, aby dokonało się to tylko na okamgnienie, lecz na resztę życia.


[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 17:48, 02 Mar 2019    Temat postu:

exe napisał:
Pisząc o uczuciach i emocjach, rozdzielileś je strukturalnie, co jest wyrazem zaprzeczenia powszechne u doświadczeniu. Wydaje się też, sądząc po Twoim ostatnim poście, że nie rozróżniasz pomiędzy pożądaniem zmysłowym, a intelektualnym. A o tym pisze św. Tomasz.


No toteż właśnie dlatego postarałem się w międzyczasie napisać spory artykuł, którego celem jest wyjaśnienie różnic między uczuciami i emocjami (W języku angielskim jednoznacznie rozróżniane na feeling i emotions, które są różnymi zupełnie zjawiskami).
Powszechne rzeczywiście jest mieszanie obu pojęć i wynikające stąd głębokie ich niezrozumienie.


O pożądaniach w ogóle nie pisałem i nie było to moim celem. Napisałem w artykule o potrzebach Maslova, aby łatwiej było czytającym zrozumieć skąd biorą się emocje niższego rzędu i uczucia wyższego rzędu (to jest moja klasyfikacja oparta o model potrzeb (a nie pożądań) Maslova.

PS. Aha i żeby nie było.
Model Maslova uważam za dość anachroniczny nie z punktu widzenia jego klasyfikacji, która jest całkiem racjonalna, tylko z powodu, że nie uwzględnia on zupełnie potrzeb wynikających z "ducha" człowieka, a nie tylko z "ciała" i "psychiki" czasem uważanej za "duszę" (psychika i związane z nią emocje, to bardziej część ciała niż duszy, ale to jest inna sprawa).

Model Maslova kompletnie nie tłumaczy zaspokajania potrzeb wyższego rzędu kosztem potrzeb niższego rzędu, jakiego doświadczaliśmy wielokrotnie naocznie u innych i u siebie też.

Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko jest na właściwym miejscu - takie nastawienie dokładnie odwraca piramidę Maslova i Maslov staje się bezradny wobec ofiarowania swego życia za innych, matki za dziecko, św. Maksymiliana Kolbe za bliźniego itd.


Ostatnio zmieniony przez maly_kwiatek dnia Sob 17:55, 02 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 18:01, 02 Mar 2019    Temat postu:

exe napisał:
Z perspektywy racjonalnego, tomistycznego ujęcia psychologii (...)


Bracie Exe, z całym szacunkiem, św. Tomasz z Akwinu umarł jakieś 900 lat przed powstaniem psychologii jako takiej i nie mógł tym samym jej rozważać i ujmować. Chyba chciałeś napisać coś innego.
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:17, 02 Mar 2019    Temat postu:

Drogi Bracie,
Metafizyka św. Tomasza ujmuje rzeczy na podstawie doświadczenia i jest podstawą psychologii racjonalnej.
W mojej uwadze zwróciłem więc uwagę na to, że jest różnica zasadnicza pomiędzy pożądaniem naturalnym, a intelektualnym, z konsekwencjami, które podałem wyżej. W miłości naturalnej pożądanie dotyczy dobra konkretnego, zaś w miłości intelektualnej (wola) - dobra, jako dobra .
Te podstawy obowiązują bez względu na to, czy znamy jakiegoś Maslowa, czy nie.
Polecam lekturę św. Tomasza w tym zakresie, zanim będzie się pisać o tym, że to było 900 lat temu....De Veritate, Q. 22-25


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 6:36, 03 Mar 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 18:22, 02 Mar 2019    Temat postu:

Przepraszam bardzo,
pierwsze słyszę by Tomasz uczył o miłości.
Miłości, według mojej wiedzy, uczył św. Augustyn, dlatego Kościół potrzebuje mieć dwa filary, tomizm i augustynizm. Bez któregokolwiek z nich teologia Kościoła Katolickiego jest niekompletna.
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 18:26, 02 Mar 2019    Temat postu:

exe napisał:
Polecam lekturę s2. Tomasza w tym zakresie, zanim będzie się pisać o tym, że to było 900 lat temu....De Veritate, Q. 22-25

Dziękuję. Mam dzieło św. Tomasza na półce od około 30 lat i usiłowałem się nieraz w nie wgryźć i nie mogłem.
I to jest inne dzieło, niż cytujesz.

Zatem Twoja prawda tam zawarta będzie dla mnie pewnie dalej niedostępna.
Przepraszam
Powrót do góry
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 18:39, 02 Mar 2019    Temat postu:

Księdzu Śniadochowi zabrakło w jego kazaniu ostatniej, śmiałej tezy:

"Kto nie wierzy choćby w jedno zdanie, które tu powiedziałem, nie jest katolikiem, tylko chodzącym po bezdrożach protestantem".
Jakbym słyszał Marka Piotrowskiego.

Otóż nie.

Nie istnieje wiara wyczytana w książkach lub wysłuchana z ambony.
To kłamstwo, proszę księdza.

Wiara katolicka zawsze jest oparta o osobiste spotkanie z Bogiem.
Inaczej nie byłaby wiarą tylko jakimś przekonaniem.
Tymczasem wiara katolicka jest wiarą i to od ponad dwóch tysięcy lat.

Nauka Kościoła rozwijająca się od dwóch tysięcy lat jest potrzebna do weryfikacji tego, czego doświadczył katolik w spotkaniu z Bogiem.

W szczególności do weryfikacji czy katolik spotkał się rzeczywiście z Bogiem, czy niekoniecznie z Nim.

Tyle, tylko tyle i aż tyle.

I zwykłemu wiernemu nie jest potrzebna znajomość ogromnych dzieł teologów, mniej lub bardziej uznanych jako nauka Kościoła. Potrzebna jest natomiast możliwość wiarygodnej weryfikacji tego, czego doświadczył. Taka weryfikacja jest możliwa poprzez uczenie się nauki Kościoła, ale także jest możliwa w spotkaniu z Bogiem w sakramencie Pokuty, lub dzięki wyjaśnieniom wiarygodnych osób, które naukę Kościoła znają.
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:36, 02 Mar 2019    Temat postu:

maly_kwiatek napisał:
exe napisał:
Polecam lekturę s2. Tomasza w tym zakresie, zanim będzie się pisać o tym, że to było 900 lat temu....De Veritate, Q. 22-25

Dziękuję. Mam dzieło św. Tomasza na półce od około 30 lat i usiłowałem się nieraz w nie wgryźć i nie mogłem.
I to jest inne dzieło, niż cytujesz.

Zatem Twoja prawda tam zawarta będzie dla mnie pewnie dalej niedostępna.
Przepraszam
Bracie, ja piszę w tym temacie o miłości, jako o zasadniczym akcie woli, gdzie trzeba zwrócić uwagę na dobro w dwojakiej postaci: czystego dobra oraz piękna, które to powodują miłość.

Śpieszę też zapewnić, że wiem i rozumiem to, iż istnieje dysproporcja między poznaniem, a miłością , ponieważ nie jest koniecznym dla wzrastania miłości równoczesne wzrastanie poznania. Można przecież o wiele słabiej kochać przedmiot, niż się go poznaje, ale też można o wiele bardziej go kochać, niż się go poznaje.
Powód jest prosty: poznanie opiera się na analizie przedmiotu poprzez części, zaś miłość ma na uwadze całość.
Właściwą przyczyną miłości jest pewne "podobieństwo," które jest jakby "duchowym pokrewieństwem" pomiędzy podmiotem, a przedmiotem, które to stwarza więź miłości.
Tutaj tylko przypomnę, że owo "pokrewieństwo duchowe" jest jednym ze sposobów poznawania rzeczywistości, opisywanym w tradycji scholastycznej, jako per quandam connaturalitatem , który ja akuratnie preferuję przy okazji chociażby studium pism mistycznych.

Swoiste zjednoczenie przedmiotu i podmiotu tu występujące, wzmacnia miłość, rodzaca się z pokrewieństwa. Oczywiście to zjednoczenie na zasadzie wspólnoty gatunkowej jednej formy, nie jest takim, jakie sprawia miłość, ponieważ jest czysto zewnętrzne.
Zjednoczenie jest więc skutkiem miłości, nie zaś jej źródłem.

W przypadku rozmowy o zjednoczeniu się przedmiotu pożądania i podmiotu pożądającego, musimy pamiętać o potrójnym węźle, poprzez który to zjednoczenie się dokonuje:

- węzeł podobieństwa,
- węzeł samego aktu miłości,
- węzeł zjednoczenia realnego.

Kwestia potrójnego węzła zjednoczenia pokazuje to, o co mi chodziło od początku.
Pierwszy węzeł - podobieństwa - jest przyczyną raczej, niż skutkiem kochania.
Drugi węzeł - miłości - jest samym aktem.
Trzeci dopiero węzeł - zjednoczenia realnego - jest właściwym i pierwszym skutkiem miłości.

Chodzi tu o to, że z chwilą, gdy się rodzi miłość, osobniki (u ludzi: osoby) się kochające pragną się połączyć i żyć w tym rzeczywistym złączeniu. Stąd, gdy tego realnego zjednoczenia nie ma, to we władzy pożądawczej intelektualnie (w woli), rodzi się pożądanie i tęsknota za złączeniem się trwałym, bo rzeczywistym, w którym ta miłość by się utrwalała i wzmacniała.

Stąd w zjednoczeniu realnym, przy wzajemnym przenikaniu się, pojawia się radość, jako uczucie główne.
Człowiek miłują y swoiscie wychodzi z siebie, przebywając myślą z ukochanym. To jest wartość i znaczenie poznania w miłości.

W miłości przyjaźni wyjście z siebie jest pełne, a kresem tego wyjścia jest sam przedmiot. Natomiast w miłości pożądania wyjście z siebie jest ograniczone, ponieważ jego kresem jest sam podmiot, chcący uzupełnić poznane ewentualnie swe braki.
Uczucia, jako passio stąd też nazywane są cierpieniem, poniewaz w przypadku miłości pożądania, gdy natężenie jej się wzmaga, rodzi się pewna gorliwość z towarzyszącym jej pragnieniem wyłączności, a także i zazdrości, które mają usuwać przeszkody na drodze zjednoczenia.

W miłości przyjaźni zaś taka gorliwość będzie szukała dobra dla swego przedmiotu i będzie usuwać przeszkody i zagrożenia jemu zagrażające.

W miłości przyjaźni więc mówimy o beznamietności - apatheia , o czym pisał np. [ Ewagriusz z Pontu, czy św. Jan Kasjan.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Sob 21:28, 02 Mar 2019, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Sob 21:05, 02 Mar 2019    Temat postu:

Piękny, jasny artykuł o miłości przyjaźni.

I szczególnie cenny, bo wyjaśniający kontrast miłości przyjaźni z miłością pożądania i różne uczucia działające w obu przypadkach.

Równie jasne i piękne wyjaśnienie różnych natur poznania i miłości, które mimo że zmierzają do tego samego, to natury mają różne.

Zjednoczenie jest skutkiem miłości, skutkiem poznania może być iluzja zjednoczenia w postaci opanowania przez władanie podmiotu nad przedmiotem. Takie zachłyśnięcia widywałem w trakcie studiów i w pracy naukowej, jednak nie miały one wiele wspólnego z miłością.
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:22, 02 Mar 2019    Temat postu:

mały kwiatek napisał:
Zjednoczenie jest skutkiem miłości, skutkiem poznania może być iluzja zjednoczenia w postaci opanowania przez władanie podmiotu nad przedmiotem.

Bardzo dobrze powiedziane. Mam podobne doświadczenia w obcowaniu z ludźmi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaśmina
Gość






PostWysłany: Nie 10:48, 03 Mar 2019    Temat postu:

Jeżeli chodzi o św. Tomasza z Akwinu to nie bardzo wiem jak interpretować jego poglądy , gdyż święci utrzymują , że dusze w czyśćcu cierpiące zostające modlą się za nas i że ta modlitwa jest bardzo skuteczna . Natomiast według św. Tomasza z Akwinu dusze w czyśćcu mogą tylko cierpieć , a nie zasługiwać .
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:00, 03 Mar 2019    Temat postu:

Chodzi o to, że zmarły nie może pomóc sobie, ponieważ nie może się wyrazić dusza osobiście, natomiast jako członek Kościoła Pokutującego, korzysta z obcowania we wspólnocie świętych communio sanctorum , gdzie sama pokuta doskonała jest objawem kontemplacji doskonalszej, niż na ziemi, ponieważ dusza jest "uwolniona" od ciała fizycznego.
"Zmarły, jako ten, którego nie ma, nie może składać dziękczynienia, żyjący i zdrowy wielbić będzie Pana." (Syr 17, 28)
, oraz:
"Wszyscy oni zabierają głos, by ci powiedzieć: "Ty również padłeś bezsilny jak i my, stałeś się do nas podobny!" (Iz 14, 10)

Trzeba więc zasługiwać w życiu doczesnym:
"Każdego dzieła, które twa ręka napotka,podejmij się według twych sił. Bo nie ma żadnego działania ni rozumienia, ani poznania, ani mądrości w Szeolu, do którego zdążasz." (Koh 9, 10)

Jest zresztą powiedziane na Mszy Świętej :
"Nie zważaj na grzechy nasze, ale na wiarę Swego Kościoła"
, co wskazuje na donioslą, wręcz nadrzędną rolę wspólnoty losu w Kościele.

Oczywiście nie oznacza to, że dusza bez ciała jest doskonałym bytem, bo tak nie jest. Człowiek jest istotą duchowo-cielesną, stąd ciało uwielbione otrzymamy po Sądzie Ostatecznym.

Jako ostatnia wskazówka dla słuszności św. Tomasza w jego mówię jest to, że zmarli nie widzą zła na ziemi wprost. Chyba nie widzą, skoro Jozjaszowi, za to że rozdarł szaty swoje po odczytaniu Księgi Pwt przez Helkiasza a przeniesieniu przez Safana, Pan Bóg obiecał zaśnięcie w pokoju, aby nie widział zła , jakie dopuści na występny naród i co z tym uczynić Pan:
"Oto Ja przyłączę cię do twoich przodków i będziesz pochowany spokojnie w swoim grobie. I oczy twoje nie ujrzą całej zagłady, jaką sprowadzam na to miejsce. A oni zanieśli tę odpowiedź królowi." (2 Krl 22, 20)


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Nie 16:14, 03 Mar 2019, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:55, 07 Mar 2019    Temat postu:

mały kwiatek napisał:
Zarówno opracowania Zygmunta Freuda jak Abrahama Maslova stanowiły kamienie milowe dla powstania i rozwoju psychologii i psychiatrii.
Niestety obie te nauki zostały w rozwoju powstrzymane z uwagi na szalejący materializm i racjonalizm wynikające z marksizmu opanowującego nie tylko wschodnią Europę, ale przenikającego do wszystkich krajów Europy i Ameryki.
Zgubny wpływ
materializmu, racjonalizmu i ich szczególnie radykalnej odmiany syntetycznej, jaką jest empiryzm, są rzeczywiście wybitniie przewrotne, szkodliwe i to tak bardzo, że ich przyjęcie za warsztat wnioskowania o rzeczywistości, musi doprowadzić do dramatu jednostki, a w konsekwencji całych społeczności. Nie mniej, o ile przyjąłbym stwierdzenie Brata małego kwiatka o tym, że
Cytat:
opracowania Zygmunta Freuda jak Abrahama Maslova stanowiły kamienie milowe dla powstania i rozwoju psychologii i psychiatrii
(co do Maslova nie będę się ustosunkowywał, gdyź nie czytywałem jego prac), to rodzi się w moim umysle pytanie o kierunek rozwoju psychologii i psychiatrii powstający na takim fundamencie...

Pragnę więc poniżej przeprowadzić nieco szerszą próbę apologii psychologii racjonalnej, bazującej na metafizyce realistycznej św. Tomasza, odnosząc się do Zygmunta Freuda wkładu w nauki psychlogiczne. Pamiętając o polemice, jaka toczyła się ongiś w temacie "Religia i jej oryginalność contra psychoanaliza, będę pisał oscylując wokół jądra problematyki instynktowności ludzkich czynności, nie skupiając się stricte na nich samych, jako że rozmyłaby mi się w tym poście sprawa zasadnicza: intelektualna postawa Freuda.

Zygmunt Freud stał się sławnym poprzez teorię sprowadzającą wszystkie popędy do libido - seksualizmu (wg niego popędu podstawowego). Obserwując bracie mój Twój zachowawczy stosunek do krytyk realistycznych darwinizmu oraz neodarwinizmu widzę, że taki stosunek jest Tobie potrzebny, gdyż uznanie zasadności krytyki wspomnianej teorii (w skrócie będę nazywał ją ewolucjonizmem), naruszy posady twych przekonań psychologicznych. Otóż punktem wyjścia dla twierdzeń Zygmunta Freuda jest założenie, że człowiek jest tylko pewnym przedłużeniem rozwoju zwierzęcia. Jego zdaniem, takie różnice pomiędzy człowiekiem, a zwierzętami można wytłumaczyć czynnikiami natury ewolucyjnej. Idąc głębiej, Freud uważa te różnice za nieznaczne i za przypadłościowe (przypominam, że ewolucjoniści pomylili formę substancjąlną z formą przypadłościową). stąd owo przekonanie o racjonalności (sensu: zasadności realnej) metod freudowskich polega li tylko na sublimacji i racjonalizacji instynktów zwierzęcych. Sam rozum, jako władza, oraz jego produkty, to wg Freuda formy nabyte w toku ewolucji.

Dla Freuda, główny argument za prawdziwością jego twierdzeń jest tzw. seksualizm infantylny, tzn. mamy tu do czynienia z usiłowaniem wszystkich przejawów seksualizmu dorosłych (narmalne, jak i anormalne) przez seksualizm dziecięcy. W takim systemie wyrózniona jest faza pierwsza - autoerotyzm, faza druga - narcyzm oraz faza trzecia - obiektalizm (w jego obrębie funkcjoniuje jakoby kompleks np. Edypa).

Na tym tle wiedeński profesor buduje strukturę aparatu psychicznego człowieka, odróżniając świadomość od nieświadomości, gdzie uważa iż jakoby nieświadomość jest istotą życuia psychicznego. W obrębie tej nieświadomości Freud wyróżnia przedświadomość i nieświadomość właściwą (dla wszystkiego, co wyparte), ale to nie ma w tej chwili znaczenia w moim wywodzie. Istotnym jest w jego systemie to, że świadomością jest "ja", a nieświadomością "ono'. "Ja" jest także rozumem tutaj, a z wzwiązku z tym, że wg. Freuda "ja" powstaje z wrażeń, tedy i rozum musi być nabyty (sic!)... Dyc jest to radykalne oderwanie się od realizmu dyktowanego przez fundamentalne doświadczenia poznawcze człowieka!

Bardzo poglądowo opisał tą relację "ja" do "ono" św. pamięci ojciec profesor Mieczysław Albert Krapiec OP:

Takie "ja" w stosunku do "ono" jest podobne do jeźdźca, który ma kierować koniem, ale z tą różnicą, że jeździec posiada siłę własną, a "ja" pożyczoną. Jak jeźdźcowi, który nie chce się rozstać z koniem nie pozostaje nic innego, jak prowadzić konia tam, gdzie on chce, tak też "ja" zamienia w czyn wolę "ono", jak by to była jego własna wola."

Owo "ja" pełni tutaj rolę cenzury, ponieważ ten czynnik racjonalny jakoby wypiera nasz zwierzęcy popęd seksualny do podświadomości, a tam tylko czeka na to, aby się ujawnić. Stąd nidaleko do marzeń sennych, które w tej chwili nie mają dla mnie większego znaczenia.

Wystarczy mi podać tylkopobieżnie kilka ogolnych uzasadnień, aby wykazać dowolność całej tej freudowskiej teorii.

Przede wszystkim jego teoria, chciana być nazywaną systemem, jest li tylko hipotezą, i to skonstruowaną a priori, bez doświadczeń, do której dopasowywano i dostawiano rzeczywiście, albo pozornie pasujące fakty, (co jest regułą metodyki Platona).
Podejście do psychiki dziecka tak, jak do psychiki dorosłego iw pewnej mierze seksualnie zboczonego, jest nie tylko założeniem dowolnym, ale i arbitralnym, ponieważ psychika dziecka jest tylko potencjalnie psychiką człowieka dorosłego. Seksualność dziecka jest czymś różnym od seksualności człowieka dorosłego, ponieważ nie ma w niej mnóstwa rzeczywistych cech, które znajdziemy u dorosłego, ponieważ dziecko podlega rozwojowi!

Co do libido ... Ono nie stanowi centrum psychiki ludzkiej, gdyz stanowi tylko jej przypadłość (tu: właściwość), tak samo jak zewnętrzne narządy płciowe nie stanowią człowieka, lecz są jego właściwością. Sam kompleks Edypa, o którym wspomniałem przy zaznaczeniu fazy obiektalizmu seksualnego, jest efektem przeniesienia pojęć człowieka dorosłego do psychiki dziecięcej.

Ubierając tą całą dowolną mieszaninę metodologiczną Freuda w język metafizyczny i logiczny, to trzeba mi stwierdzić, iż głównym jego błędem jest pomieszanie (tu: przeniesienie) związku przypadkowego zjawisk psychologii dziecka z popędem seksualnym dziecka na związek istotny.
Pan Zygmunt Freud popełnia błąd latius przeciw drugiej regule sylogistycznej, czyli przechodząc od węższych przesłanek do szerszych wniosków. W myśl teorii Freuda każdy przejaw instynktu macierzyńskiego byłby li tylko manifestacją popedu płciowego, co kłóci się z ogólnie przyjętymi danymi z psychologii porównawczej zwierząt, gdzie instynkt seksualny i instykt macierzyński różnią się.

Freuda teoria psychicznej struktury człowieka opiera się w każdym ze swych punktów na rozciągnięciu podstawowego błędu metodycznego na całą jego naturę. to samo dotyczy dowolności w założeniu sublimacji popędów seksualnych do spraw religii nauki i sztuki.

Jedyną zasługą Freuda jest samo zwrócenie uwagi na pewne elementy zachowań ludzkichi na sam fakt możliwości podejmowania prób psychanalizy. Przestroga zaś płynie taka, aby sprawdzić samego siebie, czy przypadkiem nie ulegamy empirystycznej i materialistycznej mitomanii, jakie stały się udziałem kierunku reprezentowanego przez wiedeńskiego profesora. I w tym znaczeniu przyjmuję stwierdzenie brata małego kwiatka o tym, że:
Cytat:
opracowania Zygmunta Freuda (...) stanowiły kamienie milowe dla powstania i rozwoju psychologii i psychiatrii.


Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Czw 11:11, 07 Mar 2019, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maly_kwiatek
Gość






PostWysłany: Czw 21:41, 07 Mar 2019    Temat postu:

Bracie exe,
szacunek dla szczegółowej, logicznej i konsekwentnie racjonalnej krytyki podstaw psychiatrii zbudowanej przez Freuda.

Mimo racjonalności, widzę w tej krytyce również emocje, wynikające z różnic światopoglądowych Twoich i profesora. Proszę, mija 80 lat od śmierci profesora Freuda a on nadal wzbudza emocje.

Dyskutowaliśmy nad psychoanalizą w temacie

Religia i jej oryginalność contra psychoanaliza

Jednak trudno się tym emocjom dziwić, krytyka tez Freuda, publikowanych jako naukowe, rozpoczęła się właściwie od początku ich publikacji i nigdy nie skończyła. Rację ma tu Brat exe, że podnosi słabości aparatu naukowego w opracowaniach Freuda, bo to one też wywoływały silny sprzeciw praktyków medycyny i początkującej psychiatrii a także filozofów, choćby takich jak Jung.

Gdyby jednak nie było Freuda i gdyby nie publikował on Wstępu do psychoanalizy i dzieł późniejszych, nie byłoby czego krytykować, a psychiatria powstałaby wiele lat później. I natym polegał geniusz Freuda, a nie na naukowości jego tez, które w konfrontacji z rzetelnymi badaniami okazały się w istotnym stopniu przesadzone.

Zostawmy Freuda, a co do Junga, odniosłem się w cytowanym tu już innym temacie.

Teraz chciałbym poprosić o wyjaśnienie słów:
exe napisał:
szerszą próbę apologii psychologii racjonalnej, bazującej na metafizyce realistycznej św. Tomasza


Co to jest psychologia racjonalna i jaki ma związek jako psychologia z pismami św. Tomasza z Akwinu.

Nie wyjaśniłeś tego Bracie, mimo że zwróciłem wcześniej uwagę, że św. Tomasz umarł kilkaset lat wcześniej zanim słowo "psychologia" zaczęło funkcjonować.
Przynajmniej tak mi się wydaje, w końcu nie mam wykształcenia humanistycznego.
Powrót do góry
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 5 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:00, 08 Mar 2019    Temat postu:

Może zacznę nieco od kuchni, ponieważ myślę, że samo nazewnictwo dla nazewnictwa nie stanowi jakiegoś wytłumaczenia, a jedynie jakiś sztandar sprawy. Zaczynając od kuchni, zaczynam od sprecyzowanie celu psychologii racjonalnej. Otóż, celem tejże jest badanie natury bytów żyjących której znajomość jest narzędziem do analiz struktury psychicznej bytów, w tym człowieka.
Zjawiska życia psychicznego, które zauważamy, bądź nie zauważamy, możemy badać metodami: eksperymentalną oraz analizą racjonalną. W tym pierwszym przypadku przejawy życia będziemy obserwować, opisywać, klasyfikować i ustalać pewne prawa.
Jeśli zaś przejawy życia będziemy tłumaczyć w świetle naczelnych zasad bytu (zasada niesprzecznosci i racji dostatecznej), które to są normą dla ustalania czynników uniesprzeczniających dla poszczególnych zdań., to wówczas na podstawie tych czynników przyjmuje się realność wnioskowania.

Analizując funkcje życiowe, które są punktem wyjścia w badaniu filozoficznym, analizujemy naturę samych czynności, szukamy ich racji dostatecznej i dochodzimy do ustalenia z jednej strony przedmiotów formalnych tychże czynności., a z drugiej strony do stwierdzenia istnienia źródła ostatecznego - substancji - duszy.
Te metodę wyznaczył Arystoteles, a doprecyzował i urealnil w pewien konkretny sposób św. Tomasz z Akwinu. Gdybyś przejrzał teorie psychologiczne w interesującej nas kwestii pod kątem poszukiwania owych czynników uniesprzeczniających, wówczas widziałbyś, że stanowisko tomistyczne wyznaczając przedmiot psychologii w zjawiskach życia jest stanowiskiem najbardziej słusznym i uzasadnionym.
Stąd argument o czasie, jaki minął od żywota św. Tomasza jest nie tylko nieadekwatny do samego tematu, ale też nie stanowi ani uzasadnienia, ani tym bardziej nie przybliża nas do prawdy.

Racjonalność ma tutaj zupełnie inne znaczenie, niepejoratywne, ponieważ chodzi tu o realizm, który wyznaczony jest wyżej wspomnianymi zasadami.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pią 19:58, 08 Mar 2019, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Zagrożenia duchowe, jako niewierność fundamentalna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin