Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ !
Forum mistyki Kościoła Katolickiego pw. św. Jana Pawła II : Pamiętaj pielgrzymie: "zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "OTO JESTEM!" (Iz 58,9).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kierkegaard i jego subiektywizm egzystencjalny

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
exe
Dux Ducis unum inter multi
Dux Ducis unum inter multi



Dołączył: 17 Cze 2012
Posty: 13510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 378 razy
Ostrzeżeń: 0/2

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:10, 03 Maj 2021    Temat postu: Kierkegaard i jego subiektywizm egzystencjalny

Sören Kierkegaard był przedstawicielem subiektywizmu egzystencjalnego, a jego poglądy do dziś wielu fascynują. I nie bez przyczyny, gdyż jako pierwszy merytorycznie zanegował owoce pracy "geniusza" Hegla.

Nie chcę ściśle się skupiać teraz na krytyce Hegla dla niej samej, gdyż w tym temacie, a przynajmniej w poście otwierającym niniejszy temat, chciałbym przybliżyć sylwetkę Kierkegaarda w aspekcie tomizmu, na którym zasadniczo opiera się Nauczanie Kościoła Rzymsko-katolickiego.

Sam Kierkegaard podniósł przede wszystkim kwestię, czy religia wzięta w swej istocie i samej swej rzeczywistości, odpowiada takiej, lub innej egzegezie?.
Innymi słowy można się zapytać: czy można stać się chrześcijaninem dzięki wiedzy o chrystianizmie?

Pytanie jest zasadne, ponieważ zauważamy w życiu codziennym, że przecież autentyczna wartość dedukcji metafizycznej może się okazywać jedynie w łączności z całością systemu. O ile więc jest oczywistym, że nie ma takiej świadomości religijnej, która by nie żywiła przekonania, że realny stosunek duszy do jedynie prawdziwego Boga jest za Jego wolą możliwy do osiągnięcia w różnych formach życia religijnego.

Prawdziwy problem, jaki się tu rodzi, polega dopiero na zadaniu sobie pytania o to, czy to, co uważamy za prawdę, nie jest tylko jednym z elementów prawdy, z powodu jej tkwienia w jakimś systemie ...

Czyli, wracając do pytania kluczowego Kierkegaarda o to, czy religia wzięta w swej istocie będzie odpowiadać zdobytej o niej wiedzy, odpowiada on, że autentyczne życie religijne musi być zawsze czymś więcej, niż formy, w których się wyraża, co umiejscowić religie w innym porządku, niż egzegeza.

Kierkegaard odnajduje spontanicznie wręcz sposób ujmowania religijnego, które będzie postawione poza poznaniem obiektywnym. Nastawił się wprost na kwestię pożądania szczęścia, jak najwyższego pragnienia, a w przypadku chrystianizmie zauważa, że szczęście ma wyraz absolutny, wieczny. Przy tej okazji pyta on samego siebie i Czytelników "Postscriptum" w jaki sposób mógłby stać się uczestnikiem szczęścia, które obiecuje chrystianizm? Tutaj Kierkegaard jest pewien, że problem dotyczy tylko jego samego, jak samo zbawienie jest osobistym dla każdego z nas.

Powyższe można ująć w pytanie: czy poszukiwanie poznania obiektywnego można uważać za równoznaczne z poznaniem subiektywnym?

Tu dowiadujemy się od Sörena, że poznanie obiektywne jest z samej swej definicji bezinteresowne, dlatego też prawda obiektywna nie stawia nas wcale a wcale w dobrym pole position względem problemu uczynienia z tejże prawdy naszej własnej, osobistej prawdy...

W przypadku poznania subiektywnego jest zgoła inaczej, gdyż podmiot przyswaja sobie prawdę, a wtedy podmiot próbuje stać się przedmiotem.

O ile w poznaniu obiektywnym mamy do czynienia tylko z odzwierciedlaniem tego, czympofmiot nie jest, o tyle w poznaniu subiektywnym chodzi o "być". A więc, im bardziej podmiot pogrąża się w poznaniu obiektywnym, tym mniej zanurzony jest w poznaniu subiektywnym.

To wszystko można by znów ubrać w inną formę pytania:

czy można poznać chrystianizm, nie będąc chrześcijaninem?

Pytanie to jest zasadnicze dla każdego, kto zetknął się z różnymi reakcjami ludzi. Od razu może zastrzegę, że Kierkegaard brał oczywiście pod uwagę, że są także i przedmioty poznania obiektywnego, ale według niego, religia do nich nie należy. Religia ma tu status przede wszystkim doświadczalny, przeżyciowy, dlatego też stawia nas ona niejako pod murem zero-jedynkowej alternatywy wyboru: "wszystko, albo nic".

W ten sposób Kierkegaard radził sobie z panoszącym się heglizmem, nie dopuszczając, aby istnienie chrześcijańskie ulegało spekulacji. Aby ten protest wobec Hegla wydał trwałe owoce, poddał surowej krytyce pojęcie "systemu". Tutaj tylko krótko nawiążę do tego, co już zasygnalizowałem w temacie "Post powitalny", a mianowicie naczelna zasada Sörena głosi, iż "może istnieć system logiczny, lecz nie może być żadnego systemu, w którym mieściłoby się istnienie".

Walcząc z heglizmem, mając za podstawę tak sformułowany fundament, nie sposób zapytać o to, czy zmianę można uczynić podstawą logiki, skoro logika nie jest w stanie wyjaśnić zmiany? Istnienie jest więc tym, czego nie da się zamknąć w systemie, ponieważ wychodzi oni poza każdy system.

Tutaj Kierkegaard trzyma się pewnych stałych filarów w jego poglądach, co czyni go troszkę niekonsekwentnym względem krytyki samego heglizmu. Między innymi zauważyć można u niego wiodącą rolę koncepcji niepoznawalności istnienia w konkretnych formach ruchu i czasu pokazującej, że jedynie ruch i wydarzenia przeszłe i przyszłe mogą być ujmowane w systemy.


Dla Kierkegaarda abstrakcja nie przeistacza się w konkret z powodu uznania pojęć za sprzeczne, ani też nie jest możliwe zlogicyzowanie istnienia, których to rzeczy dopuścił się Hegel. Dla Sörena to czysta komedia.

Tego wybitnego więc przedstawiciela subiektywizmu egzystencjalnego wiązać należy z kapitalnym stwierdzeniem, iż "żadna pełna ontologia nie może ani ogarnąć istnienia, ani go pominąć".

Dla niego to, co abstrakcyjne, jest przeciwieństwem tego, co istnieje. Poznanie realne więc w pojmowaniu Kierkegaarda jest więc ustaleniem prawdy, jako zwykłej odbitki rzeczywistości. Pojmowanie takie prawdy jednakże stanowi o porażce - tego proroka bardziej, niż filozofa - gdyż stanowi albo niedoczytanie, albo powierzchowną tylko nieznajomość arystotelo-tomizmu, który winien być poznanych dogłębnie, jeśli się chce posługiwać przysługującym mu aparatem pojęciowym.

Innymi słowy: nijak ma się odbitka rzeczywistości do abstrakcyjnego utożsamianie się intelektu z czymś, co rzeczywiste.

Kierkegaard zarzuca tomistycznej koncepcji, że jakkolwiek dociera ona do natury rzeczy, a więc i do prawdy, to jest ona jednak abstrakcyjną, a więc leży w sferze poznania obiektywnego. To oczywiście dyskredytuje teoriopoznawczy wywód św. Tomasza z Akwinu w oczach naszego piewcy subiektywizmu egzystencjalnego.

Dla niego poznanie Boga może zachodzić jedynie poprzez bezpośrednie zwrócenie się do Niego.

Widać więc, że w doktrynie Kierkegaarda, pasującej bardzo protestantom, nie liczy się tyle treść poznawcza, co sposób jej poznawania. Dla niego czystość wiary przekreślała katolickie podejście do niej, ujętej w stare adagium: "intelligo ut credam, et credo ut intelligam - rozumuję, by wierzyć i wierzę, by zrozumieć.

Dla Sörena wiara wymaga, byśmy wyrzekli się jej zrozumienia, a chrystianizm jest przeciwieństwem spekulacji. Gdy ktoś więc zarzucałby mu, że wiara bez wszelkiej wiedzy jest niemożliwa, od razu usłyszałby, że wiara z domieszką wiedzy, jest sprzeczna z jej definicją, jako że wiara według niego nie jest poznaniem, lecz istnieniem. Sprawę rozumowania Kierkegaard postawił tak radykalnie, że uznał iż myśleć - to abstrahowania od istnienia, a doskonale myśleć - to nie istnieć wcale.

Jako podmioty, jesteśmy zupełnie nieporównywalnie ze sobą, stąd jesteśmy - według niego - samotni w swym istnieniu, a także samotni w poznaniu swego istnienia. Gdybyśmy więc chcieli przekazać poznanie swego istnienia komuś innemu, musielibyśmy zobiektywizować istnienie - a wie przemienić je w abstrakcję.
Dla niego wiara jest stosunkiem jedynie rzeczywistym, bo zachodzącym pomiędzy podmiotami, w odróżnieniu stosunku doktryny do tego, co istnieje (jako stosunku myślnego).

Kierkegaard w swym subiektywiźmie egzystencjalnym postawił jasno, że samo istnienie uważa za prawdę, czym sprzeciwia się, być może mimowolnie, Akwinaty veritas sequitur esse - prawda jest następstwem istnienia. Zaświadczył więc w ten sposób, że pomimo iż chciał być obrońcą pojęcia istnienia, to stał się jednym z tych, którzy urzeczowili istnienie.

To taki krótki zarys profilu Kierkegaarda ;)

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez exe dnia Pon 13:11, 03 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum KATOLICKIE FORUM - Wirtualny klasztor PÓJDŹ ZA MNĄ ! Strona Główna -> Religia i myśl Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin