Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Okultystyczny obraz Marii Magdaleny z Nowego Jorku

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Zagrożenia duchowe, jako niewierność fundamentalna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
uel
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 07 Kwi 2019
Posty: 1211
Przeczytał: 26 tematów

Pomógł: 75 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Kraków/Raba Wyżna
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:10, 08 Mar 2021    Temat postu: Okultystyczny obraz Marii Magdaleny z Nowego Jorku

Interpretacja obrazu "Pokutującej Marii Magdaleny " Georges de La Tour ,wersja z Nowego Jorku


Fragment książki i audiobooka "Nie krocz za mną" https://www.youtube.com/watch?v=spbvl6EpPLc&ab_channel=KuBogu

KONSULTACJA MERYTORYCZNA
Konsultacja naukowa ks. prof, dr hab. Aleksander Posacki


Szatan nie widzi tego, co jest związane z Miłosierdziem. Zasób jego wiedzy jest więc rozległy, ale nie jest doskonały. Skąd się we mnie to wszystko brało? Gdyby moje świadectwo skomentował teolog albo też psycholog, patrząc z zewnątrz opisaliby to po swojemu. Postaram się to zatem wyrazić sama, za pomocą języka symboliki w kulturze. Szukając myślami tego momentu, w którym coś poważnego we mnie zaszło, natrafiam na ową chwilę, gdy stałam przed obrazem Marii Magdaleny, o której wiedziałam, że: Jezus z niej siedem złych duchów był wyrzucił (Łk 8,2). Przywoływałam jej wstawiennictwa, bo z pewnością rozumiała moją sytuację - sytuację osoby domyślającej się, że podlega wpływowi złego ducha i szukającej prawdy o zagadnieniu wolności i wyzwolenia. Chciałam, aby Jezus i ze mną uczynił cud, co uczynił z nią - wyrzucił te duchy, jeżeli faktycznie one przy mnie są, i jeżeli nie są jedynie psychologią lub depresją, jednak przy tym obrazie nie doznałam pociechy, tylko zostałam duchowo zabita. Tak jakby ktoś, korzystając z mojego otwarcia, jednym ciosem pozbawił mnie przeszłości, podmienił moje emocje na takie, jakie mu się podobały... Nie potrafię tego określić, ale stało się tam ze mną coś bardzo znaczącego. Zaufanie temu obrazowi, wręcz otworzenie się na niego było bardzo poważnym i nieodwracalnym błędem. To była pułapka. Jak już wspomniałam obraz ten posiada niepokojącą, podwójną symbolikę. Widoczna na nim kobieta wydaje się być bardziej zaniepokojoną niż pokutującą, mimo że stara się nam tak zasugerować to tytuł obrazu. Namalowana przez artystę postać nie utrzymuje z nami kontaktu wzrokowego; jest to w ogóle bardzo rzadkie w historii malarstwa ustawienie głowy. Świętych zawsze przedstawia się patrzących wprost na wiernych, natomiast dziwne odwrócenie głowy...

Ono komunikuje nam, że w tym akurat przypadku raczej nie chodzi o świętą. Z pewnością nie jest to zatem obraz przeznaczony do kultu katolickiego. Lecz czym on jest? Wielu badaczy zastanawiało się, o czym postać ta myśli, nie dochodząc w tym zagadnieniu do żadnych konstruktywnych wniosków. Jak już pisałam, istnieje pewne przy puszczenie, dlatego - dla zilustrowania moich teologicznych poszukiwań - zakładam na chwilę, że jest ono prawdziwe. Mianowicie czaszka, na której postać opiera rękę, nie stanowi w tym wypadku jedynie symbolu przemijania, ale konkretnie jest czaszką Chrystusa, a zatem chodzi tu o przekaz o treści: „Jezus Chrystus nie zmartwychwstał". Myśli tej postaci są więc podobne do wahania, które przekornie formułuje św. Paweł: „A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach " (1 Kor 15,17). Obraz nie jest zatem portretem świętej, lecz bez nadziejnie opętanej. Nie jest obrazem nadziei, lecz beznadziei ukierunkowującym duchowo nie w górę, lecz w dół, a jego adoracja nie jest modlitwą, lecz czymś przeciwnym. Płomień stojącej na stoliku świecy i jego odbicie w lustrze tuż obok symbolizują światło prawdy i światło fałszu, a także blask dwóch konkurujących ze sobą aniołów niosących oświecenie: Gabriela - anioła prawdziwej wiadomości i Lucyfera - anioła wiadomości fałszywej. Obraz został namalowany dla zwolenników zdecydowanie tego drugiego. Ukazana w ten sposób postać ma być najbardziej świadomą na świecie osobą tego, że Słowo Boże było fałszem od początku do końca, ona zaś nie jest żadną świętą, tylko wdową po Jezusie, matką okultystycznie wtajemniczonych.

Masoni, którzy niekiedy sami siebie nazywają „dziećmi Wdowy", uważają, że niosą międzypokoleniowe skutki ciemnego dziedzictwa Marii Magdaleny, są z tego dziedzictwa dumni i na nim bazują. To dziedzictwo, tak jak synostwo z nieprawego łoża, ma być przekazywane w rytuałach inicjacji. Opisy historyków sztuki mówią nam, że na omawianym obrazie Maria Magdalena „odrzuciła perły". Ja to postrzegam wszakże inaczej. Widoczne na obrazie perły, zarówno ta piękna i duża, oprawiana samodzielnie jako zawieszka, jak i sznury leżące na stoliku i na podłodze, są moim zdaniem raczej wyeksponowane niż odrzucone. Kobieta na obrazie być może ich kryje, jednak jeszcze zastanawia się nad tym (podobnie jak ja zastanawiałam się w USA nad przyjęciem lub odrzuceniem inicjacji). Dlaczego jednak na obrazie przedstawiona została akurat perła? I czym jest perła? Oficjalne opisy obrazu mówią nam, że symbolizuje ona bogactwo. Ja jednak uważam, że symbolem prawdziwego bogactwa jest raczej złoto niż perła. Perlą jest przede wszystkim symbolem okultyzmu, ponieważ do jej powstania potrzebne jest coś, co nazywane jest „inicjacją"... Jak powstaje perła? Szczęśliwy ślimak perłopław nie urody i perły, nie jest ona potrzebna ani jemu, ani niczemu w naturze nie służy, jest też niejadalna.

Perła jest błędem natury i nie budzi niczyjego zainteresowania poza... ludzkim okiem. Powstaje, jeżeli ślimak zostanie skażony piaskiem, który dostanie mu się do wewnątrz. Delikatne ciałko ranione jest przez intruza a stworzenie przeważnie nie jest w stanie samo go odrzucić, wnet otacza brudek perłową otoczką, żeby jakoś z tym bezboleśnie funkcjonować. Perła staje się większa i większa, aż w końcu rozchylą muszlę, co zapewne nie jest przyjemne. Niekiedy jednak perłopławowi udaje się wydalić powód bólu na zewnątrz. Może być też tak, że nie uda mu się wydalić piasku i zostanie przez niego od środka zgnieciony. W każdym razie coś tak słabego wytwarza nową wartość wielokrotnie cenniejszą od siebie. Perła przeżyje ślimaka - po śmierci stworzenia jego ciałko szybko się rozpadnie, a ona przetrwa. Ludzie, aby usprawnić produkcję pereł, już w starożytności nauczyli się je „inicjować" - rozpoczynać w sposób sztuczny ich tworzenie. Właściciel podwodnej hodowli perłopławów nurkował, wbijał metalowy kolec w ślimaki i w powstałe otwory wrzucał piasek. Ta właśnie przemoc posiada symbolikę inicjacyjną zarówno w aspekcie seksualności - zniszczenie dziewictwa ślimaka przez kolec o symbolice fallicznej, jak i duchowym - działanie dla przyspieszonego uzyskania czegoś, co zdaje się emanować blaskiem i czystością, ale w swoim środku posiada brud. Wzrastająca perła uśmierca macicę ślimaka, bo po określonym czasie przypływa na zbiory poławiacz pereł z nożykiem i zadaje ostateczny cios w skorupę. Perła jest więc pięknym owocem przypadku i nieczystości, bólu i zadanej celowo śmierci. Okultysta uważa zatem siebie samego za perłę, grzech postrzega jako drażniące twórcze działanie, odrzucenie jego samego ze społeczeństwa za konieczny etap, ukrycie za okoliczności rozwoju, a Kościół za przeznaczoną na rozpad macicę. Przy czym łacińskie słowo occultus oznacza „zakryty". Jest to więc zakrycie piękną perłową otoczką tajemnicy brudnego środka. Ciężarna Wdowa z obrazu de La Tour jest zatem zainicjowana, zaniepokojona tak jak perłopław - nosi bowiem w macicy pierwszego masona, synka z obciążeniem tajemnicy grzechu. Nie jest przy tym do końca świadoma swojej roli, bo tej świadomości jej nie dano. Anioł Boży z szacunkiem i rzeczowo tłumaczył Maryi, co się stanie i z jakiego powodu. Lucyfer zaś nie jest taki, żeby Wdowie cokolwiek tłumaczył, nie ma więc ona tego pokoju w sercu, ale jest zdenerwowana. Ten niepokojący nas, uwieczniony na obrazie moment, jest wyjściowym punktem dla historii antychrześcijańskiego lucyferycznego wtajemniczenia. Moment zapłodnienia Marii Magdaleny zrodzi całe sznury okultystycznego bogactwa, pokoleń połączonych dziedzictwem i pamięcią o tej tajemnicy niczym perły nicią. Ja także, niczym ten perłopław, czułam się zainicjowana, symbolicznie przekłuta i zraniona, przez co duchy tak jak piasek dostawały się do mego wnętrza. W normalnych warunkach nie miałoby prawa tak się stać, otwarcie było jednak skutkiem konkretnego czynu inicjacji. Zdrowy i nieobciążony tego rodzaju grzechem człowiek, podobnie jak szczęśliwy perłopław, nie ma problemu z takim „piachem" - nie dostają się do niego demoniczne wiadomości. Szatan może sobie do takiego człowieka gadać, ale on tego nie słyszy, nie jest na to otwarty. Nie dojdę do tego już nigdy - i nie należy chyba zresztą tego robić - kiedy konkretnie to zranienie nastąpiło. Czy może wtedy, gdy w czasie spaceru uczeń, trzymając w dłoni laskę z kolcem, obwieścił mi, że zostałam wybrana, czy też stało się to jeszcze 120 lat wcześniej, kiedy przez inicjację pradziadka powstała pierwsza nieszczelność „skorupy"? I czy stało się tak od razu, czy też przez stopniowe dostawanie się następnych inicjujących ziaren? A może zabrudzenie nastąpiło gdzieś po drodze - przez czyn kogoś z zewnątrz zupełnie niezależnie ode mnie, czy przez moją nieostrożność lub własny grzech pychy? Nie wiem tego, ale w tamtym czasie rzeczywistość wyglądała tak, że byłam otwarta, stale napełniana i pełna ciągle czegoś wrogiego, niczym przygotowany do rodzenia perłopław. Nigdy tego nie zaakceptowałam, bo nie chciałam być narzędziem okultystycznym. Strasznie się męczyłam i dlatego żadne mówienie, iż mój stan jest dobry, bo będą z tego „piękne perełki" i że powinnam się cieszyć, skoro jestem jak ksiądz Klimuszko, nie przekonywało mnie

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez uel dnia Śro 14:05, 20 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Zagrożenia duchowe, jako niewierność fundamentalna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin